Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 28.06.2023 uwzględniając wszystkie działy
-
8 punktów
-
6 punktów
-
5 punktów
-
to już koniec dowiedziałem się w niedzielę po południu poniedziałek był okrutny wtorek męczył mnie potwornie ale środa odpuściła czwartek czmychnął tak pokątnie no, a w piątek już swobodnie by w sobotę, już nie martwić się tygodniem a, w niedzielę…..5 punktów
-
5 punktów
-
Śmiać się często tylko nie z innych płakać również ale z radości Dożyć emerytury i stać się wolnym bez zobowiązań cieszyć się życiem Gdy najdzie ochota otworzyć barek wytrawnych trunków wlać dwie szklaneczki I z tą najbliższą nie spiesząc się rozmawiać o tym co najpiękniejsze Dalej odróżniać dobro od zła umrzeć spokojnie nie czując bólu4 punkty
-
Tryskają iskry w górę Źródło ogniska Uniosło śpiew Jedna z gwiazd zabłysła Wąwóz ożył po wojnie Po raz pierwszy lampka Przy starej mogile Zgasła4 punkty
-
3 punkty
-
punkt rosy myślę o pozostałościach migotek zjedzonych książkach pluciu pestkami szysz/yn/ki latem jak i o ściąganiu cugli hippokampowi który bije pianę ogonem ciągnąc tratwę z kory mojego płata czołowego w stronę źródeł strumienia świadomości kiedy w poprzek przepływają po światy zostawiając ślady linii papilarnych na całej powierzchni skóry - na powiekach małżowinach pod blaszkami paznokci zima się nie skrzyła jak źrenice tej która przyzywa mnie do siebie niczym morze półwysep siada mi na ustach czytając hrabala przemienia w oddech kiedy o świcie idziemy za las i promienie słońca mieszają się z cieniami drzew jej włosy ubierają zapach traw wzlatuję na pierwszej chmurze gdzie majaczą postaci skupione wkoło ognia dłonie rytmicznie uderzają w membrany bębnów i nic więcej tylko napisy końcowe pośród nich jestem wyrzutkiem jak rozbita butelka dosyć banalnie i duszkiem wypita na progu3 punkty
-
3 punkty
-
Gniecie wciąż wewnątrz Zapadł się we mnie dzisiaj Księżyc na niebie Płomień przygasa Na pół pęknięte serce Księżyc w ramionach Odbicie w tafli Tafli nocnego lustra Księżyc w jeziorze Pustka sklepienia Cienie dawnego blasku Księżyc pod wodą Opadł już na dno Nastała cisza kiedy Księżyc utonął3 punkty
-
Cały ten chaos niepotrzebny nikomu, Urodziny, szkoła, białe obrusy, Chwile pełne jasnych wzruszeń, To nasza bezkresna droga do domu. Światło w Twoich oczach Falujące rzęsami, Pies biegający między drzewami, Zanim czystymi łzami nie spłynie rosa. Coraz bliżej kroki serca słyszę, Mniej głośnych słów pamięci potrzeba. Coraz piękniejsze obłoki na tle nieba, Bo miłość krzyczy tak, że słychać ciszę. Jeśli bolałem nieuważnie, przebacz, Czasem fałszuję, chociaż lubię śpiewać. Odpoczniemy w domu, na ławce pod Krzyżem.3 punkty
-
Ciekawe skojarzenie. :) Dziękuję! Tak, to chyba bardzo ważne, umieć docenić ten błysk... Dziekuję Ci za refleksje i miłe słowa :) Bardzo mnie to cieszy i dziękuję :) Dziekuję Ci za taki odbiór i również serdecznie pozdrawiam :) @violetta Dziekuję! :)3 punkty
-
3 punkty
-
jestem słowem wypowiedzianym za szybko rzuconym pomiędzy ciernie zagłuszonym przez kłącza urojeń szydlaste szpony bezsilności bóg dojrzał mnie za późno obdarował rześkim powiewem poranka ciepłym popołudniowym deszczem wdzięcznym uśmiechem miodnej pszczoły ale gdy zatańczył złotymi stopami na delikatnych płatkach zwinęły się w sobie ze strachu w cienistym ogrodzie na przekór trwam2 punkty
-
Z cyklu Stonoga co wołali na nią Miłość (28 z lewej) Miłość nie czuła się najlepiej I poszła do doktora Doktor ją obejrzał I powiedział, najwyższa pora Aby troche odpocząć Ale trochę zluzować Nie pracować tyle I się w domu schować Nie wychodzić przez kilka dni Pod pierzyną siedzieć Łykać rozgrzewające proszki I co dobre wiedzieć Miłość pyta, ale co z ludźmi Jak ja będę odpoczywać Kto ich wypełni miłością Sami siebie będą zmywać Pokłócą się sami ze sobą Znienawidzą świat Kilka dni wystarczy A wokół będzie pełno wad Miłość nie posłuchała I w domu nie została Chora, ale robiła swoje Bo samej sobie nie kłamała Miłość rozumie Że smutny byłby bez niej świat Miłość ten świat buduje Już od setek lat. //Marcin z Frysztaka2 punkty
-
Z cyklu ZwierzoSzyki Szerszeń Szerszeń budzi grozę i szacunek Lecz nie zasłużył na poczęstunek Lecz nie zasłużył żeby się z nim zaprzyjaźnić Widzisz w nim tylko kata na miejscu kaźni. //Marcin z Frysztaka2 punkty
-
Spójrz, deszcz skapuje z gałęzi, z liści kasztanów. Bo dzisiaj jest deszcz, ten właśnie deszcz, co rozpryskuje się na mojej twarzy zimnymi kroplami, rozmazując makijaż na twarzy. Poznaczając czarnymi smugami łzawej melancholii maskę klauna. Tego właśnie, który czeka, który stoi każdej nocy pod twoimi zatrzaśniętymi na wieczność drzwiami. Zwisa mu w dłoni kwiat zwiędniętej roży, i mimo kolców ściska łodygę mocno do krwi… Miało być romantycznie, a wyszło jak zwykle. Zmiażdżone ze chrzęstem potłuczonego szkła, przejechane obręczą beznadziejności. Skąd, to? Z miłości. Z miłości i tęsknoty. Z miłości i bezkresu niespełnienia. Z miłości tej jedynej. Tak, tej właśnie. Właśnie tej… Dzisiaj jest wiatr w otchłannej czeluści migoczących gwiazd, które wyłaniają się spoza nawały stalowych chmur. Miliardy drgających świateł obsypują rzęsy i brwi. I moje dłonie zatopione w melancholii pośród strzępów krajobrazu. Spójrz jak lśni moja twarz, jak migocze. Spójrz na moją twarz poprzecinaną bruzdami nieuleczalnych chorób duszy… — jakże ich wiele! A, gdzie twoja? Powiedz, gdzie… Gdzieś tam, daleko. Nie widzę, albowiem zasłania ją cień wielkiego drzewa. Drzewa, które szumi, które chwieje się i skrzypi. Wiesz, przytulam się do jego chropowatej kory i śnię, śnię razem z nim, wychodząc ze snu i w sen wnikając następny, nieosiągalny dla pamięci tuż po przebudzeniu. Albo dostępny, co najwyżej w skrawkach, we fragmentach jakichś bliżej nieokreślonych niedoistnień. We władaniu widm o nieustalonych rysach twarzy, które mijałem, które mijam, idąc przed siebie, idąc na wprost… Tak oto przytulam się do chropowatej kory. Obejmuję pień i szepczę, wsłuchany w cichy szum wzburzonej tęsknotą płynącej żywicy. Kocham cię. Tak po prostu. Mówię to, szepczę, zatopiony w mroku nocy. Mówię to, kiedy wychodzę z domu naprzeciw imaginacjom. Mijając pod drodze niedokończone rzeźby, popiersia w otwartych na oścież opuszczonych pracowniach… Szepczę i śnię. I marzę cicho o tobie. Marzę bez nadziei, albowiem obraz twój rozbija się o twarde kanty kamiennych twarzy o milczących bladych ustach. Idę wzdłuż długiego muru ze spleśniałych cegieł, wzdłuż oddychających kamienic, których ściany wybrzuszają się i kurczą od nadmiaru powietrza. Idę po spirali schodów. W gorę? W dół? Nie wiem, ale wiem, że tańczą w oddali ognie świętego Elma. Tańczą nad kominami wygasłych fabryk, nad słupami wysokiego napięcia… I jarzą się w oczach porzuconych karoserii, które rdzewieją na poboczach dróg. Które przypominają struchlałe żółwie. Puste skorupy żółwi z pałającym w zdziwionym, ślepym spojrzeniu reflektorów echem jakiejś pradawnej, kosmicznej eksplozji. Za płotem, za blaszanym ogrodzeniem podpierające się łychami koparek martwe, jakby prehistoryczne gady. Martwe w swojej martwości narzutowego głazu. Cuchnące smarami, olejem, benzyną o poprzecieranych tabliczkach znamionowych… Kratownicowe wieże, szare szafy agregatów, nastawni, rozdzielni… I kilometry ciągnących się kabli, zwoje, szpule, spróchniałe deski, cuchnące smolą poobijane beczki. Porośnięte chwastami betonowe fundamenty nie wiadomo czego zapadają się, jakby w roztapiającej się wiecznej zmarzlinie… Przekrzywione, rozdygotane resztki, pozostałości dawnego czegoś, co miały lśnić w słońcu dumnie i pięknie… Gdzie ja znowu błądzę? Dokąd zmierzam? Staję przed witryną księgarni pod nikłym, brzęczącym cicho neonem, lecz zapomniałem tytułu książki. Patrzę, spoglądam bezrozumnie, wodzę oczami, jakbym stracił na chwilę przytomność, jakbym uległ nagłej atrofii pamięci w czerwonym blasku stroboskopu. Odwracam się. Odchodzę ulicą pełną sennych widm i majaków, w tej okrutnej ciszy, w tym bezlitosnym milczeniu rzeczy. Z wiatrem we włosach i ze spuszczonym wzrokiem skazanego, z rękami w kieszeniach, w szarym, powiewającym prochowcu… Odchodzę w mrok, w to nagłe opuszczenie… (Włodzimierz Zastawniak, 2023-06-26)2 punkty
-
,, ...sługi za szlugi, świat gotowi spalić..." M. Maleńczuk. ciężki zazębiony mechanizm w przeciwną stronę ruszyły koła chrzęst żelaza w nadciśnieniu morderców odznacza i niezamierzonych zwykłych bohaterów rodzi charczy perzem rządowa stacja to tylko wyrostek robaczkowy maleńki uchyłek otworzymy wyczyścimy szwy same się rozpuszczą sowiecki obywatel ofensywę w umyśle lokuje na czewonym prawie przecież na wrogie zamiary nie możemy pozostać obojętni pazur zła rozdziera kuloodporną kamizelkę i delikatną tkankę dziecka morze czarne krwią czerwienieje2 punkty
-
W skrzynce na listy Znowu leży zaproszenie Piękne pismo Szczyt kaligrafii Zachęca Spacer po tym samym gaju Już usychają pierwsze gałęzie Jesienno-zimowy klimat Huczne zabawy w jednym kącie statku Niezapomniane romanse w kajucie Ostatnie spojrzenia w bezkres oceanu Wymiana spojrzeń z księżycem Mroźne wdechy Namiętne wydechy Dziś powolutku płynie czas Wystroiłam się pięknie Na wieczorny bal Zajrzę głęboko W niejedną parę oczu Nasze dusze znowu się musną Ukradkiem Kolejna gałąź upadnie W zielonym gaju2 punkty
-
Jak co dzień siedzi i coś gryzmoli Zapatrzony w Tolkiena Mówi, że mógłby to robić do woli Chyba, że przejdzie mu wena Strona po stronie się zapełniają Czyżby wybitne dzieło? Lecz zaraz, zaraz; coś tu nie gra Gdzie fabułę wcięło? "Chleba z tego nie będzie" Pomyślał sobie (i szczerze mówiąc, nie był w błędzie) "Nie samym zasiłkiem żyje człowiek" Jak mawiał starożytny mędrzec Roboty szukać nie chciał wcale Choć żona mu kazała Co nie powinno dziwić Dwójka dzieci do utrzymania (a ona kokosów nie zarabiała) Co było dalej? Sam nie wiem Lecz główna myśl jest taka Bycie artystą To nie jest żadna praca.2 punkty
-
@Natuskaa Tak, może z wiekiem ten cień się skraca i jesteśmy coraz bliżej słońca. :) dzięki za trafne spostrzeżenie i pozdrawiam ciepło :) @corival Dzięki za odwiedziny i ciekawy komentarz. To zacięcie i upartość w człowieku jest jak instynkt samozachowawczy. Byle nie dać się zwariować, i tak jak zauważyłaś, błyszczeć w każdych warunkach :) pozdrawiam serdecznie @poezja.tanczy Właśnie tak. :) Przecież zawsze może być lepiej ;) pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny i uznanie :)2 punkty
-
@Asia Rukmini Ten wiersz jest o mojej córce, właśnie skończyła 18 lat.Jest w lekkim spektrum autyzmu, ma problemy z nawiązywaniem znajomości. Więc znam temat. Cały czas pracujemy, efekty są, ale idzie to bardzo powoli. Dziękuję za zainteresowanie wierszem i życzę odwagi i wiary w siebie. Pozdrawiam. @corival Dziękuję za świetną interpretację i zainteresowanie. Miłego dnia. @Rafael Marius Wiersz jest prezentem na 18 urodziny córki. Może posłucha?2 punkty
-
@poezja.tanczy Dzięki. Co do duszków to skutek mojego podejścia, że tworzy się tym, czym się dysponuje, maksymalnie efektywnie. Efekt to skutek pękniętej osłony obiektywu smartfona, ale zagrało to w tym ujęciu korzystnie. Związane jest to z symboliką życia w ujęciu chrześcijańskim, gdzie życie przedstawiane jest jak pokoj przez przez który przelatujemy jak jaskółki. Jednoczesnie okno jest bramą do domu a "duszki to my wlatujący do domu. Rma okna dzieli obraz na lewą część- świat doczesny z czasem, zegarkiem i szufladami stereotypów, a prawa to dom Ojca, niebieski, pełen światła słonecznego, które jest źródłem całego życia. Teksty piosenek na ścianie to muzyka. Muzyka to istota człowieczeństwa- kreatywność, sztuka, komunikacja i społeczność. Tak w skrócie. Pozdrawiam2 punkty
-
@tomass77 Bardzo tajemniczo i czarownie przedstawione. Pobudziło wyobraźnię źródło tego rodzaju. Kiedy gaśnie światło na ziemi, pojawia się w przestworzach... Bardzo do mnie przemówił ten wiersz. Pozdrawiam :)2 punkty
-
@poezja.tanczy Niezła ocena. Przy okazji może wyjaśnię kilka rzeczy... W wielu źródłach, jeziorach, czy rzekach, w miejscach przyporządkowanych rozmaitym kulturom, znajdowane są przedmioty powiązane z tkactwem. Badacze szukali powiązań i okazało się, że da się takowe zidentyfikować. Ogólnie wrzeciono ręczne identyfikowane było jak kosmiczne wrzeciono, obraz wszechświata. Czyli każda prządka przy pracy jest boginią losu, bo jej życie wiąże się z księżycem, który wszak jak każdy człowiek rodzi się, przeżywa rozkwit i umiera, by narodzić się na nowo. Poza tym księżyc wpływa na kobiety i na wodę, więc tka losy ludzi, tak jak i bogini losu. Tkaczkami były Mojry, Parki, Norny i Walkirie. Artemida miała przydomek "przecinająca pępowinę", albo "trzymająca złotą kądziel" Ejlejtyja - bogini porodów o przydomku "dobra prząśniczka" Co do źródła przeznaczenia: w nordyckiej mitologii u korzeni jesionu Yggdrasil (który utożsamiany był właśnie z osią kosmiczną, czyli podobnie jak kosmiczne wrzeciono) tryskało życiodajne źródło Urd, źródło przeznaczenia. To może tyle gadulstwa. Pozdrawiam :) @Waldemar_Talar_Talar Dziękuję Waldemarze, również pozdrawiam serdecznie :) @Leszczym Dziękuję za odwiedziny i serdecznie pozdrawiam :) @iwonaroma Miło mi, że poświęciłaś czas na zajrzenie tutaj. Pozdrawiam :) @Rafael Marius Cieszy mnie, że zerknąłeś. Pozdrawiam :)2 punkty
-
@Leszczym Iiii tam, kamień łatwo się zachowuje, łatwiej też z nim pracować, więc to żadna chwała ;) A tak na serio, to zupełnie inna kultura i rozwój. Nie da się porównać jednego z drugim. W tym wierszu pozostajemy na naszych ziemiach z naciskiem na Pomorze we wczesnym średniowieczu. Pozdrawiam :) @poezja.tanczy To bardzo wysoka ocena moich starań, za którą dziękuję. Miło mi, że tak uważasz. Pozdrawiam :)2 punkty
-
Wyrosłem w piecu od blizn tortur bliźnich na skórze przypalany i gaszony wstydem popękany w mokrej temperaturze. W górnej półce ugrzęzłem najbliżej czerwonych oprawców pokrętnie watami podpiekany wysmażony w demokracji z informacji. Kierunek był cieniem termoobiegu zamknięty przez wolty w obwodzie ocieplając przestrzeń rażoną wiatrakiem w bezdźwięcznej chmurze. Obłoki duszone na niebie ciskały się w ogniowej klatce uwięzione przez wieki cyrkulacji zamiast sunąć bezczelnie przy wietrze. Poczułem mokry oddech ciśnienie rozerwało beczkę w płynie szyderczo pogrążony płaczę za kwaśnym deszczem.2 punkty
-
2 punkty
-
niebo rozpuszyło się różem i cały błękit jest w soku kokosowy księżyc wygląda z okienka w obłokach wyciągam ręce do nieba i cała jestem w morelach i wszystko byłoby fajnie gdyby nie jedno zadrapanie na nadgarstku które nieznośnie przypomina że w piwnicy nieba jest jeszcze jeden księżyc żelazny podcinający korzenie i skrzydła1 punkt
-
@Rafael Marius Miło znaleźć w drugiej osobie zrozumienie i oparcie a sztuką jest to pielęgnować i nie stracić. Bardzo dobrze się czyta ten wiersz i pozwala powrócić do tych beztroskich momentów. Urzekła mnie ta dawka sentymentu. Pozdrawiam :)1 punkt
-
@iwonaroma Gorzej jest w internecie, gdy są tylko słowa. To jakby rozmawiać z kimś w ciemnym pokoju, a nawet gorzej bo z głosu też można wiele usłyszeć. Nie tylko słowa, ale również barwę, intonację, rytm itp. Jednak ponad wszystko dyskrecja i takt.1 punkt
-
@iwonaroma ... ale czy wszystkie twarze są "zdemaskowane"..? Twarze kwiatów na pewno :)1 punkt
-
Całkiem możliwe, choć niezbyt się teraz orientuję w stosuneczkach, utkwiłem na dobre na marginesie życia i nie bardzo mam ochotę się z niego ruszać.1 punkt
-
@iwonaroma @Deonix_ Rozumiem Wasze zastrzeżenia i przyznaję ,że bez tej końcówki brzmiałoby może mocniej, lepiej... Ale byłabym wtedy nieszczera w stosunku do uczuć, które miałam pisząc ten wiersz - mieszanych, czyli niepokój niepoknalnej odległości od doskonałości i jednocześnie radość, że pojawiają się przynajmniej jej przebłyski. Dziękuję Wam za szczerość i miłe słowa :) Pozdrawiam! :)1 punkt
-
1 punkt
-
@Dawid Rzeszutek poezja sama się obroni, nie potrzebuje chyba nikogo, a ludzie czytają co chcą I oceniają jak chcą I mają do tego prawo. Trzeba to zaakceptować i po prostu być sobą. Pan Waldemar pisze tak jak umie I chce i ma do tego prawo, a czytelnicy , to wiesz już zupełnie inna para kaloszy i w sumie nic nam do tego. Życzę zdrowia I rozwoju o resztę się nie martw Kredens pozdrawia1 punkt
-
Uczyć Cię Myślenia w szerszym kontekście... Nie odważyłaby się nawet o tym myśleć 😉😅😅😅 Dared nie pisał, że mu się nie podoba, raczej wspominał coś o misiu... może się przebudził i szukał... przytulanki 😅😅😅1 punkt
-
1 punkt
-
Człowiek buja buja się po świecie zakocha się lub zabuja pośród plag i blag rozmaitych Naraz rośnie w lata wzrasta w cztery kąty wybijają wielorazowe przyzwyczajenia są zawody, ale poniekąd dociera I zdarzy się człowiekowi który naprzygląda się poezji że w jego urodziny gdzieś pod Chopinem gdzieś obok kogoś pośród zieleni w głupstwie metaforycznych wydarzeń prostotą przymrużeń oka... jego imię mickiewiczowsko zabrzmi: czterdzieści cztery (44) ;) Warszawa – Stegny, 25.06.2023r.1 punkt
-
1 punkt
-
@Quidem.art Od tego jest dom I ławka :) Dobrze się czytało Miły wiersz +++ i ciekawe zdjęcie Te refleksy.. jak duszki :)1 punkt
-
Niby ogród cienisty, ale jest w nim wszystko czego kwiat potrzebuje. Może te cienie są krótsze niż się wydaje. Pozdrawiam :)1 punkt
-
Z tym dokuczaniem to zależy od wychowania. Gdy rodzice dużo wymagali od dziecka i chcieli mieć ósmy cud świata za potomka, to w dorosłym życiu, takiej osobie trudno przejść do porządku dziennego nad złymi aspektami własnej osobowości. Z drugiej strony, gdy ktoś urodził się w rodzinie, gdzie nie stawiono żadnych wymagań, a latorośl pięła się tam, gdzie chciała bez żadnej kontroli i ograniczeń, wtedy nie powinno jej przeszkadzać, że czasem uschnie tam, gdzie nie trzeba lub przypadkiem kogoś zadusi. Nie jest to jedyny czynnik, ale moim zdaniem główny.1 punkt
-
Dużo tu tych skrajności, co krok to skrajność, właściwe to nie wiadomo czy rzeczywiście można się spodziewać dotarcia do końca, skoro wszystko po drodze jest skrajnością, być może w zamyśle koniec się ciągnie od początku. Tak trochę filozoficznie mnie naszło. To jest piękne i tragiczne zarazem, ale zatrzymuje. Pozdrawiam :)1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
@Somalija A ja nie zostawiam serduszek "ot tak". Ale wyłącznie jako wyraz pozytywnej emocji, towarzyszącej uznaniu, że dany utwór jest dobrym. A kto mówi o paplaniu? Siostro, nie pomyliłaś odbiorcy 🙄 😂😂 ? Zamiast ikonek lizaków i cukierków wolę ikonkę uśmiechu. A od tej z kolei prawdziwy uśmiech. Dobrej nocy 🙂 .1 punkt
-
pewnego letniego dnia pod twoim oknem przemknęła jesień i następnego dnia pod twoim oknem chodziła jesień a kolejnego dnia pod twoim oknem prosiła jesień szeleszcząc suknią żółtą byś wyszedł do niej i tak przez wiele dni pod twoim oknem kusiła jesień szepcząc suknią czerwoną byś ją zdarł z niej aż któregoś dnia pod twoim oknem pobladła jesień wirując suknią bordo spadała jesień wołając suknią krwawą błagała jesień wybiegłeś wtedy wreszcie pod okno na rozstaje że ratowałeś jesień tylko ci się wydaje bo ta którą trzymasz to jest już zima1 punkt
-
Z cyklu 350 uniesień duszy Znów ci Żydzi Zbudowali piramidy Wynaleźli bułkę z masłem Wymyślili pierwszą szablę I sprawili że się spasłem Są świata tego zakałą Są świata tego udręką Szanuję ich jednak za to Że podzielili się męką //Marcin z Frysztaka1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne