Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 25.02.2024 uwzględniając wszystkie działy
-
6 punktów
-
Klamka zapadła, słowo się waży Wzbija nad kluklot, wadzi jak kamień – Język wybranych, runy w ruinach Gadamy z wiatrem, wschodzi karmazyn Dokomponuję zwrotkę o końcu W myśl o wielkości licho się garnie Chwieje się akord, trwa pantomima Kończyn, fałszuję – sufler w amoku Lepiej to zagra byle statysta Zdycham. Gardłuję o lekką karę4 punkty
-
przestrzeń magiczna zbliżeń uniosła dusze do miłości odrywam się trudny ziemski przepływ energii nadwyręża układ nerwów tu wszystko jest smutne pełne starych rytuałów czarów wróżebnych i zabija w doskonałym połączeniu odnaleźliśmy splot słoneczny ciał w nieskończoność głęboki korzeń łechtaczki rozciąga podbrzusze obkurcza sutki rozmywa spojrzenie kleją się gorące twarze uda pod powiekami gwiazdozbiór okołobiegunowy3 punkty
-
pierestrojka umysłowości narodu jest niemożliwa staje się raną przedśmiertną dziurą na wylot w sklepieniu czaszki jeszcze nie zdążyliśmy zapomnieć o ruskim prawie na gruzińskiej ikonie wśród prawosławnych świętych pojawił się Stalin starowiercy myślą po swojemu dowód poszlakowy wskazuje władza i siła zdobią panteony nie oduczysz góralki beczeć na koloraturę kładzie zaśpiew bez względu na skalę głosu zaciąga ciągle nowe linie imperium naszego brata przez setki lat podnoszą ciśnienie wysyłają synów jednoczesnym chrztem bojowym na śmierć lokowanie na swoim pozwala ściągnąć podatek pieniądz najbogatsi są kapłani Amona W piątek wieczorem do mojej córki przyszli znajomi. Nie była gotowa do wyjścia, więc mówię do nich: - Ej, chłopcy zapraszamy na herbatę malinową i ciasteczka, bo Zuzia będzie biegać pół godziny między pokojem a łazienką i trzaskać drzwiami... Przyjęli zaproszenie i weszli, rozmowa przebiegała miło, śmialiśmy, syn był oczarowany ,,dorosłymi chłopakami" i zaczął zakładać buty, bo wydawało mu się, że pozwolę mu pójść z nimi na miasto. - A pani trzyma za Ukrainę czy Rosję? - usłyszałam pytanie. - Za Ukrainę... - otworzyłam szeroko oczy. - Ja, za Rosję, a Ty Szymon? - Ja też.3 punkty
-
nastrój się nie przelewa palce krążą wokół jabłka adama żmudnie idzie dochodzenie do prawdy pod drzewem wystrojonym w jaśmin można rzygnąć lub się zakochać w sobie uzbrajasz bomby w atomy nieporozumienia nie podnoszę głosu z podłogi wyściełanej mnóstwem starożytnych bakterii od których łapie się bakcyla i na zawsze zamyka w czterech spustach potrzymaj mnie tylko za rękę kiedy będę pod iskrzącym światło jupiterem na samym końcu korytarza ucinać ci jaja3 punkty
-
3 punkty
-
3 punkty
-
Przemijanie powraca do życia Uwierzył. Myślał, że pojął wszystko - gdzie Krym, a gdzie Rzym. Sens życia prawie odkrył pracą (marzeniem) prowadzony, tak myślał siadając na skraju ławki - sam w pustych murach. Porzucić wszystko, uciec przed Światem, zostać czy płynąć? Życie to przecież taka gra. Ma cały Świat na głowie i tego chorego psa… Wyjść ze skorupy warstw - myślał tak - siedząc od chwili… Tylko co mu to da? O przemijaniu nie uczył nikt, a on w tym Świata pędzie pod płaszczem tęsknot blichtrem przykrytych tu, teraz sam. Tylko pulsuje krew, tak myślał tu na krawędzi. Głodu nie czuje, gońcem nie będzie, skoczkiem też nie chce być. Gdzie dalej iść? Odwieczne proste, ludzkie pytanie: uderza w głowę (łomocze w głowie) dręcząca myśl. Salve Regina - Anielski śpiew ktoś stawia na szali teraz (dziś) … salve Regina… Regina salve…słyszy muzykę, burzy się krew. Niech tak już pozostanie. Ludzka marna siła skazana na przemijanie powraca do życia2 punkty
-
Gdy powszednieje dokoła świat - ego pozwala trwać Kiedy zaś myśli łapią kurs mam wątek już Gdy płynę środkiem nurtu w dal to jest to miejsce i ten czas A kiedy cel widoczny tuż tak... trzymam kurs2 punkty
-
Twoje usta… Śnię o twoich ustach. Na jawie śnię, we śnie, w sennej projekcji, w kalejdoskopie niedoistnień… Dlaczego milczysz? Albowiem twoje milczenie… W lodowatej pożodze kamiennego jestestwa. W lodowatym piekle milczenia. … ja tu wciąż, ja wciąż… Wiesz? Popadłem w wyciszenie. W ślepotę barw, brnąc przez zszarzałą znienacka luminescencję przemijania, co opada powoli miliardami płatków w tej dziwacznej substancji czasu. Doskwierają mi cienie, które przymilają się w jakiejś schizoidalnej malignie, aby zniknąć zaraz w księżycowym mroku nocy. Przechodzę wciąż wśród echa odbijającego się od ścian pustego domu. W dalekim gongu stojącego zegara. Wśród oddechów, niezrozumiałych, jakby mniszych szeptów… Do kogo tak mówię, łykając chciwie kęsy powietrza? Do nikogo, ponieważ do nikogo idę po równi pochyłej samotności. Aby stoczyć się do końca z wielkim jak wszechświat łoskotem. Puste krzesła. Stół z pękniętym wazonem na wpół i okruszynami czerstwego chleba… Niedokończone popiersia, portrety umarłych w zakurzonych ramach… Na podłodze stosy prześwietnych foliałów, na pólkach… Zaciskam powieki. Otwieram. Wszystko to spopiela blask ledwie tlącej się lampy, kiedy tłumię ciężki w ukryciu oddech z bólem wdeptanym, jakby w ślad stopy na piasku. (Włodzimierz Zastawniak, 2024-02-25)2 punkty
-
Myślę i myślę, więc sądzę, że od bardzo dawna nie grzeją mnie te wszystkie ludzkie sprawy. Poza tym wyglądam topornie, jestem przestarzały i od kilkunastu lat tutaj słabo przystaję. I tylko złośliwy konstruktor rzeczy martwych nie nauczył mnie płakać, czego proszę nie mylić z kapaniem. Warszawa – Stegny, 23.02.2024r.2 punkty
-
2 punkty
-
2 punkty
-
~~ (...) upływem czasu zatarte wspomnienia w obrazach niekompletnych, wyłaniających się w kadrach chwil zapamiętanych, a tak bliskich mojemu sercu. Strumyczek, wijący się malowniczo pomiędzy wzgórzami - w czas wiosennych roztopów stawał się rwącą, niesforną rzeką, podchodzącą pod progi wiejskich chałup, pobudowanych z drewnianych bali, z dachami, krytymi strzechą. Obie strony potoku porośnięte olchami i gęsto ścielącą się pod nimi gęstwiną paproci; w jednym miejscu przecięte koleinami wyżłobionymi przez koła wozów konnych, przejeżdżających przez lata do polanki, rozpościerającej się malowniczo pod skalnym urwiskiem. Podejrzenia moje - nie potwierdzone przez starszych wiekiem mieszkańców wioski - kierowały się ku stojących dawno temu w tym miejscu, zabudowań jakiegoś domostwa .. W ścianie urwiska widniała dosyć pokaźna jaskinia, którą to skrzętnie wykorzystywali Cyganie, używając jej w formie piwniczki, w corocznych, kilkudniowych postojach małego taboru na owej polance. Na czas pobytu taboru cygańskiego - my - dzieciaki z pobliskich domostw, musieliśmy rezygnować z jaskini, będącej przez większość roku naszym miejscem spotkań. Żal utraty i łzy wzruszenia, we wspomnieniach z lat mojego dzieciństwa w Beskidach (...) ~~2 punkty
-
Gra na flecie naśladując : strumień, szum drzew, świergot… Wszystkich wprawia w trans. Później grafoman recytuje wiersz. Śpiący budzą się.2 punkty
-
Witam - Ludzka marna siła skazana na przemijanie powraca do życia - pięknie to brzmi - Pzdr.serdecznie.2 punkty
-
rozpycham się między snem a tobą w oknie naprzeciw twarz świeżej paprotki księżyc fermentuje noc śpimy na twardych kropkach stand- up lucyfer przełamał mój wstyd biegam jak oparzony mleko się wylało zbierasz kożuch i napęczniałe słowa na dobranoc - dobry wieczór miś pluszowy śpiewa nam2 punkty
-
Wziąć kwiat z Ogrodu Eden. Zapalić cząstkę słońca. Zwrócić się ku gwiazdom ? Jednakże droga prowadzi przez „księżyc”.2 punkty
-
Rozkwitł ogród w domu wariatów przebywam u wrót piekieł w krainie lodu i piasków Sahary tu są runy Twarz Arreatu tarcza burzy homunkulus co w retorcie alchemików wszechobecny smak barbituranów Piszę do mędrca na cokole za oknem sztychy japońskie tworzą impresje to już trzydzieści wiosen mojego życia jesień pośród wariatek z Montdevergues Większość rzeźb w pracowni zniszczyłam pozostały tylko porozbijane skorupy popielniczek gromada głodnych kotów i myśl że nie pocznę żadnego owocu2 punkty
-
Projekt Takamoya, chwila 119 Tam, gdzie obłokom rozdają nogi, W kwiecistych lasach czają się zbóje, Krowa nie ryczy, komar nie kłuje, A świat teatrem dla ubogich. I tam, gdzie ciszy nikt nie słyszy, A czas rachują ziarenka piasku, Gdzie nie zachwycają lustrzane blaski, Gdzie wszędzie dalej jest niż bliżej. W każdym z tych światów, Jak nić Ariadny, Twoich ust smak każdy Prowadzi. I kocham Cię za to.2 punkty
-
przesiąknięta łzami liczę suche miejsca które nie poznały smutku jakoś niewiele zostało chwil nieprzyćmionych zbyt długimi nocami nasze błękity powoli zmieniają odcień a gwiazdy gubią się w ciemnościach może sen rozwinie ostatnią wspólną myśl zapisze karty przyszłości nadzieją chciałabym pobiec po twoich śladach ale wrosłam w ziemię na której stoję korzenie sięgają zbyt głęboko byłoby łatwiej gdybyś został tak po prostu obok głaszcząc mój strach przecież wszystko można oswoić2 punkty
-
Z cyklu wyciągnięte "z szuflady" cz.XXIX znajome miejsca niczym stojące pomniki wciąż w sercu ziemia obiecana przystanek nie zgubiony żaden dzień szarość dopada jak zjawa nie chce wypuścić ze swych rąk polała się czyjaś krew1 punkt
-
Słowa Mrok przykleił się do okna A ja przesypuję słowa jakby to był piasek w klepsydrze Słowa radosne Słowa smutne Słowa otuchy Słowa krytyki Ważę je mogą zranić A to boli Unikam Rozsypały się te moje słowa Wybieram miłe żeby było miło Niech wesprą Niech łzy ocierają Daj ą nadzieję i miłość.1 punkt
-
1 punkt
-
Pójść w hurt w kilku różnych sprawach tak dalece za daleko, że na ścieżce nie ma żadnego z odwrotów. Gdzieś nieposłusznie wylądować gdzie nie ma zastanawiania, ani żadnej z niepotrzebnych chwil. Gdzie nawet ważna, głęboka i długotrwała refleksja nie jest w stanie niczego już odmienić. Gdzie pasjans pół otwartych kart dawno został rozdany i rozłożony na czynniki możliwie bliskie do pierwszych. Warszawa – Stegny, 24.02.2024r.1 punkt
-
Jako że nie chciał się denerwować ponad przeciętnie unikał fastfoodów. A wszystko przez okoliczność, że taki dajmy na to waniliowy shake zaraz mu przypominał, że przecież nie jest szejkiem w którymś z krajów arabskich. Sama myśl o tym nieporozumieniu była dla niego wręcz wstrząsająca. I tylko gdzieś po drugiej stronie globu szejk siadał sobie w fastfoodzie i zaraz dochodziło do niego, że na świecie jest tylu potencjalnych kandydatów żeby zająć jego miejsce w kolejce przy kasie z ropy naftowej. I wtedy zaczynał trząść się jak galareta, albo nawet jeszcze mocniej. Świat nie zmienia się aż tak i dalej są tarcia i dalej niezmienne jak te pomiędzy płytami tektonicznymi, które przecież rodzą tak dużo najróżniejszych trzęsień ziemi. Samochód elektryczny jak na razie nie jest w stanie zmienić tej trudnej rzeczywistości, podobnie jak klasa średnia, zresztą ponoć topniejąca jak arktyka ostatnimi laty, co podobno wynika z przeróżnych statystyk. Warszawa – Stegny, 25.02.2024r. Inspiracja - poeta Wielebor (poezja.org).1 punkt
-
Wtedy usłyszałem propozycję drzewa: Zbierz myśli i podejmij właściwą decyzję, w moim zbawczym cieniu. Tylko nie siedź za długo, po przegapisz słońce.1 punkt
-
1 punkt
-
@Konrad Koper dzięki Konradzie :) Doceniam wytrwałość @kwintesencja otóż to! :) Dziękuję @jan_komułzykant :))) Janku, jesteś genialny :) Dziękuję 😚 @Bożena De-Tre ;) no tak, to prawda :) Również zdrówka @violetta @Ewelina @Rolek Podziękowania:)1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
@Marek.zak1 Zgadza się. U mnie na pierwszym miejscu są potrzebujący. Próbujący- jak najbardziej, ale nie ci ze złymi intencjami, bo tacy też próbują, nierzadko usilnie:);). Jest czasem szkopuł, by rozróżnić kto kim :) kwestia doświadczenia. Poza tym nie wszystko wszystkim od razu się należy. Niechętni mogą się zmienić - warto dać szansę. W odstawkę u mnie obojętni. Dzięki za kmt i również pozdrawiam.1 punkt
-
Wspaniałe wspomnienia z jednego z najlepszych czasów polskiej kultury. @violetta Zgadzam się, och!1 punkt
-
1 punkt
-
nie podlega przecenom, nawet gdy kończy się sezon. A ty, co dzisiaj zrobisz, by ktoś kto jest ciebie bliski lub odległy, dostał ją od ręki?1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
A juści to prawda. Nie przeminęło z wiatrem, ale co? Psia jego mać. Dobre, czy złe, o może nie warte funta kłaków. Siedzę sobie na ryczce, przed chałupą i postanowiłem, że filozofem będę. Dobre co? A co? Nie mogę? Moja stara wczoraj mi do łba wcisnęła, że się za dużo filozofuję. Nawet takiego słowa nie znałem, więc zapytałem, a ona mi na to, że to takie rozmyślania głupków o niczym. Głupków? Niby, że ja głupek? Musiałem wyjść przed chałupę, bo bym jej jak boga kocham, w końcu przywalił po dobroci. Tak z miłości pojednawczej. Przecież nie w złości. Filozofowi tak nie przystoi, by tak bez kultury, komuś położenie gęby zmienić. Chyba muszę dupę ruszyć, w inne miejsce, bo akurat jałówka zwolniła. Kochana mućka. Istna szachownica z niej, tylko te kwadraty jakieś mało kwadratowe. Tu gdzie siedzę, słońce za bardzo popierdala. Jeszcze mi filozofię w łepetynie sfajczy i mi się myśli spłycą. No więc stoję i patrzę w dal myślami. O jak filozoficznie mnie się wymsknęło. Patrzę na ten wiatrak, co mu się skrzydła nie kręcą. O co mi tam. I dobrze. To nie mój wiatrak. Tylko sąsiada, psia jego mać. W końcu mu ten wiatrak nie przeminie z wiatrem. A mnie się marzy, by przeminął. Odleciał w siną dal, jak ta dajmy na to, oskubana kaczka. Sąsiad kiedyś, też durnowatością zabłysnął, mówiąc, że najgłupszy głupek jest mądrzejszy od mnie i będzie się za mnie modlił. To znaczy on? Później na wiele dni, mu się gęba zamknęła, bo mu modlitwę wybiłem. A to wszystko przez to, że ogłady kulturalnej mu zabrakło. Nie przeminęła z wiatrem. Tak sobie myślę, że czasami nie przemija to co powinno, a mija to, co nie powinno. Gdyby moja stara to usłyszała, to jeszcze by mordę nadarła, że zdurniałem zupełnie, takie banały wygadując. Że mam się wziąć za konstruktywną, robotę, a nie mędrkować i gnioty po próżnicy wciskać. Prawda jest taka, że gdybym jej nie podpowiadał w wielu sprawach, to by nie wiedziała, co robić. Ale jednak kocham ją, jak tu stoję. Normalnie, w razie wichury, gdyby na zewnątrz stała, to bym ją postronkiem do pługa przywiązał, by nie przeminęła z wiatrem. O o! Coś słyszę. Znajome wołanie. Muszę natychmiast wracać.1 punkt
-
a może warto zrozumieć siebie własnych reakcji odnaleźć jarzmo i umysł ćwiczyć by był w potrzebie stronę znajdywać u innych jasną ...1 punkt
-
Dobrze, kiedy pić chcesz, Dobrze, kiedy sucho. Wspomagane grzmotem sieją czasem popłoch, Dobrze, kiedy mogą, Gorzej, kiedy głucho. Ciężko jest rozróżnić: Mgła, niekiedy obłok. Czasem dadzą widok skroplony na rzęsach, Czasem grają basem, rozstane z sopranem. Zakrwawione krzyczą: 'nad cieniem zwyciężaj', Ciężka atmosfera, Gdy skumulusowane. Szewczyk wciąż nie dotarł, Film niejeden powstał, Chociaż 'G' się budzi, 'K' pisze testament. Czy łuna płomieni, Czy bagien opary. Chmury są jak każdy... Inne, a takie same.1 punkt
-
Pokaż mi oczy Szeroko otwarte Chcę w nich utopić Wszystkie moje żale W zielonej toni W słodkiej głębinie Poczuć pachnący Bzem i majem dotyk Ukochanej dłoni Szepnij na ucho Słowa które lubię Albo lepiej jeszcze Nic nie mów i zwlekaj Niech wokół cisza Klorowe perły Tajemnic nawleka1 punkt
-
z książkami jest tak jak z ludźmi, obok niektórych przechodzimy obojętnie, spoglądamy im w oczy, krótki uśmiech i zapominamy. nigdy więcej do nich nie powracamy. są też ci, których poznajemy i zostają z nami na całe życie. niekoniecznie „z wyższej półki“, niekoniecznie tacy którzy wystają i można nimi imponowac albo z nich czerpać profit. To są ci, których po prostu tak zwyczajnie lubimy i to jest cała magia i tajemnica.1 punkt
-
~~ Dziś każdy kotek (z kocim polotem) omija miejsca, pokryte błotem. Lśniące futerko, łapki, pazurki wolą solidne płoty i murki. Często te śliczne, mruczące stworki, śledzą tereny, gdzie mysie norki dają nadzieję łowom obfitym. Wspaniała uczta (bez okowity) im się należy, w tym dniu świątecznym. Nasz dom jest dla nich miejscem bezpiecznym, gdzie winny czuć się mile widziane (nawet gdy łapki błotem skalane) - wtedy wybaczyć im to należy, bo je kochamy - w tym bądźmy szczerzy .. ~~1 punkt
-
Prowadzą na manowce, przykładowo: zamrugała pierwsza gwiazdka, na pobliskim kominie krematorium. Źle się kojarzy, mimo wszystko pora rozpocząć zwyczajowe wypędzanie demonów, z luster i fragmentów czarno - białych zdjęć. Monotonny zaśpiew wyjdź zagłuszy zaokienne szmery, odgłosy odległych kroków idących na zatracenie. Wypolerowane szafoty zalśnią, wywołując uśmiech u utrudzonych katów. Po pracy ich okrwawione dłonie utulą nieświadome dzieci. Będą śniły wszystkie odcienie błękitów w absolutnej czerni. Rano światło rozbije okna, komin wypluje kolejną porcję szarości, kaci jak codzień ujmą stryczki, niewyspane demony ziewając zamkną lustra. Strzępy fotografii uniesione wiatrem przykryją wędrowców.1 punkt
-
mam cień - zwiem się jakoś smyk ukradkiem z klapnięć w miękkość pozostanie świadcząc gdy owocem rozbierania w mozołach z kur buziek temperatur nader rwanie przyszedł doszedł uciekł masz mniej; zbierz więc jak i w myk z przypadku z klęknięć w przeszłość nauczywszy grać z nią; kiedy własnej ot zbieranie wyglądów bezwzględnych bezowocne choćby na niej po mych rączkach zwiędło1 punkt
-
Jestem jak Odys, co wraca do swojej Itaki, walcząc z falami i wspomnieniami. Oślepiłem cyklopa, by nie mógł spoglądać na Twoje piękno. Tracę ludzi wokoło, by znów poczuć bicie Twego serca. Słucham śpiewu syren, by z ich mądrością znaleźć drogę do Ciebie. Krzyczę Twe imię we śnie, by nie zapomnieć jego smaku na moich ustach. Zabiję każdego zalotnika, by poczuć młody dotyk starych dłoni. I w końcu powrócę, Miłości. Byś mogła całować mnie z tęsknotą. Byś kochała mnie tak mocno, jak w dniu mego odejścia.1 punkt
-
Pewien fizyk jądrowy z spod miasta Lublina, Zwątpił, że to dobra jest nauki dziedzina. Jako dziekan nie robił hałasu, Wysłał naukę chyłkiem do lasu. Aby jej miejsce wzięła, dość grzeszna Malwina. *Limeryk z cyklu nauka i wiedza. Dla @Nata_Kruk1 punkt
-
Naiwny Maciej ze wsi Kurymnogie, Pijany wierzył, że ma trzecią nogę. Szedł i głośno śpiewał, Lecz się o nią wyjebał. Przyjdzie mu teraz, zaś brać zapomogę.1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne