Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 07.12.2024 uwzględniając wszystkie działy

  1. w bezsenne noce zbieram księżyce te najjaśniejsze gdy pełnia trwa a choć to światło tylko odbite wspomoże słońca gasnące w nas ukradkiem blaski przed tobą chowam zerkając w mroku czy mocno śpisz snu straconego wcale nie szkoda gdy znów przed nami pogodne dni jeszcze ostatnie rozbłyski łowię i pod poduszkę wsuwam ci je mimo że niebo już wkrótce z nowiem to świat rozświetli jasny twój śmiech
    9 punktów
  2. Czy myślisz o mnie ciepło w ten zimowy czas? Czy w sercu choćby iskrę dla mnie małą masz? Czy mógłbyś się rozżarzyć pod dotykiem mym ? Czy mogło by się zdarzyć kilka miłych chwil? Nim zasnę składam sobie w myślach obraz twój, lecz smutek mnie ogarnia, bo nie jesteś mój. Chodź, scałuj moją łezkę, to dla ciebie lśni, i zamień na kochanie wszystkie przyszłe dni.
    8 punktów
  3. Patrzysz w oczy By kłamstwo schować Słucham sercem Ślepy na słowa
    7 punktów
  4. Siedzę przy małym stoliku okrągłym już zapomnianym wspominam cicho i patrzę kieliszek smutny pijany kładę marzenia na blacie jak one dziwnie smakują serwetką usta przytulam uśmiech wygasa ponuro stolik się chwieje na boki jak moje życie od wieków przy tym samotnym stoliku czekam na ciebie człowieku
    7 punktów
  5. Jestem, więc idę za zakręty, niewiadome są jak światło gdzieś na niebie pędzi warkocz jednej z komet Jestem, więc idę ja - stały stan chwili forma z matki, ojca dziadków, którzy są lub byli Jestem, więc idę dla uczuć i odczuć by jeszcze Sercem poczuć by zajrzeć w głąb Jej oczu Jestem, więc spocznę w ziemi na wieki odpocznę na pomniku słów będzie kilka przyjdzie kto kochał najmocniej Jestem, więc kocham mogę być ciepłem, Słońcem iskrą nadziei przed końcem blaskiem promieni u kolan gdy okna otworzysz na oścież
    6 punktów
  6. Jesienią ociężałe, spadać niegotowe, nieśmiało się mienią żółtorubinowe. Po burzliwym lecie, na wiatr nie rzucane, nasączone treścią, jak jabłka w poranek. Mogą być jak cukier lub twarde jak granit. i przynosić szczęście albo ostro ranić. Umie je zastąpić w rozwlekłej ocenie, piętnując meritum, wymowne spojrzenie.
    5 punktów
  7. Na bieli ślad rysują saneczkami, śnieżynki w powietrzu szepczą cichutko, jakby rozmawiały z zimową nocą, z mglistą poświatą nad ciemnym laskiem. Skrzypi śnieg jak stary zegar zimy, odlicza kroki między świtami. Policzki czerwone, jak żar w kominie, dziecięcy śmiech niesie echo w dolinie. Bałwanek, poeta mroźnej przestrzeni, mruga węglowym, czarnym okiem. A ptaszek samotny w tej białej ciszy, śpiewa pieśń, której nikt nie usłyszy.
    4 punkty
  8. po długiej krętej i wyboistej drodze dotarłem do miejsca w którym serca łączą się z niebem i tak jak przed laty z ustami przyklejonymi do szyby poprosiłem o ciastko z kremem
    4 punkty
  9. ciągle się pęta we mnie złudzenie spotkam się jeszcze z oczarowaniem zmówię się z wierszem na randkę w ciemno na bardzo długo we mnie zostanie będzie dotykał mojego serca do wyobraźni zabierze myśli ubierze w słowa nowe uczucia w sny co nie mogły nigdy się przyśnić niech odgaduje moje życzenia niechaj się nie da nigdy zapomnieć a będę tęsknić wiecznie obłędnie więc tylko wierszem prawdę mi powiedz
    3 punkty
  10. Spotkanie nasze należało do tych, Które wspominać będę dopóty, Piękne Walkirie nie zabiorą mnie ze sobą do Walhalli, Dopóki Chronos nie przepłynie ze mną, Przez Styks, Póki słyszeć będę ptaków śpiew, Pamiętać będę, O ile imię twe zapomnę, Zapachu nigdy, Nawet gdy umierający w objęciach Hel będę, Zapach twój towarzyszyć mi będzie, Tak ważna dla mnie byłaś Tak nagle przybyłaś.
    3 punkty
  11. posądzaj mnie o wszystko co najlepsze, pomawiaj o zalety! nie jestem takim szkaradeuszem, jak sam się maluję. w tej klatce mieszka ciemne i rozgestykulowane dobrzulo, co każdą z tysiąca rąk mówi o czułości. niech moje uczucia dotrą, z mózgu do ust, perlustrowane. przeglądaj zasoby, zanurz się w archiwa. pozwalam, proszę, wręcz domagam się tego. śmiej się widząc, że jestem pełen pluszowych kotków, że brzoskwinki tu, nie kowadła i sierp. przyznam się do czegoś, ale zachowaj to dla siebie. na nazwisko mam Prawdziarz, pozostałe personalia to jedynie ksywy dla nieoświeceńców. nocami, jak nikt nie widzi, odwracam się twarzą do szczebli i wyszywam cię na czarnych płótnach. cóż tam powstaje! ty gromiąca wzrokiem za szczeniackie żarty, intarsjowana złotem i żywicą, uśmiechnięta i w kwiecistych smugach, z liliowym otokiem, ubrana w suknię o średniowiecznym kroju, międzygalaktyczna i dwudziestodrugowieczna, przyszła, ty roztrzaskująca mi na głowie teorban, gdy znów przesadzę z wygłupami. oglądaj twoje portreciki. nawet te jeszcze niepowstałe. wszystkie są tworzone w takim samym skupieniu (aby bardziej się skoncentrować nucę cicho przy igle, szorstkim głosem, lovesongi). przytulanki we mnie, lusterka w kształcie serc ukryte w zakamarkach.
    3 punkty
  12. flankuj mnie w wirującym wieńcu z błyszczących i lekkich dłoni poczęstuj się jedwabistymi biodrami świeży poranek otworzę wonną kaliną
    3 punkty
  13. mikołaju gdzie masz prezenty? ukradł mi inny mikołaj świrnięty wsypał do sani swoich i zwierzaki spiesznie pogonił przedtem poszczuł reniferem to ja mu rzekłem a leć pan w... ch⛄️⛄️⛄️⛄️ę kochane dzieci nie powiem w co bo bardzo brzydkie słowo to nie dostaniecie podarków dzisiaj pusty worek mi jeno zwisa oczka dziecięce smutnie patrzą dziś prezentów nie zobaczą aż czapka czerwona zwiędła oklapła jak pusta purchawka a biały pomponik łezki roni słyszy mikołaj dziecięce słowa aż wzruszona jest biała broda my zaradzimy temu za chwilę będziesz wiedzieć czemu każde dziecko w miech coś wkłada piszczą tuptają fajna zabawa po chwili mikołaj ma pełny worek gość tonął w rozpaczy to w samą porę tak oto mikołaj prawie święty nie rozdał prezentów lecz dostał prezenty a dzieci wesołe radością piękną bo mikołaja mogli uśmiechnąć
    3 punkty
  14. Czuję jej podobieństwo do paryskiej Montmartre. I cieszy mnie ono. Wizja to przecież niebagatelna. Dawno mnie tak własny żart ku tylko i wyłącznie własnej i mam nadzieję dobrze rozumianej radości, nie ucieszył. Zapraszam do przynajmniej wizyty w tym przecudownym miejscu gdzie przecież mają miejsce tak arcyważne sprawy. Warszawa – Stegny, 07.12.2024r.
    3 punkty
  15. Było całkiem przyjemnie Całkiem prosto Całkiem bez myśli Całkiem bez obaw Drażniących wnętrzności Aż nagle się pojawiło Bezszelestnie Refluksem i zgagą Z ciągłymi myślami Poranionymi od sztyletu lęku Zaścielone łóżko woła ,,przyjdź,, Myśl, wyj, konaj Jestem od dzisiaj dla Ciebie Witajcie hipochondryczne stany! Połóż głowę Uroń łzy Krzycz beznamiętnie Dotykaj każdego skrawka ciała Walcz sama W niezrozumieniu Umieraj
    3 punkty
  16. tyle dni już minęło bez echa tyle nocy nie umiałam przekonać zanim czas się stanie zazdrosny każdy świt biorę w swoje ramiona
    3 punkty
  17. Autorka to? Cóż, Autorka to persona systemowo wątpliwa. W dodatku, choć to ważna jest okoliczność, ku własnej uciesze. Nieprzejednana i niezjednana. Więc gadasz z taką i masz dreszcze. Przesiąka tobą deszcz niepewności. Śnieży się wątpliwość jak jesienny liść na chodniku. Nie pomogą spodnie, nie pomogą buty, wkraczasz w świat jakichś zupełnie innych, jakby oderwanych od reala atutów. Nawet jak list do takiej napiszesz, ona weźmie na poważnie tylko to, czego w nim nie zawrzesz. Wyczyta każde międzywiersze. Nie tacy jak ja w takiej sytuacji po prostu machają ręką. Są tacy co idą dalej, ktoś postoi, a ja się klepnę na ławce. Od dawna muszę tylko jedno – odpocząć. Zaczyna mnie ciut męczyć ten algorytm największej z niewiadomych. Warszawa – Stegny, 04.12.2024r.
    3 punkty
  18. włączyłem noc w świecy zasnął knot bajki chrapią na parapecie we śnie każdy rozgrzesza siebie w imię bólu prawego kolana i pędu świata w przeciwną stronę
    3 punkty
  19. Ostateczności dzień następny Pobojotrupskie runo żreć, Skrzydlacząc dziobły wrony – Nabogaciła szczodra rzeź Posoki nurt czerwony. Pokosem ścielił – barwny ślad, Pokotem szła kostucha, Wypełzła spoza zgiełku krat Zgrzytliwie cisza głucha. Rozwarły, ongiś twardą dłoń Zbutwiałe żołnierzyki – Na pastwę losu rdzawi broń, Żerdziały dzidy, piki. Panoszył się, bo został sam Po kres bezludzki pokój, I tylko łezka kręci gdzie, Czerń jamy lśni po oku. To bezrobotna płacze śmierć, Przysiadłwszy na poszyciu – Cisnęła starą kosę precz, Ten pierwszy raz w jej życiu. Marek Thomanek 23.03.2024
    2 punkty
  20. Lubi błądzić wśród drzew starego lasu o świcie opuszcza dom zagłębia się w przyrodę poranek tam już rozbudzony i ona swoje imię wymawia zalotnie przedstawiając się dodaje – córka leśniczego spojrzenie konwalii doprawione miętą gdy buzię upiększa kokietliwy zgryz zacienia go uśmiech i woń jaśminu ze skraju kniei raz szła dziką bruzdą do leśnej pasieki co chwilę chwytała sukienkę by wiatr jej nie uniósł za wysoko a było bezwietrznie nim pstryknął jej zdjęcie kilka razy poprawiała warkocz choć dobrze był ułożony lubi słuchać wtedy nieruchomieje gdy jej usta rozchylił miodowy głos i objawił Leśmianem - ja jestem las ten cały – zaniemówił rozejrzał się jakby szukał oparcia teraz już wie poezja może kwitnąć wśród drzew starego lasu
    2 punkty
  21. Na tapczanie cicho leżę, bowiem w spokój święcie wierzę. Choćby, kiedy głośno kichnę, przecie barku nie wywichnę. Twardy, płaski, nie zagadka - nie otworzy się zapadka. Jak się mocno zwinę w kąt, nigdzie ja nie spadnę stąd. A jak czasem trochę przysnę, to nie stoczę, nie zawisnę. Mogę leżeć przez dzień cały i podziwiać sufit biały. Biały sufit bardzo lubię, zwłaszcza, kiedy w nosie dłubię. Tuż za ścianą, do sedesu, mam współrzędne GiePeeSu. Więc kłopoty czy mentalne, prozaiczne, kapitalne oraz inne jelitalne, śledzi ciało gdzieś astralne, do którego wciąż nadają mruczą, brzęczą i szemrają, na tapczanie me rozliczne zabaweczki elektryczne dzięki którym, łowiąc uchem - a do góry leżąc brzuchem - zimą, wiosną oraz latem, ja wszechświata jestem bratem. Miło kwitnąć jest w lenistwie, milszej nawet niż w opilstwie. Kiedy czas przepływa bokiem, mogę puszczać myśl potokiem. Choćby nucić ' Money, money', choćby owoc zakazany, choćby kryształ cudowności i szafrany, i wonności, czy dziewczyna czarnooka - już nie skuszą obiboka, gdyż jak okop Świętej Trójcy, jest ten tapczan - ma opoka. Jedna męczy mnie zagwozdka, upierdliwa dość błahostka, która sjestę każe zrywać, nie pozwoli odpoczywać: Mianowicie, że do kata, nocą wzywa mnie prostata. Tedy lecę, w rękach gać... Ożesz twoja wielka mać ! YouTube - wersja dla leniuchów (udźwiękowiona): https://youtu.be/0qdmLbEyAcE
    2 punkty
  22. Co będziemy dziś robić? Może pokażesz mi ... życie? Schowam cię między udami, wyjaśnisz mi należycie - dlaczego grawitacja tak bardzo nas wszystkich odpycha, dlaczego bezwzględny cynik z czułością do świata wzdycha Mimo, że prawie cię nie znam, chcę dopiąć wszystkie podwiązki, pokazać ci jędrne udo i piersi łakome kąski Mimo, że wczoraj z nią spałeś, a dzisiaj nigdzie nie idziesz, a ja mam grube nogi, a ty pokazujesz mi figę ... Lepiej rozłożę ... mapę. Znamy się jak łyse konie: wskazujesz zawsze te rzeki, które nic, tylko stają okoniem ...
    2 punkty
  23. depcząc po starych ścieżkach wśród chmur skąd bliżej do nieba rozpycham się w powietrzu paznokciami kreślisz cienkie linie ćmy lądują mi na plecach to będzie bardzo długi list obudź mnie we właściwym momencie w krótkich przebłyskach olśnieniach świat jakby co dopiero pachnie i śpiewa w nieznanych dla mnie językach po raz pierwszy doznaję spokoju ciała 2024
    2 punkty
  24. boi się marzeń czy im podoła czy udźwignie ich spełnienie tak moi mili to nie żart - marzenia są jak wiatr bywają trudne dlatego przestał marzyć - żyje tym co tu i teraz nie ryzykuje
    2 punkty
  25. Przystanek Łęczycka-Warmińska czternasty stycznia i krztyna wiosennej aury wysiadła drobną postać osłania liryczny płaszcz w kolorze harmonii i wyciszenia krótka fryzura blond dopełnia nastrój twarzy idzie głowa nieco pochylona jakby szukała dobrej nowiny przed sobą na drodze im bardziej się oddala tym więcej pytań zniknie zaraz za zakrętem pozostaną nieodgadnione metafory rozbuchana wyobraźnia i przystanek na po­żądanie
    2 punkty
  26. ~~ Felek w piwnicy na Mariensztacie z cukru i drożdży szykował zacier. Sąsiad go przyfilował - policji zakablował ..!! Felka czas jakiś nie będzie w chacie .. ... Sąsiad chciał zarwać mu żonę - żądza jest tu za obronę?!! ~~
    2 punkty
  27. trzydzieści uciśnięć klatki piersiowej to coś między pokusą na zejście z drogi do nieba a głosem wołającego na puszczy i kiedy ja na rondzie przeznaczenia kręcę piruety w pionie w poziomie w poziomie w pionie i na nic nie mam już wpływu ksiądz z ratownikiem medycznym przeciągają linię mojego życia ze zdumienia szeroko otwieram oczy i rzucam kilka słów w głuchą przestrzeń do zobaczenia przy źródle tam gdzie biały jednorożec spija z ust gorzkie żale
    2 punkty
  28. @viola arvensis Z akcentem oksytonicznym, no proszę, Wprawdzie nie do mnie, bo do Niego, ale na szóstkę :)
    2 punkty
  29. Czy się przyjaźnimy? Czy to mi się zdaje, Bo bez przerwy myślę, Że tak już zostanie. Na ile próbuję - Na tyle dostaję, I ty nagle jesteś Co mi nic nie dajesz. Nic nie pytasz, Nic nie pragniesz. Szkoda wielka - Byłeś fajny. Jednak czas i pora, Jakby wyliczona, Mówi ciągle - "Przyjaźń kona".
    2 punkty
  30. Czuję się dziś jak poeta, Więc jak tylko długopis dopadnę, To wiersze będą mierne, nijakie.
    2 punkty
  31. niby haha, a robota... nie zając ;))
    2 punkty
  32. Rundę melancholii biją kościelne dzwony, Przyzywając ludzi do różnych celebracji, Różnych ponurości, na więcej adoracji, Więcej wsłuchiwania się w straszne kazań tony. Zapewne ludzki umysł musi być związany Zaklęciem jakimś: widząc jak odchodzą karni Od radości kominka i lidyjskich arii I rozmów wzniosłych o chwałą koronowanych. Wciąż i wciąż dzwony dzwonią i by mnie owiały, Jakby z grobowców chłodem, lecz znałem prawdę tą Że one jak lampy wypalone konały, - Że to ich płacz, ich zawodzenie, nim odejdą W zapomnienie - i wtedy świeże kwiaty wzejdą, I wiekuistej pieczęci rozliczne chwały. I John (1816) - tylko pomyśleć, jak rozczarowująca musiała być anglikańska liturgia tego okresu. Jak dobrze, że inne wyznania nie mają takich problemów: The church bells toll a melancholy round, Calling the people to some other prayers, Some other gloominess, more dreadful cares, More harkening to the sermon's horrid sound. Surely the mind of man is closely bound In some blind spell: seeing that each one tears Himself from fireside joys and Lydian airs, And converse high of those with glory crowned. Still, still they toll, and I should feel a damp, A chill as from a tomb, did I not know That they are dying like an outburnt lamp, - That 'tis their sighing, wailing, ere they go Into oblivion -that fresh flowers will grow, And many glories of immortal stamp.
    2 punkty
  33. Zdjęto firankę i wystawiono buty. Za oknem cisza.
    2 punkty
  34. co ta za propozycja i chyba nie ma zmiłuj w ten chłodny szary ranek ktoś zaflankuje od tyłu i trafi gdzie nie trzeba będziesz chodziła wściekła bo on zamiast do nieba trafił wprost do piekła :))))
    2 punkty
  35. @egzegeta Jestem, Ala, taka zwyczajna, bez Pani, bardzo proszę :) Też mam półkę z poezją, może nie tak znakomitą jak Pan, ale stoją na niej, Staff, Tuwim, Asnyk, Leśmian, Iwaszkiewicz, Wierzyński, Gałczyński i wielu innych. Pisałam kiedyś z chłopakiem, który w każdym liście, przysyłał mi na zakończenie, piękny wiersz. Proszę sobie wyobrazić, że nie mogłam się doczekać kolejnego listu, a kiedy już przyszedł, zaczynałam od wiersza, Tak mnie rozkochał w poezji, że nie mogę o niej zapomnieć. Szukałam tomików, kupowałam, żeby też przesłać mu jakiś wiersz. W końcu pomyślałam nieskromnie, że sama spróbuję napisać, no i tak mi już zostało. Dziękuję Panu za tych kilka osobistych słów, życzę wielu poetyckich uniesień, i najserdeczniej pozdrawiam :)
    2 punkty
  36. To było tutaj. Gdzieś tutaj. Albowiem… Na jawie albo we śnie. Choć bardziej we śnie, ponieważ dostrzegam to, co po kryjomu wprawia w ruch uskrzydlone złudzenia. Idę. Szukam. I widzę w ciemności… Widzę dawne miejsca, co ukrywają się wśród traw, gałęzi szumiących o poranku. W mroku i chłodzie jesieni. Albowiem… Byłaś tu? Jesteś? Ja jestem. Przestrzeliną na wskroś szeroką świt sączy się nieśmiało. Blady poblask wstający u zarania drogi. Albo końca. Albo… Wiesz, ja tu jestem. I jakoś doskwiera mi chłód. I krople szemrzą. W mgielnym snopie deszczu całą flotyllą rozmyte płyną zjawy W sennym widoku. W niedośnionej do końca historii niezauważalne niosą się rzeczy. Ujrzane nagle w szparach niedomkniętych powiek. Bez ostrzeżenia. I w jakiejś bezokolicznikowej formie. Próbowałem, próbując raz jeszcze, przywłaszczyć sobie tę cząstkę bytu. Zważyć w dłoni ten ciężar pozbawiony ciężaru. Jaki tylko może się wyobrazić w szarości sennego widzenia. Tam, w dole, kiedy stoję na moście, półmrok zdradliwy, ale kuszący głębią bliższego poznania. Woła mnie. Szepcze do ucha... Drzewne bożki poruszają liściowymi wargami. W milczącej mimice zatartych twarzy, w niedokończonym zarysie konturów. W piskliwej w uszach ciszy. Szumią i szeleszczą. Konwersują ze sobą na migi. Poprzez gesty, które stają się nieomal westchnieniem. W melancholijnej ekstazie sfruwającego z wysoka wiatru. W opuszczonym przez kogoś miejscu. Albowiem… Jestem tu jeszcze. Ale, czy ty jesteś? Ja jestem. I tęsknię, wrastając w czas mijających obłoków. W rozchwianą gęstwinę gałązek. Drgającą… Po drugiej stronie nić pajęcza sperlona rosą. Błyszczy i migocze strzała z brylantu. Mienią się kryształami sześciany powietrza. Pełno tu tego. W tej otchłani. W pustce. Bez ciebie. (Włodzimierz Zastawniak, 2024-12-07)
    2 punkty
  37. @m13m1 Zostaw wspomnienia i zmykaj dopóki ducha masz w sobie niech one pilnują stolika nie czekaj nim będzie po Tobie... Pozdrawiam Adam
    2 punkty
  38. @Father Punguenty Fajne. 'Brzechwa dzieciom', to chyba moja pierwsza książka, którą sam przeczytałem. A potem znałem na pamięć, więc był powód na trochę dłuższy komentarz. Pozdrawiam :) grunt żeś jeszcze ogacony bo mnie w bramie dziś odarto z kurtki swetra w kalesony wciąż się wbija typ z kenkartą w piątek wuj w próg Samochwały wbił się nosem czując bitki jak z Kłamczuchą dwa Michały kradli mu z roweru szytki stary ubek Staś Pytalski śpi na forsie z pełną dumy żoną Kwoką bo sklep dziarski mają niemal jak 'Konsumy' z panem Koprem Kalarepka dziś po przejściach biedę klepie nieklepana dawno Rzepka smutna cuś dywany trzepie pewnie cierpi po Pietruszce której chowa chude dzieci strasznie blade więc po gruszce rwie im z wierzby wprost naprzeciw :
    2 punkty
  39. @Rafael Mariusja miałam kryzys jakiś 2-3 lata temu, ale już myślałam, że poddam się po całości, teraz jakoś pół roku temu kolejny, jestem na farmakologii więc jest zdecydowanie lepiej, aczkolwiek miewam gorsze dni
    2 punkty
  40. -Mistrzu, wielu nie może spać, co byś im radził? -Intensywne myślenie do tego prowadzi, więc powiedziałbym temu - jak jesteś w łożnicy, odłóż dręczące sprawy, nie męcz mózgownicy.
    2 punkty
  41. @egzegeta Nie wiem, czy to ktoś przeczyta, ale w sumie faktycznie radziłbym każdemu "robiącemu" sztukę poszukać w sobie figury starego drzewa. No jakby w sobie to stare drzewo odnaleźć. Dojść do tego. Doszukać się. Dużo mniejszych i większych sztukmistrzów / sztukmistrzyń tak robi, a to dobry jest przykład.
    2 punkty
  42. Suchy deszcz dziś pada, Ani to śnieg, ani kropla spada. Jakby wyjść się zmoczyć - - człowiek suchy wróci. A to dom dopiero - dachem kryty - Zalewa się pod sufit niemyty. I co zrobić, jak tam sucho, a tu mokro? Schnąć wodą, czy w suszy moknąć?
    1 punkt
  43. @Rafael Marius Dla mnie nie musi być niekończąca. Oczywiście na dalsze wyzwania (poza ciałem) jest chęć i gotowość. Dzięki za serce i komentarz, pozdrawiam.
    1 punkt
  44. @viola arvensis Silne, piękne wersy. Sanah również silna. Pozdrawiam!
    1 punkt
  45. @Radosław "Wzmaga smak potraw i miłości, ten kto czasem pości." - Sztaudynger
    1 punkt
  46. @Alicja_WysockaDziękuję za te miłe słowa. Wyobraź sobie, że też miałem takie okresy, że wstawałem w nocy i zapisywałem wymyślone podczas "snu-nie snu" wersy. Szczęśliwie minęło mi to. Miłej niedzieli. PS A dzisiaj napisałem groteskę zaczynającą się: w wysokich szpilkach ta boska Wenus to a propos tych Twoich szpilek. @FaLcorN Dzięki. Twoja wersja też fajna. Pozdro.
    1 punkt
  47. "Każda jej pozycja, to już propozycja". - Sztaudynger Pozdrawiam.
    1 punkt
  48. @BITTERSUITE Wiesz to prawda, choć od dawna w tych sprawach tylko teoretyzuję, że zaczynasz z takim ideałem, fifarafa, wiesz, legenda jakaś, a zaraz się okazuje, że tam nie ma żadnego ideału. No nie wiem ludzkie jakieś przywary, wiesz jakieś dziwne zwyczaje, słoma z butów, no różne takie i zaraz ideał lub ideałka spada z tronu. I to może być w sumie naprawdę ciekawe, interesujące i zabawne :))) Ale ja akurat mam bardzo niewiele do czynienia z postaciami z piedestałów :))
    1 punkt
  49. słońce zaszło nie musi już wschodzić tutaj wieczna jasność przeszedłem na drugą stronę patrzę na stokrotki bezwymiarowy czas to więcej niż real zmęczyło chodzenie wśród niedoskonałości gdyby to były Himalaje byłoby gładko zmagać się z codziennością podkładającą nogę trzeba być wielorybem albo mrówką nie wiadomo kim lepiej wybrałem błękit myśli swobodny bezkres 12.2024 andrew Sobota, już weekend
    1 punkt
  50. Rodzą dzieci i poczucie bezpieczeństwa jest dla nich ważniejsze, niż dla nas. Poza tym patrzą bardziej długofalowo, stąd zainteresowania rokującymi, którzy będą oparciem na lata. Pozdro.
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+01:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...