Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 07.12.2021 w Odpowiedzi
-
Klasycznie Posiądę teraźniejszość jeszcze dziś na własność; Tę chwilę, co nie umie swej przyszłości dotrwać. Gdy chwyci mnie za rękę nigdy jej nie oddam, By wewnątrz jednej dłoni druga mogła zasnąć. Przystroję twe pragnienia swoją wyobraźnią I zmienię nagie płótno w ukwiecony obraz Byś pełnią świadomości snów dotykać mogła; Jak kwiatów, których płatki nigdy nie wyblakną. Znajdziemy małą wyspę na krawędzi czasu, Szczęśliwi rozbitkowie, zmysłów cichy szelest; Spotkają się spojrzenia obu naszych światów By kwitnąć nieskończenie już na jednym ciele. A teraz zamknij oczy, nie mów nic od razu, Lecz zanim je otworzysz, pozwól mieć nadzieję. ---5 punktów
-
Wszystko to, co piękne mam poniżej pasa zacznę, więc od dołu, czyli od obcasa. Nad obcasem stopa, chociaż w bucie skryta lecz pielęgnowana i codziennie myta. O kostkach dwa słowa równo ułożone a nad nimi łydki z lekka owłosione. Zgrabne dwa kolana umięśnione uda nad udami pępek a pod pępkiem nuda. Nic się tam nie dzieje a więc szkoda słowa tym bardziej, że postać to filigranowa. Dajmy, więc mu spokój niechaj dynda sobie na lewo i prawo, czyli w strony obie.3 punkty
-
W Nałęczowie L e c ą resztki starej farby… — gasną z ł o t e kandelabry… Tu, w pałacu, mieszka zjawa. — nie każdemu się o b j a w i a… Czasem… zza przymkniętych powiek widzi zjawę — p i ę k n y człowiek… ................................................... On — uchwyci ruch zewnętrza drgnięcie czasu, ruch powietrza… W nozdrzach j a k b y… ozon? róża? — tylko tchnienie — Tak — to Ona — w obchód rusza… Widzi Jego — On Ją widzi... On się lęka — Ona — wstydzi… Piękno c i a ł a przeminęło… Duch przepiękny — B o s k i e dzieło — Ona nie wie… On to widzi? On się lęka — Ona — wstydzi… ................................................... L e c ą resztki starej farby… — gasną z ł o t e kandelabry… Po pałacu, p ł y n i e zjawa — nie każdemu się objawia… Czasem… zza przymkniętych powiek widzi zjawę — p i ę k n y człowiek…3 punkty
-
Miłość na stojąco w wodzie się zaleca, kiedy skąpy kostium pożądanie wznieca. On wtedy podpływa, niby ją ratuje, i wtedy jej ciało ze swoim splątuje. Woda tajemnice obojga ukrywa i nikt wtedy nie wie, jak to się odbywa.2 punkty
-
łapie fruwające po duszy słowa układa w wersy coraz piękniejsze rytm lekko zgrzyta pulsuje głowa delete – od nowa w końcu jest lepiej tańczą litery koniec imprezy oczy zamglone autor wstawiony już nic zmienia – stan upojenia pisanie wierszy jak wódki picie tylko że kaca nie ma o świcie2 punkty
-
Przyszłam odcisnąć ślad w którym mogłoby się przejrzeć niebo Dziwiłam się niewyraźnym nocom i wyraźnym dniom Przyszłam kiedy ląd jak stary żółw wynurzył się ze słonej wody i odżył Przyszłam po trawie i mchu depcząc drobnymi stopami nasiona drzew i gwiazdy zatopione w kałamarzu nieba I zobaczyłam rybę wyrzuconą na niewinny piach a nad nią mewę z cieniem jak brzytwa Zobaczyłam stado baranków i owiec a nad nimi pasterza gotowego na wszystko co się wydarzyło w miejscu w którym się zatrzymałam ułożył się początek wzoru2 punkty
-
Mikołaj ma wąsy i brodę, I w worku prezentów bez liku. Każdemu dziś da niespodziankę, Odpocznie przy ciepłym kominku. Łagodnie przeoczy łzy, p s o t k i, A chętniej posłucha wierszyków. Już czapkę nałożył, i b o t k i, Kominem się lubi przesmyknąć. I śpiesznie mu, by na czas zdążyć...2 punkty
-
(Z cyklu: Określenia) *** Z każdym moim krokiem ― rzecz się nowa odsłania… ― ostre kontury przedmiotów… Jeszcze przed chwilą ― kryły się w półmroku paprocie, wystające z ziemi korzenie… Roznosi się zapach żywicy i owoców, mających w sobie ― słodycz miazgi, bądź cierpką kwasotę… … … migot słońca zapala się ― w liściach… … dotyka leśnego runa… Wszystko paruje po niedawnym deszczu ― od gorących ― oddechów lata… Spróchniały konar rozpada się w rowie, leżąc tak od dziesięcioleci. … trzmiel pobrzmiewa basem w drobnej samosiejce wyrosłej obok… W głębokim niebie ptaki ― ćwiczą swoje gardła, nie żałując treli i gwizdów… Coś szeleści, terkocze i stuka… … szepczą do moich uszu owady… (Włodzimierz Zastawniak, 2016-02-24) *** Komorebi (jap.) – promienie słoneczne przedzierające się przez liście drzew2 punkty
-
dziś byliśmy tu pierwszy raz pierwszy raz spadł śnieg zapachniało zimą lubię kolorowe rękawiczki zapach drzew i ten magiczny las czasem sarny ranią błogą ciszę po drugiej stronie wiatru kołysze się nagie miasto pusty pociąg kończy bieg w tłumie morsów samotność rozdaje karty dama pik puszcza oczko za oknem worek zamrożonych snów i sople niespełnionych marzeń2 punkty
-
zostało po tobie kilka suchych kropel sumienia kilka zatrzaśniętych na wieki powiek zostało po tobie pół twarzy której nie uzupełni żadne światło żadna predestynacja co połknęła haczyk zostało po tobie paręnaście niedokończonych kroków na poboczu serc dwanaście gwałtownych wdechów aby ukoić milczenie proszę zanim cię dogonię zgaś czarną świecę u wezgłowia mojego łóżka a zapal cień by drażnił twój czas czas jest zbyt dumny aby usiłować dogonić wieczność pozostało mi po tobie parę smutnych skarpetek jak zwykle nie do pary kilka zbyt prędko spisanych wierszy kilka łez sięgających nieba2 punkty
-
jego drogą życia są myśli one otwierają okna i drzwi pokazują gdzie śpi grzech a gdzie sens dnia i nocy jego drogą życia są myśli nie wstydzi się ich są jego codziennością która wie czego chce jego drogą życia są myśli to one uczą kochać a nie opluwać śmierci i cieni zmęczonych drzew2 punkty
-
Dziwny ten świat, Gdzie bliźni, bliźniemu bluźni. Gdzie miłość i wartości giną, W zaściankach ciemności. Gdzie, gdy wychodzi słońce, Brak uśmiechu nam gości. Oj dziwne, dziwne te dni… Dziwne te twarze, ta prawda, te kłamstwa… Dziwni Ci goście, o ile ktoś gości. Dziwne to słowo, które przeciw słowu Ginie i wpada w nieznane nam drzwi. Oj dziwnie, dziwnie mi….2 punkty
-
Wysoko w górze w granicach raju prawdopodobnie było to w maju siedziałem sobie w jabłoń wpatrzony samotnie, bowiem nie miałem żony. W pewnym momencie zjawił się Adam więc pomyślałem, że go zagadam jak mam postąpić, tak krok po kroku gdy wokół Ewy pełne uroku. W tym czasie innych imion nie znano więc wszystkie Ewy numerowano mi wpadła w oko Ewa trzynasta lecz ta mnie zbyła jak to niewiasta. Co było dalej przemilczeć wolę aż z jedną Ewą przy jednym stole siadłem po sjeście i obcesowo zadałem jedno jedyne słowo. Dziś nie pamiętam, lecz po tym słowie wkrótce zjawili się aniołowie i odtrąbiono wnet zaręczyny siódemki odtąd mojej dziewczyny. Ja miałem numer tuż po Adamie z ręką na sercu, prawda nie kłamie więc byłem drugi a może trzeci z siódemką miałem siedmioro dzieci. lecz protoplastą się nie zostanę milczą kroniki, bo niespisane pytasz, dlaczego nikt nie notował? Analfabetyzm wtedy panował. W chwili obecnej nagle podstępnie grypa dopadła mnie a następnie temperatura mi podskoczyła * lecz mnie nie zmogła, we mnie tkwi siła czego dowodem owe wierszydło leżenie w betach już mi obrzydło a że nie lubię siać żadnych plotek więc napisałem tych kilka zwrotek. * - 38,5 stopnia oczywiście w skali Celcjusza2 punkty
-
1 punkt
-
kobieta nad rzeką rozwiesza pranie — czarne nasiąknięte tym czego nie można odcisnąć pod ciężarem ugina się sznurek ktoś pociąga nosem odchodzi w tajemnicy znam te mantry nie pomogły w oczyszczeniu z wszystkiego co ciemne wypijam wodę — brudna stoi w mojej piersi i nic nie stanowi schronienia dlatego boję się o ciebie o te poplamione włókna z których każda nitka prowadzi w głąb postrzępionego kręgosłupa nie utrzyma milczenie przerwij to rzeka pełznie w moim kierunku1 punkt
-
NA PUSTYNII LOON OP ZAND - CZĘŚĆ DWUDZIESTA PIĄTA Nie tylko: patriotyzm! Niech zagnieżdża w nasze serca by pamięć nie zaginęła - tylko przyświecała nadzieją, że na obczyźnie nie zapomnimy, z czyjej krwi co reprezentujemy i wywodzimy! Moi drodzy! Klucze na niebie obrazy zmieniły transformując chmury po obiedzie A w nocy? niebieskość przeglądajcie ; zobacz etap wejścia w głębiny. A tam! Niezżerane trawy przez krowy Zieleń kolacją z talerza świateł - nieboskłonem raz w lewo, i prawo zapalają kierunkowskazy drogowym autostradom bez busoli, a wskazówki? czasem wydłużają całopalenie całej historii Jakbyśmy szukali złota wykrywaczami metali przez swoją wartość! Przebierzesz się w ciuchy? Będąc rybakiem złowisz wędkami gwiazdy; nie spełnią życzeń, bo to nie rybki - wypalają umysł pomału. Gdy dotykasz swoimi palcami... ciało trzepocze poprzez wibracje. Kolejny skok dowody! Że jesteś tak piękna jak tytuł wyśniony Dotykam i wącham ciebie! Sierść człowieczeństwa jeży się jak życie na spin - wyjmy! W nowiu, bądźmy szlachetnymi wilkami w górach mgła zadowoli cię Czystym powietrzem przeobraża mętność wód gdzie żyję - i oddycham tobą! Lustrami przezroczystości Nietykalny jak telegazeta porzuciłem swój pilot Pier......ny systemie! Nie ma przycisków, tylko szum namacalny prawdziwą kablówką pozbawiony absurdu azartem naturę nadaję! Wiarą za darmo wciąż żyję wierzę.... ona pisze ja notuję... Kontaktem bez dziur i? zburzone ściany murują gniazda... na powrót kolejny do rzeczywistości, by podłączyć się ponownie w "podkable!" Twojej telewizji...Satelity wyniszczają anteny Nasze czasy...Zapisuję wersami - tak czuję! Że, /CDN/1 punkt
-
stworzona na potrzeby wyższych intencji wszystkich zrówna z ziemią lub podzieli ostatecznie na tych nad i pod ludzi rękoma toczone koło historii zatacza raz po raz węższe kręgi pędząc stado do coraz ciaśniejszej pułapki mieląc to co było w to co będzie z tego cyrku nie ma ucieczki jedynie zamknięcie oczu lub bicie pięściami na oślep stwarza złudne pozory wolności od samego początku wkalkulowane w przemyślany plan wielkiego iluzjonisty1 punkt
-
Rozgwieżdżone gwiazdy gnieżdżą się i gwieżdżą Czy są dziełem Tego czy Tamtego o tym Nic nie wiedzą Ponoć chmury gazów ponoć Wszystko można zbadać ponoć Czym są nocne artefakty Brylantem? Nadzieją? Betlejemską czy.. Niewiadomej mierzeją? Nocą Bezchmurną pustą idę drogą Sprzątam tęsknie niebo Sam nie wiem Dlaczego1 punkt
-
CZĘŚĆ VI Ku zachodowi miał się dzień piąty, nadzwyczaj długi, gdy wśród ostatnich słońca mgnień Locke'a zobaczył nagle Fenn przed sobą po raz drugi. Rzekł więc: „Przychodzisz złożyć nam wdzięczności swej wyrazy?” "Tak – lecz poufny cel też mam, dlatego jestem tutaj sam: chcę prosić was o azyl." Zdumiał się Fenn – lecz zanim dał na słowa te odpowiedź, Locke zrzucić ciężar z serca chciał w szczególny sposób, który brzmiał jak skarga, albo spowiedź. "Tak jak mój ojciec i mój brat, zostałem wyszkolony już od najmłodszych swoich lat, jak nakazuje nam nasz świat, do walki i obrony. Oddałem armii się do cna i świetnie władam bronią; bo drzazg jest grad, gdzie rąbią drwa, zatem przewagę zawsze ma, kto szybciej sięga po nią. Tutaj odkryłem nagle świat, co choć wygląda swojsko, nie ma w historii wojen dat, nie wzosi fortec ani krat i nie zna słowa "wojsko". Mierzi mnie teraz bitew kurz i niepotrzebne rany; mam dosyć militarnych burz, nie chcę nikogo ścigać już i nie chcę być ścigany. Altarven wam zapewnia byt bezpieczny, sprawiedliwy, to prawda, a nie żaden mit; tu wstaje dla mnie nowy świt: ja jestem tu... szczęśliwy." Fenn rzekł: "Od kilku znam cię dni; jakkolwiek nie pojmuję twojego świata, wierzaj mi, głos twój w mym wnętrzu mocno brzmi i szczerze ci współczuję. Jednak choć gościliśmy was i chętnie też wspieramy, przedstawicielom obcych ras na osiedlanie się wśród nas njgdy nie zezwalamy." "Pójdę do Rady prosić ją o pomoc więc w tej chwili; członkowie nam przychylni są: cofną ten zakaz, jeśli chcą, lub Rada go uchyli." Rzekł Fenn łagodnie: "Rady głos niczego tu nie zmieni; choć to dla ciebie, widzę, cios, do innych światów – tak chciał los - jesteśmy przeznaczeni." * Zapadła noc. Gdy Irion Tal pokrytą traw kobiercem otulił miękki mroku szal, wracał Locke niosąc w duszy żal - i ze złamanym sercem. * Nazajutrz, kiedy ich już prom wynosił na orbitę, czuł, jakby lat minęło sto - i jakby wydalano go z ojczyzny jak banitę. EPILOG Kapitan Sven, komandor Locke powoli schodzą z promu; zanurzą się w kosmiczny mrok; tysiąc lat świetlnych w jeden rok - i wrócą znów... do domu.1 punkt
-
CZĘŚĆ II Gdy Sven otworzył oczy znów, krew w żyłach mu krążyła; zerwał się, krzepki, rad i zdrów; czy katastrofa z jego snów nigdy się nie zdarzyła? Wszak serce bije mu jak dzwon, otacza go załoga, okrzyków brzmi radosny ton, jak przy toaście z winnych gron - i wszyscy są na nogach. „Ach, kapitanie,” - mówią mu - „szczęściem, w ostatniej chwili statek z obsadą obcych stu znalazł nas – i umieścił tu: oni nas ocalili!” A wtedy Sven (wiadoma rzecz) gestem wprawnego gracza, którego dłoń zna świetlny miecz szybko do biodra sięgnął, lecz nie znalazł tam miotacza. Znacząco spojrzał nań w mig Locke z głębi swych czarnych źrenic: „Nie przeczę – dla mnie to był szok, ale z ich strony sprytny krok: jesteśmy rozbrojeni.” Na to android Delta wstał: „Kimkolwiek są ci „oni”, czujnik mi właśnie pewność dał, że choć mężczyźni to na schwał, nie noszą znanej broni.” Nagle subtelny światła blask roztopił jakby ściany i wnet ujawnił istot kształt w postaciach męskich, rosłych ciał zmaterializowany. Śmiało wystąpił naprzód ten, co statkiem ich dowodził; włosy miał jasne, niby len i rzekł: „Witajcie! Jestem Fenn, przewodnik gwiezdnej łodzi.” Choć był wyniosły jego wzrost - twarz pełna łagodności; dwa światy obce złączył most, kiedy powiedział do nich wprost: „Niech prawo gościnności odwiecznej służy teraz wam, których to na granicy zabrałem z wraku tu ja sam, by wskazać szlak do naszych bram, wy, cudzogalaktycy. Dlatego też poddano was promieniom Seiq i Qeni, byście przez wyznaczony czas mogli rozumieć dobrze nas i w naszej żyć przestrzeni." Skłaniając głowę na znak czci rzekł Sven: "Nie zmieszczą słowa wdzięczności za wasz dzielny czyn; chcę za wrócone życie mi też czynem podziękować." Rzekł Fenn: "Wystarczy szczerość słów za szczery dar pomocy; zakończliśmy gwiezdny łów, do domu więc dotrzemy znów przed zapadnięciem nocy. A teraz chodźcie stąd na dziób i rozweselcie twarze, bo po upływie wielu dób i szlaku waszych licznych prób nasz cel się wam ukaże." Locke chciał natychmiast ruszyć z nim; Sven chwycił go za przegub: „Nie ufam gładkim słowom tym, nie idź za nimi tak jak w dym, czujności nigdy nie gub.” Lecz sam podejrzeń zgubił trop, po wejściu do kokpitu: gdy zgasł jasnego światła snop wydali okrzyk aż po strop, a był to głos zachwytu. Ujrzeli w blasku czterech słońc dwadzieścia siedem planet widocznych jak na dłoni stąd, świetlistych, jak klejnotów rząd - a wszystkie zamieszkane. "Oto Altarven, 'Jedność Gwiazd', nasz układ macierzysty; jedno z cywilizacji gniazd, świadek wszechświata wszystkich faz, kosmosu klejnot czysty. Dwunasta z planet, Irion Tal, przystanią wam się stanie; ukoi serca puls jej fal nim przyjdzie znów wam ruszyć w dal - za chwilę lądowanie." *1 punkt
-
Poniższy tekst nawiązuje do serii Star Trek. Aby nie naruszać żadnych praw autorskich, imiona / nazwiska trzech członków załogi zostały zmienione. CZĘŚĆ I Kapitan Sven, komandor Locke ruszają znów w nieznane; zanurzą się w kosmiczny mrok: tysiąc lat świetlnych w jeden rok, otchłanie niezbadane. Szybciej od myśli statek mknie, wszechświata dane zbiera; to czarnych dziur złowrogi cień, to białych karłów światło mdłe mija jak błysk lasera. Badają mgławic sieć i tor czasoprzestrzeni krzywizn, nurkując w głąb zdradzieckich nor, spomiędzy asteroid sfor zawsze wychodzą żywi. Aż wreszcie, syci odkryć, chcą powrotny kurs obierać, lecz rozkaz padł w godzinę złą, lub los tak zwiódł ich chytrą grą, że statek jął zamierać. Próżno załoga ile sił gasnący napęd wzmaga; pojazd wypełnia żrący pył, a krew odpływa z bladych żył - i na nic tu odwaga. Lecz nikt nie wierzy, że to kres; wśród międzygwiezdnej ciszy ślą rozpaczliwe S-O-S wstrzymując sznur niemęskich łez, lecz któż ich tam usłyszy? Kapitan, z trudem łapiąc dech, rzekł: „Nim ostatnie tchnienie wydam... oświadczam: to nie pech... ale mój własny błąd i grzech... proszę o wybaczenie...” Zachwiał się, czyjś usłyszał jęk, a w sercu poczuł kłucie jak ostrze noża; lecz nim lęk zdławił mu głos w uścisku szczęk, utracił wszelkie czucie.1 punkt
-
1 punkt
-
Opętałeś mnie, opętałeś, obecna wszędzie jestem tylko ciałem; a myśli ślę za tobą stada białe, opętałeś, oczarowałeś! Omamiłeś mnie, omamiłeś, straciłam rozum, zmysły, wolę, siłę, chcę wszędzie być, gdzie jesteś, będziesz, byłeś - omamiłeś mnie, odurzyłeś! Urzeczona, zachwycona biegłabym, by w twoje wpaść ramiona; usidlona, upojona, uwiedziona, oszołomiona – jak szalona! Odjechałeś – odjechałeś, a ja wciąż z tym samym szukam cię zapałem. Tęsknić znów za tobą będę wieki całe, chociaż wiem, że ty zapomniałeś... Odjechałeś...!1 punkt
-
Ja nie czyta już napisanych. Dlatego nie mam kaca. Kiedyś czytałem. Zawsze ten sam werdykt. Makabra. Grafomania. Raperstwo naścienne itp. Postanowiłem. Przeczytam po dziesięciu latach od napisania. Czyli pierwsze za trzy lata. Dziękuję i pozdrawiam.1 punkt
-
1 punkt
-
nikt nie jest idealny słońce zaszło na czerwono a śmierć cierpi na adhd zaparzę jej melisę może się uspokoi na amen -Jola Skamarska jeszcze jak feniks w powietrze się wzbijesz skacząc z dziewiątego piętra na łeb na szyję wierszem zadziwisz zachwycisz obrazem nie ma takiego numeru- za każdym razem głos w słuchawce mi mówi a ja i tak w to nie wierzę dzwonię do ciebie co tydzień-może odbierzesz jeszcze cię znajdę ty się przede mną nie ukryjesz człowiek to zwierzę stadne żyjesz ? -Feniks-obraz Joli Skamarskiej1 punkt
-
1 punkt
-
@WarszawiAnka Dobrze, że wróciłem tu, a wiersz super, bo moc, magia, miłość i ból. Tak mają czarownicy, więc powinni uważać, żeby zbyt wielu łez za sobą nie pozostawiać. Pozdrawiam z podobaniem.1 punkt
-
Nie zwróciłem uwagi na dział, a podczas czytania wyobraziłem sobie, że śpiewa to Bridget Jones, więc zadziałało prawidłowo. Pozdrawiam :)1 punkt
-
Co dzień zaczynam od nowa Bym mogła w życiu jeszcze czegoś spróbować By posmakować nowych rzeczy Sprawdzić czy jeszcze coś mnie ucieszy Czasem upadam w tej mojej wędrówce Jednak podnoszę się by iść dalej Nie można poddać się tak po prostu Bo w życiu nie zawsze się pięknie układa I gdy już wygram tę walkę z niemocą To znowu będę cieszyć się Że nowe chwile w życiu przychodzą I mogę innym pokazać się I poprzez to pisanie Zostawiam moje przesłanie Że ważny jest każdy dzień Więc cieszcie z niego się1 punkt
-
co zrobić z nadmiarem czułości rozpiętej na liniach papilarnych kiedy chłód zdjęcia nie oddaje dotyku i znowu marzną dłonie1 punkt
-
Niby się spodziewali, jednakże myśleli, że ich oszczędzi, może przyjdzie, ale później, bo, jak wszędzie, bywało u nich bardzo różnie, ale dawniej łączyła wspólnota pościeli. Dni szarych coraz więcej i ciągle pytania, co razem tu robimy, bo dzieci, bo kredyt, choć było średnio, jednak daleko od biedy, w kłótnie się zamieniały wszelkie różne zdania. Dogasała powoli, niezauważenie, nie wiedzieli od kiedy, żeby ją ratować. Jak biegacz, który zwalnia z każdym okrążeniem ale biegnie do mety i wciąż chce próbować. Patrząc na nasze życie, wierzcie mi, tak było, była z nami, lecz zgasła, zgasła nasza miłość.1 punkt
-
TO MA SSAKA KAS SAM, OT. JAKO MASOWO W OS AMOK, AJ! A NA PSA Z KOZAKA ZAMIEĆ - E... I MA ZAKAZ - 'OK, ZASPANA?1 punkt
-
Niegdysiejsze złe rzeczy - dziś zaliczam na plus i zgadzam się z przysłowiem: nie ma tego złego coby na dobre nie wyszło. Zdarzenia są doświadczaniem i to jest najważniejsze. I to też wybrzmiewa w Twoim tekście. Mamy podobnie ;).1 punkt
-
kiedyś jak para drzew chroniliśmy tylko gęstwiną liści jesienny wiatr ogołocił odsłaniając ciasno splecione konary na których można się wesprzeć1 punkt
-
słowa składane w ozdobnej antykwie lepiej od razu wyrzuć do kosza, jej piękna sobą nie możesz splatać, kosztować jej ust wcale nie możesz już jej pragnąć, skraść jej serca nie możesz też dać jej siebie możesz się do niej uśmiechać gdy mijacie się na schodach i w windzie możesz wdychać jej ciało odkryte pachnie zmysłowo, subtelnie też fertycznością codzienności i frenetycznych chwil minionych, ledwie muska ciebie ciepło jej oddechu, zaciągnij się wtedy głęboko to wyjątkowa chwila jedności waszych ciał urokliwa jest miłość niespełniona, dla świata nie istniejąca, nie zepsują jej brudy dookoła, skryta będzie kołatać twym sercem zawsze dozwolona jest harmonia dusz i jedność waszych myśli to musi wystarczyć1 punkt
-
Kto mi zabroni czy jest ktoś taki iść za stodołę prosto w buraki. tam też przykucnąć gacie zdjąć z dupy a was zapewnić to nie wygłupy. Przecież nie będę biegł z tym do lasu bo nie doniosę brak na to czasu i nie pomogą żadne stopery a chcę uniknąć wiejskiej afery. Dzieci by potem to wytykały choć same w gacie niedawno srały im było wolno pampers je chronił a mnie by każdy od siebie gonił.1 punkt
-
Wyobrażam sobie że oto koniec świata jak kot przeciąga się ta ostatnia chwila jutro jeszcze możliwe ale niedokładnie akcja ratunkowa na Morzu Śródziemnym zbyt odległa na teraz nie mieszczą się w rozmiarze teraźniejszych potrzeb ubrania na przyszły sezon tracą głos eksperci znani z niewidzenia waha się giełda w oddali gasną mikroskopy na wszystkich kontynentach oprócz domu a tu bez trudu podskakuje żółty balon w rękach siedmiolatka rozciąga się uśmiech dyrygują paluszki u rąk i nóg i już panoszy się głód więc śniadanie koniecznie ulubiony kubek może być kakao byle niegorące i ach plama na obrusie toczy się w międzyczasie karciana wojna po kuchennym stole ślepy los jest życzliwy chwała zwyciężonym jeszcze przytul mnie pada rozkaz wykonany natychmiast tymczasem trwa sobie koniec świata jak gdyby nigdy nic1 punkt
-
Za sobą Wrażenie zezonów Zdeformowane przyklejonymi Do siebie przysłowiami Wydostając się z odpoczynku Nadchodząca Próżnią bez znaczenia Pogoda Niezmienna Odwołuje się do racji ... Wykluczona Przechodzona muzyką Między wersami Ukryta następnym razem Wers ... W przebraniu Z zamkniętymi oczami Inaczej ...? Rozbite wnętrznością Schody Zamknięte światłem ... ... miłość ... czarne na białym WARSZAWA1 punkt
-
Depresja pokoloruj swój świat na nowo pogódź się z bratem, mamą, przyjacielem, teściową... zacznij tolerować inne poglądy inną wiarę inne upodobania pokoloruj swój świat na nowo wsiądź na rower, pograj w piłkę idź do kina teatru filharmonii pokoloruj swój świat na nowo Zacznij zbierać znaczki,monety kup sobie nowe ciuchy wypasionego smartfona pokoloruj swój świat na nowo zjedz wreszcie wymarzone frytki popij colą potem czekoladą wyjedź w góry lub na lagunę pokoloruj swój świat na nowo zabierz żonę męża córkę syna… na spacer kup im prezenty pokoloruj swój świat na nowo nie podawaj się tym którzy cię zranili nie doceniają nie rozumieją jesteś jedyny niepowtarzalny duplikatu nie ma 12.20211 punkt
-
Anioł Stojąc na szczycie najwyższej z gór otulasz drobne dusze swoimi sztywnymi skrzydłami Moje wciąż złamane próbują przetrwać by któregoś dnia móc otulić Ciebie Unosisz wzrok próbując spojrzeć dalej widoczne jest tylko zachodzące słońce Nie dostrzegasz mnie Jeszcze -icyartside1 punkt
-
wchodzę do księgarni po ilustrowaną książkę jak dziecko którą swobodnie czytam tak brakuje kawy albo herbaty uwielbiam rysunki kształtu owoców gruszki przekrojonej truskawki z listkami bez zastanowienia przeglądam rano smakujesz najlepiej piękny prezent z nieba proszę o przysłanie więcej śniegu tej zimy wieczorem zasypiam kolędą tobą1 punkt
-
Ty wiesz kim jestem nie muszę się chować za słabym żartem maślanym wzrokiem ty wiesz już wszystko lecz musisz wiedzieć że boje się czasem że nagi się wstydzę rozbierasz mnie nocą a rano zakładam zbiegane buty wytarte rękawy a chciałbym choć raz poczuć się jak ty w lekkiej sukience na wysokich szpilkach1 punkt
-
1 punkt
-
pomiędzy szumem fal a trzepotem skrzydeł mewy słyszę nas jak wirujemy z kryształami bursztynu wnikamy w szczelinę drzewa miękki mech czy mleczną muszlę gdy niesie nas wiatr zasypiamy na zawsze w chwili się tlącej by później budzić się wśród przepływających ziaren piasku na tle otwartej dłoni Stegna, 18.08.211 punkt
-
ogrod zaprojektuję bez wielkich metafafor taki modernistyczny utylitarny jak ludzie którzy mi za to zapłacą bardziej jak krawiec niż bóg trawnik koszony robotem automatycznie podlewany i kontrolowany za pomocą aplikacji godnie będzie służył pod ich stopą krzewy formowane w klatce gabionowej zapewnią wytworne poczucie intymności nie urosną większe niż drzewko o doskonale symetrycznej koronie nie dla gniazd ptasich stworzone a do dialogu form materii nieożywionej ptaki podjazdu nie ubrudza swoją drogą takie drzewko też nie brudzi i nie gubi liści na zimę jak york czy shih tzu innowacją będzie jak zje własne gówno to już wkrótce przyroda pod żadnym pozorem nie może tu nikogo przytłaczać w estetycznych oprawkach ramach okien z salonu widzimy kontinuum prostych jakże prostych kształtów z zajmującego wnętrza klientów wysublimowana prostota dystyngowany minimalizm bezpieczna strefa komfortu dla pana i pani wersal na miarę ich i moich skromnych możliwości przestając kochać dizajn zaprojektuję grzech czy znajdą w sobie odwagę by odkryć i skorzystać zeń1 punkt
-
Domowopłonne ustronieCzas zatrzymany w CzasieDomopochodne nastrojeSzczęście na razieDomowość zaprzęgniętaByle ją tylko dostroićSzczęśliwość osiągniętaByle Ją tylko Dobawić1 punkt
-
nie jest tak nie jest tak, że gdy zamknę oczy przestaję widzieć ani tak, że gdy oderwę dłoń od twojej skóry przestaję czuć ani też tak, że gdy wychodzę z domu nie pamiętam twojego zapachu nie słyszę głosu, nie pamiętam słów, nie czuję smaku potu na twojej skórze albo woni perfum które nosisz, ani napięcia mięśni gdy się poruszasz nawet jeśli stracę wszystkie swoje zmysły zostaniesz mi w głowie cały ty znam wszystkie zakamarki twojego ciała wniknąłeś mi pod skórę, gdzie się mieszczę ja a teraz jeszcze też ty jednym delikatnym muśnięciem kiedy się dotykam uaktywniam mapę całego ciebie nie jest wcale tak, że będziesz mógł odejść bez śladu -Marcin Wierzba Muchas gracjas* Muchas gracjas przyjacielu tak mi smutno jest bez ciebie tak mi źle słowa więdną jak goździki nocą ścięte rozrzucone beznamiętnie byle gdzie Muchas gracjas przyjacielu mam nadzieję tam gdzie jesteś masz znajomych nawet wielu i nie nudzisz bez nas się Muchas gracjas przyjacielu może kiedyś się spotkamy kto to wie pomilczymy w rajskim barze przy browarze wypalimy paczkę fajek może dwie *wierszyk z dedykacją dla Marcina. Marcin uwielbiał język hiszpański-ja, niestety, znam z hiszpańskiego tylko tyle.1 punkt
-
Stojąc tu na deszczu Moknę Chłód przenika mnie od środka Czuję przyjemne łaskotanie Po nagiej skórze toczy się Kropla Wody, życiodajnej cieczy Nareszcie Wolny od pożądania Tylko plusk wody Jednostajny szum Zalewa mi myśli I wyobrażenia O przeszło... przyszło... poszłości. Czuję pod nogami Twardy grunt bagna Z wolna wsysa mnie Do wewnątrz Warszawa, 1 XII 20211 punkt
-
STAN WYBIÓRCZY W mnogości wszelakiej informacji trudno jest nie przyznać temu racji, bez żenady i konsternacji, że wzrost umysłowej elewacji, może być przyczyną cielesnej degradacji. Gdy umysł wznosi się na szczyty poznania, pozostawia coraz mniej czasu na cielesne zmagania. Następuje tak zwany stan wybiórczy, umysł się rozrasta, a ciało się kurczy. Powyższe słowa zostały napisane na przysłowiowym kolanie, a więc rymowanego czytania życzę wam drodzy panowie i miłe panie.1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne