Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Zawartość, która uzyskała najwyższe oceny od 28.08.2025 w Odpowiedzi

  1. Pewnica Cóż to takiego, gdzie - ona - jest... Wokół tony elektronicznej makulatury. Mózgi sprzężone z dłonią - tutaj kliknij - celebryckie fatałaszki brylują na scenach. Karaluchy wyłapują błyski fleszy. Niedaleko - na ziemi wszędzie blisko - iluminacja lecących rakiet mrozi myśli. Skończyłam robić przetwory na zimę. Zapach osiadł na ścianach sypialni, dlatego śnię co noc paprykową cza-czę. Gdy wyniosę słoiki i ustawię na półkach, dorzucę uśmiech - mojej małej pewnicy. sierpień, 2025
    22 punktów
  2. niektóre kwiaty kwitną wśród chłodów bez oczekiwań na słońca promień pomimo zimna na szklanych szybach oczy roziskrza najmniejszy kolec zastygam w żalu w oczekiwaniach żeby ich urok powiązać w słowa i opleść wstążką bezwzajemności temu co trzeba móc podarować
    21 punktów
  3. już jabłka znoszą wszystkie sady i klęka gałąź wykrzywiona już włóczymgliscie wita ranek pojarzębiały kiście w gronach omszały śliwki węgierkowe apetycznieją winogrona znów prześcigają się i chwalą złociste klony w swych przestrojach smutnieją pióra poetycznie bo nie potrafią wypowiedzieć ni należycie nawychwalać ani nawzdychać się uniesień
    19 punktów
  4. Gdy wczoraj jakoś nie chce odejść, a jutro wpycha się przez okno, między mrugnięciem ciężkich powiek o westchnień garść się można potknąć. Czas się rozejdzie w obie strony. Wydaje się że stanął w miejscu. Myśli zaś biegną nieskończone, wśród szybkich spojrzeń ciepłych gestów. Chwila nostalgii je zatrzyma, przy zbiegu ulic w cichej knajpce, gdzie tło śliwkowe ma smak wina. Świat nie wypatrzy nikt nie znajdzie. Realizm niczym cięcie nożem kreśli na twarzy obojętność, a czas jak domek z kart się złoży. Biją sekundy słyszę tętno. Dziś ktoś na moment czas zatrzymał, choć wiem, że to jest niemożliwe, zniewolił zmysły dziwny klimat i myśli ubrał w kolor śliwek. 2012
    17 punktów
  5. wiesz... czasami płaczę, pomaga nie zawsze, a wystarczająco często, by żyć dalej gdy z brzegu występuje rzeka, przemierza pagórki policzków, niespiesznie dolinę ust przecina - w niej słone niby paluszki łzy, człowiecze i szczere jak uśmiech dziecka wiesz... czasami płaczę
    15 punktów
  6. Myślisz, że jestem słowem w księdze, zakurzonym problemem filozofów? Nie. Jestem tkanką świata, spojrzeniem, które sięga głębiej. Zrzuć zasłony ze źrenic — nie mieszkam za oknem, lecz w pulsie światła, w rytmie nocy, w ciszy między słowami. Niebo pęka jak skóra i płynie z niego blask, drzewa to tylko odbicie myśli, ich korzenie - nici którymi są zszyte światy. Jesień nie jest czasem — to przejście bez progu, gdzie liść staje się pyłem, pył gwiazdą, która dawno zgasła, a wciąż płonie w twoim oku. Błękit to twoja krew, cisza wokół ciebie nie jest pustką — to wezwanie. Twoje imię wpisano w rdzeń wszechświata. Gdy spojrzysz w lustro i spytasz: "kim jestem?" — zapytasz wtedy o mnie.
    15 punktów
  7. Można ładnie mówić i nic nie powiedzieć albo w pięknych słówkach uryć kłamstwa szpetne. Można też powtarzać, bo ktoś chce usłyszeć, bzdury oraz brednie, zgoła niepojęte Słowa niczym krople - -trucizny lub życia, sączą sie codziennie zabarwiając dusze. Czasem jakby kwiaty z ust wychodzą milych, a czasem pioruny, sprowadzają burze. Słowa mają wartość jakość oraz klasę, lecz trzeba samemu się o to zatroszczyć żeby wzlatywały nie padały puste gdy ich jest niewiele, miło jest je gościć. Słowem-mów co warto, a resztę pozostaw gdzieś na skraj języka postaw, potem wypluj. A gdy ktoś cię nimi zapragnie zasypać, to ty decydujesz- -tylko dobre przyjmuj.
    14 punktów
  8. Maliny pyszne, w kolorze jarzębiny dostępne już w lipcu i bez drabiny niesamowity jest ten owoców leśnych świat czy prym w nim wiodą maliny osądzać nie będę, aż tak bo przecież poziomki, jagody, jeżyny też posiadają swój smak Sierpień 2025
    13 punktów
  9. rozmowy a Alą Na parapecie ? Bez pieszczot wiatru? Zroszone wzdychań fontanną. Są jak aktorki życzeń teatru, nie kwitną przecież na marne. Widoki mają z okien rozległe na bezkres Gdańskiej Zatoki. Wieczorem gwiazdy gaworzą w niebie smakując wszystkich chwil dotyk. A może kwitną z wielką radością, której nie umiesz postrzegać. Więc otwórz oczy, obdarz miłością wszystkich od ziemi do nieba. Smutne – obleką świat szarością, doleją goryczy po cichu. Nagle depresję objawią ostro Więc zgnieć je szybko i wyrzuć Dobre – przyniosą światu kolory, w bonusie skrzydła dodadzą. Drogi prostują, aż do wieczora, potem spełnienie i radość.
    13 punktów
  10. W sklepie pachnącym Atlantykiem i starym szlamem stoi ona - królowa szczypców, sirena z plastikowego wiadra. Włosy - tłuste struny, na których zagrałby sam diabeł morski, gdyby nie brzydził się łupieżu. Dagma, kapłanka sekty dorsza, głosi kazania do karpi, że zbawienie przyjdzie w solance. Każdy, kto przekroczy próg, czuje, jak wysysa z niego witaminę D i całą radość z życia, niczym sum w porze głodu. Mówią, że nigdy nie widziała mydła, ale za to wierzy w kryształ, co oczyszcza aurę z... wątróbki. Jej uśmiech - jak szczęka rekina po stypie, jej dłonie - relikwie panierki z wczoraj. A w oczach świeci sekciarskie „Amen”, jak neon w barze „U Śledzia”. Jeśli spotkasz Dagmę - uciekaj, bo inaczej skończysz, oprawiony w pergamin z plotek i jej narcyzmu, podany z plastrem cytryny, na ołtarzu świętej Makreli.
    12 punktów
  11. Pożegnanie pierwsze, "o sklejaniu brzegów domowych pierożków (...) z Mamą i Babcią, albo opiekowaniu się ptakiem, który wypadł z gniazda, wypowiadaniu życzenia, odrywając płatki stokrotki". Pożegnanie drugie. Ono przyszło przed świtem, Jak pięknie pachnie mak, gdy akompaniuje sercu wiatr. Pożegnanie trzecie. Co przyszło po czasie. Miłość. Taka, ale jaka? Pożegnanie czwarte. "Dilexit nos"- świat płaczących babć, gdy dzieci giną na wojnach. Gdzie jest to serce, co kieruje się ku innych, złu teraz wyszło naprzeciw. Miłość jak źródło wszechrzeczy, czy ciągniony za sobą worek pustych liter? - inspiracją "Dilexit... Papieża Franciszka
    12 punktów
  12. jeszcze tylko paciorek i spać są takie raje gdzie szeptem po okręgach pełni wsuwam się w ciemność liczę gwiazdy w splocie magicznych formuł wyłącznie dla siebie tu i teraz na końcu błyskawicy muskam ręką wypukłość na piasku perłę wody na stroskanym sercu niezwykła sekunda ciszy
    12 punktów
  13. Zapomnieć o Konradzie, zrzucić płaszcz, niech go mole zjedzą. Pytania ważne i ważniejsze, status quo zachować? Takie miazmaty zbiorowe. Teatr Narodowy wystrzegał się eksperymentów, łącząc klasykę ze współczesnością. Relegować go na ulice zamknąć w ich sanktuariach trybuny. Po co, czy w ogóle? Przymiotnik z rzeczownikiem wypchać poza szczegółem. Po drugiej stronie lustra jestem ja piórami wypchane kieszenie. W szalikach które rozwiewa wiatr, a przecież Bóg znów się starał. Muszę kończyć, czas czeka. Hej! Do widzenia, pa, nara.
    12 punktów
  14. zupełnie przepala mnie to przenikanie implozja ciebie nie miękną sutki mgła przesłania oczy furkot serca zagłuszył świat demon upłynnienia
    12 punktów
  15. Mama mnie urodziła by chlubić lata całe pod sercem utulała bladła gdy rozrabiałem siostra mnie ukochała bawiła pod księżycem w istnieniu zaufała słuchała rad w zachwycie. Kumpela mnie złowiła zazdrośnie obnosiła na studiach pomagała tuliła gdy zbłądziłem małżonka wychwalała goniła na kraj świata maleństwo urodziła czekała całe lata. Córka mi ulegała choć duszę miała swata to chłopca poślubiła z wadami jak ma tata psiapsiółka uwielbiała jej dom był mi swobodą słowem nie narzekała gdy z inną szedłem drogą. Kocham was moje damy choć same mnie psujecie podnosząc próżne ego chwalicie cne zalety a ja dojrzewam wolno i dojrzeć wciąż nie mogę jak płód co spadł z księżyca i słodko śpi na drodze.
    12 punktów
  16. w wysokiej zieleni tworzę bukiet z jeziornych kwiatów niebieskimi i delikatnymi nasycam się źródlaną wodą zabawą na sobie jak Narnia
    12 punktów
  17. Zobacz jesień znów zagląda nam do okien, a dopiero sadziliśmy tamte kwiaty. Wieczór miejsca ustępuje chłodnym nocom, nie do wiary jak się spieszą teraz daty. Popatrz tylko jak wyrosły nasze dzieci, jeszcze słyszę dziecięcego głosu brzmienie, a już świat je powykradał z ciepłych ramion, zostawiając w oczach tęskne zamyślenie. Chodź na spacer babie lato nas przygarnie i podaruj bukiet astrów tak jak kiedyś. Przecież jesień bywa piękną porą roku, kiedy cieszy się ze zbiorów żyznej ziemi.
    11 punktów
  18. zostawiam ślad na zimnej szybie rysuję palcem nieskończone kształty patrzę jak nikną w szklistej pustce niech się nacieszą chwilą zanim nicość je wchłonie dzielę myśli na cienkie włókna tworzę z nich struny rozwieszam pod niebem niech przez chwilę zabrzmią o moim istnieniu zanim wiatr je zerwie i rozwieje w próżni rozsypuję wspomnienia na zimnej posadce ich ostrym szkliwem kaleczę stopy potem zbieram okruchy w zaciśnięte pięści niech ból przypomni że jestem zanim stanę się ciszą
    11 punktów
  19. Falochrony już pełne mew, siedzą w rządku i śmieją się. Z tego, że lato do końca dobiega i nie wszystko było jak trzeba. Tyle w morza błękicie łez, twoich, moich i innych też. Przez to, że wszystko odpływa z falami, przez dekady tłumione, niechciane. Morska cisza i błękit łez... Białe mewy i ich głośny śmiech...
    11 punktów
  20. A może powój zrywasz, gdzieś przy torfiakach, rozgrzanym słońcem wczesnego lata. Dróg nieprzespanych nie z tego świata. Zbożem śpiewasz w purpurowych makach. Śpi ikebana schowana w Łyny brzeźniakach, a z nich utulana wciąż moja słów dzielnica. A wartownicy cienie, ta nasza dziś ulica, chabrowe sny schowane w łez absmakach. A może znajdę Cię gdzieś w tafli jeziora, a klangor żurawi wciąż śmiech pamięta Mamo- trudna i zbędna ta moja perora Niwa bezkresna to lnu znów metafora Piękna i droga Mateńko zawsze święta., a polna panna wiatrem jeszcze rozpięta.
    11 punktów
  21. Tak bardzo kochałam to co nigdy nie miało się stać Na dźwięk imienia jaśniał dzień potężniał szelest liści Wszystko stawało się intensywniejsze Zapach lata wybuchał z rozłupaną pestką brzoskwini aż w końcu spłyną z pierwszymi kroplami jesieni w mroki wspomnień I przyszło życie ze swoimi jałmużnami i daninami Jak to ono z chciwym łonem ale bez poczucia szczęścia No bo jakże? w tych czterech ścianach gdy przyszło to co miało się stać Wszystko wiesz znasz Jak być szczęśliwą? A jednak byłaś, w krótkich chwilach byłaś Bo jak ktoś śpiewał " W życiu piękne są tylko chwile"
    11 punktów
  22. Dolina Będkowska Gdyśmy po chłodzie jaskini w Będkowskiej Dolinie grzali przy herbacie ręce spojrzałeś na mnie i w tej jednej chwili odebrałeś mowę w pakiecie ze sercem. Słowa - paciorki na korali sznurze zerwanym nagle niby noża cięciem nawet półgębkiem wycisnąć niezdolna wydałam z siebie jedynie chrząknięcie. Jakże bym chciała po latach dziesięciu stęskniona po tym pamiętnym chrząkaniu ukoić w ciepłym oczobrązie serce, kroplą łzy spłynąć po Twoim ramieniu.
    11 punktów
  23. Od dziś przechodzę na ścisłą dietę Tylko słowa mięsiste spożywam A na dodatek nawet nie pieprzę Jej szept działa jak afrodyzjak Minimalizm wyzwala wyobraźnię Więc słucham piosenek o wolności Nim świat mnie znowu okradnie Bo docenia gdy zazdrości
    10 punktów
  24. Przyjaciółki wpadły na kawę, całe w skórach i makijażach. Spojrzały na mnie litościwie - "Musisz być na topie!" - stwierdziły. Moje włosy wzbudziły spory: Za gęste! Odsłoń czoło! Podkręć! Wyprostuj! Zrób loki! Otworzyły następnie szafę: Co za kolory! Niemodne! Za ciemne! Jak z zeszłej dekady! Teraz muszą być pastelowe! A fasony?! Niekobiece! Za szerokie! Już nie trendy! Tu są same modowe błędy! Szafa do wymiany! Jakie masz paznokcie? Też niezrobione! Tipsy to nasze walory! Że co, niewygodne?! Twoje są dobre dla kury domowej! Trendy? Paznokcie? Moda? Ja mam dziecko – i to jest moja uroda.
    10 punktów
  25. Wolność Mówią mi o wolności Jaka jest Gdzie chowa się To znów wystaje na rogu ulicy Nie pokazali jej fotografii Mam sobie wyobrazić Mówią mi o wolności O czym myśli O czym marzy w swojej skrytości Każdy chce ją mieć Na własność Chyba zaczynamy się licytować Mówią mi o wolności Ciągle W parku w sklepie w mediach Ten zgiełk nie pozwala Poczuć jej aksamitnych ramion Wtulić się w jej ciepło Mówią mi ciągle o wolności Kiedy stoją na murach Chowają miecz Nie chcę tej hybrydy Zamyślony pójdę jej śladem Za głosem serca
    10 punktów
  26. leżą gałęzie odwieczny szum platanów zgłuszył warkot pił
    10 punktów
  27. ludzie nie widzą życia ze strachu ludzie nie słyszą życia ze strachu ludzie nie dotykają życia ze strachu ludzie nie wąchają życia ze strachu ludzie nie smakują życia bo zostają zjedzeni
    10 punktów
  28. Leć duszo, leć wysoko, ale nigdy poza obręb mojego człowieczeństwa. 31.08.2025r.
    9 punktów
  29. przez kurzawę i dym pożogi o kilka kroków od szczęścia radzieccy żołnierze zaminowali moją przyszłość i przywykłam do przemocy pod portalem z piaskowca ruin kościoła ewangelickiego tańczą ogniki papierosów a w koraliki srebrzystej rosy zapomnianego wplątał się wiatr w aurze tajemniczości modlitwa pachnie dzieciństwem
    9 punktów
  30. W sieci krąży mnóstwo satyrycznych dekalogów i antyporadników, mających na celu wyszydzenie zadufanych w sobie grafomanów, megalomanów poetyckich czy też niedowartościowanych narcyzów, z którymi nie warto nawet podejmować rzeczowej dyskusji o ich twórczości, żeby się nie narazić na obrzucenie kopą inwektyw i nie stać się laleczką voodoo dla wiecznych hejterów, którzy z satysfakcją będą później nękać konkretne osoby we wszelkich dostępnych internetowych wspólnotach twórczych. A co z komentującymi? Pewnie niejeden frustrat dał upust swojemu rozczarowaniu w sposób mniej lub bardziej dyplomatyczny. Nie będę więc ani pierwszy, ani ostatni w swojej próbie stworzenia dziesięciu przykazań, traktujących à rebours komentatorską rzetelność. Wyobraź sobie, Czytelniku, że trafiasz na jeden z portali z poezją amatorską. Zachęca Cię umieszczony zazwyczaj gdzieś opis, że krytyka jest mile widziana, a forum aspiruje do miana warsztatowego bądź edukacyjnego i ma służyć rozwojowi twórczemu. Jak to w praktyce wygląda? Otóż zapamiętaj sobie pierwszą i niepodważalną zasadę - jeśli myślisz, że większość publikujących naprawdę potrzebuje czytelnika, w szerokim tego słowa znaczeniu, to od razu uświadom sobie, jak bardzo się mylisz. Bo, jak sama nazwa wskazuje, czytelnik to ktoś, kto czyta. Czyta świadomie, z ciekawością,samodzielnie. Zadaje pytania i docieka. Szuka czegoś dla siebie i spogląda na wiersz własnymi oczami. Jest trochę egoistą, trochę Sokratesem. Bywa spragniony doznań estetycznych, za pomocą których liczy, że dowie się czegoś o świecie, o innych lub o sobie samym. Niekiedy podgląda liryczną kuchnię, w nadziei odkrycia, jak powstaje od początku poetycka strawa. Tę postawę trzeba a priori zrzucić z siebie jak zbędną wylinkę i przeobrazić się z czytelnika autonomicznego w czytelnika portalowego. Inaczej trudno będzie przetrwać w tej cyfrowej klubokawiarence, nie narażając się na przykry odwet i przyklejenie szeregu obraźliwych łatek. Forum literackie to swoisty samowystarczalny partykularz, gdzie dominuje chów wsobny i który rządzi się specyficznymi regułami gry. Podejrzewam, że niejeden raz zostały one już skategoryzowane przez innych czepliwych krytyków, ale czemu nie zrobić tego jeszcze raz, aby każdy nowy czytelniczy włóczykij zastanowił się, czy jest w stanie zaaklimatyzować się w tym otoczeniu. Jeśli bowiem przychodzi mu to z trudnością i oznacza niejako nieuczciwość względem siebie samego, to lepiej, żeby poszukał innej formuły obcowania z poezją, a zwłaszcza z jej autorami. Dekalog czytelnika portalowego: 1. Zresetuj pamięć. To bardzo ważne, bo inaczej na zawsze pozostaniesz w dysonansie poznawczym, wynikającym z zasadniczej rozbieżności między tym, co czujesz zobowiązany się pisać o tekstach (czy raczej pod nimi), a tym, co podpowiada Ci Twój umysł i Twoje doświadczenie. Musisz zapomnieć wszystko, czego nauczyłeś się i co wiesz o sztuce pisania wierszy, o rymach, metryce, metaforach oraz języku poetyckim. Twoja wiedza nie przyda się ani innym, ani Tobie. Koniecznie wyrzuć z głowy wszelkie poprzednio przeczytane wiersze, żeby czasem nie uwierał Cię epigonizm i banał. Do każdego komunału powinieneś podejść tak, jakby to było epokowe filozoficzne odkrycie. Im mniej pamiętasz prawd życiowych, a także zleżałych obrazów, tym dla Ciebie lepiej. Bo przecież poezja nie jest dialogiem, nie jest polifoniczna, to jednowymiarowy monolog papugi, a Ty masz tylko podziwiać jej głos i piórka, nie zauważając bezmyślnego naśladownictwa. 2. Chwal, chwal, chwal i jeszcze raz chwal. Tego nigdy nie za dużo. Przecież w rzeczy samej sensem istnienia portali literackich jest możliwość darmowego wystawienia swoich utworów na konkurs piękności. Odbiór publiczny staje się w rezultacie tożsamy z wyrażaniem zachwytu, a obcowanie z twórczością nie jest przeznaczone do generowania refleksji stricte artystycznej, ma być jedynie wyzwalaczem dla przychylnych autorowi uniesień emocjonalnych. 3. Czytaj sercem. Cokolwiek to znaczy, To oczywiste, że utwory pisane sercem czyta się tylko i wyłącznie sercem. Znajdziesz się wówczas na tym samym poziomie nadawania i odbioru co autor. Unikniesz niepotrzebnego rozdźwięku między własnym osądem a oczekiwaniami piszącego. Czytanie sercem oznacza też wylewność. Nie możesz być obojętny, neutralny, zdystansowany, analityczny. Musisz przejąć od piszącego jego maksymalne napięcie emocjonalne, podzielać je i zwielokrotniać. Modne ostatnio i często używane określenie rezonowania (tekstu w odbiorcy) redukuje Twoją rolę do bycia pustym pudłem powtarzającym cudze rozedrganie. Zakonotuj więc sobie to określenie, które doskonale streszcza funkcję, którą potencjalnie zaszczyca Cię autor. Zresztą ono bardzo przyjemnie brzmi w komentarzach, nadając im pozór idealnego i bezwarunkowego dostrojenia się emocji czytelnika do emocji poety, z pominięciem utworu jako nośnika wartości estetycznych. 4. Bądź empatyczny. Empatia to słowo-klucz, które całkowicie wyklucza fachową ocenę, bo przecież nigdy nie wiadomo, gdzie drzemią granice czyjejś wrażliwości. Drobna uwaga może obudzić demony, a tego przecież nie chcemy, czyż nie? Empatia to, po pierwsze, omijanie szerokim łukiem wszystkich ułomności tekstu, bo przecież każdy element wiersza to żywa i czująca część ciała autora, której absolutnie nie wolno zranić. Po drugie - ustaliliśmy już, że poeta oczekuje nie Twojej wiedzy, tylko emocji. Ale nie chodzi bynajmniej o to, żebyś Ty coś realnie poczuł po lekturze wiersza. Wbij sobie do głowy - to nie mogą być Twoje własne emocje odnośnie przekazu poetyckiego. Ty musisz odbijać wiernie jak zwierciadło emocje autora. Dokładnie te same. Masz czuć, przeżywać, postrzegać świat identycznie jak on w swoim utworze. 5. Baw się w kolaże. Wklejaj do komentarzy różne ozdobne elementy, które stworzą wrażenie, że wiersz, do którego się odnosisz, zasługuje na dopieszczający ego autora kontekst. Zamieszczaj wszędzie tam, gdzie tylko to możliwe, grafiki, zdjęcia, filmiki, piosenki. Od razu wykreujesz wokół siebie przyjemny, kawiarniany nastrój, w którym wszyscy będą oddychać oparami artystycznego piękna. Będziesz przy tym uchodził za inteligentnego i wrażliwego zarazem. Można też wypowiedź szczodrze okraszać emotikonami. Po coś w końcu są te wszystkie uśmiechnięte buźki, serduszka, różyczki, filiżaneczki... Oczywiście nie chodzi o okazjonalne zilustrowanie czyjegoś utworu jakimś ciekawym, rozszerzającym jego treść odniesieniem, a o styl komentowania, który z definicji oparty został na multimedialnych wyklejankach. 6. Wbijano Ci przez wiele lat do głowy, że podmiot liryczny to nie autor? W ramach resetu pamięciowego - natychmiast o tym zapomnij. Za oczywistą oczywistość przyjmij, że podmiot liryczny to bezdyskusyjnie JEST autor, który domaga się w każdej linijce tekstu atencji, a najbardziej tego, że Twoja percepcja będzie identyczna z jego perspektywą. Takie ujęcie pociąga za sobą konieczność mówienia niewiele o wierszu, a jak najwięcej o jego twórcy. Zawsze miej na uwadze, że cokolwiek powiesz, będzie to odebrane za narrację odnoszącą się do osoby piszącego. Więc najlepiej od razu z góry przyjąć zasadę, że utworu się nie tyka. W związku z tym niech Twój komentarz będzie od razu skierowany do autora, z pominięciem istnienia podmiotu lirycznego. Dawaj dobre rady, biadol wespół z przygnębionym poetą i przygarniaj go do serducha, buntuj się, zachwycaj, wylatuj ponad poziomy. Czyjś podmiot liryczny cierpli z powodu nieodwzajemnionej miłości? Pociesz autora, że kiedyś znajdzie swoją drugą połówkę. W jakimś wierszu odczytasz żałobę po śmierci matki? Złóż piszącemu najgorętsze kondolencje i pociesz w nieutulonym żalu. Ktoś wychwala walory górskiego krajobrazu? Ciesz się razem z twórcą tekstu jego bajecznym urlopem. Mile widziane okraszenie wpisu jakimś zdjęciem albo obrazkiem. 7. Orientuj komentarz i odbiór tekstu w kierunku ogólników, na temat których każdy potrafi się wypowiedzieć. Widzisz, że ktoś opisuje jednostkową historię, że wiersz posiada swojego bohatera, uwikłanego w określoną sytuację liryczną? Zacznij serwować powszechnie funkcjonujące w świadomości społecznej frazesy odnośnie problemu przedstawionego w utworze. Ktoś pisze o psie porzuconym w lesie? Skonstatuj, że ludzie są podli i trzeba coś zrobić dla dobra cierpiących zwierząt. W czyimś wierszu natrafisz na studium przypadku osoby umierającej na raka? Zacznij utyskiwać na bezduszną służbę zdrowia. Autor napisał o kasjerce w supermarkecie? Śmiało możesz nawiązać do wyzysku pracowników przez zachodnie korporacje handlowe. Wypadniesz na odbiorcę, który dogłębnie rozumie intencje piszących, na dodatek mającego zazwyczaj coś mądrego do powiedzenia w każdej kwestii. Dodatkowo, kolejni komentujący poczują ulgę i wdzięczność, gdyż zostaną przy okazji automatycznie zwolnieni z obowiązku głowienia się nad przekazem wiersza. Będą za to mogli bez większego wysiłku rozwinąć dyskusję w wytyczonym przez Ciebie kierunku, dorzucając swoje trzy grosze. To bezsprzecznie dowartościuje autora, utwierdzając go w mniemaniu, że napisał utwór który trafił do szerokiej rzeszy czytelników i poruszył emocjonalnie (bo przecież nie intelektualnie czy artystycznie) tak liczne grono. 8. Pod wierszem rozmawiaj o wszystkim, tylko nie bezpośrednio o samym tekście. Wiąże się to po części z punktem poprzednim. Możesz opowiedzieć o tym, że Twój wnuk właśnie poszedł do przedszkola, że Twój kot uwielbia z Tobą spać w łóżku, że właśnie upiekłeś pyszne ciasto, że w ogrodzie wyrosła Ci wspaniała fasolka. O ile się da, dorzuć fotki. Wiersz ma być jedynie pretekstem do towarzyskich pogawędek, w żadnym zaś wypadku do akademickich, nikomu niepotrzebnych dywagacji o asonansach, średniówce lub oksymoronach. Nie zaszkodzi też odrobina flirtu; to zawsze przyciąga gawiedź do wiersza, zwiększa liczbę otwarć, a przy okazji tworzy sekretną nić porozumienia między poetą a jego czytelnikiem. 9. Używaj jak najczęściej sformułowań-wytrychów. Są pewne określenia, których zastosowanie w komentarzu od razu mile połechce próżność autora, a z Ciebie uczyni odbiorcę wybitnie wrażliwego na uroki poetyckiej mowy. Takie słowa, to m. in. subtelny, delikatny, poruszający, wstrząsający, Można też wykorzystać gotowe zwroty, jak choćby piękne malowanie słowem. Wystarczy nauczyć się kilku wyrażeń i przymiotników z tej kategorii i używać ich naprzemiennie, a Twoje akcje wystrzelą w górę jak fajerwerk. Zostaniesz od razu uznany za komentatora, który czuje poezję i docenia wszystko, co zostało napisane i opublikowane na portalu. 10. Twórz kwieciste, barwne interpretacje, zwłaszcza sięgając hojnie po zwroty z punktu nr 9. Im bardziej banalny, płytki, wtórny tekst, tym intensywniej staraj się nadać mu głębię, dopisać znaczenia, których próżno się w nim doszukać, ale które uczynią z niego wizjonerskie, odkrywcze, a przede wszystkim bogate emocjonalnie dzieło poetyckie. W ten sposób skutecznie raz na zawsze utwierdzisz autora w iluzji, że nie musi w swoim pisaniu niczego zmieniać, rozwijać się, poszukiwać nowych wzorców, tworzyć własnego niepowtarzalnego stylu, pracować nad językiem. Cokolwiek by nie wrzucił na forum, zawsze dowie się z Twoich komentarzy, jak bardzo przenikliwy jest jego utwór i jak bardzo nowatorskie zawiera treści. Stosując się do tych zasad, przejdziesz bez dwóch zdań spektakularną metamorfozę i staniesz się portalową gwiazdą, zyskasz popularność, a publikujący twórcy obdarzą Cię estymą i z pewnością nie omieszkają odwdzięczyć Ci się swoją przychylnością pod Twoimi własnymi utworami. W przeciwnym wypadku pozostaniesz zrzędliwym wrednym ogrem, niewrażliwym na dobro i piękno poezji, tudzież marudnym analitykiem bez serca. W konsekwencji nigdy nie wzniesiesz się na liryczny nieboskłon, nie doznasz metafizycznych olśnień w zetknięciu z prawdziwą, wolną, uduchowioną literaturą, gdyż fabrycznie nie jesteś w stanie ogarnąć jej mistycznego, ponadczasowego, wizjonerskiego wymiaru swoim stetryczałym rozumem. Czy da się znaleźć złoty środek i zrównoważyć fachowość oceny pozytywnym nastawieniem do osoby autora, bez konieczności ciągłego tłumaczenia się z każdego krytycznego słowa? Skłaniam się do stwierdzenia, że tym aurea mediocritas może stać się zasada niepodcinania skrzydeł. Oczywiście jest ona zazwyczaj błędnie rozumiana, jako rezygnacja z wszelkich negatywnych uwag czy wystrzeganie się jakichkolwiek sugestii. Tymczasem należałoby ją pojmować jako nieustanne odwoływanie się do potencjału i zasobów, który drzemią w każdym piszącym. Nie powinno się z góry uznawać żadnego autora za pozbawionego talentu, wyobraźni, wykwintnego gustu oraz zmysłu estetycznego nieudacznika, który nigdy, choćby nie wiem jak mocno by się starał pracować nad swoim warsztatem, nie będzie w stanie dotrzeć na wyżyny szlachetnej sztuki nieosiągalne dla jego artystycznej karłowatości Zgodnie z przytoczonym poglądem ktoś pozbawiony boskiego tchnienia w umysł, pozostanie bez względu na wszystko żałosnym efekciarzem, a oczywiście o tym, kto został naznaczony owym tchnieniem, rozstrzygać ma obdarzony estetyczną wszechwiedzą sam nieomylny komentator, uzurpujący sobie stanowisko arbiter elegantiarum. Dewaluujący determinizm świadczy o faktycznym braku empatii i jest dowodem na to, że odbiorca nie ma życzliwych intencji, a zależy mu wyłącznie na stygmatyzacji twórcy nawet jeśli przy okazji wskazuje z pozorną troską o dobro sztuki niepodważalne mankamenty samego tekstu. A poza tym wiadomo, że od czasu do czasu warto pokazać się z ludzkiej strony, pożartować czy odpuścić kolejny wykład z poetyki osobie, która wielokrotnie okazała się nieprzemakalna. Jeśli autor daje do zrozumienia że nie zamierza korzystać z żadnej pomocy, na krytykę reaguje agresją werbalną i niespecjalnie czuje się zainteresowany tym, co ma mu do powiedzenia czytelnik autonomiczny - po prostu lepiej się wycofać. Ostatecznie przecież szkoda nerwów - własnych i cudzych. Dlatego proszę również o potraktowanie powyższego dekalogu z odpowiednią dawką niezbędnego dystansu. Sto dziesiąta warstwa ogra, sierpień 2025
    9 punktów
  31. co jest między życiem a śmiercią? życie! śmierć to tylko mała kropka na końcu zdania informująca że zaraz pojawi się. Nowe
    9 punktów
  32. om z obrazu wykrój noc trzeba ubrać w kapelusze i zaroślami dym dym przeciągać za rękę na polanę pod ambonę z łydkami w zadrapaniach pajęczynami we włosach przekleństwami pod nosem brnąc przez gęstwinę zdążyła już stracić nadzieję że może się jeszcze stać stała się oddając w dryf na grzbietach traw struny om w strydulacja song na granicy -e żeby nie kłuł łokciem zasłaniając sierp gdy w paciorkach oczu błyskały ogony nigdy nie zapomni umierania gwiazd
    9 punktów
  33. * * * na słońcu wybuch cząstki już nad biegunem zorza polarna * * * jeszcze przymiarka w tych kwiatach gubię ściegi suknia jak z bajki sierpień, 2025
    9 punktów
  34. Porzuciła mnie - nie jak kobieta. Jak Bóg, który wypalił swoje imię z nieba, a gwiazdy zaczęły płakać krwią w czarne jeziora kosmosu. Nie było słów. Były zgliszcza głosu. Była cisza – tak ciężka, że złamała kręgosłup światu. Była cisza, która pachniała trumną i obciętym jezykiem anioła. Patrzyłem, a jej oczy odklejały się ode mnie jak galaktyki od centrum. Patrzyłem, a moje serce pękało jak planeta rozrywana pazurami komet. Nie krzyknęła. Krzyk byłby wybawieniem. Jej milczenie było czarną dziurą - pożerało wszystko: moje imię, mój puls, moje jutro. Zsunęła mnie z siebie jak skórę, jak węża, który zostawia martwy oddech na kamieniach. Zsunęła mnie jak cień wciągnięty przez rynnę deszczu. Jak modlitwę, której nigdy nie wysłuchało niebo. A ja? Ja zostałem ruiną oddechu. Zostałem wrakiem w oceanie nocy, gdzie nawet rekiny ciszy nie chcą mnie kąsać. Zostałem pustym teatrem - a scena we mnie płonie, lecz nikt nie gra. Cierpię - jak księżyc, któremu odcięto światło, a on wisi nad światem jak trup w srebrnym sarkofagu. Cierpię jak słońce, które połknęło własny ogień i stało się grobem światła. Cierpię jak echo, które się dusi w gardle gór. Teraz piszę - nie w zeszyt, ale w czerni nocy, w bliznach ścian, w krwi ciszy. Piszę, bo słowa są jedynymi zwierzętami, które jeszcze przychodzą do mnie w śnie. Kochałem ją jak obłęd, który wziął ślub z burzą. Kochałem ją jak śmierć kocha ciszę - do końca, bez oddechu, bez ratunku. Kochałem ją jak lustro kocha twarz, która je rozbiła. A teraz jestem tylko cieniem psa, który wyje w pustkę - ale nawet echo go zdradziło. Jestem liściem, który spadł w próżnię kosmosu. Jestem wierszem, który chciał być człowiekiem, ale stał się krzykiem – rozpiętym między ziemią a nicością.
    9 punktów
  35. płynie lato dolinami szumią sennie połoniny śpiewa księżyc nad drzewami o aniołach z bukowiny w bukowinie rosną skrzydła w cieniu buków rodzą sny szumi trawa pod nogami a na szlaku srebrne mgły jesień barwi złotem drzewa czerwień zdobi kłosy traw pustoszeją ścieżki w górach najpiękniejszy ciągnie czas 😉
    8 punktów
  36. Hipolit Balon koło wsi Tkaczy, zachwalał siebie ile tam znaczy. Był cały wniebowzięty, gdy chodził wciąż nadęty. Przyjęli go do sekcji …trębaczy.
    8 punktów
  37. widzę cię triumfujesz zdobywasz duma spływa złotem miażdży pożądanie i zagłusza gniew świętość i grzech płoną na twojej skórze rozpacz i honor krzyczą w oczach. mściwa niepokorna niezależna uwięziona w ramie męskiej wyobraźni? nie – ty rozrywasz ją na strzępy, nie błyszczysz ty spalasz. Obraz G. Klimta, "Judyta z głową Holofernesa".
    8 punktów
  38. do nikogo ani niczego mój balon dawno już pękł i zerwałam się ze sznurka dryfuję wśród chmur czekam na wiatr co mnie rozgoni w czyste niebo
    8 punktów
  39. Koniec wypala horyzont. Tam, gdzie wczoraj drżał błękit - śpiewny jak skrzydło motyla. Słońce pęka: łeb jagnięcia pod kamieniem, jego mózg, światło - cuchnie spalenizną codzienności. Morza kipią krwią pierwszego syna. Góry wypluwają lawę i krzyk. Ptaki spadają jak strzały, skrzydła wplątane w wiatr. Gwiazdy rozsypują się w popiół. Wirują - taniec śmierci, taniec ostatniego światła, taniec chwili, która była Bogiem. Paruje łza w ustach dziecka, które śniło o błękicie. Na horyzoncie paszcza nicości. W niej drga ostatni cień, w którym żył Bóg. Ostatni oddech Boga - tak cichy, że słyszą go tylko umarli. Bo On zapragnął końca, jak my pragniemy początku. I koniec stał się ciałem. I jadł nas jak chleb.
    8 punktów
  40. - gwarą warmińską z dodaną ostatnią strofą No bo mówta some. Noszo godka je nojlepsio. A dloczamu a nie jandzi? Poni łu noju sia pokazała i po noszamu z dziywczoczkam rozmoziała? Matulka Śwanto łobleczóno w modry klejd jek warnijsko farba. No bo powiedźcie sami, nasza mowa jest najlepsza. A do dlatego że u nas się pokazała a nie gdzie indziej. I po naszemu z dziewczynkami rozmawiała. Mateńka Święta w błękitnej szacie w kolorze warmińskiego nieba. Mamo elegantką byłaś. Wszystkie diamenty już czas łzami zapisał, jak słońce Twego serca. Okruchy mają kolory lnu. Wiedziałaś- nie można odkładać piękna na od święta.
    8 punktów
  41. ,,Bóg miłuje pokornych,, List do Syr.3 pokora trudno się w nią ubrać ciasny gorset upadamy błądzimy zawsze nieomylni MY zawsze pierwsi wielcy pnę się do góry widzę tylko siebie władca zwycięzca trudno dostrzec Boga dopiero gdy … gdy… przypominam sobie że On to nie sen baśń On to życie życie w zgodzie z Nim sobą światem to właściwa droga wracam pochylam głowę bez pokory trudne Jezu ufam Tobie nigdy nie opuszczasz czekasz na każde dziecko 8.2025 andrew Niedziela, dzień Pański
    8 punktów
  42. Przydarzyła mi się miłość, jak choroba, i wirusem przyszła, skąd i nie wiem czemu. Przydarzyła mi się miłość bardzo droga, bo do Pana to uczucie - zajętego. Jak zachować godność skoro ciężka sprawa, przechorować i wyleżeć, zamknąć oczy? Przydarzyła mi się milość, bardzo chora, przyszła sama i się ze mną od lat droczy. Kto ma rację? Jak wyleczyć? Łzy się leją. Kto na miłość da zwolnienie i L4? Tu psychiatra wejść powinien, może prądy, bo nie działa żaden lek na zapomnienie. Do szpitala mnie zabierzcie na morfinę. Boli miłość, która ujścia ciągle nie ma. Kroplówkami wlejcie płyny, niech przeminie. Chore serce - co sens uczuć wciąż nie zmienia. Nie prosiłam się o miłość ani chwili. A dopadła, cierpi dusza, puls podnosi. .................. Od miłości - zbaw mnie Panie - się modliłam. A bez winy dziś kajdany noszę w ciszy.
    8 punktów
  43. Początek rozrywa ciemność. Tam, gdzie przed chwilą milczał bezdech nicości, rodzi się iskra - ostra jak pierwsza myśl, która przecina chaos. Światło pęka: łono Boga rozchyla się w bólu, a z krwi Jego ciszy spływa ogień. Morza wykluwają się z piany pierwszego słowa, góry unoszą się jak mięśnie nieba, drapiąc pazurami bezczas. Ptaki, których jeszcze nie ma, śnią w pulsie wieczności, gwiazdy rodzą się w potach stworzenia - wirują w tańcu narodzin, płomienia, chwili, która stanie się Bogiem. A jednak w środku ognia - igła lodu: cisza, która pamięta, że była wszystkim. W niej drży echo pytań, których nikt jeszcze nie wymówił. Paruje oddech w ustach dziecka, którego jeszcze nie nazwano, pachnący mokrą ziemią po pierwszym deszczu. Na horyzoncie paszcza światła. W niej drga pierwszy cień, który pomieści życie. Pierwszy oddech Boga - tak głośny, że budzi bezdenną ciszę. Bo On zapragnął początku, jak my pragniemy końca. Początek stał się ciałem. I pił nas jak wodę. W głębi ciemności zadrgał głos, co nie zna swego imienia, lecz ślepe światło już go szuka.
    7 punktów
  44. Do kogo należy? Do Drohobycza, tego opisanego w prozie czy nieśmiertelnych grafikach. Ale do którego? Tego z monarchią II Rzeczpospolitej, czy współczesnego z Jałtą jako granicą. A co zrobić z fascynacją Schulza dworem Habsburgów? Jego wyobraźnią pochodzącą z "Króla Olch"? Bo można sprowadzić grafika tylko do prozy Holocaustu, bo getto też go definiuje. Czas tam jest spalonym słońcem, jak półnagie wychudzone ciała. Spojrzenia też są już cieniem, te nadmiernie okupowane skrawki zieleni. Z łat sklecone dachy nad głową, odpady też już zjedzone. Grafik odwrócony do historii społecznej, staroświecki zagubiony, a jednocześnie tak obecny w niej. Bo ludziom niezależnie od czasu, zdarza się po prostu żyć. - Inspiracją "Autoportret w bluzie zapiętej pod szyję". Bruno Schulz.
    7 punktów
  45. kwiatek nie przepada za towarzystwem nie lubi domu wazonu dobrze czuje się sam na krótkim patyczku trzyma się blisko dającej życie łodyżki z licznym rodzeństwem zachwyca nie zbliżają się do siebie nie wchodzą w drogę porozrzucane jak klocki lego cieszą spojrzenie ciemny błękit mieni się w słońcu odcieniami złamany fiolet z niebieskim prowadzą drogą do marzeń umilają spacer łąką 9.2025 andrew
    7 punktów
  46. kluczem marzeń otworze kolejne życia drzwi może ujrzę za nimi to co mi się śni a sny mam kolorowe więc nie mam czego się bać tylko dalej śmiało iść kluczem marzeń ozdobię wszystkie smutne twarze którym los popsuł wczoraj i dziś tak moi drodzy ten klucz to czysta magia która nie boi się trudnych życiowych chwil
    7 punktów
  47. Czarne słońce w nieboskłonie Stapia lęki w moim sercu Niesie słowa w zimnej głowie Tocząc myśli do obrzęku. Lepi krew od płonnych wspomnień Brodząc w przestrzeń moich zwątpień W wirze szału plam na słońcu Orgii ogni szczytujących. Galaktyki egzoplanet Splotą nicią gwiazd promieni Snów szalonych płaszcz utkany Z grawitacji dal przestrzeni. W blasku komet lot ku ziemi Ogon błyszczy miliard lat Mleczna droga w asfalt zmieni Krew płynącą z moich ran. To wewnątrz ciała kwazary Palą żywcem człowieczeństwo To zewnątrz lawa strumieniem Dopala cherlawe męstwo. Czarne słońce w nieboskłonie Wszechświat zdarzeń urojonych Bóg nie w niebie a jest Niebem Czarną Dziurą Najjaśniejszą. Z Nim zastygam na pościeli budzę w matni czarnych cieni Styx przepływam w piekle smażę niosąc Bogu piętno w darze.
    7 punktów
  48. Tam mijasz słońca, puste dziś korytarze, Sen tu na zawsze już jest oksymoronem, one wciąż miłości twoim bastionem. Tuszu znów pełne zostały kałamarze. Kwiaty - zardzewiałe egzemplarze bezczynnym , niemalże Hyperionem, nuty zastygły pięknym Orionem. Wieczne dziś, osobne gdzieś apanaże Hallelujah pięć lat w rozpaczy pisałeś Zyski i straty, one rosą na trawie. Zwycięstwo tańczy, tak przecież chciałeś. I wiatrów brzemiennych sny na jawie Jestem gotów, szeptałeś jeszcze na koniec. nuże wiesz co jest po drugiej stronie.
    7 punktów
  49. Leśne dylematy Zmysły czynom niejednakie, wyobraźnia pląsa, nozdrza węszą, oko łase, gdzie by tu podążyć. Dziewczę wabi i w tej chwili stoi na obrzeżach, kusi nogą, kiecką macha - zerkam i nie wierzę. Skręcę jednak w środek lasu, za tym, za czym krążę, tuż przy bagnach młode sarny - but już pije wodę. Dźwigam statyw, obiektywy, znów myśli rozklejam, gdyby nagle lat ubyło, pohasałby teraz. A tu sierpień woła wrzesień, przypomnieć się trzeba, fotki wyślę znów na konkurs, album do kompletu. I doprawdy sam już nie wiem - iść - lecz w którą stronę, spojrzeń sieci się krzyżują... wyliczankę zrobię. sierpień, 2025
    7 punktów
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...