Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 06.03.2023 w Odpowiedzi
-
ile zostało nam ile jeszcze chwil w zaprzęgu czasu liczę, że dość ich tam zostało no wiesz, chce się dalej iść nieznanym szlakiem w treści żyć bo fajnie jednak być dreptać po mrocznym ściegu wyjść i deptać tak po prostu nic, czy wiesz, być może zaprzęg zmieni się w spełnienie marzeń i wyśnienie snów siedzę podparty dłonią, twarz wyszukany uśmiech dziwny, masz przecież jeszcze czasu w bród, do wydeptania wiele dróg tak nam dopomóż... ...szczęścia łut Marzec 20236 punktów
-
Maczasz palce swoje tam, gdzie nie powinnaś. 'Ludzie z drugiej strony' szepczą o twej zgubie; winnaś badać zdrowie, gniazda — utul płody za krzyk wszystkich matul, zastrzyk daj w kamyki, wtedy woda brudna będzie czysta, pitna dla istnień dzikich i człowieka. Nie ma już ratunku, bo kij w kij niemający końca gałęzie czaruje; do końca płowieją i z martwą naturą Mistrz inteligencji dusz nie czuje, artyzm czarną dziurą wsysa: wyobraźnię, idee, styl, w papier przelewy! Portfolio są naszym. Nadal wierzę, że Bóg — nie zero czy jeden — kreatywnością jest. Folią treści nie w słup wiersze ponad ich maszt żywioły ratują takie jak deszcz i wiatr, stawiając kręgosłup — z dymem mgły płyną w przód, nieznane rejony pytając o słońce skryte za chmurami o wstęp naświetleniem światła w łabędzi staw Krótka retrospekcja! Treść wiersza (jedna z kilkudziesięciu) podparta jest trzymiesięcznym doświadczeniem na otwartej przestrzeni, na jakiej swój pielesz miałem. Bez ogródek — tam zaczęły się moje głosy. Więc cofniemy się do ostatniego kwartału roku 2019...wypełniwszy lukę w mojej twórczości środkiem października do końca grudnia wierszami z 'czarnej teczki' Oto jeden z nich. / byłem wówczas bezdomny /4 punkty
-
4 punkty
-
Piękna już kiedyś BYŁAM: bystra, młoda i zdrowa, poszło to w genach dalej. Ważna funkcja życiowa. DZIŚ jestem konsekwentna, co KIEDYŚ było planem i więcej dbam o siebie. Wczoraj: niezrozumiałe. Co o DZIŚ powiem JUTRO? i za co się pochwalę? Że przeżyć się udało, utrzymać w dobro wiarę? Co JUTRO wspomnę z DZISIAJ? te najpiękniejsze chwile? docenię spokój ducha i życie co wciąż płynie? xxx Co dobre niosłeś wczoraj? co dziś dobrego płynie, co z dzisiaj wspomnisz jutro? Zatrzymaj się na chwile.3 punkty
-
Pierwsza myśl pomysł uśmiech łza pierwsza miłość zdrada wiara w coś Pierwszy zarobiony grosz kłoda rzucona pod nogi przez los Pierwszy pogrzeb oraz prawdy głośne mówienie na ulicy Kto by tam pamiętał lat minionych to gra nie potrzebna dziś teraźniejszość trwa3 punkty
-
Kartka pod dłonią się marszczy. Papier biały, delikatny jak puch i zimy jak śnieg. A ja przemierzam przez jego materię jak przez życie, linijka po linijce - dość kręto. Przecinam mój czarny szlak, gęsto utkany znakami - jak mrówek ich pełno i upiornych pytań też jest więcej między słowami. Wierzę jednak głęboko, że dotrę tam, gdzie jest źródło, wciąż czerwone i żywe, i głowę mi ktoś pogładzi z miłością i tak po ojcowsku. A wtedy pod sufit ze szkła pofrunę, pragnieniom dam ulecieć wyżej! Choć one niczym motyle... płochliwe. Jak w potrzasku skrzydłami trzepią, niby mgła bez wieści giną... Nade mną, w ogniu zwątpień, lecą ćmy... W lepkim duszącym orszaku przeszkód i innych rozterek, oddalonych ode mnie o milimetr, bezwładnie rozpływam się na dłuższą chwilę... I wszystko przepadło. Kartkę gwałtownie odwracam. W dłoniach gniotę przybrudzony papier. Urywam niepewne marzenia. To nie ten czas - rzucam myśl z wiatrem... Dziś kończę moje zmagania, na pomiętej kartce pisane.3 punkty
-
potwierdzam - nie jestem z kamienia ani nie jestem z dębowego drewna czuję na sobie wasze złe spojrzenia cała jak żywicą się nimi oblepiam listki zasuszone to wasze języki szumią mi koło czułego ucha zacięcie, żmijowato lecz szumu ich nie słucham i tak - nie jestem głupia choć mnie jak sztylet kłują i mierżą udaję uparcie, że się nie martwię lecz nie mam serca z kamienia wszakże i wciąż utrzymuję - nie jestem z drewna myśl nieuchronna chce mnie rozerwać od środka ugryźć i zjadać zachłannie w sercu głęboki panuje bezwład złość w żyłach gorących pęcznieje nagle kolebią się we mnie chwiejne uczucia świadomość okrutnej niechcianej niedoli że na mnie jak tłuste muchy siadacie i plotkujecie bezczelnie - dowoli3 punkty
-
czujesz ten oddech unoszą się zmęczone okruchy strzępy pragnień jest nierytmiczny płytki bliskość ukrywa się w zaułkach grzęźnie w wilczych oczach nieczułe światło gwałtownie pada na cień nie rozróżniają ślady własnych stóp w tym gąszczu ukrywać się łatwo jak o samotność milion słów nie liczy się z ubóstwem3 punkty
-
2 punkty
-
Christophe był jednym z moich korporacyjnych szefów. Jak każdy, miał swoje zalety i wady, ale, że rezydował w odległej centrali, nie było to dokuczliwe. Na zebraniu, które prowadził, wyznaczył kolejne cele i priorytety, które co roku się zmieniały, oprócz jednego, że sprzedaż ma rosnąć. Na kolacji, kończącej doroczny spęd, pożegnał się z nami, bo następnego dnia wszyscy mieli się rozjechać do swoich krajów. Dodam, że hobby Christopha były skoki spadochronowe, w których osiągnął wysoki poziom sportowy. Niewiele dni później dowiedziałem się o wypadku, podczas pokazów, w którym brał udział wraz ze swoją dziewczyną. Ich spadochrony splątały się ze sobą. Oboje zginęli.2 punkty
-
kilka słów przekornych niby ważnych lecz z uśmiechem jak halka niewidocznym a wystającym od spodu koronkami gdy mówimy sobie marzenia których wcale nie trzeba wystawiać na cienkie ściany dopiero wśród pocałunków rozkodowujemy przekaz kiedy wystawnej czułości płyną obfite krople w ponętnej ust czerwieni wylewając się i wracając jako rozwinięte pąki na drzewach na krzewach bo z tego chwila powstaje która się przewleka przez szarzyznę ziemi i o co właściwie ta dyskusja i na co się tak godzimy kto spamięta co było wtedy gdy po niebie chmurki pędziły zasłonić słońce i co ustanowiliśmy pretekstem żeby się do siebie zbliżyć2 punkty
-
Alan nie wie, że jest śmiertelnie chory; zresztą jak wszyscy ludzie znajomi mówią, że to Ktoś przerywa czas pomiędzy dzisiaj a jutro niektórym udaje się dotrwać do zgrzybienia i światełka w tunelu Alan odkrył, że to rządzi nie Ktoś, a Coś z brakiem cech ludzkich tak, to raczej jest Coś, co nie nosi krawata, nie dłubie w małżowinie z lękiem przed odebraniem telefonu, nie całuje żony na do widzenia to Coś jest kapryśne jak wiatr, z konsekwencją czwartego wymiaru Coś poleca budować witraże, wydobywać uran, zakopywać trupy przyczaja się na święta, by upozorować poczucie bezpieczeństwa później to Coś wygasza piece, nasyła pleśń na chleb, plącze języki gardzi ojcem i matką, Alan sprawdził na własnej skórze2 punkty
-
- dla Belli - Przecież wiesz, dlaczego - Jezus zaczął odpowiedź. - Dawałem mu szanse powrotu na Jasną Stronę Mocy. Chociaż czuł energię dotykających go wydarzeń, z rozmysłem odrzucał tę możliwość. Aż doszedł do punktu w czasie swojego przeszłego już wcielenia, w którym ciąg moich propozycji dobiegł końca. - Zatem teraz wszystkie istoty w galaktyce odeń odpoczną - Mil podszedł do Belli, aby ją przywitać. Obdarzyła go kolejnym czarującym uśmiechem i pocałowała czule - ba, nawet bardzo czule - objąwszy i przytuliwszy. Z pewnością domyślasz się, Czytelniku, że zarówno objęcia, jak i pocałunek zostały odwzajemnione. Z całą, pełną radości, czułością. - Nie teraz, Milu, nie teraz - Bella z trudem zaprzestała pocałunków. - Aż się zarumieniłam... widzisz? - spojrzała zawstydzona. - Mnie też pieką policzki... - uśmiechnął się czując, że spąsowiał. Wzięła głęboki wdech i ujęła jego dłoń, drugą przysłaniając najpierw oczy, potem usta. - Rozumiem, że wkrótce wrócisz - na powrót zwróciła się do Jezusa. - Tak, wkrótce - odparł. - Potowarzyszę naszemu przyjacielowi w drodze do innego wymiaru, a potem utniemy sobie pogawędkę. Już emocjonuje się swoim zwyczajem, czekając na mnie, a i dusze wokół obecne coraz bardziej mają dosyć jego obecności - wskazał na otaczające polanę drzewa, które jedno po drugim, jakby pod uderzeniem wiatru, zaczęły falować - najpierw łagodnie, potem coraz bardziej gwałtownie. Chociaż powietrze pozostawało nieruchome. - Wkrótce wrócę. Czekajcie - powtórzył, zwracając się do żon z uśmiechem. - Do zobaczenia - uczynił gest ku Milowi z Bellą i Soi. - Ach, wy... - pogroził żartobliwie palcem. - Widzę, że chcecie... porozmawiać - szybko zamienił słowa. Idźcie sobie na spacer. Długi - zalecił na odchodnym. Gdy tylko Jezus zniknął, Soa podeszła do żon Jezusa, rozprawiających o ostatnich wydarzeniach. - Myślałam, że będzie to spokojna wyprawa... - westchnęła Małgorzata. - A tu masz! Bitwa, i to jeszcze jaka! I z kim! - pozbywała się niepokoju i strachu. - Oj... - Mariko zrobiła współczującą minę. - Przecież chyba nie pomyślałaś, że nasz mąż mógłby przegrać... to zresztą zupełnie amożliwe. Pomijając już boskość, w całym Kosmosie nie ma wojownika o równie wysokich umiejętnościach. Zarówno, jeśli chodzi o te szermiercze, o te strategiczne, jak i znajomość Mocy. Nie wspominając już o tym, że nikt i nigdy nie wziął udziału w większej ilości pojedynków i bitew, co nasz mąż. Stąd zresztą jego doświadczenie i umiejętności - zakończyła. - Jak to? - wciąż jeszcze niespokojna Małgorzata usiłowała nadążyć za biegiem rozumowania Mariko. - Przecież Jezus-san uczestniczył w każdej... - dopowiedziała. * * * - Ano, to teraz sobie podebatujemy - rozpoczął Jezus, gdy wraz z duszą pokonanego Annunaki znalazł się w wymiarze, który najlepiej będzie nazwać Jego rodzimym. Określenie "Jego własnym" byłoby niewłaściwe o tyle, że - jak absolutnie słusznie zauważył Stanisław Lem - Kosmos jest przestrzenią, której nikt nigdy nie opuścił i nie opuści * . Zatem skoro wszystkie światy i wymiary znajdują się w jego obrębie - czyli Doń należą - trudno nazwać "Jego własnym" tylko jeden spośród nich. Negatywna energia wciąż emanowała ze stojącej obok Wszechświata duszy, znajdując uzewnętrznienie w emocjach. - Narozrabiałeś, mój drogi - powiedział doń surowo. - I to jak jeszcze. Gdziekolwiek pojawiłeś się, w którymkolwiek świecie bądź wymiarze, tam naruszyłeś równowagę energii, wprowadzając niepokój, strach, duchowe rozchwianie i bezład. Spójrz! - wskazał palcem. - Na przykład tu. I tu. Tam. I tam też! Wszystkie pozytywne istoty - w całym mnie - mają cię dość! Wiesz więc, co czeka cię teraz. Dusza Nibiranina, który poziomem pychy przewyższył każdą z żyjących kiedykolwiek istot, wciąż patrzyła krnąbrnie w bok, nie odpowiadając. - Za-du-fek! - Jezus położył akcent na każdej głosce wymawianego właśnie słowa. - Czeka cię teraz mozolne i długotrwałe przywracanie równowagi. Długi ciąg wcieleń, w których będziesz doznawał krzywd od wszystkich dusz i osób, które napotkasz. W większości z nich od początku aż do końca: emocjonalnych, psychicznych, fizycznych i finansowych. W jakąkolwiek wcielisz się istotę, będziesz cierpiał. Patrz tu - Jezus pokazał człowieka, pozostawiającego ślepe jeszcze i całkowicie bezradne kociątko na pastwę losu. I tu - innego, który wywozi do lasu psa i przywiązuje go do drzewa, po czym odwraca się i odchodzi, jakby nigdy nic. Wreszcie kolejnego, który głodzi i pastwi się nad innym, bijąc go, kopiąc i doprowadzając do stanu prawie całkowitego wycieńczenia. - Te wszystkie istoty to ty. A to dopiero początek. - Ja tak nie chcę! - wyrzucił z siebie Anunnaki. - Wybierałem tak, jak chciałem i czyniłem, co chciałem! Ale wszystko za Twoją zgodą! Nie możesz więc teraz... - Tak, to prawda - przytaknął mu Wszechświat. - Wszystko za moją zgodą. A równocześnie za twoją - także na następstwa tego, co uczyniłeś. Chcesz przykład? Porównanie? Proszę bardzo. Wywoływałeś energetyczne tsunami i trzęsienia ziemi sprawiając, że napotkani przez ciebie ludzie i inne istoty traciły oszczędności, majątki, rodziny, a często i życie. Krzywdziłeś innych dla zabawy i rozrywki. Dla przyjemności krzywdzenia. Sam więc ściągnąłeś na siebie taki właśnie los. - Alternatywa? - Anunnaki nadal zachowywał się arogancko. - Nie ma alternatywy - odrzekł Jezus. - Nawet tysiąclecia energetycznego wyobcowania, z dala od innych dusz, nic zmienią. Kiedyś będziesz musiał zacząć oddawać to, co zabrałeś. Rozmawiać z innymi duszami, porozumiewać się z nimi i umawiać na życia pełne cierpienia i krzywd. Tym razem twoich. I to dokładnie z tymi, których skrzywdziłeś. Jedyne, co możesz wybrać, to kolejność: komu najpierw, a komu potem oddasz, coś winien. Nibiranin milczał, nadal pysznie nie odzywając się. - Zostawiam cię więc - Wszechświat odwrócił się i odszedł. * * * A tymczasem Bella i Mil... Cdn. * Zainteresowanego Czytelnika odsyłam do "Bajek robotów" autorstwa wspomnianego Mistrza Stanisława. W jednej z nich znajdziesz krótki dialog, przekształcony w zdanie, do którego nawiązuję niniejszym przypisem. Voorhout, 06.03.2023.2 punkty
-
@Waldemar_Talar_Talar , @Asia Rukmini, @Ewelina, @Marek.zak1, @Somalija , @Rafael Marius, @Pani.,@Leszczymi @Corleone 11.Dziękuję i pozdrawiam! Waldemarze, a czas poczeka - fajnie brzmi!2 punkty
-
tajemnice wieków _______________ czy są granice nieskończoności ile wszechświatów czy tylko jeden mikro i makro i niewidzialne duchowe i cielesne niewyobrażalne astrologicznie i astronomicznie interesujący kosmos chyba nie jeden ________________ człowiek i mrówka słońce i żarówka kosmiczna grochówka pytania bez odpowiedzi dla uczonych i gawiedzi wszyscy kosmiczni sąsiedzi Marzec 20232 punkty
-
od jedenastu miesięcy mieszka z nami syn maćka sąd rodzinny jest zły na maćka bo maciek wziął sobie za żonę kolejną i z nią chce wychowywać syna a matka chuja ci do mojego a sędzina (nie piękna nie młoda nie w sam raz) zaśpiewaj mi koteczku jeszcze raz no i tak sobie śpiewamy w preselekcji do eurowizji gdyby nie blanka bylibyśmy na szczycie notowań1 punkt
-
Mają szpaki pod skrzydłami aplikację przylatują na mój ogród po dotację taki szpaczek jak przeleci to mi zet ściąga z karty i się śmieje ze mnie kret. On podziemne ma dochody z rycia pode mną i żoną i budżetu gryzie korzeń te karbity te tabletki – złoty sto. Nagle szpaków całe stado: Mamono! Wrzeszczą trzeszczą na czereśnie już siadają dziobią robią na drabinę coś na biało i tak konto się naraża mi na szwank. Co tu robić? Klaszczę w dłonie. Dzwoni bank. Pancia straszy, że na koncie debet rośnie ja tłumaczę, że natura i o wiośnie jej próbuję opowiedzieć jakiś skecz. Ona nagle poważnieje i ten mecz jest przegrany bo komornik na czereśnie już mi wsiada pnie się w górę wszystko strzęsie. Dzieci krzyczą żona płacze tylko szpak się nie boi - w apce funkcję ma na strach. .1 punkt
-
Pewien mieszkaniec Dziwnowa na muchy lubił polować. Pająka udawał, lecz tylko w karnawał, by latem w szafie się chować. __ 7 stycznia obchodzimy Dzień Dziwaka1 punkt
-
Marzące dobrem motyle na łące izmów zbawiennych z czasem na jawie chmurni niszczący ziemię prorocy Globalnej myśli stratedzy z liter wyklute ptaki na mrocznym niebie zakwitłe ogniste śmierci promyki Z pokrzyw syczące głosy parzące słowa bujane na forum obrad plenarnych miecza z papieru ciosy Woda wciąż krąży wylewnie ziemia się kręci wytrwale czas rozwiewa doktryny a ludzie cierpią daremnie1 punkt
-
Ile to już pokoleń ... wymarłych salw śmiechu? Jedni bywają na cmentarzach by z namaszczoną powagą polerować granitowe ciała swoich zmarłych, inni - by popłakać sobie, że "nas też to czeka." Trzecia grupa po prostu żyje - nie utrzymując żadnego kontaktu ze śmiercią. ("Zadzwoń do niej, albo wrzuć coś fajnego na insta - może polubi?") Każdy z nas chce być niezapomniany - we własnej głowie. Tam, gdzie tron i berło zawsze się znajdą. Sami się błogosławimy, wychodząc po światło i krzemień: spotkania z "drugim człowiekiem" to często zetknięcia zimnych czarnych mostów przy wylotowych trasach do piekieł. Wszystko musi być nasze: nawet żużlowe wyrobiska, protesty nienawistych lesbijek w sprawach rozrodczości, łzy Salwadorczyków, którzy w powodziach potracili wszystko, nawet powietrze zabieramy, gdy usiłuje nami oddychać! Ziemia już schłodzona i wstrząśnięta o kilkadziesiąt stopni od równika. "Chcesz tylko gin czy może tonik?" Dżin stłukł butelkę, samoloty odmówiły wstępu do kabiny - a przymierzaliśmy się do inwazji ozonu... Jakiś niemrawy starzec powiedział nam "do widzenia," wyłamał terminale, zagrodził startowe pasy. Dał tylko klucz do starego kościoła, a tam morze ... I ... wierzę.1 punkt
-
Był sobie doktor przystojny nieziemsko do wszystkich kobiet podchodził zwycięsko nieważne czy młoda stara czy jędza on zawsze z każdej nerwację wypędzał wchodziły fertycznie prawie frunęły wychodząc od niego ledwo sunęły były cichutkie potulne jak łanie on piękny zajęty dziur borowaniem. __ 5 marca obchodzimy Ogólnopolski Dzień Dentysty1 punkt
-
krążyć wokół niej jak mała ziemia choć naprzemiennie noc i dzień ciepło po nim chłód żyć na orbicie nie umierać gdy cierpię1 punkt
-
Oni (tak, są oni, zresztą zawsze tutaj oni byli) strzelają z ocen jak z karabinów maszynowych, po czym zasłaniają się hasłem żeby nie oceniać. Mało tego, całkiem prężnie wymagają tego ode mnie i szerzej od nas, poniekąd przecież ustrzelonych niejedną opinią. Otóż – ano właśnie – niniejszym ich (którzy podkreślam są) wcale nie oceniam, broń mnie panie Boże. Ja bym kogoś ocenił? W dodatku źle, średnio albo nawet dobrze? Po czym bardzo chętnie, wręcz najchętniej i chciałbym ażeby jak najpoczytniej (tutaj miewam kłopoty) wystawiam im jedynkę na szynach !! Tylko że nie mam jak tej wątłej oceny wpisać do dzienniczka, bo go w ogóle nie prowadzą :// I robię tak nawet wtedy, gdy nie wolno mi tak czynić. Warszawa – Stegny, 06.03.2023r.1 punkt
-
Krótka spódnica za długie nogi tatuaż na udzie włos zbyt wysoki Mówi babcia do dziadka zerkając na młodych obok radośnie idących A dziadek na to już zapomniałaś czy udajesz - to ty moja droga Bardziej ode mnie kochałaś hipisów na bitelsów widok popuszczałaś1 punkt
-
- To ja pójdę z Panem! - Krzyknęła mała dziewczynka i złapała starszego pana mocno za rękę. Uśmiechając się przy tym pogodnie i ufnie. Jakby znała go od zawsze. Dziadek spojrzał na nią z ukosa, podrapał się po siwej głowie i po chwili namysłu odrzekł: - Nie możesz iść ze mną. - Ale ja chcę. Kawałek tylko, w kierunku tamtej bramy. Wskazała drobnym paluszkiem na wschód. - A Twoja mama i Twój tata? - dopytywał dziadek, próbując przy tym niezgrabnie wysunąć swoją dłoń z niechcianego uścisku. - Oni zawsze mi powtarzali, że starszym trzeba pomagać. Pan bardzo mocno utyka, a ja mam dwie, zdrowe nogi. Jakby na potwierdzenie tych słów dziewczynka podniosła do góry najpierw lewą nóżkę, później prawą. Obie przyodziane w różowe klapeczki. - Dobrze, ale tylko do bramy i później wracasz. Dziadek wyciągnął palec i pogroził nim w powietrzu, a twarz dziecka słysząc zgodę natychmiast pojaśniała. Szli już dobry kawałek, poruszając się wolno ze względu na zaawansowany altretyzm dziadka. Dziewczynka nuciła piosenkę, a starszy pan milczał. Widząc jego zatroskaną twarz przerwała śpiewanie. - Czy mogę Pana o coś zapytać? - Pytaj, odpowiem o ile będę pamiętał.- Zaśmiał się. - Ile Pan ma lat? - Osiemdziesiąt dwa kruszynko, a Ty? - Osiem i trzy miesiące. - Takie małe dzieci nie powinny same chodzić po ulicach. - Dlatego nie idę sama. Mam Pana. Popatrzyła na niego dużymi, błękitnymi oczami i uśmiechnęła się łagodnie. - Ale wrócić będziesz musiała sama.- Dziadek obejrzał się za siebie, ale zaawansowana choroba sprawiła, że zapomniał już skąd szli. - Nie powinien był się godzić! Stary dureń! - Niech się Pan nie martwi, tu nie ma przecież nikogo, kto mógłby mnie skrzywdzić. Jest zupełnie pusto. Starszy pan zatrzymał się, rozejrzał w prawo i w lewo. Dziwne, pomyślał, żeby ulice o tej godzinie świeciły pustkami. Popatrzył na stary zegarek na lewym nadgarstku. Była trzynasta. Pora obiadowa. Przystanął, spojrzał jeszcze raz na drobną dziewczynkę obok siebie i zrozumiał. Do bramy doszli w milczeniu. Dziewczynka kurczowo trzymała się jego ręki, a on rozmyślał. - Tu musimy się rozstać. Tam czeka na mnie Alusia i stary, włochaty grzbiet. Ty musisz wracać. Na Ciebie czekają mama i tata. Postąpiłem nierozsądnie zabierając Cię ze sobą. - Ależ Pan mnie nie zabrał. - Zaprzeczyło dziecko.- Ja chciałam iść sama. Bo ja....wie Pan....stałam na tym poboczu już dłuższą chwilę i nikt nie chciał mnie wziąć ze sobą. A sam pan powiedział, że małe dzieci nie powinny same chodzić ulicami. W tym momencie brama zaskrzypiała i otwarła się na oścież. Dziewczynka pogładziła przerzedzone włosy, otarła jedną łzę z bladej twarzy i powiedziała. - Idziemy? Mama mówiła, że tam jest fajnie.1 punkt
-
1 punkt
-
@Rafael Marius jak zawsze masz interesujące i błyskotliwe wyjaśnienie. Aż zazdroszczę, oczywiście bez zawiści :)1 punkt
-
Aby wyprostować pomiętą kartkę należy prasować z odpowiednią temperaturą żelazka przez jakąś szmatkę, inaczej papier się spali. W średniowieczu "prostowano" życie pokrętnych heretyków przypiekając ich ciała rozgrzanym do czerwoności żelazem. A interpretując metaforycznie. Osobie (za)ćmionej należy dostarczyć odpowiednią ilość ciepła, aby nie spłonęła od nadmiernej troski. Szczególnie rodzice mogą stracić w tym umiar i wyhodować swoją latorośl w zbyt cieplarnianych warunkach.1 punkt
-
@Rafael Marius pięknie to ująłeś. Zrobiło się tak baśniowo :) Oczywiście to racja, co piszesz. A z tym prasowaniem to ciekawie kiedy się spali i z czym trzeba ostrożnie?1 punkt
-
@Ewelina Takie zmagania myśli-motyli, z myślami-ćmami. Tym razem ćmy wygrały, ale do czasu. Ćmy przyleciały z ciemnej strony księżyca, a motyle to nasi. Życie można jeszcze wyprasować i znów będzie gładkie, tylko ostrożnie, żeby nie spalić.1 punkt
-
Twój wiersz można poczuć, prawie dotknąć, ale nie chciałabym spłoszyć. Przemawia do mnie bardzo. Pozdrawiam.1 punkt
-
1 punkt
-
Zabiorę cię na wycieczkę do miejsca tajemniczego tam nocą się magia zaczyna w złotych promieniach księżyca on z nami na spacer pójdzie obejrzeć sekretne i mroczne miejsca. Pójdziemy wśród drzew ścieżyną co w głąb lasu dalej wiedzie ze zgrozą sowy już huczą o tym świecie zaczarowanym z tyłu gdzieś za plecami lisy cicho się skradają. Kroczymy drogą w nieznane na polanę skrytą głęboko przy wtórze wilków wyjących gwiazdy oglądać będziemy w towarzystwie zajęcy czmyhających pod nogami. I tylko jeszcze ruda kitka towarzystwa nam dotrzyma z gałęzi na gałąź przeskakując wracając do domu poziomek nabieramy już świta żegnamy się z borem.1 punkt
-
@iwonaroma Przypomniałaś mi mój ulubiony film Kubrika,,Oczy szeroko zamknięte " Prosta, prawdziwa myśl. Pozdrawiam Iwonko:)1 punkt
-
~~ śnieżnobiały świat za oknami mieszkania - wpatrzony dzieciak ~~ https://iv.pl/images/9df89f6d7ea48f648efca460f57f524b.jpeg ...1 punkt
-
;) Dzięki :);) Dziękuję i również pozdrawiam To mnie cieszy, dziękuję Ładnie :) Również pozdrawiam i dziękuję :) Prawda. Dziękuję i również pozdrawiam @slow @Franek K Podziękowania1 punkt
-
Witam - taka pamięć to potęga - dzięki za czytanie - Pozdr. @Asia Rukmini - @Natuskaa - @Ana - @Ewelina - ślę piękny uśmiech dla każdego -1 punkt
-
@Asia Rukmini zgadzam się z Tobą w stu procentach. Plotki są mocno irytujące jak to pierze właśnie, które fruwa w powietrzu i drażni ;) Pozdrawiam serdecznie i również życzę miłego dnia :)1 punkt
-
1 punkt
-
Heh. Plotka jest stara jak świat. Ta tendencja u ludzi jest dość powszechna. Natomiast oszczerstwo powinno być karalne ;) Słyszałam kiedyś taki tekst: Plotka jest jak pierze rozsypane na wietrze. Spróbuj je pozbierać;) Miłego dnia1 punkt
-
Witam - podoba mi się ta zaduma - warto dalej iść tyle jeszcze przed nami a czas poczeka - Pozdr.1 punkt
-
1 punkt
-
@staszeko Oczywiście w naturalny sposób jesteśmy zaprogramowani na nasz dobrostan, przyjemne doznania. Ale życie to doświadczanie wszystkich kolorów i smaków, nie tylko tych przyjemnych. Tak naprawdę niczego nie tracimy - doświadczamy ;) Miliony przeszłych i kolejnych żyć, miliony światów... Dotykanie raju i piekieł, my jako kaci i ofiary... I my jako nieśmiertelne dusze wracające do domu, do Źródła. Nim znów nie zapragniemy doświadczać... ;)1 punkt
-
Wizja życia mnie przerasta Dokąd uciec ? Nie ma gdzie... Przeszłość depcze mi po piętach A przyszłości boję się ... ........................... Zawieszona w tu i teraz Nauczyłam się tak żyć Radość czerpać z każdej chwili Może... właśnie tak ma być ? "Buziak"1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Twoja twarz brzmi znajomo! Dobre, terapeutyczne, budujące przesłanie wiersza. Z podobaniem.1 punkt
-
1 punkt
-
@jan_komułzykant No ba! To jest muza:) @jan_komułzykantNo ba! To jest muza:) Oczywiście o Deep Purple mowa:)1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne