Ranking
- uwzględniając wszystkie działy
-
Wprowadź datę
-
Cały czas
8 Kwietnia 2017 - 10 Października 2025
-
Rok
10 Października 2024 - 10 Października 2025
-
Miesiąc
10 Września 2025 - 10 Października 2025
-
Tydzień
3 Października 2025 - 10 Października 2025
-
Dzisiaj
10 Października 2025
-
Wprowadź datę
23.09.2024 - 23.09.2024
-
Cały czas
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 23.09.2024 uwzględniając wszystkie działy
-
Kołyszą się znużone dniem fale Brzeg rozmywa dotyk kipieli A cisza leci wciąż z wiatrem By wracać w chwilach refleksji Cisza to przestrzeń dla myśli Cisza jest również samotna Lecz w niej ocean ukryty Zdaje się nie mieć końca8 punktów
-
Jestem w ciemnym, zimnym pokoju. Czas spać, wyłącznie na ukojenie myśli czekam. Nadeszła chwila ciszy i spokoju. Ze łzami w oczach na podłogę klękam. Czas Bogu ofiarować się w opiekę. Dziwne... mam siłę by nadal go wołać. Wyciągam do niego zakrwawioną rękę. Czy dane mi będzie go w niebie oglądać? Koniec myśli! Przyłóż swą głowę do poduszki! To przecież nie pistolet strażnika, lecz metalowego łóżka koniuszki przeznaczone dla małego robotnika. Zasypiam i widzę - moją siostrę, brata... Mama nas woła na gotowy posiłek. Wtem zauważam na drzwiach postać kata. Na nic był mój trud i wysiłek. Nagle się przebudzam, patrzę na moje ciało... chude, sine, udręczone. Jeszcze tydzień, góra dwa mi zostało. Chwila i zobaczę znajome twarze różami obleczone. Koniec trosk i narzekań! Czas rozgrzeszenia duszy i miłości! Nie będzie już strażnika nękań, lecz wędrówka w stronę wolności. -------------------------------------------- PS Są to przemyślenia bardziej oczami dziecka niż dorosłego człowieka, bo wiesz ten powstał koło 2017 roku, kiedy chodziłam jeszcze do szkoły podstawowej. Postanowiłam jednak mimo wszystko go opublikować, bo uważam, że ma potencjał.6 punktów
-
Rodzimy się z pierwiastkiem końca. Zabieramy profity na chwilę, aby i tak wszystko stracić. Łapiemy chciwie uczucia, ale nie możemy się nasycić. A po co? On tylko wie. *Stephen King, "Doktor Sen".5 punktów
-
Skromna żona poety, w naiwnej niewiedzy, sweterek śliczny dzierga swemu mężusiowi. Oczka płyną po drutach, nie wchodzą sąsiedzi, dziś pan mąż posiadł wenę, więc niech sobie tworzy. Wzrok na niego kieruje, od czasu do czasu, czy aby z nim dobrze i czy nie zachorzał. Bo on jest jakiś dziwny, oczy pełne blasku, rozpromienione lico - duszę trawi pożar. Myśli, że wieszcz przeżywa, dla niej przecież pisze, dozgonne swe uczucia, przemienia w wyrazy. Więc bardzo się postara, by sweterek wyszedł; zrobi z przodu warkocze - będzie mu do twarzy. Północ dawno minęła, kończą już oboje. Ona zszywa sweterek, i rękawy składa. On dobrał metafory, dał się wenie ponieść, Ostatnią strofę kończąc, sens chce dziełu nadać. "Przymierz moje kochanie ten piękny sweterek Może na mnie wylejesz swych uczuć strumienie?" A tu ranią z ust słowa, aż do bólu szczere: "Wybacz, nie mam ochoty, rozbierałem wenę." Przemiłe żony wieszczów: wy miejcie baczenie. Gdy wasz chłop wiersze pisze, wzdychając zbyt mocno, czy aby z jakąś weną przeżywa spełnienie, aż wam do końca życia - zostanie samotność.5 punktów
-
Nawet tłum głupi tego nie kupi mówisz jak Putin panie premierze już ci nie wierzę ciągle bez skazy dziurawe wały to źli bojarzy palcem im grozisz czy to nie mobbing sztab kryzysowy ostre przemowy w tym jesteś dobry powódź zamiatasz jak autokrata codziennie rano z męką na twarzy dajesz rozkazy wróć do Warszawy i nie rób siary4 punkty
-
na tych ścieżkach kiedyś czyli wczoraj zostały wspomnienia w ciszy drzew które nigdy nie siwieją milczą usta błądzi twój uśmiech czasem wiatr mówi wierszem4 punkty
-
Usiadł Dzień na skraju lata, patrzy smutno na rachunek: źle z budżetem, jak załatać taką dziurę? Słońcu wysłał już wypłatę (nadgodziny policzone), Morskiej Bryzie dał zadatek - - jeszcze w porę. A dla Burzy - część gotówki, ponoć się oburzyć miała, że potrącił jej połówkę, za ten hałas. Zakres potrzeb - całkiem spory, wiec znów trzeba sprzedać tanio swoje ranki, część wieczorów Nocy dzianej. Ta choć w letniej jest sukience, z elegancją pierwszej damy lubi sypnąć hojnie, z wdziękiem - - perseidami. A Dzień płaci jej w naturze. Zawsze potem ma zagwozdkę: dobrze robi, czy na próżno takim kosztem.?3 punkty
-
eliksir szukam mikstury która sprawi że gwiazdy przestaną porozumiewawczo mrugać i zaczną mówić umieramy na różne sposoby3 punkty
-
czy przyjaźń to miłość czy można ją pokochać czy można jej zaufać czasem jest zmienna ale stoi na mocnych filarach zbudowanych że szczerości tak wiele znaczy warta przytulania i szacunku tania nic nie kosztuje przyjaźń to wielkie słowo które nie może wstydzić trzeba mu tylko zaufać jest siostrą miłości potrafiącą ją rozumieć nawet gdy jest trudna3 punkty
-
Na strzępie ośmiokątnym wieży powalonej W czarne ziarna zdumienia żałobnie przybranym Pomiędzy dachu kroplą w kolorze zielonym A zębatym fragmentem obalonej ściany W przykurzonych promieniach słońca lutowego, Które szarą zasłonę żałoby przebiły, A teraz smutno patrzą - na dach zburzonego Kościoła i ceglane samotne mogiły, Ozdobny zegar wisi o tarczy wciąż całej, Lecz pylistą białością lekko przyprószonej Trzy figurki nietknięte, choć kruche i małe, Leżą tchnieniem upału śmiertelnie zmęczone. Zaś wskazówki – jak krzykiem rozszerzone wargi Ku płowym ślą obłokom niewczesną swą skargę…3 punkty
-
2 punkty
-
Zabawa w zbijanego zawsze była wyzwaniem. Zwinne ruchy to coś co pozwalało uniknąć ognia. Choć nogi drżały tańczyłam swój taniec. W miejscu naszego placu czerwone buty; długie sznurówki sięgają kilometrów, tu nikt nie będzie chował bliskich. W twoich ustach ziemia stała się ciałem, butem, ogniem zaprószymy czas — niech spłonie. Pomyśl, ile będzie ważył popiół na moich plecach.2 punkty
-
Lilaróż zimowitów na grządce, pokoszone, schną trawy na łące, pajęczyny posrebrzone rosą, o poranku koniec lata głoszą, coraz chłodniej, a niebo bez chmurki, po leszczynach grasują wiewiórki, zmilkły ptaki i owady w trawie, głośne tylko na bagnach żurawie i przymrozek kwiat zwarzył w ogródku, radość blaknie, bliżej nam do smutku, chociaż ciału nagości wciąż chce się, zapomnijmy; już wrzesień, już jesień.2 punkty
-
W dowód uznania dla jej bezdyskusyjnej urody, cóż, musiałem ukradkiem (wiadomo, nie chciałem tego czynić wszem i wobec) zajrzeć w jej dowód osobisty, a konkretnie mówiąc w pesel. Co za trzydziestka!! A potem jako że mi ulżyło, niespokojnie mogliśmy kontynuować nasze niezwykłości. Cóż, dałem jej dowód miłowania, a przynajmniej ja tak sądzę, a mylić się jeszcze tutaj można, choć usilnie próbują nam tego zabraniać. No naprawdę, że też niektóre one potrafią się tak nieziemsko trzymać... Ciut wcześniej drinki wybrzmiewały zaskoczeniem wręcz z kategorii nawet przypuszczalnie nieobyczajnych. Właściwie rzecz biorąc smakowały nimalże prawdziwym niedowierzaniem, że no jak to. Zbity z tropu zachodziłem w głowę chwil kilka. Natomiast trochę później myślałem już tylko o dowodzie wdzięczności. I właściwie z tymi myślami zostawałem sam na sam ze sobą. Warszawa – Stegny, 21.09.2024r.2 punkty
-
W moim pokoju rozmawiam z przedmiotami jak pogłaszczę czajnik dostanę herbaty na stoliku budzik przewraca oczami dywan się uśmiecha do kapci kudłaty rozmawiam i słucham spokojnych dialogów gdzie słowa wciąż płyną powolnym strumieniem samotność z butami usiadła na progu na twarzy powaga ogromne znużenie a lampa przygasła zraniona szeptami że światło wciąż razi odbija się w oczach tapety obwisły gdzieniegdzie miejscami komoda choć stara jest dalej urocza spytałem zasłonę czy nie lubi słońca co w szarym półmroku gdzieś pnie się ku górze i mógłbym tak gadać i gadać bez końca wazonik na stole przygarnął trzy róże2 punkty
-
o rety! zawołały komety! a asteroidy wtórowały aż pulsowały pulsary! mrowisko srebrne na naszej Drodze Mlecznej ....grawiloty niepotrzebne! a i wahadłowce niekoniecznie! wiwat teleportacja jedyna słuszna racja! Mars. Jowisz. Saturn. Moniuszko. Słowacki. Lem. największy w tem ambaras żeby dwoje chciało na raz!2 punkty
-
Winstonowi Churchillowi - Mistrzu, wolna elekcja, czy dobra dla kraju? - Ma wad wiele, bo ludzie głupio wybierają. emocje topią rozum, kandydaci mamią, potem się wycofują, nim wyschnie atrament. Jeśli powiedzą prawdę, nie będą wybrani, bo lepiej się czujemy żyjąc złudzeniami Nie jest to system dobry, a na domiar złego, dotąd nie wymyślono żadnego lepszego.2 punkty
-
@Andrzej_Wojnowski Piękne przesłanie, a cały wiersz prawdziwy. Super biorę do ulubionych Pozdrawiam Adam2 punkty
-
@hauser Skucha. Sorry. Pomyślę. Może faktycznie coś warto z tym zrobić, a nie pisać jakieś egzystencjalne pierdoły dla przyjaciół. https://tujon.bandcamp.com/track/szcz-liwa-kobieta pozdr.2 punkty
-
@Łucja Maksymilian Kiedyś wysłałem e-maila do Pana B. z podobnym problemem. Jeszcze nie odpisał. Rozumiem, pytających jest dużo. Pokornie czekam w kolejce. pozdr. PS. Mail do Pana B. Do Ciebie maila piszę Panie czy słyszysz słów błagalny krzyk samotne drzewo wiatr połamie i nie osłoni jego nikt a gdyby rosło w licznym tłumie potężnych dębów jasnych brzóz przetrwałoby najgorsze burze niestraszny byłby żaden wróg pozwól mi Boże rosnąć w lesie gdzie szczerze śpiewa każdy liść i dźwięk radości zawsze niesie tony że warto wspólnie żyć2 punkty
-
to nic że lato minęło że jesień swoje drzwi szeroko otworzyła to nic że nadzieja nie puka a noc nie taka to nic że marzenia i uśmiech nie tulą się do siebie to nic że na ulicach widać zapomnienie że nie ten horyzont to nic że świat się sprzeciwia i tak prawdą jest to nic że człowiek innym się nie kłania że ciemność rządzi to nic że życie idzie nie tą drogą i tak z nami wygra to nic że czas ciągle przed nami takie jego prawo owe nic to czysta poezja to ona sensem życia2 punkty
-
@Łucja Maksymilian Bardzo wzruszający wiersz, jest w nim mądrość dorosłego człowieka z dużą wyobraźnią. Pozdrawiam Adam2 punkty
-
2 punkty
-
@jan_komułzykant myślałem że jesteś bardziej romantyczny a to tylko alternator - brrr :)) @Antoine W u mnie tylko kot - miasto Pozdraiwam2 punkty
-
widziałem płaczącą wierzbę zgubiła gruszki zapewne potwierdziły to wiszące witki lecz sądzę że nie powiedziały o wszystkim2 punkty
-
kto pierwszy miarę przegiął kto pierwszy sens wypaczył kto ludzi miał za przedmiot kto świętość przeinaczył kto prawo i historię w nieswoje ubrał buty kto komu wyda paszport czy zdecydujesz tu ty zaparzeni fałszem niewybrednym słowem oszwabiani z marszu w mainstreamowy obieg z nienawistnych gestów frakcji nieznajomych drążyć wciąż będziemy błądzić po kryjomu kto pierwszy cześć wyprzedał kto uśmiech grał beztroski kto suwerenność w legat podmienił kto jednostki ze wschodu zwijał w biegu kto zmieniał nas na drobne w krzyżackim kto szeregu kto trwał kto brał na odlew otoczeni fałszem napastliwym słowem oszwabiani wspak wstecz z pychy w nowomowę z natarczywym trendem obcym nieznajomym sądzić się będziecie mącić po kryjomu kto dobre inwestycje w zielony ład wpakował zielonej niegdyś wyspie los nędzny wykreował kto firmy zmiótł naiwnych zapędził w życie marne kto wolność oddał i znikł lub wysłał pod latarnię zapuszczony w bierność w konia przerobiony brniesz z chaosu w ciemność by się nie wyłonić zaprawionym w kłamstwa cynizm i obłudę i szkolony amstaf w budzie przetrwa z trudem * Anawa "Korowód", Autor: Leszek Aleksander Moczulski1 punkt
-
Ty, który masz we władaniu gwiazdy i morza, wschody i zachody słońca, lodowe olbrzymy i tajemnicze jaskinie, najwyższe góry i najpiękniejsze rzeki, złote pola i rubinowe owoce jabłoni, obfite ogrody i ciche lasy, dostojne lwy i szybkie pantery... Dlaczego właśnie Ty, tak potężny, tak wszechwładny stworzyłeś kruchego mnie.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
@Łukasz Jasiński ja to nie lubię półek:) mam gołe, oddychające ściany:) wieszak na ubranie na kółkach i szafki w kuchni mam na kółkach:) lubię styl japoński, choć łóżko mam normalne, bardzo wygodne i wyżej :) sama opłacam wszystko za pensję:) ja nie mam spraw urzędowych, mam wszystko opłacone terminowo:)1 punkt
-
@violetta A kto utrzymuje pani mieszkanie? Kto robi opłaty? Kto pilnuje spraw urzędowych? Kto robi zakupy? Na Datezone (nick: Jamere) - jest to całkowicie legalna strona dla dorosłych - znajdzie mnie pani na dzikim łonie natury, teraz: nie mam na to czasu - mam swój własny azyl artystyczny, dziś: wychodząc na pocztę (przy okazji wyrzucając śmiecie: plastyk i resztki jedzenia) - zauważyłem półkę, zdążyłem ją zabrać i stoi w przedpokoju (umyłem ją), sam nie dałem rady wnieść na czwarte piętro z zakupami (wracając z poczty: zrobiłem przy okazji zakupy) - sąsiad z trzeciego piętra wzniósł mi zakupy i postawił obok drzwi, ja: półkę, ciężka była, bo: to prawdziwe drewno, ludzie naprawdę marnują wiele rzeczy... Łukasz Jasiński1 punkt
-
1 punkt
-
@Andrzej_Wojnowski piękny utwór. Mam nadzieję, że kiedyś będzie odpowiedź na maila, może skrzynka pocztowa jest przeładowana ;) Pozdrawiam serdecznie!1 punkt
-
@FaLcorN Dziękuję, może zajrzę kiedyś, choć książek mam już dużą kolejkę... Również pozdrawiam i życzę zupełnie tego samego :)1 punkt
-
1 punkt
-
Dziecko jak dziecko ale trafiło w sedno. Duch Święty wkłada czasami w usta dzieci zdania, które one do końca nie rozumieją a u dorosłego, który to usłyszy zmienia jego dotychczasowe życie!!!! Pozdrawiam1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Fantastycznie jest nie robić nic Ale żeby to było takie fajne nierobienie Podarowane przez los Nie martwić się o żarcie O spanie Mieć przy sobie psa z uroczą mordką Co ma brewki nad ślepiami jak drugie spojrzenie Drugi człowiek niekoniecznie potrzebny Chyba że też fajny z miłością bliźniego w sercu A potem byśmy coś jednak robili Coś całkiem zwyczajnego Bo nasza nadzwyczajność Zupełnie by nam wystarczyła Dobrze jest czasem nie robić nic I trochę pomarzyć Takie proste marzenia Zupełnie zwyczajne Mój Boże1 punkt
-
@jan_komułzykant nie musiałeś przytaczać korowodu :) (napisał go p. Moczulski dla Grechuty) myślę że wszyscy tu znają - a parafraza super, nucę sobie jeszcze...1 punkt
-
@Kwiatuszek Bo co duszy, tej słuchanie To poruszy, piękne granie Niezwykle głęboki wiersz I prawdziwy M.1 punkt
-
Albo tak…. Bo zawsze tak jest… Chwilkę moment chwyta się w dłonie a potem przechowuje w pamięci aż pamięć umrze my razem z nią.1 punkt
-
1 punkt
-
Gdy kołdra, którą do tej chwili byłam całkowicie zakryta, zaczęła mnie odsłaniać, poczułam, że nie wytrzymuję nerwowo. Zacisnęłam drżące usta, aby nie krzyczeć, drżące powieki, aby przestać go widzieć oraz dłonie - dygoczące - na krawędzi materiału. Te ostatnie w wiadomym celu. Umysł, poczułam to wyraźnie, zlodowaciał mi. Dosłownie. Zastygł, chociaż jeszcze przede chwilą dygotał, przerażony jak reszta mnie: z sercem włącznie. Wiedziałam, że na mnie patrzy mimo, iż nie widziałam go, wciąż zaciskając powieki. Wiedziałam to, mimo iż mój zatrzymany strachem umysł był jak martwy. A gdyby moje drżące z przerażenia ciało było zdolne odczuwać, najpewniej zdałabym sobie sprawę z padającego na mnie cienia. Jednak zbiegiem okoliczności usłyszałam, że siada tuż obok, odsunąwszy kołdrę jeszcze bardziej. Milczenie i brak dotyku z jego strony były dojmujące jeszcze silniej niż wtedy, gdyby się odezwał. Chociaż mogłam oczekiwać, że to, co powie, będzie niczym miłym. Gdy po czasie, którego nie potrafiłam określić - nawet w przybliżeniu - zmartwiałym umysłem, powoli otworzyłam oczy, wciąż siedział tuż przy mnie. Zapatrzony gdzieś w przestrzeń. Bałam się poruszyć, ba! - nawet swobodniej odetchnąć. Nie mówiąc już o dotknięciu go wciąż dygoczącymi z emocji palcami. Spojrzałam na nie, najpierw uniósłszy - bardzo, ale to bardzo wolno - prawą dłoń, a zaraz potem lewą. Wciąż siedział, nic powiedziawszy... wciąż spoglądając gdzieś przed siebie. A ja wciąż próbowałam zdobyć się na odwagę. By powiedzieć chociaż słowo pomimo, że miałam żadne pojęcie, jakie to mogłoby być słowo. I aby go dotknąć. W odtajałym umyśle bezładnie poruszały mi się słowa. Rozpędzone do tego stopnia, że nie wiedziałam, jakie. Milczałam więc, wciąż i wciąż. Dłonie, które wbrew strachowi udało mi się unieść, teraz znów zaczęły drżeć. Coraz bardziej widocznie i coraz bardziej odczuwalnie. Zwolna stało się dla mnie jasne, że nasze dwa milczenia zaczynają przekształcać się w jedno. Myśl ta poraziła mnie kolejnym zimnem. - Mi... chał... - przez zmartwiałe gardło przeciągnęłam drżący szept. - Po... powiedz... coś... Hotel Pinthaliya, Habarana, 20. Września 20241 punkt
-
ocean przecina wszystko teraz kąpię się w połowie czasu przestrzeni i wyobraźni macam palcem dotykam zezwól mi na komentarz w każdym kolorze wody będzie burza a niebo wciąż milczy1 punkt
-
1 punkt
-
nie wierz nigdy kobiecie dobrą radę ci dam nic gorszego na świecie nie przytrafia się nam Mars. Jowisz. Saturn. wiruje jak Czerwony Młyn nasza Droga Mleczna... może uwierzyć tranwestycie? wiara to niekonieczna i boginie z wyspy Lesbos też czuwają przy zegarze z kurantem.... cóż... boisz się?... nieeeee...... zażyj taabaaaaki! albo ssij dropsy! bo na Marsie też są mopsy!1 punkt
-
w moim domu każdy do woli może mówić śpiewać malować i rzeźbić o niej - ba nawet śnić ale nikomu - nawet gościom nie wolno z niej żartować wyśmiewać się ani kpić bo ja swój dom zbudowałem na fundamencie którego ona jest najważniejszym spoiwem spoiwem posiadającym wielką moc która ciągle upiększa i rozjaśnia sobą nie tylko jego pokoje lecz każdą mieszkającą w nim twarz i to nie tylko od wielkiego Święta ale każdego dnia1 punkt
-
Postać, którą śniłam, a zatem którą wydawało mi się, że widzę - a może jednak nie był to sen, może widziałam go naprawdę! - znów poruszyła się. Wyraźnie czyniąc krok w moją stronę, a potem drugi. Przybliżając się ku mnie, tak jakby jej fizyczna - fizyczna? - bliskość zależała od moich myśli. A może rzeczywiście zależała - pomyślałam. Odgarnęłam kołdrę na bok. Powoli, ruchem pełnym wahania. Wciąż wątpiąca, czy nie ulegam złudzeniu, czy widzę to, co wydaje mi się, że widzę. I uniosłam się, siadając - Michał? - powiedziałam cicho. - Jesteś tu naprawdę? Ale... jak to? Przecież... Kolejny, równie wyraźny krok w moją stronę wydał mi się bardziej rzeczywisty. Poczułam, że zaczynam się bać. - Jesteś... tu... naprawdę? - wyszeptałam, wbijając spojrzenie w dywan. Znów wydało mi się, że postąpił ku mnie kolejny krok. Tym razem odniosłam wrażenie, że czuję jego energię. Jakby istotnie zjawił się tutaj, w moim pokoju. Jakby zjawił się i był rzeczywiście. Jeszcze dwa kroki - pomyślałam - i... Prawie odczułam rzucany przezeń cień. Zrobiło mi się jakby chłodniej, splotłam dłonie, dotąd swobodnie oparte na kolanach. - Michał... - nadal wbijałam wzrok w dywan. - Zaczynam się bać... Z kolejnym krokiem, który zobaczyłam pomimo opuszczonych oczu, zrobiło mi się jeszcze chłodniej. Zadrżałam widząc, że stoi tuż obok. Na wyciągnięcie ręki. Powoli, bardzo powoli, uniosłam wzrok. - Michał, nie strasz mnie... - wyszeptałam na widok jego poważnej miny i emocji, którą dostrzegłam w jego oczach. - Boję się... jest mi chłodno... wręcz zimno i... Gdy wyciągnął rękę w moją stronę, nie wytrzymałam napięcia. Błyskawicznie chwyciłam kołdrę i cała schowałam się pod nią. Już nie drżąc, ale dygocząc. Z zimna i ze strachu. Wydało mi się, że widzę go przez tkaninę kołdry. I że robi się jeszcze zimniej. Z trudem powstrzymałam się, aby nie krzyknąć, kuląc się. Także wewnętrznie. - Michał... Gdańsk, 13. Września 20241 punkt
-
@Klip Znana szpadzistka z Białego Stoku miała szermierza kiedyś na oku. I w tym rzecz cała, na oku miała, a chciała go mieć z tyłu i z boku.1 punkt
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne