Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 19.07.2025 w Odpowiedzi

  1. coś pęka we mnie rozlewa się na kartki tu w ostatnim wierszu po lewej gdzie biel to nie niewinność a szansa gdzie słowa nieproszone nie pozwalają zasnąć a teraz was zabiję to łaska bo jest mi siebie żal zabiję was po cichutku w półwersie tulipanem z rozbitej butelki rozszarpię litera po literze h kładeczkę i kropeczkę
    7 punktów
  2. (ćwiczenia z Leśmianienia) Rozćwierkało ranne mglenie chcąc świat rozsłonecznić, ciężkomyślne rozwestchnienie poszło precz, by nie cnić. Liście w borach stralaliło, rozstukało w drzewach, gdzieś ożyła jakaś miłość przychylił ktoś nieba. Zaś w konarach rozdziuplonych zasnął pohukiwacz. Jeszcze tuptuś tuląc kolce na łapkach się kiwa. Nocne marki się chowają brzaskiem rozsennieni, niebo słońcem się skowroni, a świat się nie zmieni.
    6 punktów
  3. Wyszli chłopi zboże kosić, przechodząc obok krzyża modlitwę w ofierze złożyli. Człowiek kijem chmury przesuwa, niech świeci słońce i w pracy im towarzyszy. Wielki ptak powoli opada jego ogromne szpony wbiły się głęboko w ziemię. Tutaj zostanie i wychowa pisklęta, kiedy dorosną razem daleko odlecą. Na skrzyżowaniu stary krzyż stoi, któremu złamało się jego wiekowe ramię. Pójdą chłopi jak co dzień, rankiem ze śpiewem ptaków i modlitwę w ofierze złożą. Ktoś ręce podniósł do góry, nad łanem zboża wypowiedział doniosłe słowa. Za starym krzyżem zboże stoi pod złamanym ramieniem wieniec z kłosów żyta złożyli.
    6 punktów
  4. S z u f l a _ d a Jest już pusta, jak pustak, mysz w niej nawet nie skrobnie, pewnie chyłkiem zabrała, w ciszę gniazdka - ku sobie. Szufeleczką niewielką zagarnęła papierki, na nich sylab bez liku, po cóż jej te literki... Zagarnęła to mało, kupki jeszcze zrobiła, we śnie jakbym to czuła, ale pewna nie byłam. Sprytne, cwane stworzonko, w mig szufladę opróżnić... żeby garstkę choć dla mnie - zmierzchem chciałam coś (s)tworzyć. lipiec, 2025
    5 punktów
  5. Podziwiam księżyc i fantazjuje – co jest po drugiej stronie
    5 punktów
  6. liryczniejemy pomiędzy sklepowymi alejkami promieniami słońca a kroplami ulewnego deszczu liryczniejemy przedwiośniem w ogrodach Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej przed zimą pod kocem w mimozy liryczniejemy bo nasze dni to wersy do poskładania w poemat epicki jak Mahabharata i bezczelnie czuły strofami mija nam czas gdy tak sobie liryczniejemy bo słowa są wszystkim co mamy (to przecież wiersz) gdy słowa są wszystkim co mamy (to przecież wiesz)
    4 punkty
  7. dobrze się milczy na każdy temat i wreszcie czasu nam nie brakuje nie trzeba żadnych szukać wymówek ani pretekstów słownych przepiórek na pysk upadłam mam szczękę w gipsie mogę spokojnie strugać wariatkę a zgaduj sobie czy się przejmuję czy mi wygodnie i czy to łatwe dobrze jest milczeć na każdy temat już ci tłumaczę przykładem prostym można z wszystkiego co ludzi dzieli wznosić solidne i piękne mosty co nie zabije z pewnością wzmocni więc nie zakładam żadnych porażek znalazłam szczegół żeby się cieszyć w końcu robimy choć jedno razem
    4 punkty
  8. Oni. Nie było nikogo więcej. Tylko oni — jakby wszechświat skurczył się do ich ciał, do języków rozpalonych do białości, na których topi się stal. On — eksplozja w kościach, żyły jak lonty dynamitu, śmiech, co kruszy skały, rozsypując wieczność w pył rozkoszy. Melodia starej kołysanki zdycha w nim w ułamku sekundy. Ona — pożoga bez kresu, ziemia spopielona tak głęboko, że każdy krok to rana w skorupie świata, pamięć piekieł wyryta w skórze. I na ułamek sekundy, między jednym oddechem a drugim, przemknął cień dawnego uśmiechu, zapomnianego dotyku, kruchej obietnicy z przeszłości. Zgasł, zanim zdążył zaboleć, rozsypany w żarze. Oni — bestie w przeżywaniu siebie, studenci chaosu, co w jednym spojrzeniu rozpalają gwiazdozbiory. Usta — napalm, gotowy spalić niebo. Języki — iskry w kuźni bogów, wykuwające pieśń końca i początku. W żyłach pulsuje sól pradawnych mórz, czarna i lepka, pamiętająca krzyk stworzenia. A nad nimi, gdzieś wysoko, gwiazdy migotały spokojnie, obojętne na szept letniej nocy. Powietrze niosło zapach skoszonej trawy i odległej burzy. Świerszcze grały swoją dawną melodię, jakby świat miał trwać wiecznie w tym milczącym rytuale. Głód miłości? Tak, to głód pierwotny. Stare auto ryczy jak wilk, który pożera własne serce. Ośmiocylindrowy silnik — hymn porzuconych marzeń, pędzi na oślep, bez świateł, z hamulcami stopionymi w żarze. Litość? Wyrzucona w otchłań. Paznokcie ryją skórę jak sztylety, krew splata się z potem — rytuał bez świętości, bez przebaczenia. Każda rana tka gobelin zapomnianego piękna. Ciała wbijają się w siebie, jak ostrza w miękką glinę bytu. Każdy dotyk — trzęsienie ziemi w czasie. Na ustach smak krwi, słony, metaliczny — pieczęć paktu z wiecznym ogniem. Tu nie ma wakacyjnych uśmiechów. Są bestie, zerwane z łańcuchów genesis. Nikt nie czeka na odkupienie. Biorą wszystko — sami. Ogień nie grzeje — rozdziera, topi rozum, wstyd, imiona, godność, istnienie. Muzyka oddechów, ślina, zęby — taniec bez melodii, ciała splecione w spiralę chaosu. Język zapomina słów, dłoń znajduje krawędź ciała i przekracza ją w uniesieniu. Paznokcie na karku — inskrypcja życia na granicy jawy. Nie kochali się zwyczajnie. Szarpali się jak rekiny w gorączce krwi, jakby wszechświat miał się rozpaść w ich biodrach, teraz, już,. natychmiast. Noc ich pożerała. Oni — dawali się pożreć. Serce wali jak młot w kuźni chaosu, ciało zna jedno prawo: więcej. Więcej tarcia, więcej krwi, jęków, westchnień, szeptów bez imienia. Asfalt drży jak skóra, jęczy pod nagimi ciałami, lepki od potu, pachnący benzyną i grzechem. Gwiazdy? Spłonęły w ich spojrzeniach. Niebo — zasłona dymna nad rzezią namiętności, gdzie miłość rodzi miłość, a ból kwitnie w ekstazie. Miłość? Tak i nie. Ślad, co nie krwawi, lecz pali. Ciało pamięta ciało w dreszczu oczu i mięśni. Chcieli wszystkiego: przyjemności, bólu, wieczności. Ognia, co nie zostawia popiołu, tylko blizny. Kochali się jak złodzieje nieba — gwałtownie, bez obietnic. Na końcu — tylko oni, rozpaleni, rozdarci, pachnący grzechem i świętością. Źrenice — czarne dziury, pożerające światło. Serca — bębny w dżungli chaosu. Tlen — narkotyk, dotyk — błyskawica pod skórą, usta — ślina zmieszana z popiołem gwiazd, i ich własnym ciałem. W zimnym świetle usłyszeli krzyk — gwiazdy spadały w otchłań. Cisza. Brutalna, bezlitosna, jak ostrze gilotyny. Ciała stęknęły pod ciężarem pustki. Czas rozdarł się na strzępy. To lato nie znało przebaczenia. Zostawiło żar, popiół, co nie gaśnie, wolność dusz w płomieniach nocy. Wspomnienie — nóż w serce, gorzkie jak krew wilka, który biegł przez ogień, nie oglądając się wstecz. Świat przestał istnieć. Został puls płomienia, trawiący wszystko, bez powrotu. Nie mieli nic. Ale nawet nic nie pozwoliło im odejść. Więźniowie namiętności — płomienia bez końca, który pochłonął ich ciała i dusze w jeden, bezlitosny żar. Żar serc.
    4 punkty
  9. zapomnienie to grób przeszłości która nie kłamie zapomnienie to koło ratunkowe parawan oraz nadzieja zapomnienie to przyjaciel który gdy potrzeba milczy zapomnienie to nie fałsz to brat prawdy nie złudzenie
    3 punkty
  10. otrzeźwiałem w połowie drogi w cudze zwyczaje rozanielony na twarzy po pas w listopadowej topieli a tkwiący we mnie mówca zapewne postać Boga niczym lśniąca biel kartki wkręcona w wałek maszyny z krótką historią ostatniej szarży na nocne motyle obrysowałem słowa w tanecznych wygibasach zbiory geometrycznych figur dla tworzenia pozoru ja Prometeusz przykuty do szklanej skały dwoi mi się i troi ręka opatrzności
    3 punkty
  11. Była taka knajpa, porządna nawet ceny w niej były zupełnie dzisiejsze ktoś poprosił o stawki sprzed trzech lat i ok. Cóż, nie dało się tego zrobić. No ale ktoś w knajpie wpadł na ceny z niechybnej półki za dwa lata... I dopiero wtedy nastał rodzaj końca. Knajpa - owszem świeciła - ale głównie pustkami. Popijał w niej właściwie tylko pewien pan bogacz, ale on już osiągnął pensję w wysokości za dwa lata. Warszawa – Stegny, 19.07.2025r.
    3 punkty
  12. W pościeli dłużej leży cień, Choć dzień już w szybach błyska. Nie budzi go zegara dźwięk — Lecz myśl, co w gardle ściska. W lustrzanym szkle — nie jego twarz, Lecz kogoś, kto się zgubił. Choć w rękach kawa, w duszy marsz Na front, gdzie świat go łudzi. Prochy jak świece — topnieją w nim, Zamiast modlitwy — zgrzyty. Znów rusza w drogę, w senny rytm Samochód, cel, limity. W fabryce snów, gdzie cisza drży, Współczesny mit odgrywa. Uśmiecha się, choć w oczach mgły — Pod skórą coś wygrywa. Wieczorem niebo spina wzrok, Jak harfę — ptak i chmura. I gitara… i tonie krok W setkach niedokończonych piór. Wiersz się nie składa — w klatce słów Buntuje się, milczeniem. Łódź stoi — nie wypłyniesz znów, Związany przeznaczeniem. Lecz w nocy słyszy: „Jeszcze nie, Jeszcze nie gaś ogniska. Choć świat cię mierzy jakbyś był Rachunkiem — tyś to, co błyska”. I może jutro wstanie sam, Bez budzika, bez maski. Bo nie ma dnia, co wiecznie trwa — I nocy bez łez łaski.
    3 punkty
  13. Ptasich głów nad więcej niż źdźbeł trawy. Tysiąc par oczu pikuje wciąż barwą szarą. Ich klangor uderza, obija pinakli dywany. Wyspy treść- nie moja, ich obłoków falą. Jestem intruzem, tu każdy im obcy. Kilka gęsi ląduje, by wzbić do lotu chmarą łąkami śpiewa, tatarakiem świerszczy, drzy- tam po stronie niemożliwej. Niebo pachnie bergenią niecierpliwą, pliszkom śni się wczesny pączek różany. Kocham mówią- zawsze, jutro i wczoraj. Hejnałem zakrzyknie skowronek nad ranem. O piątej, ale tak bardziej z wieczora O rany- niemożliwe! Ja znowu zaspałem.
    3 punkty
  14. W twoich oczach dostrzegam twój świat Zawiera on uczucia i szczęście Pragnę być częścią tego świata Ja i dama spoglądamy na świat naszymi zmysłami Czarujący wieczór pełen namiętności Świat oczami jest piękny , gdy widzimy w nim miłość Cztery oczy i dwa serca , miłość przychodzi do życia Niech dla nas zabrzmi tango Potańczymy w rytmie miłości oraz naszego istnienia W spojrzeniach odkryliśmy naszą miłość Czas miłości pozostaje nieodkryty Spacerowanie także jest jeszcze niepoznane Lovej. 2025-07-19 Inspiracje . Pierwsze spojrzenie
    3 punkty
  15. Tego się nie da ubrać w słowa Jest metaforą wszystko we mnie Margines świata mnie pociąga Między wierszami się dopełnię. Stoję dziś jak otwarta księga Ze swą wysoką wrażliwością Bo jest przekleństwem, również łaską Bywa, ze staje w gardle ością. We mnie są rzeki nazbyt kręte Wartkie potoki smutnych zdarzeń Serce spękane, połatane Choć nie szukało nigdy wrażeń. Drzwi obrotowe w moim wnętrzu Dusza jak gąbka wszystko chłonie Boli mnie za dnia, krwawi nocą Czeka na czułe czyjeś dłonie. Samotność siostrą, obcość bratem Niezrozumienie jakby matką Nie mów mi, że przesadzam znowu Dla ciebie będę wciąż zagadką. Wasza królewska mość wrażliwość Niech cię szlag trafi! Trwaj na wieki! Codzień mnie nękasz, co noc budzisz Zamknij już wreszcie swe powieki. Nijak żyć z tobą, nijak umrzeć Gdy mnie w objęciach trzymasz swoich Trochę ci dzisiaj już nie ufam Ty jakby trochę się mnie boisz. Bóg jest arystą we wszechświecie Stworzył to wszystko niepojęte Wielką wrażliwość tych nielicznych Uczynił niczym dzieło święte. Cóż więc mi czynić z wrażliwością Co raz mi krzyżem, raz skrzydłami Wiersz jej ułożę, pieśń zanucę Niech miłość pozostanie z nami.
    3 punkty
  16. życie to ocean kłamstw i prawd morze chwil które raz cieszą raz smucą jezioro łez życie to kosmos niepewności które udają że są przezroczyste łatwe życie to czas który ucieka zegarem kalendarzem dniem oraz nocą małym krokiem życie to niełatwa wycieczka jak widać powyżej ale warto ją przeżyć
    3 punkty
  17. Kiedyś zwiedzając miasto Blachownię poznałem wieszcza (i to dosłownie) liczne fraszki układał w mig cudownie rymował zaś jak Mickiewicz w Kownie (mówię to wszystkim nie gołosłownie) *** Dzisiaj prowadzi fraszek ... hurtownię Młoda żoneczka z miasta Błaszki w wolnych chwilach pisała fraszki miała też taki raz problem ważki: otóż na obiad do gryczanej kaszki przez te poetyckie swoje figlaszki *** Nie dodała po prostu… zasmażki Pewien literat z miasteczka Ryki pisywał wyjątkowo długawe liryki jak epistoły i kobylaste miał tomiki w klubie zbyt dużo nie miał publiki chociaż opinię dobrą miał od krytyki *** Przerzucił się wkrótce na… limeryki
    3 punkty
  18. Brak Od niechcenia budzi się dzień, szybuje ponad lasem, po nocy wzgórze przyodziewa mgły. Kukułka jeszcze w drzemce, ale sarny wędrują z młodymi za szczęściem. Moim - chleb z masłem i kakao, dach chroniący od burz i słońca. Kot, zamiast w piwnicy gdzie myszy, biega za nutami z nokturnów. Na tarasie rodzinny album, upstrzony kleksem po jaskółce. W gnieździe odgłosy życia - a ty - jesteś i nie ma cię, podobnie ze mną. Ciągnę długie popołudnia ze sobą, rower usłużnie dźwiga ciało i wiersze. Na wahadle wczoraj - my - a jednak... lipiec, 2025
    2 punkty
  19. I po cóż mnie uczono nikomu niezdatnych rzeczy że długi się oddaje a u sąsiadów nie śmieci że chleba się nie wyrzuca i modli przed posiłkiem a służba to poświęcenie a nie korzyści z motylkiem że w delegacjach i rautach korzystam z własnej kieszeni że z wrogiem brudzia nie piję gdy władzą mnie naród docenił że starszych trzeba szanować i wsłuchać się w ich relację że w rękę trzeba całować a nie rozwalać posadzkę że jest ich miejsce przy stole i stały kąt przy rodzine że domy są dla starców a nie dla naszych kuzynów Lecz dzisiaj mam wątpliwość kochani moi rodzice czy Al kiedyś zrozumie w czym tkwiły drzewiej różnice.
    2 punkty
  20. czas to chwila nie służy nikomu lecz rządzi i dzieli tu skubnie tam dorzuci sprawiedliwy pan i władca nie jest kłamcą nie uciekniesz nie zostaniesz w tyle gdy opuści już się tobą znudził ale byłeś
    2 punkty
  21. chcę się tego lata zakochać gdzie morzem będzie trawa popłyniesz pode mną rosą olejkami cię wetrę w ciało jestem rumiankową kobietą
    2 punkty
  22. prosta wydaje się ścieżka do domu wśród wierzb powroty są takie trudne myśli bardziej kręte niż słowa szukają swej drogi na rozdrożach snują się meandry byle ich nie przeskoczyć wyznaczyć to za mało by skreślić cień na niebie dłutem sercem nie wiem
    2 punkty
  23. W dole jest ciemno, w dole jest źle, w mroku się kłebią robaki. W cuchnacym błocie ścina się krew, strupieją trupy i wraki. A w górze słońce i śpiewa ptak, brzemiennią deszczem się chmury, kwitną jaśminy, płowieje mak, i nie ma myśli ponurych. W dole coś mrowi, wije się wąż, wzdymają gazy rozkładu. Krąg samobójców rozważa wciąż dziesięć skutecznych przykładów. A w górze dobrze, nie płacze nikt, chociaż znów padać zaczyna, tam się spełniają najskrytsze sny, modre ma oczy dziewczyna. Nawet gdy leje rzęsisty deszcz, obmywa szczyty i góry, kurze i brudy zabiera gdzieś, do czarnej zmywa je dziury. I tak od wielu bywa już lat, góra bez dołu nie może zawisnąć w pustce i w próżni trwać, choć bywa lepiej lub gorzej.
    2 punkty
  24. szukasz słów pasujących do zjawisk piszesz kreślisz zawracasz z manowców rymowaniem uśmierzasz niepokój zaklinając liryczne przypadki może dla mnie zmyśliłaś to wszystko noc figlarną gwiaździsty korowód w żywym srebrze koncerty smyczkowe ciepły wiersz z kocim grzbietem i bliskość gdy mój chłód pragniesz wtulić odważnie w wersy z puchu - łagodna i ufna - więcej widzisz niż grymas inkuba który cieniem na kartce się kładzie Sztambuchodonozor, lipiec 2025
    2 punkty
  25. @Berenika97 Żeby to w ogóle dało się wiedzieć :)) Wtedy właśnie bym jeszcze bardziej chyba oszalał :) Także racja. @Alicja_Wysocka Przyszłość też czasem trzeba zorganizować, kupić ją sobie nawet, ale to niepopularna jest zdaje się teoria :)
    2 punkty
  26. @Leszczym Inflacja tylko 5%, no jasne lokomotywy przecież staniały... a przyszłość przecież zawsze była tańsza :)
    2 punkty
  27. @Alicja_Wysocka „Alkohol to pożyczka od czasu i zdrowia, którą płacisz na największych odsetkach.” — Baltasar Gracián Dziękuję za komentarz, pozdrawiam. @Naram-sin "Nie byłbym taki pewien, skoro..." Klasyczny paradoks pijaka wpółdotrzeźwości . Pozdrawiam.
    2 punkty
  28. @LeszczymCzasem jest lepiej nie wiedzieć, niekiedy działa to prozdrowotnie. :) A Twój tekst jest fajny. :)
    2 punkty
  29. No tak. To była ich praca przecież. Jest taka możliwość, by być artystą lub twórcą, to wiążę się z opłatą składki ZUS i należnymi świadczeniami np. emeryturą. Warunkiem jest jeszcze przynależenie do odpowiedniej organizacji. Opinia, czy to ma jakąś wartość jest drugorzędna. Rozumiem, że ten cudzysłów dlatego, że mamy wrażenie, że to była pełnia ich życia. A ludzie po prostu kochali Asię. Dziękuję, pozdrawiam.
    2 punkty
  30. Sny Błądzą ulicami prawie jak duchy W melancholi czy w maraźmie Czasem podobne są do ludzi Choć ci nie biorą ich poważnie W sutrach świetlistej przędzy Nabierają większego znaczenia Z pozoru nieistotnych rzeczy Wyrażonych nie trzeba upiększać
    1 punkt
  31. ... tak, to proces. Gorzej z miłością :)
    1 punkt
  32. @violetta popłyniesz pode mną rosą - deklaracja stuprocentowej dominy💃
    1 punkt
  33. w niedoczasie myję włosy w międzyczasie rozkładam zdania i nie chodzi o to co kto powiedział chodzi o to co nieoczywiste zdania jak zdania można zrozumieć wtedy nie ma problemu pojawia się w nadmiarze oczekiwań prosta jajecznica na maśle może być pretekstem... 210620
    1 punkt
  34. ubywa już słów i zdań do powiedzenia coraz mniej i miejsc nieznanych nam już również nie ma nic odkrywczego przeżywa się odkrywa mniej rozłupany orzech jak mózg na patelni wiedzy rozegrany już każdy w coraz prymitywniejszej grze mniej do powiedzenia więcej fałszywego uśmiechu więcej praw do zdjęć niż samych fotografii tragizm naszych czasów Pełny stół stołek dla każdego przykry jest świat gdy brakuje słów nowotwory to co innego same szwagry na ulicy i tylko odezwać się nie ma do kogo bo to może być już nadużycie styropian panie kup i zieloną energie szczęście
    1 punkt
  35. Pewien obraz z muzeum w Albany mówił do drugiego: zejdźmy ze ściany! - Dyskretnie wrócimy do życia. Potem zerkniemy z ukrycia, jakie teraz "wisielce" ozdabiają tu ściany.
    1 punkt
  36. Jacku... :)) ja także już nie wiem kto za kim i... czemu lato winne chyba i tęcze pod niebem.... :)
    1 punkt
  37. ... :)) Pozdrawiam 'filozofa'... :) bez złośliwości z mojej strony.
    1 punkt
  38. Śpiewaczka operowa w Zgorzelcu, żeby stanąć na ślubnym kobiercu, chciała strzałą Amora razić serce tenora, tenor strzałę ma w zadku, nie w sercu.
    1 punkt
  39. no właśnie znałem się dobrze z LO pomagał mi w mojej firmie gdzie potrzebowałem opinie do mojego produktu z UWM dziale ochrona środowiska więc poznałem tam wianuszek wykładowców nawet grałem regularnie w tenisa na tym terenie z rektorem a na jeziorze Laury zbierał Mateusz Kusznierewicz wpadał na chwilę brał pierwsze miejsce i tyle go widziano fajne to były czasy @Annna2 najśmieszniejsze jest to że mieszkałem w waszej przepięknej krainie tylko dziesięć lat ale te wszystkie lata będę nosił w sercu aż do końca życia.
    1 punkt
  40. Zerojedynkowy odbiór świata jest dla człowieka bardzo efektywnym mechanizmem obronnym. W momentach trudnych daje nadzieję, w momentach szczęśliwych potrafi być hamulcem przed euforyczną samozagładą. A jednak rzeczywistość na szczęście nie choruje na dwubiegunówkę, ten podział na Niebo i Piekło jest umowny, bierze się z zaspokajania ludzkich potrzeb, a nie z natury zjawisk. A na marginesie, co jest złego w wężach, robakach, rozkładzie? Są częścią przyrody tak samo, jak kwiaty czy ptaki. Kontrast bierze się chyba z odpowiedniego zaprojektowania naszego mózgu, który od dzieciństwa uczony jest konkretnych opozycji: dobro - zło, piękno-brzydota, na ogół przy wykorzystaniu do tego emocji, jakie odczuwamy (strach przed wężem vs. relaks na pięknej kwietnej łące). Potem można rzutować dalej, ale obiektywnie to w naszej głowie osadzone zostały takie, a nie inne przeciwieństwa. Wiersz próbuje je pogodzić na nowo, jakby przeczuwał, że w istocie przecież one wcale tego nie potrzebują i, pierwotnie, nie potrzebowały.
    1 punkt
  41. @Alicja_Wysocka Za takie słowa — nie pióro, a cały notes z wierszami bym oddał. Dziękuję Ci za ten uśmiech między wersami. Bywaj pięknie — ale wracaj.
    1 punkt
  42. @Migrena Ech, no nic innego nie przyszło mi do głowy, no może tylko jeszcze to, że za takim autorem, to ja bym choć pióro chciała nosić, bywaj :)
    1 punkt
  43. @MIROSŁAW C. Ten tekst dotyka prawdy, którą zna się z bliska albo wcale. Nie znam lepszej metafory dla uzależnienia niż „szklana skała” - i nie znam lepszego opisu tego przebudzenia, które nie zawsze przychodzi z wybawieniem. Poruszył mnie ten wiersz bardzo - może dlatego, że i ja mam swoje ciche wspomnienia, ludzi, którzy zostali po jednej stronie butelki... i takich, którzy z niej wyszli, choć wydawało się, że nie dadzą rady. Piękne, bolesne. Prawdziwe.
    1 punkt
  44. @Roma Skoro tak utwór przyjęłaś, to znaczy że wiesz o czym piszę, rozumiesz i to jest dla mnie ważne i to mnie cieszy. Jesteś kolejną wrazliwą, piekną duszyczką pod wierszem 💞
    1 punkt
  45. Witaj - bo to inne haiku taka fantazja - ładnie mi pobrzmiewa w głowie. cieszy mnie że tak pobrzmiewa - dziękuje - Pzdr.uśmiechem. @Konrad Koper - @Ajar41 - dziękuje -
    1 punkt
  46. @Nata_Kruk prostymi słowami o codziennych czynnościach tak oczywistych że aż niezwykłych. Pobiegłem myślami i za tym kotem co biegał po nokturnach i za jaskółką co uwijała się przy gnieździe i popatrzyłem na ten odjeżdżający rower na polnej ścieżce unoszący wiersze, wzruszająco.
    1 punkt
  47. Karolina, studentka czwartego roku historii, uparła się, że jej praca magisterska musi opierać się na oryginalnych źródłach. Chciała napisać całkowicie nowatorską rozprawę naukową. Rankiem, majowego dnia jechała na spotkanie ze swoją promotorką, która miała jej pomóc w realizacji ambitnego zamysłu. Na początek trzeba było wybrać temat. Profesor Zakrzeńska przyjęła ją w gabinecie wypełnionym aż po sufit książkami i czasopismami. Seminarzystce zaproponowała przygotowanie tekstu o Mazurach, którzy przed wojną wydawali pismo religijne w języku polskim. Wszystkie źródła potrzebne do takiej pracy miały znajdowały się na plebanii pastora ewangelickiego w Polecku, miasteczku oddalonym o pięćdziesiąt kilometrów od Olsztyna. Karolina wiedziała, że będzie musiała tam pojechać. Nie wyobrażała sobie jednak spotkania z duchownym obcej, a może nawet, w jej mniemaniu, wrogiej religii. Po przemyśleniu swoich obaw, postanowiła jednak spróbować zmierzyć się z tematem. - Dobrze - zgodziła się niechętnie studentka - pojadę do Polecka. Profesor Zakrzeńska od razu zadzwoniła na plebanię. Po krótkiej i treściwej rozmowie, z uśmiechem na twarzy zwróciła się do swojej seminarzystki: - Może pani śmiało jechać, pastor Kocki, gdy usłyszał temat pracy, od razu zgodził się udostępnić własną bibliotekę. - Plebania znajduje się blisko dworca, trzeba tylko przejść przez park - dodała. - Za godzinę mam pociąg do tego Polecka - odpowiedziała dziewczyna - pojadę jeszcze dziś. Zorientuję się w zasobach księgozbioru pastora. Bardzo pani dziękuję. Pędzę na dworzec. Do widzenia!
    1 punkt
  48. Raz pewna para poznała się w Kotkach. Następnej wiosny pragnęła znów spotkań. - Ja w kotkach, ty w kotkach... Sam miał już węża, wciąż ona bez przodków. Kotki – wieś w Polsce, położona w województwie świętokrzyskim. * Choć miał już jeża, a ona bez przodka.
    1 punkt
  49. @Kwiatuszek Na szczęście są wyjątki i to dość liczne, bo inaczej to byśmy mieli piekło na ziemi.
    1 punkt
  50. Pierwszy raz czytam u Ciebie taki wiersze. Jak żyć? Pozdrawiam serdecznie 🌼
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...