Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 07.09.2023 uwzględniając wszystkie działy
-
Tkwimy w okowach skuci łańcuchami spodziewanej reakcji łańcuchowej, w którą tylko niektórzy – optymiści – wątpią. Naiwny trochę ten nasz nawinizm (proszę nie mylić z nawijką). Idzie człowiek. Utyka. Z teczką zmierza. Nie ma już sił mierzyć wzrokiem. Gdybyś spojrzała w jego oczy ujrzałabyś rezygnację, stagnację i obawę. Nie spoglądasz. I widać jeszcze niestety, że tę tekę nienajmniejszą tyka udręka. I kłopot, bo jest przecież przywiązanym gościem... Warszawa – Stegny, 06.09.2023r.4 punkty
-
nie zabija lecz głęboko nacina - i nowa szczelina i choć w bólu z niej krwawię to nagle jest jaśniej4 punkty
-
Być Chociaż wokół Przechodnie Poczuć Zapach strachu, nadziei Zjeść życie do syta Jeszcze przed zachodem Wpław przejść Rubikon Sucha stopą Chciałbym Jeszcze przed snem Policzyć Mądre dni4 punkty
-
z deszczowego poranka i domowego śniadania zamienieni przytulną nocą przy ognisku zrywane jabłka do kosza zabarwiają pięknymi odcieniami czerwieni i złota niebiańsko pachnąca słucham śpiewu ptaków wgryzając się w chrupiące słodkie usta owoce3 punkty
-
Projekt Takamoya, chwila 86 Jesteś? Jestem! To dobrze Widzę słońce wreszcie. I życie zdrowsze, I ciepłe miejsce. Wielkość nie ma znaczenia, Oprócz serca. Nic więcej I nic bardziej nie zmienia. Lubię twój głos, wiesz? A ja Twoje futerko, I mruczenie też. Jutro jest tak daleko Od świtu aż po zmierzch. Jednako, Czyś człowiek, czy zwierz.3 punkty
-
Tak trudno milczeć I tak trudno ufać Gdy wyłamujesz się Z utartych schematów I droga prowadzi cię Gdzieś w nieznany ląd Bo czy kochać cię Tak bardzo to był szalony błąd?3 punkty
-
Trochę inna wersja dawnego tekstu i bez: się. Jestem Zuzia. Moja lalka, to też: Zuzia. Obydwie jesteśmy: Zuzie. Tak ją nazwałam, na swoją cześć. Chyba tak jakoś trzeba mówić. Wieeem, że to głupie. Dwa takie same imiona. Ale tak zdecydowałam i już. To znaczy wtedy, kiedy byłam jeszcze mała. Teraz jestem trochę duża i tak sobie pomyślałam, że wam opowiem tą historię. Rodzina sto razy ją słyszała, oczywiście dalsza, która nie brała w tym udziału, ale wy chyba jeszcze nie? No nie… bo jeszcze wam nie opowiedziałam. Mam obecnie więcej lat i chcę wierzyć, że jestem rozsądną dziewczynką. Pani psycholog kiedyś mamusi naszeptała: pani dziecko jest niekonwencjonalne. Nie wiem do tego czasu, co to znaczy, lecz wtedy podsłuchałam przez dziurkę od klucza i to mi strasznie odpowiadało. Mój tatuś zawsze powtarza: mam tyle lat, ile obecnie potrzebuje. Mamusia tak nie mówi. Zawsze ma za dużo. No ale gadam jak najęta, nie na temat. Przecież miałam opowiedzieć historie, którą bardzo boleśnie przeżyłam… o właśnie: boleśnie. A wszystko miało związek z moją lalką. Chyba nie muszę przedstawiać z imienia. Będę gadać jak trochę bardziej dorosła, ale jakby to wszystko było wtedy. Cierpliwi może łaskawie wysłuchają do końca, a niecierpliwi, jak ich coś napadnie. Oj przepraszam. Mamusia mnie często upominała, że czasami mówię niestosownie, do zaistniałej sytuacji. To było wtedy za mądre. Nie wiedziałam, o co jej chodzi. I nadal nie wiem. Ojejku, znowu pytluje głupoty. No dobra, zaczynam. Mam około sześciu lat i leżę w łóżeczku. Pokoik bardzo przytulny i kolorowy, sprawia, że dobrze mi tu, jak nigdzie indziej. To takie wyjątkowe miejsce, z którego nigdy nie mam chęci uciec. Szczególnie w dzień, kiedy świeci słoneczko. Gorzej w nocy, kiedy ciemno. Nie cierpię ciemności. Jest głupia. Mam wrażenie, że jakieś włochate szczerniałe łapy, wywleką mnie za chwilę z bezpiecznej kryjówki. Często zakryta zupełnie, dyszę cichutko, by nie wywlec z kątów potworów. Tak właśnie jest teraz. Widać tylko kontury pod kołderką. Nagle coś mnie budzi, tylko nie wiem co. Boję wychylić głowę, spod mojej ochrony. Tu bezpiecznie. Wierzę, że tak. Jednak szmery coraz głośniejsze. Nie wiem biedna, co mam robić. Odgłosy dochodzą od strony okna. To jedyne miejsce w pokoju, jako tako oświetlone, migającym neonem. Stoi przy nim mały tapczanik, a na nim cała kupa różnych pluszaków i moja ukochana lalka. Mogłabym zaświecić nocną lampkę, ale lęk, nie pozwala wystawić rączki. A niech mnie coś ugryzie, albo chociaż złapie jakaś zimna ręka kościotrupa. Jestem małą dziewczynką, ale z dużą wyobraźnią. Czasami żałuje, że mam ją w sobie. Są chwilę, że chciałabym to z siebie wyrzucić i podeptać na drobny mak. Zmiażdżyć i zniszczyć. Na przykład teraz, kiedy jestem cała spocona ze strachu. Ale chyba będę musiała zerknąć. Może to nic takiego. Niepotrzebne te dygotki strachliwe. Postanawiam, że chociaż trochę głowę wychylę, by zobaczyć, co tak szura. Nie wierzę własnym oczom. Zuzia włazi po innych pluszakach, w kierunku okna. Po drodze wyłupała nóżką, misiowe oko. Na pewno nie chciała. Misiu jest przez to wnerwiony. Groźnie na nią mruczy. Coraz głośniej. Na dodatek gałąź uderza o szybę. Jedno i drugie takie przerażające. Przynajmniej dla mnie. Nadal leżę i patrzę. Lalka, z jakiegoś powodu, chce wyraźnie uciec z pokoju. Mała szmaciana biedronka, ma urwaną kropkę i rozdarty brzuszek, twardymi paluszkami Zuzi. Uciekinierka na pewno nie zrobiła tego złośliwie, tylko ze strachu. Włazi po wszystkich pluszakach coraz wyżej. Szybciej i szybciej. Niektóre zaczynają na nią wrzeszczeć. Drewnianemu pajacykowi odpadła głowa. Zuzia przed chwilą na niej stała i złamała mu kark. Wreszcie stoi na parapecie. Zaczyna szarpać klamkę. Pluszaki na dole, grożą jej wszystkim, co potrafią. Nie może biedna otworzyć okna. Ma za słabe rączki. Odwraca głowę. Patrzy na mnie. Twarz ma całą we krwi. Musiała ją podrapać drewnianymi zabawkami. Nie wiem co mam robić. Nadal jest mi strasznie. Powinnam być przy niej. Pogłaskać, przytulić, uspokoić. Znika i wraca. I tak na przemian, gdy neon akurat zaświeci. No nic, myślę sobie, muszę jednak do niej podejść, chociaż mam większego stracha, od niej. Nawet zapalam nocną lampkę. Podchodzę do okna. Włażę na kanapkę, uważając, by nie nadepnąć żadnego zwierzątka. Lalka cały czas męczy klamkę. Co chwila spogląda do tyłu, jakby prosiła, żebym jej pomogła otworzyć. Przecież nie mogę ją wypuścić. Mieszkamy co prawda na parterze, ale dla niej to bardzo wysoko. Nie przeżyje upadku. Podejmuję decyzję. Po prostu przytulę Zuzię i pogłaskam. Uspokoję. Delikatnie łapię ją od tyłu. Takiego pisku i wrzasku, w całym swoim życiu nie słyszałam. Wije ciało na wszystkie strony, jakbym trzymała węża, a nie lalkę. W pierwszym odruchu, rzucam nieznośną na podłogę. Trochę mnie wnerwiła swoim zachowaniem. Za chwilę bardzo żałuję głupiej decyzji. Jak tak mogłam. Ona w tym czasie, ucieka pod szafkę. Stoję na czworakach, zaglądam w ciemną czeluść, prosząc żeby wyszła. Przyciśnięta do ściany, ani myśli tego zrobić. Raczej to wyczuwam, niż widzę. Wkładam rękę, by ją wyjąć. Gryzie mnie boleśnie. Mam całą rączkę we krwi. Na dodatek zaczyna mówić. To zupełna nowość. Nigdy tego nie robiła. Słyszę roztrzęsione słowa: – Przeczuwam, że coś złego. Bardzo złego. Ten potwór jest w tym pokoju. Mam wrażenie, że chodzi pod podłogą. – Spokojnie Zuzia. Wyluzuj. Pod podłogą nie ma żadnego potwora. – A właśnie, że tak! Już dzisiaj w nocy, chciał mnie złapać, rozerwać na strzępy… ale zdążyłam uciec pod szafkę. – Widziałaś kto to był? No powiedz! – Nie widziałam. Było ciemno, a ja bardzo przerażona. – Na pewno to tylko sen. Ja też mam straszne sny. Wiem, jak to jest. – Kochana Zuziu, to nie był sen… – Sen, mówię ci. Zobaczysz, że dzisiaj w nocy będzie spokój. A nawet gdyby, to pluszaki cię obronią. Trochę ich poturbowałaś, ale wiedzą, że nie naumyślnie, tylko ze strachu. – Mówisz serio? Pomogą mi? W moim śnie? – Spoko Zuzia. Obiecuję. Niestety. Rano otwieram oczy i od razu czuję, a po chwili widzę, że coś nie tak. Pluszaki są porozwalane po różnych kątach… ale chociaż całe i nie zniszczone. Natomiast lalka, ukochana Zuzia, cała w kawałkach. Raczki, nóżki, wszystko osobno. Nawet oczy leżą obok, patrząc na mnie, jakby z wyrzutem. Na dodatek brzuszek rozpruty i kępki włosów z oderwanej głowy, powyrywane. Stoję jak słup soli i głośno płaczę. Jeszcze nigdy tak nie ryczałam. Kto mógł zrobić taką straszną rzecz, mojej ukochanej lalce, którą tak umiłowałam. Kto był taki wstrętny i niegodziwy. Jak go dorwę, to na śmierć zatłukę! Wgniotę w podłogę, jak nędznego robaka. Zuzia mi świadkiem! Zapłakana idę do rodziców. Nic nie słyszeli. Widocznie mocno spali. Mówię im, że ktoś zabił Zuzię. Nie tylko zabił, porozrywał na kawałki. – Jak to porozrywał? Co ty Zuzia mówisz? Przecież wiesz, jakie masz różne sny. – Ależ mamo! To nie był sen, naprawdę. Idź i zobacz jak ona wygląda. – Ależ słonko – uspokaja tatuś. – Niby kto miałby ją porozrywać. No pomyśl dziecko. – Nie wierzycie mi! Tak? Jesteście wstrętni. Nienawidzę was! Biegnę do swojego pokoju. Prawie nie widzę przez łzy. Lalka nadal leży tak jak leżała. W kawałkach. A może to mój brat? Dlaczego o tym nie pomyślałam? Tylko po co miałby to robić. Ma twardy sen. Jak wstanie, to go zapytam, a gdy nie odpowie, to mu przywalę! Wnerwiłam go czymś i to pewnie jego zemsta. Nie, to niemożliwe. Jest za leniwy. A może w nocy ktoś wszedł przez okno. I nic nie ukradł, tylko popsuł lalkę? Wchodzą rodzice. Mają takie miny, jakby ich zatkało. Przez chwilę nic nie mówią. Wyszło na moje. Uwierzyli. – Powiedz mi Zuzia, czy okno było w nocy zamknięte? – Tak… to znaczy, Zuzia nie mogła wyjść… to raczej tak. – Ty nie mogłaś… a, rozumiem. – Spałaś całą noc? – Oczywiście. Cała zakryta. Sami wiecie, że tylko tak mogę spać. – Mam pomysł – mówi nagle tatuś. – Włączymy kamerę, by filmowała całą noc. Zostawimy włączoną nocną lampkę. Rano obejrzymy, co nagrała. – A ja teraz, pozeszywam twoją lalkę. Będzie jak nowo narodzona. – Dziękuję, mamusiu. Na drugi dzień oglądamy film. Przez długi czas, wciąż to samo. Tatuś przewija trochę do przodu. Nagle coś zauważamy. Jakiś ruch w łóżeczku, szczelnie zakryty. Nie! To niemożliwe. Jestem przerażona. Z kim ja spałam. Zuzia miała racje z tym potworem. Był pod podłogą. Rodzice też mają nie tęgie miny. Patrzą i nic nie mówią. Kołderka wyraźnie faluje. Za chwilę, coś wyjdzie. Tylko co? Nie chcę patrzeć. Zamykam oczy. Słyszę, że rodzice coś mówią. Są zdenerwowani. Bardzo. Widocznie już widzą, co to za obleśny, paskudny stwór. Ja jeszcze nie. Mam oczy zasłonięte ręką. Jednak rozchylam palce, przed jednym okiem. Nie wierzę, w to co widzę. Za chwilę będzie znowu w kawałkach. Rodzice mnie przytulają, głaszczą po głowie, nie wiedzą co powiedzieć. A ja znowu ryczę, ile sił w płucach. To nie może być prawdą. Siedzimy jakiś czas w milczeniu, bo tylko cisza pasuje do sytuacji. Wchodzi zaspany brat, nieświadom niczego. Rodzice mówią mu o wszystkim, bo wiedzą, że i tak bym wszystko wypaplała. Mam już taką naturę. Jeszcze jedno kiedyś podsłuchałam: pani córka… jest... jakby to powiedzieć… trochę nadpobudliwa… wielowarstwowa. Do dzisiaj nie wiem, co to dokładnie znaczy, ale same słowa, fajnie brzmiały. Nagle słyszę brata. Gdyby wtedy tego nie przypomniał, to nie wiem, co by było. – Pamiętasz, jak malowałaś bardzo ważny obrazek? – Pewnie, że pamiętam. Bardzo pragnęłam, żeby był najpiękniejszy. Chciałam podarować, najlepszej przyjaciółce… no wiesz… tej co mieszka… – Wiem gdzie mieszka, lecz przypomnij sobie, do czego doszło. – Nie wyszedł taki jak trzeba. Musiałam wywalić. – Dlaczego? – Bo coś na niego z półki spadło. – Przypomnij sobie, co? – Naprawdę nie pamiętam. – Nie pamiętasz, czy nie chcesz pamiętać. – … – Zuzia jest poplamiona farbkami, tak? – No tak… – A skąd na niej te plamy? Bo… – Bo… wiem…. Zuzia spadła z półki na obrazek i zupełnie zniszczyła. Rozmazała wszystko. Byłam naprawdę wściekła. Rzuciłam nią o ścianę… nie… to dlatego… jestem potworem. – Nie jesteś potworem, lecz w tobie to zostało. Podświadoma chęć zemsty. – Co to jest: podświadoma chęć zemsty? – Nie ważne. Chyba wiesz, co musisz teraz zrobić? – Nic nie muszę! Słyszysz? Przepraszam. Mamo, naprawisz ją? Powiedz, że tak. – Oczywiście. – Lecz miałam coś zrobić, więc po mi prostu powiedz, co! – Spokojnie Zuzia. To nic takiego, ale zarazem bardzo, ale to bardzo ważnego. – Mów wreszcie. Nie widzisz, że płaczę? – Przebacz Zuzi, całym swoim sercem. – ...2 punkty
-
bo mi się kompozycja rozpadnie poszarpią i skołtunią wersy rozsypie sens na/w mojej biednej głowie2 punkty
-
Dlaczego musi żyć w strachu za murem bólu i upokorzenia tylko dlatego że pokochała kogoś kto do miłości namawia Dlaczego palcem jest wytykana o wielki spisek z diabłem za coś co jest najpiękniejszym darem tak niesprawiedliwie osądzanym2 punkty
-
Poezja jest jak w powietrzu tlen Poeta na deszczu jak dziecko w piaskownicy Artyści w teatrach na bulwarach i w kawiarniach Gdzie się kończy sztuka w tym wierszu? mikroskop dla sylab teleskop dla metafor skojarzenia - dla porównań jeszcze trochę: newsów z Googla kwiatów i chwastów czy pisać o wszystkim to? kalać ciszę czy jestem godny być? własnych dni: klawiszem2 punkty
-
Z cyklu: Śpiewnik pielgrzyma Na jedenaście Złap mnie za rękę i chodź Chodź po zielonym Muranowie Przejdziemy się ulicą Gęsią Co nam historię opowie Historię z przed wielu lat O bohaterskich ludziach, których widział świat Co walczyli o wolność Co walczyli by kwiat Mógł kwitnąć w wybranym przez siebie kolorze By móc w świątyni wykrzykiwać, mój Boże Aby nasze ręce, złączone miłością Mogły opowiadać historie niesplamione złością Żebyśmy wiedzieli jak zachować się Gdy ktoś nam wolność naszą odebrać zechce Gdy przyjdzie i powie, wynocha stąd Gdy spali domy i powie, to nie błąd Zły niszczy nie ziemie, lecz samego siebie Dowie się o tym boleśnie. Dowie się w niebie Zły niszczy nie ziemie, lecz samego siebie Dowie się o tym boleśnie. Dowie się w niebie Muranów odbudowany Muranów cieszy znów oko Powstał z gruzów jak feniks By zostać w sercu głęboko Sercu kochającym Co za rękę trzyma Ale nie wroga ojczyzny Tego się nie ima Ale nie wroga ojczyzny Tego się nie ima //Marcin z Frysztaka Wszystkie moje książki Za darmo Znajdziesz na stronie: wilusz.org2 punkty
-
Pyłem gwiezdnym się otulę, gdy noc zajrzy przez zasłony. Nie przestraszy mnie ta ciemność - czarnym, mrocznym nieboskłonem. Księżyc miło się uśmiechnie i próbować będę zasnąć. Lecz poczekam jeszcze chwilę, aż ostatnia gwiazda zgaśnie. Gwiezdny pył rozświetla pokój, gwiazdy wcale nie chcą gasnąć. A ja patrzę w mroczne okno, leżę i nie mogę zasnąć. Myślę: - Nie ma już nadziei... i oddycham cichuteńko. Wtem przygarnia mnie sen błogi, dobrą, księżycową ręką.2 punkty
-
znów samopoczucie gitarą bez strun no cóż trudno ale chociaż można popukać w pudło ech a jednak dźwięk nie ten2 punkty
-
Była sobie chwalipięta, która była tak nadęta. I mówiła wciąż o sobie ; Ja mam wszystkie rzeczy nowe, A wy nie! Patrzcie ! ; dziś pierścionek złoty i sukienkę w groszek z wody, nietypowe też buciki, bo sznurówki w warkoczyki. A wy nie! I chwaliła się dzień cały, nikt nie lubił samochwały. Sama stała przed lusterkiem, omijali chwalipiętę. A wy nie? Chwalipiętą jest też każdy, szepczą cicho o tym gwiazdy. Jedni rzadziej o tym mówią, Drudzy nawet to to lubią. A wy nie?2 punkty
-
Motto: Kto pyta, nie błądzi i zwykle - tak sądzi. Spytano mądrego, co sądzi na temat, który dla uczonych stanowi dylemat. "Gdy księżyc zachodzi i widać wschód słońca, to koniec początku, czy początek końca?" - Zgodnie z moją wiedzą, by problem uprościć, odniósłbym te fakty do nieskończoności.2 punkty
-
Drzewo- pień i gałązki. Symbolizuje pokolenia ludzi, przeróżne wszechświaty, albo wiedzę, pytania, idee… Boże światło i święta woda oddają drzewu moc.2 punkty
-
Zachciała (p)Anna, z miasta Lozanna, by w jej sypialni stanęła wanna. Pozbyła się też łóżka. Starczyła jej poduszka i na ruch ręką - kąpiel poranna.2 punkty
-
2 punkty
-
moja pierwsza bomba atomowa wybuchała co dzień wieczorem w telewizorze Zefir na chybotliwym stoliku z politurą kupionym w Polskich Meblach wyścig zbrojeń zataczał wtedy coraz szersze kręgi używaliśmy proc na gumę wyrwaną z kół nieznajomych rowerów tego roku nadeszła mroźna zima atomowe grzyby waliły na wszystkich dwóch programach TV a siatka agentów umieściła kamery w oku bałwana czarna wołga ugrzęzła w zaspie przed blokiem facet za kierownicą miał kulkę we łbie a strumyk krwi dzielił jego twarz na dwie części od razu wiedzieliśmy że to szpieg jutra mogło już nie być miały zostać tylko białe grzyby z atomu lub utkane ze śniegu albo zamarynowane w słoikach chowanych w szafce obok nuklearnego pieca w kwadratowe kafle1 punkt
-
Obok drogowskazu Wskazującego cztery Możliwości do wyboru Zaczął się zastanawiać Miłość jest zdradliwa Dobroć oszukańcza Prawda nie prawdziwa Wolność ma granice Więc gdzie mam iść Skoro wszędzie tam Nie ma możliwości Ominięcia tego zła Po czym usiadł na Kamieniu odciskając Na nim kolejny ślad Ludzkiej zadumy1 punkt
-
W spektrum Wciąż uczę się emocji; Wiem, że są sposoby, By jakoś odgadywać, co nieoczywiste, Lecz bardzo dużo tego. Ciągle, niczym pisklę, Rozbijam na skorupce najróżniejsze dzioby, Bo stwardnieć już zdążyła; Chciałbym kiedyś dożyć Tej chwili, by jak tamci, przebić się i istnieć, Popatrzeć tak jak oni, umieć spontanicznie Radością przybrać rozum, zamiast snami zwodzić. A tam, pod powiekami, wiele czeka światów, Jednakże nie potrafię nimi się nacieszyć, Nie umiem się nasycić. Chciałbym, lecz od razu Zatracam się w szczegółach nieodkrytych dziedzin. A w życiu, poza nimi, trzymam się schematów, Wielokroć zbyt dosłownie rozumując rzeczy. ---1 punkt
-
Czasem tylko pragnę wrócić Do domu Jeżeli jeszcze mi pozwolą - Trawy, które wyrosły pewnie ponad Połamany płotek I drzewostany wproszone w ziemi ugór.. Z zapchanych rynien Musi tam płynąć Upajająca strużka akacjowych kwiatów, A wykopaliska podziemnych belfrów Tamują wejście niczym trojańskie mury Moją drogę z zaświatów.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
@Marek.zak1 Tak jest, słuchajcie Mistrza. On także doradzał Markowi. Prawdę głosi, ajuści. :-)1 punkt
-
To będę trzymał kciuki, bo piszesz coraz lepiej i mnie oraz wielu innym osobom Twoje sympatyczne wiersze bardzo się podobają.1 punkt
-
Interesująca interpretacja Anioła Śmierci. Prawdą jest, że są przypadki w życiu, że śmierć jest wybawieniem od cierpienia.1 punkt
-
Dokładnie! Po takim bólu - bólu poznania i przyjęcia trudnej prawdy o sobie. Dziękuję Ci :) Tak, też wewnątrz nas wschodzi :) Dziękuję :) Tak, to "otwarte okno" to inna metafora dla "naciętej szczeliny".., może mniej bolesna. Chyba, że okno było zamurowane. Dziękuję Ci :)1 punkt
-
@Rafael Marius chciałabym wrócić do tych przecudnych czasów, wtedy chorowałam tak, że mama na saniach mnie wiozła do lekarza, a miałam gorączkę:) później złamałam rękę w nadgarstku, ale co tam, wywijałam z gipsem po krzesłach, które teraz są bardzo modne. Odwracałam z bratem i mieliśmy samochody. To był najpiękniejszy okres w moim życiu.1 punkt
-
Ano właśnie. To zależy jak się rozumie anioły. Ja uważam tak jak powyżej napisałem, iż są one tworzone przez człowieka z jego wewnętrznych źródeł. Przede wszystkim myśli. Gdy ktoś ponuro snuje rozważania o śmierci tworzy własnego Anioła Śmierci, który płacze. Zalewa twórcę łzami, jak deszcz powstały z pary wodnej. Tak samo, gdy myśli o niej radośnie tworzy pogodnego Anioła Śmierci, który oświetla mu ostatnią drogę na ziemi wesołym słońcem.1 punkt
-
@iwonaroma fajnie, cieszę się @Rafael Marius wiesz mnie to zastanawia... Również te kwestie systemu i pewnego rodzaju konfliktu na linii jednostka i jej wolność i system dajmy na to państwowość. Pełno jest sporów wokół tego zagadnienia i to w najróżniejszych miejscach na ziemi w najróżniejszych czasach. Zaczynam mieć przypuszczenie, że z tą wolnością nie było najlepiej ani za królów, ani w komunie, ani w demokracji, ani w tym czymś co obecnie. Ani w Polsce, ani w Czechach ani nawet na zachodzie dajmy na to we Francji. Człowiek tutaj rzadko kiedy osiąga przyzwoitą wolność i chyba rzadko kiedy i rzadko który jest spełniony w sposób jakiś bardziej całościowy. Myślę, że pewną kategorią wyjątków są może czasy zaraz po obaleniu któregoś z reżimów. I chyba dlatego, że wówczas ludzie masowo wierzą w regulacje stosunków. Uzyskują jakiś oddech. Wpadają w jakiś przejściowy stan euforii i poluźnienia. Do tego wszystkiego starzejemy się i pamięć nam płata figle. Wspominamy z błogością nasze najlepsze lata młodości, mniejszych zmartwień, mniejszej odpowiedzialności, miłosnych uniesień, większej swobody, zdrowia etc. @Wiesław J.K. trafiłeś - no naprawdę nic kompletnie nic nie mam do tęczy, ba lubię ją bo dodaje kolorytu... @iwonaroma O no widzisz w mini Twoje zdanie się jak najbardziej dla mnie liczy :))) Dziękuję :) @Rafał Hille fajnie, cieszę się, że Tobie pykło...1 punkt
-
1 punkt
-
Witaj- dokładanie tak jak napisałaś - dziękuje za nprzeczytanie - Pozdr.uśmiechem. Witaj - prawdę napisałeś - Pozdr. @Bożena De-Tre - pięknie dziękuje -1 punkt
-
1 punkt
-
@samm I tylko szkoda, że pan Mann nie kąpał się z (p)Anną w kaszy mannie. Było by 3 w 1 Pozdrawiam1 punkt
-
@iwonaroma Takie słówka mogą sporego rabanu narobić Jak widać :) Pozdrowienia :)1 punkt
-
1 punkt
-
@duszka Jest tak jak mówisz. Wszystko żyje A ludzie są jak miejsca Bo w zasadzie zlewają się z sobą Tylko nie zawsze tych historii słuchamy @Rafael Marius Czyli byliśmy sąsiadami :) Jakoś został we mnie ten Muranów i często go wspominam Dzięki za czytanie, ukłony1 punkt
-
- dla Belli i Siostry, moich Pań Soa patrzyla na ciąg ruchomych obrazów, udostepnianych jej przez Zuzannę. Udostepnianych, jako że - tu podkreślmy oczywistość - miała ona kontrolę nad tym, co Soa zobaczy. Innymi słowy, z którą częścia jej wspomnien polaczy swój umysł. Ciąg obrazów, czy też może raczej ruchomych scen. Widziała Zuzannę, jak przy pilnującej czujnie jej bezpieczeństwa oswojonej panterze, której leb w trakcie gladzila pieszczotliwie, negocjuje warunki spotkania z miejscowym rzymskim dostojnikiem. Ubrana w szaty, noszone przez kobiety jej kultury, ale z dodanymi akcentami: mając wpięte w uszy długie ozdobne kolczyki, a na obu rękach rzymskie bransolety. Przy czym, będąc uczesaną na sposób Dominarum, rzymskich dam, siedzi w pozie jednocześnie dumnej i władczej oraz otwartej, łagodnie kwestię tę ujmując. By nie rzec - w pozie dyplomatycznie wyzywającej. A raczej pozach, ponieważ zmieniała je starannie od czasu do czasu, powodując pewne zmieszanie gościa - czy też zmniejszenie poziomu pewności siebie raz wysuwanym ku niemu - niby niechcący, przez przypadek - odsloniętym kolanem i fragmentem uda tuż nad nim, za innym zaś razem znacząco unosząc dłoń ku ramieniu bądź ku włosom, zwracając ku rozmowcy wewnętrzną stronę przedramienia. Inaczej, mówiąc wprost: kusząc, zapowiadając i obiecując. Przy czym ewidentnie bawiąc się całą sytuacją i czerpiąc z niej radość oraz satysfakcję uwodzicielki. Widziala Zuzanne, jak siedząc - a chwilami stojąc - nago miedzy dwoma wielkimi lustrami przygląda się sobie bardzo uważnie. To przybliżając się raz do jednego, raz do drugiego. Badając wzrokiem i dotykiem wygląd cery na twarzy, skóry na całym ciele oraz stan całości, o ile może tak to zostać nazwane lub ujęte. Widziała Zuzannę w kąpielach: w wodzie z dodatkiem kwiatowych olejków, by oprócz czarownego wyglądu także pachnieć uwodzicielsko. W jej domowej, ogromnej lazience, mieszczącej obok wielkiej wanny także mały basen. Wreszcie, widziała ją w tejże wannie i w tymże basenie razem z mężczyzną. Zażywającą nie tylko kąpieli, ale i rozmów. Oraz seksualnych przyjemności, oczywiście. Rzecz jasna, za każdym obrazem był to inny mężczyzna, a sposób wzajemnego brania i dawania, - lub raczej erotycznego doznawania - też był inny. W łożu. Przy ścianie, opartą dłońmi lub plecami. Na rozpostartej na marmurowej podłodze lwiej skórze, w dodatku z zachowanymi grzywą i dla wiadomego efektu ogonem. Zuzannę na i nad. Zuzannę pod. Przed i za. Lecz zawsze dominująca, chociaż najprawdopodobniej coś absolutnie odwrotnego wydawało się towarzyszącym jej mężczyznom. Chociaż najprawdopodobniej myśleli coś dokładnie odmiennego, to Zuzanna brała i to Zuzanna decydowała. Nie oni. Nawet ci, których twarze pojawiły się przed oczami Soy kilka razy. - Oczywiście - pomyślała. - Miejscowy arcykapłan, jakżeby inaczej! I Poncjusz Piłat. No i wszystko jasne! - Ależ obaj ci dranie są przystojni... - błysnęła Soi kolejna myśl i nagle zrobiło jej się jakby cieplej. Zawstydziła się. Do tego stopnia, że poczerwieniała. - Są - telepatycznie potwierdziła jej Zuzanna. Cdn. Voorhout, 6. Września 2023.1 punkt
-
Namalowałam ten obraz pod wpływem wizyty w barze mlecznym stąd mdławe wykończenie i nawiązanie do dziedzictwa kół gospodyń wiejskich, bo moja babka, prababka, o czym to ja… a właśnie szpachelką machnięty następnie wtarty muł bałtycki i adriatycki, i atlantycki bursztyn? zbyt oczywisty relacja z matką równia pochyła a kwadrat to kwadrat1 punkt
-
@Kwiatuszek Dawno Cię nie było, a szkoda. Jednak powrót bardzo udany. Zawsze się znajdzie jakaś samarytańska ręka. Dobrzy ludzie są na świecie.1 punkt
-
1 punkt
-
@Kwiatuszek Bardzo przyjemny i sympatyczny wiersz. Bardzo miło się czytało. Pozdrawiam Cię serdecznie :-)1 punkt
-
1 punkt
-
@poezja.tanczy Wszystko co nas otacza i co widzimy, ma w sobie jakąs historię do opowiedzenia, jakąs przeszłość... Często chyba nie uświadamiamy sobie tego. Gdy patrząc na jakiegoś człowieka o tym pomyślę, wzrasta we mnie szacunek do niego. Warto to praktykować - tak jak Ty w Twoim wierszu :)1 punkt
-
W wierszu nie chodziło mi o mówienie, lecz o myśli, które mogą (za bardzo) obciążać nas samych - te bez miłości w sobie... Ale i twoja wypowiedź może być myślą ułatwiającą / odciążającą życie :) Zmieniłam tytuł na taki, jaki miał wiersz na początku - chyba bardziej nakierunkowuje na jego wypowiedź. Dziękuję Ci :) Coś w tym jest... Trafia do mnie :) Ale, tak jak wyżej wspomniałam, chodziło mi o własne, szkodliwe, obciążające nas samych myśli. Zmieniłam tytuł, żeby to podkreślić. Dziękuję Ci! Zastanowię sie nad tym, chociaż, tą przestrzen "pomiedzy" zostawiłam chyba świadomie - dla czytelnika... Najczęściej tak robię. W te niedomówienia może on włączyć osobiste treści czy przemyślenia. Dziękuję Ci za miłą i przemyślaną odpowiedź :) Tak, to ona jest naszymi skrzydłami :) Ładnie to zobrazowałeś. Dziękuję i Tobie również wszystkiego dobrego :) @Dragaz Dziękuję Ci za czytanie i serce :)1 punkt
-
@poezja.tanczy dzięki..... jakoś nie mogłam zasnąć i taki wierszyk mi się wymsknął ;)1 punkt
-
łąka na której stałaś z narzeczem polnych kwiatów i liści rozwianymi włosami uśmiechem na ustach wydawała się snem trawa sięgała ci kolan krople rosy mieniły się w promieniach słońca emanowałaś ciepłem czułem się jak w niebie obudziła się wyobraźnia patrzałem na ciebie jak na dzieło artysty a nie Stwórcy piękny obraz zachwyt przemienił się w pragnienie… 9.2023 andrew1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+01:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne