Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 23.05.2024 uwzględniając wszystkie działy

  1. Naucz mnie boże swego języka i naucz modlitw, które zrozumiesz. Naucz mnie czerpać wnioski od życia. Tyle mnie naucz, bo potrzebuję. Jeśli się ojcem czujesz od wieków, jeśli swe dzieci uczysz z rozkoszą, masz przecież patent na życie wieczne daj przykład z góry. Podziel się proszę. Bez abecadla, lekcji, przykładu, kręcę się wkoło jak satelita. Spadłeś, niestety, już z piedestału, za chmurą znikasz... Nie da się wtłoczyć pompą z ciśnieniem wiary co była, chociaż naiwna. Dorosłam boże, przerastam siebie i widzę więcej, choć nie powinnam. Jak każde dziecko odczułam wielkość rodzica w formie, kształcie i treści. Im jestem starsza, pełna doświadczeń tym jesteś mniejszy. Dojrzewam boże, nie jestem mała, straciłam cnotę, wiarę, niewinność. Ale i Ciebie się bać przestałam. Masz jakiś pomysł na naszą przyszłość?
    5 punktów
  2. Jednym życiem mnie obdarzył los czy Stwórca ciągle nie wiem ale w chmurach własnych marzeń wierzę że to jedno z wcieleń wczoraj młodość wiatr rozgonił ważnej kwestii nie skończyłem czy nie chciałem czy nie mogłem jedno wiem - przegrałem miłość dzisiaj kiedy siwych włosów widzę w lustrze coraz więcej chciałbym wsiąść w wehikuł czasu poukładać przeszłość lepiej Wszechmogący lub ty losie daj mi jeszcze jedną szansę jesteś wielki wszystko możesz teraz będę o nią walczył
    4 punkty
  3. wieczorem przed burzą śpiewam swoje piękne piosnki arie przynoszę na łąkę stokrotki tańczę kankana i rozkwitam najlepszą wersją siebie malutka z mamą
    4 punkty
  4. mgły nad stawem księżyc na wodzie osłania swoją nagość niebiańska muzyka w terkocie konika polnego budzi marzenia na ławce pod bzem rozpoczął się maj znów kwitnie stara jabłoń dwa cienie wyładniały od przyjemności dzikiej słodyczy głos poety wędruje wśród gwiazd i pozostawia ślady pióra rajski ogród szczodre gody posypały złotem
    4 punkty
  5. Kapitan Trzeba się schować, by nikt nie widział, By już nie szukał, o nic nie pytał. Trzeba się odciąć, myśli pozbierać, By uspokoić mógł się ocean, Zmysłów wzburzonych i rozedrganych. Słyszę go, słyszę jak mnie osacza, Mapy i meble ciągle przewraca, Mocniej i mocniej statkiem wachluje, Pręży się, trąca, wyżej chce unieść; Więcej na pewno nie wytrzymamy. Spieszy się, spieszy fala za falą, Wodne języki pchając i pchając, Wbija się w burty, deski wyrywa, Pokład obnaża, działa podmywa; Po nas, panowie, wszystko już na nic. Zbliża się koszmar, zbliża się dramat, Dzielna załoga walczy wciąż sama. Coraz mniej ludzi, krzyczą i krzyczą, Niechże przestaną, niech się uciszą; Toną wspomnienia znów pod żaglami. Nie ma, już nie ma dla nas ratunku, Wicher tańcuje po takielunku, Śmierć nad masztami improwizuje, Tuląc nasz okręt czulej i czulej; Przyszłość okrutną wkrótce poznamy. Siedzę i siedzę w swojej kajucie, Chciałbym to skończyć, chciałbym już uciec, Nie wiem co robić, jak się zachować, Ludzie znów krzyczą: prowadź nas, prowadź! Koniec wędrówki widać w oddali. Tchórzy i tchórzy główny oficer, Ponad okrętem palą się znicze, Łamią się maszty, żagle rozprute, Jego sumienie głuche wciąż, głuche; Nikt nas od zguby dziś nie ocali. Toną, ach, toną sny i marzenia, Giną w odmętach, bladych odcieniach. Milknie powoli cała załoga, Tylko kapitan gdzieś się uchował; Tratwa dryfuje wraz z topielcami. Noce i noce ciągle mijają, Gwiazdy nad wodą świecą i trwają, Trupy zniknęły, nie ma okrętu, Ciesz się dowódco, ciesz się i świętuj; Widać, już widać klify i skały. Jesteś, ach, jesteś nasz kapitanie, Ponad klifami słyszę wołanie; Myśmy niczego nie zapomnieli, I los tragiczny z nami podzielisz; Biegnę, uciekam; Za nim, ach, za nim! Stało się, stało, zemstę czas zacząć, Zjawy chichoczą, zjawy mnie straszą, Bo porzuciłem swych marynarzy, Kiedy czekali na me rozkazy; Wkrótce szkielety będą śpiewały. Ginę, wciąż ginę, w mrok się zapadam Moje tchórzostwo było jak zdrada; Tego pożąda dawna załoga, To się załodze wielce podoba. Pośród przyjaciół trzęsę się cały. Zbliża się, zbliża duchów przywódca, Kara za grzechy będzie okrutna; Znam go, on wtedy, gdy uciekałem, Z nieuniknionym walczył zuchwale; Wstyd mnie poniża, dręczy i rani. Powiem ci, powiem, co masz dziś zrobić, Nie wiem, czy jednak jesteś gotowy. Długo, oj długo na to czekałeś, Znasz to uczucie, znasz doskonale. Duchy już dosyć się nacierpiały. Musisz się schować, by nikt nie widział, By cię nie szukał, o nic nie pytał. Musisz zapomnieć i się pozbierać, Bo spokojniejszy stał się ocean, Akwen bez zmysłów wciąż rozedrganych. ---
    3 punkty
  6. cieszymy się, że są państwo z nami (bo za chwilę będziemy ładować wam do łbów wszystkie okropieństwa tego świata) …................................ !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! ############### $$$$$$$$$$$$$$$ ++++++++++++++ (uffff) do zobaczenia (i koniecznie bądźcie z nami w kolejnym wydaniu, gdyż karmimy się waszą uwagą, waszymi emocjami, a najbardziej waszym wkurwieniem) dobrej nocy (karaluchy do poduchy) (p.s. raczej nie jesteśmy świadomymi sadystami tylko boimy się sami się bać, bo jak to mówią, w g... tj. w kupie raźniej :))
    3 punkty
  7. W świecie groteski, to tuż za progiem, Budują piękną donikąd drogę. O pustce mówią, że jest pełna rzeczy, Lekarstwo truje, trucizna leczy. Mądrość głoduje, prawda cicho krwawi, Głupota zabawą miliony bawi. Szkoły są piętnem zbędnej tortury, z kwiatów i słodyczy - kajdany i mury. W tym tyglu z lodu miłość nędzą płonie, By ślepców zachwycić światłem swej agonii. Jedynie ona, trwając choć przez chwilę, Ma sensu tyle, że aż się wahałem, Po której stronie progu ja sam stałem.
    3 punkty
  8. Na tronie utkanym z obłudy siedzi nagi król Martwi nie mają głosu, mogą tylko się przypatrywać zza światów Przymykają oczy ślepcy, głusi do uszu przykładają dłonie Chcąc zachować obojętność na myśl, że ich świat tonie Gdzieś w oddali tli się wątła iskra nadziei, głupcy pod skrzydłami matki schowani przed słonym jak łzy deszczem Dogasające w zaciszu jaskiń ogniska przestają ogrzewać dżunglę spowitą betonem Mrok ogarnia świat, król wita lud z pałacowych okien Wskazówki zegara stoją nieruchomo, pięć minut przed północą Jest cicho i spokojnie Jest spokojnie i cicho Taki właśnie ma być koniec
    3 punkty
  9. Sukni krwista czerwień jakby czereśnia majowa - Nie ma czym wiatr powiewać gdy kształty okleja materiał I stuk obcasików szpileczkami zwanych czarnych lakierków Ta Kreolka cudo argentyńskich nocy teraz do partnera - kurdupla objęć sprowadzona rwie oko. A szczególnie wtedy kiedy się z tangiem szamoce - niby z lianą storczyk względnie zachód słońca wciśnięty w mulisty akwen 26.10.2012
    2 punkty
  10. nie lubię go pokazuję mu język a potem zamykam usta
    2 punkty
  11. namaluj proszę na płótnie myśli zmysły pragnienia ściana zostanie dziś pusta mój obraz w ciszy zatrzymaj nie zakryj nocy strumieniem ni echem tęsknoty mrocznej zasnę u progu wystawy nasiąknę farbą odpocznę motyle na białych skrzydłach uniosą światło i barwy lecz tak się może przydarzyć błękit zawiedzie i zadrwi
    2 punkty
  12. masz jedno życie i jesteś panem robisz co chcesz i jak i kiedy decyzje własne niezapomniane skutki decyzji tu masz przeżyć kto się nie sparzył niewiele umie a kto sparzony ten zapamięta może dojrzeje może zrozumie a może kiedyś zostanie świętym nie czas narzekać gdy siwych włosów na łbie przybywa w tempie dość szybkim ale się zmierzyć z życiem i losem bo wkrótce włosy wypadną wszystkie :)
    2 punkty
  13. Oj tam, oj tam :) Ale spokój by był z kolejnymi pytaniami :) Miałam na studiach kolegę, który na wykładzie z chemii organicznej, kiedy prowadząca powiedziała o tym, że etanol źle wpływa na połączenia nerwowe odpowiedzialne za erekcję powiedział: Dlatego go nie piję! I owszem, cała sala w śmiech, ale i wszystkie dziewczyny (a u nas na roku to istny babiniec był :)) zauroczone :) Czy ja wiem? Ciąża na etapie biochemicznym się broni ;) Można być w ciąży, a później spontanicznie poronić. I tak parokroć ;) Chociaż z często imprezującymi to faktycznie jest problem. No to dobrze :))) :)
    2 punkty
  14. Kiedy nam wreszcie okaże litość Czucie, co w ciepłych sercach więziło Martwą za życia, zmęczoną miłość, Pozwólcie zostać jej nieodkrytą. Nie wyławiajcie imion spod ziemi, Wszak nic prócz męki nie nazywały, Zamiast pamięci niech krzew różany Na prawdę o nich kładzie się cieniem. A niech przeklęty będzie, kto cierniom Dłoń da, by palce nurzać w sekrecie. Nie zna litości szkarłatne kwiecie - Tęsknotę ześle mu nieśmiertelną.
    2 punkty
  15. prawda to uśmiech smutek lub żal to horyzont który racje ma bez prawdy świat nic nie wart to puste słowo brudna gra prawda to życie pełne barw to droga która nie wstydzi prawda to światło to nadzieja z którą warto rozmawiać nocą i za dnia prawda nie boi się nawet gdy obok czai się kłam - ona to czysty skarb
    2 punkty
  16. Dobra kawa znów za słodka Pomarańcze są za gorzkie Kusi ryba słodkowodna I utopię ją w miseczce Słodko-gorzkiej złej kąpieli By swe skrzydła rozwinęła I jak Bóg jej sen pościeli Nowe dłonie wykształciła Do objęcia moja szyja Pięknym kolorowym drutem Uciszeniem myśli szumu Fałd do wyrzeźbienia dłutem Przemijalna jest energia Gdy zawija cewki w obraz Miedź i mięso już synergia Świat kreuje nową potwarz Słodycz wina już zbyt słodka A w butelce trzecie dno Bo do dłuta trzeba młotka Nowych rzeźb wytwarzam sto Może jest to coś nowego Nieprzenikniona euforia W oczach szatan chodzi w spodniach Dziab ogon mizerykordia Z tyłu lata piękny anioł Milion skrzydeł jedna gałka Mówi żebym się już nie bał Niepotrzebna już ta walka Jego byt jest najstraszniejszy Zniewolony chwałą światła Ciągnie łańcuch najstraszniejszy Zwija wprost do mego gardła Ekran tworzy sztuczne pędy Papier gniecie swe idee Modlę się o Boże względy Bo żyć nie chce już bez Ciebie
    2 punkty
  17. To po prostu takie szare* Życie, wiesz, niczego: już nie - znajdziesz na tym okrutnym padole dwunożnych ssaków agresywnych jak najbardziej trzeba pożegnać i aborcją i karą śmierci i eutanazją - prawem świętej matki natury, one: uwielbiają - nowobogackich i głupich i ostro gardzą takimi jak ja - wolnymi mądrością... *więcej informacji Państwo znajdą w następujących esejach: "Komentarz - komentarz odautorski" i "Mój drogi świecie" - Autor: Łukasz Jasiński (maj 2024)
    1 punkt
  18. głaszczę w matni napięcia pieszczę twardniejesz w miękkich brzegach rozkoszy nieujętej tajemnicą mowy ciała pięknieję w kształtach nie upuść mnie nic nie pamiętam
    1 punkt
  19. Na wznak Na wznak, na poduszkach w złotem tkanej klatce Patrzę by pokazać zamydlonym oczom – Wróbli dookoła myśli kłąb trzepocze, Za murami słychać i potwarz i jatkę. Na kanapie jestem i tutaj i teraz W przetrawioną prawdę niezbyt jednak wierzę. Pozwól minut, kotku, jeszcze pięć poleżeć. Żyć należy godnie – byle nie umierać. Chciałbym jak ten Jowisz móc rozniecać burze. Znam się – twierdzę. Czytam książki i gazety, Czyham na krzyk mędrca, łowię żal kobiety. Zamiar – farsa ciasna; mysi chrobot w dziurze. Marek Thomanek 16.05.2024
    1 punkt
  20. Dziś twoje tchnienie jest przecinkiem pod koniec zdania. Lęk jaśnieje niby przesyt nieba, skradziony tętent łez. Nostalgia usiłuje wydostać się na zewnątrz, dogonić ostatni dzień dzieciństwa. Poskładana z kropel deszczu, zwieńczona twoim krzykiem - jestem ponurą wymówką, co spływa za horyzont niby konająca chmura, niby natchnienie, które wciąż uczy się żyć. Krok za krokiem, idę w stronę twojego cienia, trzymając się serca, troszcząc o niebo, do którego nigdy nie będę należeć. Zrywasz najświeższe pieszczoty, łakniesz mojego powietrza, jakby było również twoim. Wszechświat dokucza mojej niepewności, lecz nie wie - wstanę, dopóki nie zaśnie czas, dopóki kwitnie we mnie wolność. Pamiętam, jak powróciłeś wbrew człowieczeństwu; dzień, w którym się urodziłeś, jest najpiękniejszym dniem mojego życia. To tylko tętent krwi, nic więcej. Zaledwie kilka pestek, z jakich nie wyrośnie stuletnie drzewo z własnym cieniem.
    1 punkt
  21. Dzięki Tobie odżyło to, co zdążyłam w sobie pochować. Do tej pory szłam na dno, dziś chcę świat z Tobą smakować. Życiu w którym jeszcze tkwię, mówię stanowcze veto. Przy Tobie poczułam, że... że wciąż, jestem kobietą!
    1 punkt
  22. jest dość nieprzyjemnie, wręcz ordynarnie pokacowo, klimat w pokoju schnie na wiór. siedzę na bezwódczu i czuję, jak przenikają mnie szybkopędne obrazy. na przykład taka wiewiórka, niemal do reszty wjeżdżona w asfalt. tylko ogon jako tako się ostał. i falowała ta martwa kita, poruszana pędem powietrza, gdy przetaczały się obok i nad nią, auta. znowu wizualizuje mi się dzieciństwo. zarazem chcę pełni dorosłości. takiej bez trzymanki i na chama. o, ludzie się schodzą. cali z powietrza. deszyfranci moich kolorowych wizyjek, niewidzialni przyjaciele, panie o małpich twarzach jak u Bukowskiego, prawilne ziomeczki w szmizjerkach. parytety – do parteru! niech tylko ksobne się liczy, dreszcz leci z absurdalnie wielką prędkością przez trawione gorącem ciała. musi być agresywniej i z głębi, jakby markiz de Sade, siedząc na plecach Walaszka, pisał scenariusz nowego odcinka Matysiaków! abyśmy wydobyli z wnętrz całe pokłady pozornie niespajalnego, cisnęli sobie w twarze bryłkami tego urobku! parę złych wiadomości: dziecko zaczęło rosnąć w oku naszej wspólnej koleżanki. trzeba je wybrać, ranę przemyć tequilą lub octem. jeden z kumpli wspominał coś o zdolności kredytowej, WIBOR-ze. no i się doigrał. musimy mu przyszyć do głowy durno wesołą czapeczkę ze śmigiełkiem (widziałem takie u dzieciaków na amerykańskich filmach) i zamknąć gnojka w jednoosobowej kapsule (nie wiem, skąd wziąć! może zrobimy z toi-toia!), aby posiedział sam ze sobą, nauczył się szczeniackiego egocentryzmu. a tak poważnie: nic nie trzeba. kruszą się ściany, pęka strop tej dyskoteki. nawet mżawka podeschła. ostatnie strugi, ciurkotliwie ściekające z fal eternitu, niosą powtarzający się obraz: ja mozolący się nad listem, który zamierzam wrzucić do butelki. i cisnąć nią w rozkołysaną przestrzeń. ja pochylony nad kartką, o głowie rozpłaszczanej przez zwały piachu nasuwające się na skronie.
    1 punkt
  23. meandrami myśli dopłynąłem do ciebie od zawietrznej choć znosiło już czekałaś na pokładzie jak syrena nie rzuciłem cumy więc cisza w eterze może kiedyś mi się przyśnisz jak pożerasz moje myśli i serce
    1 punkt
  24. @iwonaroma Nie schowawszy wcześniej języka, będziesz wyglądać dziwnie.
    1 punkt
  25. @iwonaroma Tak musi być. :)
    1 punkt
  26. @beta_b ...ostatecznie na policzkach elizejskich dwa łuki triumfalne dwie bryły soli zdziwienie i pokora
    1 punkt
  27. Ja mam matkę naturę, dba o mnie, troszczy się, mam challenge piję codziennie ziołowe herbatki w skupieniu, w relaksie, patrzę w dal albo czytam. Mam wieczorem francuski i fajnie mi idzie, lektorka jest tak fantastyczna, ma czas tylko dla mnie i uważna:)
    1 punkt
  28. @Leszczym Jeżeli walka to fechtunek, jest widowiskowy:)) Pozdrawiam.
    1 punkt
  29. Bywa i to często, ale jak mawiał niezapomniany Kazimierz Górski, dopóki piłka w grze. Pozdrawiam.
    1 punkt
  30. Witam - walczyć o miłość zawsze warto - wiersz na tak - Pzdr.
    1 punkt
  31. @iwonaroma “Istnieje prawda i istnieje fałsz, lecz dopóki ktoś upiera się przy prawdzie, nawet wbrew całemu światu, pozostaje normalny.” Pozdrawiam.
    1 punkt
  32. Powiedz, czy słyszysz poszum doczesnego tchnienia? Czy czujesz, jak mój cień jest bliski twoim ciemnościom? Miniona dekada nie zazna spokoju, rozprzestrzenia się ciąg dalszy tej zniszczonej puenty. Musimy zaczekać, aż umierające jabłonie wydadzą zakazane owoce. Stałeś się wspomnieniem, dla jakiego mogę obłaskawić przyszłość. To, co porusza czasoprzestrzeń, przypomina najwyżej przesyconą łzę; kojarzy się z obawą, w której dostrzegam swoje lustrzane odbicie, pośpiesznie naszkicowany strach. Wciąż zmagam się z nawrotem pamięci, z upojnym odrodzeniem sennego koszmaru. Skąd wiesz, że w moim wszechświecie wciąż prószą łzy, że tajemnica staje się modlitwą, wydaną przez niewłaściwe słowa? Idę ku tobie, jak cień do światła. Odnajduję cię pośród moich bezsennych nocy, ukrytego za plecami nieba. Ocknie się w nas ten sam złudny krzyk, to wołanie o nieznane. Proszę, zaopiekuj się moim rajem, z którego tak blisko do piekieł. Moja dusza zatacza koło, coraz większe; smarkatego księżyca rozbolała głowa, gwiazdy cierpią na bezsenność. Płaczesz wciąż pod wiatr, skazany na milczenie, pozbawiony prawdy, przekarmiony istnieniem. Twoje łzy, choć przekrwione, nie pozostawiają skaz na białym płótnie mgły. Przeobraża się we mnie szczęście, o jakim nie mamy odwagi mówić, które wymyka się przez furtkę serca. Pozostaniesz, choć smutek dzierży tęsknotę, przywiera do szyby, porównuje oddech do pieczołowicie zakończonego dnia. *** Odkąd odnalazłam w tobie zwierciadlane odbicie melancholii, odkąd doszukałam się zwycięstwa w nikczemnej czułości - świat stał się dla mnie bezimienną wymówką, postumentem, który dźwiga niczyją chwałę, zaprzestany pokój. Przemierzam ciche kroki, milczące odciski słów, jakie nie przynoszą uśmierzenia, nie kojarzą się z obawą, co przeraża nawet niewinnych. Przychodzę, abyś zobaczył we mnie utraconą namiętność; miłość, w której odmętach wciąż się pławisz, wciąż przyzywasz osobne noce. Słyszę bezsenny szept twoich myśli, tak boleśnie płonących niby szkarłatny płomyk ufności. Zaciskam pięść serca, staję naprzeciwko przyszywanych marzeń; widzę, jak rośnie w tobie ogłada, jak przeistacza się duch, który ścigał słońce, nasycał niebo. Przyjdź, zagraj mi tę balladę, która nie potrzebuje słów, nie wymaga światła. Kiedy stoimy u wezgłowia przepaści, sen nie chce powrócić, zima kończy się latem. A kiedy będziemy zmuszeni odszukać pośród łez kroplę deszczu, kiedy powstaniemy z identycznego pragnienia - przebudzi się w nas dzień, który urąga godzinie, złorzeczy sekundom. Nie pozostanie z nas iskierka ufności, nie uchowa się błaganie o świt. Toczy się w nas odwieczna wojna nadziei z wolnością. Czy wygrasz, stawiając czoła tym, którzy nie zawinili? To tylko usłużna metamorfoza; przemienienie, które da radość udręce, obłaskawi grafomański poemat. Nie zostanie w nas ani kropla, jeden przerażony powiew.
    1 punkt
  33. ciepło się zmieszcza : brzuch nietoperza prawie na dotyk sunie zatorze zbyt szybko światła już zapalamy nie popędzamy w przedwieczorze nad morzem flauta zbyt daleko cukrowa róża wita nam schody nic nie przedłuży się choć to ten wieczór ominął góry lasy wody * się przesiadając ze stada jełopów — masz dyngsa? gwiazdkę zabiera ze sobą z niepotrzebności — test ciążowy (totem zapewne) ostatni: jutro ci powiem puściła się w murze cukrową różą cieszę: odżyłaś cukrowej róży ciepło się zmieszcza w pełen nietoperza brzuch prawie na dotyk — zatorze to sunie zbyt szybko światła jej zapalamy nie popędzamy skądś w przedwieczorze czas nakarmiony się nie układa gdy orły muszą krążyć nad Ziemią nad morzem flauta zbyt daleko cukrowa róża wita nam schody nic nie przedłuży się choć to ten wieczór ominął góry lasy wody
    1 punkt
  34. jutro ma kolor błękitnych oczu szuka miejsca są chwile gdy przenosi się do świata tuż obok myśli dają nadzieję nadzieję że każde dziś będzie oczekiwanym jutrem jutrem budzącym uśmiechem ze snu dotykiem dłoni otwierającej drzwi codzienności 5.2024 andrew
    1 punkt
  35. Jak dla mnie, to Wiersz wyśmienity. Brawo. Pozdrawiam serdecznie.
    1 punkt
  36. U Ciebie więcej czardasza jak kankana ach te wspomnienia;))))
    1 punkt
  37. @Leszczym @Leszczym Chciałem pokazać, że przypadkowe na pozór sylaby można zrozumieć na różne sposoby, byle pozbyć się przyzwyczajeń porządkujących tak samo przypadkowe w gruncie sylaby zwykłych zdań. Nie tyle experyment, bo nie miał na celu wyniku jakiegoś (cudzego podobania). Tego Wód Li teraz rozkminiam i on powstał z kojarzenia "brzmień znaczeniowych", nieprzypadkowo; zależnie od intonacji różne sensy wychodzą, moją interpretację (tylko interpretację) podam również. W ogóle teorją się zajmę, jak Peiper, bo mam Jego ducha, po stu latach jako pierwszy w Polsce. Dla idei, może ktoś coś podłapie jak Przyboś, a o Peiperze zapomniano, czego sobie życzę :D W dziale o literaturze wstępniaka napiszę niedługo, a potem komentarze dopisywać będę. Miłego dnia :)
    1 punkt
  38. I z pazurem napisane, super :-) Mistrzowsko prowadzisz ten wiersz ;-) (Samo się czyta).
    1 punkt
  39. Próbowali już Rzymianie świat nauczyć własnej mowy, lecz się chyba nie udało, dzisiaj problem mamy z głowy. Próbowali i Francuzi i Rosjanie i Hiszpanie. Sukces jakby cząsteczkowy, świat nauczyć się nie daje. Niemców próba nieudana, świat się od nich uczyć nie chce, woli od Amerykana, od Anglika może jeszcze. Pan Zamenhof też próbował, stworzył język esperanto, lecz, niestety, tej idei znów większością nie poparto. Każdy jakoś kombinuje, żeby łatwiej było w mowie świat nauczyć własnej, tylko nie Polacy i Tajowie.
    1 punkt
  40. @agfka@agfka Po tuwimowsko jak np. Słopiewnie. Mnie osobiście tego rodzaju formy niezbyt odpowiadają (nazbyt zgrzytliwe), przez co topornie wpadające w ucho 🙄
    1 punkt
  41. Powiedziałeś, że kochasz mnie, czy to był tylko sen? tylko złudzenie? Nie odzywasz się do mnie latami, krótkich sekund, którymi cię ostatnio widziałam. Mówisz, że było fajnie, naszych samotnych ciał złączenie, zagubionych dusz ukojenie, po co marnować czas na złudzenie, tego co nie istnieje i nigdy nie było tylko w naszej wyobraźni. Powiedziałeś, że kochasz mnie, Czy to był tylko sen Czy tylko złudzenie? Mówisz, że robisz to dla mnie, na zapomnienie, tego wszystkiego co mi dałeś i zaraz zapomniałeś czy to dla siebie? Planujesz nową poznać miłość, znowu kochania, dusz zakłamania, serca dwa złamania, to prorokuje, ja jako zjawa czystego serca mara wiodąca ku unicestwieniu ciebie i mnie, kiedyś zatraceniu naszych martwych już dusz.
    1 punkt
  42. A w tym wszystkim jest ważny środek, niemalże w każdej dziedzinie funkcjonuje jako kapela lewego i prawego tworząca w jeden zespół coś, co zostawiłem śladem wiersza; fragment przytoczę: '— prawo zostało złamane na dobro i zło — Jeśli połowic dwóch nie złączy wspólna siła — nikt 'Zła' nie powstrzyma' /W trakcie trwającego od siedmiu (ośmiu? Nie pamiętam...) miesięcy fakultetu na duchowym 'Uniwerku', mogę dziś śmiało powiedzieć, że lateralizacja w latach dziewięćdziesiątych była nie do przyjęcia, gdy dziecko pisało lewą ręką — kura pazurem tępiona przez profesurę ( system), w jaki(m) ej wszystko było zaprogramowane pod praworęczność. Wzięła dziecko siłą, zmuszając je do pisania prawą ręką... Do dziś piszę pięknie a lewą jak doktor-:), który w tamtych czasach — zwłaszcza po parominutowych kartkówkach, czy pięciominutowych klasówkach wynik dał profesorom z polskiego, geografii i historii jeden, że jest nieczytelny. Powiedz mi , proszę, dziecko... Co tu jest napisane? Przeze mnie zostało wszystko odczytane jako zachowane fragmenty z pamięci fotograficznej...Myśli zaczęli poddawać inwigilowaniu, jakie miało na celu usytuowanie w społeczeństwie, od którego stroniłem i do dziś stronie/ Pisząc lewą i prawą wstawię wiersz, jaki układa się w głowie, rojąc pomysłem wstawiony film, w jakim pokaże, jak piszę lewą ręką a jak prawą! Pozdrawiam serdecznie!
    1 punkt
  43. @Leszczym Może dlatego to poważne, może po mojej stronie: nie sądziłem, że w tym co napisałem jest coś do rozumienia. Dzięki za odpowiedź :)
    1 punkt
  44. i fałda sadła również. Gdy się w maju pszczoły roją,
    1 punkt
  45. Czym jesteśmy? Sumą naszych westchnień I miłosnych uniesień
    1 punkt
  46. @iwonaroma lepiej muzyczkę sobie puścić albo pouczyć się czegoś:)
    1 punkt
  47. @Olgierd Jaksztas Wybacz, ale nic nie rozumiem ;) Pozdro... @Amber zgoda. Profesorów co uczą, a nie bez opamiętania i zasług koszą pusty piniądz... Akurat ja tę wiarę systematycznie wytracam... pzdr.
    1 punkt
  48. Good news - no news. Pozdrawiam
    1 punkt
  49. Tak bardzo dosłownie :-) Fajnie, śmieję się :-) Nie opłaciłam w tym roku abonamentu i nie korzystam :-) Na internecie wiele lepiej nie ma ;-) Niech żyje poezja! Pa
    1 punkt
  50. W poezji nie chodzi, żeby przedstawiać swoje odczucia, tylko prawdę wyższego rzędu: meta-forę. Lustro naprawdę jest z wody – jak w filmie Macierz. Ślady są żywe jak cienie w animiźmie, wierze pierwotnej, i milczą one. Owad jest dziwem, bo zawiera D oraz W. Kopuła topól brzmi świetnie też, K po językach ludów występuje czasem jako T, reszta się zgadza. Pysznie, pysznie :D
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+01:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...