Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 06.10.2025 w Odpowiedzi
-
Picasso prześladuje mnie kobietami z tęczy i popiołu. Ich twarze pękają jak szkło, z odłamków wypływa brzydota, zalewa oczy parzy jak sól. Uciekam - ale Mona Liza nie ma już uśmiechu, tylko szum morza w ustach. Miliony głosów w kropli wody: vita brevis, ars longa, powtarza fala, która wciąż rośnie. Tonę w świetle, które boli bardziej niż ciemność. Krzyk zmienia się w krew. Krew w ciszę. I sztuka zostaje - jak sen, który nie pozwala się obudzić.11 punktów
-
czego nie umiem nie pokażę co nie jest prawdą zamknę fotografia stanie za kratami uwięzi złudzenie nie tylko moje w tej matni plączą się ławice obudzimy się złowieni w sieci kłamstwa płyną szybciej gęściej opadają liście maski przed chłodem zanim śnieg ogrzeje zmarznięte dłonie poza jest łatwa trudniej być po za zasięgiem oczu zachłannych nie zobaczysz jak wschodzi słońce8 punktów
-
Spotkaliśmy się w lipcu. Lipiec miał smak rozgrzanego szkła i skórę asfaltu, pulsującą pod stopami jak czarna planeta. Twoje spojrzenie wbiło się we mnie jak igła gramofonu w winyl - i odtąd cały świat grał tylko naszą piosenkę, drżącą, drapiącą, aż do krwi. Wrzesień nadszedł jak chirurg: przyłożył chłodny metal do piersi i bez znieczulenia rozciął nas na dwoje, zostawiając wnętrzności tęsknoty na stole kalendarza. Odległość nie była kilometrami, ale nożem, który codziennie obracał się w tym samym miejscu. Wyjechałaś. A ja zostałem z ciszą, która pachniała twoimi włosami, i z nocami, które były centryfugą, wrzucającą mnie w bezsenność, aż kręciły się we mnie resztki twojego głosu. Obiecałem: będę dzwonił, i dzwonię. Każdy telefon to cienki kabel łączący nasze rozproszone dni, aż kabel stanie się kręgosłupem i popęka pod ciężarem słów. Bo jesteś jedyną. Nie morzem, nie różą, nie ogniem - ty jesteś pryzmatem, który rozsypuje światło na tysiąc odcieni, i rozbitą żarówką, która wbiła się we mnie i każe świecić światłem, którego nie da się zgasić. Aż przyjadę. Bo nie mam wyboru. Bo kto raz dotknął twojej obecności, ten już nigdy nie będzie miał skóry, tylko otwarte okno na ciebie.8 punktów
-
(Zostawiłam tu trochę ciepła, gdybyś wracał nocą) nocą wyszłam na pocztę z kocem na serce - dla ciebie w pustostanach marzną wspomnienia a ja mam fabrykę ciepła ciemno było i długo nie mogłam trafić do siebie ale w końcu wróciłam a kwiat na parapecie nadal kwitnie bo przecież niczemu nie zawinił7 punktów
-
nie cofniesz czasu ale możesz minąć zrób to wyprzedź nawet jak słońce nie wschodzi dla ciebie to tamto to cienie nie zasłonią marzeń stłuczone lustro jak klocki lego jesteś obietnicą ułożysz tą mozaikę odnajdziesz siebie sen 10.2025 andrew7 punktów
-
Przed bramą Arsenału siedzi lew murowany. Na tylnych łapach ma losy zapisane, świątynie w Atenach, mury Bizancjum i fiordy Skandynawii. Na nich świat przemierzył od Algarve i Petersburga, do wysp Aran w zatoce Galway. Plaże Krety gdzie sztuka minojska. Zwiedzić Londyn Paryż, Berlin, Rzym, Madryt, Warszawę i Moskwę. Mówić ustami Oktawiana Augusta, jakie to "znajome i kruche". Obudzić duchy. A potem w ogrodach Sennufera myśli pozbierać. One tam stoją pośród pokrzyw szelestu, krzyczą. Hej! Jeszcze raz narwij agrestu. A może wcale zrywania nie mieli w planie, chcą tylko namiętność i młodość jeszcze raz wyśpiewać na polanie? Przeszłość jak runy na łapach zapisane wspomnienie, czerń i błękit ubrany w ucieleśnienie. Pięć sekund już lwu z Pireusu to za mało, by posłać uśmiech światu, Europie, sobie. Paradise jak Raj te słowa już nie wystarczą, w nich jest tylko obłędne już, niemożliwe pragnienie. -cdn-6 punktów
-
ich świat jak twierdza ich świat jak zagadka ich a może moja warstwami nakładana na z wnętrza stary cel do którego zdążam nie pamiętając o tym ich bańka mydlana ich sól do potraw ich a może moja bywa taka nietrwała jak chwila jak sytość jak demo program działający w tle ich miłość do mnie ich szacunek do mnie ich a może mój mijany codziennie zgryźliwy wrażliwy przeciętny na skali szarość pospolita nasza do kolorowania6 punktów
-
landszaft chmury ciurkiem wyciekło lufcikiem kominy miasta mają w sobie ciepło matki i chłód ojca stójcie do mnie plecami stójcie plecami do mnie wysysając błękit ja będę muskać tercyną smakujecie jak limbo smakujecie jak pióra które w was wbijam chowacie dym we włosach gdyby to mogło być o czymś innym niebo z waszych zdjęć okrywałoby mnie od nocy słuchajcie słyszę jak raz po raz zatrzaskujecie usta i trochę się topię gryzę oddech blizno ponad głowami poprzez nie zstąpimy5 punktów
-
Czy nie warto żyć z dziewczyną AI? Ona wszystko wie jak chat gpt, zadaj pytanie, odpowie na nie. ładnie wygląda, pokój posprząta. Jak będzie trzeba coś ci zaśpiewa, potem podrapie, w nocy nie chrapie nie boli głowa, i jest gotowa… przysiąc że będzie zawsze i wszędzie. Jak się zepsuje, nową kupujesz. gdy z naszej winy- to wymienimy.5 punktów
-
Krzyk - cisza I spokojna nisza Gdy na tamtą stronę Zabiorę trochę spokoju i ciepła A potem odpłynę W siną dal Moje myśli będą lśnić jak stal I powrotu już nie będzie...5 punktów
-
O człowieku! Uważaj! O czym północ głęboka rozważa? - Ja spałem, ja spałem -, Z głębokiego snu wyrwany: - Świat głęboki widziałem, Głębszy niż w dzień widziany. Głęboki jest ból jego-, Rozkosz - głębsza jeszcze niż serca słabości: Ból mówi: - Giń, dość tego! - Lecz wszelka rozkosz pożąda wieczności - - Pożąda głębokiej, głębokiej wieczności! - I Friedrich (z "Tako rzecze Zaratustra"): O Mensch! Gib acht! Was spricht die tiefe Mitternacht? »Ich schlief, ich schlief -, Aus tiefem Traum bin ich erwacht: - Die Welt ist tief, Und tiefer als der Tag gedacht. Tief ist ihr weh -, Lust - tiefer noch als Herzeleid: Weh spricht: Vergeh! Doch alle Lust will Ewigkeit - - Will tiefe, tiefe Ewigkeit!«5 punktów
-
Jesiennik gdy drzewom zieleń się znudzi kasztany wzdłuż alej w potrzasku przywdziewam brązy i zapach w czerwienie żółć liści wplatam co rok o tej porze domek zamienia się w park zjesienniały wiewiórki nadmiar żołędzi kurierem - wichrem - przysłały po jeżach igły zgubione czasami zakłuły zbyt mocno w bandażach słoneczny promyk zaleczył co niewidoczne jesienią ktoś bliski przysnął na lata przydługie na zawsze więc na złość markotnej aurze właśnie jesienią się zrodzę październik, 20254 punkty
-
Mysikrólik Mała ptaszynka koło Tarnowa, zimą skrzydełka w gromadce chowa. Serduszko jak kropelka, tysiąc uderzeń - mgiełka - trudno ją dostrzec, przejdźmy się z nowa. październik, 2025 https://www.glosy-ptakow.pl/mysikrolik4 punkty
-
Życie.... To ròwnia pochyła Z tym że człowiek Nie powinnien po niej się staczać Lecz piąć się do gòry.4 punkty
-
po pierwszej nutce... po pierwszym słowie pierwszym spojrzeniu dotyku niech znawcy dzielą krok po kroku ja po pierwszej nutce... godzę się lub nie na całość4 punkty
-
coraz trudniej poruszyć twoje struny gdy dystans powiększa się z każdym dniem dłonie stygną wciąż osobno szukając innego miejsca na rozstaju zawsze w przeciwnych kierunkach choć myśli biegną do siebie spadająca rzęsa dziś nie da zasnąć przywołując wspomnienie sprzed lat kiedy wszystko wydawało się piękne jak kolory tęczy a okazało się że to jedynie złudzenie optyczne4 punkty
-
Drzewa jeszcze oddychają upiększają sobą dzień barwnym liściem Jeszcze przemawiają niespieszno im do snu Ciągle zachwycają widzą to co my są jak poezja Drzewa to sama radość w nich nie jedno dobro się tli4 punkty
-
zawsze myślał że tylko krajobrazy rzeźbi bez dłuta mijający czas lecz pewnego dnia idąc ulicą poczuł się głupio ponieważ ktoś kto go znał minął go jak obcego więc dlatego teraz stara się nie zerkać w lustro ani kalendarz by nie wiedzieć jak coś przemija rzeźbiąc nie tylko krajobraz ale również jego twarz ozdabianą zapomnieniem4 punkty
-
słuchamy wiatru dziś on też nie ma nic do powiedzenia słowa łomoczą z zimna zabłądziliśmy dzień wcześniej zostały po nas pył i morze i ta błękitna torba z imieniem miasta4 punkty
-
Wypisałam sie z jesieni, jednym słowem, zdaniem jednym i nie poddam się nostalgiom, przykrym deszczom, chmurom wrednym. Wypisałam się, bo mogłam orzeczeniem, wiecznym piórem już niestraszny mi listopad, lipiec za mną stoi murem. Wypisałam się z jesieni niepotrzebne mi kocyki, chociaż ona za mną gania, śmieję się, robiąc uniki. Wypisałam się zielenią co mi lato w oczy wkłada cnotą serca, ciepłem duszy, jesień ciosów mi nie zada. Wypisałam się, a niech tam cały wszechświat w niej utonie, miłym słowem tkam październik i ogrzewam cudze dłonie. Dobrą radę dziś dam wszystkim, jeśli nie chcesz się zjesienić, to się wypisz, daje słowo masz moc by ją w wiosnę zmienić !3 punkty
-
próbował się skupić myśli związać lecz guzik z tego przegrywał szukał odpowiedzi czemu tak jest gdy chce dobrze wychodzi źle i tak siebie męczył przez wiele lat nie był sobą był jak wrak lecz pewnego razu rzekł kurwa mać tak nie może być muszę wstać otworzył szeroko okno głośno zawołał nie poddam się i zaczął się śmiać P.S - wszystkich którzy będą czytać ten wiersz zapraszam zapraszam do działu Forum dyskusyjne - wkleiłem komunikat może kogoś zainteresuje -3 punkty
-
W zakątku wspomnień zamglonych, Leżał niemy kamień zapomniany, Gładki od dotyku czasu, wciąż ciepły. „Podnieś mnie, proszę, przyłóż do serca” Tak tęsknego wołania nie słyszałem od lat. „Przywołam twoje bezmyślne zdania, Rechot głupi i ciszę, co po nim nastawała, O ludziach, których wyparłeś z pamięci, I o krzywdach im wyrządzonych” Przerażony, łapię się za skołataną głowę. Czy ktoś jeszcze wybaczy mi i poda rękę? Zasłużyłem na kopniaka i zrzucenie ze schodów Na łeb, na szyję, siniaki pod ślepiami. Z pamięci wykopałem skrzynię bez skarbów. Gdy otworzyłem spróchniałe wieko, Czas się cofnął — na chwilę zbladłem. Pełna piasku, kości, martwota bez ducha Każda z nich miała inną, nieznaną twarz; Każde z ziaren nosiło obce mi imię. Znalazłem dziś w sobie ość, utkwioną głęboko, Pęknięty kawałek świata zatraconego. Stoję osłupiały — oddech ciężko złapać, Rozumiem, jaką byłem nędzną kreaturą. Pójdę już, ciągnąc za sobą zgryzotę w dal siną. Krokiem ciężkim, niepewnym, bez celu i sensu. Może kiedyś ktoś spotka tułacza zagubionego, Przeżegna się nad nim i odpuści winy w nadziei, Że znów stanie w szranki z życiem okrutnym.3 punkty
-
Hej moje siostry leśne i wy braciszkowie, ukołyszcie mnie śpiewem, zaszumcie w mojej głowie. Póki korony z liści dostojnie tkwią na skroniach, zanurzę się rozkosznie w tych waszych śpiewnych tonach. Ach, te szelesty październikowe z lekkością sypią się na głowę. Klon jawor w swoim ogniu tańczy z wiatrem i drży, w szaleństwie tym nie zważa, że gubi liście jak skry. Za to dąb dobroduszny brązem ciepłym otuli i sprawi, że pieśń jego chłodne wieczory rozczuli. Ach, te szelesty październikowe z lekkością sypią się na głowę. Tu brzoza w sukni białej z burzą złota we włosach, czeka na mnie przy drodze, mocząc stopy we wrzosach. Oddam jej moje myśli, niech rozsypie po lesie, a echo wraz z jesienią, na liściach dalej poniesie. Ach, te szelesty październikowe z lekkością sypią się na głowę. Miedzianym groszem rzuci buk, swą szczodrą ręką i dziękuje jesieni szeleszczącą piosenką. I jeszcze najdobniejsza, co karminowe ma usta, a na ramiona zarzuca jarzębinową chustę. Hej, moi braciszkowie i wy siostry leśne, śpiewajcie pieśni jesienne, nie zasypiajcie za wcześnie.2 punkty
-
dryfują cukrowe szubienice gorzkie chwile miodu drewniana przystań skrzyżowanie doznań zaplątana w otwór na dnie utonąć prawdziwie czy zaufać złudnym falom * przypomnij mi mamo opowiedz co wtedy o małej łódce podwodnej która płynęła w naszych łzach2 punkty
-
2 punkty
-
Orient Express 2025-10-06 06:58 prawnik nie sprawdzi się w stosach prawa tłumacz nie zdąży ni pytania zadać lekarz pomyli się i bez etyki bankier to truizm liczy na wyniki internet wyparł a zapchany będzie zdaniem wszelakim przez które nie przejdziesz a o wolności słowa ci powie bot który Heglem zaciągnął się w rowie szczere intencje czy zimne ręce zinterioryzowane czy zapunktowane powielające czy błędy rażące ludzkie w ekspresie eliminowane2 punkty
-
@huzarc fajnie, że tak go odebrałeś. Próbowałem to o czym piszesz osiągnąć :) dzięki serdeczne :) @Berenika97 Bereniko. Bardzo Ci dziękuję za ten komentarz. Jest absolutnie wyjątkowy. Czytając Twoje słowa, jestem autentycznie zawstydzony i onieśmielony ich pięknem i trafnością. To jest tak wzruszające, że udało Ci się wyłapać i tak precyzyjnie opisać całą wrażliwość i intencje, jakie ukryłem w tych metaforach. To dla mnie ogromny zaszczyt. Dziękuję Ci za to, że czujesz ten tekst w tak przejmujący sposób. Pozdrawiam serdecznie, i oby z tą "wirówką" było już tylko lepiej ! Niech bestia zwolni :) @violetta dzięki że zajrzałaś :) i więcej optymizmu :) proszę !2 punkty
-
@Berenika97 Bereniko, muszę chyba więcej pisać, bo tak ładnie komentujesz :) @viola arvensisDzięki, Violu, no widzisz, kwitnie nawet jesienią :)2 punkty
-
My, ława przysięgłych — głos ludu: Uznajemy tego oto osobnika, obwiesia, Winnym skradzenia w podstępny sposób Całusa od panny tutaj oto zapłakanej. A było to zuchwalstwo pierwszego stopnia. Sąd podjął decyzję i skazuje łobuza: Na dożywotnie, bez prawa do ułaskawienia, Obdarowywanie poszkodowanej bukietem róż. Noszenie jej na rękach o każdej porze dnia i nocy, Bez mrugnięcia okiem i sapania z bólu. Chłopcze, wyrok jest surowy i czeka cię ciężka dola. Do lochu nie trafisz — a teraz zmykaj do kwiaciarni! Pani Jolu, proszę najpiękniejszych kwiatów, Ile tylko dźwignę na plecach chuderlaka, Takich, żeby Ewka nie zrzuciła mnie ze schodów. Oj, dziwaku, nie ilością, lecz symbolem Podkradniesz się do serca lubej — popatrz: Oto czarodziejska żółta róża, cudna, rozwinięta; Niesie z sobą moc uczuć, przyjaźni, pamięci. Biegnij i to chyżo, niech ci się szczęści! Kamykiem w okno pyk, pyk; firanka się uchyla, Widać gest podrzynania gardła — brryy. Cóż, postoję pod blokiem, może zagram na grzebieniu, I zaśpiewam coś o kropeczkach lub mydełku Fa. Pierwsza gwiazdka zaraz wzejdzie, czas do domu, Pochlipać w poduszkę; nagle: „a ty, gdzie, gamoniu?” Słychać i łups! tupnięcie nogą: „aresztuję cię! Ręce do góry! teraz to ja będę kraść całusy...”2 punkty
-
@Marek.zak1Bardzo dziękuję! Oczywiście, to bardzo duży i piękny obraz w Sukiennicach. Byłam w tej galerii dwa razy i za każdym razem właśnie ten obraz mnie bardzo fascynował. Są tam i inne obrazy tego malarza. @Alicja_WysockaBardzo dziękuję! Też lubię impresjonizm. :) @WochenBardzo dziękuję! :)2 punkty
-
impresja narodowa długo i z radochą błotnili się w tej swojej pieczarze. dobrze im się tam wiło, poczciwie. aż tu – jasności się zachciało, stolictwa. podchlapali się więc, piąte przez dziesiąte, w nieco świetlistym strumyku, pooddrapywali z kufająt płaty brudu – i hajda! – zdobywać serducho kraju! wyfircykował się, jeden z drugim, wykrochmalił gardło, aż ledwie głos mógł wydobyć. nacierała owa czeredka z ambitnym zamiarem: obsiąść zamek! i pałac! każdy, jaki się tam napatoczy! królem tam zostać albo co najmniej wiernym służalcą! ledwie za plecami znikł znak drogowy z nazwą miasta, patrzą, a tam: uuu, żałoba w pełni. z Wisły wyłowiono martwą syrenę. bez miecza i tarczy, za to w stanie zaawansowanego rozkładu. łysą, bo loki już dawno musiały się odsklepić, spłynąć hen, w skandynawskie fiordy. czasy chyba się dokonały, gołąbek apokalipsy, dotąd uważany za kryptydę, albo co najwyżej za potulne zwierzę kruchciane, właśnie się materializuje w otoce makabry! oj, tylko patrzeć, jak abortowane dzieciątka powrócą niczym Walkirie, z mieczami i w zbrojach, by siec skrobaczy, a z gejów, za karę, zaczną wychodzić jadowite mamby! może nawet sam Jan Paweł odrodzi się jako grająca sentymentalną nutę pozytywka-Wernyhora albo przynajmniej pod postacią gorejącego krzaczka, palącej się i rozgadanej z emfazą porzeczki. pęczniało na transparentach i w ustach. rosły oczekiwania, dudniły radiowe głośniki, szczekały ambony. aż tu, przy fałszu fanfar, z odmętów wyczłapał, pokryty łuską, towarzysz Bierut. rozejrzał się niewidząco, po kociemu zwinął w kłębek. nie zionął ogniem, jak się spodziewano, nie cuchnął, o dziwo, siarką. zalatywał nieco czosnkiem, ale to chyba żaden złowróżbny omen, zapowiedź wytęsknionej hekatomby. nowoprzybyli, z kwaśnymi minami, zaczęli na powrót okrywać się błotem, wcierać w siebie mokrą glebę. sarkali, że chromolić taką miejskość, co tylko uwiąd i rzędnięcie min powoduje. że lepiej wrócić pod włosy swoich kobiet, w bezpieczny, cichy puch. dołączyło do nich paru równie rozczarowanych stoliczan.2 punkty
-
@Annna2 Fascynująca, gęsta od intertekstów medytacja o czasie. Centralny Lew z Pireusu – niemy świadek historii. Symbolizuje ciężar Wieczności. Kontrapunktem dla tej kamiennej przeszłości jest obłędne pragnienie powrotu do czystej, zmysłowej radości. Twój wiersz to elegia o niemożności połączenia tych światów. Żadne słowo nie jest w stanie opisać utrac onego szczęścia. Bo to jest : "niemożliwe pragnienie". To nie jest tekst do przeczytania i.......pójdę sobie. Tutaj jest bowiem esencja ludzkiego życia.2 punkty
-
@Berenika97 tak, może prześladować. Nie przepadam za Picassem, ale Guernica robi wrażenie.2 punkty
-
a u pana z miasta Ustka zamiast kija ino pustka on ma chęci skore lecz ostał się worek skończyła już się rozpusta2 punkty
-
oj komentarz twój lekki jak niewinnej dziewicy gdzie tu jakaś rubaszność ten limeryk o niczym :))) ps ponoć z definicji limeryki winny być sprośne2 punkty
-
...by to "psi"... :( jakoś mam alergię na to to. ładne, to prawda, ale wiesz... ktoś wysługuje się tymi sztucznościami i zarabia kasę na tym, bo ludzie klikają. Dla mnie zdecydowanie ważniejsza własna produkcja. Nie próbowałam tego, nawet nie wiem jak... póki co, stoję daleeeko od tych nowinek. @andrew... o tak, życie umie zapachnieć, jak pomarańcze.. :) Dzięki. @Berenika97... jej, czytasz tak precyzyjnie, że aż oczy przecieram, owszem, przywdziałam jesień, jak "suknię", bo 'tym' dla mnie jest, ma kolory i zapach, a na końcu... tak, tupnęłam butem, złości na złość... ;) Bardzo Ci dziękuję, że wpadasz do mnie z... aromatycznym komentarzem... :) Drodzy Goście, ślę Wam pozdrowienie.2 punkty
-
2 punkty
-
1 punkt
-
1 punkt
-
@Berenika97 Gusta są tym, co potrafi nas pięknie różnić. Dziękuję za wycieczkę, mnie urzeka Claude Monet.1 punkt
-
@Annna2 @Annna2 Ładnie, jak kalejdoskopie. Świat malutki. Mongołowie byli pod Legnicą.Gdyby... Pozdrawiam serdecznie Miłego dnia1 punkt
-
@Annna2 To bardzo ciekawy i ambitny wiersz — z rozmachem kulturowym i przestrzennym. To tekst podróżujący między epokami, kontynentami, a właściwie: między cywilizacjami i ich pamięcią, z wyraźnym tonem elegii za utraconą całością świata.1 punkt
-
@Jacek_Suchowicz Jacku... Ty się nie dasz zapomnieć jak Przyjaciel i kwita ale liścik ma adres i adresat odczyta przecież komuś innemu mocno drżą czasem słowa tak że dusza się sypie a ja muszę ratowac resztką siły i strachu lezę nocą powoli na tę pocztę zanoszę list jak plaster gdy boli @RomaDziękuję, oby wystarczyły i przekonały, w końcu, to tylko słowa. One też nie wiedzą czy powinny tak zwyczajnie stać jedna obok drugiej i myśleć, że coś znaczą, że coś mogą, Pozdrawiam :)1 punkt
-
@Alicja_Wysocka Alu. Przepiękny obraz. Twoja fabryka ciepła i koc na serce to najczulsze, co można komuś podarować. Cieszę się, że udało Ci się trafić do siebie i że zostawiłaś to ciepło dla wracających. Zachwycasz mnie !!!1 punkt
-
... to, jw. oraz cala treść, może być dobrym momentem, chwilą na 'odrodzenie się', właśnie w jesiennej aurze.1 punkt
-
1 punkt
-
chciałam myślą mową i uczynkiem przekornie kurs własny utrzymać teraz podążam zgodnie z nurtem bo wcześniej nauczyłam się pływać1 punkt
-
@lena2_ Choć nurt nie zawsze wiedzie tam, gdzie trzeba, czasem zakręt ciemny, czasem bystrze zdradne - lecz ty, co umiesz pływać, wybierzesz moment, by znów przeciw falom ruszyć.1 punkt
-
@Annna2Wiersz zaczęłaś od "prowokacji" – miłość jako transakcja (Kant twierdził, że małżeństwo to transakcja) , intercyza zamiast westchnień. To brutalne zestawienie XIX-wiecznego posagu z współczesnym "I can fix him" jest świetne, bo obnaża, że gra się nie zmieniła, tylko zmieniliśmy opakowanie. Lizzy w gorsecie kontra "babencja Lydii" – rożne kobiece strategie przetrwania w systemie, który każe wybierać między honorem a pragnieniem. Piszesz o miłości jak o czymś, co jest między kontraktem a ekstazą, między Excelem a oddechem. I nie dajesz gotowych odpowiedzi - wieloznacznie. Świetny tekst!1 punkt
-
Jeszcze raz! Jakże cudnie zabijemy popołudnie. Rozciągniemy ciemną płachtę do godziny w pół do czwartej... Przestawią się elektryki już bez zgody i paniki. Jeszcze raz. Jakże cudnie! Złapię słońce przed południem I nim całkiem się rozpada, wpadnę na plecy sąsiada. - Dobrodzieju, czyś spóźniony? - Zamyślony tylko - słowik... _ _ _ _ _ _ _ Jeszcze myśli złapiesz żony: "Piórka - głupstwo, bo odrosną, ale głos - majątek!"* Wyszedł wcześniej, bo ZA KAUCJĄ - Skowron "z bandą skowroniątek"! 1.10.25 * Jiloan Tuwim, Spóxniony słowik"1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+01:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne