Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 04.08.2025 w Odpowiedzi
-
Koniec lata... pogalopowały niczym konie kalendarze jak księgi czasu ułożyły się w stosy - serwują codzienność i twoje ślady łyse gwoździe po datach nieporządek w narzędziach jakby wyczekiwały twojego ciepła a ja - czasem pomyślę czy to na pewno sierpień, 202510 punktów
-
on wydziela grosze i czułe słowa odrzuca połączenia przed uczuciem się chowa anuluje obietnice ona wyrzuca go z serca nadziei już nie ma tęsknić nie umie na czułość brak miejsca ucieka w marzenia codzienny dramat się rozgrywa kurtyna nie opada krytyk teatralny milczy wie że ten spektakl nigdy nie zejdzie z afisza.7 punktów
-
Gdyby cisza mówiła usłyszałbyś tyle opowieści że chciałoby się wrzeszczeć Gdyby cisza tłumaczyła z każdej dziedziny miałbyś doktorat największej filozofii Gdyby cisza śpiewała rozległby się wokoło wszechobecny wir tańca Gdyby cisza wyjawiała ległaby w gruzy tajemnica która chroni przed totalnym szaleństwem Gdyby cisza dokazywała wiatr nie byłby potrzebny hulałaby i tak cała przestrzeń nieziemsko Gdyby natomiast hałas ucichł nuda, pani nuda, wielka, za trudna nuda. Warszawa – Stegny, 04.08.2025r.6 punktów
-
To przyszło cicho, bez ostrzeżeń, jak wiatr, co szeptem liście pieści — spojrzenie tylko, kilka słów i świat nabrał innych treści. Zwyczajne rzeczy — nagle cud, znajomy głos — melodia nowa. Serce, co dotąd spało w snach, zaczyna mówić, śpiewać, wołać. Każdy Twój gest — jak iskra w mroku, uśmiech — jak promień pośród burzy. I nawet cisza, którą dzielisz, nagle już wcale nie jest duży. Nie wiem, czy to miłość już, czy tylko sen, co drży na jawie, lecz wiem, że jesteś — i to wystarcza, by wszystko inne było prawie.6 punktów
-
życie nie jest szyte na miarę kolejne zbroje pływają w rzecze dotykam barwne kolory snu każdej nieprzespanej nocy trzeba być wariatem żeby w szalonym świecie przertwać nie musząc liczyć powodów dlaczego lepiej porzucić zbroje nie czekając na swą kolej zawrócić głowę aniołom życie na miarę szyte nie jest mało kto wie kto jest krawcem czy to ważne ? może bezpieczniej jest być obłąkanym w tym nieobliczalnym świecie gdzie wariat rozdaje karty swoim pismem zapisane a jemu równi wydają werdykty kto następny zrzuci zbroję Klaudia Gasztold6 punktów
-
Mówi osioł do mędrca: Panie filozofie, Pan ma tylko te mity, eposy, utopie, Te księgi sprzed stuleci dwóch albo i czterech, Greckie, hinduskie, chińskie, arabskie litery, Te wilgocią i czasem zżółkłe pergaminy, W bibliotece posępnie zszarzałe godziny, A ja mam złote słońce i zielone łąki, Wietrzyk, kwiaty i chmurki, pszczoły i biedronki. Życie pędzę od Pana stokroć przyjemniejsze, Barwniejsze i soczystsze, słodsze i jaśniejsze. Zatem księgi i pisma skromnym moim zdaniem Szczęścia nigdy nie dadzą, szanowny mój panie. Na to mędrzec: Wymieniasz liczne racje swoje, Wolisz łąki i kwiaty niźli księgi moje, Lecz gdy mnie filozofem i mentorem zowią, Ty na wieki zostaniesz – oślą tylko głową…5 punktów
-
Gorące jajko w zimnej wodzie zagrzewa wodę, by się studzić. Tak towarzystwo i obecność zmieniać nas może w innych ludzi.4 punkty
-
Zelówka nie trzyma, obcas odpada. W galeriach i sklepach butów ogrom, że aż strach. Kolejna wiosna, nowa zima- szura podeszwą ten cudny, modny szajs. Och! Te do trumny to dobrze mają, na marność pozwolić sobie mogą Bo ileż tego chodzenia będzie? Tyle co trumnę poniosą. Msza, kaplica, kościół i do dołu, godzina - szybko się zejdzie. A gdy przy otwieraniu może się nie domknąć, albo nieostrożnie rozwali na sześć dech. I jak się wymknę, to pod pachy wezmą, do grobu zaniosą Nie ma sprawy, na jednym wdechu zdążą. Ach! Gdy wskrzeszę znów usta w uśmiechu, zwichrzonymi palcami za obłoki chwycę. A przecież tyle zdarzyło się grzechów, do serca przytulę wszystkie rozpacze. A szewca nie ma, ech! Boso tango zatańczę, gdzie bezwstydna rozpusta, o niej zapomnę. A potem nie do teatru, pójdę do kina. Po "Apokawixie" będę się się śmiać, przez cały czas. Och!4 punkty
-
wczoraj pokazałeś mi nasiona sosny małe z delikatnymi skrzydełkami które lekko unosił wiatr wokół zgrzyty i szelest syszek każda chwila z tobą to święto bez białych obrusów i świec a jednak czuć magię w tym, jak na mnie patrzysz lubisz nakręcać pasma włosów na palec przesiewać rude kosmyki scałowując z szyi zapach zdreszczam się wtedy wszedzie mamy już wspólne wspomnienia miejsca i daty zostawiamy na sobie ślady w postaci majaków na skórze podartych rajstop rzuconych w pośpiechu na dno torebki4 punkty
-
płynąc niedbale lub wlokąc stargane skrzydła codzienności - po chmurach wbiegają śmiało prawie o nic nie prosząc nieliczni w splendorze zbytku celebrują blask życia... pławiąc się w miłości udręce na ogół - weny mglisto lekkiej4 punkty
-
3 punkty
-
3 punkty
-
jesteś moim grzechem wiatrem nadzieją moją prawdą uśmiechem jesteś moją pogodą nocą oraz dniem moim deszczem prośbą i mgłą tak moja droga to wszystko to ty ty nauczyłaś mnie mocniej kochać dlatego dziś dziękuje ci za to że upiększyłaś sobą moje chwilę marzenia i sny3 punkty
-
Miłośnik golfa z osady Kółko kijami macha, powtarza w kółko piłka do dołka piłka do dołka sąsiad mu radzi - puknij się w czółko. Kółko – gm.Goworowo2 punkty
-
Nie rozkochał mnie w sobie. Rozkochał mnie w poezji. Poznaliśmy się w górach - wędrowaliśmy w większej grupie, szliśmy obok przypadkiem. Oboje gadatliwi, trochę śmieszni, trochę zapatrzeni. Nic wielkiego - ot, kilka dni na szlaku, rozmowy między krokami, wspólna herbata z termosu. Na koniec wymieniliśmy adresy. Tak zwyczajnie, niezobowiązująco, „na wszelki wypadek”. I to on napisał pierwszy. List przyszedł po kilku dniach. Pamiętam, że czytałam go przy kuchennym stole, w półśnie, z herbatą, jakby z lekkim niedowierzaniem. Był inny. Nie opowiadał tylko o tym, co słychać, ale miał w sobie rytm, swobodę, lekkość. Czytało się go jak książkę, jak opowieść. A na końcu - wiersz. Nie jego. Jakiś klasyk. Tęskny, miękki, trochę tkliwy. Zaskoczyło mnie to, bo nikt wcześniej nie przesyłał mi wierszy. A już na pewno nie na końcu listu, jak puenta. Odpisałam. A on znowu - odpowiedź, i znowu wiersz. Zaczęłam czekać nie na same słowa, ale właśnie na ten fragment na końcu. To był moment, który rozświetlał dzień. W domu nie było zbyt wielu tomików poezji - może Mickiewicz, jakieś lektury. Zaczęłam więc szukać wierszy sama. Najpierw dla niego - by też coś pięknego mu wysłać. Ale z czasem... Zaczęłam je czytać dla siebie. Złapałam się na tym, że kiedy dostaję list, zaczynam od końca. Wiersz był najważniejszy. A potem - pewnego dnia - pomyślałam: „A co tam… Może i ja bym coś spróbowała napisać.” Napisałam pierwszy wiersz. Niepewnie. Tak, jakby słowa znały drogę, ale ja nie byłam pewna, czy mam prawo je prowadzić. Nie pokazałam go nikomu. Jeszcze nie. Ale napisałam. I to nie był koniec, tylko początek. Pierwszy raz opublikowałam wiersz w internecie - na stronie, którą prowadził ktoś, kto już pisał. Kto miał swoje miejsce, swoje słowa. On powiedział: „Nie ma się czego wstydzić.” A ja - choć z drżącym sercem - mu uwierzyłam. To było jak uchylenie drzwi. A potem były kolejne - inne strony, portale, przestrzenie, gdzie poezja mogła być nie tylko czytana, ale i usłyszana. I tak doszłam - do teraz, do dzisiaj. Dziś wiem, że nie trzeba się bać własnego głosu. Bo kiedy wiersz się rodzi - trzeba mu dać światło. Nawet jeśli nie wiadomo, czy ktoś go przeczyta, zrozumie, przytuli. Bo może gdzieś, kiedyś, ktoś przeczyta od końca. I od tego zacznie się jego własna opowieść.2 punkty
-
Zapowietrzenie zrozumieć myśli łatwo napisać rodzą się, kiełkują z sensem, bez ładu z wiatrem za pan brat istnieją, a nie widać2 punkty
-
*Zwracam uwagę na celowość takiego właśnie zapisu tytułu. Minęło już trochę czasu, odkąd on pojawił się w moim życiu. Myślałam początkowo: facet jak facet, znajomy jeden z wielu. Jak pojawił się, tak zniknie. Nie przywiązywałam więc wagi do jego obecności tym bardziej, że - jak zdawało mi się wtedy - relacja ta jest i pozostanie czysto zawodową. Nawet w miarę kolejnych spotkań, na które gdy umówiliśmy się, przychodził często z kwiatami lub z prezentami o innym charakterze, zawsze jednak okazując, że pamięta, co lubię. Okazując, że słucha i że zwraca uwagę na moje potrzeby oraz że szanuje wyznaczone przeze mnie granice. Minęło tych spotkań sama nie wiem ile. Nie liczyłam; zresztą ważniejsza jest ich jakość. Znając swoją wartość nie zauważyłam, że w pewnym momencie zaczął przyglądać mi się baczniej. Ot, swego rodzaju rutyna. Przyzwyczajenie kobiety do męskiej atencji. Do tego, że często oglądają się za mną na ulicy nawet wtedy, gdy ubieram się "na chłopczycę". Tak, tak - myślę sobie wtedy - pogap mi się na tyłek, jeśli chcesz. Tyle twojego. Nie zauważyłam także dlatego, że znów wskutek rutyny dawno już nie przyglądam się swoim uczuciom. Jestem singielką, zajętą w dużej mierze życiem zawodowym, dbaniem o swoje ciało, obowiązkami wobec mamy i psem. Ukochanym dogiem imieniem Księżyc. Skąd akurat to imię? Właściwie nie wiem. Zamarłam, gdy podczas jednego z ostatnich spotkań złożył mi jednoznaczną propozycję. Świadczącą dobitnie, w sposób najbardziej czytelny, na co ma nadzieje w związku ze mną. Moje zamartwienie wzrosło jeszcze bardziej, gdy obiecał, że zmodyfikuje swoje powzięte wcześniej plany. Nie sprecyzował, co zrobi, a ja - znów wskutek wspomnianego przyzwyczajenia - nie poświęciłam nawet jednej myśli na analizę, co może mu przyjść do głowy i co może zrobić. W wyniku czego przy kolejnym spotkaniu znów zaskoczył mnie tak, jak potrafi chyba tylko on. W każdym razie spośród znanych mi mężczyzn. Wyżej wymienione zastygnięcie było tym większe, że jako singielka przywiązuję żadną uwagę, a na pewno bardzo małą, do swoich uczuć. Żyję tak, jak żyję, czyli praktycznie prawie tylko obowiązkami, a faceci bywają wokół mnie - pojawiają się i znikają. Jak to oni. A on... Swoją dotychczasową stałością skłonił mnie do pomyślenia. Do nazwania tego, co zaczęłam czuć dwoma słowami: lubię go. Gdybym powiedziała sobie: on jest bo jest, nieważne, obojętne - próbowałabym okłamać samą siebie. W tym właśnie problem: jest. Jest mi z tym trudno. Akomfortowo wręcz: ze świadomością jego bycia, ze świadomością tego, co do mnie czuje, a jeszcze bardziej z tym, że wiem, co dla mnie zrobił. I co zrobić jest gotów. I to azależnie od tego, co mu powiem. Jak uzasadnię albo jak spróbuję przekonać, że... Wolę o tym nie myśleć, bo... bo tak jest łatwiej. To chyba rzeczywiście karma. Ponowne spotkanie po minionych latach poprzedniego wspólnie przeżytego wcielenia, jak wyjaśniła mi jedna z przyjaciółek, trafem zajmująca się energetycznym zależnościami. Czy znowu muszę mieć trudno i boleśnie tak, jak wtedy?? Po co się pojawił?? Musiał zechcieć więcej?? Poczuć więcej?? Źle było tak, jak było? Spotkania? Odwiedziny? Wspólny czas, kwiaty, prezenty? Szampan? Rozmowy? Objęcia i przytulenia? Bez zapewnień, deklaracji i planów? W tym problem, że właśnie źle. Bo ja i on, my oboje, jesteśmy tacy, jacy jesteśmy, a między nami w przeszłości wydarzyło się to, co się wydarzyło. To właśnie, a nie co innego. Czasem chcę, żebyś zniknął. Żebyś w ogóle nie pojawił się i żebym nie wiedziała tego, co wiem teraz. Czasem, może nawet częściej, nie chcę czuć. I żebyś ty nic poczuł. Może byłoby lepiej, żebyś naprawdę był zimnym draniem? Ale wtedy... Ech. Kartuzy, 2. Sierpnia 20252 punkty
-
Spotkajmy się tam, gdzie zapamiętaliśmy z poprzedniego życia, koło stajni, w której odbijają się resztki słońca, gdzie motyle kręcą się w pyłkach jak ze starej kliszy, tam, gdzie spóźnił się wiatr, a zegary przyspieszyły serca Spotkajmy się, bo zamierzam wysłać list do przyszłej Ciebie, wsunąć go do butelki i wrzucić do morza, bo choć oddychasz w sąsiednim mieście – Nas już nie ma, bo wybrałaś gruz Ziemi, bo wyrzekłaś się Nieba I choć mówiłaś, że przechowasz moją twarz aż do trumny, szepcząc słowa, z których do dziś jestem dumny, i choć nikt nigdy do mnie tak nie uciekał, przy krańcu dałaś powód, bym się wreszcie przeżegnał i pożegnał Cię, choć walczyłem do mety, widząc, jak chcesz wyrwać się z oliwskiego mieszkania i jak Twoja córka zmieniła kurs Naszej karety, i jak wyrzekłaś to straszne: „nie do widzenia” I jak po alkoholu o dwudziestej czwartej otrzymałem smsa, że tylko mnie kochałaś i jak uderzałem w poduszkę niemocą, bo zbyt szybko kierunek na krzyżówce wybrałaś… Dziś wyślę do Ciebie ten list do Ciebie, choć jeszcze się nie narodziłaś, choć oddychasz, to wiem, że Twoje serce już nie czeszemy włosy, jakby na innych planetach Opiszę w nim to miejsce gdzie się mamy spotkać, gdzie horyzont nic już nie obiecuje, gdzie świerszcze zatrzymały ludzką muzykę, gdzie w spojówkach Twych widzę finalne promienie I tak czekam bez jedzenia, ze szklanką wody, z ułożonym scenariuszem, byś zmieniła zdanie, szesnasty rok oglądam te motyle, a Ty chowasz mą twarz… jak przed pożegnaniem.2 punkty
-
miłość – i nie ma odwrotu. to tarcza przed paskudstwami, lekarstwo na codzienność (po zażyciu organizm przekształca ohydę w witaminy, przykład: wskoczenie do sadzawki pełnej tarczowych pił skutkuje byciem przez nie wymasowanym. to istne zawiązywanie kokardek na synapsach.). nic nie boli, nie rani. matkiboskizm, ale pozareligijny. pełnobarwna dobroć, nasycanie kształtów, ramek, w które zostaje się ujętym. zwariowanie ze szczęścia, dysymulacja powagi. dwór został rozebrany na cegły, ale uparliśmy się, że będziemy w nim mieszkać. i udaje się nam ta niełatwa sztuka. portreciki wiszą w powietrzu, na skórach kwitną arrasy. szaleniec we mnie pokrzykuje, że złole napuszczają na nas hordy tresowanych myszy. na futrze każdej – napisane obelgi. depczę. drugi psychol próbuje tańczyć w rytm stuku podeszew. rozjeżdżam się w kompletną zgrozę: tak niskie poczucie własnej wartości, że jest się w stanie fantazjować wyłącznie o celebrytkach, wszystkich tych Madonnach Szymborskich-Kardashian. i scalam. w Ukochanej.2 punkty
-
To nie słowo wypowiedziane, Niewiele pada słów; Ani rzucane spojrzenia Ani skinienia głów, Lecz tylko cisza w sercu, Gdzie już zbyt wiele tkwi, Tylko budzące się wspomnienie, Które tak lekko śpi. I Sara: It is not a word spoken, Few words are said; Nor even a look of the eyes Nor a bend of the head, But only a hush of the heart That has too much to keep, Only memories waking That sleep so light a sleep.2 punkty
-
Już słońce żółcią maluje pejzaż, Nad łąką mgły, co przyszły znikąd. Jeśli Ci powiem, to nie uwierzysz "że lato - odchodzi po cichu". Jest zawstydzone, zmieszane z błotem I naznaczone niejedną klęską. Ale przestańmy, nie mówmy o tym, Chce odejść cicho - po angielsku. Lecz brak mu gracji, tudzież lekkości, Gdy kroczek robi, by wyjść bez dźwięku; Wtedy gdzieś lunie, błyśnie, zagrzmoci, Napędzi strachu, zadrży lękiem. Jeszcze wykręci kilka numerów, Zaskoczy ludzi jakimś żywiołem. A ja śmiem twierdzić tutaj i teraz - ono się samo siebie boi. Stąd ta reakcja - niby agresja, Lecz ciepłym wiatrem wyszepcze "wybacz!". Może pomyślisz, skończysz narzekać i zaczniesz trochę przewidywać. Dzień, zda się, szybciej nam wszystkim bieży, Bociany lecą już w swoim szyku. Jeśli Ci powiem to nie uwierzysz "że lato - odchodzi po cichu"2 punkty
-
Przez drogę bez lotnych piór gnał kuropatewek sznur, a może to przepiórki – sierpniowe porcjunkulki. Słowo na dziś powtórzę: pragnij tego, co w górze; a wśród chmurek bielutkich takiż półksiężyc utkwił. Ośmiowersowe lüshi, chiński klasyk, zawsze rymowany, 5 lub 7 sylab (czterowiersz w tym stylu to jueju).2 punkty
-
@Klaudia Gasztold odpowiem słowami A. De Mello "Śpiew ptaka" Pewien człowiek znalazł jajko orła. Zabrał je i włożył do gniazda kurzego w zagrodzie. Orzełek wylągł się ze stadem kurcząt i wyrósł wraz z nimi. Orzeł przez całe życie zachowywał się jak kury z podwórka, myśląc, że jest podwórkowym kogutem. Drapał w ziemi szukając glist i robaków. Piał i gdakał. Potrafił nawet trzepotać skrzydłami i fruwać kilka metrów w powietrzu. No bo przecież, czyż nie tak właśnie fruwają koguty? Minęły lata i orzeł zestarzał się. Pewnego dnia zauważył wysoko nad sobą, na czystym niebie wspaniałego ptaka. Płynął wspaniale i majestatycznie wśród prądów powietrza, ledwo poruszając potężnymi, złocistymi skrzydłami. Stary orzeł patrzył w górę oszołomiony. – Co to jest? – zapytał kurę stojącą obok. – To jest orzeł, król ptaków – odrzekła kura. – Ale nie myśl o tym Ty i ja jesteśmy inni niż on. Tak więc orzeł więcej o tym nie myślał. I umarł wierząc, że jest kogutem w zagrodzie.2 punkty
-
Viola.. i co ja mam Ci napisać.. :) Krzyczeć nie wypada, bić tym bardziej... bo... za mało... za mało mi treści... Musnęłaś moimi myślami i.. dalej muszę dorabiać obrazy..:)) "leniuszek" z Ciebie, żeby dać chociaż dwie strofki. Viooolaaa... POSTARAJ SIĘ, do licha. .. zabawnie piszesz te swoje maleństwa, ale tutaj, wybacz... to tak, jakby.. skarabeusz usiadł na ręku, trzymając jednocześnie kwiatka dla Ciebie. To byłoby całkiem miłe... :) Ślę życzenie uroczego dnia.2 punkty
-
Tak @Berenika97 ... lubię, tzw. życiowe treści, Twoja właśnie o tym... szczególnie ostatnia, podsumowująca, bardzo wymowna. Jeśli zechcesz.. zajrzyj do mojego "Dolegliwość"... to o tym, co wyżej, w pigułce.2 punkty
-
zbierałem ziemniaki pierwsze promienie słońca rozświetlały pole a ten już tańczył Barysznikow opięte rajtuzy raz po raz wpijały się we wcięcie i musiał je odrywać energicznym pociągnięciem dłoni ale nie przestawał - W moim zeszycie trzydziestu tych maratuńczyków zapisanych a brali, brali kiedy w zeszłym roku przez wieś przechodzili najwięcej to wody nigazowanej, bo po niej mniej rozpycha czy jakoś tak worków przybywało z godziny na godzinę a ten wyprostowany jak struna lewa w górze i obrót, prawa nad głową i piruet - A bo to ja wiem kiedy oddadzo? Sołtys kazał dawać, to żem dawał dupami pokręcili koło mego sklepu i tyle z tej promocji gminy zostało2 punkty
-
zdawałoby się że ja i Ty … a my my tak daleko od siebie pozory gra słów wszystko wygląda logiczne nawet może się podobać ale wewnątrz wewnątrz pustynia i w codzienności gdy znikniemy sobie z oczu przepadamy często i w nieskończoności patrzą na nas mówią ci to muszą być szczęśliwi tacy zawsze.... 8.2025 andrew2 punkty
-
Witam - cieszy mnie twój komentarz - dziękuje - Pzdr.wakacyjnie. Witaj - dziękuje za ową dobrą nadzieje i czytanie - Pzdr.serdecznie. Witaj - też tak sądzę - niech tak zostanie - Pzdr.2 punkty
-
2 punkty
-
@Kwiatuszek ten wiersz jest o odchodzącym lecie a o przychodzącej jesieni będzie inny:)))) dzięki nie wiem co mam napisać ostatnio określono mnie "poetą samoukiem" może coś w tym jest:))))2 punkty
-
1 punkt
-
Na początku była pewność. Zawzięcie splecione z przekonaniem, że nic nie stanie na drodze. A jednak - los rozplątał moje nadzieje. Zostałam sama. Śmiech wypełnił czas, twarze wokół tańczyły w radości. I wtedy - on. Spojrzenie, co zatrzymało chwilę. Uśmiech, co zahipnotyzował. Rozmowa jak dotyk skrzydeł. Zdjęcie skradzione w ułamku sekundy. Numer zapisany w pamięci jak sekret. Potem powrót do pustego pokoju. A zaraz po nim - jego głos w telefonie. Kilka słów, ciepłych, a jednak zbyt krótkich, by nasycić pragnienie. Dni mijały. Wiadomości spadały jak krople deszczu - rzadkie, chaotyczne, czasem niezrozumiałe. Nie odpuszczałam. Słałam mu obrazy, jakby zdjęcia mogły zapełnić ciszę. On przyjmował je pozytywnie, lecz bez iskry, a ja pytałam siebie: czy widzi mnie, czy tylko moje ciało? Minął miesiąc. Cisza wciąż trwała, aż wreszcie wysłał swoje zdjęcie. Jakby uchylił drzwi do świata, którego wciąż nie znałam. Rozmowa rozkwitła. Obietnica spotkania zakwitła w moim sercu jak wiosenny pąk. Czekałam jak ziemia na deszcz - a on odwołał. Przeprosił. Obiecał. I niespodziewanie zadzwonił. Jego głos - ciepły, kojący, lecz pełen tajemnic, których nie chciał wyznać. Rozmowa była tańcem pragnień, a nie opowieścią o nim. Nalegał na zdjęcie, jakby moje ciało było ważniejsze niż ja. I wreszcie - dzień spotkania. Poranek - napięcie. Południe - czekanie. Wieczór - radość. Zawahał się: czy warto? Czy ma to sens? A jednak przyjechał. Milczący, niepewny. Jak cień człowieka, którego chciałam poznać. Pragnienie płonęło w jego oczach, ale słowa gasły na ustach. Trzydzieści minut uciekło jak piasek przez palce. Odwiózł mnie. Pożegnał. Zniknął. A ja wciąż wiedziałam o nim tak niewiele, jakbym nigdy go nie spotkała. Teraz dni mijają, jeden za drugim. A on milczy. Wołam - a echo nie odpowiada. Moje pragnienie rośnie w ciężar, ściska serce coraz mocniej. A odpowiedzią jest tylko cisza.1 punkt
-
@Berenika97 wzajemnie dziękuję. Tak myślę, czy nie lepiej brzmiałoby: "kochałem ją pierwszą miłością ona mnie drugą" Ostatnio porządkuję swoje uczucia, próbuję zrozumieć... Dotarłem do mojej pierwszej miłości, ale okazuje się, że tak było jak napisałem :( a na dokładkę, moja pierwsza miłość, po licznych przejściach, jest teraz ze swoją pierwszą. No kurna...1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
@piąteprzezdziesiąte Nasz mózg najbardziej lubi ciszę, wzrasta w niej, a my jako całość wolimy hałas, fajny paradoks :)1 punkt
-
Po co wierzyć i trwać? I tak wszyscy poginiemy marnie Prędzej czy później Bo czas jest bezlitosny Dla każdego bez wyjątku I kradnie duszę, marzenia i wspomnienia Zostawiając tylko śmierć Więc lepiej bądź przygotowany Na otchłań i ciemność Bo nigdy nie wiesz Kiedy trafi ci się ta "niespodzianka"1 punkt
-
1 punkt
-
gdyby cisza mogła mówić by zaczęła krzyczeć i wywlokła nam bez trudu tajemnice skryte ale gdyby hałas ucichł to ci jedno powiem byś pomyślał ze trzy razy zanim coś wypowiesz :)))1 punkt
-
@Annna2 Cisza naprawdę potrafi być mega wymowna, sugestywna, wyjaśniająca, ekspresywna, komentatorska, to fakt. Ale gdyby cisza taka właśnie przemówiła, no to proszę Koleżanki aż trudno sobie wyobrazić.. Może i wplotłem Rejs, świetny film, w tekst, ale nieumyślnie raczej :)1 punkt
-
@Leszczym przypomniałeś mi Papieża Benedykta XVI- gdy przekraczał bramę Auschwitz- aż się skulił. Cisza. Bo cisza krzyczy więcej niż miliony słów. I fajnie wplotłeś słowa z "Rejsu"- nuda...nic się nie dzieje proszę pana. U Ciebie się dzieje- i to jak! Mądry tekst.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
@Corleone 11 Czytałam powoli, jakby z obawą, że dotknę czegoś zbyt osobistego - czyjegoś, ale przecież nie całkiem obcego. Tyle tu napięcia między "jest" a "niech nie będzie", między przywiązaniem a strachem przed tym, co może się wydarzyć, jeśli... pozwolimy. I właśnie to "jeśli" rezonuje we mnie najmocniej. Nie wiem, może dlatego, że mam do relacji - szczególnie tych spoza papieru i portalu - duży dystans. Tak łatwo się zawieść. Na kimś. Albo ktoś - na mnie. I na co to komu? Ale za ten tekst - dziękuję. Ujęło mnie to zawieszenie, ten półszept. To opowiadanie nie krzyczy, ale długo nie milknie.1 punkt
-
1 punkt
-
Spojrzałam na stos książek niechętnie I na karmelowe ulice pachnące ponętnie Co to za postać, co koło latarni stoi Próbuje się ukryć? Czy czegoś się boi? Skąd ona się wzięła... Skradła spojrzenie Głową skinęła I poszła Powiodłam wzrokiem za karmelową panią Nie rozumiałam Że miałam wtedy pójść za nią1 punkt
-
@Wiesław J.K. A tak przy okazji: nie należy ufać żadnym prawnikom - oni po prostu rozmywają fakty i interpretują je - wbrew prawu logiki opartej na starożytnej filozofii arystotelizmu, otóż to: reparacje wojenne cały czas Trzeciej Rzeczypospolitej Polskiej ze strony Niemiec przysługują i po kolei - aby pan nie zgłupiał... - Polska Rzeczpospolita Ludowa została uznana przez Organizację Narodów Zjednoczonych, - spadkobiercą Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej i rządu londyńskiego jest Trzecia Rzeczpospolita Polska, - w 1953 roku Polska Rzeczpospolita Ludowa zrezygnowała z reparacji wojennych, - Trzecia Rzeczpospolita Polska anulowała decyzję Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej w sprawie reparacji wojennych, - Niemcy wypłacili odszkodowania w postaci około 5 miliardów polskich złotych ofiarom wojny, natomiast: Państwu Polskiemu w postaci około 7 bilionów polskich złotych - nie wypłacili, - musimy o to koniecznie walczyć, inaczej: amerykańscy żydzi i Izrael będą od Polski żądać "odszkodowania", chociaż: Izrael powstał dopiero w 1948 roku i nie było wtedy Izraelitów, tylko: obywatele polscy wyznania mojżeszowego, żydzi polscy i Polacy pochodzenia żydowskiego, - tak więc to Państwo Polskie walczy o reperacje wojenne - obywatele polscy nie otrzymają ani grosza - Niemcy już im wypłacili jako ofiarom wojny - o tym już wyżej wspominałem, - to są kompletnie inne sprawy: odszkodowanie, reperacje i zadośćuczynienie - mają całkiem inne pojęcia, jeśli natomiast chodzi o uznanie Palestyny - Polska Rzeczpospolita Ludowa uznała suwerenność Palestyny w 1988 roku, natomiast: Trzecia Rzeczpospolita Polska nie anulowała decyzji Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, proszę pamiętać: suwerenność, wolność i niepodległość - mają całkiem inne pojęcia. I dlatego też należy odejść od romantycznej polityki - konfrontacyjnej wobec Niemiec i Rosji - wrócić do realizmu politycznego i zacząć rozmowy z Niemcami i Rosją - przecież my leżymy w Europie, nieprawdaż? A dla przypomnienia: od marca 2017 roku do lipca 2021 roku byłem osobą nielegalnie bezdomną i w tym czasie próbowano mnie ogłupić - odpowiedzialność przerzucić na mnie, zrobić ze mnie alkoholika, osobę chorą psychicznie i traktowano mnie jak dziecko, także: ukraść mi tożsamość - przywłaszczyć sobie moje osiągnięcia zawodowe, życiowe i artystyczne. - I wymyśliłeś to sobie! Takie słowa najczęściej słyszałem i tyle na ten temat... Łukasz Jasiński1 punkt
-
1 punkt
-
Są miejsca na ziemi, gdzie jest wszystko krystaliczne i nikt nie rządzi:)1 punkt
-
1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+01:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne