Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 01.08.2025 w Odpowiedzi

  1. sześćdziesiąt trzy dni kotwica na ramieniu w ogniu gaśnie sen echo w ciemności to szept spowija kanał jak modlitwa stóp mury jak rany wiatr niesie krzyk rozpaczy tu kiedyś był dom na gruzach życie kamień pamięta płomień tu jest Warszawa
    6 punktów
  2. Odkrywamy właz Buchnęło młode życie Dzisiaj są nami.
    5 punktów
  3. Wybuduję dom z drewna, ściółką łóżko wymoszczę. Igłami łąkę zaścielę, potem ją zroszę nocną jeziorną wiatru kąpielą. Różową sukienkę założę, nie przecież wolę krwiście czerwoną. Morze garniturów i garsonek odrzucę. Będzie mnie widać. Tam w kwiecistej okładce są ich losy zapisane, kobiety nie miały praw wyborczych, dziś jest inaczej Krzesło też jest tylko moje, w seledyny je ubiorę, cytrynowym słońcem doprawię. Mogę. To inaczej niż Basia. Ona musiała szybko życie przeżyć, prawie jak motyl, co żyje jeden dzień. Krzysztof Kamil żołnierz AK i Ona studentka. Kolumbowie rocznik dwudziesty. A potem On zginął od kuli snajpera. Basia chwilę potem umierała z Jego tomikiem wierszy trzymanym w rękach. Dosięgła ją bomba. Nie zdążyła powiedzieć o rodzącym się pisklaku, co chciał skorupkę przebić. Polecieć ku słońcu. Dziś śnią otuleni płaszczem, Ich światło sięga Nieba. Już nie ma dwóch stron. Są Ona i On.
    5 punktów
  4. Nie jestem smutna. Jestem martwa w środku i uprzejmie się uśmiecham, żeby nie przestraszyć ludzi. To nie jest melancholia. To beton zalany w klatce piersiowej, przez który nie przechodzą myśli ani powietrze. Depresja to nie płacz w poduszkę. To gapienie się w sufit przez cztery godziny i niepamięć, jak się mówi słowo „życie”. To nie „chce mi się umrzeć”. To: „nie chce mi się istnieć”, nie chce mi się myśleć, oddychać, być. Ciało chodzi. Ciało pracuje. Ciało scrolluje telefon. Ale mnie w nim nie ma. Jestem odpięta. Jakby ktoś zostawił mnie na noc w pustym domu bez kluczy, bez światła i z lustrem, które nie odbija nic. Każdego dnia budzę się i kłamię. Że się pozbieram. Że dam radę. Że jeszcze chwilę. Nie chcę się zabić. Ale jeśli miałabym zniknąć dziś bez bólu – nie protestowałabym. Tyle razy krzyczałam w myślach, że już nie umiem mówić. Głos mi się łamie od dźwigania milczenia. Proszę. Niech ktoś mnie wyłączy. Nie na zawsze. Na chwilę. Na długość oddechu bez bólu. Na długość dnia, w którym nie muszę istnieć.
    4 punkty
  5. Autorzy: Michał Leszczyński plus AI. Mgiełka Ref. jak tu pięknie, jak wspaniale niewidocznie pogodowa poświata przesłania przesłania tyle się wydaje, że się udaje że może jest, że na pewno jest, że być musi że zasłony przeminą, że kiedyś dojdziemy, aby przeniknąć Gdybyś potrafiła nas nauczyć lekkości pośród sił grawitacji ulecielibyśmy w przestrzeń nieba Nie chcesz uczyć... Przekonujesz otoczenie niezmiernie że na moczarach trzeba się unosić nie być, roztaczać się, nie pamiętać My nie dorastamy... Ciężkawe serca warto opłukiwać niczym dłonie w żeliwnej wannie z nas sztuka tylko Tobie się udaje Wodzisz wzorem duszy... Ref. jak tu pięknie, jak wspaniale niewidocznie pogodowa poświata przesłania przesłania tyle się wydaje, że się udaje że może jest, że na pewno jest, że być musi że zasłony przeminą, że kiedyś dojdziemy, aby przeniknąć Przypominasz nam myśl ulotną co przypadkiem miała nie powstać niepewną chwilką przyszła i odeszła Mówisz co nieistotne... Jeśli zakochany wkrótce zapytam zabrzmię ciężkością niemiłosierną obawiam się własnej niezręczności Pragnę Cię... ...nie spłoszyć... Ref. jak tu pięknie, jak wspaniale niewidocznie pogodowa poświata przesłania przesłania tyle się wydaje, że się udaje że może jest, że na pewno jest, że być musi że zasłony przeminą, że kiedyś dojdziemy, aby przeniknąć
    4 punkty
  6. @Roma Już pędzę, aż piętrzy się kurz i śpiewam do Ciebie, do dnia. A słońce mi przyłóż do ust i serce otwieraj na dwa. Zwierzymy się falom - to czas. Pokona nas data - jej ból. Co z tego, że w oku mam piach..? Gdy sobą pozbawisz mnie tchu. Za mało nam będzie.. błysk, raz. Łakomi bliskości jak snu. A serca nam szumią spod warstw, by w jeden zamienić się nurt. Popłyńmy ku sobie, do wysp, w mgłę szczęścia, by kochać i śnić. Nadzieję z ust Twoich chcę pić. Zapomnieć jak gorzkie jest nic.
    4 punkty
  7. nie pisz do mnie nie chcę już czytać słów które pachną twoją obecnością a kończą się brakiem wiem — czasami piszemy żeby ktoś nas choć na chwilę poczuł ale ja nie chcę już czuć cię tylko na moment nie pytaj, czy pamiętam pamięć jest wierniejsza niż twoja obecność każda wiadomość to zarys twojej dłoni na mojej klatce piersiowej a ja już nie chcę nosić twojego śladu więc nie pisz nawet jeśli noc cię porwie nawet jeśli cisza zadrży niech milczenie zostanie ostatnim zdaniem
    4 punkty
  8. Sierpień 44 Warszawa umiera za wolność upalne lato życie schowane za zasłoną marzeń nie tak je widzi młodość Polacy myśli ... one zakotwiczone w przeszłości nie godzą się z niewolą widzą przyszłość pozbawioną kajdan jeszcze wczoraj w skrytości była miłość dziś zostawiona życie oddaje za Twoje moje jutro spójrz na nie uśmiecha się bez bólu wychodzisz z domu bez lęku pomyślmy chwile nie wahali się ani minuty oddać tego co najcenniejsze a my czy ja Ty dostrzegamy prócz siebie … Ojczyznę nie sprzedajemy Jej za obietnice 8.2025 andrew 1 Sierpień 1944, wybuch Powstania Warszawskiego Warto pomyśleć gdzie my... Polcargo to kura znosząca złote jajka. Źle była zarządzana, teraz prawie 2 lata jeszcze gorzej. Dać ją Obajtkowi...gdzie ekolodzy. Te przewozy zawsze będą potrzebne. TO JEST POLSKA DZIŚ nasz Patriotyzm
    4 punkty
  9. jeśli możesz, to chodź, wyśpiewamy szanty do dna. i jeszcze raz. po sine brzegi. do trzewi. zwierzymy się falom, że los to kpina. falom zawierzymy, przez burtę, aż zedrą się gardła. i jeszcze raz. z trzewi. w piach.
    3 punkty
  10. na dnie powieki nosili miasto - nie z cegieł, lecz z tętna, z chrzęstu butów na gruzie i krwi, która próbowała śpiewać. ramiona mieli jak zawleczki granatów - ulice wspinały się po nich jak steny w dłoniach, każdy krok był drogą w stronę światła, którego nie było, albo już nie dla nich. ich imiona - teraz są ciszą między dźwiękami, oddechem ruin przed zawaleniem, modlitwą, co zgasła w gardle. serca? serca składali dla Polski, w szczelinach murów, jakby ktoś miał je kiedyś odnaleźć, choć wiedzieli - nie wrócą. to nie byli zwykli bohaterowie. to były dzieci Warszawy, które umarły, zanim nauczyły się bać. a Warszawa, dumnie śniąc o śmierci, krzyczała łzami.
    3 punkty
  11. "wiersz o wnuczkach" 1 ich życie to łysa żarówka zawieszona nad czaszką, w malutkim kwadracie w bloku, wyjąca jak rtęć w gorączce. nie świeci - tylko rzuca cień własnego śmierdzącego światła, a oni siedzą pod nią jak karaluchy w garniakach zrobionych z porzuconych butelek i plastiku z dna oceanu, kupionych w lumpeksach z centrów ich ponurych miasteczek. umierają na miękko, z oczami wbitymi w ekran jak w hostię. nie mają marzeń - tylko zdrapki, które śnią im się nocą jako języki lizane przez automat do kawy. ich głowy to akwaria z brudem po reklamach, gdzie pływają złote rybki z amputowanymi życzeniami. serca mają zrobione z topniejącego linoleum, biją na przemian z dźwiękiem nadchodzących powiadomień. nie mają idei - tylko strzępy logotypów wbite w korę mózgową jak tatuaże z supermarketu. ich dusze są jak portfele po przejściach - pełne paragonów i kieszonkowego od rodziców na emeryturze. przyjaciele? głosy w słuchawkach, co grają playlisty melancholii, czasem piwo na murku pod sklepem. kochankowie? ciepłe zwierzęta z funkcją „mute” i oczami jak ślepe panele dotykowe, na jedną noc przy zgaszonym świetle, bez funkcji wydaj resztę. w ciemności prezerwatywa wypada z ręki i wrzask na placu - full aborcja od zaraz. dni - długie gumy do żucia, ciągną się jak kisiel po podłodze w lunatycznym biurze, zostawiając na stopach lepką warstwę cyfrowego kurzu. sny - pamiętniki cudzych pożarów, które próbują odczytać przez filtr z benzyny. jedzenie - topiony serek z biedronki, gratisowy hot dog od kumpla z marketu i niedzielny schabowy u mamy. chodzą jak strusie w szpilkach, z głowami w powietrzu, które śmierdzi Wi-Fi. oczy mają jak przeterminowane lody - niby słodkie, ale coś się w nich psuje. a pod powiekami mieszkają dźwięki niedokończonych myśli: "ja...ja...ja..." „może… może… może…" kiedyś...kiedyś...kiedyś..." ich zazdrość to pies z dwiema głowami, gryzie ich krtań i genitalia naraz, znaczą podłogi krwią, ale myślą, że to nowa wersja dywanu IKEA co dziadek kupił im na imieniny. i żyją - nie dlatego, że chcą, ale boją się, że śmierć nie ma Wi-Fi. bo w ciszy słychać echo:u „tu nic nie ma”, głodne, lepkie słowa, co śpią pod językiem jak zdechły szczur w kiblu. nie mają hobby - tylko palce, co w nocy same scrollują do końca internetu. nie mają Boga - mają aplikację, co przypomina o oddychaniu i wysyła wersety z cytatami motywacyjnymi. kiedy umierają - to jak dym z grilla zrobionego z plastikowych lalek od dorosłych dzieci sąsiadów, a ziemia przyjmuje ich cicho, jakby wrzucała imię do folderu „spam”. i gniją - powoli, elegancko, jakby ktoś chciał z tego zrobić reklamę perfum Armani unisex, dla ludzi, którzy już nie czują niczego.
    3 punkty
  12. Zanim nauczyłam się mówić, już wiedziałam, że muszę milczeć. Twoje kroki po podłodze brzmiały jak wyrok. Nie tuliłaś — warczałaś. Nie pytałaś — oskarżałaś. Zamiast bajek – awantury. Zamiast snów – ściany, co słyszały wszystko. Pamiętasz? Bo ja pamiętam. Jak trzaskałaś drzwiami, jak wracałaś pijana, i plułaś we mnie jadem, który miał mnie połknąć. Byłam tylko dzieckiem. Twoją córką. Twoim lustrem. Twoją ofiarą. Zabrałaś mi dzieciństwo, jakby było twoje. Zostawiłaś mi w głowie krzyk, którego nie da się wyciszyć. Nie płacz teraz. Nie tłumacz. Nie wracaj. Bo ja nie jestem już tą małą dziewczynką, która błagała, żebyś ją w końcu kochała.
    3 punkty
  13. Jodła stuletnia rzekła do pąsowej róży: Ja przetrwałam śnieżyce, nawałnice, burze, Przetrwałam huragany i zimę stulecia, A twój powab zapachu, nektaru i kwiecia (Mówię to nie złośliwie, lecz ze szczerą troską) Nie przetrwa dwóch dni błota, wichru ni przymrozków. Cenne wprawdzie jest piękno, kolorów wspaniałość, Lecz liczy się naprawdę – solidność i trwałość. Słuchała tego róża, wzruszając płatkami. I odrzekła: Sąsiadko, mówiąc między nami To rozmaicie bywa w życiu naszym ziemskim, Niezbadane są bowiem wyroki niebieskie. I przyszła nawałnica, uderzył huragan, Z nieba spadł deszczu kocioł, gradu pełny sagan. Rankiem dnia następnego, róża oraz jodła, Które burza pospołu ku ziemi przygniotła, Leżały razem w strzępach, smutno i żałośnie, Tak to czasami bywa o karpackiej wiośnie, Ale przestrzec tu muszę zuchów oraz śmiałków, Że na całej planecie tak bywa – pyszałkom…
    3 punkty
  14. Melodia słowa - co trwa mimo czasu Nieczęsto zdarza się, żeby wiersz miał prawdziwą melodię. Współczesne piosenki często są jak krótkie echo - szybko znikają, nie da się ich powtórzyć ani zapamiętać. A te stare, choć mają 50 lat lub więcej, same się śpiewają - są z nami na zawsze. To dlatego, że dobre wiersze i dobre piosenki trwają długo. Nie psuje ich czas, bo to nie jest „mięsko”. Melodia to pamięć duszy. Jeśli tekst ma melodię, zostaje w nas na długo - nawet gdy słowa ulatują, rytm zostaje, tętni, bije wewnątrz. W dzisiejszym świecie, gdzie wiele utworów jest produktem, brakuje prawdziwego głosu. Brakuje opowieści utkanej z czegoś trwałego i prawdziwego. A przecież to właśnie ten głos - to coś, co sprawia, że słowa same się śpiewają i pozostają z nami, niezależnie od upływu lat.
    2 punkty
  15. Płynie woda lazurowa wśród kamieni każdy może znaleźć górski strumień to co nas ożywia to nie sól ni beton
    2 punkty
  16. śniło mu się że był gdzie nikt jeszcze że ujrzał to czego jeszcze nie widziano drugiej nocy wyśnił mu się tego adres więc się obudził by go zapamiętać rano postanowi że uda się w to miejsce skoro jest takie inne zaczął się pakować wtedy coś powiedziało nie szalej pomyśl proszę upewnij się czy warto ścierać podeszwy czy to nie jest mrzonka podrapał się po głowie mówiąc już wiem to poetycka pułapka
    2 punkty
  17. zastanawiam się jak z biegiem czasu osiada na stopach proch ziemi chociaż co wieczór obmywam swoje winy jak z biegiem rzeki płyną bez sił szkliste ryby każda z nich jest zbiegiem pragnie udomowić cień czy dobrze że echo jest zmęczone zastanawiam sie dlaczego nikt nie utrzyma w garści motyla
    2 punkty
  18. Mam wszystkie cztery zęby mądrości - niech to jasna cholera! Dlaczego chodzę jak jakaś głupia, w bucie, który ociera? Wywalić buty Czy wyrwać zęby Nie dojdę tego sama skąd wziąć mam mądrość, gdy ich nie będzie - straszny mam dzisiaj dramat!
    2 punkty
  19. tak ostrożnie stąpam po piasku wulkanicznym do ciebie na hawaje!!!!!!
    2 punkty
  20. na wielkim billboardzie Chwila mój cień rozwiał ci włosy wyimaginowany poranek w kolorze herbaty czaił się za oknem jak dobrze mieć własne słońce w razie czego
    2 punkty
  21. Sok cytrynowy odrobina goryczy szczęściem napoi
    2 punkty
  22. Ścigany usiadł na tylnym siedzeniu. Ręką się bawił granatu zawleczką. Wolę polec wolnym niż gnić w więzieniu - pociągnął i poległ. Z całą wycieczką.
    2 punkty
  23. @Migrena to jesteś cały ty mogłeś nie podpisać i wiedziałbym że to Migrena
    2 punkty
  24. @Robert Witold Gorzkowski dziękuję. Chwała Bohaterom- i pomyśleć- tyle ludzi- utalentowanych młodych
    2 punkty
  25. @Annna2 i choć wychodziliśmy do pracy jeszcze przez chwilę spędziliśmy razem w milczeniu.
    2 punkty
  26. @Migrena nie zawstydzaj mnie, wszystkie wiersze są ważne, które wskrzeszają ich pamięć jeśli już chcesz szukać poezji to @Annna2 na pewno jest adresatką twoich pochwał odczytałem jej wiersz na głos w domu i wszyscy mieliśmy łzy w oczach.
    2 punkty
  27. @Annna2 Chwała ich i innych pamięci. Pozdrawiam serdecznie Spokojnego dnia
    2 punkty
  28. osiemdziesiąt jeden lat minęło kiedy blask wieszcza rozjaśnił niebo wierszem łamiąc próchniejącą kłodę nawzajem w dzbanku podając wodę żołnierze wieczną armię stworzyli po południu ogień otworzyli a każdy ich strzał dodawał im lat ostatnia gra: warszawski krwawy skat wtem wystrzelono pocisk z moździerza ktoś obok brał ryby do więcierza powstańcy o niczym nie wiedzieli na gruzach już bez serca spoczęli 1.08.2025
    2 punkty
  29. @Annna2Bardzo wzruszający tekst. Masz niesamowitą wrażliwość i umiejętność łączenia ludzkich, pojedynczych losów z wielkimi wydarzeniami. Wiersz z pięknymi metaforami - to również symbol niezrealizowanych marzeń i nadziei. Przerwane młode życia - Basi i Krzysztofa Kamila wzruszyła mnie do łez. Tak delikatnie przywołujesz tragiczną historię Kolumbów. Właśnie takie słowa najbardziej tworzą pamieć zbiorową narodu.
    2 punkty
  30. @Annna2 tak cudnie poetycko jak tylko ty potrafisz- wzruszyłem się. Stworzyłaś gotowy scenariusz na spektakl telewizyjny.
    2 punkty
  31. @Robert Witold Gorzkowski Gdy poruszanie po ulicach stało się niemożliwe, zostały tylko kanały. Chwała Bohaterom.
    2 punkty
  32. @Berenika97 dziękuję za twój głos i niech choć w dzisiejszym dniu tylko takie będą.
    2 punkty
  33. @Robert Witold Gorzkowski Dziękuję, że pamiętałeś. Jest tylko jedna prawda Bez kłamstw wykrętnych, bez cienia: Prawda walczącej Warszawy, Prawda ludzkiego sumienia. Jest tylko jedna cena, Którą oznaczyć najprościej: Cena ludzkiego życia, Płacona za prawdę wolności. Jest tylko jedna droga Od krzywd daleka, od sporów: Droga uczciwych ludzi, Droga ludzkiego honoru. Nam niepotrzebne są słowa, Ani przemówień ton łzawy! Niech politycy szukają Sumienia w gruzach Warszawy, Niech odszukają tam wolność Dawno zgubioną w traktatach - My - dosyć mamy współczucia! Dosyć uśmiechów Piłata! Do świata Polska przesyła Apel tragiczny i krwawy: Honor ludzkości Historia Odmierzy Golgotą Warszawy. Francja, wrzesień 1944 r. Ryszard Kiersnowski (1912-1977)
    2 punkty
  34. @Dagna szkoda że nie wszyscy Polacy to doceniają. W ten dzień jesteśmy ich głosem.
    2 punkty
  35. @Dagna takie w moich oczach jesteście. I przecież każda nawet w swoich oczach uważa że ma niedoskonałości, a my i tak tracimy dla was głowę i toczymy potyczki. A o żylakach dowiadujemy się jak nam pokażecie. może to żart nie na miejscu w dzisiejszych czasach ale opowiedział mi mój partner biznesowy z Ukrainy. Pewnie po rosyjsku brzmi lepiej ale powiem po polsku: Putin mówi do swojej kochanki, wróciłem kochanie w końcu zdobyłem dla ciebie ten Krym ty głupcze przecież ja ciebie wysłałam po krem. Nigdy mnie nie słuchasz.
    2 punkty
  36. @Robert Witold Gorzkowski … tekst odczytuję metaforycznie i ma w sobie ożywczą moc prawdy, w walce o godność, w walce o Wolność🇵🇱.
    2 punkty
  37. Z mitologii greckiej* Na początku istniał nieznany emigrant i hen tam za tym hen - oceanem, Arestor - takie po prostu miał imię i był naprawdę wyjątkowo dumny z własnego - syna, Argus wstąpił do obcego wojska jako najwierniejszy sojusznik erec hakodes i tak powstały argusowe uszy... *więcej informacji Państwo znajdą w następujących esejach: "Komentarz - komentarz odautorski" i "Mój drogi świecie" - Autor: Łukasz Jasiński (lipiec 2025)
    1 punkt
  38. od kiedy dowiedziałeś się że masz w sobie pasażera na gapę o słodki boże jak szybko zacząłeś znikać w czarnej dziurze własnych ubrań i prócz tego ten ślad śliny na poduszce niczym poświt oddechu krótkiej frazy jeszcze by człowiek pożył jedynie sierpień zielono-złoty spokojny w tym wszystkim tuż przed zmrokiem w czasie burzy zamknął ci oczy czasami przychodzisz do mnie w nocy siadasz na parapecie przy drzewku szczęścia i szepczesz ciemność flirtuje ze światłem
    1 punkt
  39. @Leszczym nie znasz tego zespołu, to był zespół Dwa Plus jeden, ja się pomyliłam, ale muzę znam z domu.
    1 punkt
  40. Objawienia maryjne - wygłupy diabła seryjne !?
    1 punkt
  41. Miłość! Jak jedwab - na ciele - spojrzeń, miraży nieskończenie wiele. Kwiaty majowe, głowa pochylona szuka w Twych rysach rysu Apollona. W objęciu, w uśmiechu, wśród gier, słychać cichy szelest, tylko cichy szmer, wśród słońca fanfar, wśród dzwonków, wśród tanów, tętni i wybrzmiewa pieśń wiosny łanów. Dech rozedrgany, a dłonie zwilżone, usta rozwarte, a oczy zmęczone. Wzrokiem wodzimy po całej przestrzeni, sobą - jak ułomkiem chleba - karmieni. Biel skóry, czerwień - wyrwana przed ciało, cisza świata, co krzyczy - mało, mało! Zerwać, wyszarpać, napoić, ukochać, zjednoczyć się, by potem znów szamotać. Dwa pawie, pazury, mrok i tortury! Światło! Ach - to już! I choć nad rankiem słońce blaskiem wita, wśród nocy Erosa róża zakwita. Porzuć myśli, porzuć słowo! Tylko w szeptach, różę pochwyć kurczowo - rwij ją w szale, chciej wyszarpać jej słodycz! Tylko gniew zachowaj - i krzycz!
    1 punkt
  42. Grzeszę codziennie, od nowa i będę wyklęta, nie schroni mnie anioł, ni piekła udręka, nie mogę nasycić, zatrzymać się w drodze, ni kara, nagroda tu nic nie pomoże, nie dalej, nie bliżej, nic z reguł ogółu, prawd wiary, tradycji i nikt z ludzi tłumu zatrzymać nie zdoła. Nie wyrwie mi serca, ni myśli tych z czoła, że jestem szczęśliwa! Gdy wokół mordęga się szerzy i trwoga. Czy jestem szalona?!
    1 punkt
  43. @Berenika97 atam, ale dziękuję. Piszę nieszczególnie, ale dziękuję za Piękno Twego serca @andrew tak. Chwała Bohaterom
    1 punkt
  44. Chodź. Wejdźmy tam. W las głęboki, w polany dzikich listowi o korzennym aromacie wieczornych westchnień. Wiesz, słońce jaśnieje w twoich włosach koroną, kiedy je rozczesujesz dłonią, jakby w zadumie. Idziemy serpentyną wijącą się, zagubioną w przestrzeni gorącego lata, wśród stłoczonych lękliwie czerwonych samosiewów, wiotkich winorośli… W krzaku jaśminu, co lśni kroplami rosy, jawi się pajęczyna drżąca. I w tym drżeniu, w tej przedwieczornej zorzy, my. Chodź. Weź mnie za rękę. Chcesz, wiem, choć kroczysz w panteonie niedomówień i jakichś takich, jakby pobocznych spojrzeń, które w tobie kiełkują z nasion niepewności. Idziemy w cichym kołysaniu wierzb, w powiewach wiatru kładących się na pniach, na przydrożnym płocie drewnianym, na sztachetach, między którymi słońce przepuszcza w migotach swoje cienkie nitki jaskrawego blasku, na kładce przerzuconej nad perlistym nurtem strumienia, wśród feerii mżących kryształów. Na naszych ustach i dłoniach, na skroniach… Chodź. Wejdźmy w te szepty rozochoconych brzóz. W ramiona kasztanów ze skrzydlatych cieni. Niech nas oplotą, abyśmy mogli wzbić się na nich ku słońcu lekko. Z cichym krzykiem zamarłym na ustach. Idziesz z tyłu ścieżką, bądź kilka kroków przede mną. Dokądś wciąż wchodzisz. Skądś wychodzisz. Z jakichś zakamarków pełnych anemonów, z leśnych ostępów i w kwiecistym pióropuszu na głowie. Bogini natchniona śródpolnym wiatrem łagodnym. Uśmiechnięta. Chodź. Idziesz. Znowu idziemy. Ty, przede mną. To znowu odrobinę za mną. Obok. Przechodzisz. Przemykasz lekko. Zatrzymujesz się, rozmyślając nad czymś. To znowu zrywasz się truchtem, wybiegając o parę kroków wprzód. Idę za tobą w ślad. Kiedy wyprzedzam cię, oglądam się za siebie. Podaję ci rękę. Nikniesz w cieniu na chwil parę, jakby celowo, naumyślnie. Na moment albo może i na całą wieczność. Nie wiem tego na pewno, ponieważ olśniewa mnie przebłysk spadający z nieba, co się wywija z korony wielkiego dębu. Wiesz, to wszystko jest takie ciche i ciepłe. miękkie od poduszek z mchu i paproci. Szepczę, układam słowa, kiedy ty, wyłaniasz się bezszelestnie z cienia (nagle!) i cała w pozłocie. Od migotów blasku. Od drżeń. Tuż za mną. Jesteś. I jesteś tak blisko przede mną, jedynie na grubość kartki papieru tego wiersza, który właśnie piszę (dla ciebie) albo źdźbła trawy, którym muskasz niewinnie moje spragnione usta. Wychodzisz wprost na mnie, przybliżasz się, jakby w przeczuciu nieuniknionego zderzenia Wyjdź jeszcze bardziej. Proszę. A proszę cię tak, że już bardziej się nie da. Wiesz o tym. Więc wyjdź… Wyjdź za mnie. (Włodzimierz Zastawniak, 2025-07-31)
    1 punkt
  45. Autorzy: Michał Leszczyński plus AI. Rynkowo Świat się kończy i umiera i trwoży rozwydrzone słowa milkną ukradkiem o istotnym ważnym i nieprzeciętnym podziały przeklinają każdy już wyklęty strach mas promieniuje nieprzeciętnie (co lepsi pisarze te zjawiska opisują) A w Krakowie na rynku dalej Sukiennice i niepodległe knajpy człowiek bawi się z człowiekiem płyną rachunki ceny niewybrzydzane co piękniejsze niewiasty wabią striptisem A w Krakowie na rynku rezonują głębsze pieśni w przestrzeń mężczyzna wprowadza kobietę w wieczór singielki planują sute święte małżeństwa planty obrastają w letnie życie z liśćmi a w Krakowie na rynku pradawnym zwyczajem wszyscy artyści są o krok do przodu przed pozostałymi barwniej opowiadają oraz sprzedają bajer kamienice stoją jak stały choć chcą tańczyć A w Krakowie na rynku podpływają roześmiane drwiące rozmowy szastają torebki i darmozjadają kieszenie chłopak za rękę (oby) dziewczynę w bryczce poeci bazgrzą aż uratują świat wierszem Warszawa – Stegny, 20.06.2023r.
    1 punkt
  46. Fajnie określone... :) @Roma... 'buntowniczka' z peelki wychodzi, racjonalna życiowo, bo wie, czego chce.... tak mi się wydaje. Dobrej nocy.
    1 punkt
  47. Dziękuję @Roma, życzę super weekendu :-)
    1 punkt
  48. @RomaTen wiersz brzmi jak wspólna ucieczka przed światem, w stronę wolności. Już czuję wiatr i sól - stoimy na pokładzie bez lęku, jest tylko morze i śpiew. A wyśpiewać szanty do dna to mistrzostwo! Pięknie!
    1 punkt
  49. Powiedziała dziś róża do jodły stuletniej Podziwiaj moje kwiaty szkarłatem swym świetne, Me pąki eleganckie niczym biżuteria, Podobnych nie odnajdziesz w lesie ni na prerii, Aromat delikatny, wykwintnie słoneczny, Nie dorówna mu migdał ani irys mleczny. I tak chwali się dalej, przez godzinę całą, I przechwałek jej ciągle mało, mało, mało. Aż w końcu jodła rzekła: Świetna twa uroda, Jesteś wciąż elegancka, szykowna i młoda, Lecz powiem ci w sekrecie (choć nic to nie zmieni) Twe piękno nie przetrzyma – najbliższej jesieni, A ja choć niepozorna, tak, jak siostry moje, Cały wiek już w tym miejscu niewzruszenie stoję, Gdy po tobie gałązka pozostanie mała, Ja nadal na tym miejscu dumnie będę trwała…
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...