Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 22.11.2022 uwzględniając wszystkie działy
-
Zróbmy pranie wypłuczmy zło pragnę ujrzeć lśniące nicie jestem przekonana te czarne suknie kłamią błagam powiedz że też pamiętasz biel nie flirtujmy z jadem idźmy nad rzekę promienie słońca rozjaśnią krew śpiew ptaków zagłuszy szaleństwo i gdy znów ujrzysz we mnie światło założymy białe suknie5 punktów
-
chciałabym w lepsze uczucia wierzyć słabym ciepłym promieniem byś ściągnął krople ze skóry na siebie śpiewam jak ptak małymi głosami albo przebijającym się ziarnkiem po zimie ujrzysz kwiat5 punktów
-
te wszystkie płatki śniegu las po kolana w uczesanym grudami polu w geometrycznym wzorze ze szkoły namalowany odciskami ptaków mróz gęstnieje w szumie skrzydeł próbuje coś powiedzieć czarno na białym czy wiatr zaszumi tak samo bez naszych uszu? i szron osiądzie na brwiach między drzewami powalone konary spłoszą myszy polne ogrzewam twoje nagie dłonie na skutej lodem ścieżce w zamkniętych liniach horyzontu3 punkty
-
homeostazy dlatego na mundialu kibicuję przegrywającym a kiedy oni wygrywają trzymam kciuki za stronę przeciwną i tak balansuję do końca meczu dobrze, że jest możliwy remis *nie dotyczy reprezentacji Polski 😁3 punkty
-
czy tęsknisz do wody tak samo jak ryby czy tak jak one umierasz z jej braku siedząc na kwadracie prostym czerwonym przystanku autobusowego jak dawniej czytając rozkład jazdy zastanawiając się dlaczego na świecie jest więcej alkoholików niż ludzi bezdomnych lub podróżując pociągiem osobowym patrząc w okno licząc krowy na polu domy stacje szlabany przeciągi z korytarza i przysypiając bujany kołyską znajomej monotonii czy czujesz ulgę kiedy pada deszcz a może pomaga ci szklanka herbaty3 punkty
-
możemy dla siebie być lustrem bez masek i makijażu jeśli potrafimy przytulić obnażone spojrzenie3 punkty
-
— Kran w umywalce ciężko dokręcić! — Naprawdę? Teraz nie mam na to czasu. Kilka chwil później... — Mówiłam ci, że z kranu w łazience cieknie. Przestań siedzieć przy komputerze. Zadbałbyś trochę o dom — powiedziała z nutką wyrzutu w głosie. Wiedziałem, że jak raz zacznie, temat kranu będzie powracać jak bumerang. Miałem za sobą wyczerpujący tydzień i nie mogłem wykrzesać odrobiny energii na cokolwiek, co dopiero jakiś cieknący kran. — Co chcesz, żebym zrobił? — Chcę, żebyś obejrzał ten kran. Może tylko uszczelkę trzeba wymienić. — Przecież wymieniałem w tym kranie uszczelkę już dwa razy w ciągu ostatniego miesiąca. — Pewnie wymieniłeś nie tę co trzeba. Skąd ona tyle wie o uszczelkach? Pewnie od koleżanki, tej która w Polsce studiowała hydraulikę stosowaną, czy coś w tym rodzaju. Ta koleżanka nie naprawiła jednego kranu, bo ma od tego znajomych. Samotna, atrakcyjna, kokietuje tylu facetów, że sami wymyślają, co by tu jeszcze upiększyć: wysypać żwirem alejkę, pomalować płot i co tylko tamta zechce. — Gdybyś na dom poświęcał tyle czasu, ile marnujesz przy komputerze, już dawno mieszkalibyśmy w pałacu. „A na co mi pałac?” — pomyślałem i co jej przeszkadza komputer? Przed telewizorem mogę siedzieć pół dnia i nie zwraca na to uwagi, a gdy tylko zacznę grać na komputerze, zaraz ma pretensje. — Trzeba wezwać hydraulika — mruknąłem na odczepkę. — Ale oni strasznie zdzierają. Za sam dojazd liczą tyle, co za godzinę pracy. — Najlepiej znaleźć kogoś, kto mieszka w pobliżu. — To czemu nie szukasz? Przestań grać i zrób coś pożytecznego. No tak, sobota zmarnowana, a czekałem na nią cały tydzień. Cieknące krany, przystępne ceny… W ciągu niecałej sekundy ponad sześć milionów rezultatów. Aż tyle kranów przecieka? To gdzie są te pałace? Kliknąłem na kilku odnośnikach z pierwszej strony. Co? Takie ceny to prawdziwy rozbój! Byłem na siebie wściekły: lata studiów, zakuwanie po nocach, egzaminy i przychodzi mi wzywać hydraulika, który może mieć sześć klas podstawówki, a zarabia więcej na godzinę niż ja przez cały dzień. Na taką niesprawiedliwość pozwolić nie mogę! — Skarbie, wiesz jak bardzo nie lubię tego robić, ale doprowadzę ten cholerny kran do porządku, żebyś nie uważała mnie za złego męża. Wstałem od biurka poszukać zapasowej uszczelki. Potem zakręciłem dopływ zimnej wody przed domem. Ciepłej wody nie trzeba było zakręcać, bo szła z tej samej rury, przez kocioł w pralni. Odkręciłem baterię, założyłem nową uszczelkę i sprawdziłem, czy dławica jest dobrze dokręcona. Następnie wykonałem te same czynności, w odwrotnej kolejności. Kapało jak przedtem. „No to problem z głowy” — stwierdziłem z ulgą. Zrobiłem co w ludzkiej mocy i teraz z czystym sumieniem mogę wzywać fachowca. Ale na babski upór nie ma rady. Poszperałem na dnie szuflady i wybrałem uszczelkę grubszą, innego koloru. Powtórzyłem całą procedurę, lecz woda ciekła nadal, chyba nawet bardziej niż na początku. Zupełnie inaczej wyobrażałem sobie ten dzień i nie mogłem uwierzyć, że kilka minut później stałem w drzwiach w wyjściowym ubraniu i z kluczykami do samochodu. — Serduszko, jadę do sklepu zasięgnąć porady. Zaraz będę z powrotem. — Dobrze, tylko bez pośpiechu, mamy cały dzień. Sklep dorównywał rozmiarami hangarowi na lotnisku. Powinni w nim sprzedawać airbusy-piętrusy, ale zawalony był mnóstwem rozmaitego asortymentu, co tylko może mieć użytek w domowym gospodarstwie. Gdybym na oglądanie każdej rzeczy poświęcił choćby sekundę, nie wyszedłbym stąd przed rokiem. — Mam problem z wymianą uszczelki — zaczepiłem przechodzącego sprzedawcę. Był w starszym wieku i miał na sobie długi, czerwony fartuch, a pod spodem szorty. Wyglądało śmiesznie, jakby nosił sukienkę. Gdy tylko usłyszał mój akcent, przestał kontaktować i musiałem powtórzyć pytanie. — Widocznie dławica jest przepracowana i wymaga naprawy. Widząc, że nic nie rozumiem, wyjaśnił: — Można to łatwo zrobić przy pomocy narzędzia do ręcznego frezowania. Nie kosztuje ono wiele, a właśnie dzisiaj mamy specjalną ofertę. Nie tracąc czasu na długie rozmyślania, kupiłem to narzędzie i przystąpiłem do dzieła. Przytknąłem frez do dławicy i powoli, równomiernym ruchem ręki, zacząłem nim obracać, dokładnie według wskazówek udzielonych mi przez sprzedawcę. Gotowe. Spojrzałem na zegarek: dopiero minęła jedenasta, może jeszcze zdążę pograć na komputerze. Odkręciłem wodę. — Psia krew, teraz dopiero cieknie! Podstawiłem wiadro pod zlew. Obserwowała mnie z dezaprobatą. — Może poproś Paula? Naprawia spychacze, koparki, na pewno będzie umiał… Paul to nasz sąsiad, młodszy ode mnie kilka lat. Kiedy zamieszkał obok, zaprosiliśmy go z żoną na grilla, żeby wybadać kim są i zawrzeć pakt o nieagresji. Było to na jesieni, lecz słońce wciąż grzało mocno, dlatego siedzieliśmy pod gazebo, na trawniku za domem. Każdy pił co innego: ja piwo, mój szmaragd białe wino, Vivian Jack Daniel's whiskey. Paul miał ochotę na wódkę, więc zaproponowałem absolut o smaku porzeczki, za którym sam zbytnio nie przepadam. Nalałem mu, wypił do dna. Swój chłop — pomyślałem. Nalałem znowu, wychylił bez namysłu. — Ale dobre! — Mlaskał z zachwytu. — Bądź tak uprzejmy i nalej mi jeszcze jeden. — Powoli Paul, mamy sporo czasu… Paulowi nigdzie nie było spieszno, lecz rozmowa go nudziła. Nie przyszedł tu gadać i miałem wrażenie, że jeśli mu nie naleję, sam złapie za butelkę. Starsza o dziesięć lat Vivian, świdrowała go karcącym wzrokiem, jakim matka patrzy na nieletnie dziecko, ale Paul nic sobie z tego nie robił. Po kilku kieliszkach jego twarz zbladła jak płótno, krzesło na którym siedział traciło w coraz głębszym przechyle styczność z podłożem, aż osiągnęło punkt krytyczny, za którym nie było powrotu. Zatrzepotał w powietrzu rękami i runął na wznak jak kłoda. Ważył chyba siedemnaście kamieni i zataszczenie go do domu wymagało dużego wysiłku. Unikał mnie przez kilka następnych tygodni, a znajomym z ulicy rozpowiadał, jak to Polaczek spod jedenastki spił go w trupa. Na szczęście od tamtego zdarzenia upłynęło już tyle dni bez alkoholu, że znowu byliśmy w przyjacielskich stosunkach. Paul nigdy nie odmawiał wyświadczania drobnych przysług i gdy tylko wyjaśniłem w czym rzecz, złapał za frez ręką potężną jak niedźwiedzia łapa. Zagrało w rurach po całym domu, lecz kranowi niewiele to pomogło. Paul machnął ręką i powiedział, żebym nie żałował pieniędzy na hydraulika, ale mój diament nie chciał o tym słyszeć. Odbyłem w takim razie drugą podróż do sklepu i żeby nie opowiadać całej historii od początku, odszukałem tego samego sprzedawcę. Znalazłem go w dziale wyposażenia łazienki, widocznie była to jego specjalizacja. Układał towar na najwyższej półce i musiałem poczekać aż zjedzie dźwigiem na dół. Kiedy wypomniałem mu, jak dobre narzędzie mi sprzedał, odparł niewzruszony: — Pewnie frez zrobił wycięcia w dławicy, które penetruje woda i dlatego kran cieknie nadal. Powinieneś wybrać inny rodzaj, taki zakładany na wiertarkę. Mówiąc to pogmerał na półce i podał mi kawałek ciemnego metalu w kształcie grzybka. Czemu nie powiedział mi tego za pierwszym razem? Pewnie dlatego, żeby zarobić podwójnie. Poszedłem bez słowa do kasy, zapłaciłem i wróciłem do domu. Wyjąłem ze schowka w przedpokoju wiertarkę, nałożyłem frez, przystawiłem równo do dławicy i pociągnąłem za spust. Wierciłem ostrożnie kilkanaście sekund, po czym poświeciłem latarką, żeby sprawdzić rezultat: powierzchnia dławicy była gładka jak lustro. Nauczony złym doświadczeniem, bez większych oczekiwań puściłem wodę. — Złotko, chodź tutaj prędko! Naprawiłem kran, zobacz ani jednej kropelki, a jak leciutko można zakręcać! Popatrzyła na mnie z nieukrywanym podziwem. Wówczas zrozumiałem, że żadna ilość dyplomów, ani tytułów nie zaimponuje kobiecie. Miał rację jeden z moich kolegów mówiąc: — One lubią faceta, co używa rąk, jest wiecznie zajęty. Coś tam struga, maluje, całymi dniami. A ona wieczorem zrobi mu kawę, pochwali: „O, jak fajnie to skleiłeś, nikt nie zrobiłby tego lepiej, jesteś wspaniały!” Samica ptaków wybiera tego, który uwił najpiękniejsze gniazdko, a czymże jest dom, jeśli nie gniazdkiem? Rozpierała mnie duma, aż do granicy zarozumiałości. — Teraz nie ma takiego kranu, którego nie mógłbym naprawić. Może nawet dam ogłoszenie do gazety i nieźle na tym zarobię. Będziemy mieszkać w pałacu. Co o tym myślisz? — Nigdy nie jest za późno na naukę czegoś praktycznego — odpowiedziała, a z jej oczu wyczytałem, że tej nocy będzie mi przychylna i spełni najbardziej wyrafinowane zachcianki. Nie minęły dwa tygodnie. — Kran w łazience cieknie. — Co, znowu? Niemożliwe! Szybko jednak zapanowałem nad emocjami i dodałem z pewnością w głosie: — Nie rób takiej zmartwionej miny, piętnaście minut i będzie naprawione. Wyjąłem wiertarkę, założyłem frez, wiercę, wiercę, aż raptem metal ustąpił i wiertło wpadło głęboko do dziury. Przewierciłem dławicę na wylot. Woda trysnęła na kafelki, jak ze studni artezyjskiej. Usiadłem na posadzce, mokry, zrezygnowany. — A niech to diabli, dzwonię po hydraulika!2 punkty
-
piszę wiersze o kubka uszku, ciepłej herbacie parzącej się w dzbanuszku; bo może brakuje mi żywego ucha, kogoś kto zrobi herbatę i wysłucha2 punkty
-
Cisza usiadła ukradkiem. Powiedzieć nic nie zechciała, może się trochę mnie bała. W kącie pokoju przypadkiem... Patrzyła na mnie zdziwiona. Z workiem pełnym myśli różnych, poskręcanych i podłużnych. Trochę jakby przestraszona. Podeszłam cicho do ciszy. Oswoiłam ją sernikiem, kawy waniliowej łykiem. Nikt nas raczej nie usłyszy. Polubiła moje ciasto. Siedziałyśmy dobrą chwilę, później wzięły ją motyle. Strach w niej wzbudza wielkie miasto. Na swych skrzydłach - bezszelestnie... Nie rozpaczam - wróci jeszcze...2 punkty
-
przytulmy wierszem skrajną brzydotę odartą z liryki nagą i bosą nie oczerniajmy teraz czy potem tej co wyzwala gorycz i dosyt ukryjmy w wersach noc która dnieje dźwięk korytarzy co w czasie się mieści myśli - te same - jak śnieg topnieją w raporcie zdarzeń podobnej treści chrońmy przed nagłą utratą wiary nasze jestestwa hejtem zbryzgane i nie pozwólmy zwyczajem starym pogrzebać tego co sensem nazwane inspiracja: @Tyrs2 punkty
-
nie rozpraszaj się poniewczasie lepiej przyśnij co chcesz oznajmić burząc porządek myślą że już na zawsze w niespokojnej śniegu nawale chcesz uwierzyć czy nie zrobiło się ciasno w pojedynczych płatkach z natury się bielisz zagęszczeniem zostawiasz dziś szarość widać nie służy ci miasto kompleksowo zapadasz się w zaspach2 punkty
-
Wzdłuż ulic gęsto rozsiane fatamorgany, co odpowiada urodzonym w klatkach porozwieszanym tu i ówdzie, wbrew wszelkim zasadom kompozycji. Bujają się na wietrze, ciche skrzypienie wypełnia przestrzeń tylko nieznacznie przeszkadzając licznie spacerującym kotom w prążki, o czerwonych oczach. Nie miauczą, zbyt zajęte rozważaniem zasad etyki programów edukacyjnych, wieczorem znikają w tylko sobie znanych piekłach. W ciemnościach błyszczy napis: Sponsorem programu był właściciel zepsutego zegarka nieznanej marki. Na marginesie – teoretycznie sen nie kończy się nigdy.2 punkty
-
2 punkty
-
Dwie osobowości pewnie się tego domyślałaś tak jesteśmy w tobie dwie i często mamy z tobą kłopoty niezbyt wygodnie nam się w tobie mieszka oczywiście przewodzę ja ta rozsądna jestem obrażona na ten świat który jest oszustem i jest dla mnie daleki jednak ten bunt nie daje mi radości szczęścia myślę że może dopuszczę do głosu tą drugą ją tą spokojną potulną jest taka zagubiona wiele nie rozumie ale może właśnie z nią zawojujemy ten zły świat trochę jej w tym pomogę tylko trochę ale będę się przyglądać jak sobie radzi może nam sprowadzi szczęśliwy czas za którym od dawna tęsknimy gdyby coś było nie tak to oczywiście wkroczę... 10.22 andrew2 punkty
-
Sekretarz Wiesław z gminy Pudliszki Zły był bo głośno śpiewały mniszki Ten antyklerykał Partyjny pryncypał Lecz to mu marsza zagrały kiszki2 punkty
-
myśli różne poskręcane i podłużne - to jest bomba i jeszcze te stukające wręcz rymu gramatyczne, żeby nie powiedzieć częstochowskie. Uwielbiam takie teksty:) powróciła siadła w kącie uroniła łezkę z oka przecież jeszcze jest listopad więc przedłużę tekstu wątek jak zmyśliła tak zrobiła dobre rymy po serniku częstochowskich jest bez liku wiem że zawsze będę miła proszę kawę jaką lubię waniliową oraz sernik co że piernik ma być sernik więc powtórzę głośno mówię otrzymawszy kawę sernik w mig skrobnęła kilka strofek resztę skreśli może potem jak napiszą że tekst przedni :)2 punkty
-
To wcale niełatwe, tak na zawołanie A chciałbym pięknie, mądrze i wspaniale. Pragnę przekazać złoto srebrną nić, Ale w tym wnętrzu nie ma już nic.1 punkt
-
1 punkt
-
1szy kw4s Nam się wtedy w nieznane zachciało z ciekawości i chęci zwiedzenia kiedy właśnie wszedł nam był z fazą za nim po trawie niebieskiej jak smerfy te mordy weszły siekierą strugane że szewc szewca zabija i bumtarara poszturchiwać trącać a przy tym goryle we mgle z marlboro extra long spod czół na wargi zsuniętych odgłosy z siebie dobywszy żądają złotych polskich do cna i do dna kieszeni ale my że my nic że nie mamy my tylko nadświaty zwiedzamy bulgoczą małpy strzyżone bo znaleźć że wpierdol będzie a łapy im jak wiatraki -poszukajcie! -poszukajcie! -poszukajcie! i stało się tak że nam u stóp obłoki zakwitły i chodnik ożył a my trochę na tych chmurach u stóp sunąc jak wampiry trochę chodnikiem ruchomym w zmierzch barwy persimmon odpłynęliśmy poszukać1 punkt
-
Odcisk > wdech > wakacje czarterem < wydech < zwiększona emisja gazów > wdech > drenaż energii < wydech < zwiększona emisja gazów > wdech > zwierząt zjadanie < wydech < zwiększona emisja gazów > wdech > plastik plastik plastik < wydech < zwiększona emisja gazów > wdech > deforestacja < wydech < zwiększona emisja gazów > wdech > zakwaszenie oceanów < wydech < zwiększona emisja gazów > wdech > erozja gleb < wydech < zwiększona emisja gazów > wdech > osuszanie gruntów < wydech < zwiększona emisja gazów > wdech > topnienie lodowców < wydech < zwiększona emisja gazów > wdech > degradacja wód < wydech < zwiększona emisja gazów > wdech > spalanie paliw kopalnych > wydech > zwiększona emisja gazów > wdech > palenie w piecu < wydech < zwiększona emisja gazów > wdech > palenie gumy < wydech < zwiększona emisja gazów > wdech > palenie laczków < wydech < zwiększona emisja gazów > wdech > palenie hajsów < wydech < zwiększona emisja gazów > wdech > palenie Jana < wydech < zwiększona emisja gazów > wdech > zwiększona emisja gazów < wydech < zwiększona emisja gazów > wdech > zwiększona emisja gazów < wydech < zwiększona emisja gazów > wdech > zwiększona emisja gazów < wydech < ___________________________1 punkt
-
Tej zimy przyda się dodatkowy wagon — trzy tony: mocnych, klubowych eksponatów. Spalę wszystkie. Tej zimy mam kieszeń pełną odstępstw i zapewnienie, że z pustego też da się nalać, więc wierzę, że zapalę i wypiję. Wszystko co ponad, to objaw niezdrowego zapału, z targnięciem na własne JA. Nic tak nie odczłowiecza — jak pisk zaciągniętego hamulca.1 punkt
-
Spójrz w górę, jak leci śnieg A czemu pada śnieg, przecież jest czerwiec? Leci biały pył, jak pierze z anielskich skrzydeł Opada na ziemię, tworząc ścieżkę, którą musisz przebiec. Na końcu tej drogi jest skarb ze złota głupców Zdobędzie go tylko rycerz bez skazy. Ten biały kurz, jest coraz gęstszy Jak mleko lub wapno, bielące płoty. Gęstnieje, bulgocze, jakby się gotował Ten budyń waniliowy przez anioły stworzony. W kosmicznej lodówce zamknięty, schłodzony Do poszóstnej temperatury zera absolutnego. WSTRZĄŚNIĘTY... NIEZMIESZANY Warszawa-Praga II, 22 XI 20221 punkt
-
Mówią, że jesteś maszyną i że w największym tłoku potrafisz znaleźć miejsce. A mnie najbardziej buduje, gdy słabość na klatkę przyjmujesz i gdy tobie podają rękę.1 punkt
-
@Tectosmith To nie do poprawienia;-))) lubię tą "zbitkę" jest tak fajna że powinna wejść do języka popularnego, "mi się" i misie brzmi prawie tak samo, dla mnie lepiej wygląda, taki mój exslibbris czy coś ;-)))) pozdrawiam1 punkt
-
W jednym miejscu ciaśniej, to w drugim luźniej. Pewnie w niebie pustawo, sypnęło na ziemię duszami.1 punkt
-
No bo tak to widziałem myląc Cię z inną osobą :-) Ha ha ha . Twoje na pewno nie są do bani i zastanawiam się czemu w warsztacie.1 punkt
-
@helenormellerZgadzam się:) Tym bardziej nie mogę się pogodzić z tym, dlaczego niektóre piękne i wartościowe wiersze zniknęły z tego portalu... Dziękuję za przystanięcie :) @Tectosmithnie masz za co przepraszać. Nawet jeśli inne wiersze byłyby do bani, a tylko ten jeden- do przełknięcia (tak zrozumiałam komentarz i dlatego się uśmiechnęłam) - wcale bym się nie obraziła. Dziękuję za słowa uznania!1 punkt
-
1 punkt
-
dobre:) dziękuję za słówko :) Napisałem tak bo pomyliłem Cię z innym bywalcem tego forum. Za pomyłkę przepraszam. Nie zmienia to jednak faktu, że wiersz mi się spodobał :-)1 punkt
-
@Cor-et-anima tak naprawdę literatura, na całym świecie i od wieków, jest największym środkiem przekazu ludzkich refleksji i myśli; a zwłaszcza poezja, w której wprost możemy wyrazić siebie i swoje przemyślenia. bardzo podobają mi się te twoje zawarte w tym wierszu! skupiajmy się, na tym co piękne i tym co dobre miłego dnia!1 punkt
-
@Kwiatuszek w wieku średnim to może i nawet temat kwiatów przebija temat konkursu piękności, ale to dyskusyjne ;))1 punkt
-
1 punkt
-
O, w mordę… to niebezpiecznie tam jechać. Dobrze, że o tym wspomniałeś — odtąd będę to miasto omijać w bezpiecznej odległości. 😉1 punkt
-
@Kwiatuszek Czasem cisza jest przekleństwem Częściej zaś błogosławieństwem Ładny wiersz Kwiatuszku.1 punkt
-
1 punkt
-
@Jacek_Suchowicz Czekaj drogi Jacku do następnej wiosny Aby zmysły żądze na powrót urosły Gdy zaśpiewa słowik to Ci gwarantuję Nową chęć do życia Pan Bóg odbuduje1 punkt
-
1 punkt
-
@Rolek @Kapistrat Niewiadomski Pewien gminny patrycjusz z Sieradza w nadgorliwości swojej aż przesadza. Co go, co go, co go tak pcha? Co go do świństwa goni co dnia? Dwa narkotyki: kasa i władza! Po wielu badaniach okazało się, że łajdactwo nie ma poglądów politycznych. Pozdrawiam1 punkt
-
Zabawne, choć mało prawdopodobne, bo prędzej mniszce zagrają kiszki, aniżeli partyjnemu pryncypałowi, zwłaszcza w Pudliszkach, gdzie znajduje się wytwórnia koncentratu pomidorowego. 😊1 punkt
-
Tak chyba się zaczyna powieść Moby Dick: gdyby człowiekowi zawiązać oczy, zakręcić go dokoła kilka razy to i tak po omacku natrafi na wodę: morski brzeg, jezioro, rzekę, staw, czy chociażby wąski rów wypełniony odrobiną wilgoci. Woda przyciąga nas jakąś nieznaną siłą. Przekonali się o tym marynarze, którzy spędzili na morzu wiele lat. Mówią, że woda wciąga, woła na nich, słyszą jej głosy i wówczas muszą walczyć z nieodpartym pragnieniem rzucenia się w morze. U mnie w biurze gdy tylko krople deszczu zaczynają bębnić w blaszany dach, wszyscy przerywają pracę i podchodzą do okna. Coś w tym jest… Nastrojowy i kojący wiersz. 👍 Najbardziej podoba mi się ostatnia strofa, którą pozwolę sobie zacytować:1 punkt
-
@Kapistrat Niewiadomski To najczęściej bardzo nieświadomy proces, niestety. Pozdrawiam :) @Marek.zak1 Dobre narzędzie. Stosuję SWOT w wyznaczaniu sobie celów, naprawdę pomaga. Fajnie, że wpadłeś. @NNN "My"? 🤔 Nie znam Sablewskiej, a co do Kalifornii - nie prowadzę tutaj bloga. Piona. @Tectosmith Dzięki za wizytę :) Zostawię jak jest, inaczej tryb warunkowy przepadnie. @Krzysztof2022 Życie to robi. Dzięki za czytanie. @Nata_Kruk Weszłam na org z zamiarem usunięcia tego słowa i ujrzałam Twój komentarz, Nata. Uśmiech. :) :) Pozdrawiam ciepło. @Natuskaa Bardzo ciekawe. Natura potrafi zrozumieć, gdzie ukierunkować wysiłek, by przetrwać. Nie traci czasu, tylko rzeźbi z tego, co dane. W dodatku wie, jak zabezpieczyć się na niepewną przyszłość. Tu gdzie mieszkam, z naszych polskich, doniczkowych drzewek szczęścia rosną potężne drzewa, nie przestały mnie zadziwiać. Serdeczności :) @iwonaroma Miło to usłyszeć od Ciebie :) Pozdrawiam.1 punkt
-
1 punkt
-
Budzi mnie jesienna słota A ty otwierasz snów wrota Dokąd zaprowadzą mnie Tego labiryntu meandry Życie jak pusta wina lampka I trochę cholernej chandry Czy to wszystko skończy się Jesteś tak niewyraźnie zamglona Jak postacie we śnie1 punkt
-
1 punkt
-
@Kapistrat Niewiadomski Długość tego wiersza tłumaczy po części także fakt iż chciałem nim oddać także hołd oddanym służbie polskim śledczym, żołnierzom i policjantom, którzy zimną nocą badali niestrudzenie miejsce eksplozji... Pozdrawiam najserdeczniej. 👍 @Tectosmith Niestety mam problem z pisaniem krótkich wierszy... Wbrew pozorom o wiele łatwiej jest mi pisać wiersze długie niż krótkie...1 punkt
-
. Opowiadania pisane w trwałej malignie, obficie zroszone potem, powodują trwały wytrzeszcz oczu przypadkowego czytelnika – oto jest śmiała teza, szyta na miarę epoki. Matematyczny wzór jutra zajmuje wszystkie tablice w opuszczonej podstawówce, a życie i tak stawia do kąta wpisując uwagę do dziennika. Na każdej jeszcze dostępnej stronie. Palimpsestów nie uznajemy, nawet w stanie mocno wskazującym na ostre zatrucie, a jakże – śmiertelne. Na szczęście wszystko to tylko na marginesie, a nawet poza nim. Daleko, daleko1 punkt
-
1 punkt
-
Moi rodzice byli zapracowani i nigdy nie rozmawiali ze mną na ten temat. Tatuś słuchał Radia Wolna Europa, ale tak zagłuszało, że nie wiem czy w ogóle mógł coś z tego zrozumieć. Dopiero po roku 1989 przeczytałem, że wojna wcale się nie skończyła kapitulacją III Rzeszy, tylko trwała następnych czterdzieści lat, a nawet trwa do dziś, bo gdzie nie spojrzeć były ubek, donosiciel, lewak czyli współczesny bolszewik, a nadziać się na takiego lewaka to gorzej niż wdepnąć na brązową żmiję, zwaną również mulgą zwyczajną. Pasuje ta nazwa do lewaka, nie? Zakonspirowany lewak:1 punkt
-
@Marcin Sztelak @Marcin Sztelak Zgadzam się z Dared, pierwsza strofa do poprawki. Świt - wschodzące słońce - światło - źrenice powinny się zmniejszyć. To w ciemności się rozszerzają. Chyba że to jakaś przenośnia. Postprawda, post prawda, prawda na poście bądź prawda wyposzczona... Wiersz ciekawy, w tematyce egzystencjalnej, podział na 7 strof - 7 dni, może związane to z biblijnym dziełem stworzenia świata. Nie wiem, ale jestem zaintrygowana.1 punkt
-
Idealna, ani gorzka, ani kwaśna. Mogę się już nazwać baristą. Piana delikatna niczym ciepły, lipcowy wiatr. Przede mną pięć minut czystej rozkoszy. Pamiętaj, delektuj się, powoli. Co za rozkosz, smakuje jak gorąca czekolada! …Koniec. Wciąż jest ciepły. Idealnie złotobrązowy i chrupki na zewnątrz. Drzy przy dotyku noża. Czas go rozciąć. Pięknie wyrośnięty, puszysty. Ciągliwy, złożony i jasny smak drożdzy. Masło i dżem domowej roboty... …1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne