Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 28.02.2023 w Odpowiedzi
-
Poniemiecki jaki dziwny staw baby-żaby rozgrzane leciwie na leżakach zakumkują czas przekwitając jak słońca żonkilec. Srebrzy srebrzy się nieznany ląd nie to tylko mercedes odbija światło które przechodzący prąd zwija zmyla. Rozsądniej omijać poniemiecki zamulony staw. Pod nim głębie ukryte bezdennie głupie wraki sprowadzanych aut. - Panie, proszę! Wydobądź je ze mnie! @lirycznytraktorzysta4 punkty
-
Żaglowiec mój Trójmasztowiec Z żaglami nadętymi wiatrem Płynie przez moje sny statecznym kursem. Omija zwinnie niczym kot Wystające białe zęby raf Zbudowane z kości umarłych Żeglarzy. Dumny jak król Żegluje śmiało w sobie wiadomym Kierunku Wytyczanym przez igłę kompasu. Oderwaną od rzeczywistości Miaukliwą parabolą W dół mapy I dalej... ku snom.4 punkty
-
4 punkty
-
W bibliotece siedzi mól. Mól książkowy, wiedzy król. Szuka, czyta, sylabuje. Nie zrozumie - znów głoskuje. Pożarł książek sto tysięcy lecz niedobór wiedzy męczy. Jak najwięcej książek zjeść, o tym marzył ten nasz wieszcz. Znów więc czyta i głoskuje. Nie zrozumie - sylabuje. Wszystkie półki, wszelkie działy łupem mola wnet zostały. I nieważne: grubość, kształt, byle jakąś książkę żarł. Wszyscy klaszczą w bibliotece. Mól wystraszył się - odleciał... I w księgarni przesiaduje, szuka, czyta, sylabuje...3 punkty
-
W zupełnym zwątpieniu na niepodważalną „prawdę” w takt prędkiej melodii uciekającej słowom w rytm wyrazów co i rusz takich nieodpowiednich opowiadam tutaj historie uroczo napozmieniane żongluję faktami niewiadomego pochodzenia nie mogę oprzeć się pokusie, intencji i refleksji że – no cóż – otóż – lubię sobie pofałszować!! Warszawa – Stegny, 27.02.2023r.3 punkty
-
... ciągle chce mi się spać choć tyle kawy wypiłam myśli kołyszą się w chumrach a słońce przynudza promieniami zasypiam w południe w ciszy i ćwierkaniu w sennym ziewaniu zamykam książkę odkładam na potem na czas ukryty w nas na spanie i potem dyskutowanie na dyskutowanie a potem na spanie takie moje ziewanie na ciągłe spanie...3 punkty
-
Srebrzyste listowia opadną Przychylą się drzewa na wietrze Czasy jesieni nastaną Kości wypełni powietrze Światła coraz słabsze Krok coraz wolniejszy Pamięć coraz lichsza Nadejdzie wnet zima Zimnej trumny zgliszcza3 punkty
-
- Ano - podjął książę Jurij po około półgodzinnym czekaniu - pora na właściwą bitwę. Jako się rzekło. Jezusie - tu uśmiechnął się znacząco w sposób, jakiego, drogi Czytelniku, oczywiście się domyślasz - nie możemy przecież zawieść naszego przyjaciela. Prawda? - Oczywiście, że prawda - zagadnięty uśmiechnął się równie znaczącym uśmiechem wojownika. - Oczywiście, że prawda, mój mężu - przytaknęły obecne w komnacie żony. Księżna Molchana Jurijowi, Arwena, Maia i Mariko Jezusowi. Każda w charakterystyczny dla niej sposób, z właściwym sobie gestem. - A więc wyruszamy - dowódca straży otworzył odrzwia na całą szerokość. Z równie znaczącym uśmiechem. Zszedłszy na kremlowy dziedziniec, książę nakazał otwarcie bram. - Wojowie wychodzą i ustawiają się tak, jak zaplanowaliśmy - przypomniał dowódcy swojej gwardii. - Nasz gość uniesie osłonę na potrzebny nam czas, wtedy ruszycie. Potem ją opuści, więc pamiętaj - musicie odejść od murów na odpowiednią odległość. Mamy osłonę także od góry, w powietrzu, więc wojowie mogą bez obaw koncentrować się na walce, tak samo jak we wszystkich poprzednich bitwach. Wiem, że zrozumiałeś i zapamiętałeś - książę poklepał dowódcę po ramieniu - ruszaj więc przekazać rozkaz. - Zrozumiałem, mości książę - potwierdził naczelny gwardii. - I zapamiętałem, tak samo jak we wszystkich poprzednich bitwach - powtórzył książęce słowa. - Zatem do zobaczenia po bitwie - ukłonił się. * * * Bezpieczny w swoim latającym statku - jak przynajmniej zdawało mu się w owej chwili - ukrytym w lesie po zachodniej stronie miasta i osłonięty polem zapewniającym niewidzialność, Anunnaki, którego fałszywe imię zapisano przy użyciu wyłącznie spółgłosek, obserwował bitwę z uczuciem, którego doznania w swej arogancji absolutnie się nie spodziewał. Patrzył, jak jego bioroboty, zadając przeciwnikowi straty znacznie mniejsze od oczekiwanych, padają jeden po drugim. W pysze zlekceważył zupełnie to, co działo się na początku - unicestwienie przez pole energetyczne części jego oddziałów. Chociaż już to właśnie powinno mu dać do myślenia. - Arogancja zaślepia cię, mistrzu Yoda * - przypomniał sobie zdanie, które wyrzekł w swoim poprzednim, innowymiarowym wcieleniu do przywódcy Zakonu Jedi. Chociaż to właśnie jego zaślepiała pycha i żądza władzy, by decydować o życiu każdej istoty i każdej osoby w całej galaktyce: nieważne, kim byłaby i jak odeń daleko. Rządzić według swej woli, bez cienia czyjegokolwiek sprzeciwu - oto, czego chciał w swych ogarniętych Mrokiem umyśle, sercu i duszy. Ponad wszystko. - Atakujcie nadal - już nie wyrzekł gniewnie, ale wściekłe wywarczał rozkaz. - Macie ich pokonać, po to was stworzyłem! - walnął pięścią w blat pulpitu zdalnego sterowania, wypierając wściekłością świadomość, że coś dzieje się inaczej, niż chciał i chce, oraz kiełkujący powoli lęk przed przegraną. - Coo?!!! - wyemocjonował jeszcze wścieklej, gdy na polu bitwy pojawiły się trzy kolejne osoby. Z których dwie natychmiast zaczęły powiększać spustoszenie w jego robotoszeregach, a trzecia zamieniła się w zwierzę, kształtem przypominające i mamuta, i triceratopsa jednocześnie. Z tą różnicą, że wielkości pierwszego z wymienionych. - Zabijcie go, już!! - wrzasnął, przestając nad sobą panować. W chwilę przed tym, jak cały statek zatrząsł się od potężnego uderzenia. - Tego już za wiele!!! - ryknął, co mu zdarzało się wcale często. Znaczy, podnosić głos do ryku i wściekłość jako taka. Zerwał się z obrotowego fotela - tak mój Czytelniku, dobrze się domyślasz - przypominającego tron Imperatora w jego komnacie na Gwieździe Śmierci. ** Otworzył drzwi kabiny i wykorzystując umiejętność lewitacji, przemieścił się do drzwi wyjściowych statku, aby sprawdzić, co się stało. - Witaj znów, Jeszcze Będący *** - pozdrowił go Jezus uśmiechając się czytelnie, gdy tylko wejście stanęło przed Nim otworem. - Zdziwiony? Zapytany w odpowiedzi chciał chwycić swój miecz świetlny. Na chceniu jednak się skończyło. Nie mógł bowiem się poruszyć. Ale myśleć i mówić mógł. - To twoja sprawka? - wycedził zimno. Najzimniej, jak potrafił. Chociaż było to absolutnie oczywiste. - Tak, moja - Jezus uśmiechnął się powtórnie w sposób taki sam, jak poprzednio. - A to, co chciałeś zrobić przed chwilą, zrobisz później. Na zewnątrz. Idziemy - uczynił gest, jakby ciągnął coś - lub kogoś - na linie za sobą. Po kilku krokach przystanął i odwrócił się. - Przecież tego chciałeś i o tym marzyłeś - Pierwszy Jedi uśmiechnął się po raz następny. - Prawda **** ? Cdn. * Dokładnie te słowa wypowiedział Kanclerz Palpatine/Darth Sidious do Mistrza Yody przed ich pojedynkiem - patrz "Zemsta Sithów", III Epizod "Gwiezdnych Wojen". ** Przenieś się, Drogi Czytelniku, myślą do odpowiednich scen "Powrotu Jedi". *** To nawiązanie do imienia, którym tenże Anunnaki siebie nazwał. Ale i do czegoś jeszcze. **** Uznałem, że to najlepsze słowo na zakończenie setnego i zarazem ostatniego w tym miesiącu rozdziału... Voorhout, 28.02.20232 punkty
-
2 punkty
-
na śródleśnej polanie gdzie mgliste zorze srebrzą trawy zielone a z ziół wszelakich emanują tajemnicze aury wysoko w koronach drzew nasze najskrytsze uczucia przybierają ptasie kształty i dzwonią skrzydłami na Anioł Pański2 punkty
-
2 punkty
-
tak szybko jak można na ile czas pozwala ją zasmakować tym co więcej jest niż grzechem niż mędrcy wymyślili stracić dla niej rozum poddać się bez reszty temu urokowi by potem umrzeć choć na chwilę ta niech trwa wiecznie koniecznie2 punkty
-
@Rafael Marius Dziękuję @Oskrdziękuję i pozdrawiam. To prawda rym się zgubił, ciężko mi go było znaleźć, dziękuję za podpowiedź. :) @kwintesencja dziękuję2 punkty
-
Kto rzeczy zbyteczne kupuje, sprzedać na koniec będzie musiał niezbędne – - Benjamin Franklin właściwie nie ma zastosowania ten wielki ogromny tłum w domu wypchane wnętrze po ściany pod ścianą się ustawiajcie krzyczysz nie znajdując fotela zajętego dziś przez przybysza być może z innej planety ja pytam po co tobie te postacie wyrwane ze szklanych ekranów wycięte z gazet powieszone przypięte do życiorysu wzory antywzory szpilki adidasy przestrogi ostrogi żyletki do golenia zarostu maszynki śmiejesz się bezgłośnie lecz ostro przeciskając w moją stronę nie tu nie ma dla mnie miejsca ja ciebie nie słyszę bo ty ty już w tym nie jesteś sobą jesteś tłumem widziadeł pozbawionym zapachu tłumem tak wybrałeś2 punkty
-
Na nudnej ławce niewinnie kreśli imię Anieli z modlitw wyklute na amen w grzesznych myślach zatonął w dzienniku dwójka od katechetki Na przerwie wzrokiem Anielę spotkał wpatrzeni w siebie godzin nie liczą serca wpisane w obwód okręgu tak miło płynie… matematyka Magnetyzm fali z lekcji fizyki przyciągnął dłonie muzyką wrażeń z chemii uczucia wybuchła radość a na biologii hormony kwitły Na wywiadówce Hiobowe wieści belferstwo grozi palcem systemu dwójki z klasówek piąteczki z życia ze szkolnych czasów młodzi wynieśli1 punkt
-
Podszywa arkuszem zanadrze A w garści wciąż strzępi rękopis Gdy stwarza na nowo z zapałem Misterną mozaikę wypocin Co lepsze, już dawno umknęło W nieznośnym natłoku podobieństw Nim słowa odsłonią swe sedno Przeżywaj i czekaj na nowe1 punkt
-
mimo odrzutu kula lepiej wchodzi odpryski nie ranią tak oczu w enkawudowskiej osteologii mocno spneumatyzowana kość skroniowa odniosła sukces Drezno płonie pięć dni jedyny schron wypełniły kości w szarobrązowej brei żywcem stopionych w rozminowaniu pod czołgi ruska sztuka wojenna nie przewidziała saperów pole minowe za oddział egzekucyjny biegną czym jest odwaga niepiśmienny nomada zagonił barbarzyństwo na półwysep Apeniński w Rzymie Jezus ponownie zmartwychwstał walka dobra ze złem pilota nie oblatasz w kila godziny potrzebne są buty boski wiatr pół baku nie wróży powrotu czarne skrzynki pamięci nie kryją zwycięstw tylko ludzkie cierpienie1 punkt
-
nie zapisałem tego miała skórę matki i uśmiech ojca wyłowiony z tłumu po tamtej stronie drzewa mają inny kolor szumią zobojętniałym językiem lodowatego wiatru na odnalezionej rzęsie ostatnia łza ciało przykryte rzeką w które ciężko uwierzyć1 punkt
-
Pająkowi raz się śniło, Tłusta mucha się złowiła, Wyssał od niej wszystkie soki, Nie zostawił nic w odwłoku. Gdy otworzył wreszcie oczy, (A nuż coś się napatoczy?), Ruszył w obchód swojej siėci, W brzuchu burczy, ślinka lėci. Lecz nie znalazł nic nieborak, Żadnej muchy ni komara, A że głód mu zmysły zmącił, Spadł na ziemię, krzyż przetrącił.1 punkt
-
gdybyś chociaż mówił że lubisz że miłujesz gdybyś cicho szeptał a najlepiej czule lecz nic żadne echo uczuć w moich uszach nie dudni nic nie było wczoraj i nie ma dziś żaden ciepły blask żadne nasycone głębie ani rozległe jeziora cisza pustka zewsząd może zawrócić lepiej gdybyś chociaż w spojrzeniu się zagubił i w mych ramionach miękkich gdybyś był jak ten las dziki otwarty choć zamknięty gdybyś miłością gorącą jak krater wulkanu tętnił gdybyś ty... nie był sobą tak zajęty1 punkt
-
Niedokończone myśli i zdania... Wpół rozerwały się nad stawem pachnącym różami... Że ty mój Boże słów dokończyć mi nie pozwoliłeś! A tyle tu traw skoszonych po brzegi... Więc czemuś te moje myśli zagmatwał i zakazał im wybrzmieć, a w końcu minąć? Czemuś mnie tak Sobą zasypał i usta zamknął? Na przekór? Czasem lepiej przeklnąć tak siarczyście... żeby tylko raz. A później zamilknąć na wielki wieków... Milcząc, rozpłynąć się w brzegach różanych, odpłynąć w ciszę na jakiś czas... I wtedy amen.1 punkt
-
Jak nie ma potrzeby to już nie ma rady. Może kiedyś się pojawi, gdy powieje Duchem we właściwym czasie.1 punkt
-
@Rafael Marius ja się nie zamknęłam. Nie miałam powodu. Po prostu nie czuję potrzeby wierzyć, a w każdym razie ona jest słaba, jeśli w ogóle jest.1 punkt
-
Z punktu widzenia teologii chrześcijańskiej wiara jest łaską, którą Bóg daje każdemu, kto zechce ją przyjąć. Zatem zadaniem człowieka jest jedynie otworzyć się na jej przyjęcie. I pilnować, aby jej nie stracić. Jest tu element działania Boga i wolnej woli człowieka. Potrzebna jest współpraca między człowiekiem i Bogiem. Czyli to czego peelowi z twojego wiersza zabrakło. Zbuntował się, ale nie przeciw Bogu, a jedynie jego fałszywemu obrazowi.1 punkt
-
@Rafael Marius ja myślę, że wiara jak dla tych, którzy chcą wierzyć i którym ta wiara, pomaga w życiu i jest drogowskazem.1 punkt
-
Różnie bywa, kto tam sobie co wybierze. Jak najbardziej wielu jest takich. Dla mnie natomiast bardzo wesoła i radosna, ale ja nie jestem katolikiem i nigdy nie byłem. Choć mam też w rodzinie katolików, a także protestantów, buddystów, ateistów, agnostyków i ezoteryków. Mnie również. Zbawienie gwarantuje wiara w Jezusa, choćby tak mała jak ziarenko gorczycy. Czyli coś na ludzką miarę i dzisiejsze czasy zwątpienia.1 punkt
-
ja nie wiem gdzie to Pani mieści nad oczami tysiąc rzęs a w oczach milion treści i nie ma w guście żadnych braków na wargach błyszczyk kusi a w ustach tyle smaku a juści1 punkt
-
1 punkt
-
To prawda różnie z tym bywa. Kościół Katolicki podpisał z luteranami "Wspólną deklarację w sprawie nauki o usprawiedliwieniu" zatem w tej kwestii nie ma różnicy. Zbawienie jest darmowe. Niestety jest wielu niedouczonych nauczycieli, którzy przekazują takie nauki. Nawet nie ze złej woli. I potem ludzie zostają ateistami, bo mają fałszywy obraz Boga.1 punkt
-
1 punkt
-
@Rafael Marius ja z nauk kościoła pamiętam do dziś straszenie piekłem grzeszników, ewentualnie czyśćcem. Ot co :) Może to cecha parafii albo proboszcza. W każdym razie chrześcijaństwo, które ja poznałam to smutna, pełna cierpienia idea.1 punkt
-
@Rafael Marius dokładnie. A staw pachnący różami to taka metafora stanu szczęśliwości jaki osiągniemy pod warunkiem, że będziemy zachowywać się w sposób właściwy czyli zgodny z moralnymi zasadami. Nie wiem czy pamiętasz, ja w sprawach teologicznych zbyt biegła nie jestem. Faktem jest, że mam taki a nie inny obraz Boga.1 punkt
-
Rozumiem Bóg uosabia tu zasady moralne. Takie starotestamentowe, powinnościowe myślenie. Nie załapałem, bo mój obraz Boga jest zupełnie inny. A bunt jednostki to właśnie wolna wola człowieka, czyli tu się zgadzamy.1 punkt
-
@Rafael Marius Spór między tym jak należy postąpić chcąc pozostać w zgodzie z zasadami moralnymi a tym co czujemy i mamy potrzebę zrobić w dawnym momencie. Taki bunt jednostki, która daje sobie prawo do słabości i odrzuca powinności, które ma bardzo silnie zakodowane w świadomości1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Dzięki. I zapraszam do ponownych odwiedzin. Nie jestem płodnym twórcą, zatem wierszy jest mało. Nie pochłonę zbyt dużo czasu. I to jest moja mocna strona.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
@Ewelina Spróbuj jeszcze "Gawędziarza" jeśli "Córka" spodobała się ;-)) pozdrawiam ciepło1 punkt
-
Moje życie to przygoda której się nie wstydzę były tęcze sny i mgły było dużo miłości Moje życie to noce i dni których nie żałuje cieszy mnie w nim każdy krok Moje życie to poezja to ona pomaga mi zrozumieć to i tamto otwiera fajne drzwi Moje życie to nie tylko smutki i łzy to droga która zaprasza do wspaniałej gry1 punkt
-
Tysiące myśli co kłębią się w głowie Jakże natrętne w swojej obecności Tajemnic wiele poznać chcę odpowiedź W chwili słabości. Nowe odnaleźć na nie rozwiązania Nic przecież nie jest takie oczywiste Przecież nie będę smutkiem się zasłaniać Uśmiech zabłyśnie. Wnet złoty środek odnajdę na troski Smutków nie lubię więc dosyć im powiem Nikt nie powiedział życie jest proste Z radością w głosie. Zatem zaczynam szukać trudnych pytań Aby zagadki odsłonić meandry Otworzę oczy nowy dzień przywitam Bez żadnej chandry.1 punkt
-
@Kwiatuszek dziękuję 😊 cieszę się, że wpadł Ci do serca. To dla mnie ważne, bo nadaje sens temu, co robię. Pozdrawiam ciepło1 punkt
-
1 punkt
-
Za co nam nosić takie ciężary otwarta nieszczęść walizka te nocne zjawy i senne mary wnet na nas też przyjdzie kryska Próżno nieszczęśnik sypie talary już piana cieknie im z pyska zaś dookoła łuny pożary złowrogo brzmią ich nazwiska Już strach wypuścił swoje ogary niesamowite duchów igrzyska tak cudzych nieszczęść piją nektary huk jak z wielkiego lotniska.1 punkt
-
1 punkt
-
Ja szedłem tanecznym krokiem w rytm poloneza, Goś przede mną ćwiczył podskoki, pomachaliśmy sobie1 punkt
-
Wypełniają szuflady i kieszenie płaszczy, w których nigdy nie chodzę, szczególnie w czasie opadów atmosferycznych. Na podłodze muchy pracowicie usuwają resztki wspaniałych planów na przyszłość. Żuję chleb o konsystencji gliny popijając wodą z utartym kamieniem. Wykuto na nim przykazania, których nikt nie słuchał, a nawet nie miał takiego zamiaru. Przynajmniej wiem jak zakończy się dzień – nocą, wtedy będę rzucał ogryzki wprost w wilgotną ziemię. Może wyrosną jabłonie i powtórzymy historie z Edenu.1 punkt
-
Jeszcze coś mi do głowy przyszło. Ja też znałem kilku wspaniałych ludzi, którzy obecnie są po tamtej stronie barykady. I właśnie ten mój wiersz też o tym mówi, że różne toksyczne "izmy" tworzone od wieków przez siewców zła dzielą zwykłych ludzi dostarczając im niepotrzebnych cierpień. Czasem granice też przebiegają wewnątrz rodzin.1 punkt
-
Brama schronieniem dla życia szmeru na drzewcu strzępek tli się wspomnieniem o królu życia z baneru światła na ścianie szczytu migot wyboru Na skrawku bajki literki złudzeń na wierzbie gruszki zaklęte w próżnię polityk zębem głosu zrzucony na śmietnik losu w kącie niesławy W kapliczce niebyt modły zanosi do pustych okien resztek chaosu wśród gruzów lalka zamknęła oczy z dymem ostatnim rozwiana pamięć1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne