Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 11.06.2023 w Odpowiedzi
-
dla jednych jakże śmieszne mrzonki dla innych może i herezje lecz nie zrozumie ten kto w życiu nigdy nie zapadł na poezję8 punktów
-
Tego jednego wierszyka immanentnie zakazali jako że był nadzwyczaj niewyględnie złośliwy okrutny seksistowski diabelski obelżywy wyśmiewczy niepatriotyczny polityczny aczkolwiek niesatyryczny zresztą jak całe tysiące innych wierszyków nie z tej beczki lub z innej półki Temu jednemu jednak nie pozwolili na druk albowiem został zaczerpnięty wprost z bylejakiego życia wcale nie na bogato we wszystkim powyższym Autor wierszyka nie zdobył się na ponadto zatem nie zdobył uznania w związku z powyższym nie zdobył nagrody donośnie kazali o nim zapomnieć Nieoczytany świat sprzed grzbietów książek dumnie ukazywanych w niejednej videorelacji obył się i bez tego wierszyka który przecież nic nie robił i nie zrobił tylko coraz ciszej krzyczał Warszawa – Stegny, 11.06.2023r.8 punktów
-
na staroegipskim reliefie pełni dostojeństwa idą z ofiarą on i ona pierwsza żona królowa dalej druga ona jej córka jego bratanica i żona nie dzielimy władzy między obcych on ją wziął siłą ale to ona go uwiodła z żądzą nie uchodzi wygrana wszystkie brudy w jednym domu bez wyróżnienia skończyła dwie klasy w sam raz by na stolnicy układać pierogi do stu lub na wyborach postawić krzyżyk w rubryce wskazanej przez księdza chłopu trzeba dać nieważne czy w brudzie trzeba dać to wbijała do głowy ucząc mnie piec ciasto na drożdżach żyli długo i szczęśliwie czyli jak6 punktów
-
nie wracajmy zbyt szybko niebo wschodzi czernią i lepiej widać rysy znam ten cień miejsce pod żebrem z którego wyszedłeś w noc kwitnącą astralnymi kwiatami gwieździły się blisko księżycowej kołysanki wystarczyło sięgnąć by usłyszeć teraz śpij i objąłeś ciemne niebo rzucając jasny promień (wskazał mi cień i miejsce pod żebrem) nie wracajmy zbyt wcześnie noc odkrywa ciało z lekkością która nas złączyła5 punktów
-
Co biegnie uporczywie w kierunku światła, zwykle kojarzy się ze smutnym pożegnaniem na powitanie. Co przypomina o kryzysie życia, zazwyczaj jest podobne do smutku, mieszczącego się w dwóch łzach. Szkarłatna iskierka istnienia jątrzy się w twoim lewym oku, przykrytym szczelnie ciężką powieką. To, co nie rozumie znaków na niebie, schowanych w wełnie obłoków, zwykle nie zasługuje na ochłap miłości, na zróżnicowaną prawdę, wyzbytą naiwnych paradoksów. Przypatrz się z bliska moim zakrzywionym ustom, odnajdź wśród snów osobliwą radość, z którą tak ciekawie jest się zapoznać, której opłaca się podarować bez okazji życie, znalezione w koszu na śmieci. Obawiam się, że kocham zbyt mocno twoją odległość. Wymazana z pamięci obietnica czai się w siódmym kącie strychu, tam, gdzie ukryłam ostatnio wspomnienia, niegrzecznie nagie, zarysowane smutkiem.5 punktów
-
,, w życiu istnieją rzeczy o które warto walczyć do utraty tchu,, cytat widnieje na rogu ściany szpitalnej ktoś miał tupet zrobić w tej właśnie sali oddział na którym leżą astmatycy ,,walczyć o każdy oddech do utraty życia,, pomyślałam a kobieta leżąca obok jakby czytała mi w myślach przytaknęła niewerbalnie czasami a nawet często bycie filozofem bywa drogą przez pandemonium szufladkowi ludzie bardziej podobni do awatarów mają lepiej w tej kwestii a nasza kwestia ? jak trzymać się serca kiedy chce się siłą wyrwać jakby traciło dech? Klaudia Gasztold5 punktów
-
Świat jest miłością, kiedy jesteś przy mnie Budzę się i słońce jest obok mnie Nie potrzebuję lustra, bo widzę siebie w twoich oczach Nuta dnia to wesoła melodia Dni są tańcem, ponieważ miłość jest zawsze w sercu Razem rozkwitamy jak pąki róż kochamy życie Lovej . 2023-06-114 punkty
-
Tanich win smakosz z Marengo twierdzi, że głowę ma tęgą. Choć wszystkim jest wiadome, że tęgą to ma żonę, nie peszy wcale fakt ten go.4 punkty
-
Niemożność przeprosiła liczydło rozbiła w palcach równanie neutralnie wyszła z inicjatywą przelała z kamienia w testament Niemożnośći nie wypada wypersfadować martwe morze w pianie i w pianinie gasić czy być na dworze Nastorić niemożnością by w skali nuty wyłapać pokaleczyć bębenki tłuc je i skakać Opatrzony i zszyty niemożnością w czerwieni krwawię obficie w duchowym pragnieniu Wykąpany i słony czysty przez niemożność krzywdy szczypią mnie rany wszystkich wyszydzeń.4 punkty
-
Gdy na górę się wspinacie i ochotę wielką macie, może to być wasza wina, jeśli zejdzie w dół lawina.3 punkty
-
Kiedyś byłem żywy Zbyt żywy Dzisiaj nic już nie czuje Mam tylko ciągle jakieś przeczucie Trudno dać mu imię lub zlokalizować Zazwyczaj nie zwracam na nie uwagi Unikam zbyt bliskiego kontaktu Chociaż nie znam dokładnie tajników jego działania Ma ono na mnie jakiś dziwny wpływ Czasem jakby tracę przez nie rozum Innym razem wzlatuje i upadam aby znowu powstać To przeczucie jakby światłem jedynym W odwiecznym milczeniu ciemności3 punkty
-
Gdy człowiek już wie że jutro lepsze czeka jakiś raźniejszy jest chętnie się uśmiecha I nawet ciężar dnia który bardzo ciąży niesie bez zmęczenia po myślach nie błądzi Bo wie że jutro tusz że tylko jedna noc nawet gdy będzie mocno ciemniejsza Jutra nie zaciemni3 punkty
-
Z cyklu Śpiewnik pielgrzyma Na sto trzynaście Podano do stołu Zaczynasz jeść pospołu Nie opieraj się łokciami o stół Nie pochylaj się nad talerzem Jedz powoli, po kawałeczku Zachowuj się, nie jesteś pasterzem Nakładając potrawę Bierz pierwszy kawałek z brzegu Nie nakładaj jedzenia swoim widelcem Bo się nie znajdziesz w kolejce Tych, którzy wiedzą jak zachować się trzeba A czego nie dotyczy potrzeba Nie dmuchaj na jedzenie Nawet gdy jest gorące Gdy trafisz na chrząstkę, odłóż ją tak Aby nie dostrzegły jej oczy sąsiada widzące Nie krój pieczywa nożem Rozrywaj je na kawałki Pamiętaj, który widelec do czego Przy stole trzeba się zachować kolego W sposób należyty By nie obrazić nikogo Być jak każdy z formy jednej odlany Grać w grę na którą wpływu nie mamy Jeśli jesz po swojemu, odpadasz Nikt Cię nie szanuje i z nikim nie gadasz Jeśli jesz po swojemu, odpadasz Nikt Cię nie szanuje i z nikim nie gadasz //Marcin z Frysztaka3 punkty
-
prosta a jakby po przejściach to już nie te same serca ale sobą biją bo miłość do entej potęgi może wkręcić a w pamięci nuta durowa wiolonczelą rezonuje nic więcej się nie zdarzy lepszego dziękuję3 punkty
-
Naturą zmysłów Oczami materii ludzkość zagubiona W pułapce tęsknoty bez definicji Uwolnić ją może świadomość zgłębiona Zmywając wnet resztki fałszywej ambicji Gdzie poziom wibracji drastycznie się zmienia Częstotliwości level przeskoczył właśnie Skutecznie wymienia myśli punkt widzenia Jasność umysłów w tym świecie nie zgaśnie Wówczas nową kreacją świat nasz zapłonie Gdzie ego zdeptane ostrością umysłu Ludzkość życzliwa podaje sobie dłonie Odnajdując prawdziwą naturę zmysłów3 punkty
-
z mojej perspektywy leżę z kolanami powyżej głowy z twojej perspektywy widać tylko obraz kolan zakładasz mu ramki żeby przypadkiem nie uciekł nie zbuntował się szarością jakiejś zaplanowanej zbrodni wyglądanej na zegarku zbrodni zawieszonej na wskazówkach potrzebujących tylko czasu by nadążyć za przyszłością która nieustannie ucieka i dlatego wychodzi koślawo kolana ma raz wyżej raz niżej różniąc przy tym perspektywę jakby chciała wymalować krwawe plamy na ścianach nie służące niczyjej głowie3 punkty
-
między pierwszą a drugą wskazówką jest chwila okno otwiera dzień zaspane słońce turla się między wersami sosny tańczą wokół zieleni twoje oczy mówią wierszem pod gruszą śpią poeci spacyfikowani letnim winem3 punkty
-
Patrzę przez okno na nadciągającą falę. Zmiata wszystko: domy, drzewa, ludzi… Fala jest nieubłagana w swojej potędze. Zabiera. Morduje. Miażdży. Zbliża się. Czuję drżenie ziemi i potworny huk zmieszany z jakimś niewyobrażalnym, potępionym jękiem. Szara ściana nicości jest przed moimi oczami. Jest tuż. Już mnie dotyka… Zamykam oczy, aby dostąpić nieuniknionej czerni. A tylko chciałem ciebie przytulić, skryć w ramionach. Tak po prostu. Nic więcej. Zamiast tego nie ma nic, tylko potworniejąca w oczach szaro-czerń kamiennego masywu na wyobraźnię. Co się za chwilę stanie? Nic. Po prostu nic. Jedynie śmierć mną zawładnie. To takie pospolite i tkliwe. To takie sentymentalne w swojej kiczowatości przekazu. Migają mi przed oczami twarze, przesuwają się jak w kalejdoskopie. Czyje? Niczyje. Bezimienne. Zatarte. Nieostre. Zapomniane widma. Deliryczne reminiscencje przejmują kontrolę nad moim ciałem i umysłem. Piłem? Nie piłem. Coś postanowiłem... Zresztą, nie pamiętam, co. Gorączkowa maligna dopieszcza mnie w swojej niemiłosiernie ostrej wirtuozerii. Spójrz, jeśli jeszcze możesz spoglądać, jak przechodzą przeze mnie niezliczone, senne majaki, jak wychodzą z lustra stojącego trema. I śmieją się. Śmieją się jak za życia wąsate truchła. Wszyscy ci, co w uśmiech wkładali ledwie zauważalną tęsknotę. Lecz tęsknotę odczuwalną do głębi. Omiata mnie chłodny wiatr. Wspina się z krzykiem po wzorach pozdzieranych tapet. Stukają w ogromnym przeciągu niedomknięte okna, drzwi... Kto umarł? Wszystko umarło w swoim ciągłym niedoumieraniu. Tak oto śmierć mnie nawiedza, zapraszając do tańca. Chce mnie wyciągnąć ujmująco na spacer, na randkę. Na rozkwiecone rendez-vous ze zwiędniętymi kwiatami ściśniętymi w bladej, kościstej dłoni. Będzie pięknie. A miało być przecież tak pięknie… Zatem, gdzie ty jesteś? Nie ma cię nigdzie. Nikogo nie ma, poza mną. Bo i po cóż miałby ktoś jeszcze być? W otchłani nieistnienia nie potrzeba nikogo więcej. Tam jest jedynie nic i nicość — para kochanków. Zakochanych w sobie bez pamięci. Wiesz? Chciałem tak, ale coś się zawaliło, zagrzebało w mule pędzącej wartkim nurtem rzeki czasu. Wiem, że nie mogę cię budzić w nocy. Nie mogę cię w ogóle wyrywać z rozgwaru życia. Mimo to jesteś tam jeszcze? Przepraszam, że wołam, ale uwierz mi. Wołam z przyzwyczajenia, choć wiem, że nie ma już tam tak naprawdę nikogo. Echo odbija się od ścian pustego domu. W milczącej słuchawce telefonu jedynie piskliwy szum. Drży i migocze płomień stojącej na stole, dopalającej się świecy. Fruwają wokół puszyste ćmy, zawadzając skrzydłami o moje pulsujące skronie, o krawędzie talerza z okruszynami czerstwego chleba. O pustą szklankę, o pełną. Napełnioną raz jeszcze i jeszcze... Bądź jeszcze… Majaczą cienie o wątpliwej konsystencji. Pełno ich. W powłokach zasłon, w tych dolinach i górach jakieś pogmatwane zwidy, najrozmaitsze zmory. Drwią ze mnie niedające się zidentyfikować maszkary. Jesteś tam jeszcze? Powraca to znów i znów w melancholijnych przypływach i odpływach oceanu, w moich oddechach. Powraca w tlącej się nadziei. Kochałem cię i kocham, i kochać będę w wielokrotnych powtórzeniach, w wielopiętrowej konstrukcji metafor… Nie znamy się? Ależ znamy, tylko będąc w niepoznaniu poznajemy jeszcze. Skąd to przeświadczenie? Z wieczności, z tej niematerialnej koegzystencji. Z tego kwantowego splątania subatomowych cząstek, które wiedzą o sobie, mimo ogromnego oddalenia. Wybacz, ale mieszają mi się dziwnie epoki i lata. Gdzie ja jestem? Gdzieś pomiędzy. Gdzieś w międzyczasie, w bezczasie, w upiornej jednak beznadziei… Chciałem pojechać na cmentarz. Odwiedzić grób rodziców. Byłem tam. Jestem… Słońce świeciło i świeci. Odbija się od murów starych kamienic. Migocze. Mijam. Mijałem zarośnięte mogiły w prześwitach słońca, zrujnowane resztki, eleganckie bryły i rzeźby. Gładkie i lśniące w blasku lata jasne oblicza… Krzaki nachodzą, kładą się na płyty, kamienne krzyże z mosiężnymi głowami Chrystusa. Na moim jej nie ma, została jedynie okropna szrama po wyrwanym bezdusznie sercu. Komu mogę to powiedzieć? Nikomu. Nie ma cię tutaj. Jesteś? Gdzie? Rozglądam się, lecz nie dostrzegam niczego, poza swoim zgarbionym cieniem na żwirze alei. Ja tu umrę. Upadnę i już nie wstanę. Nachylą się nade mną umarli, zapomniani, ale tylko na chwilę. Spojrzą obojętnie i odejdą. Rozejdą się do swoich mogił, do swoich jedynych miłości i wspomnień. Wiatr mnie rozwieje, rozwlecze wysuszone, pokruszone szczątki. Zmiesza z piaskiem, z ziemią, z pyłem… (Włodzimierz Zastawniak, 2023-06-11)2 punkty
-
Wchodzimy zaraz znowu do gry, sprzęt już gotowy i głowy twarde, oni czerwoni, niebiescy my, w sercach dla wrogów mamy pogardę. Zwycięstwo, to nasz jedyny cel! Wszystko, co z tego teraz wynika: Ażeby lepszym okazać się, trzeba nam zetrzeć w proch przeciwnika. Zdobywać z trudem za metrem metr oraz samemu nie polec w walce. Sukcesu chwila już bliska jest, po klawiaturach wędrują palce. W programie nagle wystąpił błąd i mnie przeniosło na drugą stronę. Stamtąd ich barwy niebieskie są, a nasze dla nich były czerwone. Bug ten zawładnął do końca grą i zakończyła się wielkim zwisem. Chciałbym powrócić na respawn point, ale prawdziwe nie daje życie.2 punkty
-
potykamy się o myśli nadprzyrodzone nie odwracaj się chciałem ci tylko powiedzieć cholera nie mów do mnie tak więcej zostałem ugodzony słowem niezapisanym2 punkty
-
Świat miłości i kwiatów które nie więdną Świat prawdy wyrozumiałości która racje ma Świat ciągłego dobra które na tęczy gra Świat gdzie białe jest zawsze białe nie ma plam Plam które kłócą prawdy o prawdzie nie mówią Właśnie taki nie inny świat ujrzałem parę myśli dalej2 punkty
-
moje myśli mnie cieszą są moim horyzontem uczą mnie prawdy uczą pokory bez nich byłbym niczym czyli pustką która nie potrafi odbić się od dna moje myśli prowadzą mnie przez życie są drogą pełną drogowskazów one pomagają mi zrozumieć sens życia pełny uśmiechów i łez są moją nadzieją na kolejne dni moje myśli to tajemnica tylko ja wiem czy będą udane czy nie moje myśli to moje marzenia moje sny które się spełniają albo nie2 punkty
-
jestem dużym podobieństwem z odrobiną inności po tym mnie poznajesz jednocząc się zawsze trochę odstaję to moja cała wolność2 punkty
-
Z cyklu 350 uniesień duszy Podsłuchiwacz Mówię do Ciebie w wierszyku Zapytasz, dlaczego tak Nie pytaj, pomyśl chwilunie Ten wierszyk to jest znak Że można słuchać wciąż duszy Że można wiedzieć co Ci w niej gra Posłuchaj samego siebie Taka jest rada ma //Marcin z Frysztaka2 punkty
-
W dzień królują lwy, tygrysy, w nocy królem jest mąż łysy, który z żoną chce swawolić, lecz czy ona mu pozwoli?2 punkty
-
@iwonaroma Dziękuję @Rafael Marius To prawda. Życie miejskie różni się od tego małomiasteczkowego. Nie wiem które lepsze. To się u mnie zmienia. @Leszczym Metafory to krwiożercze potfory Wolę się trzymać z dala od tej sfory Dzięki Wam wielkie.2 punkty
-
Moje skruszone, potulne myśli przepraszają, że ciepłolubny czas jak zwykle objawił się nie w porę. Sumienie, zbyt prędko rozpoznane, staje się naturalną łzą, przemienia w zwierciadło, w którym dostrzegasz szept duszy. Piętno, zadane złudzeniom przez zbyt łakomy poranek, płynie wraz z prądem światła, narusza piedestał, na którym opierał się bezmiar macierzystej wieczności. Skrzypią łzy pod podeszwą serca, pada deszcz, tak ironicznie czarny, tak bojaźliwy i bogobojny. Nie, zbyt wyboiste są te ścieżki, wiodące za granicę stracenia, między skały - tam kona ostatnie źdźbło trawy, tam trwa zadośćuczynienie, skrzętnie powierzone rozpostartym dłoniom Boga. Jesteś dostatecznie niedaleko, żeby wskrzesić odbicie w szybie, żeby nasycić namiętność, zaginioną pośród ckliwych wołań o jeszcze.2 punkty
-
@Rafael Marius Ostatecznie myślę, że każdy, czy to "intro" czy "ekstra" potrzebuje swojej "małej katedry". W różnym stopniu, ale nadal z racji powracającego pragnienia odetchnięcia od świata czy posiadania swojego małego kącika. @Leszczym Uwielbiam w nim tę interdyscyplinarność. To "artysta totalny" podobny takiemu Witkacemu (co nawet potęguje fakt, że się znali i lubili). Śmieszne jest jednak to, że przekładu "Procesu" dokonała jego narzeczona, w wydaniu, które czytam, dodane są jedynie (czy raczej − aż) jego ilustracje xd.2 punkty
-
Idę łąką pośród niebieskich kwiatów. Idę ciągle pod górę. Kwiaty mnie prowadzą, kwiaty wyznaczają drogę. Już nie daleko do celu. Rzucę do twoich stóp bukiet niebieskich kwiatów, samych najpiękniejszych. Wrócimy drogą pośród tych samych kwiatów, któż liczył by czas. Kwiaty ofiarowane Tobie, szkoda że tylko niebieskie znowu prowadzą nas. Te same kwiaty, zawsze kwitnące i zawsze obok.2 punkty
-
,, Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy źle się mają ,, Mt. 9 dzisiejszy świat piękny kolorowy cóż nam więcej trzeba a w środku choroba zwłaszcza duszy nikt się nią nie chwali często jej nie rozpoznaje zostaje z nią sam zamknięty w sobie lub bawi się beztrosko zapomina lub nie chce korzystać z usług darmowego lekarza jakim jest Jezus leczy On miłością PRZEZ LUDZI nie dotrze do nas jeśli się na nich nie otworzymy jest to często ciężkie nawet bardzo ale to JEDYNA DROGA można zacząć od modlitwy zaufajmy Jezusowi a będziemy uzdrowieni 6.2023 andrew Niedziela, dzień Pański2 punkty
-
Czułem lekki podmuch wiatru Smugał moją twarz delikatnie Czy mogłem zatrzymać ten czas? Leżąc z wami na pachnącej trawie Przecież ta sielanka Nie mogła trwać wiecznie Myślę o tym patrząc na Kawałek nieba czekający na mnie Niecierpliwy głos mnie woła A co jeśli go okłamię? W sekrecie przed samym sobą A potem znów się obudzę Ach złote sny chociaż Nie chcą to ustępują Szarej rzeczywistości Asertywnej w swej naiwności Morfeuszu tym razem zostań Kolejnego dnia symbiozy Rozchwiania z równowagą Nie będzie dane mi wytrzymać2 punkty
-
czy krzepniemy czy może strącamy z niedomówień cząsteczki zawiesin niech sklaruje czerwienią zapali nasze wino - przed nami jest jesień :)2 punkty
-
Po cóż tak sterczy i kłuje w oczy Przezroczystością odzianą w spiże, Żadnej z barykad wszak nie ubliżył, Za żadnym z hersztów jak cień nie kroczył. Trwał na rozdrożu - twardo i po nic, Nie był tęczowy ani brunatny, Dłoń nie dzierżyła sztandarów żadnych, Więc nie zasłużył, aby mieć dłonie. Na której prawdy cześć jego pomnik - Nie wiesz, a jednak kładziesz mu róże, Gdy tłum już rusza monolit burzyć, Byś tę zwyczajność musiał zapomnieć.1 punkt
-
Wiosna nie pyta nikogo o zdanie. Jest jak komornik z mokrą rosą głową Co rankiem ściąga zastawę stołową Choć chyba widać, że wciąż jem śniadanie! Dywany trzepie tuż pod moim oknem I tam pół biedy, że wali od serca, Ale że pyli i tak nos mi skręca, Że do niej zejdę i w kalendarz kopnę. Z pewnością myśli, że jest ponad prawem. Gdzieś ma podatki i wolność do zimy. Wandali chodnik kępą koniczyny, Noc cicho kradnie i wydłuża jawę. Co jej zrobiłem, że robi mnie w trąbę? Dalej się droczyć już nie mam ochoty. Pora zakończyć te końskie zaloty- Niech no ją dorwę, to do tańca porwę!1 punkt
-
@sam Napisałem kiedyś fraszkę, że nie ma groźniejszej bestii od człowieka, bo zwierzęta zabijają , żeby zjeść i przeżyć, a ludzie bo lubią. Pozdrawiam.1 punkt
-
@kwintesencja A taka jest jak najbardziej... @Somalija ja jednak wolę zakazane wierszyki niż wideoblogi :)) I chyba Ty zdaje się też :)1 punkt
-
Niebo siwieje, coraz starsze skłania się ku upadkowi na głowy. Wieszczby bez pokrycia, wydobyte z poziomu ziemi czarnej. Szczególnie nocą, kiedy obojętnieją utrudzone dniem miasta. To tylko szarość świata spowiła usta, być może jeszcze zdolne do pocałunków. Niknący cień pożądań wypełnia obojętnie przygasający, zimny ekran. Wciąż niedostatecznie nasycony namiętnym szeptem obietnic, niespełnionych. Nieszczelności widnokręgów wytapiają blady świt, na szczęście. Wieszczbiarze unoszą zmęczone proroctwami ciała, gotowi. Dzień ich wypełnia na nowo wszystkimi odcieniami słowa.1 punkt
-
Ten pierwszy raz Ta pierwsza łza To pierwsze milczenie To pierwsze westchnienie Niech będzie w moim sercu Głęboko pogrzebane I na dnie schowane1 punkt
-
@poezja.tanczy Smutne? Hahaha 😅😅😅, to raczej pytanie na końcu bajeczki opowiadanej przez kolejne pokolenie... 😊. Wyżej są Ptolemeusze czyli każdy z każdym, potem patriarchat... Dzieci czasem pytają...1 punkt
-
Gdzieś tam pod Bożym krzewem Tam pod sandałem Wije się Trąca kamień nagą łuską Gdzieś na nocną ciszę Między tlący się chwast Wrzeszczy bez echa Między głazem Bezdźwięcznym głosem Wzywa Boga Odpycha Klęka Rzuca się w piachu Ciągnie łzę po skórzanym policzku Sypie sól po pustynnym żarze Pada Błaga Słychać ślady w mokrym piasku Ktoś idzie Depce Żmije nagą stopą A ona durna błaga o wybaczenie On już nie słucha Chwast się dopala A z nim jej ostatnie tchnienie1 punkt
-
@Marek.zak1 Za pierwszym razem gdy czytałem, się uśmiałem Za drugim razem gdy czytałem, zrozumiałem :) Trzeci raz nie czytam Bo uznam, że pod lawiną znikam :) Głębokie przemyślenia zamknięte w minimalizmie słowa "Lubię to" +++1 punkt
-
1 punkt
-
gdy się wczytuję w sentencję złotą myślę że idzie tu o wygódkę bo społeczeństwo nie jest idiotą i wie że kłamstwo nogi ma krótkie w niektórych ustach manipulacja byle dowalić swą pieczeń upiec życzmy w Warszawie i jest to racja na każdym rondzie jedną wygódkę :)1 punkt
-
Mam ulubiony sweter i ulubiony kubek i kilka długopisów, których nigdy nie gubię. Spisuję nimi chwile na białych, pustych stronach. A każda myśl o Tobie to moja ulubiona. I tylko Ciebie nie mam, a miałeś być na życie. Twoje imię rozmyte smutkiem w bladym zeszycie. Został mi ciepły sweter, który otula ciało, resztka herbaty w kubku, lecz bez Ciebie to mało.1 punkt
-
@poezja.tanczy To prawda w każdym towarzystwie obowiązuje jakaś etykieta. W różnych kulturach i środowiskach. Inna na salonach, a inna w więzieniu, czy armii. Gdy jej nie przestrzegasz wypadasz z towarzystwa. Warto poszukać takiego grona, którego reguły będą nam odpowiadały. Jest ich wiele. Lepiej niż być samotną wyspą.1 punkt
-
1 punkt
-
@lirycznytraktorzysta Kiedyś pisało się o wzniosłych ideałach Dziś o apkach :) Ale sam tak robię Jakie czasy, taci poeci Choć w sumie ja nie poeta, ale poezja krąży i czasem przemówi przez rękę1 punkt
-
To nie był czas by odejść Tyle jeszcze przed Tobą czasu było życie kończy się nagle Piękno trwało i miłość cudowna też była Już nie płaczę, bo mam Cię w sercu Kiedyś się spotkamy w innym świecie Niech anioły cię tam poprowadzą i niech grają dla ciebie twoje ulubione melodie Nie mówię do widzenia , a mówię żegnaj Lovej . 2023-06-091 punkt
-
@janofor poezja to myśl co w umyśle drga ta myśl co wiele znaczeń ma poezja to ty i ja1 punkt
-
1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne