Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 23.09.2024 uwzględniając wszystkie działy
-
Kołyszą się znużone dniem fale Brzeg rozmywa dotyk kipieli A cisza leci wciąż z wiatrem By wracać w chwilach refleksji Cisza to przestrzeń dla myśli Cisza jest również samotna Lecz w niej ocean ukryty Zdaje się nie mieć końca8 punktów
-
Jestem w ciemnym, zimnym pokoju. Czas spać, wyłącznie na ukojenie myśli czekam. Nadeszła chwila ciszy i spokoju. Ze łzami w oczach na podłogę klękam. Czas Bogu ofiarować się w opiekę. Dziwne... mam siłę by nadal go wołać. Wyciągam do niego zakrwawioną rękę. Czy dane mi będzie go w niebie oglądać? Koniec myśli! Przyłóż swą głowę do poduszki! To przecież nie pistolet strażnika, lecz metalowego łóżka koniuszki przeznaczone dla małego robotnika. Zasypiam i widzę - moją siostrę, brata... Mama nas woła na gotowy posiłek. Wtem zauważam na drzwiach postać kata. Na nic był mój trud i wysiłek. Nagle się przebudzam, patrzę na moje ciało... chude, sine, udręczone. Jeszcze tydzień, góra dwa mi zostało. Chwila i zobaczę znajome twarze różami obleczone. Koniec trosk i narzekań! Czas rozgrzeszenia duszy i miłości! Nie będzie już strażnika nękań, lecz wędrówka w stronę wolności. -------------------------------------------- PS Są to przemyślenia bardziej oczami dziecka niż dorosłego człowieka, bo wiesz ten powstał koło 2017 roku, kiedy chodziłam jeszcze do szkoły podstawowej. Postanowiłam jednak mimo wszystko go opublikować, bo uważam, że ma potencjał.6 punktów
-
Rodzimy się z pierwiastkiem końca. Zabieramy profity na chwilę, aby i tak wszystko stracić. Łapiemy chciwie uczucia, ale nie możemy się nasycić. A po co? On tylko wie. *Stephen King, "Doktor Sen".5 punktów
-
Skromna żona poety, w naiwnej niewiedzy, sweterek śliczny dzierga swemu mężusiowi. Oczka płyną po drutach, nie wchodzą sąsiedzi, dziś pan mąż posiadł wenę, więc niech sobie tworzy. Wzrok na niego kieruje, od czasu do czasu, czy aby z nim dobrze i czy nie zachorzał. Bo on jest jakiś dziwny, oczy pełne blasku, rozpromienione lico - duszę trawi pożar. Myśli, że wieszcz przeżywa, dla niej przecież pisze, dozgonne swe uczucia, przemienia w wyrazy. Więc bardzo się postara, by sweterek wyszedł; zrobi z przodu warkocze - będzie mu do twarzy. Północ dawno minęła, kończą już oboje. Ona zszywa sweterek, i rękawy składa. On dobrał metafory, dał się wenie ponieść, Ostatnią strofę kończąc, sens chce dziełu nadać. "Przymierz moje kochanie ten piękny sweterek Może na mnie wylejesz swych uczuć strumienie?" A tu ranią z ust słowa, aż do bólu szczere: "Wybacz, nie mam ochoty, rozbierałem wenę." Przemiłe żony wieszczów: wy miejcie baczenie. Gdy wasz chłop wiersze pisze, wzdychając zbyt mocno, czy aby z jakąś weną przeżywa spełnienie, aż wam do końca życia - zostanie samotność.5 punktów
-
na tych ścieżkach kiedyś czyli wczoraj zostały wspomnienia w ciszy drzew które nigdy nie siwieją milczą usta błądzi twój uśmiech czasem wiatr mówi wierszem5 punktów
-
Nawet tłum głupi tego nie kupi mówisz jak Putin panie premierze już ci nie wierzę ciągle bez skazy dziurawe wały to źli bojarzy palcem im grozisz czy to nie mobbing sztab kryzysowy ostre przemowy w tym jesteś dobry powódź zamiatasz jak autokrata codziennie rano z męką na twarzy dajesz rozkazy wróć do Warszawy i nie rób siary4 punkty
-
Usiadł Dzień na skraju lata, patrzy smutno na rachunek: źle z budżetem, jak załatać taką dziurę? Słońcu wysłał już wypłatę (nadgodziny policzone), Morskiej Bryzie dał zadatek - - jeszcze w porę. A dla Burzy - część gotówki, ponoć się oburzyć miała, że potrącił jej połówkę, za ten hałas. Zakres potrzeb - całkiem spory, wiec znów trzeba sprzedać tanio swoje ranki, część wieczorów Nocy dzianej. Ta choć w letniej jest sukience, z elegancją pierwszej damy lubi sypnąć hojnie, z wdziękiem - - perseidami. A Dzień płaci jej w naturze. Zawsze potem ma zagwozdkę: dobrze robi, czy na próżno takim kosztem.?3 punkty
-
eliksir szukam mikstury która sprawi że gwiazdy przestaną porozumiewawczo mrugać i zaczną mówić umieramy na różne sposoby3 punkty
-
czy przyjaźń to miłość czy można ją pokochać czy można jej zaufać czasem jest zmienna ale stoi na mocnych filarach zbudowanych że szczerości tak wiele znaczy warta przytulania i szacunku tania nic nie kosztuje przyjaźń to wielkie słowo które nie może wstydzić trzeba mu tylko zaufać jest siostrą miłości potrafiącą ją rozumieć nawet gdy jest trudna3 punkty
-
Na strzępie ośmiokątnym wieży powalonej W czarne ziarna zdumienia żałobnie przybranym Pomiędzy dachu kroplą w kolorze zielonym A zębatym fragmentem obalonej ściany W przykurzonych promieniach słońca lutowego, Które szarą zasłonę żałoby przebiły, A teraz smutno patrzą - na dach zburzonego Kościoła i ceglane samotne mogiły, Ozdobny zegar wisi o tarczy wciąż całej, Lecz pylistą białością lekko przyprószonej Trzy figurki nietknięte, choć kruche i małe, Leżą tchnieniem upału śmiertelnie zmęczone. Zaś wskazówki – jak krzykiem rozszerzone wargi Ku płowym ślą obłokom niewczesną swą skargę…3 punkty
-
2 punkty
-
Zabawa w zbijanego zawsze była wyzwaniem. Zwinne ruchy to coś co pozwalało uniknąć ognia. Choć nogi drżały tańczyłam swój taniec. W miejscu naszego placu czerwone buty; długie sznurówki sięgają kilometrów, tu nikt nie będzie chował bliskich. W twoich ustach ziemia stała się ciałem, butem, ogniem zaprószymy czas — niech spłonie. Pomyśl, ile będzie ważył popiół na moich plecach.2 punkty
-
Judasz-to przy nich — ktoś-. Z góry, wyznaczoną, miał rolę. Podajesz na dłoni serce. Mocno bijące, spragnione. Ufasz, że jednak może? Jeszcze nie wszystko stracone. Serce uderza mocno. Aż ciało, całe wibruje. Spróbuję, myślisz, ostatni... Tak, dużo to ciebie kosztuje. Rozsądek, niepewność z nadzieją. Wraz z sercem, w głowę, pukają. Lecz wiara, że - „będzie dobrze” na bok, myśl, odpychają. Cóż z tego, że Cię oni, do siebie przytulili. Skoro w swym „miłosierdziu”, w to serce, zęby wbili. Czy teraz, wierzyć mogę? Wszystkim tym — rozmodlonym? Skoro, gdym mówił pacierz, zostałem ugodzony. Luty 2024 (Rzeszów)2 punkty
-
Lilaróż zimowitów na grządce, pokoszone, schną trawy na łące, pajęczyny posrebrzone rosą, o poranku koniec lata głoszą, coraz chłodniej, a niebo bez chmurki, po leszczynach grasują wiewiórki, zmilkły ptaki i owady w trawie, głośne tylko na bagnach żurawie i przymrozek kwiat zwarzył w ogródku, radość blaknie, bliżej nam do smutku, chociaż ciału nagości wciąż chce się, zapomnijmy; już wrzesień, już jesień.2 punkty
-
Rzekł człowiek: Zamieszkam na wyspie bezludnej. Tylko to sprawa trudna wielce, gdyż wtedy bezludną nie będzie. A jednak wyjście jakieś znajdę "Bezludna Wyspa"→dam wyspie nazwę!2 punkty
-
W dowód uznania dla jej bezdyskusyjnej urody, cóż, musiałem ukradkiem (wiadomo, nie chciałem tego czynić wszem i wobec) zajrzeć w jej dowód osobisty, a konkretnie mówiąc w pesel. Co za trzydziestka!! A potem jako że mi ulżyło, niespokojnie mogliśmy kontynuować nasze niezwykłości. Cóż, dałem jej dowód miłowania, a przynajmniej ja tak sądzę, a mylić się jeszcze tutaj można, choć usilnie próbują nam tego zabraniać. No naprawdę, że też niektóre one potrafią się tak nieziemsko trzymać... Ciut wcześniej drinki wybrzmiewały zaskoczeniem wręcz z kategorii nawet przypuszczalnie nieobyczajnych. Właściwie rzecz biorąc smakowały nimalże prawdziwym niedowierzaniem, że no jak to. Zbity z tropu zachodziłem w głowę chwil kilka. Natomiast trochę później myślałem już tylko o dowodzie wdzięczności. I właściwie z tymi myślami zostawałem sam na sam ze sobą. Warszawa – Stegny, 21.09.2024r.2 punkty
-
W moim pokoju rozmawiam z przedmiotami jak pogłaszczę czajnik dostanę herbaty na stoliku budzik przewraca oczami dywan się uśmiecha do kapci kudłaty rozmawiam i słucham spokojnych dialogów gdzie słowa wciąż płyną powolnym strumieniem samotność z butami usiadła na progu na twarzy powaga ogromne znużenie a lampa przygasła zraniona szeptami że światło wciąż razi odbija się w oczach tapety obwisły gdzieniegdzie miejscami komoda choć stara jest dalej urocza spytałem zasłonę czy nie lubi słońca co w szarym półmroku gdzieś pnie się ku górze i mógłbym tak gadać i gadać bez końca wazonik na stole przygarnął trzy róże2 punkty
-
o rety! zawołały komety! a asteroidy wtórowały aż pulsowały pulsary! mrowisko srebrne na naszej Drodze Mlecznej ....grawiloty niepotrzebne! a i wahadłowce niekoniecznie! wiwat teleportacja jedyna słuszna racja! Mars. Jowisz. Saturn. Moniuszko. Słowacki. Lem. największy w tem ambaras żeby dwoje chciało na raz!2 punkty
-
Winstonowi Churchillowi - Mistrzu, wolna elekcja, czy dobra dla kraju? - Ma wad wiele, bo ludzie głupio wybierają. emocje topią rozum, kandydaci mamią, potem się wycofują, nim wyschnie atrament. Jeśli powiedzą prawdę, nie będą wybrani, bo lepiej się czujemy żyjąc złudzeniami Nie jest to system dobry, a na domiar złego, dotąd nie wymyślono żadnego lepszego.2 punkty
-
@Andrzej_Wojnowski Piękne przesłanie, a cały wiersz prawdziwy. Super biorę do ulubionych Pozdrawiam Adam2 punkty
-
@hauser Skucha. Sorry. Pomyślę. Może faktycznie coś warto z tym zrobić, a nie pisać jakieś egzystencjalne pierdoły dla przyjaciół. https://tujon.bandcamp.com/track/szcz-liwa-kobieta pozdr.2 punkty
-
@Łucja Maksymilian Kiedyś wysłałem e-maila do Pana B. z podobnym problemem. Jeszcze nie odpisał. Rozumiem, pytających jest dużo. Pokornie czekam w kolejce. pozdr. PS. Mail do Pana B. Do Ciebie maila piszę Panie czy słyszysz słów błagalny krzyk samotne drzewo wiatr połamie i nie osłoni jego nikt a gdyby rosło w licznym tłumie potężnych dębów jasnych brzóz przetrwałoby najgorsze burze niestraszny byłby żaden wróg pozwól mi Boże rosnąć w lesie gdzie szczerze śpiewa każdy liść i dźwięk radości zawsze niesie tony że warto wspólnie żyć2 punkty
-
to nic że lato minęło że jesień swoje drzwi szeroko otworzyła to nic że nadzieja nie puka a noc nie taka to nic że marzenia i uśmiech nie tulą się do siebie to nic że na ulicach widać zapomnienie że nie ten horyzont to nic że świat się sprzeciwia i tak prawdą jest to nic że człowiek innym się nie kłania że ciemność rządzi to nic że życie idzie nie tą drogą i tak z nami wygra to nic że czas ciągle przed nami takie jego prawo owe nic to czysta poezja to ona sensem życia2 punkty
-
@Łucja Maksymilian Bardzo wzruszający wiersz, jest w nim mądrość dorosłego człowieka z dużą wyobraźnią. Pozdrawiam Adam2 punkty
-
2 punkty
-
@jan_komułzykant myślałem że jesteś bardziej romantyczny a to tylko alternator - brrr :)) @Antoine W u mnie tylko kot - miasto Pozdraiwam2 punkty
-
widziałem płaczącą wierzbę zgubiła gruszki zapewne potwierdziły to wiszące witki lecz sądzę że nie powiedziały o wszystkim2 punkty
-
kto pierwszy miarę przegiął kto pierwszy sens wypaczył kto ludzi miał za przedmiot kto świętość przeinaczył kto prawo i historię w nieswoje ubrał buty kto komu wyda paszport czy zdecydujesz tu ty zaparzeni fałszem niewybrednym słowem oszwabiani z marszu w mainstreamowy obieg z nienawistnych gestów frakcji nieznajomych drążyć wciąż będziemy błądzić po kryjomu kto pierwszy cześć wyprzedał kto uśmiech grał beztroski kto suwerenność w legat podmienił kto jednostki ze wschodu zwijał w biegu kto zmieniał nas na drobne w krzyżackim kto szeregu kto trwał kto brał na odlew otoczeni fałszem napastliwym słowem oszwabiani wspak wstecz z pychy w nowomowę z natarczywym trendem obcym nieznajomym sądzić się będziecie mącić po kryjomu kto dobre inwestycje w zielony ład wpakował zielonej niegdyś wyspie los nędzny wykreował kto firmy zmiótł naiwnych zapędził w życie marne kto wolność oddał i znikł lub wysłał pod latarnię zapuszczony w bierność w konia przerobiony brniesz z chaosu w ciemność by się nie wyłonić zaprawionym w kłamstwa cynizm i obłudę i szkolony amstaf w budzie przetrwa z trudem * Anawa "Korowód", Autor: Leszek Aleksander Moczulski1 punkt
-
W domu nad rozlewiskiem ktoś cichą na gitarze melodię gra Melodię ktorej lubi się kłaniać las trzcinowy i królewski ptak W domu nad rozlewiskiem słychać płacz miłości której cząstkę wchłonęła jego toń i mgła1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
@Łukasz Jasiński ja to nie lubię półek:) mam gołe, oddychające ściany:) wieszak na ubranie na kółkach i szafki w kuchni mam na kółkach:) lubię styl japoński, choć łóżko mam normalne, bardzo wygodne i wyżej :) sama opłacam wszystko za pensję:) ja nie mam spraw urzędowych, mam wszystko opłacone terminowo:)1 punkt
-
pod jaki bit to? jestem naprawdę nikim żeby oceniać. tesktowo : aż się prosi o bit i wykrzyczane to do mikrofonu merytorycznie: każdy ma prawo do swojego punktu widzenia. Nawet jeśli się z nim nie zgadzam: szanuję. Pozdro.1 punkt
-
@FaLcorN Dziękuję, może zajrzę kiedyś, choć książek mam już dużą kolejkę... Również pozdrawiam i życzę zupełnie tego samego :)1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Podoba mi się Twoja zmiana perspektywy: osobiście bardzo lubię pisac czasem coś patrząc 'cudzymi oczami'.1 punkt
-
@Łukasz Jasiński z daleka od ludzi, od lewusów. uciekam w naturę i mam wszystko gdzieś, najbardziej jestem szczęśliwa sama, z kimś być to nerwy mnie biorą. ja nic nie piszę na innych portalach, krótka opinia i basta. nie przepadam za ocenianiem innych, rzadko ktoś mi się najbardziej podoba. Nie potrzebuję waszej poezji. Tylko swoją lubię.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Fantastycznie jest nie robić nic Ale żeby to było takie fajne nierobienie Podarowane przez los Nie martwić się o żarcie O spanie Mieć przy sobie psa z uroczą mordką Co ma brewki nad ślepiami jak drugie spojrzenie Drugi człowiek niekoniecznie potrzebny Chyba że też fajny z miłością bliźniego w sercu A potem byśmy coś jednak robili Coś całkiem zwyczajnego Bo nasza nadzwyczajność Zupełnie by nam wystarczyła Dobrze jest czasem nie robić nic I trochę pomarzyć Takie proste marzenia Zupełnie zwyczajne Mój Boże1 punkt
-
Janko, nie sposób doczytać z powodu czcionki, Ty byś nie dał za to serca. Uśmiechnął mnie tuty, tak sobie przeczytałam. Wszyscy my takie tutoki, to mamy demokratycznie ;) Fajny tekst, taki z wnerwem :) To pan Moczulski zdaje się że ten tekst, dobrze pamiętam? Pzdr :)1 punkt
-
@Łucja Maksymilian Kruchość w pracy się hartuje. Dziękuję Boże, że dałeś mi wybór. Pozdrawiam serdecznie Miłego dnia1 punkt
-
1 punkt
-
@Kwiatuszek Bo co duszy, tej słuchanie To poruszy, piękne granie Niezwykle głęboki wiersz I prawdziwy M.1 punkt
-
nie wierz nigdy kobiecie dobrą radę ci dam nic gorszego na świecie nie przytrafia się nam Mars. Jowisz. Saturn. wiruje jak Czerwony Młyn nasza Droga Mleczna... może uwierzyć tranwestycie? wiara to niekonieczna i boginie z wyspy Lesbos też czuwają przy zegarze z kurantem.... cóż... boisz się?... nieeeee...... zażyj taabaaaaki! albo ssij dropsy! bo na Marsie też są mopsy!1 punkt
-
W mieście nie było wojny, Lecz były suknie barwne, Połyskliwe lakierki, Koafiury, kokardy. Były wystawy sklepów, A w nich kolekcje nowe, Spódnice aksamitne I broszki szylkretowe. Były zgrabne posągi, Teatralne - kotary, Pantomimy zabawne, Zabytkowe zegary. Spektakl znany – w operze, W zoo – indyjskie słonie, W kawiarni - kruche ciastka, A w cyrku – psy i konie. Pełne balowe sale, Tęczowe żyrandole, Nuty – wciąż niezużyte, Krzyżyki i bemole. Fraki i garnitury, Fryzur najnowsza moda, Elegancja wraz z szykiem I z wykwintem – uroda. Było taktów dwanaście, Wyszukane ukłony, Towarzyskie intrygi, Formy – oraz fasony. Wtem przestrzeń popękała Na części niezliczone, Pozostały okruchy Perliście kryształowe, Walc o barwie patyny W pół taktu zatrzymany, Ugodzona niewinność, Czasoprzestrzeni rany, Porcelana stłuczona Na stołów katafalkach, Fragment ramy obrazu, Nadpalona woalka. Pod sarkofagiem dachu (W pozie dość makabrycznej) Zostały piruety Na zawsze już statyczne. Zostały koafiury Pod kołdrą cementową, Torebki niepotrzebne, Niedokończone słowo, Już bez spojrzenia słońca Rozsypane perełki, Dwa pierścionki zgubione I bez połysku szkiełka, Pantofelek różowy (Nieżyjącej księżniczki) I trzy guziki małe Od minionej spódniczki. Na piramidach gruzu Miast powiewu nadziei Kruki nokturnem skrzydeł Na cztery strony wieją.1 punkt
-
zrywam się w noc targając w strzępy sen co głowę mą obłóczył bo przeraźliwy dziki dźwięk przeszył czynności tej intymność liżąc tak gorzkiej sytuacji smak w lot myśli pierzchły w ciemność nerwowy dreszcz wzdryga ciałem z którego strachu kwas się sączy zalewam płomieniem świecy drżąc jak on trwożną izby otchłań próbując scalić strzaskany gwałtem odwagi marnej pancerz zmysły zajadle już oswojoną przestrzeń gryzą wzdłuż i wszerz tam kąty dobrze znane krzywią się niepomne żadnych działań jakież czeluści wypluły z siebie ten odgłos demoniczny wżera się niczym głodny kornik w łyko w mózg mój to pytanie szczęściem senność z wolna rozrzedza myśli nazbyt rozedrgane wtem ciszą znowuż zawładnął charkot tym razem ustawiczny słuchu strukturę zbyt subtelną nadwyrężając koszmarnie źródłem jego chrapanie zaś jest śpiącej obok ukochanej1 punkt
-
Dwa dni temu (ten wierszyk ma więcej dni) weszłam z rana do sklepu (do którego zwykle nie wchodzę, ale coś mnie tknęło), weszłam w środek rozmowy. Jakaś klientka miała problem, ale nie bardzo mogłam zrozumieć o co chodzi, czy coś z bieżącymi cenami czy reklamacja... kobieta tak niewyraźnie i cicho mówiła, a przestać nie chciała i chyba mówiła o czymś w kółko, bo druga kobieta jej odpowiadała kilka razy pod rząd wciąż w taki sam sposób. Ta druga, jak sytuacja wskazywała to była kierowniczka, która mówiła płynnie, ładnie, wyraźnie i słychać ją było w całym sklepie. Słaba jest rola deptanego, bo nawet jeśli zbierze siły i chęci i uderzy w jakiegoś depczącego z zamiarem nadepnięcia go, to ma z tym duży problem. Dzięki za podzielenie się odczuciami. Pozdrawiam :)1 punkt
-
Był masażysta w klubie piłkarskim, co u piłkarzy popadł w niełaski, gdyż wyszło na jaw, że robił jaja, gdy, jako masarz, robił kiełbaski.1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+01:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne