Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 21.10.2021 w Odpowiedzi

  1. jestem głupim bo ciągle wierzę w drugiego człowieka mimo że zawiodłem się na nim nie jeden raz jestem dobrym wielu tak mówi mimo że zdarzało mi się gubić rozsądek być bardzo nie miłym jestem w poważnym wieku a mimo to gapię się na zgrabne dziewczyny oblizuje się jestem wariatem który kłania sie drzewom oraz tęczy nie boje się wiatru ani grzechu jestem zwykłym zwariowanym człowiekiem który w tłumie umie się odnaleźć mimo że wokoło wiele cieni jestem kimś kogo sam lubię nie wstydzę się siebie mimo że czasami mam trudne horyzonty
    6 punktów
  2. dywan czy widziałaś kiedy taki dywan rzadki jaki tworzą opadłe z zwiędłych kwiatów płatki? ................... to po takim kobiercu orszak czarnych mrówek czyni martwej liszce dostatni pochówek widziałam... – najpiękniej on wygląda pod różanym krzewem z mrówkami co to liszkę chowają ze śpiewem. pszczoły czy słyszałaś w ogrodzie pod cudowna lipą jak pszczoły miód zbierają całą swą ekipą? ....................... brzęczą i śpiewają najpiękniej na świecie mądrze oblatując delikatne kwiecie słyszałam.... – jak rój ich cały śpiewa mi nad głową i zdawało mi się żem jest ich... królową kwiaty pola i łąki a wdychałaś wiatr od pola, co niesie te wonie rzepaku, łubinu aż pulsują skronie nie mocne są a mdlące, jak zapach kochania co zostaje w pościeli do samego rana? ..................... ten powiew – z nad pola, lasu, rzeki czy jeziora co zapach cudowny niesie, między domy letniego wieczora tak, czułam... – z oddechem do serca wpływały te wonie a dreszcz biegł przez trzewia, piersi oraz dłonie do modlitwy złożone w podzięce za wiatr... który może tak pachnieć — tak pięknie jak świat.
    4 punkty
  3. *** (Ten nasz zwyczajny...) Ten nasz zwyczajny trud i znój, co dzień, co noc, co liść. Za oknem szara kość, szyk; chleb powszedni, oligoceńskiej wody łyk versus uniwersum. Ten nasz niedzielny z haftem kaszubskim biały obrus na stole. Żono, ty mi świadkiem, na parapecie krople deszczu skwierczą niczym skwarki dzisiaj na patelni. Skwierczy elektryczność, świeczka do kolacji skwierczy (o occie o occie nie wspomnę. Nie wypada). Aromat kawy, papieros, wiersz na drogę. Przed Bogiem ukłon pośmiertny. Zapytany - synu, czego tobie brakuje tutaj w niebie. Bez zająknięcia odpowiem - - Ojcze, smaku domowych kartofli. Wrocław, październik. 2021.
    3 punkty
  4. Sarmata zwiedzając Paryż używał słówka azaliż. Gdy przez niektóre damy bywał źle odczytany wpadał w języka paraliż.
    3 punkty
  5. Winem upite myśli i słowa. Szczęściem pijane oczy. I niebo które trzymasz w dłoniach. Miękkie miłości obłoki. Nietrzeźwy świat rozkoszy Kwitnące ogrody Twojej urody Czar nocy jak staw to Twoje oczy A w nim milion gwiazd na tafli wody I mam je teraz na wyciągnięcie dłoni Nietrzeźwy świat, nietrzeźwy ja, nietrzeźwy pasikonik Zwiedzając ogrody, wpadł do stawu zapatrzony Utopił się w Księżycu, cóż mu po życiu?
    3 punkty
  6. Nie rozsypuj słów Na rozstaju Których nie pozbieram Nie ubieraj się W wyjściowy garnitur Kiedy pragniesz zostać Fotografii z albumu Nie wyrywaj To nic, że wyblakła Nie pytaj Kiedy myśl uwięziona Wyciąga dłoń Chwil nie marnuj Upuszczonych groszy Po które nie warto się schylać Nie cudzołóż myśli Nasze ciała jeszcze splecione Nie ostygły
    2 punkty
  7. mknął polną drogą pośród łanów zbóż w złotym słońcu pełni lata nasze lśniące pszeniczne włosy rozwiewał ciepły wiatr wewnątrz przejrzystego powietrza moje i twoje radosne błękitne oczy i serca jak maki żywoczerwone łączyły ziemię i niebo miłością tak było przyszła jesień zima motocykl utknął w garażu pokrył się kurzem zszarzał zmatowiał umilkł i znieruchomiał a następnego roku został sprzedany
    2 punkty
  8. gwint-usta jak pocałunki po przemglone łazy i kaczeńce słoneczne zagóry piszę do ciebie z pierwszego snu czasem ścigana dennicą o trzeciej w nocy chyba nie wiem co się dzieje znowu środa to już połowa soboty i wiatrem zimnym brzemienny kalendarz piec między targiem dziennym i nocnym a ja płaczę twoje wiersze bo krwią wypełniają ciała jamiste przypominając na sznurach czystych sumień nie mam miejsca gdyby testosteron nie był zwietrzałym estrogenem może dałby nam cień szansy
    2 punkty
  9. Za oknem wschodzi już deszcz,to jeszcze nie mróz, nie śniegjednak horyzont już nas woła zza rynien.Temperatura spada proporcjonalnie,do stopnia zastygania ulicznych świateł .Czerwone.Żółte.Zielone, więc wbiegam na jezdnię i rysuję na niejzebrę dla ciebie.Latarnie przy chodniku zmieniam w te morskie,a do środka każdej chowam gwiazdę,zamknięta w daszku z dłoni, jakbym odpalał papierosa.Nie zgaśnie, choćbyś nie wiem jak się starała.A potem siadam na krawężnikuI podsuwam kolana pod samą brodę.Z cyklu: Karma.Niedźwiedź.Wciąż wrzesień
    2 punkty
  10. Ogród mam piękny, roześmiany. Moją miłosną muzą jesteś ty. A kiedy znów się w nim spotkamy. Rozkosz popłynie zamiast krwi.
    2 punkty
  11. Laj... la la laj... la la la li li la laj... taka potrzeba, taki ruch... byle się okręcić, byle zafalować w rytm zawirowań się wbić, jak w starą sukienkę, która pozostała gdzieś w pamięci. Kolor zamglony, nagle wyostrzył się jak sztylet. Nie, to tylko nóż do krojenia warzyw. Pach, pach... seler, por, pietruszka... ta ra ra ra ram pam... ta ra ram... Coś mi się nuci w głowie tak głośno i uparcie, że w środku tańczę, choć z wierzchu nakładam fartuszek, żeby tego w środku nie pobrudzić, nie przepocić, nie przewrócić, nie oddać byle czemu, byle było, byle sobie wyglądało? Wygodnie mi dziś z zupą jarzynową, wygodnie kiedy poruszam się w takt... laj... la la laj... la la li li la laj... wygodnie mi ze sobą, wygodniej co marchewkę, co kaszę, co łaska mi świecie daj, bym się w tym utuliła pod obiad, pod tę ucztę dla ciała, którą mi serwuje melodia w głowie. Robocze moje ubranie, moją wygodę tak łatwo przybieram stanem zasłuchania, stanem euforii nieplanowanej dzisiaj wcale... stanem najwyższej jakości, nie dla oczu, nie dla zbytku... ale dla mnie. Wyglądam teraz jak ktoś, kto właśnie zdał sobie sprawę z tego, że może być szczęśliwy w tym świecie, całkiem szczęśliwy. Wyglądam tak pięknie... kiedy jem zupę jarzynową.
    2 punkty
  12. jak mało potrzeba myśli żeby stworzyć smutny byt człowieka niechciany ot byle jeden wers pokazać pociągnięcie pędzla wzruszyć czy złej intencji umrzeć
    2 punkty
  13. Spytał adiunkt studentkę, czy wie, co oznacza skrót RWPG ? Rzekła: Panie adiunkcie, fioła mam na tym punkcie, a najbardziej mnie kręci punkt G!
    2 punkty
  14. Porzuć rzeczywistość, żyj w imaginacji, poczuj idealizm i jego oblicze. Wiem co w odpowiedzi przed lustrem usłyszę, w zaciszu domowym, posmutniał grzech rajski. Przymierze z rozsądkiem zawrzyj erudyto, nie głoś ponad miarę - ale, albo, chyba. Pewność rodzi siłę, mówi ci to skryba... ... co wiele zaorał - zawsze ab initio. Prawdą zasiej grunty co zrodzą przybytek, podzielisz się dobrem jak wyrośnie więcej. A strapionemu... pomóż, niech powstanie z klęczek, zabłysną w mig znowu, mgłą oczy zakryte. Stetryczałe serce zamknięte w skorupie, kręci się jak ziemia wokół własnej osi. Wygoda - hamulcem, nikogo nie prosi, do tańca jedności zaproś homo ludens. Człowiek, człowiekowi, sobie przy okazji, charaktery boskie zawite w złotogłów. Jedyny rozumny a na krzywdę ogłuchł, zabieram na wieczność... stały list żelazny. "Stworzył więc Bóg człowieka na obraz swój, stworzył go na swoje własne podobieństwo." - Księga rodzaju - 1,27.
    1 punkt
  15. ostatnio własnymi dłońmi kawałek po kawałku sklejając rozbity wazon naprawiałam swoje serce dociskałam skorupy jak najbliżej oryginału jednak nie za ciasno by spoiwo honorowało rysy pora włożyć kwiaty
    1 punkt
  16. Zona medialnej poprawności cenzura, która pisze prawdę i historię od początku gdzie wypróżnione zostały liberalne wolności ostały się jej nagie szkielety Zabili i obdarli ze skóry Władza medialnej oligarchii opresją unieważnienia i wykluczenia Kultura w sidłach ideologii liberalna dewocja bigoteria progresu kto myśli inaczej jest chory terapia ostracyzmu Doskonały niewolnik kocha swą niewolę lubi mieszkać w domach ze szkła ssać miodną pierś na kredyt wychowani przez manipulację w estetyce promocji i rat zero złotych spowiadamy się ułudzie Wirtualne sacrum inkwizycja oburzenia tworzy świat nowych barbarzyńców Prywatyzowanie wolności słowa przez medialnych despotów ministerstwo prawdy pod adresem www i tagiem polityka unieważnianie w cyfrowym świecie jak z retuszowanych starych fotografii z których znikali martwi towarzysze Paradoks i apostołowie liberalnego cynizmu zetrą na jałowy pył myśl wyzwoloną z adoracji ich świata Kult utracjuszostwa wygłasza gładkie formułki i natchnione creda wokół pustej celebry pięknie brzmiących idei i obcesowej ignorancji Wolność to prawo do mówienia nawet jeśli ktoś nie chce tego słyszeć kto nie chce słyszeć to niech zasłoni swe uszy nie nie knebluje mi usta brudnymi rękoma Wyzwolenie przez zniewolenie to ewangeliczne przesłanie oddaj wszystko a my damy ci więcej najwięcej tego co najmniej potrzebujesz Ucieczka potem obława gonitwa po ścieżkach zagubienia bezwolność jako wypluty ogryzek świata pozbawionego wolności który jest wyborem ale i decydowaniem możesz wybrać lecz nie zdecydujesz co ci wybrać wolno to wymaga odpowiedzialności poświęcenia ryzyka winy a tych słów się nie lubi ich artykulacji się unika
    1 punkt
  17. nadal bolisz nasza córka na linii włosów pachnie tobą próbowałam potem umierać gdy na zakręcie boczny podmuch zmiótł motocyklistę i moje serce siadam pod drzewem kora nie bliźni tym bardziej ja ciągle mnie bolisz od wnętrza twarzoczaszki po prawy oczodół to już nie są łzy palcami dotykam drzewa duszy
    1 punkt
  18. Tak kochanie Niech Ci będzie Jestem w błędzie Przecież wiesz że Kocham jędze
    1 punkt
  19. Spacer w ciemności bez Ciebie, jest przerażająco mroczny. Wesele dla nicości. Welon, kto go złapie? Chyba nikt nie chce... Tylko, że nicość podarowała go w podzięce. Upatrzyła sobie bladą postać w tłumie ruin, ostatnie światło tlące się wśród szarad z ludzi. Proszę więc, pospiesz się. Pospiesz.... autor wiersza: a-b
    1 punkt
  20. chodźmy dopóki możemy posłuchać śpiewu ptaków słów słowika chodźmy nad rzekę popluskać się w migotliwym świetle zachodzącego słońca chodźmy za rękę dotykając siebie czule szepcząc do ucha miłosny wiersz dopóki nas nie zhakowano chodźmy do lasu do łąk byle dalej stąd
    1 punkt
  21. Uciekłem z szuflady, gdzie jak w bursztynie owady na amen zamarli ci pozornie normalni. Od iluzji wolności i od bylejakości, od marzeń bezsennych i myśli natrętnych. Uszedłem z pułapki kochanki - wariatki I z uczyć obławy wyszedłem bezkrwawy. Lecz ciągle ktoś goni i bat trzyma w dłoni. I zawsze za sobą widzę twarz, tak bardzo znajomą.
    1 punkt
  22. -Mistrzu, ksiądz każe wszystkich, w tym wrogów miłować? -Tak, po bitwy wygraniu trzeba się stosować, bo jeśli waćpan zechcesz poznać moje zdanie, na wszystko czas i pora, w tym na miłowanie.
    1 punkt
  23. wróbel sobie kuka wreszcie jest mutantem i dlatego kuka wesolutko właśnie ku kuk ku kuk fajnie mi spoko brzmi już nie muszę wciąż powtarzać badziewiastych świr świr świr
    1 punkt
  24. Zatańcz ze mną jeszcze raz! Wsłuchaj się w serc naszych bicie, wsłuchaj się też w moje myśli, jest w nich Ciebie obficie. Zatańcz ze mną jeszcze raz! Zrozum krople na mej skroni, zrozum również w jaki sposób, dotykam twej dłoni. Zatańcz ze mną jeszcze raz! Zobacz mnie wśród swoich, zobacz także w oczach mych to, co widzę w Twoich.
    1 punkt
  25. Jasne :), tak jak jest jest po Twojemu :)
    1 punkt
  26. @WarszawiAnka O ci zarazo dam ruda dur ma, doza raz i co? (palindrom) Umiar gra im; o, Daniel klei, na domiar gra i mu.
    1 punkt
  27. …jest w tym wszystkim zawarta – jakaś ulotna, niedościgniona rzecz, w tym nagłym zmaterializowaniu się na krawędzi rozpędzonej strugi światła, która w wyniku działania dziwnej syntezy pojawia się w jakiś niewytłumaczalny, magiczny sposób – w każdym miejscu i nigdzie, bądź gdziekolwiek, tuż obok, blisko, bliżej – i jeszcze dalej, bądź poza zasięgiem jakiegokolwiek widzenia albo w widzeniu, tym właśnie widzeniu, który jest jedynie zlepkiem kłębiących się, nieostrych wyobrażeń, albo tworzy się jedynie w jakimś innym kształcie, w jakiejś zupełnie innej czasoprzestrzeni, której struktura i forma odradzają się za każdym razem, ponieważ oślepiające, migoczące refleksy na rozszerzających się nieustannie, jakby wodnych kręgach, są tak naprawdę mikro-sekundowymi rozbłyskami na wyimaginowanej, zmarszczonej tafli jeziora, rozbłyskami pulsującej w krótkich odstępach czasu już dawno umarłej gwiazdy, lecz wciąż wyrzucającej w konwulsyjnych skurczach pradawne molekuły ze swojego ściśniętego do granic możliwości wnętrza, aby te, niczym meandrujące iskry, mogły wystrzelić przed siebie w całkowitej ciszy, w takiej ciszy, w której nie słyszy się już nawet słonecznego wiatru, bądź wydłużającej się w oddali cienistości wszechświata, którą, gdyby można było usłyszeć, to szumiałaby tak, jak szumią fale nacierające na piaszczysty brzeg, fale wzburzonego oceanu ze spienionymi, białymi pasmami, niosącymi intensywny zapach soli w chłodnym podmuchu rześkiego powietrza, bądź tak, jak szumią rozpędzone cząsteczki eteru, co przenikają obracające się powoli czasze i rozgałęzienia anten, i w których szum można by było się wsłuchać, przeprowadzając przy tym swoiste – Wielkie Misterium – przykładając ucho do membrany głośnika, próbując w całkowitym skupieniu odszyfrowywać tajemniczy szeleszcząco-chropowaty przekaz od nieznanych nadawców, oddalonych o dziesiątki, setki, tysiące, miliony, czy może nawet miliardy lat świetlnych, bądź nic nie próbować, tylko zagłębiać się w jednostajne echo wszelkiego stworzenia sprzed całych eonów, echo mikrofalowego promieniowania tła, które powstało, powstaje i będzie zawsze powstawać w niewyobrażalnym blasku, porównywalnym jedynie z jasnością spojrzenia istoty z niego właśnie zrodzonej albo nim właśnie będącej od zarania dziejów, istoty przedwiecznej, której nie ima się jakakolwiek forma znanego, mierzalnego czasu, ponieważ to właśnie ona stworzyła, tworzy i tworzyć będzie zapętlającą się wciąż nad-przestrzeń, w której zatopione są niezliczone, rozmaite wszechświaty, przypominające z tej perspektywy rosnące i pękające na przemian bąble w gotującym się wrzątku nieustannego cyklu narodzin i śmierci, istoty, która może stać się w każdej chwili nieskończenie małym, niemalże niewidzialnym, bądź niezwykle jaskrawym, kłującym punktem albo naraz straszliwym żarem Wielkiego Wybuchu z jeszcze straszliwszym natężeniem światła, istoty, która nie dąży już do niczego, ponieważ nie ma już do czego dążyć, która ma skoncentrowaną w sobie całość poznania, która nie odczuwa nadziei, strachu ani bezsilności, i w ogóle niczego nie odczuwa, poza absolutną obojętnością, która może jednocześnie być albo nie być i która może wszystko unicestwić w mgnieniu oka, albo stworzyć w tym samym mgnieniu coś całkowicie innego, odmiennego od tego co jest teraz i tak niepodobnego, pod każdym względem obcego, nonsensownego, abstrakcyjnego, niedorzecznego, absurdalnego, groteskowego… i to wszystko właśnie się znowu staje, pędząc bezustannie na krawędzi świetlistej fali, tej właśnie fali, co wytryskuje z każdej rzeczy w złączeniu i z osobna, i nabiera rozpędu ten świetlisty potok, i nabiera częstotliwości rozedrgań, i czegokolwiek, co tylko może się stać na samym, powtarzanym nie wiadomo ile razy początku, i powoli stygnie, pozostawiając po sobie scalające się, skupiające się w grawitacyjnym uścisku rzeczy, które wirują wokół własnej osi i wokół czegoś większego, i jeszcze bardziej masywnego, i powstaje zaczyn, z którego z kolei wykształca się niebo, ziemia, powietrze, woda… i cały ten świat – przeznaczony dla kosmicznych Amundsenów, którzy teraz, po miliardach lat ewolucji, są w stanie wyłowić nawet najmniejsze zniekształcenia w odbieranym i wzmacnianym przez gigantyczne radio monotonnym szumie, i chcą wciąż więcej zrozumieć, ale już przy pomocy coraz to bardziej skomplikowanych, matematyczno-fizycznych wzorów, dążąc nieodparcie do znalezienia jakiegokolwiek śladu owego, rozgorzałego spojrzenia, próbując nawiązać korespondencję z wymykającym się wciąż wszelkim prawidłom, niedoścignionym od zawsze światłem, wysyłając ku niemu zaszyfrowaną wiadomość, zamkniętą we wnętrzu złotego, lśniącego odbitym blaskiem dalekich gwiazd, uskrzydlonego – posłańca-cherubina, wodząc za nim uważnie oczami teleskopów, których wzmocniony wzrok przeszywa drżące od zimnego wiatru pęki atmosfer, straszliwy mróz próżni wszechświata, pierścienie gazowych olbrzymów, rozproszone warkocze komet… patrząc – jak ten wytwór laboratorium człowieka – zagłębia się coraz bardziej w przeszłość, żeglując coraz szybciej, aż do całkowitego zaniku wszelkiego kształtu, aż do całkowitego zaniku wszelkiego czasu… (Włodzimierz Zastawniak, 2017-04-05)
    1 punkt
  28. @R.Loba fajnie - powiem to zepsutym dvd i zaginionym piosenkom :( szkoda że pamięć taka zawodna :( ale... może lepszy program coś poradzi? ciężko pisać w dawnym duchu nowe piosenki... ale staram się odzyskać i przypomnieć to co napisałem, choć pamięć płata figle... ostatnio zamieściłem w warsztacie wersję odzyskaną "Dziewczynki ze strzelbą" i tą co sobie przypomniałem - przepaści nie ma, ale różnica jest :)
    1 punkt
  29. @Antoine W Bierz się do roboty. Fani ? czekają na następne ,przekazuję Tobie pozdrowienia "Fajne ☺️Oby tak dalej. Pozdrowienia dla Ciebie i Antoine.W ?" to komentarz do Niby piosenki
    1 punkt
  30. Jak pachnie śmierć? Często śmierć pachnie łzami. Czasami pachnie spokojem lub wdzięcznością. Śmierć może pachnieć smutkiem i żalem bliskich nam osób. Moja śmierć będzie pachnieć łzami nie ich a moimi. Moja śmierć będzie pachnieć goryczą i cierpieniem nie ich a moim. Ja nie będę czuć zapachu. Moja śmierć będzie dla mnie bez wyrazu. Nie będzie ona dla mnie smutkiem i cierpieniem a uwolnieniem od wszelkich spraw ludzkich i fałszywości tego świata. Ale te zapachy przeminą a razem z nimi przeminie pamięć. Wtedy znów poczuję bardzo dobrze znany mi zapach. Zapach samotności.
    1 punkt
  31. @iwonaroma Hej, wiesz przemyślę. Różnie na tę propozycję można spojrzeć. Chyba jednak na razie zostawię jak jest, chciałem chyba w tym tekście powiedzieć ciut więcej :)) Bardzo lubię prozę, mam nadzieję napisać jakiś jej fragment niebawem :))
    1 punkt
  32. Nie tak miał wyglądać ten wieczór ubrać się miałam w perfumy miał być makijaż w kolorze uśmiechu zrobiony nie tak miał wyglądać ten wieczór mieliśmy jeść winogrona uczesać włosy w zalotne oddanie miałam nie tak miała ta noc wyglądać
    1 punkt
  33. Miłośnik kosmosu z samiutkich Samosięk, tak bawił rozmową swą znajomą Tosię: bałagan na niebie, co dzieje się, nie wiem, i w ogóle sensacji mam po dziurki w nosie.
    1 punkt
  34. Pomysł fajny :) Można by opuścić dwie ostatnie strofy a w trzeciej zakończyłabym na - spokój. Ale Ty masz zamiłowanie do prozy? :) więc trzeba też napisać list :);)
    1 punkt
  35. @Leszczym :) dzięki
    1 punkt
  36. a jeden z nich pływał na wznak, bo się nawalił
    1 punkt
  37. A I NA ŁOŻU DAŁA IM RUDA DUR. MIAŁA DUŻO ŁANIA. ULE I NADAŁA MU. RUDA A-DUR UMIAŁA, DANIELU.
    1 punkt
  38. 1 punkt
  39. Dziwna to była letnia przygoda ja stary ramol dziewczyna młoda lecz przypadliśmy sobie do gustu ja pod urokiem jej super biustu ona z powodu mego portfela po paru chwilach już się ośmiela zaproponować mi w bistro drinka więc pomyślałem skoro rodzinka nie ma nade mną pieczy, podglądu więc Wysokiego proszę ja Sądu zrzuciłem pęta tudzież okowy dałem się uwieść do jej alkowy. Mało powiedzieć, że noc upojna bo ona była aż nazbyt hojna lecz proszę Sądu nie wiem, dlaczego nad ranem wyszła, potem z kolegą wróciła biorąc moje pieniądze za to, że moje najdziksze żądze przez noc spełniała, więc się należy ten marny tysiąc, co obok leży lecz to nie koniec mojej udręki bo wpadła żona i to z jej ręki dostałem manto i zażądała żeby Sędzina nam rozwód dała. Piękny początek, aura radosna gdyby nie moja żona zazdrosna niech Sąd ją skaże za to wtargnięcie a dodatkowo i za kopnięcie, które odczuwał będę z pół roku bo mnie kopała w to, co mam w kroku więc dzisiaj, jako poszkodowany żądam dla żony choćby nagany za ból i moje upokorzenie bo co ja teraz powiem mej wenie że jej nie mogę prosić do łóżka bo jądra puste niczym wydmuszka?
    1 punkt
  40. W letargu kołysań krzyża Zachwycam się ścianami bez krzyży Dziś tak odświętnie, bez kazania. Czarne świece płoną, tęcza sen mży Bez odpowiedzi, bez nagłego pytania Budować idziesz żywot tu w ruinach Gdzie kamienie droższe od serca Marzysz o domu, marzysz o snach Wyjściu z cierniowej korony korca A krzyże biją po głowie świętością Modlitwy zapraszają naszą ciemność Do tańca w ogniu świecy z innością Innością co cmentarna jak ta kość Zbudujesz chore ściany od pustki Nalejesz z pustego dzbana wody Bez myśli starej, bez snu czystki Dążysz do deszczu, woli pogody Powiesiłem Krzyż z całunem dnia Gdy wahania woli są mi smutkiem Deszczem do podlania wiary pnia I modle się zawsze serca skutkiem Autor: Dawid Rzeszutek
    1 punkt
  41. Starą babę bolała stopa, lewa stopa. Co w tej stopie ją bolało tego nie wiedziała stara baba. Nie wiedział również lekarz. Postanowiła coś z tym problemem zrobić. Pierwsza myśl jaka przyszła jej do głowy była taka, że kupi sobie wygodne buty. Pierwsza myśl-dobra myśl. Pojechała zatem do sklepu. W sklepie z głośników płynęła spokojna muzyka. Jasne, ciepłe światło eksponowało buty ustawione na półkach. Sympatyczna, młoda ekspedientka, z urzekającym uśmiechem, zajęła się klientką. Zaprowadziła ją pod regał, na którym stały same wygodne buty. Stara baba rozpoczęła przeglądanie i przymierzanie tych butów. Kiedy sięgnęła po pierwszą parę zauważyła, że kilka półek dalej, na najwyższym regale, stoją czerwone szpilki ze złotym obcasem. Stoją i uśmiechają się do niej zalotnie, połyskują złotym obcasem, uwodzą ją, kokietują. Serce starej baby niespokojnie zadrżało. Widok tych butów był jak grom z jasnego nieba. Przypomniała sobie swoją młodość, tańce do białego rana, pierwsze pocałunki, miłości. Już chciała iść w ich stronę, ale ból w lewej stopie przypomniał jej, po co tutaj przyszła. Westchnęła z rozrzewnieniem i przystąpiła do mierzenia wygodnych butów. Po kilku próbach dopasowania butów podjęła decyzję. Zapłaciła za zakupy i wróciła do domu. Po otwarciu drzwi przywitał ją mruczeniem koci kot Pazurek. Cieszył się z jej powrotu, wyginał grzbiet i głaskał o nogi. Stara baba postawiła pudełko z butami na stole. Po krótkiej chwili wahania zdjęła z niego wieczko i wyjęła buty. Stały przed nią piękne, czerwone szpilki ze złotym obcasem. -Jutro jadę kupić kolorową spódniczkę. Będzie pasować do tych czerwonych szpilek- powiedziała do kota Pazurka.
    1 punkt
  42. podróż wiem że nigdzie stąd nie wypłynę, tylko czasami inscenizuję podróże te palcem po mapie z kubkiem kawy. w fusach brazyliany z monte alegre josé myślał o gringo kawy ziarnka zrywając malutki chleb, gdy słońce prażyło on wypacał siódme poty mnie przeklinał, bo jak to jest tym więcej zbierać tym mniej mieć. wróżyłem tak przedśmiertnie chcąc zaprosić ciebie do pijalni kawy na rogu - pożegnania z afryką, jesteś kobietą o stu twarzach jak meryl streep. wzdłuż fasad jak mgiełka unosi się zapach kawy, aromatem wirując setką gatunków stara florencja pachnie ponoć podobnie o świcie, wiem to od pana pułki co utracił pomysły. wyznanie tak jak to że kocham się w tobie od dziecka nieśmiele rumiano czule, to psychodrama by nie zwariować. ogień, dym widoczny w dzień, a nocą płomień, ty biały kot ja czarny. połowa pół dwie połowy jedna całość dzikie zwierzątka, najgłębsze ukryte z oczu wyczytasz znakiem dymu run upadku arkony. 2003
    1 punkt
  43. za fundamentem racji czeka czas tak przewidywalny że strach uciekać poprzez piorunochrony na wypatroszonych kamieniach dorosły Bóg wciąż się bawi w udawany szkopuł wiatr który wspina po żebrach macierzystego folwarku znów oswajasz swoje dziecięctwo choć wiesz udajesz dorosłego nie myśl że sprawozdania są kolcem w desce twojego szafotu kiedy czas zawali się pod naszymi krokami pokonamy pokorę wiodącą ku ptasim balladom pozostał mi haust życiodajnego relanium ostatni kadłub nie bój się krzywo przyszytego uśmiechu nikt nie zauważy różnicy *** Przy okazji zapraszam: https://ridero.eu/pl/books/wysypisko_ludzi/
    1 punkt
  44. Jak dobrze, że wazon okazał się.. niejednorazowy .. treść niby banalna, ale otuliłaś myśli ciekawym wtrętem o spoiwie i rysach, no i końcowe... "pora włożyć kwiaty"... w tym wersie mieści się naprawdę sporo. Krótko i z przekazem, GrumpyElf. Pozdrawiam.
    1 punkt
  45. @dach Hej. To, co dla Ciebie jest wydumaną historią, w japońskiej tradycji nazywa się kintsugi i istnieje od wielu wieków. Jest to sztuka naprawy złamanej ceramiki złotym proszkiem, by uwydatnić kruchość, ale i siłę przedmiotów. By z blizn wydobyć drugie życie. Co więcej, wiążą z tym funkcje terapeutyczne. Miałam przyjemność brać udział w kintsugi przeprowadzanej przez moich japońskich przyajciół. POZDRAWIAM.
    1 punkt
  46. Zostało nam się ... nas tyle, że nie wystarczy. Nawet dla nas obojga. Jeśli masz dzisiaj czas, to możesz przejść przeze mnie piechotą A jeśli się spieszysz, to musisz ... Objawić świt nad wyschniętym morzem, przynieść klejnot z ruin ...: łóżka z baldachimem, w którym nie robiliśmy nic poza miłością Modlitwy i odkupienia, jałmużny i pokuta Ilu idących wzdłuż ulic uprawia ten rodzaj miłości? Nigdy nie byłam na randce. Zawsze włamywałam się do cudzych domów Dziewczynka z zapałkami, w środku dnia, w trzydziestostopniowym upale Mimo to ... Kochałam tamte jesienie i zimy Wszystko było świeższe i młodsze Nawet psalmy i święci. Nie wszyscy święci, "tacy święci ..." A garnki lepią! Ja też ulepiłam jeden: gotuje się we mnie. (To sztuka!) Chcę zwiedzać nowe miasta, wbijać stemple wszystkich archipelagów, gdzie spotykam ludzi bez wyrzutów, bez winy Z uśmiechem zakładam kalosze ... Niby kosmos, a pada! Że zmęczenia ciągłym lotem wokół tej dziwki ziemi Zaloty, adoracja, a jeszcze nikt im nie pobłogosławił chlebem i solą Meteory uciekają w popłochu, woalka ozonu topi się w oceanach pożarów, płonie - falami potopu Kilka miliardów ludzi stoi w bezkresnym otępieniu ... Jezu! "Chciałbym ich poznać" "Nie, proszę, nie rób tego!" Tłusty wiek, pączki z węgla, ołowiu i chińskiego plastiku Nocami przygarniamy się - samotność też chce mieć dach nad głową. W telewizji słychać szelest wykrochmalonych prześcieradeł Brak nas - w nadmiarze. Dziwne ... Szukaj! W butelce szare komórki Zalewają robaka Czerwony skarabeusz wskazuje na mnie palcem Mam wyjść? Boże! Przepuść ... mnie Wieczność przecież nie może trwać wiecznie, a rozpoczynamy ją - rodząc się i żyjąc Ciasne drzwi. Zmęczeni, czekamy w papuciach na orzeczenie o niezdolności do wiary i miłości O, jest listonosz! "Ma Pani coś dla mnie ...?"
    1 punkt
  47. Ma sęp ud! Władek... E, dał w dupę sam
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...