Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 28.06.2025 w Odpowiedzi

  1. Miłości! Za tobą do ogrodu pobiegnę, w mgielnej sukience i bez ramiączek. Ty co panny słomiane na polu rozpinasz. Grzeszny wiatr plączesz w czarnych włosach, rozsiewasz na lata łonie. Miłości bezwstydna. Oplącz mnie jak winne pnącze, w dyby zakuj, fizyczność zniewól, nałóż kaganiec. Rozszarp na strzępy moje zmysły rozognione, a potem głaszcz moje zgrabiałe dłonie. Nie uspokoisz i nie dasz zasnąć przed świtaniem, bez początku i końca ten taniec. Ty co bywasz piękną zalotnicą, snem i świata tajemnicą. Miłości. https://youtu.be/VbWN-t8Ssvw?si=ruIHLogJ6IR6xMMT
    11 punktów
  2. Nie zostawiaj tego co jest Twoje W szarych kątach dnia Na dworcowej ławce W zawsze na wczoraj Miej to przy sobie wszędzie Lecz czasem się to traci Gdzieś zostawi zapodzieje I nagle stajesz taki bezradny zagubiony Gdzie to jest pytasz i nie czujesz się już bezpieczny Wokół niepewność i strach A miałeś to miałeś Więc chcesz odzyskać Czy można odzyskać ? Tak można ale trzeba Zawrócić
    9 punktów
  3. melancholijny jak lato gdy gryzę brzoskwinię sok spływa po brodzie siedzę w kwitnącej trawie dłonie słodkim ulepkiem dotykam najgłębszy błękit ukołysz mnie źdźbłami z zabawy przeniosę motyla na sennego słonecznika
    7 punktów
  4. losu przekupić nie sposób ani kolejnych dni dodać ale móc westchnąć na mecie to była piękna przygoda
    7 punktów
  5. ostatni dom jak koty kiedy się najedzą zapadają w drzemkę niektórzy nawet cicho pomrukują jak koty ciekawscy każdej nowej twarzy każdej nowej twarzy obojętni jak koty snują się po korytarzach wpatrują w jeden punkt jak koty kiedy otworzyć drzwi oddziału próbują przemknąć między nogami starzy ludzie z demencją
    6 punktów
  6. noc spowiada kolejnych kochanków słuchając opowieści w które nie wierzą nawet gwiazdy niespełnione obietnice mnożą się bez opamiętania bo nie ma szans na choćby jeden wspólny świt niekochanie coraz głębiej wchodzi w krew
    5 punktów
  7. lubię leśne spacery one ciszą częstują której czasem brak w codziennym życiu więc cieszy mnie fakt że do lasu ma blisko że gdy czarna myśl dokucza odwiedzam go by wyżalić się drzewom porozmawiać z nimi bo wiem że one mi nie dokuczą
    4 punkty
  8. złote w zielonym kwitną dorodne lipy lato na mieście
    3 punkty
  9. wielbiłem teatr pod gołym niebem między udami kobiety w gałązkach czarnego bzu miękko i radośnie odwracał się czas na zgubę sady pełne baśniowych owoców jak dobro drżące w palcach ciepłem trawy o złotym kolorze boskie periodyki żegnajcie mi na wieki żal wypłakany siorbię głośno żeby pojąć pustkę
    3 punkty
  10. są różne prawdy niektóre bolą inne cieszą tak to z nimi jest nie zgubimy ich musimy dalej żyć bo każda z tych prawd to inny horyzont tak to już jest musimy się z tym pogodzić bo te prawdy są cieniami naszego życia
    3 punkty
  11. okienko życia niechciane dziecko płacze niebo się smuci
    3 punkty
  12. że powtórki mają sens o ile są sensowne :) w przeciwnym wypadku nawet jedno słowo potrafi doprowadzić cię do grobu
    3 punkty
  13. Z Twoich listów wiersze będę układał, Powybieram wszystkie z nich wyrazy, Bym w jedną całość mógł je poskładać. Tak pięknie do mnie piszesz..... Twoje słowa w strofy będę zamieniał, Aby potem przenieść je na papier, A ten kto przeczyta - żeby wprost oniemiał. Tak pięknie do mnie piszesz..... Utworzę z nich wiersz, a nawet poemat, Tak wiele można z nich ułożyć, Na odwzajemnionej miłości temat. Tak pięknie do mnie piszesz..... Twoje listy nasycone są miłością, Więc ułożyć z nich wiersze, Będzie niewielką trudnością. Tak pięknie do mnie piszesz..... Twoje słowa wielkie uczucia wyrażają, Bo płynie z nich głęboka miłość, Mówią co Twoje serce i dusza skrywają. Tak pięknie do mnie piszesz.....
    3 punkty
  14. Parkowanie Wysiadam! Natłok myśli zaraz mnie zamęczy, Bo ileż to już razy można sprawdzać pojazd? Czy wszystko pogaszone? Szyby, bieg i ręczny? Zrobione, jednakowoż ciągle słychać szepty, Jak gdyby coś na czterech ożyć miało kołach. Niepokój bierze górę. Wkrótce mnie zamęczy. A może, tak po prostu, skołatane nerwy, Stworzyły pod podwoziem złośliwego stwora? Nieważne. Jeszcze tylko szyby, bieg i ręczny. Tak patrzę na hamulec ładnie zaciągnięty, I myślę sobie: dosyć! Czas ten lęk pokonać, Bo przecież lada moment krzykiem mnie zamęczy. Udało się! Sukcesu błogi czuję dreszczyk; Jak dobrze i cudownie, kończy się niewola… Czekajcie, zapomniałem. Szyby, bieg i ręczny! No dalej, wracaj proszę, dla pewności zerknij; Samochód na parkingu coraz głośniej woła, Więc zanim całkowicie krzykiem mnie zamęczy, Podejdę, by zobaczyć szyby, bieg i ręczny. ---
    2 punkty
  15. lato to cień odnaleziony pod gruszą promienie słońca między wierszami czerwiec lipiec sierpień jeszcze nienapisane słowa ubrane w kolorowe czapki biegają mi po głowie
    2 punkty
  16. Jesteś dziwakiem więc w swoim, twoim i waszym widzisz na ogół dziwne historie, czemu cholernie trudno zaprzeczyć. Dziwią się dziwacy dziwnościom tego świata, oj dziwią się. I tylko aż dziw bierze, że tym razem wcale nie napisałeś nic dziwnego. Dlaczego tak się stało? Właściwie najdziwniejszym byłoby to, że dziwny człowiek uważa świat za normalny i w pełni zrozumiały i zupełnie właściwy. Dopiero wtedy nie mógłbym się temu nadziwić. Warszawa – Stegny, 28.06.2025r.
    2 punkty
  17. Jeśli życie to tylko test To ja go nie zdałam Zbyt wiele błędnych odpowiedzi To pewne Kuźwa Znowu do poprawki
    2 punkty
  18. @Dagna Tak to jest duży kłopot. W świecie w dodatku viralowym, netowym, kamerkowym, dyktafonowym etc. W świecie nieustannej walki z ego. Nawet Leśmian w obecnych czasach mógłby na szereg swoich zachowań nie mieć racji bytu. Ech, co tu się porobiło :// @Rafael Marius Mam podobne wrażenia i doświadczenia.
    2 punkty
  19. Nie ufam ludziom, którzy mówią tylko prawdę. Oni kłamią.
    2 punkty
  20. @Hiala niby zawsze można powrócić i nie chodzi tylko o taki fizyczny powrót, przecież przewartościowuje się coś wewnętrznie, w sercu jak to się mówi, to tak jak z zakochaniem , nikt Ci nie mówi , jesteś zakochana , po prostu to czujesz Pozdrawiam serdecznie Kredens @wierszyki dzięki za komentarz i czytanie Pozdrawiam serdecznie Kredens @Alicja_Wysocka dzięki za tak wartościowy komentarz i za czytanie Pozdrawiam serdecznie Kredens @Dagna właściwie to" nasze " to jest coś nieuchwytnego ,ale coś z czym czuliśmy się dobrze i bezpiecznie, każdy ma swoje wyobrażenie tego ,,czego" i też poczucie straty etc. Dzięki za czytanie i piękny komentarz Pozdrawiam serdecznie Kredens @Ewelina dzięki pozdrawiam serdecznie Kredens @Witalisa dziękuję za czytanie i komentarz Pozdrawiam serdecznie Kredens @Waldemar_Talar_Talar dziękuję za czytanie i komentarz Pozdrawiam serdecznie Kredens
    2 punkty
  21. @Leszczym Odpowiem tak- za wojakiem Szwejkiem- bo go uwielbiam, i się z nim zgadzam. ( nie obrazisz się- mam nadzieję) Uznałam że w odpowiedzi niczego lepszego nie wymyślę Gdyby wszyscy ludzie byli mądrzy, to na świecie byłoby tyle rozumu, że co drugi człowiek zgłupiałby z tego. (wojak Szwejk)
    2 punkty
  22. tu nie ma granic ani imion tylko smak zostaje na ustach formaldehyd ze spalonych słońcem ramion
    2 punkty
  23. Tu nie chodzi mi o foremki „rozsądku” czy „świadomości” a o wieloFormy Amorfizmu!! Gdy podejdziesz do mnie z gruntowną tezą chciałbym mieć dla ciebie dla mnie tak, głównie dla siebie jej zupełną antytezę Miło jest tu czasem zaprzeczyć otoczenia twierdzeniom Gdy poprosisz przekonaj chciałbym tylko zupełnie nie przekonać brakiem przekonań Gdy zechcesz mnie złapać chciałbym tylko przepłynąć ci przez palce najgłębiej To nie marzenie ja nie marzyciel to pragmatyka przetrwania mów mi realista !! Warszawa – Stegny, 26.06.2025r.
    2 punkty
  24. Tonę w rozpaczy Co to znaczy? Gdy nie ma cię Obok mnie A ja wciąż czekam Lecą minuty i godziny Gdy szukam twoich śladów I wraz z następnym Zachodem słońca Zdobędę cię całkowicie A czas nie będzie mieć znaczenia
    2 punkty
  25. niekiedy odrywanie plastra boli bardziej niż szycie powiesz chrzanienie mentalna wyliczanka to nie może skończyć się dobrze trzeba mieć mięśnie jak Banot żeby wejść na Globant Tower bez zabezpieczeń utrzymać cały ciężar w palcach jednej dłoni czasami warto się puścić prosto w amazońską dżunglę pozwolić ukąsić żararace wtedy ktoś przyłoży kojące usta wyssie jad pogłaszcze policzek zapewni trwam
    2 punkty
  26. Rogacz Paweł z miasta Piątek chciał zakończyć długi związek. Stanął, więc przed wybranką, mistrzynią boksu Hanką, popatrzył i... stracił wątek. *** Piątek – miasto w Polsce położone w województwie łódzkim.
    1 punkt
  27. Tak jak w kole 'er' i 'pi', tak kropka jest nad 'i', tak jak chmura, deszcz i grzmot, najpierw Ala, potem kot: Nim zabrzmi kurant, otworzą podwoje, nim wstanie Polak i zrobi swoje, nim z przerażenia wywalą gały, nasz Karol Wielki i Pepin Mały - Niech nas słuchają młody i stary, co macha kielnią, co myje gary. Walczy dla sprawy, nie dla rozgłosu i pierś wystawia, na pocisk losu. I ten, co w zadumie pokiwa główką nad świeżo wyjętą z wody parówką. Niech słowa popłyną ku chłopcom, dziewczynkom, którzy gnuśnieją gdzieś pod pierzynką: Precz z zapleśniałą elitą władzy ! Boście nażarci - my głodni, nadzy. Dość już mymłania ! Dość grzecznych dziewczynek. Żądamy chleba...oraz blondynek ! * Dziś wszystkim znana jest ta nauka, że choćbyś wiatru po polu szukał, że choćbyś dupą potłukł żołędzie - To kasy nie ma. Nie ma. Nie będzie. Niniejszym zgłaszam do wiadomości - Wkrótce nagie zatrzeszczą kości ! A razem z nimi wasze portfele, chociaż w ich środku nic lub niewiele. Gdy z bólu ryczy planeta Ziemia, to nas wewnętrznie, istotnie zmienia. Na sztorc, pospołu kosy podnieśmy, z pieśnią na ustach śmiało ponieśmy. Weźmiemy puchary, przetniemy wrzód, by wstąpił na barykady lud. Niech nadmie fikcję, niechże ją strawi, a dnia siódmego niechaj się bawi. Bo chociaż baza odłogiem leży i w nadbudowę już nikt nie wierzy, prawda ta dotrze do siostry i brata - My, jądrowatość wszawego świata, gdzie kiszką wyłażą piętrzące się bzdury ! Żądamy wina i dyktatury. Na śmietnik wreszcie z fałszywą narracją - Sztandar nad głowy - Precz z demokracją ! Choć widmo jej krąży po Europie, dialektyka nasza tyłek jej skopie. Tak nam dopomóż Karolu pobożny i ty Donaldzie rudy i możny. * A wśród blondynek, tych z dobrym gustem, wysokich, smukłych i z dużym biustem. A choćby nawet, to żadna debata, nie da, co da nam puszysta Beata... YouTube - wersja dla leniuchów (udźwiękowiona) https://youtu.be/nZQ3kpRf74Y
    1 punkt
  28. @Rafael Marius Nie szkodzi. Zawsze znajdą się malkontenci :) Pomińmy to
    1 punkt
  29. @Marek.zak1 tak racja, tak często się zdarza, ale też można mieć prawidłową tzn. zgodną z prawdą samoocenę przy dużej samoświadomości, choć oczywiście jednak subiektywna , co nie oznacza , że ocena innych nie jest subiektywna, ona też taką jest, niby właśnie testy mają wyeliminować subiektywizm
    1 punkt
  30. @Rafael Marius za motylami się ogląda:)
    1 punkt
  31. centrum Paryża zmierzch dziewczyna z udomowioną Cochon bez obaw zmierza do metra bo wie że żaden Saracen nie ośmieli się jej zaczepić
    1 punkt
  32. @Rafael Marius spotykam motylki i się nie boją mnie:)
    1 punkt
  33. Moja dusza ma czerwone usta, korale w kolorze wina, a na głowie kwiecista chusta. ona siedzi wśród maków i zbóż, tęskni za wiatrem dawnych cnót. Ona warkocz z traw splata, tęskni za minionym latem, w oczach jej tęsknoty za czymś – co powoli się odradza.
    1 punkt
  34. Na przechadzkę młody wąż Wypełzł sobie w noc majową, Miękko mchy łaskoczą brzuszek, Aż tu spotkał cud jeżową. Ona lekko przestraszona W kłębek się zaczyna zwijać, A tu pręży się i mizdrzy W gadzim tańcu przed nią żmija. Pomyślała więc jeżowa - Noc czarowna, księżyc świeci... Może trochę jest obleśny Ale chcę mieć z wężem dzieci. I znaleźli cichą przystań Długi rów, lecz za to ciasny Tam urodził im się synek Dostał imię - drut kolczasty.
    1 punkt
  35. Nie no ten drut kolczasty, to rozwala system... ten wiersz na pewno już ze mną zostanie :) Pozdrawiam
    1 punkt
  36. Nie jestem tym, czym się wydaje. Wstałem i idę. Po podłodze lśniącej. Po dębowej klepce. Stąpam po srebrnych plamach księżyca. Po czymś, co jest tu, gdzie nie trzeba. Szła tędy. W poplamionej sukience. Szukała czegoś. Macała rękami. Wypadały jej ze sztywnych palców przedmioty. Była świadkiem. Ja jestem świadkiem. Byliśmy… I kiedyś…A teraz była tu znowu, tylko po co? Miała na piersiach kwieciste wzory. Na sukience. W półmroku szare. Bezbarwne. Płytkie. Szła powoli księżycowym kanionem o ścianach ze lśniącego alabastru. Coś upadło na podłogę. Teraz. Albo wtedy. Echo niosło się. Niesie się chwilę. Niesie. Niknie... Za oknem. Za oknami. Za kurtynami powietrza. Wody oceanu są takie jaskrawe. Szklana powłoka, nieruchoma płaszczyzna czasu. Idziemy wśród napastliwych ścian pełnych zimna. Trwogi. Tymczasem czyjeś ramiona. Czyjeś ręce. I te kroki w brzęku szkła, srebra. Trzęsącej się porcelany. Chrzęszczące stąpania. Śledzą nas czyjeś drwiące szepty. Dalekie nawoływania. Na matowym blacie kontury słojów. Na stole. Na popękanym fornirze odciśnięte w kurzu dłonie. Ktoś coś pisał po nim palcem. Niewyraźnie. Zmięta kartka. Długopis z wypisanym wkładem. Ołówek ze stępionym grafitem. Gumka do ścierania. Zardzewiały cyrkiel. Drewniana ekierka… Nikłe odblaski mienią się na krawędziach szyb. Na serwantce. Na szklanych półkach z kompletem filiżanek do kawy, na pękniętej ściance porcelanowego dzbanka. Niosą się trzaski rozsychającego się drewna. W tym półmroku. W tej nocnej eskapadzie nienormalnych skojarzeń, domysłów. Widzeń we śnie. Idę, podczas gdy cień mój rozkłada skrzydła i wznosi się do lotu. Lecz nie uleci za wysoko w tym blasku drżącym. W płomieniach świec poustawianych, gdziekolwiek. Wszędzie… Zderza się z sufitem ćma. I jeszcze. I raz jeszcze… Majaczy. Owija się wokół żyrandola bezgłośny łopot skrzydeł. W zmarszczonych zasłonach pulsująca noc. . Rozlane płaty stężałego wosku zdążyły już pokryć nogi krzeseł i puf. Kanapy. Wszystkich tych znieruchomiałych czworonożnych zwidów, których stąpania zrosły się z szelestem słów w nagłym porywie niczyich zwierzeń. Czuję, że się unoszę. Niosą mnie czyjeś silne ręce. Ściskają. Z tyłu. Z przodu. Nieoczekiwanie. Jacyś mężczyźni w czarnych garniturach i modnych krawatach, zupełnie niepasujących i jakby kpiących z powagi sytuacji. I mówią do siebie chrapliwymi z wysiłku głosami: Już blisko. Coraz bliżej. - szepczą. Brama. Brama. Szybciej! Póki otwarta! Jeszcze kilka kroków. Jeszcze kilka, tylko… Tłum obserwatorów. Nieruchomy. Zatopiony w nocy. W półmroku księżyca. Wrośnięty w ściany. Czeka. I wszyscy o jednakowych twarzach. Zamazanych. Zatartych. Nade mną sklepienia z cegły. Wokół, obok schody, progi, piwnice. Mroczne wnęki z rzeźbami (ludzi?) Wysokie. Smukłe jak topole. Zakapturzone karykatury mnichów ze zwisającymi na ich kościstych nadgarstkach małymi dzwoneczkami. Przybite do krzyży uschnięte poczwarki rozwierają swoje pajęcze, pokryte ostrą szczeciną odnóża. Szeroko. I tak już zostały w tej pozie na wieki wieków. Amen. I dalej. Dalej... Zasklepione. Zapiekłe rdzą, prowadzące donikąd żelazne wierzeje. Zatrzaśnięte. Inne tylko uchylone. Inne otwarte szeroko do zapraszającej przymilnie doskonałej czerni wszelkiego rozkładu. Korytarze jakiegoś labiryntu... Obserwuję je pod różnymi kątami. Z innych punktów widzenia, z których nigdy nie miałem okazji ich jeszcze dojrzeć. I jeszcze, kiedy chwieje się ten osobliwy korowód w sześcianach zatęchłego powietrza i kiedy jestem w połowie drogi do czegoś, co można nazwać Bramą albo Przejściem, pajęczyny liżą mnie po twarzy w powiewie. Wspinają się z cichym skomleniem coraz wyżej i wyżej. Albo spadają, łasząc się do mnie na przemian. I okrywają całego. Brudne. Łaskoczą czule w zgniłym przeciągu piwnicznego cugu. To już wszystko było, tyle razy. Aż tyle! I uschło dla świętego spokoju, aby stać się na powrót kamieniem. Nade mną żyrandol. W szczelinach zasłon szare świetliki dnia. Wirujące cząsteczki kurzu. Ćma nieruchoma wtopiła się w kwieciste wzory. I tak już została, jakby martwa całkiem, choć żywa jeszcze. Aż do następnego ożycia we śnie. Aż do następnej nocy. Woń stearyny i wosku osiadła na kołnierzu koszuli, na mankietach spodni. Na srebrnych po matce łyżkach. Na ramach wiszących akwarel. Stopione do reszty świece. Rozlane okrągłe placki na blatach. Łzy zeskorupiałe spływają nieruchomo po nogach porozstawianych w nieładzie krzeseł. Teraz te rozpierzchłe tupoty uciekły w ciszę. W ekstazę absolutnego bezruchu i oczekiwania. Ktoś tu był. Czuję jeszcze ten nikły zapach zjełczałych perfum. Lecz nie mogę, nie mogę dojrzeć. Leżę twarzą do podłogi, zmagając się z nieustępliwą materią o nieskończonej grawitacji. I wciąga mnie wciąż. I wsysa atom po atomie. Ale słyszę. Słyszę znowu czyjeś kroki (matki?) Tak! Słyszę! Stukoty obcasów jednak ustają. Najwidoczniej staje przy mnie. Nade mną. I nachyla się nisko. Nisko… (Włodzimierz Zastawniak, 2025-06-28)
    1 punkt
  37. Piękny! Pozdrawiam serdecznie :)
    1 punkt
  38. @Leszczym e tam- nie jesteś sam
    1 punkt
  39. @Leszczym aj, bo to wspomnienie, taki tekst bardziej dla mnie niż dla innych :) ale dzięki piękne za docenienie :)
    1 punkt
  40. @Stary_Kredens życiowy i pełen refleksji wiersz. Piękny po prostu. Pozdrawiam serdecznie 🌞
    1 punkt
  41. Szły dwa Michały wyprostowany krzywy dobry złośliwy…
    1 punkt
  42. Witam - wiersz refleksyjny jak wspomniała Alicja - warto takie pisać - Pzdr.serdecznie.
    1 punkt
  43. mam na imię krystyna na razie idź śnij kupiłam ocet jabkowy sos sojowy tamari oliwę pięć kilo ziemniaków i panko zapanieruję cię jak przyjdzie zima będziesz jak znalazł (27.06.25)
    1 punkt
  44. A ręka Twoja nad moją wisi głową Choć nie wiesz wcale gdzie władza Twoja sięga Więc karzesz mnie i karzesz zawzięcie Tak a priori tak nieczule tak bez serca. I te oczy bez dawnej miłości W bieli ściany utkwione za nami I ten dźwięk jak krtań ściśnięta Znów zawodzi bez duszy bez ciała. A Ty jeszcze omieciesz sufity Czuły błysk z oczu wyślesz czasowi A już w sercach i duszach zastygłe A i w myślach odległe są słowa. Tu przede mną a głucha na piski Ujadanie skomlenia zawycia Jak psi kłębek skazany na traumę Tak i mnie utrąciłaś za życia. I samotnie siedzimy przy stole Każden szmer rejestrując w niebycie W konwersacjach nad wyraz uprzejmych A ja krew ci przelewam na życie. reductio ad absurdum A wszelako wśród grubych ciemności W owych błędach są tlące podszepty I w pierwotnych przekazach i w sercach spopielałych od ogni piekielnych.
    1 punkt
  45. W dzień wiosenny i ciepły, usiadła obok na ławce pani leciwa już bardzo w fikuśnej jasnej czapce. Pewnie już tylko krok mały od schodów nieba ją dzielił, a mimo to w oku iskra i włos beztroską się mienił. Wysypała z ust swoich że mąż, że wnuki, że dzieci, że zawsze wszystko w biegu, że człowiek wiecznie się spieszył. Mówiła o dniach ciemnych, które dźwigała w dłoniach. O życiu, które pędziło a w nim na końcu ona. - „ A teraz, proszę pani mi się nigdzie nie spieszy. Dzisiaj mam dłonie lekkie, dzisiaj wszystko mnie cieszy. Jestem sama dla siebie ostoją i przyjacielem, życie przegryzam radością i cały czas się śmieję. Nie rzucam nerwami w tramwaj, który właśnie odjechał. Mam teraz dużo czasu, spokojnie sobie poczekam.” Potem odeszła powoli, kładąc uśmiech na ławce. Starość nie musi być smutna, gdy chodzi w fikuśnej czapce.
    1 punkt
  46. @Robert Witold Gorzkowski czasem po uczuciu popioły tylko. Metafory mną zawładnęły
    1 punkt
  47. @Poezja to życie - to znaczy miłość proszę Pana
    1 punkt
  48. ruch jednostajnie przyspieszony a na liczniku mało i mało pokonał dźwięk do walki z czasem nie stanął
    1 punkt
  49. @Leszczym Ale fajne :)
    1 punkt
  50. Pewien subiekt obiektu o ładnej nazwie „Ładny obiekt” spotkał ją po latach. Miał na nią nadzieję wciąż. Ale i po wielu latach ona nie chciała. Mimo wielu starań i najróżniejszych wysiłków pana subiekta cały czas ona uważała, że to jakby kategoria nie tej bajki. Dziwna historia i osobliwy brak relacji trwał więc sobie dalej w najlepsze, choć gdybyś pana subiekta o to zapytał, odpowiedziałby ci zapewne, że w najgorsze. Jest czym panu subiektowi przygadać, a mianowicie jego nieudolnym niedomaganiem poprzez niedogadanie z tą podobno jedyną i podobno wyjątkową oną o jakże krytycznym spojrzeniu na postać pana subiekta. Faktem jest jednak to, że pan subiekt był nieco oderwany od realiów i okoliczności, choćby dlatego że nie miał już sił emocjonalnych pójść do innej. Warszawa – Stegny, 23.06.2025r.
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...