Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 18.12.2022 w Odpowiedzi
-
-Mistrzu, mówią, że nigdy nie kupisz miłości. -Nie, sprzedający nie ma do niej praw własności, bo to stan ducha który łączy dwie osoby, i nie podlega prawom handlowej umowy.5 punktów
-
Te gesty - ledwie zauważalne. Mikroskinienia znad jajecznicy Pozornie w rankach umocowane - Widzę - a nie wiem, jak ich dotyczyć. Oczy - południa zaległe w śnieniach, Pchające światło przez mgły i noce. To nie on przyjął klątwę widzenia - To ja wybrałam czucia ślepotę. I słowa, które kartkom nanizał Na biel. Czerń myśli jego tak ciężka. Losie - czy serce moje wytrzyma, Gdy on znów, milcząc, po notes sięga?5 punktów
-
Drzwi jak to drzwi raz je rozumiesz a raz nie zależy kto puka Okno jak to okno raz pokazuje prawdę a czasem nie Pokój jak to pokój ostoją spokoju paletą barw Sypialnia jak sypialnia bywa czuła i miła kradnie sny Kuchnia jak to kuchnia w niej są marzenia lubisz je jeść Łazienka jak łazienka potrafi umyć to co zepsuła noc tak tak moi drodzy taki jest nas dom szanujmy go3 punkty
-
Świtezianka zna rajskie ogrody stąpa tanecznie złotego runa oddechem w leśnych potokach szumem nuci melodie na skraju lasu ją ujrzałeś świetlistą panią - bez cienia w sobie skinęła głową... a może i nie idąc w jej ślady wszedłeś do sadu oszołomiony pierwszego drzewa owocem łapczywie nadgryzałeś jeden za drugim *** spojrzałeś na nią a lekki uśmiech chciał jakby powiedzieć niejedzone smakują lepiej *** następnym razem już było inaczej wąchałeś patrzyłeś długo wodząc wzrokiem podziwiałeś spędzając godziny by wybrać ten najdojrzalszy *** tym razem z jej twarzy wyczytałeś ten smak pozostanie z tobą na dłużej *** po raz ostatni wytrwałeś do samego końca zszedłeś cały sad za nią była w tobie moc niestrudzona była w tobie pewność niczym niezmącona *** zrozumiałeś wtedy bez zerkania na nią że rozkosz nie jest owocem lecz strumieniem nienasycenia ***3 punkty
-
płatek na policzku opada wznosi się ociera nie dotykaj lubię patrzeć jak wilgotnieje mówisz i czuję leciutko drga ta blizna na twojej wardze3 punkty
-
po weekendzie poniedziałek rano a ja jak skowronek przecież zbliża się Boże Narodzenie więc trzeba było wypełnić świąteczną listę zrobić śniadanie obiad wyczyścić okna przetrzeć kurze zmyć podłogi i zacząć gotować bulgota woda na uszka jeszcze tylko ugnieść makowiec I koniec grudzień po weekendzie poniedziałek rano a ja jak skowronek śpię na parapecie3 punkty
-
zielonooki wietrze unieś proszę moje osamotnione pocałunki i zanieś tam gdzie miłość czeka na swoje imię gdzie uczucia obracają się w popiół mój płowy słoneczny promieniu rozkochaj we mnie gwiazdy aby stały się pamiątką po przeszłości co nigdy nie była nasza pragnę spijać krzyk z czerstwych ust delektować się czasem który dziś jest tylko nasz lecz wiem zasnę obok kamienia twojej poduszki przykryję się świtem aby marzenia stały się wiecznością żeby ciała wreszcie odmówiły posłuszeństwa wspomnieniom3 punkty
-
Rzucał mięsem rzeźnik bliziutko Szczecina. Wścieklizna czy ki czort - dumała dziewczyna. Wręcz nie trawił mięsożerców, i wyzywał od morderców. Ugryźcie się w łokieć! - ponadto wyklinał. * Psioczył właściciel pudelka na pyskatego kundelka. Precz kundlu bury, bo szczekasz bzdury. Zaraz cię zdzieli bokserka! * Pogodynek z Łodzi okrutnie przeklinał, bo ledwo po szczeblach kariery się wspinał. Przekaz bez polotu, coś na kształt bełkotu. Niech to dunder świśnie! - tak swój dzień zaczynał. ___ 17 grudnia obchodzimy Dzień bez Przekleństw ;)2 punkty
-
Postawili nowe latarnie. Z daleka ich punkciki machają sięgają do oka strzelistymi promieniami od statycznego źródła wychodzącymi. Na cierpkim od krwawej mgły ociężałej i jakby napromieniowanej firmamencie wyblakłym błysk ich gasnący mrok rozświetla. Czasem da się pomylić je z gwiazdami. Bo tę samą funkcję spełniając (czule firmament boskim blaskiem oświetlając) i taki sam efekt osiągając (rozedrganego nocnego tułacza czule dotulając) dla nas patrzących w dół w kałuże odbijające świat w przedrzeźniającej naturze jeden pies. Postawili nowe latarnie. A może to Stwórca nowymi gwiazdami nas uraczył. 14 XII 20222 punkty
-
antrupologicznie trup w kulturze zachodu to ciało niechciane i niewygodne które należy szybko rytualnie zutylizować trup w kulturze zachodu jest jak gówno - w najbliższym otoczeniu niewygodne i niepożądane podobnie kiedy czas nastanie trzeba się go szybko pozbyć z tą różnicą że rzadko wspomina się gówna2 punkty
-
utuliła mnie w ramionach szła ulicami po zagonach w snach uczesała myśli płoche trach by rozpłynąć się w popłochu ach2 punkty
-
Naprzemiennie pierwszymi rumieńcami śnieżyczki zawiruję nad tobą i delikatnie zakwitnę a ty zagęścisz się mięsistym ciałem jak mgliste poranki z jasnymi kwiatami migocząc Wiosną maleńkimi listkami naciesz oczy zanim zdmuchniesz płatki z szyi poszukaj fiołków do mleka i na moje suche zmęczenie jeszcze kilka powąchań2 punkty
-
torturowanie dzieci to przepala nieśmiertelnik powinna istnieć ewolucyjna historia cechy sprawczej zwierzęta tego nie mają ludzka kalkulacja niszczenia człowieka2 punkty
-
Witam - faktycznie była literówka - poprawiłem - dzięki za czytanie - Pozdr.zadowoleniem. Witam - cieszy mnie twoje podobanie - jednego a się pozbyłem - Pozdr. zimowym porankiem. Witam - miło że czytasz - dziękuje za to - Pozdr.serdecznie. @Rafael Marius - @Tectosmith - @sowaa - pięknie wam dziękuje -2 punkty
-
by zapomnieć o czyjejś przewinie możesz biec na urwanie głowy jak piorun możesz mieć kręcone włosów odrosty na czyjąś modłę być jak pierścionek możesz i więcej zejść do katakumbów podziwiać szkielety w mnisim spokoju pewnego dnia gdy każdy dzwon zamilknie pojmiesz jak niepamięć zdrady jest zaproszeniem do wielostronnego wybaczenia2 punkty
-
Przyjdziesz po mnie ty Wraz ze światłem Które nie ma końca I będziemy się przytulać W zimowych promieniach słońca Nawet czas będzie Po naszej stronie Gdy wyciągniemy Do niego dłonie I będziemy w milczeniu Błogim spokojem się rozkoszować Twoje usta powinny Jak słodkie wino smakować2 punkty
-
Miewam różne pomysły, ale na homofony nie wpadłem. Podpatrzyłem:) Od dzisiaj przy niedzieli, już nic nas nie dzieli. Tym bardziej ta droga, którą kazałem zrobić, choć była bardzo droga. Ma po czym jeździć, żona moja droga. Nawet dzisiaj, tak dla jaj, odkurzyła kurze, co leżały na kurze. A poza tym właśnie mi gada, że wieczorem utłucze tego gada żywiąc nadzieje, że na widły go nadzieje.1 punkt
-
od zawsze w statusie arcywroga wszystkich nawet alianci nie robili tego Niemcom co Rosjanie sobie nawzajem stalinobójstwo nowo rozdane1 punkt
-
bezkompromisowi wojownicy o prawdę bezbronni choć biegle posługujący się najostrzejszą bronią o niewyobrażalnej mocy niewyobrażalnym zasięgu która wzbudza strach gniew nienawiść zemstę SŁOWA a ci którzy się nimi posługują nierzadko tracą wolność lub życie *** niepodważalność wzbudza gniew rezunów - krwawi alfabet ___ 15 listopada obchodzimy Dzień Uwięzionego Pisarza * To święto zainicjowane zostało przez Międzynarodowe Stowarzyszenie Pisarzy (PEN) i obchodzą je Dziennikarze i Pisarze, aby przybliżyć pracę tej grupy zawodowej oraz to z czym muszą się zmagać. Za swoje artykuły lub książki są torturowani, więzieni a nawet w brutalny sposób mordowani z całymi rodzinami. W Polsce również.1 punkt
-
Ulotna ta chwila, tak trwa w mojej głowie. Przelotne spojrzenie czy ciche westchnienie? Tego się nie dowiem. W bezsłowiu przeczytać tak długi poemat. O wszystkim, o niczym - teraz się nie liczy. To skończony temat. -Czy jednak na pewno? - serce rozum miesza. Spojrzenie przypadkiem, westchnienie ukradkiem... Myśl duszę pociesza. O więcej przypadków ukradkiem poproszę!1 punkt
-
Tofu z mięsa świeżo ubitego zwierza smakuje powrotem do korzeni. Czysto profesjonalna jatka i niezbyt dokładnie wyprawione skóry. Stojąc na szczycie drabiny ewolucyjnej możemy sobie pozwolić na odstępstwa od zasad. Przyjętych w społeczeństwie. Czyli zbieraninie o, podobno, takich samych celach. Lub celownikach optycznych oraz suchy trzask pocisku wprowadzanego na schludne salony. Trofeum nad kominkiem, z pamiętnej zimy, wtedy też drwa wesoło trzaskały, byliśmy jeszcze wśród żywych. Obecnie duchem silni ruszamy w las, ogary już poszły, róg wybrzmiewa w ostępach. Tuż za domem, nogi bolą a i hamburgery w lodówce wzywają. Najwyraźniej stęsknione.1 punkt
-
Stoi na środku Dumny bez twarzy Nikt nie wie kim on I o czym marzy Nie straszna mu zamieć Ni żadna wichura On stoi twardo Broni się dzielnie Jak Westerplatte Nie myśli o świecie Wszyscy dumają Kim ten bohater Co przeciw wszystkiemu walczy Lecz nie jest to człowiek Szatan czy Bóg Tylko zwykły bałwan Masa bez nóg. ***************************************** Utwór ten dedykuję bałwanowi, który został ulepiony jeszcze w listopadzie, gdy spadł pierwszy śnieg w tym roku. Mimo zmieniających się warunków pogodowych, on wciąż niezmiennie stoi. Mam nadzieję, że my wszyscy, wbrew wszelkiemu złu, będziemy potrafili tak niezmiennie stać, broniąc tego, co dla nas ważne.1 punkt
-
1 punkt
-
przesmutny to wątek człowieczy wkochana w kochanka kobieta nikt nie ma dla niej litości nikt na nią w domu nie czeka żywi się chwil odpadami wżebrana w ostatnie ciuchy myśląc że spija ambrozję łez kaptur nosi ze skruchy pragnienia ma całkiem przeciętne jak dom którego nie będzie interes życia zrobiła dotyki kradzione w pędzie złodziejka przegłupia dziwka chętnie się z każdym zamieni by nie czuć tej bezradności co trwale pikuje do ziemi bez marzeń bo nierealne bez planów bo niegodziwe wkochana kobieta ma burkę i pętlą okutą szyję mówią że miłość wzbogaca a ona kochanie przeklina bo wpadła w głęboką studnię i nie wie jaka przyczyna hamulec nie działa w praktyce zmarnuje życie wczepiona chce odejść ale nie może na drugie ma NIESPEŁNIONA1 punkt
-
@Pan Ropuch Kto dzisiaj ubezpieczy rodzinę od rozpadu? Kto się podejmie pokryć kosztowny bilans stanu? Czy obiecując wierność, już wiemy co się zdarzy? Że partner ten na codzień - na codzień się nie zważy? Czy się podejmie firma, co żyje tylko z tego, zainwestować kasę w małżeństwo (nic nowego)? @Pan Ropuch moe czas zmienić kolejny paradygmat. Był czas hetero. Może czas na wybór? Wolno, lecz się czołga...1 punkt
-
1 punkt
-
@beta_b Myślę że w obecnych czasach monogamia to spisek adwokatów, prawników, terapeutów, psychologów, notariuszy, komorników i całej rzeszy pomniejszych i niezliczonych pijawek żerujących na zoobrączkowanych. Wychodzi na to, że Ekonomia i Pieniądz, Fiskus ma mniejszy ból głowy z parami. ps. w ramach ratunku i antybiotyku bardzo popularne jest dzisiaj w pełni świadome otwieranie związku na przedziwki i przechujów :) wtedy mamy już równouprawnienie nie sądzisz? :)1 punkt
-
1 punkt
-
Gładko przechodzi siatka tapety W liściasty flores na wykładzinie W starej rolecie klekoczą klepki Pochłania światło ciekawski wizjer Barwność riwiery wżera się w kliszę (Tak złudna bywa pamięć siatkówki, Że równie dobrze mógłby nie istnieć Ten senny spektakl, jak noc – zbyt krótki) Bryza dopadła Pierwszą przy brzegu Wzburzyła tiule, w nich bukiet zmarszczek (Przypudrowanych zaledwie z wierzchu) Nadmiar brokatu stworzył meander Zastygł na twarzy i tak już został Więcej już nie chce jej się przydarzyć Cóż jej zostało? Wsiąka w krajobraz Kruchy ornament na pustej plaży1 punkt
-
to jest wspaniałe "gotować bulgota woda na uszka" łaskocze w brzuszkach farszem z kapustą sama pychota w kapuście grzybek czaruje usta :)1 punkt
-
Każdy ma własny szczyt w różnych obszarach. W skoku wzwyż mój był około metra dwudziestu, na motorowerze 50 kim na godzinę. I taj dalej:).1 punkt
-
Budzimy się Jak co dzień przygotowujemy śniadanie Potem wspólna kawa Moment na patrzenie w oczy Wspólne uśmiechy Synchronizujemy oddechy Coraz bliżej Twego ciała… (***) Wtem Ostry dźwięk komórki Uparte pi-pi-pi Coraz głośniejsze Wyrywa mnie ze snu Budzę się Sam (Jest czwarta trzydzieści siedem.) Warszawa, 18 grudnia 20221 punkt
-
1 punkt
-
@Marek.zak1 Ok myślałem, że ta tak jak z pomarańczą, mówimy pomarańcza nie pomarańcz :) Dzięki , Pozdrawiam1 punkt
-
1 punkt
-
Kołysanka tysiąca nieprzespanych nocy ... I wcale nie oceany dzielą od metropolii "Depresja," Boże mój... niekochany! Pięćdziesiąt pięter wieżowca i tylko cień piżamy Ale z metką Nowy Jork Przepis prania? Samotnie, czyli.... z "nami"? Piszesz o mnie teraz wiersz? Ach, rozumiem, przykro ci, ale spisujesz na straty... Zrób listę zakupów: i perły i wieprze Nie strzykaj złotą zapalniczką - srebrno-pastelowe dziś ma być powietrze... Z każdą sekundą umiera życie - widziałeś już plakaty? Nadchodzi, nadfruwa ... ktoś, kto tak samo jak ja patrzy tępo w życie... Sznur szmaragdów, klucz smukłych żurawii I niemiłość Wyważam drzwi. Rozsiadam się wygodnie w ... umeblowanym niebycie. Wejdź, ubierz się: nadchodzi biegun Czekoladowa kra Nie ma serca... A może jest ... tylko ... tycie?1 punkt
-
1 punkt
-
A napisała do mnie ważny list. Runęły runy jedna po drugiej i zostały z nas same i samotne ruiny. Ktoś tutaj musiał jej podpowiedzieć w słowach run Anna run. Stąd uciekła, zostawiając po sobie wcale nie najmniejsze zgliszcza. Rzeczywistość rozbolała tym samym nas oboje z siłą huraganu, który burzy domostwa. Warszawa – Stegny, 30.11.2022r.1 punkt
-
1 punkt
-
zimy nie da się przetrwać trzeba się adaptować drukarka zepsuta za oknem śnieg poezja zmienia wymiar nikt nie chce jak watykański Jezus w cierniach1 punkt
-
1 punkt
-
erozja dotyczy w równym stopniu dzieł natury jak i budowli człowieka, z tym że te drugie szybciej niszczeją pozytywne jest to że też szybciej są odbudowywane i dobudowywane jako nowe - inaczej nie byłoby, gdzie zamieszkać w gruncie rzeczy nie wiem czy tekst ubolewa nad takim losem czy go pochwala w Ameryce północnej są miasta i osiedla opuszczone z powodu braku wody - nikt tam nie zamieszka Pozdrawiam PS poszukałem i zglobalizowałem jest tego więcej - ot ciekawostka; TOP 7 opuszczone miasta na świecie (kronikidziejow.pl)1 punkt
-
Twoje oczy nie są niebieskie Kiedy spacerujemy po niebie Widać w nich ocean łagodny To znów wzburzony Z najeżonymi grzywami Twoje oczy nie są niebieskie Lazurowe wybrzeże gaśnie Sypie piaskiem Blednie w oknach strach Zamyka się na słońce Układa klucze ptakom Pozostawia wzrok za szybą W lustrzanych szponach Zapiera się dech Opuszcza powieki Twoje oczy nie są niebieskie Jak nigdy dotąd1 punkt
-
to jak rondo gdzie zjazdy inne do kolejnych rond prowadzą, zawsze ostatecznie zwrócę się do Ciebie twarzą1 punkt
-
My otuleni Białymi płatkami śniegu Trzymamy się za dłonie Kradnąc sobie pocałunki A życie toczy się Nieśpiesznym rytmem Nie martwimy się o nic W rękach zatrzymując czas Piękna miłość Jest tak blisko nas1 punkt
-
udostępniłem się w innym kolorze za horyzontem na portalu nocy szczekają bezpańskie psy jeszcze nie wystygły słowa czytam w snach spóźnione esemesy od nikogo staromodne życzenia upycham do butelki w morzu iluzji wędruję brzegiem falujących wierszy1 punkt
-
Śpij, kochanie. Śpij… Niech ci się przyśni wieczność… Lecz, cóż to jest wieczność? To tylko mgnienie. To tylko cisza rozpięta na skrzydłach nocy. To tylko noc upojna i zmyślna w swojej tęsknocie… Śpij. Ja, być może też. Już wkrótce. Przyciśnie mnie kamienny masyw zapomnienia. Bo i cóż po mnie zostanie? Nic. Jedynie parę zakurzonych kartek, zapisanych bez logiki i składu. Lecz, cóż to? Do kogo ja to szepczę? Do nikogo. Do samego siebie, bądź do cienia, co wspina się po pajęczynie pęknięć wilgotnej ściany. Ściany ― wysokiej jak katedra. I dotyka sufitu wyciągniętą jak struna kościstą ręką. Coś się wspina i drży. Larwa? Owad, co nagle ulatuje i uderza z cichym plaśnięciem o rozpalone szkło jarzącej się słabo żarówki? Wznieca kurz. I mży rojem mikroskopijnych pikseli. Jakaś zagadkowa forma bytu, przepoczwarzona z sennego absurdu, tak odmienna, że niemal boska. Wszędzie wokół porozrzucane przedmioty. Artefakty przeszłego życia. Złamana w pół gałązka, uschnięty kwiat… Kawałek odłupanego tynku kruszy się z chrzęstem pod moimi stopami. Wbija się boleśnie pod paznokieć drzazga, kiedy gładzę dłonią stołowy blat, bądź wygiętą półkę regału. Wszędzie wokół sterty czasopism, książek, pożółkłych plakatów, folderów, zdjęć… Twarze. Zatarte przez czas obojętne twarze… Obserwują każdy mój krok, każde moje poruszenie… Migocząca ostro gwiazda wpada przez okienną szybę i pali moją źrenicę ostrością przekazu. Skąd ta nagła zawierucha symboli i znaków? Za oknem szelest wiatru albo padającego deszczu. Jesień, to? Lato? Nie wiem, ale z pewnością coś się do mnie przymila, szepcząc niewyraźne słowa. Pełznę w twoim kierunku, rozsuwając z chrzęstem puste butelki niczym pływak na klepkach podłogi. Przeciskam się między słojami drewna, nogami foteli, stołu, krzeseł, gdzieś w chłód pustego czasu… Miałem coś zrobić, ale zapomniałem, co. Nie pamiętam. N i e p a m i ę t a m… Unoszę wysoko głowę. I widzę w lustrze stojącego trema niewyraźny zarys postaci. Wznosi toast do samej siebie jako wielki mistrz ceremonii. I mówi coś nieskładnie, bełkotliwie. Zamyśla się, gubiąc co chwila wątek… Zaczyna od początku… Kto tu jest? Czy jest tu, kto? Słyszę w tej zimnej wilgotnej pustce niezliczone stukania obcasów, jak tętent krwi w płonących uszach. Jakieś modulowane piski i szmery, jakby strojonego nieustannie radia. Szurania i pierzchanie kroków, co wychodzą zgrają nie wiadomo skąd i giną w gęstwinie mroku za którąś kolejną tam ścianą… Jakieś przyjęcie, to? Jakiś bal? Zaiste, dziwnie wszystko faluje. Dziwnie się chwieje… Ktoś mi znowu umarł. Rozkłada ramiona, jakby zapraszając do wnętrza grobu. Rozwiera je szeroko w głębokiej przestrzeni milczącego zdumienia. W nocy te obrazy są szczególnie wyraźne, poszarpane wichrem straszliwej gorączki, poszatkowane ostrzami sennej maligny. Widać w nich każdy szczegół, najmniejszą cząstkę. Płyną tuż nad ziemią i drżą. Opływają kontury rzeczy, jak mgła, jak woda... I zostawiają osad pamięci na wszystkim czego dotknęły. Są takie ciche, przeszyte śmiertelnym mrokiem rozpadliny. Zaciskam mocno rozpalone powieki. Pod nimi pulsuje boleśnie czerwona plama światła. * Jakaś zaśnieżona droga. Miasto pokryte szronem. Lśni i migocze w świecącym nisko słońcu złota kopuła soboru. Jarzy się i oślepia. Rani widzenie postrzegania rzeczy. Wilgotne smugi na ścianach kamienic. Kapiące u gzymsów sople… Wszystko topnieje, ocieka w ciepłym wietrze przedwiośnia… Przesuwają się przede mną znajome miejsca. Doświadczone materialnie albo przeczytane na kartach powieści. Mienią się i zamieniają miejscami… I znowu lato. Gorące, duszne, czerwcowe… Gdzieś tutaj albo tam. Nie pamiętam. Zgiełk zatłoczonego miasta. Ludzie, samochody, autobusy, zgrzytające tramwaje… Na poboczach liście szumiące zielenią. W parku krzak jaśminu, co zaszedł mi znienacka drogę, pachnie słodkawą melancholią… Gdzie ja jestem? Jestem blisko. Przeniosłem się w czasie, do którejś z odległych warstw zatartej już przeszłości. W .powietrzu opętanym dmuchawcami, w którym wszystko jest przesycone lekkością kwiatowego puchu. I osiada na mnie, kiedy idę. Mijam bramy do ciasnych podwórek, parkany okalające osiedlowe kompleksy, witryny sklepów, oranżerie ogrodów. Niebo trwa w głębokim błękicie, jak rozlany wysoko ocean nieskończoności z białymi żaglami obłoków… Pomiędzy drzewami, cisza zwiesza gałęzie do samej ziemi… Nie chcę już wracać. (Włodzimierz Zastawniak, 2022-12-16)1 punkt
-
1 punkt
-
Zgniłych, robaczywych, niedojrzałych, nienadających się nawet na przetwory. Sprzedający nawzajem oglądając, zachwalają swoje owoce i tego, kto chwalił ich. Dosypują "tomami" każdego dnia nowe. Tu raczej powinniśmy postawić pytanie: "Czy grafoman może zarobić na pisaniu" — odp. Nie! Pozdrawiam :)1 punkt
-
@beta_b Po prostu piękne i po prostu życie. Uwikłani we własne uczucia, umieramy co dzień i co noc :( Przychodzi kiedyś jesień - zostają kolorowe liście, przejrzałe owoce i ten zapach....1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne