Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 05.08.2025 w Odpowiedzi

  1. W przedszkolu, w mieście M. pluszowy miś leży samotnie z urwaną nogą. Na nikogo nie czeka. Cieszy się, że zostało mu oczko. Może spoglądać na okaleczony rysunek: słońce bez promieni, drzewo bez liści, dziecko bez twarzy, nie zdążyło dorysować mamy. Nie płacze, nie pyta, przytula lalkę, rakieta urwała głowę. Krzyk zamarł w porcelanowym gardle, gdy pękło powietrze. Ktoś policzył pociski z żelazną precyzją, lecz nikt nie zważy ciszy, która po nich została, ciężkiej jak gruz, zimnej jak strach.
    7 punktów
  2. gdzie się obrócę lub dokąd pójdę to wszędzie żurek serwują mi żurek z jajami z kiełbasą ujdzie lecz ja rosołek wolałbym dziś a w jednym barze wspaniałe chwile reklama głosi że danie dnia dziś żurek owszem lecz z krokodylem cymes rarytas każdy chęć ma o takim żurku miss Gesslerowa to tylko może marzyć i śnić przemiła babcia lecz nie ta głowa jej taki pomysł nie może przyjść więc korzystajcie drodzy z okazji bo jeszcze chwila i krótki czas już chcą zamienić na żurek z bąkiem lecz tego bąka kto złapać ma a ja uparcie wolę rosołek z bukietem warzyw mięsko i pieprz gdzie wolne smaki bukiet zapachów i wołowiny kawałek jest Uwaga: Wszelkie podobieństwo osób do sytuacji lub sytuacji do osób jest zupełnie przypadkowe
    7 punktów
  3. Jakże doceniam chwile spokoju, które mnie czasem łapią za gardło, bo dla mnie spokój jest wart zachodu, jakby wartością był nieprzemijalną. Wzrusza mnie kiedy spokój dotyka łagodną dłonią ramienia duszy. Codzienność w niebie się wtedy mieni. Nic więcej nie chcę - pancerz się kruszy.
    7 punktów
  4. A gdybyś nie istniała -- czy moje kroki miałyby cień, czy tylko głuchy stuk stóp rozsypywałby się o ziemię jak pył zmarzniętych liści? Czy noc nie stałaby się bezdenną studnią o śliskich, zimnych ścianach, z której nie wraca echo, a każdy szept brzmi jak pożegnanie w obcym języku? Bez ciebie -- świat byłby ramą bez obrazu, płótnem pokrytym kurzem ciszy, co nie zna śpiewu, barwą wypłowiałą jak skóra po żałobie, co nie pamięta światła. A jednak pamiętam twój głos, jak ciepły wiatr w letni wieczór, gdy świat na chwilę zapomniał o zmierzchu, a twoje oczy lśniły jak jeziora pod słońcem. Jak malarz, co dotyka pustego płótna palcami pokrytymi popiołem i nie wie, czy to jeszcze sen, czy ostatnie tchnienie, czy tylko przestrzeń między dwiema samotnościami chłodna jak wnętrze zamkniętej dłoni. Gdybyś nie istniała -- dla kogo miałbym drżeć? Ramiona, w których gasną imiona, usta suche jak glina przed deszczem, co nie znają modlitwy -- wszystko byłoby tylko echem w zapomnianej dolinie nocy, gdzie nawet wiatr przestaje mówić. Byłbym jedną z gwiazd, co spada i nie zostawia śladu na skórze nieba, jednym z pyłów tańczących w zimnym świetle poranka, co przychodzi i odchodzi, nie dotykając niczyjej duszy, nawet odrobiną ciepła. Gdybyś nie istniała -- może udawałbym życie, z uśmiechem z porcelany, co pęka od samego spojrzenia, z głosem jak zamarznięta rzeka, która już nie pamięta nurtu. Bo serce zna tylko jedną melodię -- a bez ciebie byłaby niema jak wiolonczela bez strun. Może odnalazłbym sekret istnienia, rozebrałbym świat do kości i z chłodu, z blasku, z pragnienia ulepiłbym cię z oddechu -- żeby patrzeć, jak życie zaczyna oddychać w twoich oczach, ciemnych jak popiół po śnie. A gdybyś nie istniała -- czy ja byłbym czymś więcej niż cieniem bez wspomnień, niż snem, którego nikt nie śni, niż wierszem bez ostatniego wersetu zawieszonym w gardle świata?
    5 punktów
  5. Codzień o poranku siadasz ze mną przy stole. Pijemy czarną kawę — wiesz, że bez cukru wolę. Potem szepczesz do ucha kilka słów bardzo miłych. Patrzymy sobie w oczy, żeby tak się spełniły. Lecz one topią się w kawie, która już całkiem zimna. Lekko muskam w niej usta… Może posłodzić powinnam?
    5 punktów
  6. po letniej burzy z poruszonej gałęzi rzęsisty prysznic po letniej burzy na nieboskłonie tęcza liczę kolory po letniej burzy na mokrej ścieżce liczne głębokie ślady
    5 punktów
  7. Zupełnie mnie niepewna pewna A oczekiwała ode mnie pewnego razu żebym od razu się na nią zdecydował oraz żebym mnóstwo działał w tym kierunku konfrontacja powyższego – cóż poradzić - nieco mnie zmożyła, trochę zmogła a nawet ten incydent więcej niż odrobinę zatrwożył i to taka jest prawda Warszawa – Stegny, 05.08.2025r.
    5 punktów
  8. harmider w gnieździe ptaszęta drą dzioby filip w konopiach (inspirowany)
    4 punkty
  9. Nad grzbietem gór spadł deszcz piór, rozpostartych ramion bombowych dni. Cienie z chmur mają ażurowy wzór. Jawy krzyk, nie to tylko sny. Kobietę widać zza scherza tiul. Z nią dziecka szklistość aż po mrok, w słomkowym kapeluszu z belle époque. Z rozpaczy serc, szczebiotu gry. "Bockscar" też ma moc zbawienną. Czy Bóg jest wśród absolutu ciszy? Tłumy biją brawo, jakże się cieszą. Szpital Shima- znów krzewy kaleczą. Żwawo na wschód od zachodu księżyca, znikną na zachód od wschodu słońca.
    4 punkty
  10. * * * pajęcze sploty słońce ogrzewa rosę spragniony pająk * * * już środek nocy oczy wpatrzone w ekran niewolnik sieci sierpień, 2025
    3 punkty
  11. on wydziela grosze i czułe słowa odrzuca połączenia przed uczuciem się chowa anuluje obietnice ona wyrzuca go z serca nadziei już nie ma tęsknić nie umie na czułość brak miejsca ucieka w marzenia codzienny dramat się rozgrywa kurtyna nie opada krytyk teatralny milczy wie że ten spektakl nigdy nie zejdzie z afisza.
    3 punkty
  12. Lekkie włókienka są zroszone i błyszczą - nici pająka
    3 punkty
  13. jesteś moim grzechem wiatrem nadzieją moją prawdą uśmiechem jesteś moją pogodą nocą oraz dniem moim deszczem prośbą i mgłą tak moja droga to wszystko to ty ty nauczyłaś mnie mocniej kochać dlatego dziś dziękuje ci za to że upiększyłaś sobą moje chwilę marzenia i sny
    3 punkty
  14. próbujemy układać życie nie tyłko swoje jak klocki lego a ono ono czyta sens z gwiazd chodzi swoimi drogami może kiedyś kiedyś tam zobaczymy co nas minęło 8.2025 andrew
    3 punkty
  15. Rozgrzewam Rozciągam Naciągam I chłodzę Łaskoczę I biję Karmię I glodzę Przymierzam Spoglądam I sprawdzam Czy rosnę Malejesz Ty we mnie Czy ja maleję w Tobie Czy mieścisz się we mnie Czy mieszczę się w Tobie Czy mnożysz się we mnie Czy ja mnożę dzięki Tobie Czy dzielę Na sobie Przy sobie Czy w sobie Kąpiesz się we mnie Czy to ja w Tobie... Duszo?
    2 punkty
  16. Gorące jajko w zimnej wodzie zagrzewa wodę, by się studzić. Tak towarzystwo i obecność zmieniać nas może w innych ludzi.
    2 punkty
  17. Zelówka nie trzyma, obcas odpada. W galeriach i sklepach butów ogrom, że aż strach. Kolejna wiosna, nowa zima- szura podeszwą ten cudny, modny szajs. Och! Te do trumny to dobrze mają, na marność pozwolić sobie mogą Bo ileż tego chodzenia będzie? Tyle co trumnę poniosą. Msza, kaplica, kościół i do dołu, godzina - szybko się zejdzie. A gdy przy otwieraniu może się nie domknąć, albo nieostrożnie rozwali na sześć dech. I jak się wymknę, to pod pachy wezmą, do grobu zaniosą Nie ma sprawy, na jednym wdechu zdążą. Ach! Gdy wskrzeszę znów usta w uśmiechu, zwichrzonymi palcami za obłoki chwycę. A przecież tyle zdarzyło się grzechów, do serca przytulę wszystkie rozpacze. A szewca nie ma, ech! Boso tango zatańczę, gdzie bezwstydna rozpusta, o niej zapomnę. A potem nie do teatru, pójdę do kina. Po "Apokawixie" będę się się śmiać, przez cały czas. Och!
    2 punkty
  18. Czy łatwo jest odróżnić zwyczajne spotkanie, od tego na które przygotowujemy się przez pół życia, albo i całe? To, na które zbieramy doświadczenia, jak wiano pod związek z jakim przyjdzie nam się mierzyć. Czy obie umówione strony taplają się w podobnych zajęciach, zanim nie otrzymają stopnia mistrzowskiego i nie wpadną na siebie w sposób całkowicie niewytłumaczalny? Dla tych którzy przeżyli coś takiego odpowiedź jest prosta. Tutaj nie ma pomyłek. Nie było możliwości ucieczki i z tą myślą się pozostaje... Siedzę i zastanawiam się nad tym, co z tego wynikło? Z lat złego, z lat dobrego, z lat potem, z lat przedtem... bo wchodząc w kolejny zakręt, wiem, że potrzebuje kogoś nowego, choć jeszcze nie wiem, kto to będzie. Z kim jeszcze jestem umówiona? Kto jeszcze jest mi coś winien, a komu być może ja coś powinnam wynagrodzić... ? Wielkie koło się okręca, niektórzy śmią twierdzić, że można się naraz rozstać ze wszystkimi możliwościami i ludźmi . Spłacić tego i owego i nie zaciągnąć żadnych nowych zobowiązań. Na raz – czy to możliwe? Że już nikt o nic nie ma prawa się upomnieć? Że można odciąć pępowinę świata nie rozmnażając się? Nie rozmawiając z kimś? Rozmawiając z kimś za często, zbyt nachalnie... Nie przenosząc wiadomości... jak mucha, albo pszczoła z miejsca na miejsce. Kto roztrzaska swoje koło zdarzeń i w spokoju usiądzie po środku własnego "em" czekając na śmierć fizyczną? Nawet w oczekiwaniu można sobie powiązać ręce albo nogi. Zawsze przecież do drzwi może zadzwonić listonosz. Jak odbierzesz polecony - to masz nowe zadanie, a jak nie odbierzesz - to może sam będziesz miał możliwość zostać listonoszem... wszak poczuć deszcz, kły wszelkich psów domowych i ludzkie „przyjęcia” na własnej skórze to jest dobra nauczka, za niedocenienie czyjegoś wysiłku. Może dlatego moja babcia zawsze częstowała listonosza talerzem zupy... zupa to też jakaś forma spłaty. Siedzę nad tekstem, nie moim tekstem... coś mnie przerosło, coś mi wyrosło, coś wyhodowałam nie spodziewając się tego. Płaczę nad tekstem... Czy to dobrze? Podobno łzy szczęścia zawsze są dobre.
    2 punkty
  19. A ja poproszę o łyk espresso a w nim czułości zranionych kobiet cór, które wzrosły w przypominaniu słów, co jak gwiezdny pył gładził powiek. Gdzie łyżka z kubkiem jakby od wczoraj i w każdym kątku szyk doskonały — opowieść krótka o braku ciebie o tym, że z każdym dniem stert banały. Naparstek czasu w pokłutych palcach z każdej gablotki zadra Koryntu, a ty mi jesteś tak jak anioły, nie wiedzieć kiedy, też do naprawy.
    2 punkty
  20. galaktyka i Pinokio nos tak długi jak most w Tokyo !!! pałka zapałka dwa kije kto się nie schowa ten kryje terraformujmy Marsa i pielęgnujmy jabłonie niech wierna rzeka płynie a przyjaźń w sercach płonie!
    2 punkty
  21. czuję. na marginesach twoich cudów zdrowieję. w słowach ciebie niewartych, zbyt małych, zapominam się. i siebie. w modlitwie paralityków. mrugam, gdy chcę. gdy chcesz, przestaję. więc jednak słyszysz. modlitwą trędowatych pragnę cię dotknąć. do żywego. więc jednak czujesz.
    2 punkty
  22. Bereniko... dołączam do słów.
    2 punkty
  23. @Berenika97 Naprawdę nad wyraz przemyślana i nietuzinkowa poezja. Świetne kreowanie nastroju i języka.
    2 punkty
  24. Czasem, ale bardziej czasem czasem, czytam wiersz i trafiam na wersy kultowe, chociaż dziewicze. Dopiero co wyszły spod pióra, ale od zawsze czekały niewypowiedziane aż jakiś poeta (tka) będzie miał na tyle wrażliwości by je odebrać, usłyszeć. Tym razem to Ty jesteś...
    2 punkty
  25. @Leszczym Tak, bo to z życia własnego :( Fajnie, że zajrzałeś. ps. Wersja wybrana przez @Berenika97. Widać kobiety mają rozeznanie ( oczywiście żartuję Bereniko) :)
    2 punkty
  26. Szukałam Cię po obu stronach świata. Szukałam zawzięcie, całkiem nie po myśli Boga. Wiedziałam, że wszystkie drogi wiodą w identycznym kierunku – cierpiałam, choć życie nie chciało wspomóc. Nie wiem, czy ciało domagało się duszy – sen był zbyt roztropny, aby marzyć o szczęściu. Kochałam szczerze smutek, lecz Ty obrałeś inny czas. Nie mogę zaufać wolności, jej oblicze wciąż tonie w cieniu. Może to przyszłość uczyni nas podatnymi na dotyk? Może czas powtórzy się, mimo że wieczność czeka ze skrzyżowanymi rękami? Nie śnij w moim imieniu. Nie kochaj świata, choć niepewność łączy nas w pary. Odejdę, mimo zapewnienia, że prawda mi się nie należy. Wykreślam z almanachu życia wszystko, co miałam odwagę przemilczeć. Przyobiecaj odrobinę pustki, aby śmierć okazała się łaskawsza.
    2 punkty
  27. @Robert Witold Gorzkowski @Stracony @FaLcorN @Leo Krzyszczyk-Podlaś dziękuję za obecność pod wierszem :)
    2 punkty
  28. W ramionach pachnących wrzosowym runem, w oczach, w których świat gubię jak w szumie. Miły! - ja pragnę być tylko przy Tobie! Lawendo czerwcowa, ma pani w donicy! Gdy jestem przy Nim, świat cały mój milczy, Już nic się prócz kwiatów - zapachu - nie liczy. Ucieczka od Niego straszliwym jest buntem, wszak z dala od kwiatów żyć tylko jest trudniej. Ach, Kwiecie mój, nie każ odchodzić okrutnie! Dwanaście złych nocy i jeden dzień milszy, uścisków Twych, Miły, nikt nigdy nie zliczy, wzrok ciepły Twój poznam i w obcej ulicy. Patrząc na Ciebie jakoby na różę, za wrzosów zapachem i w noc ciemną ruszę. Och, Kwiecie! - na Tobie swą miłość wymuszę!
    2 punkty
  29. jeśli cię facet ubiera to będzie potem rozbierał, bez zobowiązań i straty weź czekoladki i kwiaty.
    2 punkty
  30. @Berenika97 , @Leszczym Dziękuję za zaglądnięcie :)
    2 punkty
  31. Do tej pory pamiętam słowa dziadka, Odbijające mi się od ścian zwojów mózgowych. Tamtego jednego dnia, kiedy uraza międzypokoleniowa Nagle odnalazła wyrwę w czasoprzestrzeni. "Ona sprawiła, że moje własne dzieci się mnie boją"- mówił wskazując na babcię. W głosie słyszałam prawdziwy żal I nutę rozpaczy- nie zdołała mnie wtedy przekonać. Tamtego dnia coś się zmieniło Zatopiłam się w świat nie tyle babci Co samego jej małżeństwa i przeszłości Jaki był werdykt? Żal mi dziadka. Oraz babci. Starałam się zrozumieć babcię Ale ona była zawsze ostra jak brzytwa, wypominała mi Jak bardzo odbiegam swoim obrazem Od dziecka na które tyle czekała. Ona nie jest złym człowiekiem- Jedynie nieszczęśliwym. Ale nigdy nie rozumiałam jak można Własną nienawiść ulokować w innych. Prawda jest taka: jestem niegodziwa Nie jestem sympatyczna i nikt ze mną nie wytrzyma; To powiedziała mi moja matka, gdy przyszłam Raz na zawsze zaniechać naszych wspólnych kłótni. Nigdy nie byłam aniołem, Chociaż próbowałam nim zostać. Ale moje starania nie były zauważane. Każdy wynik, jaki osiągnęłam mógł być lepszy. Ważniejsi natomiast byli obcy ludzie; "Jej córka coś osiągnęła, nie to co ty", Słyszałam rozczarowane mną głosy; Tyle razy, że nie zapomnę ich do końca moich dni. Staram się być dobrym człowiekiem Bo czuję, że właśnie taka ma być moja rola Ale trudno jest być sobą, gdy twój bliski Ocenia każde twoje potknięcie jako klęskę. Żyjąc w takim świecie, domku z kart, Który jedynie z zewnątrz wydawał się być idealny, Wiedziałam, że wystarczy jeden niepoprawny ruch Aby ten spokój i arkadyjski obraz runął w gruzach. Były dni piękne, wiele wspaniałych chwil, Ale nie zabrakło też tych okrutnych i złych, Które tylko uświadamiały mi jak bardzo zawiodłam. Jedyna lekcja, jaką wyniosłam była najcenniejsza: Nigdy nie postąpię w ten sam sposób. Nie miałabym na to serca. Tak, to ja jestem córką marnotrawną. Może kiedyś, daleko w przyszłości, Usłyszę słowo "przepraszam" To, które sama wymówiłam tysiąc razy w płaczu. I którego potrzebowałam usłyszeć z ust innych.
    2 punkty
  32. po dniu gorącym i pełnym wrzasku chwila spokoju jest ukojeniem lecz gdy ten spokój dzień nam umartwi sprawi że nic się wokół nie dzieje gdy się przedłuża bez żadnej akcji spokój przechodzi cicho w cierpienie :))
    2 punkty
  33. Małżonek gruby bo je fast foody, a tłuszcz u żony, no bo hormony, dzieci spasione przez Coca colę więc odrobiny nie ma w nas winy.
    1 punkt
  34. W koszulce pirackiej i mycce z czaszką, Pochylony nad balią z praniem, Pianę wzbijałem ku niebu – chlup, chlup, Wiosłem szarpałem ocean zbyt spokojny. Wichry w koszulę łapałem na kiju, Kurs obierałem – ahojj! – wołałem. Ster trzymał mój język, nie ręce, Żagiel inspiracją: tam, gdzie wiatr dmie! Świat zmierzyłem bez lunety i bez map, Z oceanem biłem się z tupotem i krzykiem. Gwiazdom nie wierzyłem, bo mrugają okiem. Ja wam dam, wy żartownisie, dranie! Na Nilu mętnym, wezbranym i groźnym, Szczerzyłem kły z krokodylem rozeźlonym. Ocean zamarł, gdy dryfem szedłem – skarpetki prałem, Rekin ludojad nad tonie morskie skoczył i zbladł. Na prerii mustang czarny jak moje pięty, Ogonem zamiótł mi pod nosem – szast! Wierzgnął, kopytem zabębnił, z nozdrzy prychnął, Oko puścił i w cwał – patataj, patataj! Na safari gołymi przebierałem piętami – plac, plac! Słoń zatrąbił, nie uciekłem, w miejscu trwałem. W ucho dostał, ot tak – i odstąpił: papam, papam. Został po nim tylko w piasku ślad i swąd. Lew zaryczał – też nie pękłem, no nie ja! W pierś bębniłem – bim, bam, bom – uciekł w dal. Ciekawskiej żyrafie, mej postury chwata, W oczy zaglądałem – z dumy aż pękałem. A na kontynencie płaskim i gołym, Jak cerata w domu na stole świątecznym, I strusia na setkę przegoniłem – he, he! Bo o medal z kartofla to był bieg. Aż tu nagle: buch, trach, jęk – strachem zapachniało! Coś zatrzęsło, coś tu pękło – to nie guma w gaciach... Łup! okrętem zakręciło, bryzg mi wodą w oko, Flagę z masztu zwiało i na tyłku cumowałem. Po tsunami pranie w błocie legło, Znikły skarby i trofea farbą plakatową malowane, Z lampy Aladyna duch też nawiał – łotr i tchórz, Kieł mamuta poszedł w proch, złoto Inków trafił szlag. Matka w krzyk „Ola Boga!” – ścierą w plecy chlast! Portki rózgą przetrzepała jak to dywan. Aj, aj, aj, aj! chlip, chlip! to nie jaaaa... Smark, smark, łeee – nawyki to z przedszkola. Z domku, skrytym w kniejach dębu, ot kontrola lotów, Słyszę łańcuch jak klekoce, rama trzeszczy. Dzwonek – dzyń! błotnik – dryń! szprychy aż pękają. Kłęby kurzu w dali widzę – nie, to nie Indianie. To nie szeryf z gwiazdą pędzi na rumaku. To nie szalik śwista (z klamrą...? e tam) Ojciec w drodze z wywiadówki – coś mu śpieszno. Aż mnie ucho swędzi, no to klapa, koniec pieśni...
    1 punkt
  35. @violetta rosołek darzy spojrzeniem bystrym w nim makaronik przepyszny nitki :)))
    1 punkt
  36. świetne spostrzeżenie pociski liczą skrupulatnie lecz nie przejmuje nikt się ciszą jeszcze spojrzenie też ostatnie a czarna folia ciężarem milczy
    1 punkt
  37. W kompletnej ciemni sklepiku odezwał się ostry dźwięk dzwoneczka uczepionego u górnej futryny drzwi. Te zamknęły się z piszczącym przeciągle skrzypieniem, brzmiąc koszmarnie niczym śmiech upiora ostatniego grabarza, który nawiedzał ponoć nadal cmentarz położony na wysepce pośrodku rozlanej szeroko i bagnistej Mirecourde. Ciemne jej fale. Nieprzejrzyste i brudne od spłukanych do niej grzechów ciała i duszy mieszkańców nie tylko dzielnicy Fauxmorgue I Courbise ale całego Vaulbréant, idealnie współgrały z krzyżami na mogiłach cmentarza i uczuciem grozy, pustki i osamotnienia w tym miejscu spoczynku dla przedwcześnie zgasłych dusz ale również miejscu śmiertelnego zagrożenia dla tych jak najbardziej żywych i ciepłych jeszcze ludzi. Fakt, że niezbyt wielu z nich się tam zapuszczało. Z rzadka już organizowano pochówki na tej nekropolii, bo spotkać tam można było grobowce i mogiły tych najbogatszych dawniej rodów. Rycerskich i kanclerskich. Bogatych kupców, cyrulików, sędziów czy alchemików. Nikt już nie pamiętał czasów by ktokolwiek z tam pochowanych stąpał jeszcze żyw po łez naszych padole, dlatego też ostatnimi czasy rada miejska wydała pozwolenie, dekretem zatwierdzonym przez urzędnika dworu by chować tam dziecięce niebogi złożone jarzmem niedawnej epidemii. Nieduże i smukłe łódeczki o łacińskim ożaglowaniu krążyły przez wiele tygodni pomiędzy nabrzeżem de Feu a wysepką, mając na pokładach maleńkie, świerkowe trumienki. Żegnał ich płacz i zawodzenie żałoby, która osiadła jak drapieżne sokoły i puchacze na barkach matek i sióstr martwych dzieciątek. Wiele z nich darło z siebie łachmany sukni i czepki. Były też takie, które postradały zmysły i rzucały się w nurt rzeki w ślad za kilwaterem drewnianej jednostki by odebrać na powrót w swe utęsknione ramiona ciało zgasłego maleństwa. Teraz w środku lata pogrzeby ustały. Cmentarz kruszał z wolna w pełni lipcowego upału. Wysepka była wyludniona. Choć z pewnością skrywała nie jedną zakamuflowaną melinę złodziei czy przemytników. Z rzadka nekropolia padała również łupem cmentarnych hien i rzezimieszków, którzy w doczesnych szczątkach i kościach, szukali złota, drogocennych kamieni czy florenów. Jednak w miesiącach wiosny i lata, głównymi lokatorkami wyspy były zielarki, szeptuchy i wiedźmy wszelkiego stanu i cechu. Najbardziej znaną i poważaną, była Mahaute de Rieux zwana przez wszystkie czcicielki pogańskich guseł Nattée ze względu na to że jej siwe już kompletnie mimo wieku włosy były jednym wielkim skołtunionym chaosem podobnym do węzła gordyjskiego lub włosów Gorgony. Była ona niegdyś osobliwością nad wyraz pożądaną w progach najbogatszych posiadłości. Pełniła rolę opiekunki, akuszerki i guwernantki. Czasami ponoć i kochanki dla mężów swych mocodawczyń. Co oczywiście powodowało niemały skandal obyczajowy, wypełniony kłótniami, pozwami do sądów i niejednokrotnie wkroczeniem straży miejskiej by pomogła zaprowadzić ład i pokój pod chrześcijański dach i rozdzielić okładające się po głowach czym popadnie kobiety. Teraz Mahaute po latach upokorzeń i kłamliwych wyroków trybunałów, zamieszkała w Fauxmorgue gdzie w katakumbach Lés Galeries Moireés założyła swój mały sklepik z ziołami i używanymi suknami. Wykuty w wapieniu sklep pośród kości zmarłych i zletlałych wyziewów, spadających tu z bruku ulic resztek i zabarwionego krwią i winem ścieku deszczówki, nie zapewniał jej jednak ani godnego życia ani spokojnej przyszłości. A częściej był areną do spotkań dla coraz dziwniejszych i tajemniczych gości.
    1 punkt
  38. dziś niebo znikło kot przechadza się między cieniem miasta a ostatnim obłokiem w koszyku śpią pomarańcze po krótkiej podróży zmieniliśmy mapy wkleiliśmy swoje twarze w kolejne fotki nie wiadomo do końca kto zamówił poranny fakultet na wygasły wulkan pamiętam tylko kontrast między rudym futrem a śpiącym owocem
    1 punkt
  39. @Annna2 Jaka droga do Boga, z Bogiem do siebie. Czy czlowiek potrafi ocenić, wybrać. Jak wyglądałby świat gdyby nie było tego lotu. Jedno jest pewne, byłby inny... Pozdrawiam serdecznie Miłego dnia
    1 punkt
  40. Witaj - Co dzień o poranku siadasz ze mną przy stole. Pijemy czarną kawę — też tak mam pije z żoną każdego ranka kawkę ona bez cukru ja z mlekiem - rozmawiamy uśmiechając się - Pzdr.serdecznie.
    1 punkt
  41. Ładnie Jacku odpisałeś, ale nie znam tych rejonów, gdzid spokój staje się cierpieniem. Dla mnie spokoj to uosobienie szczęścia :D bo zawsze się coś dzieje. ;) @Marek.zak1 "święty spokój" jest znany, obiegowy, ale dwuznaczny (ktoś oddaje pole, nie walczy itp.) A mi chodzi o odbiór wprost, że jest święty... Ściskam Panów i Alę, bb
    1 punkt
  42. Ja myślę że nie tylko czuje ale ma pewność 🙂 Lubię Cię czytać 🙂
    1 punkt
  43. @Berenika97 jakoś tak inaczej, choć równie ciekawie. Ładnie operujesz słowem i emocjami. Podoba mi się :)
    1 punkt
  44. gdyby cisza mogła mówić by zaczęła krzyczeć i wywlokła nam bez trudu tajemnice skryte ale gdyby hałas ucichł to ci jedno powiem byś pomyślał ze trzy razy zanim coś wypowiesz :)))
    1 punkt
  45. @Wiesław J.K. no, nie widać- a są
    1 punkt
  46. Co koci? Co kole? Mop o pomelo koci co koc.
    1 punkt
  47. może napiszę do ciebie wiersz jak gdyby list, z tych niewysłanych może zapomnisz się tuż przed snem w moich pragnieniach skąpo ubranych może podejdziesz bliżej, gdzie ja cała tęsknotą tkana cię czekam i tak zakończy się zimna gra w której się ciebie z bólem wyrzekam może mi zdążysz osuszyć łzy które wylewam w dół samotności i może zachcesz przekonać czas żeby zawrócił dla tej miłości może napiszę w końcu ten wiersz nieskładny, smutny, niedokochany może spróbujesz poskładać swiat na sto tysięcy uczuć złamany.
    1 punkt
  48. Jesteśmy chwilą W chwili Przez chwilę ... Mamy w sobie byka Miewamy - motyla Potrafimy śmiać się, kląć, żałować Przez lata pamiętać czyjeś puste słowa A prawda jest taka, że nie warto: cokolwiek rozdadzą - taką też graj kartą Każda nowa chwila to świat całkiem nowy Stworzony naprędce Świeży, kruchy, prosto z twojej (?) głowy Dziś chmury są lżejsze. Nie ma samolotów Kawiarnie - mądrzejsze - nie ma tylu trzpiotów szukających przygód, wieszczów i potworów Wszyscy siedzą w domach: sercowych komorach Moja - tętni mocno Ukrywanym życiem. Miłość-bycie-rozkosz-nie ... Raz. Na całe życie.
    1 punkt
  49. @Lidia Maria Concertina "Raz. Na całe życie". Puenta cudowna. Wiersz też :)
    1 punkt
  50. Łukasz Jasiński
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...