Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 06.04.2025 uwzględniając wszystkie działy

  1. gdzieś za siódmą miedzą za płotem z co drugą sztachetą słońce niczym racuch z cukrem od kilku wieków zachodzi za kościelną wieżą która dzięki polnym kamieniom w swoich trzewiach zna okolicę jak własną kieszeń i czasami przy pełni księżyca szepce wiatrem takie historie że głowa mała to tu ja i stare drzewa jesteśmy po imieniu
    8 punktów
  2. chciałabym jak zapach bzu być pyszną ach piękny park i we mnie energia biegam z rękoma w górze szczęśliwa kwiatem
    7 punktów
  3. odkąd tu jesteś rozpisuję cię na nuty z serca do głowy powrotu już nie ma baza czeka na odkrycie pusty flakon jest bez znacznia
    6 punktów
  4. o świcie nieśmiałość wtulona w kolory w lustrze wody błądzi jeszcze noc w głębi mgieł budzi się niebo i błękit zatopiony w małej butelce ultramaryny
    5 punktów
  5. Od nowa czekasz na piękne słowa. Trudno o zdania będąc wciąż na kolanach.
    5 punktów
  6. liście zgubiła lecz owocem wciąż kusi zimowa jabłoń
    4 punkty
  7. nie ma czasu na sny ani na marzenia jest twardy jak przydrożny głaz nie ma czasu na łzy ani na uśmiechy jest jak wiatr nie boi się burz ne ma czasu na miłość mówi że ona to nie wolność że to są trudne drzwi nie ma czasu na nic ciągle myśli o niczym lubi ciemność nocy nie brzydzą go wszy
    4 punkty
  8. zbrodnia buduje potęgę błotnista tundra nie sprzyja mamutom zabrały ze sobą tygrysy polodowcowe cmentarzyska w poszukiwaniu przestrzeni życiowej Cezar ruszył na Galów Ukraina już kiedyś objawiała się Niemieckim Missisipi przegonić ludność na bagna dziś potomkowie Indian szukają duchów i odczytują ten niesprawiedliwy piktogram poludzkie cmentarzyska twoja ziemia gdzie pod nadprożem murszeją łożyska synów a czas rozsypał fosfor kości praojca na nic szable w zębach gdy nie ma pokarmu
    3 punkty
  9. Powierzchowne rozmyślania… coś na kształt listu. Słowa, co gardło zaciskają, myśli przerwane w pół drogi. Moje sny, urojenia zamknięte w wątłej postaci… dziewczyna z bajki - nie Twojej - dziś odważyła się. Wiedziałam, że kiedyś napiszesz, ktoś musiał przerwać ciszę, a i Bogowie chcieliby wiedzieć, co wtedy spotkało nas. Twój stary dom poskładał się jak talia kart dotykiem obcych ludzi. Nie łudź się, że coś więcej jest. Stoi blok, zza oceanu pewnie widzisz go, powraca w snach czyjś projekt widmo. Kiedy zjawiłeś się Ty tamtej wiosny z biletem w dłoni i swoją wizją Świata, stokrotki zgubiły płatki, fiołki zapach straciły, Bogowie nie wiedzieć czemu - ukryli słońce za chmurami. Twoje „mieć”, wręcz obłąkanie, posiadać więcej i więcej, i ja w eposie usłanym różami. Jest tylko dzisiaj, jutra nie ma. Tak skończyć musiało się… Dziś Ofelia w pokoiku na poddaszu zegarem po babci, co odmierza czas śpiewem swym „Nie-ma-ludzi-bez-wad”. Szkoda łez, utopisz się w nich. Nim świat się poprawi wyjdź do ludzi - zegar nuci i łudzi. Reszta niech tajemnicą zostanie na wieki.
    3 punkty
  10. z ciszy cisz z kontemplacji pustki pamięć powraca na bieli kartki dotykam głaskam smakuję pierwsze uderzenie serca co brodzi w ciepłej świętej wodzie i srebrny promień pępowiny gdy staje się przezroczysty w świetle dziennym aż w cieniu tajemnic miłosne chwile pierwszej sylaby szczęścia oszalały życiem dziękuję
    3 punkty
  11. stalowe fale w szarych wodach odbite ciężkie obłoki
    3 punkty
  12. Płacze nocą serce ciche, wśród cieni, co szepczą bez końca, łzy jak deszcz po szybach spływają, a nadzieja... śpi, gdzieś bez słońca. Każdy oddech ciężki jak kamień, każda myśl – zbyt głośna i krucha, a świat zdaje się być z betonu, gdy nie ma już komu słuchać. Ale... nawet w burzy jest miejsce na ciszę, nawet w ciemności – cień światła się skrada. Bo dusza, choć zmęczona, nie milknie, ona szeptem wiatru powiada: „Jeszcze przyjdzie poranek jasny, co zmyje z twarzy wszystkie troski. Jeszcze serce, jak pąk uśpiony, rozwinie się – wolne, radosne.” Więc choć teraz kruszejesz w płaczu, choć nie wiesz, gdzie kres tej nocy – wiedz, że świt już się zbliża powoli. A świt... to początek mocy. Jeśli chcesz, mogę być tym świtem – codziennie, gdy zabraknie siły. W moich słowach znajdziesz schronienie, aż znów Twoje oczy się rozchmurzyły.
    3 punkty
  13. Niestety, czas nikogo nie oszczędza. Najczęściej, jeśli przebywamy z kimś na co dzień, to nie zauważamy powolnych zmian, ale spotkanie kogoś po dłuższym czasie, czasami może być naprawdę szokujące. Szczególnie jeśli na powitanie słyszysz: "Czy ty się w ogóle nie starzejesz?!" ;) Dziękuję i również pozdrawiam. Czasem trzeba. Tak czy siak, czasem trzeba. Pozdrawiam. Ech... Dziwny jest ten świat. Pozdrawiam.
    3 punkty
  14. w kieszeniach tylko drobne żale i miłostki przelicza wystarczy
    2 punkty
  15. Piętnaście milionów lat temu, gdy ziemia mocą ognia przygotowywała swe oblicze na przyjęcie życia, tereny obecnej Leśnej zostały szczególnie naznaczone. Podczas ruchów górotwórczych wypiętrzających Sudety, aktywny podówczas wulkan stał się miejscem świętym i szczególnym. Zanim człowiek postawił stopę na ziemi, to bogowie sprawowali na niej władzę. Nasycali ją energią, tworzyli miejsca mocy, które po dziś dzień mają służyć wszystkim żywym istotom. Podówczas, na południowy zachód od obecnego centrum miasta, na ziemię zstąpił sam Światowid, najpotężniejszy z bogów, czczony przez Słowian zachodnich. Naznaczył te tereny, zasilił mocą odwagi, równowagi, waleczności i ochrony. Do dnia dzisiejszego znajduje się w tym miejscu uśpiony wulkan, Stożkiem Światowida zwany. Moc tego miejsca niejednokrotnie dawała o sobie znać, a bezprawie i zło ludzkich serc, chcące te ziemi sobie podporządkować, budzą samego Światowida, sprowadzając jego gniew. W XIII wieku ziemie Polski najechali Mongołowie pod wodzą Ordu. Dziesięć tysięcy wojowników bezwględnie parło do przodu, pozostawiając za sobą śmierć, pożogę i łzy niewinnych ludzi. Waleczność i pobożne serce ówczesnego księcia Śląska, Krakowa i Wielkopolski - Henryka II Pobożnego, nie uchroniły ziem Leśnej przed nadchodzącym nieszczęściem. Oddziały Tatarów rozgromiły armię księcia, a jego samego okrutnie zamordowano. Miało to miejsce w bitwie pod Legnicą dnia 9 V 1241 roku. Henryk II Pobożny nie doczekał się pomocy z zachodu, tracąc życie w nierównej walce. Armia Ordu parła dalej do Nysy, chcąc zając ziemie Królestwa Czeskiego. Pięknego, czerwcowego poranka młoda dziewczyna, imieniem Agnieszka, udała się na zbiór ziół. W tym czasie zerwane miały bowiem największą moc. Przepełnione energią Słońca i mocą ognia uzdrawiały i chroniły przed wszelkim złem. Agnieszka wiedziała o tym. Babka ją tego nauczyła, a wiedzy tej nakazała strzec niczym oka w głowie. Ludziska w osadzie z szacunkiem traktowali rodzinę Agnieszki. Sam wójt Sulisław niejednokrotnie radził się jej babki w sprawach ważnych, a i z dobrodziejstw ziół korzystał. Zbliżała się kupalnocka i Agnieszka musiała zebrać dziurawiec, który zdrowie, szczęście oraz ochronę miłości przynosił. Ważny był także rumianek, odpowiedzialny za dobrobyt i wieszcze sny. Nie wolno było dziewczynie zapomnieć o lipie oraz wrotyczu. Pierwsza potężną ochronę ściągała i uzdrawiała z najpoważniejszych chorób, drugie zioło niezbędne było do odpędzania gorączki i uzdrawiało najcięższe rany. Najostrożniej z piołunem należało się obchodzić. W nadmiarze mógł nawet uśmiercić, ale w odpowiedniej dawce sprowadzał wieszcze sny i przywoływał opiekuńcze duchy. Babka wykorzystywała go głównie w kadzidłach, a rzadziej do leczenia chorób i niedomagań po obfitych ucztach. Skupiona na swym zadaniu dziewczyna, nie zauważyła jak doszła do świętego miejsca, przed którym ostrzegała ją staruszka. Oczom Agnieszki ukazał się kamienny i wysoki stożek, na którego szczycie rosły przepiękne paprocie. Nagle ucichł śpiew ptaków, a promienie słoneczne poczęły jakby jaśniej świecić. Wszystko spowiła nieziemska poświata, liście, trawy i skały mieniły się niczym wykonane ze złota. Czas jakby stanął w miejscu, a wszelki ruch zaniknął. Nawet drobne listki tkwiły w bezruchu. Dziewczynę coś przyciągało do skał i nakazywało podejść. Upuściła kosz z zerwanym dziurawcem, a nogi same wiodły ją ku majestatycznemu miejscu. Wtem wszystko co widziała zniknęło. Otaczał ją blask i feeria barw, niczym tańczące struny muskające jej ciało. Podnosząc dłonie ku twarzy, widziała jak struny przeskakują, emanując magicznym światłem. Dziewczyna czuła spokój i radość. Czego szuka twe serce?-usłyszała pytanie, które płynęło zewsząd. Jakby z niej i spoza jej ciała. Nie było przestrzeni, z której dźwięk by nie dobiegał. Prawdy i ochrony dla ludzkich serc.- odpowiedziała spokojnie i stanowczo. Słowa wypłynęły jakby spoza jej świadomości, wprost z serca i z duszy. W tym momencie jej oczom ukazał się piękny mężczyzna, odziany w srebrną, długą szatę ze złotym rogiem u pasa. Wielu drogi do tej krainy szukało i wielu śmierć poniosło. Wielu złe serce miało i biedę na leśną krainę sprowadzili. Tyś wybrana została zanim twe stopy ziemi dotknęły. Ten oto róg ochroni i obfitość sprowadzi. Miodem napełniony ogień świętej ziemi rozpali, zło odegna i rozbudzi dobro w ludzkich istotach. Przyjmij go i w Noc Kupały napełnij patoką. Następnie rozlej po trzy krople u granic osady, poczynając od wschodu, przez południe i północ na powrót w miejsce pierwszej kropli wracając. Niebezpieczeństwo nadchodzi, ludzi czas wyprowadzić i prawego wójta powiadomić. Nim kur trzeciego dnia po nocy ognia zapieje zło i śmierć zechcą te ziemie całkowicie opanować. Róg ma moc również przywracania życia, ale strzeż się korzystać z tego daru, gdy twe serce i dusza nie będą w zgodzie. Idźże teraz czym prędzej i ocal tę krainę. Moce natury będą waszym wsparciem. Pospieszaj się!- W tym momencie wszystko zniknęło. Nie było już magicznych strun światła, ni pięknego mężczyzny. Agnieszka na powrót stała przed kamiennym stożkiem, a śpiew kosa przywrócił ją do rzeczywistości. Tylko w prawej dłoni złoty róg dzierżyła, znak prawdziwego widzenia i spotkania z nieziemską istotą. Czym prędzej pozbierała dziurawiec, który wypadł z koszyka, a boski dar schowała pod fartuchem i ku domostwu pobiegła. Już od drzwi, zdyszanym głosem, nawoływać rodzicielkę i babkę poczęła. Opadła na krzesło i nie mogąc słowa z siebie wydusić, złoty podarek na stole położyła. Matka jęknęła przerażona, a babka z uśmiechem powiedziała: -Wypełniło się- Agnieszka nic nie rozumiejąc wpatrywała się to w matkę, to w babkę. Wówczas staruszka wyjawiła jej sekret tych ziem. Było to w czasach nim książę Mieszko nową wiarę na te ziemie sprowadził i cześć cesarzowi okazał. Zamieszkiwało podówczas te ziemię plemię, Połabianami zwane. Tajemniczy i potężny był to lud. Znali język natury i pismo bogów. Raz na 100 lat rodziła się w plemieniu dziewczynka, naznaczona przez Siły Wyższe. Światowid, którego było dane ujrzeć Agnieszce, pojawiał się pośród ludzi, chronił ich, sprowadzał obfite plony, a kapłana i wybraną nauczał. Tylko ona miała dar rozpalania miłości i władania jej mocami. Każdego roku złoty róg napełniano miodem podczas nocy ognia. Ten słodki nektar został zesłany ludziom, aby rozpalać w nich dobro i radość, karmić ciało i duszę. Kapłan i wybrana upijali po łyku boskiego płynu, po czy ziemię wokół osady jego kroplami naznaczali. Tak obfitość, zdrowie i harmonia były na cały rok sprowadzane. Gdy nowa wiara nastała w kręgi kapłana wkradło się zło i do zguby osadę doprowadziło. Mroczni wysłannicy chcieli posiąść róg i jego moc. Wykradli boski podarunek i uciekli z nim. Od tego czasu osadę naznaczały głód, pożary i choroby, a Światowid nigdy więcej się nie ukazał. Złodziei nie odnaleziono, ani nikt o rogu nigdy więcej nic nie słyszał. Kapłani nadal następowali po sobie, ale wybrana na świat nie przychodziła. Roniono łzy, mówiąc że dopóty zło na tych ziemiach będzie, dopóki czyste i pełne miłości serce nie zjednoczy ludzi. Ty z plemienia Połabian się wywodzisz, jako i ja, jako i twoja matka. Ty jesteś wybraną, nosząc znamię ognia. Odnalezienie rogu przyniesie zbawienie tym ziemiom. Czym prędzej idziemy Agnieszko do wójta.- oznajmiła staruszka i jako żywo chustę na głowę narzuciła, wnuczkę za rękę mocno złapała, a córce róg schować nakazała. Po czym żwawo do Sulisława obie poszły. Wójt opadł na krzesło. Powietrze z płuc wypuścił i zbladł. Wiedział, że armia pod wodzą Ordu, syna Dżocziego, na zachód się kieruje, ale miał nadzieję, że te ziemie ocali. Słowa kobiet przyjął z powagą, bowiem o mocach drzemiących na świętym wzniesieniu słyszał. Jeszcze dzisiaj zarządzę wymarsz ludności po nocy ognia. Ukryjemy się w lesie i na pomoc będziemy oczekiwać.- powiedział z wiarą i stanowczością. Wójcie działajcie prędko, acz ryzyka nie podejmujcie. Ludności jest mało, a i gro słabowitych. Wiem, że chęć walki i obrony twe serce przepełnia, ale tym razem ludzi trzeba ocalić, a dobytek przyjdzie nam odbudować.- odpowiedziała staruszka. Tak też wójt uczynił. Osada opustoszała, a ludność w pobliskim lesie, po drugiej stronie rzeki schronienie znalazła. Nad ranem ujrzeli łunę ognia nad domostwami. To tureccy najeźdźcy palili i plądrowali ich dobytki. Wójt bezradnie i ze złością miotał się, chcąc czym prędzej do walki ruszyć, ale słowa staruszki były dla niego ostrzeżeniem. Agnieszka ze łzami w oczach patrzyła na ludzki smutek, płacz i bezradność. Bez namysłu ujęła spod fartucha złoty róg, odeszła na bok i poczęła w niego dmuchać, chcąc wydobyć jakikolwiek dźwięk. Jej serce i dusza zjednoczyła potężną siła, acz kierował nią nieznany motyw, czysta miłość zalała jej wnętrze a odwaga nie pozwoliła stać bezczynnie. Niestety, żadnego dźwięku róg nie wydał, dziewczyna bezradnie patrzyła na mieniący się kawał złota. Rozpłakała się i usiadła pod dębem, nie wiedząc czemu boskie siły opuściły leśnian. Wnet wiatr się wzmógł, a drzewa poczęły śpiewać głośną pieśń. Zewsząd było słychać łoskot, tętent kopyt i świst strzał. Ludzie z przerażeniem gromadzili się jeden obok drugiego, nic nie widzieli, jeno słyszeli. Nagle zza dębu, pod którym siedziała Agnieszka, wyszedł potężny mężczyzna, a za nim było widać cienie armii leśnych ludzi. Nikomu nie trzeba było mówić któż to przed nimi stoi. Wszyscy wiedzieli, że to sam Karkonosz przyszedł im z odsieczą. W wójta i w ludzi wstąpiła potężna wola walki. Runęli wraz z Karkonoszem na najeźdźców. Na to wszystko przybyły posiłki mieszczan z Gryfowa i drużynników z zamku Gryf. Wróg nie miał najmniejszych szans. Tatarzy uciekali w popłochu, jeno kilku z życiem uszło. Nikt poza leśnianiami ducha gór i jego armii nie widział, a posiłki z Gryfowa dziwiły się, jak wielka moc w osadnikach drzemała. Niestety po czasach światła i dobra ponownie zło na ziemie Leśnej nadciągnęły, a róg zaginął. Złe rządy poczęły nastawać i ludzi dzielić. Od tamtej pory pożary, powodzie i choroby jęły ziemie leśnej osady nękać, a wybrana do tej pory się nie narodziła. Dopóty kłótnie, zwady i bieda będą się tutaj szerzyły, dopóki nie narodzi się dziewczynka o sercu pełnym miłości i dobra, której Światowid róg we władanie odda. Co roku przed kupalnocką przejście do boskiej krainy się otwiera i czeka na wybraną.
    2 punkty
  16. wczoraj umierał dzisiaj walczy nie poddaje się wczoraj był wrakiem dziś się wynurzył okrętem jest wczoraj popłakiwał dziś się uśmiecha przeklina łzy to nie są żarty to fragment życia które się tli o jakie ktoś walczy mimo że przed nim tylko mgły
    2 punkty
  17. W pieśniach białe są orły W piór srebrnym majestacie, A w życiu – kac potężny Nazajutrz po wypłacie. W kronikach dzielność złota Jak diadem drogocenny, A w życiu – jest tchórzostwo I zdrada i niewierność. W historii patriotyzmu Wielka i krwawa cena, Na co dzień motywacji By kupić bilet – nie ma. Na akademiach lista Osób – wciąż docenianych, A na rogu tabliczka Z nazwiskiem - połamana. W książkach błyszczące słowa, Elipsy, metafory, W życiu przekleństw są salwy I absurdalne spory. W powieściach są nieśmiałe Uśmiechy – w dłoniach okien, W życiu dekolt zbyt duży I szpilki zbyt wysokie. W eposach są rycerze, Rosłe i dzielne zuchy, W życiu wymoczki blade, Które boją się muchy. W muzeach i galeriach Przez S pisana Sztuka, W telewizji koncerty Są Zenka Martyniuka. Gdy łączy się symfonia Z kaskadą wrzasku, huku, Ideał wśród łoskotu Brutalnie – sięga bruku...
    2 punkty
  18. tremolo-lo-lo alkohol i blues vibrato-to-to to to to to już wybiła dziesiąta dogorywa dziś już wszystko nieważne a najbardziej bis pomętniała wódka posmutniał les-paul jak stacatto krótkie przedwiośnie w a-moll durna zabawa (musiał jakiś cynik powiedzieć że durne jest szczęście) Pan trochę zsiwiały za logiem Yamaha nie chce przygrywać już reszcie stoliki powoli odchodzą by moknąć w marcowy zagasły piątek w krzywo leżących garniakach z rękami na taliach eskortek
    2 punkty
  19. ,, Od tej chwili już nie grzesz,, J 8 , 1-11 jesteśmy cudem cudem z licznymi rysami nie przystajemy do formy z jakiej wyszliśmy luźno traktujemy siebie świat zapominamy o Stwórcy na drodze stanęła ona ona grzesznica rzuciliśmy się na nią zgorszeni Jezus ostudził wrogość nie znalazl się nikt kto chciałby rzucić kamieniem a ja czy ja bym się na to zdobył 4.2025 andrew Niedziela, dzień Pański
    2 punkty
  20. czy byłbyś w stanie rzucić kamieniem polnym kamieniem zapewne nie lecz często rzucasz słowem - kamieniem ranisz obrażasz robisz co chcesz więc czasem ważmy rzucane słowa uczynią więcej jak kamień szkód więc umyj buzię od dziś się uda niech z niej wypływa potok jak miód :)
    2 punkty
  21. Co za stany, co za stany, człowiek cały czas pijany. Jak na statku – to raz w jedną, to raz w drugą burtę wali. Raz upada gębą w ziemię, raz chce krzyczeć: wszystko zmienię. Góra – dół, Jak karuzela, jak na fali. Tracę oddech, gdy na dole, Tracę oddech, gdy na górze. W głowie myśli wciąż się gonią, tak jak w psiarni. Gdy euforia – kocham wszystko. Gdy tragedia – już nie żyję. Usiądź chwilę na rozdrożu i ogarnij. Myśli ubierz w proste frazy, poodczytuj drogowskazy. Strzepnij z butów kurz, a potem… Chwyć za balans znaleziony w polu kijem i podeprzyj serce, które krzyczy: żyjesz. Swoją równowagę znajdź z powrotem.
    2 punkty
  22. @violetta Ściany - białe, pokój i kuchnia na czerwono, a łazienka - niebieska, tak więc: kolory nawiązują do tradycji Powstania Styczniowego - biel, czerwień i fiolet, jednocześnie: mam świeczki zapachowe - lubię taką atmosferę, dziewczyny - też i miękną wtedy - są napalone... Łukasz Jasiński @Domysły Monika A o jakim oparciu pani to mówi? W oparciu o własne doświadczenia? Człowiek złamany psychicznie jest bezwartościowy - potrzebuje ciągłej opieki, a ona z kolei kosztuje i kto za to płaci? Używając porównania: człowiek złamany psychicznie to żywy trup - ciało funkcjonuje, a umysł i dusza? Tak przy okazji: jest pani miła - rozmawia pani ze mną, mimo, iż pani Agnieszka po raz kolejny próbowała mnie zniszczyć - rzuciła plotkę... - Uwaga! Pan Łukasz obraża dziewczyny! Łukasz Jasiński
    2 punkty
  23. Pospacerowy wieczór upłynął nam bardzo miło: na lekkiej, owocowej kolacji - dla Milanka truskawkach ze śmietaną, a dla nas plastrach ananasa do kawy - i rozmowie. Moja mama towarzyszyła nam i pomimo mojej obawy, że Jerzy będzie miał coś przeciw temu, albo że z powodu obecności synka rozmowa nie do końca będzie swobodna - cała potoczyła się naturalnym torem. Chwilami mój synek, najwidoczniej przysłuchując się, włączał się w jej tok - ku mojemu i swojej babci zdziwieniu - jak dorosły. Cóż - pomyślałam już przy drugim jego wtrąceniu - wygląda na to, że przez całą tę sytuację z nieobecnym ojcem stał się dojrzalszy, niż myślałam. A teraz, przy Jerzym, ten jego szybszy rozwój po prostu uzewnętrznił się. Uśmiechnęłam się do swoich odczuć: zdaje się, że podjęłam właściwą decyzję. Chyba faktycznie coś - jakaś duchowa siła - pokierowało mną wtedy... I chyba spotkaliśmy się nie przez przypadek. Zaraz, przecież Jerzy już kiedyś powiedział, że przypadków nie ma! Czyżby to wszystko przewidział? - znów się zaniepokoiłam. - To w gruncie rzeczy nieważne - odparłam sobie po chwili. - Bo nawet gdyby, to co z tego? Obejrzeliśmy potem film. Trafem tego wieczoru Polsat wyemitował "Birds", jeden z bardziej lubianych przez Milanka obrazów. Jerzy przez większość tego czasu milczał, zerkając na niego od czasu do czasu i uśmiechając się. Na mnie, co też zauważyłam - i po kobiecemu przemilczałam - zerkał niby mimochodem trochę częściej. Naprawdę mu się podobam, uśmiechnęłam się do siebie raz i drugi. Ciekawe, czy zauważył i te moje uśmiechy? Pewnie tak... Jerzy odczekał do końca wspólnego oglądania. Gdy film dobiegł końca, podniósł się razem z nami z kanapy. - Dziękuję za przemiły czas - powiedział, wyraźnie kierując te słowa jednocześnie do wszystkich nas współobecnych w pokoju. - Na mnie już powoli pora, a i wam - szczególnie tobie, Milanie - czas spać. Dotknęło mnie - rzec, iż uderzyło, byłoby za dużo - że Jerzy znów zwrócił się do mojego synka jak do dorosłego. Mam tu na myśli także ton. Zauważył coś, co mi jako matce umknęło? - zadałam sobie kolejne tego wieczoru pytanie. - Bo czyżby była to tylko maniera? - Milanku, pożegnaj się... z Jerzym - zawahałam się, apewna, czy nie powiedzieć "z panem Jerzym". Od razu jednak zmieniłam zamiar: nie pora na wprowadzanie dystansu tam, gdzie przyszedł czas na budowanie rodzinnych więzi. - Dobranoc, Jerzy - mój synek najwyraźniej nie miał tych co ja wątpliwości. - Dobranoc, Milanie - odparł Jerzy, przykucając. Reakcja synka zaskoczyła mnie kolejny raz. Bo oto, najzwyczajniej w świecie i znów jak dorosły, odrzekł: - Dziękuję ci. Miło mi było cię poznać - po czym wyciągnął do Jerzego rękę, którą ten uścisnął w odpowiedzi. Gdy Jerzy wyprostował się, wymieniłam z nim szybkie spojrzenie. - Zaczekaj na mnie, aż Milanek zaśnie - rzuciłam, biorąc synka na ręce i wchodząc z nim do jego pokoju. - Odprowadzę cię. Zaczekał. Voorhout, 6. Kwietnia 2025
    1 punkt
  24. ciemności świata jedno światło rozjaśnia pełnia księżyca
    1 punkt
  25. Otwarta rana nie zagoi się Nigdy w moim sercu A twój powrót nie sprawi że Magiczne chwile nadejdą Bo odejdę na własnych zasadach Jak ten poeta wyklęty
    1 punkt
  26. ludzie kiedyś zgrupowani dziś tonący w twardych mejlach dejta sajentist być może wiatr dziejowy wyrwie z żagli na ogromnej piramidzie z setek wielu zbudowanej łączą się ze sobą boty co zżerają ludziom serca na platformach jakiś osioł jeszcze kopie się z faktami tańczą w parach męsko-damskich hipokrytki z menelami może jakaś osobliwość włosów kwantów niespodzianka gdyby w ludzkim tak się zderzyć i na wsteczny kurs we frankach hej poeto sprzedaj czytaj o kolejne ogłoszenie o pracę: Maj : dam szkolenie Al wygeneruje bajkę
    1 punkt
  27. Teraz opowiem wam trochę o powiecie Słuchając zimą, myślimy o lecie Powiat przeworski bogaty w kolorowe krajobrazów wstążki Lasy Sieniawskie i Kańczuckie to piękne przyrody rezerwaty Bardziej bajeczne niż Bolestraszyckie zróżnicowane kwiaty i klimaty Gęsta sieć potoków rzek oraz bagien Waleczne elfy dodają tu magii Wspaniała rezerwatów monarchia dla miłośników mocnych wrażeń lepsza jak turecka Antalja Teraz trochę geologii : gips, alabaster, piaskowiec, glina, torf , piasek rzeczny Tu wszystko ma swoje prehistoryczne gesty Do ścian grubszych gałęzi Przejdźmy dalej, czas na walory dóbr kultury : Wokoł kościołów są jeszcze stare mury. Powiat pamięta Polskę z przed wojny Niestety szwabskie mordy doprowadziły do ruin naszej historii Z wielu ślicznych dworów pozostały parki, Lecz już zarosły mimo rozwoju gospodarki. A teraz rzecz ważna proszę o uwagę ; Walory krajobrazowo – kulturowe Zaliczamy do nich bogate stroje ludowe, rzeźba, malarstwo, poezja i proza Dla ducha mieszkańców to ogromna metamorfoza. Wymarzony teren to zakole Mleczki spotkasz tam rybaków i „szkolne wycieczki” Różnorodność fauny i flory to dla grzybiarzy raj bez metafory. W pobliskich lasach spotkasz zielarzy. Turystyka to szansa na otwarte przestworza !!!!
    1 punkt
  28. o syryjski mój książę czymże jestem, czym byłam pod płatkami słów giętkich nasza noc się zmyśliła? dziś olejek nardowy w ust pokusach spijałam, od rzemyka po sandał byłam twoja, kochałam pierwszy raz to, strażniczki niepokojów zalążki, rozsypały się same od kosteczek po piąstki jerychońskie daktyle, galilejskie winnice, anemony, mimozy, migdałowców nie zliczę o mój książę, mój panie sen nas złączył, pojednał, alabastry pachnidła znowu noc, idę żebrać
    1 punkt
  29. My w większości jemy ekologiczne warzywa kupowane od rolników bez pośredników. Pomidorów nie jadam, bo mi szkodzą. Ja generalnie niewiele mogę.
    1 punkt
  30. @violetta Dzisiaj i wczoraj to raczej wietrzna wiosna niż przytulna. W nocy na minusie. Nie dla mnie. Ale może Tobie się podoba...
    1 punkt
  31. @Corleone 11 Takie dzieci nie istnieją... ale cóż to opowieść, więc może wiele...
    1 punkt
  32. Więc dałeś mi mój Panie prosty świat Prosty stół mi dałeś i krzesło proste Do śniadania lęku kropel parę By się rzeką wielką rwał gdy dorosnę Doglądałeś jak się we mnie mieszał Codzień ojca chłód i matki mojej gniew Jak kiełkuje z wolna chłopiec mały W zimnej ziemi ziarno marne, przebiśnieg W kruche dłonie me wciskałeś ciągle W mroku ledwo się tlące dwie iskierki Każda świadkiem, bez głosu i prawa Niewinne źródła dziecięcej pamięci I pchasz mnie teraz Panie bez serca Z ciałem dorosłym przez łąki wciąż kwietne Nie czuję zapachu, nie widzę barw Wciąż jestem tym dzieckiem, wciąż jestem ślepcem Któż miał mi powiedzieć, że nie wszystko Jest czarne, białe, jest proste lub trudne Wlej we mnie nocą kolor niebieski Bym się urodził nim zwatpię, nim umrę
    1 punkt
  33. @Wochen czasami lepiej gdy jest mniej słów, a więcej gestów...
    1 punkt
  34. "By równowaga nie była zwichnięta, podnosząc suknię spuszczała oczęta." - Sztaudynger Pozdrowionka.
    1 punkt
  35. @Jacek_Suchowicz Tu raczej nie o takie nuty chodzi ;)
    1 punkt
  36. @Domysły Monika Nie, proszę pani... Żywego trupa można poznać po oczach - iście tępe spojrzenie i pełne niewiarygodnej agresji - jeśli pani woli taki sens trwania biologicznego - ma pani do tego prawo, bo: pozwala pani na to wciąż obowiązującą ustawa zasadnicza - Konstytucja Trzeciej Rzeczypospolitej Polskiej, jeśli chodzi o samoobronę werbalną - nie jest to w moim przypadku samoobrona przez atak, wręcz przeciwnie: to po prostu riposta, otóż to: ktoś mi pluje w twarz - mam udawać, iż to deszcz pada lub nastawiać drugi policzek? Łukasz Jasiński @violetta Pani Agnieszka mnie już nie interesuje, a jej atak personalny na moją skromną osobę odebrałem jako próbę wykreowania mi negatywnej opinii i w konsekwencji zostałbym poddany izolacji - brak jakichkolwiek komentarzy i brak jakichkolwiek rozmów towarzyskich i brak... Jeśli dana osoba myśli tylko i wyłącznie o własnym nosku - nie widzi wtedy całości, otóż to: rozmawiam również z Nieznajomą i Romą... Łukasz Jasiński
    1 punkt
  37. Nie dotykasz mnie, a jednak drżę, nie patrzysz w oczy, lecz widzę cię. Nie mówisz słowa, a słyszę dźwięk, który rozrywa noc jak płomień. Nie jesteś blisko, a czuję ciepło, nie zostajesz, a wciąż tu jesteś. Nie obiecałeś, lecz wciąż ci wierzę, nie kochasz mnie... a jednak serce. Nie chcę cię znać, a znam na pamięć, nie chcę ci ufać, a wciąż cię śledzę. Nie chcę tej miłości – lecz ona trwa, nie ma jej przecież, a jednak... jest.
    1 punkt
  38. Bardzo ciekawe ujęcie.
    1 punkt
  39. @sisy89 wiersz niewątpliwie pełen nadziei. Miło i tu Cię czytać Sisy:)
    1 punkt
  40. Dobrze, że w tym momencie nie widziałam swojej miny. Zaskoczona byłam tak, jak wspomniałam - jak nigdy dotąd. Odruchowo zerknęłam na Jerzego; opanował się znacznie szybciej. A najpewniej w ogóle nie pozwolił się zaskoczyć - taka w każdym razie była moja druga myśl. - Milanie - zaczął odpowiadać poważnie, bez żadnych dyplomatycznych wstępów - jestem kimś, kto ma nadzieję zacząć żyć z twoją mamą. Razem z tobą, rzecz jasna. I zastąpić ci ojca. W tym lub w innym domu, co jest sprawą drugorzędną, ale nadal istotną. Zdębiałam po raz wtóry. Tyleż przez fakt, że Jerzy odpowiedział mojemu synkowi jak dorosłemu - co właściwie było zrozumiałe, w końcu Milan zadał pytanie jak dorosły, dojrzałym tonem - ileż przez to, że Jerzy najwidoczniej wszystko już sobie przemyślał i poukładał, także w sercu. Bo że w głowie, stało się dla mnie nad wyraz oczywistym. O jego bezpośredniości i szczerości nie mówiąc; przecież ta pierwsza była na miejscu z racji istoty pytania i sposobu jego zadania, szczerość zaś i właściwa, i oczekiwana. Cokolwiek spowodowało, że mój synek wpadł na pomysł, aby zadać to pytanie - i zdobył się na odwagę do tego już przy pierwszej wizycie u nas Jerzego, i to aspodziewanej - zrobiłam się z Milanka dumna jeszcze bardziej. Zaraz jednak moja matczyna duma ustąpiła miejsca kolejnemu zaskoczeniu - gdyż mój synek nie zamierzył poprzestać ani na pierwszym pytaniu, ani na pierwszej odpowiedzi. Opuścił na chwilę głowę, najpewniej przemyśliwując odpowiedź. Po czym podniósł ją i z tak samo poważną miną oraz z tą samą powagą w głosie kontynuował: - Czyli chciałby pan zamieszkać tutaj. A czy rozmawiał pan już o tym z moją mamą? - Tak, chciałbym - odrzekł Jerzy - o ile twoja mama wyrazi zgodę. Ale na razie nie rozmawialiśmy o tym, więc nie wiem. - A... - tu Milanek zawahał się, jakby tracąc pewność siebie - powiedział pan, że chciałby zastąpić mi ojca. Czyli... - zamyślił się - odprowadzać mnie do przedszkola i z powrotem do domu? Bawić się ze mną? Czytać książki? Chodzić z nami na spacery i do sklepu? - Tak - Jerzy uśmiechnął się w odpowiedzi. Mój synek znów zamilkł, jak poprzednio. Tym razem jednak nie opuścił głowy, ale jakby zapatrzył się gdzieś w przestrzeń. Gdy z powrotem przeniósł spojrzenie na Jerzego, miał dziwną minę. Nie potrafiłam jej nazwać, naprędce usiłując odnaleźć w pamięci, kiedy takową przybrał. Nie potrafiłam sobie przypomnieć. Coś mignęło mu w oczach - zwróciłam uwagę. - Jakby cień... - Ale nie zniknie nam pan? - zapytał. Tym razem Jerzy spojrzał na mnie, zanim odpowiedział. Powoli. I równie powoli uścisnął mi dłoń, jakbym to ja zadała mu to pytanie. Po czym, wróciwszy spojrzeniem do Milanka odrzekł, wciąż zachowując powagę: - Nie. Voorhout, 29. Marca 2025
    1 punkt
  41. W psiarni, to było zimno, z tego co pamiętam. Zimno jak w psiarni. Pozdrawiam :)
    1 punkt
  42. Zawsze z ulgą przyjmuję wyczerpane pomysły Podaję im whisky w termoforze Zalecam odpoczynek i proszę, aby już wyszły Nie przerażam się starością, bo dla mnie takowej nie ma Lubię mocny makijaż, nie boję się własnego cienia Uwielbiam zwierzaki, zwłaszcza "w kotka i myszkę" I gram nawet - na nerwach i na ksylofonie Bywa, że czasem także myślę. Niecierpliwię się w poczekalniach eskapistów, porzucam tęcze i fortepiany Uspokaja mnie wolna przestrzeń, gdyż nie ma wobec mnie żadnych planów Od zagospodarowania się zachwytem, uczuciem czy człowieczeństwem wolę - klatkę z lwami: tchórza mojego mojego autoramemtu pokochają bez granic ...
    1 punkt
  43. @aniat. Dużo - żeby nie powiedzieć wszystko u Ciebie do wyśpiewania. To się czyta nucąc.
    1 punkt
  44. @Antanamir Bo przecież człowiek nie ma przycisku Reset
    1 punkt
  45. Młynarczyki Bo raz młynarz młynarzowej z Bochni, w której nie masz wszak innej królowej poza białej Sforzy Bony cieniem, co się snuje młodym, rzekł: Bohemę! W bułę z masłem - zmienię! Panna Krysia Panna Krysia chciała Bąka, a się znów po kuchni krząta. Bąk na giełdzie prędzej zejdzie nim odważy - puścić bąka? inspiracja: Andreas, Róża i motyl
    1 punkt
  46. przeszedłem w samego siebie na stercie gazet przewiązanych szarym sznurem oddałem się lekturze żyję więc jestem lipski dworzec i jedzenie reperują tory w podwójnych lustrach przetaczają krew z pierwszej klasy do drugiej a jeśli nie żyję czysta pościel i śniadanie na rano przez sen dworzec na dworze który dworcem wcale nie jest tylko stacją potrąconą losem jeśli jednak urodziłem się dopiero w stosie czarnych płyt które w 2001 przewoziłem tu i tam razem ze śpiworem a może się przyda a może i ja się przydam jeszcze raz jak przemyślenia złe słowa garby nieprzyzwoicie widzialne tak że oka nie da rady oderwać
    1 punkt
  47. przywiera do mnie proza i ciągłe myślenie o jutrze o śmierciach i o wiecznościach patrzę na wszystko, co ludzkie ktoś przeżył, ktoś umarł ktoś w śnie zmartwychwstał przywiera do mnie proza dziurawi mnie na przestrzał na nieuchwytnych dźwiękach pobłażam gestom cichym rozdaję interludia rozdaję ciepłe myśli
    1 punkt
  48. Codzienność pożera jakbym został stróżem nocnym Tylko jointy i refreny samochodów na ulicy Ze ściętych sianokosów wiatr płoszą północny Tak oniryczno senny tak przenikliwie zimny Ptaki które zawsze w stronę wiosny uciekają Warstwa po warstwie rozkładają swe akordy Gdzie nad falami wody zgarbioną woalką Niczym płatki śniegu lśnią miękkie edredony
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...