Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 19.01.2023 w Odpowiedzi

  1. Jak to możliwe: tyle przeżyłam, a przecież jeszcze nie koniec sztuki. Tyle radości i łez nanosiłam, tyle nauki. Jak to możliwe, że nadal jestem, tyle wyboin i niespodzianek na drodze życia, od maleńkiego, w oczach mi staje. Cud życia również w tym się objawia, że znowu rankiem mogę się zbudzić. Stojąc nad grobem kogoś innego wspomnień moc użyć. A przecież jeszcze nie koniec sztuki, zanim i plany polegną w grobie. Wspiąć się po tęczy z wachlarzem przeżyć. Znam się na cudach! (po cichu powiem).
    12 punktów
  2. Zdarzyło nam się czucie bez nazwy. Ballady nie tkał nim żaden pieśniarz, Żaden uczony nie spiął w indeksach, Nie ma go w piśmie, ni w mowie żadnej. Żar był w tym czuciu i ziąb śmiertelny, Dłonie to tulić chciały, to dusić. I lżej, i ciężej było na duszy, Kiedy osobno przyszło nam tęsknić. I taka więzi nas dziś niestałość, Że choćby czucie waliło w bramy Pamięci naszych - wciąż nienazwane, Jak gdyby nigdy miejsca nie miało.
    11 punktów
  3. rzuca się na szyję jak boa dusiciel farbuje słowami szkarłatną krew na niebiesko obrzuca pocałunkami w oczy patrzy namiętnie dotykasz ciepłej dłoni zrobiłbyś dla niej wszystko jest aniołem stróżem tak myślisz codziennie ale wszystko co robi robi dla siebie z szatanem za plecami pali twój raj
    9 punktów
  4. Koślawy kadr o umieraniu Żylaste dłonie czyichś matek Grzebią w popiele, drżą ze strachu Niech im powiedzą… Niechaj spadnie Karcący grom z ostatnim klapsem Już rozpoznaję scenografię Trzy szare plamy, dwie brunatne Te pod oczami, nie chcą blednąć Na pierwszym planie tlić się będą Skóroniszczarki - żagwie fajek Współgra w duecie ze stęchlizną Krzepiący widok katafalków Aż człowiek rad opuścić kino Wejść w żywe barwy niedostatku
    7 punktów
  5. Na szarym bruku milczące cienie w słoik nabite marzenia sławy żywi zasnęli w gonitwie próżnej czar miasta duchów do tanga wabi Oczy zapadły w martwe ekrany welony zwiewne mijają pustkę blade uczucia w zimnych ramionach parkiet kołysze miarowym smutkiem Szamani mody z jawy zwietrzeli kryzys rusałki z banerów zdmuchnął pod szklanym lasem zgasły latarnie na łuku z tęczy Warszawę tańczą
    6 punktów
  6. Opustoszał cmentarz z tłumów, co przed chwilą, zawodziły płaczem ostatnią godzinę. Smutek poszedł z ludźmi, nicość pozostała. Jedynie różyczka trochę życia miała. Przytuliła płatek do zmarzniętej ziemi. Ozdobi nim pięknie świat wyblakłych cieni. Tam, dokąd uciekły wszystkie sny i plany - ogród róż pachnących łzami podlewanych. Nadzieja zasnęła, snem wiecznym... Amen.
    5 punktów
  7. na białych pomnikach mózgu czytam hieroglify rozkładu Miroslav Holub Duże zasięgi są dobre dla reklamodawców Balum Balum Biały delfin Um W Azji youtuberzy z miłości do zwierząt inscenizują ratowanie kotów uwięzionych w kole czy rzece Psów w smole w śmiertelnym uścisku węża niejednokrotnie kotków tych samych Ranią je ze względu na pieniądze wyświetlenia i pochwały taki trend na rozkwit umysłowej biedoty bo to kopalnia złota króla Salomona ni z gruszki ni z pietruszki a z serca do serca Tak jak u nas pomoc bezdomnym dotkniętym chorobą alkoholową wystarczy aktorom zakupić Amarenę i dać im po dwie dychy niech swoją zapijaczoną twarzą czynią zasięgi przywołują współczucie Lub w wyższej półce na gościnnych występach w Berlinie zasponsorować heroinowe kulki za wywiad na wyłączność z życia na ulicy pod przykrywką pomocy
    5 punktów
  8. Miłością zwą cię królowo uczuć. Choć jeśli zechcesz, potrafisz ukłuć. Kusisz skrzydłami, co do gwiazd wzniosą. Rozświetlasz blaskiem szare niebiosa. Słodkim nektarem poisz co rano, duszę w radości całą skąpaną. Karmisz odwagą umysł i ciało, choć uzależniasz - ciągle za mało. Królowo uczuć, panuj uczciwie! Wszyscy tak bardzo pragną cię chciwie!
    4 punkty
  9. Przy rozwodzie kobieta bierze dziecko (dzieci), a mężczyzna bierze na siebie winę (winy), coraz mocniej popija wino (najczęściej najtańsze) i z wolna tonie pod przewinami (kolejnymi). Warszawa – Stegny, 19.01.2023r. Inspiracja - poeta Wielebor
    4 punkty
  10. "Choćbyście mnie w kajdany skuli, w lochu zamknęli, wolniejszym byłbym niż przy tobie" Wymiecione drogi Puste chlewy Przyroda rośnie Szkolny autobus We mgle dokądś bieży Gdzież są dzieci Niebożęta Czy to zagłada jakaś Najstarszy nie pamięta Gdzie Jagustynka Wiedźma pleple Gdzie Jambroży, Kuba, Boryna Gdzież ten zgiełk bab Gdzie żniwa? Turkocą traktory I ze zbiorów szydzą.. Gdzie te miłości w stogu siana Mściwość i zazdrość Butność, przemoc Świt, który trwa Lecz nie dogorywa? Gdzie kurki, kaczki, psów szczekanie Gdzie ludzi mrowie Gdzie ziemi trwanie? Gdzie święta, obrządki Trwania zastanie Gdzie pory roku.. Gdzie przemijanie
    4 punkty
  11. Głęboka noc i jeszcze głębszy wiersz: Mam kaca i uprawiałem przygodny seks, ja – honorowany wielokrotnie mistrz ławeczki i stolika przy oknie. Właściwy dobór słów pozwala zapomnieć o plątaninie dróg wiodących z końca na początek. Ta trasa pełna litości w oczach psów zapłotnych i tych frasobliwego przydrożnych. Na koniec najgłębiej: Zasypiam w wannie, wodę z wolna pokrywa szron, tu zdarza się domniemany cud, pot wypełnia szkliste oczy. Ale o tej porze to norma jak wszystkie grzechy kardynalne oraz cnoty główne.
    4 punkty
  12. najbardziej przerażająca prawda kryje się w urokach dnia za czyimś oknem firanką poranną kawą ze śmietanką za drzwiami gdy się stanie żyje się dalej lepiej nie słyszeć nie widzieć nie mówić i tak zło je śpi i płodzi się między nami lecz czy wzorem mądrych małp lepiej zamknąć oczy zasłonić usta zakryć uszy niby to słuszne niby to mądre ale kto losem maluczkich się wzruszy
    4 punkty
  13. jarzębiny na drzewach już nie ma ostatnie liście z trawnika zmiecione poranna mgła okrywa ziemię wieczór nastaje szybko słońce promieniem nie grzeje szare chmury po niebie gdzieś suną płacząc deszczu ciężkimi kroplami kolejny mija dzień jakże szybko żegnając się z nami jeszcze chwila może dwie przyjdzie zima biały śnieg jesień ustąpi miejsca jej czas nadal płynie życie szybko mknie jeszcze chwilę zatrzymaj się pozbieraj myśli smutne i złe na nowe miejsce zrób zawitają w sercu obok kolorowych snów
    4 punkty
  14. Dla mnie liczy się treść (styl zostawiam zgorzkniałym krytykom): kocham to! 👍 ❤️❤️❤️❤️❤️ Miłość Miłość Miłość (…) Nie ma niczego, czego się nie da zrobić Nie ma piosenki, której się nie da zaśpiewać Nie wszystko się da powiedzieć, ale można nauczyć się grać w tę grę To proste (…) Wszystko czego potrzebujesz to miłość
    4 punkty
  15. Przystojny Bassim z kraju Maroko Puścił do Danki lubieżnie oko Przy trotuarze W pustym już barze Po czym ją poznał i to głęboko
    3 punkty
  16. lekkim szronem budzisz czuję się jak jasnoróżowe niebo tulipanami przypominam wiosnę unoszę twarz w twoją stronę
    3 punkty
  17. Noc zaczęła pożerać miasto szarych blokowisk. Z nadzieniem kruchych istot, posypane latarniowymi światłami. I znowu zostawi po sobie brud. Niepomyte ulice, resztki niezjedzonych istnień, powoli wkraczających w dzień. Palę papierosa przy otwartym oknie. Ciemny dym przytula chłodny wiatr, myślę nad definicją samotności. Nad definicją siebie. Setki niewypowiedzianych słów obijają się o ściany wspomnień. Gdybym wtedy mógł zaplanować pierwsze rozmowy, żadna nie miałaby końca. Gdybym mógł zaplanować je teraz, żadna nie miałaby początku. W pokojach właśnie śpią cisze, które pozajmowały miejsca tamtych kochanek. Z jeszcze niedawnych czasów, kiedy seks był dla mnie synonimem dorosłości. Jedynie zabłąkana ćma próbuje nieudolnie przejść przez szybę, wpatrzona w reflektory przejeżdżających samochodów. Nie idź, lepiej zostań. W wielkim mieście czai się zło. Moje światło cię ochroni - tamto zabije. Bądź samotna tutaj. Razem ze mną. Buch marlboro. Nim księżyc odejdzie, nim niebo wyłysieje od wypadniętych gwiazd, pospaceruję w mojej głowie wśród kwitnących myśli. Bywam tam często. Tak często, że znalazłbyś tam tysiące niedopałków papierosów i zbudowany przez myśli zamek. Chodzę, zrywam je i wkładam do szuflad kolejnych dni. Gdy więdną, zasadzam nowe. Wpatruję się w blok z naprzeciwka. Po ciemnościach okien skaczą jasne światełka. W jednym zauważam kontury zgrabnej kobiety. Stoi, a ja patrzę. Mam wrażenie, że jej wzrok utkwiony jest we mnie. Wychylam się. Prawie spadam w dół. Betonowe ulice ozdobione zostałyby szkarłatną krwią, a ja stałbym się pokarmem dla nocy. Wypuszczam z dłoni niedopałek, który wpada w otchłań ciemności i znów kieruję wzrok na nieporuszającą się postać. Otwiera okno i siada na parapecie. Patrzy w dół. Nie rób tego. Życie jest ciężkie. Tak samo samotność, ale dasz jakoś radę. Patrz na mnie. Jeszcze się trzymam. Ćma z boku coraz bardziej szaleje. Chcę już krzyczeć, gdy nagle staje za nią mężczyzna. Całuje w usta. Śmieją się i wracają do mieszkania. Po chwili zapada ciemność. Samotność to wszystkie nieprzespane noce. Samotność to wszystkie wypalone w pojedynkę papierosy. To cisza topiąca mieszkanie. To chęć na wysłuchanie kogoś innego niż siebie. Wracam do środka. Kładę się na łóżku, na przepoconej pościeli z kawałkami chipsów. Gaszę światło. Ćma milknie. Muszę w końcu wziąć rozwód z samotnością. Zrobię to. Jutro już na pewno. Zamykam powieki.
    3 punkty
  18. wpłynąwszy do portu na kolanach twoich kładąc głowę tylko sny słodkie chciałem śnić mój statek po borty wypełniały łupy lecz by je zgromadzić bić nie raz by zabić musiałem i mordu dokonałem nie dwa me serce dziś puste oczy wpatrzone w nic honory zaszczyty na cześć moją bale oddałbym bez słowa by tym kim dawniej być wszak to niemożliwe spełniając marzenia sam się odmieniłem nie umiem już tu żyć ziemia stopy parzy gorzkie płyną żale z twego Pani źródła głodny nie wiem jak pić uciec gdzie pieprz rośnie chcę byle stąd dalej od lustra twych oczu w znane nieznane wyjść załoga już czeka pod żaglami statek wołam wybrać cumy pokład nie sumienie da się zmyć
    3 punkty
  19. Poszukiwana tylko żywa martwych już nie szukam same przychodzą czasami zmartwychwstają po północy niestety oczy bezkresne kształty niebiańskie ktokolwiek widział ktokolwiek wie niech uważa jest niebezpieczna ma głos karaibskiej syreny usłysz i ciągle szukasz
    3 punkty
  20. Witaj - dzięki za te dobre - jest miłe - Pozdr. Witaj Marku - miło że czytasz - dziękuje - Pozdr. Witam - dokładnie tak jak wyżej - dziękuje serdecznie - Pozdr.serdecznie. Witam - ucieszyło mnie twoje czytanie - dziękuje - Pozdr.serdecznie. Witam - dokładnie tak - nigdy nie wiemy kto zapuka czy dobro czy zło - miło że zajrzałaś - Pozdr uśmiechem. @Leszczym - @Łukasz Jasiński - dzięki serdeczne -
    3 punkty
  21. niesomatycznie jestem. tam gdzie zwykle — w kabinie na szczycie pojazdu wyglądającego jak wierna kopia mnie. w skali 1:350 jakbym był niewidzialny. to kontury mojego jestestwa nakładają się na siebie i zamykają mam. otwarte oczy i nie czuję siebie. ruch który rodzi się w myśli, stygnie nim drgnie ręka. zwieszam się z balkonu ust. stuknęło w podłogę spadając i już było echem.
    2 punkty
  22. Fryderyk z Essen żonę zachęcał, by jadła dużo, bo ma potencjał. Z drobnej budowy do mlecznej krowy. Dawniej Kruszynka, dziś Gruba Berta. __ 19 stycznia obchodzimy Dzień Zdrowej Wagi Kobiet (Głównie chodzi o zachowanie równowagi, to samo tyczy się Mężczyzn)
    2 punkty
  23. do rzeczy daleka droga
    2 punkty
  24. -Mistrzu, czy wiesz, co znaczy moralne zwycięstwo? -Lepiej tak brzmi, aniżeli klęskę nazwać klęską.
    2 punkty
  25. Nie warto kłamać gdy prawda obok płakać gdy sen kolorowy Nie warto udawać kogoś innego lepiej być sobą nawet gdy trudno Nie warto bać się nadziei to ona życiową drogą jej sensem Nie warto żartować z miłości to w niej płonie wiara w lepsze jutro Nie warto malować dnia ciemnym lepiej ozdobić czymś miłym Tak moi drodzy owe nie warto to nie żart to poważna chwila zastanowienia
    2 punkty
  26. Obudziłem się fatalnie kapcie się zgubiły słońce w dupie miałem Obudziłem się byle jak kawa nie smakowała byłem nie sobą Obudziłem się nie w sosie tęcza mnie wkurzyła echo dokuczało Dopiero na koniec dnia nadzieje zobaczyłem poczułem się w sam raz Pomyślałem jutro będzie o wiele lepiej że dalej w życie będę grał
    2 punkty
  27. @kwintesencja Niestety tak w życiu bywa, że i smutne tematy trzeba poruszać. Również wolę te bardziej pozytywne. Dziękuję:-) @Rafael Marius Też wierzę, że tak będzie. Niemniej jednak ci co zostają - cierpią. Dziękuję! @Tectosmith Dziękuję, następny wiersz będzie wesoły:-) @Kwiatuszek @Ewelina Dziękuję i pozdrawiam:-)
    2 punkty
  28. Noc była chłodna i od łez ciężka Jak korony drzew szumiał lęk W jej uszach i ustach W dłoniach sztywnych Jakby były z drewna Trzymała coś mocno - Nadzieję naiwną Podawaną z wiatrem I szumem liści Tworzących roztargniony nieład Noc była chłodna A ona pisała Całe wersy A wersy układała zgrabnie Wylewając na biały papier Swoje szare myśli I uczucia... Cóż że nic innego nie dawało ulgi Cóż że nic innego... Nie miała Prócz tych wersów Na papierze - W nich zaklęta siła Noc była chłodna i od łez ciężka
    2 punkty
  29. @Rafael Marius to może pozbieraj dobre :) @kwintesencja ja chyba ogólnie lubię takie gdzie można wpleść opisy
    2 punkty
  30. @error_erros Dziękuję:-) Co złego jest w rymach " częstochowskich"? Są bardziej przystępne dla większości ludzi. @Kwiatuszek@Łukasz Jasiński @ais @Tectosmith @Leszczym Bardzo Wam dziękuję za serduszka! Pozdrawiam:-)
    2 punkty
  31. @walvit Staralam się w krótkiej formie przekazać najważniejsze. Trzy zwrotki w dłuższych wersach też fajny pomysł. Dziękuję serdecznie! Miłego dnia:-) @kwintesencja Dziękuję za miły komentarz:-) Pozdrawiam! @Rafael Marius Dziękuję mojemu stałemu czytelnikowi;-) Bardzo mi miło!
    2 punkty
  32. pijany kolorami absyntu wina i burbonu zaczynam chodzić po wodzie jak piotr na cześć którego kolekcjonuję skały nie potrafię pływać ale w stanie upojenia nabieram odwagi proszę o znaki – na ziemi w powietrzu i wodzie dające nadzieję na dotarcie do celu to wycieczka w jedną stronę samotna jak picie wódki do lustra często równie żałosna ale nic mocniejszego nigdy i nigdzie nie dostanę na miękkich nogach sprawdzam kolejne kałuże chwiejnym wzrokiem wyławiam co większe kamienie
    2 punkty
  33. — Kran w umywalce ciężko dokręcić! — Naprawdę? Teraz nie mam na to czasu. Kilka chwil później... — Mówiłam ci, że z kranu w łazience cieknie. Przestań siedzieć przy komputerze. Zadbałbyś trochę o dom — powiedziała z nutką wyrzutu w głosie. Wiedziałem, że jak raz zacznie, temat kranu będzie powracać jak bumerang. Miałem za sobą wyczerpujący tydzień i nie mogłem wykrzesać odrobiny energii na cokolwiek, co dopiero jakiś cieknący kran. — Co chcesz, żebym zrobił? — Chcę, żebyś obejrzał ten kran. Może tylko uszczelkę trzeba wymienić. — Przecież wymieniałem w tym kranie uszczelkę już dwa razy w ciągu ostatniego miesiąca. — Pewnie wymieniłeś nie tę co trzeba. Skąd ona tyle wie o uszczelkach? Pewnie od koleżanki, tej która w Polsce studiowała hydraulikę stosowaną, czy coś w tym rodzaju. Ta koleżanka nie naprawiła jednego kranu, bo ma od tego znajomych. Samotna, atrakcyjna, kokietuje tylu facetów, że sami wymyślają, co by tu jeszcze upiększyć: wysypać żwirem alejkę, pomalować płot i co tylko tamta zechce. — Gdybyś na dom poświęcał tyle czasu, ile marnujesz przy komputerze, już dawno mieszkalibyśmy w pałacu. „A na co mi pałac?” — pomyślałem i co jej przeszkadza komputer? Przed telewizorem mogę siedzieć pół dnia i nie zwraca na to uwagi, a gdy tylko zacznę grać na komputerze, zaraz ma pretensje. — Trzeba wezwać hydraulika — mruknąłem na odczepkę. — Ale oni strasznie zdzierają. Za sam dojazd liczą tyle, co za godzinę pracy. — Najlepiej znaleźć kogoś, kto mieszka w pobliżu. — To czemu nie szukasz? Przestań grać i zrób coś pożytecznego. No tak, sobota zmarnowana, a czekałem na nią cały tydzień. Cieknące krany, przystępne ceny… W ciągu niecałej sekundy ponad sześć milionów rezultatów. Aż tyle kranów przecieka? To gdzie są te pałace? Kliknąłem na kilku odnośnikach z pierwszej strony. Co? Takie ceny to prawdziwy rozbój! Byłem na siebie wściekły: lata studiów, zakuwanie po nocach, egzaminy i przychodzi mi wzywać hydraulika, który może mieć sześć klas podstawówki, a zarabia więcej na godzinę niż ja przez cały dzień. Na taką niesprawiedliwość pozwolić nie mogę! — Skarbie, wiesz jak bardzo nie lubię tego robić, ale doprowadzę ten cholerny kran do porządku, żebyś nie uważała mnie za złego męża. Wstałem od biurka poszukać zapasowej uszczelki. Potem zakręciłem dopływ zimnej wody przed domem. Ciepłej wody nie trzeba było zakręcać, bo szła z tej samej rury, przez kocioł w pralni. Odkręciłem baterię, założyłem nową uszczelkę i sprawdziłem, czy dławica jest dobrze dokręcona. Następnie wykonałem te same czynności, w odwrotnej kolejności. Kapało jak przedtem. „No to problem z głowy” — stwierdziłem z ulgą. Zrobiłem co w ludzkiej mocy i teraz z czystym sumieniem mogę wzywać fachowca. Ale na babski upór nie ma rady. Poszperałem na dnie szuflady i wybrałem uszczelkę grubszą, innego koloru. Powtórzyłem całą procedurę, lecz woda ciekła nadal, chyba nawet bardziej niż na początku. Zupełnie inaczej wyobrażałem sobie ten dzień i nie mogłem uwierzyć, że kilka minut później stałem w drzwiach w wyjściowym ubraniu i z kluczykami do samochodu. — Serduszko, jadę do sklepu zasięgnąć porady. Zaraz będę z powrotem. — Dobrze, tylko bez pośpiechu, mamy cały dzień. Sklep dorównywał rozmiarami hangarowi na lotnisku. Powinni w nim sprzedawać airbusy-piętrusy, ale zawalony był mnóstwem rozmaitego asortymentu, co tylko może mieć użytek w domowym gospodarstwie. Gdybym na oglądanie każdej rzeczy poświęcił choćby sekundę, nie wyszedłbym stąd przed rokiem. — Mam problem z wymianą uszczelki — zaczepiłem przechodzącego sprzedawcę. Był w starszym wieku i miał na sobie długi, czerwony fartuch, a pod spodem szorty. Wyglądało śmiesznie, jakby nosił sukienkę. Gdy tylko usłyszał mój akcent, przestał kontaktować i musiałem powtórzyć pytanie. — Widocznie dławica jest przepracowana i wymaga naprawy. Widząc, że nic nie rozumiem, wyjaśnił: — Można to łatwo zrobić przy pomocy narzędzia do ręcznego frezowania. Nie kosztuje ono wiele, a właśnie dzisiaj mamy specjalną ofertę. Nie tracąc czasu na długie rozmyślania, kupiłem to narzędzie i przystąpiłem do dzieła. Przytknąłem frez do dławicy i powoli, równomiernym ruchem ręki, zacząłem nim obracać, dokładnie według wskazówek udzielonych mi przez sprzedawcę. Gotowe. Spojrzałem na zegarek: dopiero minęła jedenasta, może jeszcze zdążę pograć na komputerze. Odkręciłem wodę. — Psia krew, teraz dopiero cieknie! Podstawiłem wiadro pod zlew. Obserwowała mnie z dezaprobatą. — Może poproś Paula? Naprawia spychacze, koparki, na pewno będzie umiał… Paul to nasz sąsiad, młodszy ode mnie kilka lat. Kiedy zamieszkał obok, zaprosiliśmy go z żoną na grilla, żeby wybadać kim są i zawrzeć pakt o nieagresji. Było to na jesieni, lecz słońce wciąż grzało mocno, dlatego siedzieliśmy pod gazebo, na trawniku za domem. Każdy pił co innego: ja piwo, mój szmaragd białe wino, Vivian Jack Daniel's whiskey. Paul miał ochotę na wódkę, więc zaproponowałem absolut o smaku porzeczki, za którym sam zbytnio nie przepadam. Nalałem mu, wypił do dna. Swój chłop — pomyślałem. Nalałem znowu, wychylił bez namysłu. — Ale dobre! — Mlaskał z zachwytu. — Bądź tak uprzejmy i nalej mi jeszcze jeden. — Powoli Paul, mamy sporo czasu… Paulowi nigdzie nie było spieszno, lecz rozmowa go nudziła. Nie przyszedł tu gadać i miałem wrażenie, że jeśli mu nie naleję, sam złapie za butelkę. Starsza o dziesięć lat Vivian, świdrowała go karcącym wzrokiem, jakim matka patrzy na nieletnie dziecko, ale Paul nic sobie z tego nie robił. Po kilku kieliszkach jego twarz zbladła jak płótno, krzesło na którym siedział traciło w coraz głębszym przechyle styczność z podłożem, aż osiągnęło punkt krytyczny, za którym nie było powrotu. Zatrzepotał w powietrzu rękami i runął na wznak jak kłoda. Ważył chyba siedemnaście kamieni i zataszczenie go do domu wymagało dużego wysiłku. Unikał mnie przez kilka następnych tygodni, a znajomym z ulicy rozpowiadał, jak to Polaczek spod jedenastki spił go w trupa. Na szczęście od tamtego zdarzenia upłynęło już tyle dni bez alkoholu, że znowu byliśmy w przyjacielskich stosunkach. Paul nigdy nie odmawiał wyświadczania drobnych przysług i gdy tylko wyjaśniłem w czym rzecz, złapał za frez ręką potężną jak niedźwiedzia łapa. Zagrało w rurach po całym domu, lecz kranowi niewiele to pomogło. Paul machnął ręką i powiedział, żebym nie żałował pieniędzy na hydraulika, ale mój diament nie chciał o tym słyszeć. Odbyłem w takim razie drugą podróż do sklepu i żeby nie opowiadać całej historii od początku, odszukałem tego samego sprzedawcę. Znalazłem go w dziale wyposażenia łazienki, widocznie była to jego specjalizacja. Układał towar na najwyższej półce i musiałem poczekać aż zjedzie dźwigiem na dół. Kiedy wypomniałem mu, jak dobre narzędzie mi sprzedał, odparł niewzruszony: — Pewnie frez zrobił wycięcia w dławicy, które penetruje woda i dlatego kran cieknie nadal. Powinieneś wybrać inny rodzaj, taki zakładany na wiertarkę. Mówiąc to pogmerał na półce i podał mi kawałek ciemnego metalu w kształcie grzybka. Czemu nie powiedział mi tego za pierwszym razem? Pewnie dlatego, żeby zarobić podwójnie. Poszedłem bez słowa do kasy, zapłaciłem i wróciłem do domu. Wyjąłem ze schowka w przedpokoju wiertarkę, nałożyłem frez, przystawiłem równo do dławicy i pociągnąłem za spust. Wierciłem ostrożnie kilkanaście sekund, po czym poświeciłem latarką, żeby sprawdzić rezultat: powierzchnia dławicy była gładka jak lustro. Nauczony złym doświadczeniem, bez większych oczekiwań puściłem wodę. — Złotko, chodź tutaj prędko! Naprawiłem kran, zobacz ani jednej kropelki, a jak leciutko można zakręcać! Popatrzyła na mnie z nieukrywanym podziwem. Wówczas zrozumiałem, że żadna ilość dyplomów, ani tytułów nie zaimponuje kobiecie. Miał rację jeden z moich kolegów mówiąc: — One lubią faceta, co używa rąk, jest wiecznie zajęty. Coś tam struga, maluje, całymi dniami. A ona wieczorem zrobi mu kawę, pochwali: „O, jak fajnie to skleiłeś, nikt nie zrobiłby tego lepiej, jesteś wspaniały!” Samica ptaków wybiera tego, który uwił najpiękniejsze gniazdko, a czymże jest dom, jeśli nie gniazdkiem? Rozpierała mnie duma, aż do granicy zarozumiałości. — Teraz nie ma takiego kranu, którego nie mógłbym naprawić. Może nawet dam ogłoszenie do gazety i nieźle na tym zarobię. Będziemy mieszkać w pałacu. Co o tym myślisz? — Nigdy nie jest za późno na naukę czegoś praktycznego — odpowiedziała, a z jej oczu wyczytałem, że tej nocy będzie mi przychylna i spełni najbardziej wyrafinowane zachcianki. Nie minęły dwa tygodnie. — Kran w łazience cieknie. — Co, znowu? Niemożliwe! Szybko jednak zapanowałem nad emocjami i dodałem z pewnością w głosie: — Nie rób takiej zmartwionej miny, piętnaście minut i będzie naprawione. Wyjąłem wiertarkę, założyłem frez, wiercę, wiercę, aż raptem metal ustąpił i wiertło wpadło głęboko do dziury. Przewierciłem dławicę na wylot. Woda trysnęła na kafelki, jak ze studni artezyjskiej. Usiadłem na posadzce, mokry, zrezygnowany. — A niech to diabli, dzwonię po hydraulika!
    1 punkt
  34. Na środek jeziora Cię zabiorę Łódką, kajakiem, w-rowerem Tam wszystkie historię opowiem Byś mogła być w końcu, moim Niebem Przyznam się do moich błędów wypytam Ciebie: czy znasz pokutę? na myśli mocno rozbiegane i serce młode choć pokłute Poznasz Tam moje - blizny czasu Co dla mnie ważne i co było Serce Ci moje na dłoń położę i spytam Ciebie: czy to już Miłość?
    1 punkt
  35. @Kwiatuszek @NatuskaaDziękuję:-) Pozdrawiam!
    1 punkt
  36. Poezja wielu osobom pomogła wyjść z niejednego kryzysu. Nawet przy leczeniu takich poważnych chorób jak schizofrenia, chad, czy depresja zaleca się pacjentom pisanie wierszy. Może to być bardzo uwalniające. A jak ktoś ma talent to już super. Tacy ludzie potrafią spojrzeć na świat jakby z ukosa i zobaczyć to czego inni nie widzą.
    1 punkt
  37. Miło mi. Duża konkurencja. Nie łatwo przyciągnąć czyjąś uwagę na dłużej.
    1 punkt
  38. @Tectosmith @Tectosmith Czekam z niecierpliwością choć wiersz dodam za chwilkę. Jest świeżutki niczym bułeczka z piekarni:-) Niestety smutny...
    1 punkt
  39. Ale to światowe święto. Globalne, więc na pewno gdzieś był śnieg. I chyba na pewno był też w Polsce🤗 Dziękuję za komentarz i przychylność. Pozdrawiam! _________ Nie oceniam ludzi w ten sposób. Kompletnie nie interesuje mnie, jaką kto wyznaje religię, z kim sypia, jakiej pasty do zębów używa i co je na śniadanie. Nie interesuje mnie, waga, wzrost i kolor oczu. Nie interesuje mnie to w przestrzeni wirtualnej, bo to są detale, które nie wpływają na ocenę człowie(ka)czeństwa. W internetach interesuje mnie ogólny savoir-vivre. Na portalach literackich zwracam szczególną uwagę na pewne sprawy. W realu trochę więcej mnie interesuje, bo też inne panują zasady. Jednak nigdy, ale to nigdy nie nazwałam kogoś debilem, kretynem, czy półmózgiem, tylko dlatego, że jest osobą wierzącą. Realnie znam dwóch ateistów. Obaj ukończyli studia, mają rodziny i żony katoliczki. Dla ich Rodzin jest ważne, że SĄ, a nie w co wierzą. Bo to jest właśnie Miłość. Cytat: Jezus w dzisiejszej Ewangelii mówi nam o bardzo istotnej sprawie w naszym życiu: nie słowa, a czyny świadczą o naszej miłości do Boga i bliźniego. Ludzie patrzą na nas. Jeżeli tylko mówimy o wierze, o Jezusie, znamy Pismo Święte, a nie czynimy na co dzień zgodnie z naszymi przekonaniami, to jesteśmy niewiarygodni. Ten, kto chce błyszczeć w oczach innych, być kimś ważnym, robi wszystko „żeby się ludziom pokazać”, jest jak faryzeusz. Faryzeusze byli mądrymi ludźmi, uczonymi, wiedzieli, co jest ważne dla Boga – ale tylko o tym mówili; czuli się ważni, dostojni, oczekiwali uznania, uważali się za lepszych od innych. Jezus natomiast nie chce naszego wywyższania się, tylko służenia innym. _ Tyle słów świętych, bo tutaj nie można gadać pod tekstami, jak na opowi. Trzymaj się @Olgierd Jaksztas
    1 punkt
  40. @Kwiatuszek Ależ bardzo proszę, bo ładny wiersz wpadł na forum :))
    1 punkt
  41. Nie oglądam seriali, a tego typu filmów, podobnie jak Smarzowskiego nie oglądam, bo nie lubię się dołować na własne życzenie. Pozdrawiam z podobaniem dla wiersza.
    1 punkt
  42. @Kwiatuszek Dziękuję Ci. Ja dopiero zabrałem się za czytanie forum więc pewnie za chwilkę zajrzę i do Ciebie :-)
    1 punkt
  43. @beta_b Cuda czasem się zdarzają Niejednego byłem świadkiem. Trzeba umieć je dostrzec. W tym cała sztuka.
    1 punkt
  44. @tomass77 Macice im się pozapiekały.
    1 punkt
  45. @Anastazja Sokołowska Cieszę się:)
    1 punkt
  46. @Tomasz Kucina W ogóle nie dziwi mnie liczba wyświetleń tego wiersza, sam mam pewnie ze sto na sumieniu. Sam również :) (a jak!) popełniłem ostatnimi czasy kilka wierszyków o greckich herosach Syzyfie i Herkulesie(Heraklesie) z dość typowym ropuszym spinem i delikatnym przekąsem :) ropuszy
    1 punkt
  47. @Tomasz Kucina Z przyjemnością udam się do Twojego wiersza "Atlantyda" przy okazji zaglądając do moich ulubionych waz greckich. Swoją drogą jak to się stało, że filozofia ciągle opiera się i sięga do ojców założycieli czyli antyczna Grecja, Rzym, Chiny... czyżby naszym wkładem w historię dziejów miałoby być Fuse Energy, Crypto (digital assets), AI... :) ropuszy
    1 punkt
  48. Interesujące. Nauczę się na pamięć. To może kiedyś uda mi się błysnąć w towarzystwie. Takie powiedzonka, szczególnie te nieznane, mają zazwyczaj dobre przyjęcie.
    1 punkt
  49. A ja jednak myślę, że jest tam wiele, Trza tylko pogrzebać trochę w popiele, A już znajdujesz niejeden dar, Dawnego ognia tli jeszcze się żar.
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...