Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 24.11.2025 w Odpowiedzi
-
Definicja komunizmu Dobrze strzeżona willa, z zamurowanymi drzwiami między pokojami. „Pokój” — słowo klucz w tym gmachu. Nośność portretów, kult ornamentów. Jest nieco zaniedbana, z retuszem sztukaterii, ale z pełnym wyżywieniem na kartki, rzadko pożywnym. I hasłem na każdy dzień planu. W bibliotece urządzono gabinet luster. W salonie chowa się tam sala gry w kości. W zasadzie wszystko dzieje się samo, w sadzie obok, nocami. Przed naszymi oczami. Napij się, mój towarzyszu. Toast na rozgrzeszenie. Strzał w potylicę wymaga ich przymknięcia.12 punktów
-
Echo znad samotnych pni Gińcie gwiazdy, Gińcie chmury, Wnet przeminie tysiąc lat. Pośród mroku, Pośród ruin, Zniknie leśnych duchów świat. Kręgu kamienny! Śród dębów prastarych Żyjesz i patrzysz, lecz mówić wciąż nie chcesz. Zlituj się, proszę. Spójrz, oto kapłani, Wznoszą modlitwy i piszą ci wiersze, O tym co było, co ciągle przed nami. Jest tak jak chciałeś, jest niebo bezgwiezdne, Czernią spowite, bez planet, księżyców. Tyś przepowiedział rodzicom rodziców. Pamiętam bardzo dobrze, coś wyszeptał dziadkom; Choć byłem jeszcze młody, wszystko zrozumiałem. Patrzyłem, jak oblicze dotąd skamieniałe, Ożywa, by skorupę w mig rozłupać twardą. Nareszcie byłeś wolny. Dobrze wiem, jak bardzo, Pragnąłeś się wydostać poza litą skałę. Zaklęto cię na nowo. Powiedz, co widziałeś, A sprawię, by czym prędzej celę twą otwarto. Bo teraz, gdy błagalne zanosimy prośby, Nadzieja małą iskrą zdaje się być jeszcze, Lecz ciemność, odwrócona zawsze od światłości, Ponownie najstraszliwszą zapowiada zemstę. Nie pozwól jej zwodniczo umysłami rządzić. I przemów znów do ludzkich, zrozpaczonych resztek. Milczysz kamieniu? Więc nie ma odwrotu; Człowiek porzuci, zapomni już wkrótce. Ty też, a jakże, na zgubę się gotuj, Zguba nadejdzie, gdy zaśniesz, pojutrze. Wtedy ostatni uciekną w popłochu, Dotąd krąg żywy na zawsze obumrze. Mchy i porosty zrównają cię z ziemią, Poddasz się wreszcie dębowym korzeniom. Przeszły lata, Przeszły wieki, Gwiazdy, chmury znów tu są. Tam, gdzie drzewa Rosły kiedyś, Wciąż druidzi cicho śnią. ---10 punktów
-
w dwóch dłoniach jasne świty się spotykały w cichym szepcie a wiatr obdarzony niestosownym talentem penetruje krzewy w niebiesko-złotym świetle i powoli uchyla codzienność o smaku mięty na palcach puch dmuchawców jak biała podwiązka w obłokach niedowierzania pod powiekami dokonań i zaniechań do zmierzchu we mchu rozsieję na rumianych policzkach8 punktów
-
w ciszy rozsypuje się moje imię jakby nie należało do nikogo czasem budzę się w półśnie i próbuję poskładać świat z oddechów które przelatują przeze mnie jak obce ptaki w mojej głowie rośnie mgła szukam w niej ścieżek ale każda prowadzi w tę samą ciemność jestem lustrem które nie pamięta twarzy i ciałem które nie ufa własnemu krokowi a jednak w środku tli się iskra cicha jak myśl że może jutro udźwignie mnie jaśniejszy dzień7 punktów
-
Królik zawsze stoi za rogiem Wskazuje na zegar Jest przecież dobrze Czas i tak nadejdzie Wiadomości stają się krótsze Godzina dzień dwa dni Bez odpowiedzi Królik się uśmiecha Jest ktoś inny To nie było to Ona już tego nie czuje Królik nadal wskazuje na zegar Teraz już wiesz Królik zawsze miał rację6 punktów
-
Wsłuchana w ciszę zaglądam głębiej tam gdzie wygasły już wszystkie mroki, nie pozostawiam niczego w błędzie nadchodzi Miłość- - słyszę Jej kroki. Słodkim pragnieniem na wskroś przeszyta i z wiarą, która zmazuje zdrady, idę w głąb duszy sensem spowita aż strach przede mną ucieka blady. Ogniem sycona, gaszona łzami zaczynam istnieć pod Twym dotykiem, choć jestem niczym kałuża błota pragnę na wieczność być Ci płomykiem. Ale dostrzegam swój koniec świata spadam na klęczki leżę kamieniem, Ty się pojawiasz tulisz miłością mówisz, że jesteś mym przeznaczeniem. W ogrodzie życia nic nie zakwitnie jesli nie skropisz ziaren cierpieniem, to co dziś boli kiedyś zamilknie nic nieznaczącym spłynie westchnieniem. Dla Ciebie żyję i Ciebie słucham Tobie oddaję łez moich morze, choć nieporadna zmącona winą Tobą oddycham - -moj Wielki Boże!5 punktów
-
Ludzie marzą szufladkowo, przewidywalnie i kierunkowo. O bogactwie, władzy, miłości czy życiu wiecznym. A Ty Poeto, marzysz o niczym nie zakłóconej, pierwotnej ciszy. O swoim domku drewnianym osiadłym na szczycie samotnej, jak Ty góry, pośród pierzastych, śnieżnych chmur. Najdalszy dystans od cywilizacji. Chciałbym ponad wszystko go mieć. Gdzie Twoja, bezludna, rajska wyspa, zamęczony wręcz latami trudów tułaczu? Na jakim oceanie łez leży, za którym horyzontem jej zarys widnieje? Jestem sobą. Jestem jaki jestem. Chcę tylko to jedno głośno powiedzieć. To już koniec. Przemierzam w cichym kondukcie drogę, z kaplicy cmentarnej po grób. Nie zauważacie mnie, choć ciągnę z wysiłkiem swą trumnę, przez krzywą i zatłoczoną cmentarną aleję. Teraz już się nie bój. Nikt Cie nie skrzywdzi. Nikt nie będzie chciał obcować z kształtem duszy potępionej pod postacią czarnego oparu.. Cóż mi po życiu? U jego rychłego końca. Cóż mi po czasie pędzącym? Z trudem śmierci wyrwanego. Leć puszczyku, w tę noc burzową i straszną. Wprost do zaświatów. Do ciemnego, dusz czyśćcowych opętanego żałością jaru. Usiądź na barku, upiora poety. Nawet tu na pastwę losu i smutku. Na wieczność eonów. Odosobnionego.5 punktów
-
przez szeptane pacierze ufne wyznanie- wierzę szukam Cię Panie przez strapienia i bóle kiedy wołam najczulej przez łzy które zwątpiły gdy zabrakło już siły przez radości i blaski i potęgę Twej łaski z tą nadzieją że czekasz na grzesznego człowieka szukam Cię Panie5 punktów
-
jeśli musisz się zmuszać, zapomnij. świat ma dość ludzi, którzy tłuką słowa jak zardzewiałe gwoździe w spróchniałe deski. jeśli nie budzi cię w nocy ta brudna prawda, która gryzie od środka jak szczur — daruj sobie. życie i tak cię połknie, a nawet się nie zakrztusi. pisz tylko wtedy, kiedy nie pisanie zaczyna cię dusić, jakby ktoś wbijał ci kolano prosto w gardło. a jeśli przyjdzie to naprawdę — nie pytaj, nie proś o pozwolenie, nie wyglądaj oklasków. po prostu otwórz drzwi i pozwól temu potworowi wyjść, nawet jeśli zostawi po tobie tylko pusty pokój i podłogę pełną zębów. bo inaczej będziesz tylko kolejnym głosem, którego nikt nie usłyszy, nawet ty sam.5 punktów
-
5 punktów
-
porywasz głęboka implozja przenikanie świadomego po fizyczne tkanki nakręca się złota sprężyna orgazmicznych doznań tracę ziemi dotykalność wszystko w granicach twojego ciała5 punktów
-
Ściana miasta drży od ich oddechów, ręce szukają, szarpią, wgryzają się w skórę. Nie ma słów, tylko puls ulicy i ciała w ciałach, gorące jak beton po deszczu. On pali nerwowo papierosa, dym wplata się między ich ciała. Ona spogląda, rozgląda się niespokojnie, jakby cień za rogiem mógł przerwać ten moment. Palce jej drżą, a jego uścisk staje się ostrzejszy, krzyk sygnalizacji świetlnej miesza się z biciem serca, przechodnie to tylko cienie – oni, huragan między latarniami, cały świat zredukowany do dotyku, ciała, oddechu. Nie ma czułości wyuczonej, nie ma poetyki – tylko skóra i asfalt, i uścisk, z tym słonym oddechem strachu, który widzi migotanie latarni w otwartej nocy, dzika dopamina między nimi. Chłód ulicy kontra żar ich ciał, które znają siebie w półsekundzie spotkania, między splątanymi nogami i drżącymi ramionami. Jej włosy szeleszczą przy jego policzku, jego usta szukają jej w kłębach dymu, palce wplatają się w mięśnie, ubranie, w napięcie, drżenie jej kolan kontrastuje z jego twardym staniem, niepokój i pożądanie tańczą razem na bruku. Każdy ruch, każdy gest jest pełen napięcia, serca biją dziko, oddechy kradną powietrze przechodniom, miasto wciąga ich z powrotem w chaos, a oni jeszcze drżą, jeszcze dzicy, jeszcze w sobie, jeszcze na ulicy, jeszcze niepokorni, jeszcze ciałem obecni, jeszcze zmysłowo rozdarci między niepokojem a pożądaniem, jeszcze jednym, niespokojnym rytmem – na bruk wciągnięci z powrotem w miasto.4 punkty
-
4 punkty
-
ziąb z mgły lepkiej jak obszył asfaltem lis wysuwa pysk przygasa u zarania zmierzchu niemal stopił się z czernią jeszcze jego oddechem zieje w ciszy ziąb4 punkty
-
Zamykając oczy skrywam pod powieką zmysłowe pragnienia namiętnością krwi, niespokojne myśli przywołują ciebie coś się we mnie zmienia, lekko lśni. W czułych, słodkich słowach odnajduję ciepło w pieszczotliwych dłoniach odzyskuję wdech tęsknotą bliskości tracę kruchą pewność czy to rzeczywistość czy już sen.? W samotności nocy byłam zagubiona szeptów obietnicą osuszyłeś łzy, opiekuńczym gestem chronisz mnie w ramionach nie chcę przebudzenia, pragnę śnić.! ;))) wiem, wiem…4 punkty
-
Gdybyż tak gawronom spod śnieżnego nieba kolorowe dzioby mogły świecić teraz! Kwant energii z gapy (który bez koloru, siedzi na gałęzi nie wiadomo — komu) odkryłby kolibra. Siedzi więc pod chmurką. Śnieżne gwiazdki łapie, uszlachetnić tylko metaliczne barwy — rodząc się z promykiem. Co ma zrobić? Patrzy. Bez jasności — znikam.4 punkty
-
za Boga nie gwarantuję ma lepsze i gorsze dni czasem poczęstuje prawdą a czasami nie za Boga nie gwarantuję bo czasami sie uśmiecha a czasem śle łzy ja ich nie rozumiem za Boga nie gwarantuję mimo że miewa fajne chwile często nie jest sobą zamyka drzwi za Boga nie gwarantuję ale mimo to powiem że jego myślą świat się tli4 punkty
-
Pamięć bezdenny kielich na ołtarzu myśli pełen łez i uśmiechów idących bez końca bez początku powroty zdarzeń trucizna gorąca schronienie tych obecnych co dopiero przyszli krucze skrzydła złowrogie w głowie szalejące w szatni ptaki zamknięte piórem połamane karmiąc się wspomnieniami nietoperze szklane powracają głodne zamknięte w oczu zagadce a ja wciąż niosę w dłoniach tę ciszę rozdartą jakby była kluczem do drzwi których nie ma pod powieką rośnie las — splątana ziemia gdzie każdy krok budzi echo snów odkarmionych stratą próbuję wrócić tam gdzie nigdy nie byłem śledząc tropy pozostawione przez własne odbicia ale one uciekają w głąb czasu — bez liczenia bez bicia jakby znały prawdę której ja dotknąć nie umiem i tylko wiatr co przewraca karty nieistniejących ksiąg pyta szeptem czy pamięć to dar czy przeklęta droga a ja mu odpowiadam — wciąż szukając Boga w niedomkniętych chwilach w których mieszka błąd4 punkty
-
Duszy — nie da się przybrać na śniadanie i zrzucić — nim dzień głowę do snu złoży. W noc którąś nas odnajdzie, stworzy, i zniknie — jak muszla w morskiej pianie.3 punkty
-
Nie ma Boga przy nas. A świat zapada się w sobie, jak płomień, który zjada własny cień. Niebo pęka bez dźwięku - jakby ktoś wyrwał z niego struny, na których dawniej grało światło. Chmury stoją nieruchomo, jakby czekały na odwołanie istnienia. Cisza jest teraz jak trumna bez wieka: można w nią patrzeć, ale nic nie patrzy z powrotem. Ziemia drży pod stopami jak ciało, które próbuje przypomnieć sobie, czym był oddech. Miasta wyglądają jak szkice narysowane ręką, która zapomniała, czym jest światło. Wznosimy katedry z ruin i burzymy je natychmiast, bo w tych ścianach nie mieszka już żaden oddech. Materia oddycha inaczej niż my - jakby czekała na nasze ostatnie, nigdy niewypowiedziane wyznanie. Dusza odsłonięta jak mięsień w zimnym blasku gwiazd, a gwiazdy gasną w szeregu, jedna po drugiej - nie jak ognie, ale jak oczy, które przestają nas rozpoznawać. Wszechświat zwija się do punktu, który pamięta tylko Jego imię, a ten punkt wisi w próżni jak rana, której nikt nigdy nie opatrzył. A On… jest, ale cofnął się tak daleko, że nawet pytania nie mają już odwagi Go szukać. Może patrzy - nie z dystansu, lecz zza zasłony ciemności, którą sami utkaliśmy z własnych lęków. Może milczy, byśmy zobaczyli, jak przerażające staje się dobro, gdy nikt nie trzyma nas za rękę. Idziemy dalej - ostatni pielgrzymi nieba, które zapomniało otworzyć oczy. Z sercami jak rdzenie umierających planet, z myślami jak popiół, który nie umie opaść. Szukamy dłoni, której nie ma, a która dotyka nas czasem jak echo, które wraca wcześniej, niż zdąży zapaść cisza. Boska nieobecność nie jest karą. Jest nocą, która uczy, jak zapala się światło od środka - światło, które nie spada z nieba, ale rodzi się w ranach, w pyłach, w ostatnim drżeniu głosu, który pyta: „Gdzie jesteś?” A kiedy to pytanie przecina pustkę, cisza pęka jak szyba uderzona sercem. Echo wraca spóźnione, zmęczone, jakby musiało przejść przez wszystkie zgaszone gwiazdy, zanim dotknie naszych dłoni tym jednym, nikłym sygnałem: drżeniem wewnątrz ciemności, które nie mówi „Jestem”, ale nie pozwala nam przestać wierzyć, że ktoś jeszcze oddycha po drugiej stronie nicości - i że to właśnie z tej nicości zacznie się nowe światło.3 punkty
-
Gdybyś był wiatrem zaszumiałbyś we mnie unosząc wysoko błękitnym obłokiem, pragnieniem na ustach rozmazałbyś ciszę i ciemność wypełnił zmysłowym półmrokiem. Jak ogień, co iskrą porusza rytm serca jak noc, która niebo srebrzy gwiazdami i księżyc gdy drogę samotnie rozświetla pełnią tęsknoty, czerwieni barwami. Gdybyś był wiatrem pozostałbyś we mnie wzniesionym mostem dotkniętym słowami otwarte okno rozjaśnia czerń mroku spoglądam przed siebie twoimi oczami.3 punkty
-
żyj choć nie masz już sił a ciało ciąży jak stal mimo to idź nadal w przód życie swe przyj jak w bal żyj choć wydaje ci się, że nie potrafisz a inni cię tylko w problemy wpędzają pokaż jak jesteś silna jak z swego centrum życia swą moc dodają żyj choć wydaje ci się to niemożliwe zmęczenie ci doskwiera na co dzień drżące są nogi twoje i piwne rozruszaj więc ciało na trampoliny korzeń żyj choćby na przekór innym uwierz w siebie gdyż to cud i wtedy na pewno przyjdzie chwila lepsza najmocniej że kochasz życie swe jak miód żyj całym sobą całym sercem bierz wszystko na otwartą klatę nie tylko gdy czujesz się szczęśliwa poczuj jak życie rzuca cię udanie na matę trzymaj życie mocno w pięściach nie daj sobie w kaszę pluć nigdy na drobiazgi się nie rozmieniaj na zawsze w tym życiu się na nowo ucz3 punkty
-
Karma ma bardzo dobrą pamięć i niczego nie gubi. Jest precyzyjna i dokładna, często powracać lubi. Mocno do ziemi cię przyciśnie, Szponem życie rozgrzebie i szepnie złowrogo do ucha: Wróciłam tu do Ciebie. Karma to taki nauczyciel, który myśli prostuje. Jaki uczynek światu wyślesz, takim cię poczęstuje. Dlatego karm szczerym uczuciem wszystko wokół, jak siebie. Odzyskasz spokój i radość bez zamętu na niebie.3 punkty
-
gdy opadną wszystkie liście i przyjdzie czas błądzić w białej pierzynce rozszeleścimy się na dobre o tym co szeptały noce tajemnice pójdą spać zabierając ze sobą sznur niedopowiedzianych uczuć i skończy się patrzenie przez szybę na szczęście omijające nas szerokim łukiem3 punkty
-
@Wiechu J. K. Podziękowania dla: @Lenore Grey poems, @Tectosmith, @Nata_Kruk, @Waldemar_Talar_Talar, @Berenika97, @Ewelina, @Alicja_Wysocka i @Migrena.3 punkty
-
Zawsze chciał być surowym cynikiem, ale przecież czytanie t a k i e g o listu wymaga stosownego dress code'u. Nie wypada zasiąść do lektury w twardej zimnej skorupie przemądrzałego żółwia. Zdarł ją z siebie solennie niemal ze skórą; nagość próbuje osłonić wspomnieniami z młodzieńczych podróży. Teraz nadal przyzywa go nieznane. Już nie liczy, ile razy przeczytał ten sam wiersz. Między palcami przeskakują litery, niepokorne iskierki; delikatnie parzą dłonie, jakby chciały mu przypomnieć - jesteś, czekasz, oddychasz, czujesz. Poszedł do kuchni; drżące ręce upuszczają łyżeczkę. Kawa wylewa się na podłogę z przewróconej niezdarnie filiżanki. Jego oczy, doliny pustynnych rzek, znów śpiewają o słonym smaku wody.3 punkty
-
kolejna noc i znowu nic się nie wydarzyło, poza tym, że jestem jeszcze bardziej zmęczony niż wczoraj. miasto oddycha jak stary pijak, kaszle neonami, a ja siedzę przy kuchennym stole, licząc okruszki po życiu, którego nie chciałem, ale które się przypętało. wszyscy mówią: „trzeba mieć cel”. ja mam tylko rachunki, puste krzesło i lustro, w którym ktoś zostawił moje oczy bez instrukcji obsługi. czasem myśl przychodzi cicho, jak stróż nocny, pyta, czy nie czas już zamykać, zgasić światło, oddać klucz. ale potem włącza się lodówka, pies sąsiadów zaczyna szczekać, a ja przypominam sobie, że nawet jeśli to wszystko nie ma sensu, to rano znów trzeba wstać, nawet bez powodu. i tak trwam — jak popielniczka pełna niedopalonych dni, które ktoś zapala z przyzwyczajenia.3 punkty
-
skazali ją na niebyt zanim stała się imieniem chcieli by była błędem statystyką plamą krwi a jednak zadrwiła z ich wyroku stała się kroplą światła wykutą z popiołu – z pęknięciem przebiegającym przez serce wygrała na piekielnej loterii jeden pełny oddech z miliona pustych nie jest aniołem ale niesie w sobie echo żaru który odmówił zgaśnięcia czy zdołała dziś być drzazgą w ich sumieniach? https://www.youtube.com/watch?v=O1YnorVbGx42 punkty
-
jak u wiliama najedli się trutki roślinnej nie dusząc emocji wzajemnych skręcali się niczym węże w ostatniej ekstazie przed rozstaniem kochali się zawzięcie tłukąc talerze razem spijali każdą kropelkę istnienia z siebie ona ciągle kleiła się do jego podniebienia żeby zwinąć większą część z ogrodem i przyrządami do zabaw erotycznych a on jak się napatoczył tak samo się odbłąkał po dziurawych opłotkach z gołą rzycią przez życie już nie mógł zrozumieć dlaczego nie usechł najpierw i ona pierwsza poszła do piachu lepić dla niego babki2 punkty
-
W te chwile rozkoszom najsłodszym poświęcone - Życie me - wołasz do mnie z najwyższą czułością; Drogie mi słowa! przez me serce uwielbione, Tak jakby Młodość miała być wiecznością. Ku Śmierci godziny, nawet ta, płynąć muszą, Ach! niech już nie pada ta fraza upragniona; Lub w uniesieniu zastąp - me Życie -, - mą Duszą - Która, jak ma Miłość, jest nieskończona. I Byron (1814): In moments to delight devoted «My life» with tenderest tone you cry; Dear words! on which my heart had doted, If Youth could neither fade or die. To Death even hours like these must roll, Ah! then repeat those accents never; Or change «my Life» into «my Soul» Which, like my Love, exists for ever.2 punkty
-
Jestem tu chwilę — może i chwilą, przesiadam siebie, szukam peronu, prześwietlam ludzi jak w starym kinie, w taśmie, co płonie celuloidem. Przystań podróżnych — poziomów tyle, uśmiechy szczere, szydercze, jasne; lęk w sercach szarych drży jak motyle, głos obojętny w tłumie wygasłym. Prawda przy prawdzie, kłamstwo tuż obok, sznurki przy ścięgnach w pół gestu drżące, prośba jak rozkaz — portret nieznany z miejscem, co czeka, choć tego nie chce. A czas tu stoi, choć mijam ludzi, ich kroki płyną jak cienie w wodzie; każdy z nich nosi własne zasługi i własne winy — te, które zwodzą. W spojrzeniach migot tęsknot ukrytych, w dłoniach — rozstania ledwo domknięte; nikt nie zatrzyma chwil nieodkrytych, choć chce je trzymać, jak szkło rozcięte. A kiedy wreszcie ruszy mój pociąg, zamknę za sobą peron tej chwili; zabiorę tylko to, co wciąż płonąc przez cudze twarze — mnie ocaliło. I wiem, że wrócę w to miejsce kiedyś, gdy noc znów zwinie świat w celuloid; bo każdy obraz, nim zgaśnie — przecież szuka człowieka, by w nim się dożyć.2 punkty
-
2 punkty
-
w fieście kładę się na skoszoną trawę obsypuję zapachem niczym polem wystawiam rozkosznie nogi do wiatru trzmiel zbiera nektar a ja płatki róż ciepłym powietrzem pocieszasz gdy marzę o delikatnym uczuciu2 punkty
-
Ostatni obrońca imienia Boga i murów kościoła był pierwszym, który zwątpił w Jego imię — i odszedł od ołtarza, milcząco, bez skargi, bez obawy. Lecz był pierwszym, który zapamiętał. Nim nadciągnęła ostatnia horda — głośna i próżna, bez odwagi zmierzenia się z połyskiem nieba i dystansem gwiazd. Im wystarcza natrzeć usta popiołem z wypalonej świątyni, i nosić koraliki uwieszone u szyi z pokruszonych rozet, ze zmielonych ikon — na pył wciągany nosem.2 punkty
-
@Leszczym @Czarek Płatak @sisy89 @Kwiatuszek @lena2_ @mariusz ziółkowski @viola arvensis @Łukasz Wiesław Jasiński @Natuskaa Dziękuję bardzo czytającym za ślad w okienku wiersza. @violetta... domowe.? eee.. nie każda.. ;) @Alicja_Wysocka... fajnie, że tak myślisz i fajnie, że jest już z ramką, od Ciebie... :) Dziękuję Kobietki.2 punkty
-
2 punkty
-
Noc jest bezchmurna, księżyc góruje, Przyjemna wilgoć ciągnie od lasu. Stanie się zemsta – szum drzew zwiastuje, Stwory kryją się znów zawczasu. Leżę na łóżku, patrzę się pusto, Iskry na niebie świecą na lica. Myśli pod czaszką tworzę ich mnóstwo, Wolno się topi moja źrenica. Wkraczam do świata, płynie ma dusza, Dziwne uczucie wita do głowy. Nie jest jak zawsze, niezbyt mnie wzrusza, Słyszeć zaczynam poważne rozmowy. Straszne odgłosy – pękną mi uszy! Z boskim rajem słabną me więzy. Zapadł już osąd – czas twych katuszy! Zaczynam spadać do wiecznej nędzy. Okropne męki, błagam o łaskę, Demony tańczą nad moim grobem. Każą zakładać ofiary maskę, Jestem gnieciony pod całym globem. Trwają katusze, krzyczę pytania: Czemu cierpienie nawiedza me sny? Wolno czas płynie, czekam do rana, Włosy zjedzone mam całe przez wszy. Uwalniam swój głos, zdziczały jak zwierz: „Za wszystkie grzechy pogrzebcie wy mnie! Nieważne, kto ty, nieważne, co wiesz – Kara cię czeka nawet w tym śnie!”2 punkty
-
Ból Najgorszy ból to ten, który widzimy u bliskich Wszyscy czują jak zamykasz się w sobie i stajesz się niski Czujesz jak szpilki wbijają Ci się w serce, w oczach stają łzy A ty musisz być silny i wytrzymały jak kły Mimo wszystko kły też mogą się kruszyć Lecz trzymasz się dalej, nie toniesz, by tylko ich ruszyć Oni muszą ruszyć się z miejsca i dalej żyć, bo gdy ktoś umiera Stają w miejscu i czują jak ten ktoś ich ze sobą zabiera.2 punkty
-
2 punkty
-
@Alicja_Wysocka @Nata_Kruk @tie-break @Rafael Marius Dziękuję serdecznie za przychylne spojrzenie na moją próbę powrotu do pisania i również serdecznie pozdrawiam.2 punkty
-
Ujmujesz mnie tym, że zamiast obiecywać nieosiągalne, schodzisz słowem do prostego domku w lesie - tam, gdzie czeka herbata w dłoni, która nie udaje kosmosu, a jednak potrafi nim być. Ta zwyczajność, którą mi ofiarowujesz, ma w sobie więcej magii niż wszystkie mgławice wszechświata, o których piszesz.2 punkty
-
@Migrena Ależ dzika energia! I wszystko dzieje się między ludźmi w przestrzeni miejskiej, gdy cały świat znika oprócz drugiej osoby. Jest tu chłód miasta i gorąc ciał, napięcie , lęk i pożądanie. Dopamina i brak sentymentalizmu - niezłe! :) Uziemiłeś ten tekst, dałeś mu dużo wiarygodnej cielesności. Najbardziej podoba mi się ta siła kinetyczna. Te powtórzenia "jeszcze" pod koniec tworzą efekt narastania, zadyszki, niemożności zatrzymania – to działa. Rytm jest niemal fizjologiczny, naśladuje puls, oddech, ruch ciał. Poćwiczę na nim szybkie czytanie i dykcję :) Bardzo dobry!2 punkty
-
2 punkty
-
@Alicja_Wysocka Zdaje się, że przegapiłem naprawdę fajny wiersz. Lubię kosmiczne i senne klimaty.2 punkty
-
Twarz wesoła, uśmiechnięta, I te policzki różowe… Oczy? Diabeł w nich swym piórem toczy – Bójta się dziewczęta! Piórem po karteczce pisze, Wierszyk o miłości, tęsknocie, Dziewczynie, uczuć przelocie – Serce cicho się kołysze… Zapomina treść, gubi wątek, I już nie jedna – dwie dziewczyny! I polityka, i nie słowa, a czyny – Gdzież tu jaki jest porządek? W smutku wielkim błądzi dalej, W duszy wiatr natchnienia Porusza w strunę sumienia – Ach, wietrze wiej i szalej. Płynie w duchów krainie, Z wyrokiem przeznaczenia, Płynie bez wytchnienia, I o jednej już dziewczynie… I o jedynym tylko marzy, Z sercem rozdartym, Nad wierszem nic wartym, Pochyla cień zasępionej twarzy.2 punkty
-
@Marek.zak1 oj, Twoja kochana Sowa... Tak, gdy umiera bliska nam istota cierpimy bardzo. Wszyscy tak mamy co oczywiście nie jest pocieszeniem, bo jednak cierpienie jest czymś bardzo indywidualnym. Dzięki za głos @huzarc :) dzięki @Wędrowiec.1984 :) dziękuję @Manek Bardzo mi miło, dziękuję :) Również pozdrowienia @Migrena :) no cóż, listopad ;) Dziękuję i również pozdrówka:) @Nata_Kruk oj, bałaganią te wichury... Dzięki za życzenia:) @Rafael Marius Też tak robiłam:), myślę, że liście nigdy nie są złe na dzieci. Dzięki :) @Berenika97 Dzięki za tak pogłębiony komentarz i oczywiście za głos :) @Adler @Waldemar_Talar_Talar @Wiechu J. K. Podziękowania2 punkty
-
Siedział przy stoliku naprzeciwko i pił herbatę w filiżance. Przyćmiewał urodą wszystko wokół, aż zapachniało romansem. Z elegancją układał swe dłonie na książce, którą właśnie czytał. Nagle wzrok podniósł, omiótł przestrzeń… Ach, piękny mężczyzno, zapytaj. Lecz on znów zagłębił się w lekturze, nie zdając sobie sprawy wcale, że swoją aurą niezwykłości tak zaczarował całą salę. Powietrze pełne było od westchnień spływających z ust karminowych kobiet, które piły herbatę i którym ten piękny zaszedł do głowy. Każda widziała go blisko siebie, jak miękko dłonią dłoni dotykał. W marzeniu swoim tak zastygły — On pił herbatę i dalej czytał. Trwał taki boski przy stoliku, jak amant z francuskiego kina, nie wiedząc, że mocno chwilą potrząsnął… Cóż, przecież to nie jego wina2 punkty
-
Jej cień jak otchłań tęsknoty w sercu ukryty Szumi obraz w pamięci czasu wyryty Gdzie drogi dwie, gdzie dwoje ludzi W śnie wieczności nadzieją się łudzi W skupieniu, w przeznaczenia wyroku W tajemnicy mrok patrzy głębinę Żar studzi, gdy jednego brakuje kroku By zbudzić się, odnaleźć przyczynę Usta, te usta jak piosenka co rosą się poi A twarz jej mówiła: łza twa nie przystoi Porzuć mnie, smutek twój jak cień wierny We mgle splątany, w wyroku niezmienny A ty jak szalony biegniesz za mną i krokiem Co śpiewa w żałobie pieśń natchnienia Wiążesz mój obraz z miłością, ze zmrokiem I dziwisz się, że to nie źródło spełnienia Usiądź nad książką, nad szklanka zapij smutki W łzach wyspowiadaj, nie żałuj wódki I pisz, niech szatan pędzi rymem w śmiechu W rozkochania uczuć skryj się grzechu Niech twoje wiersze tak szkaradne Kwiatem barwy malowniczo się odbiją Co rymy jak światło skrywają układne W zachwycie, i w trwodze zażyją Ja już nie wierzę w ciebie, w twoje cierpienie Nie wierzę w nic, a tym bardziej w natchnienie I w cuda już nie wierzę, w skrzydlate anioły W róże twoje, w twojej krwi kolor czerwony I w twój oddech więdnący nie wierzę W upojenie, w gwiazdy twoje, w ciebie Swoich rumieńców tobie nie powierzę Wolę cień swój, los swój – wolę siebie1 punkt
-
1 punkt
-
@Wiechu J. K.... tak, to prawda.. była widoczna w Polsce, tym razem mnie się nie udało jej dostrzec. @Gerber... fajnie, że wg Ciebie.. dobry.. nic to nic.? ciekawe jak.. ono.. wygląda... ;) Co do zbiegów okoliczności, zgadza się, bywają te bardzo miłe. @Łukasz Wiesław Jasiński... @Omagamoga... @Waldemar_Talar_Talar... bardzo Wam dziękuję. Panowie, dzięki... pozdrawiam serdecznie.1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+01:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne