Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
🎄 Wesołych świąt życzy poezja.org 🎄

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 12.09.2021 w Odpowiedzi

  1. Stąpamy wąską ścieżynką, pośród wysokich paproci; sosny szumią nad głową, a ponad... słońce się złoci. Wzdłuż duktu zdroik się wije, pluszcze kaskada maleńka; wokoło natura gór żyje, i szemrze źródlana piosenka. Ze skalnej półki strumieniem wybija w niewielki wodospad; na dno opada kamienne - plusk wody jeszcze pozostał. Nabrzeżna plaża - muszelka, dość miejsca, by iść po piasku. Koryta dno twarde, kamienne - pośpiesznie fala pogłaszcze. Faluje w jej lustrze odbicie - na chwilę zanurzam swe dłonie; zachowam kadr pieczołowicie, nim widok niepamięć pochłonie. Czas wracać, a dzień szybko mija; wpisuję obrazy w pamięci - szkic miejsc, skąd źródełko wybija. Czy znów do wyprawy zachęci?
    7 punktów
  2. Bez zaproszenia z mroku wychodzą, snom nadejść złośliwie nie dają; zwycięskie macki nad smętnym ciałem ponownie rozpościerają.... W drwiącym chichocie gniewnego losu myśli wciąż rozedrgane, liczą minuty, liczą godziny w księżyca blasku skąpane.... bez zaproszenia wciąż przybywają koszmary nocy niechciane; trudno uwierzyć, że płynie czas; i wkrótce nadejdzie poranek.... Wychodzą z mroku myśli splątane wytchnienia duszy nie dają, senne marzenia tak upragnione skutecznie wciąż przepędzają....
    4 punkty
  3. - Jutro nie wrócę do domu. - Umrzesz? - Jeszcze nie wiem. - Rzucę w ciebie horyzontem, osłabię cię - z całej siły Zapragnę. Odszukać cię w wykolejonym metrze samotności w gąszczu ... pustyni przeludnionych miast Zemścić się, ukarać Za to ... ? głupie pytanie. Z dużej litery "Umrzesz?" Wrócisz do domu. Nieżywy. Koma. Ze szczęścia i z odwagi. Czasem też warto upomnieć się o kropkę "Żyj." Tylko przez jakie "ż"? Żałosne.
    4 punkty
  4. Elegancka dama, prześlicznie odziana, życiodajne stopy chętnie moczy w wodzie. Wiosną ubiera gustowną ciemną zieleń, szeleści bogactwem fałd, zakładek, falbanek. Świat umajony przepychem barwnych kwiatów, kusi do zmiany stroju. Czarujące piękno białe bukieciki kwiatków wnet przypina, o przyszłości myśląc w ich ukształtowaniu. Słońce przygrzewa, w krąg buczą miodnice, pocałunki wiatru tajemnicę ukryją: dom śpiewaka pośród obfitej zieleni. Szarość niepozorna z operowym głosem. Nadchodzi czas i bogactwo okazuje dama, odziewa przepych czerwonych korali. Szkliste, połyskliwe, rwą urodą oczy i śmieją do słońca, karmią rozliczne ptactwo. Tańczy na wietrze w purpurowej sukni, drobne, żółte akcenty, czerwone korale. Szata wolno opada, odkrywa nagość. Godność strojna w czerwień, mróz kochankiem damy.
    3 punkty
  5. Dwie kochające się osóbki kochały się nieuświadomioną miłością Na złośliwym i nieuczuciowym rozstaju dróg poszły każde w swoją stronę Z czasem zawiązały się nowe relacje w dwa wdzięczne supełki A jak przyszło porównanie, rozeznanie i otrzeźwienie żali zrobiło się za późno Cztery serca, a nawet z czasem osiem serc - choć to szacunkowa liczba - były już gdzie indziej Wszystko tutaj jest zresztą zaledwie szacunkowe nie ma rady na realia A świat? Co ze światem? Świat nie wyglądał jak dawniej gdyż już nie mógł tak ładnie wyglądać.
    3 punkty
  6. moje ciało jest głodne muszę je nakarmić byśmy mogli się ruszać moje serce chce kochać ofiaruję mu ciebie i siebie by nas zaspokoić moja głowa jest żądna myśli, obrazów i dźwięków wkładam w nią sztukę i naukę żeby kręciły co ja mam się ze sobą... żyję na postronku człowieczeństwa
    2 punkty
  7. wiem ile za mną ale nie wiem ile przed mną dlatego szeroko otwieram noce oraz dni żyję mocno jak tylko się da podglądam sny bo wiem że umieją ziścić kolejne uśmiechy i łzy wiem ile za mną ale przed tylko przyszłe wie więc muszę czekać cierpliwy być nie bać się burz przecież po nich może być więcej udanych chwil
    2 punkty
  8. Noc zapadła, na niebie jest pełnia księżyca, panuje cisza. Moją głowę opuściły myśli. Lęk odczuwam bojąc się samotności. Darmo szukam przyjaźni. Idę przed siebie zupełnie ślepy, kamieni kaleczą moje stopy. Po co szukać szczęścia skoro odeszło. Miłość zniszczyłem. Nie rozumiem chorego bo jestem zdrowy. Tylko żądam nie dając nic w zamian. Chcę brać niech inni się trudzą. Boję się dnia, by nie widzieć swojej twarzy. Nic się nie stało, lepiej żyć w kłamie.
    2 punkty
  9. ƺ Przede mną leciała Nić... Spłodzona w nagim galopie Choć chciałbym i czasem ją skryć, To Jej z zielenią nie stopię... Ni z winem, bo za wczas je pić... ƺ Przede mną spadała Nić... Ta, która zmysły zmieniła Źle, że muszę czasem ją kryć... Bo Ona myśl mą zdobyła - Prawda, z którą nie sposób być... ƺ Przede mną leżała Nić... Lecz los zarżał, rozdał karty Choć próbuję piętno ich zmyć, Krocząc przez chłód rozpostarty, Tylko podniosłem Ją, by znów... Przede mną leciała Nić...
    2 punkty
  10. ze stóp do głowy z pospiesznego biegania ucieczek i pogoni odnajdując drogę wzwyż niektórzy dreptaniem inni lamborghini tak czy siak po wielu perypetiach utkwiliśmy. bujamy się bujamy się jest nam słodko-gorzko na rozciągniętym hamaku myśli bujamy się bujamy się bez końca tak nie mogę znudzę się i usnę czy Ktoś mnie pociągnie wyżej?
    2 punkty
  11. Mistrzu, od ponad roku, mąż mnie zaniedbuje, a że nie wiem dlaczego, mocno mnie frasuje. - Nie dam ci lepszej rady, niż z mężem rozmowa, ona ci da odpowiedź, co się za tym chowa. Może jest na coś chory, wtedy do medyka, a są na to sposoby i niesprawność znika. Często zwykłe zmęczenie także swoje robi i wieczorem sił braknie twemu małżonkowi, wtedy zaś erekcyi zdarza się niepełność, i być może chce ukryć wstydliwą bezsilność, unikając zbliżenia, bo wstyd mu za siebie. Pilnie z nim porozmawiaj, bo może w potrzebie. P.S. Ostatnio go widziałem i pasa popuścił a to nie wpływa dobrze na tężyznę kuśki.
    2 punkty
  12. Trzy tysiące serc - toż prawie miasto, jakiż to balast... odpowiedzialność. Poniosło gwarem, lecz trzeba zamknąć, przybytek liry, są sprawy... nadto. Trzy tysiące głów, patrzy w matrycę, nie ma kontaktu... wcale go nie chcą. Własna trywialność, kocha pochlebcę, jak ból uniosę - drewno zachwycę. Trzy tysiące słów, oj, chyba więcej, każde otwarte na miłość... życie. Głodne artyzmu, a nigdy syte, bo do poezji... nie trzeba święceń. Trzy tysiące piór, stalówkę goni, atrament śladem pod okiem weny. Niejednokrotnie - za dużo chcemy, nienapisany, a ubłocony. Trzy tysiące strof w rymy przycięte, nieraz oplute - klasyką zwane. Pisać nie pisać... pytam co dalej? Brak odpowiedzi - naciśnij enter. Trzy tysiące zdań, różne repliki, śmiałe, odkrywcze z czasu odarte. Tasujesz... bierzesz, ostatnią kartę, blotka - jak zawsze, kim jesteś... nikim? Trzy tysiące lat - goń Starożytność, niech pergaminy przemówią greką. Dała Safonę, Homera święcą, chłoń całym sercem sztukę antyczną. --------------------------------------- "Piękno jest otwartym listem polecającym, który z góry zdobywa dla nas serca." - Arthur Schopenhauer.
    2 punkty
  13. W labiryncie Mych spraw życiowych Zagubiłam gdzieś Klucz do wolności Zaplątałam się W tych korytarzach Co odbiciem Są moich słabości Szukam drogi Lecz czy znaleźć ją potrafię W tym chaosie codziennym Biegu życia niezmiennym Może ktoś mi pomoże Z matni tej się wydostać Z sytuacji która Nie zawsze jest prosta A jak wyjdę z ciemności Tych korytarzy pokrętnych Labirynt złudny zamknę Opuszczając jego ściany I będę cieszyć się życiem Czasem który jest mi dany
    2 punkty
  14. Cierpi na ślepotę i nadwzroczność.
    2 punkty
  15. Coś wisi w powietrzu jak popielaty włos babiego lata, smagany pierwszym zimnym wiatrem. Urwany sygnał karetki, niespokojny skowyt bezpańskiego psa, dym dogasających ognisk, kocham cię półświadomie rzucone w pustkę. Dusze cicho płaczą w zaułkach, bezdomni grają w kości ze śmiercią, obserwując świat, który odrzucił Boga. Świat, w którym znowu zaczął padać deszcz. My tańczymy w ciemnych pokojach do przerywanej krzykiem sąsiadów PJ Harvey. Chwytamy nasze zimne, fantomowe dłonie, by złapać się kolejny raz, że to tylko przestrzeń wypełniona pustką. Coś bez pytania łapie nas za gardła, które drapią, bo jest wrzesień i nie mamy już dwudziestu lat. Wiesz, w środę na przykład, wracając do domu złamałem sobie sumienie.
    2 punkty
  16. widzę deszcz ciszę w kuchni wyobrażam śmiechem dzbanuszek oznacza miskę herbaty z chlebkiem z zeszłej nocy niełatwo do ciebie podejść kotku mylę się taki słodki a może nie gotowy podrapać mnie la vie est belle przerwa to jedzenie naleśników chciałabym polizać talerz karmel polany cieniutko marzenie jak w śnie
    2 punkty
  17. Świat pojaśniał nagle bielą się zabielił Biała pani zawładnęła krajobrazem Nastał spokój zimowych chwil Mroźne prace wypełniły pejzaże Ty zimowego słuchałaś koncertu Muzyka z głośników tu na lodowisku On w rogu patrzy gorąco Twoje serce zabiło mu szybko Tańczyłaś zgrabnie ślizgałaś się w takt Tej muzyki mroźnej z głośników On patrzył stanął w ogniu świat Mróz oddech ścina westchnień bez liku On zimowego słuchał koncertu Patrzył jak sokół tak od niechcenia Gorącym wzrokiem tu na lodowisku Tu roztopiła się ziemia On patrzył ty mu tańczyłaś Świat bałamutnik dał lód za dwa grosze Zima mroziła muzyka grała Tu Biała pani do walca prosi
    2 punkty
  18. Moja poezja Przecież nie opowiem więcej, jak widok z okna mojego domu. Nie opowiem lepiej, jak stary dąb, okazały, samotny na rozdrożu dróg. Nie opowiem głośniej, jak rwący potok przebijający się przez bławe chmury. Nie wymyślę bardziej szczerej historii, jak nurt rzeki. Nie napiszę bardziej szeptem, jak poranna rosa na źdźble trawy. Przecież nie przekonam echa, w skalistych i wysokich górach. Cóż z tego, że moje dłonie splecione z młodymi pędami wierzby purpurowej. Cóż tego, że oglądam wschody i zachody słońca w każdym miejscu na ziemi. Cóż z tego, że oglądam księżyc w pełni; przypływy i odpływy oceanów, kiedy srebrna ryba odbiera mi mowę. Konstantynów Łódzki, 2021.
    1 punkt
  19. nucę ciebie na koloraturę rdzę mi kładziesz nucę ciebie kręgosłupem na kości miednicze schodzi dosięgnę na pewno mój cień tam leży rozskrzydlasz milczeniem miłość wpół do śmierci i to udawanie że tak jest dobrze noc polarna splotła mi warkocze joik przez wody płodowe krew spienił nie rozumiem nie dusza spragniona pierwotnie a wystarczy twój zapach dotyk zarostu na twarzy i koniuszek języka
    1 punkt
  20. Niechcianych miłości jest wiele, przeplatają się między sobą ślepo. Sieroty swoich własnych myśli, szukają czasem, ojca, matki. Bywają mężatkami urojonego szczęścia, takie jakby, kochanki wyobraźni. Stają się pragnieniami własnego egoizmu, dla zaspokojenia huczącej w lędźwiach dzikiej wojny. W pokoju, samotność dzierży władzę, z berłem smutku i diademem tęsknoty za czymś co nieznane. I bądź tu mądry, w tym szale. I bądź tu mądry, kiedy chcesz biec, w to nieznane. autor wiersza: Atypowa Pani
    1 punkt
  21. Majestatyczne kolumny mrocznej, tajemnej świątyni, gdzie światło z cieniem miesza szumne, strzeliste sklepienie. Mami spojrzenie i zmysły, bóstw, duchów leśnych siedziba. Znana, a tętni nieznanym, budzi obawy i lęki. Płochliwe oko chwyta ruch, czujne ucho trzask, szelesty. Pełne nieśmiertelności pnie... stajesz na progu świątyni. Przeszedłeś próbę dzielności. Złocista tarcza jaśnieje, dźwięczą rozliczne dzwoneczki przecudnych, wonnych kobierców. Puszyste wrzosową barwą, gronami kwiecia wołają, brzęczą i buczą miodnice, gromadzą plony bogate. Wzrok uspokaja, wyostrza, przepych kolorów, aromat. Uroczy szlak ze świątyni: symbolu życia na ziemi.
    1 punkt
  22. Wiesz, przychodzę czasami do twojego czasu… ― tak, tylko spojrzeć, poczuć... ― dotknąć pustki… … ogarnąć ramionami próżnię… Tęskniąc, przemykam cieniami drzew skrajem piaszczystej drogi… … nie widzę, ale wiem, że tu jesteś… Zagarnęła cię bowiem otchłań rozpaczy, jako niematerialny byt… Szeleszczą liście, źdźbła traw… … wiatr rozwiewa z poboczy złotawy pył… Migoczą dalekie łany, rozkołysane morza ― gładzone nierealną ręką… … błysk słońca w poruszanej przez nikogo szybie… ciche skrzypnięcie deski w przechylonym płocie… stuknięcie owada o blaszaną konewkę… To tędy szłaś… I podążasz wciąż… … rozwiana niewidzeniem, samotnością i ciszą… Krótkie spięcia pamięci ― odtwarzają każdy twój lekki krok, jakby na pozrywanej, prześwietlonej częściowo celuloidowej taśmie… Wszystko przeszywa ― promieniowanie czasu… … nieubłagane, nieodwracalne rozproszenie… (Włodzimierz Zastawniak, 2021-09-12)
    1 punkt
  23. * …a teraz już tylko cisza piękna i tajemnicza do tej która się zbliża ręką czoła dotyka i szepcze laurowe słowa na pocieszenie serca co się mocuje ze sobą jak włamywacz do skarbca * a kiedy ze snu powstaje szeroko otwiera oczy na trudy niepokonane o nowe siły prosi * bs 7.II. 2021
    1 punkt
  24. Zielona herbata Napiłbym się herbaty zielonej Z letejskiej wody zapomnienia Zabrałaby te lata niepamięć, amnezja… – całego istnienia… Napij się ze mną, Królowo Zielonej herbaty zapomnienia Pokocham cię znowu, jak wtedy… – od pierwszego zdumienia.
    1 punkt
  25. deszcz pada wieje wiatr daleki horyzont kusi ciszą przy drzewie zapomniana stoi samotność martwi się obok płynnie rzeka zaprasza ją do gorszego zobaczyło te obrazy przyszłe powiedziało nie nie moja samotności jutro lepsze cię obudzi będzie słońce tęcza świerszcz - ujrzysz szczerość ona otworzy okna i drzwi upiększy twe noce i dni więc nie słuchaj chorego kuszenia niecnej rzeki pomachaj jej powiedz że życie to sens uśmiechnij się
    1 punkt
  26. @Marianna_ Witam. Dziękuję za komentarz. Pomysł na ten wiersz wpadł mi do głowy, jak czesałem konie. Patrzyłem jak pojedyncze nitki sierści spadały na ziemię. I tak już zostało - "Nić".
    1 punkt
  27. @Marcin Karol Szymański Dziękuję.Słowa są z ostatniej ksiązki Bogdana Loebla Którą żegna się z pisaniem. We wstępie napisał ,że może znajdzie się ktoś kto tchnie w te teksty życie to skorzystałem. Pozdrawiam
    1 punkt
  28. Jeszcze inna wersja Huckelberry'ego ---- Raz dwa trzy cztery maszeruje Huckelberry za nim idą Pixi Dixi wykąpane w proszku Ixi a za nimi krowy dwie wykąpane w proszku E ----- Beksalala pojechała do szpitala A w szpitalu było mokro Wyrzucili ją za okno A to okno było duże Wyleciała na podwórze Na podwórku były dzieci Wyrzucily ją do śmieci ----- Uwielbiam dziecięcą logikę :)
    1 punkt
  29. @Natuskaa dzięki za czytanie ;)
    1 punkt
  30. Wysypmy w sumieniach dzisiaj humus z urodzajnej bożej prawdy oraz miłości zasiejmy nasiona na lepsze w końcu czasy aby dały owoce co szczęście przynoszą uśmiechnięte do nas w słońca promieniach choć zło nęci i zakazane drzewo z raju kusi oczyśćmy wreszcie serca nasze zatwardziałe oddajmy je dla Boga i na Jego wieczną chwałę niech ludzka stopa głowę nowego węża zdusi wtedy jak krople deszczu popłyną łzy wzruszenia co we wszystkich ogrodach kwiaty pokoju zroszą i tak głośnym śpiewem ptaków zabrzmią łąki i lasy nie możemy tak żyć bez nadziei wiary i radości za Prymasem Tysiąclecia dziś powtórzmy Non possumus Maciej Jackiewicz
    1 punkt
  31. @[email protected] Kiedyś i teraz tak piszę, bo po ustaleniu tekstu skreślam i wywalam nie zastanawiając się nad tym, co tam zostało a do starych kartek mam, chyba, jakiś dystans i na tyle, w tym wypadku, było to strawne, no to pomyślałem "se" żeby to zostawić…
    1 punkt
  32. Nie słyszysz życzeń Już chyba moich? Znaków mi żadnych nie dajesz, toasty dawno przestałeś wznosić; prezentów już nie dostajesz…. nie słyszysz życzeń, głos mój nie sięga gdzie życia dróg rozstaje; I tylko cisza mi towarzyszy gdy przy pomniku Twym staję. Nie słyszysz życzeń już chyba moich? utkwią w otchłani szufladach, lecz składać pragnę je nieprzerwanie; nie będę się z nich spowiadać… Kolejny kielich pełen tęsknoty i łez rozpaczy wylanych, z trudem podnoszę w dniu Twego święta: nie takie mieliśmy plany…
    1 punkt
  33. @Antoine W to dwa osobne i równolegle wiersze dla mnie, to jak spojrzenie dwojgiem oczu, które widzą rozbieżnie w gamie własnego punktu odniesienia. Pozdrawiam
    1 punkt
  34. @dach extra prozo - wiersz ;))
    1 punkt
  35. dlaczego odwracasz twarz ósmy cud miód gdy słyszysz spazm mojego oddechu? chowasz spojrzenie które od dawna jest jedyną krynicą mojej pasji zmierzasz ku odwiecznej teraźniejszości przywiódł mnie twój serdeczny ból unikasz dłoni usiłujących dogonić sekundnik jesteś człowiekiem który rozumie czym naprawdę jest przewlekła cisza jesteś człowiekiem który wie dlaczego tutejsze życie nigdy się nie kończy tak jesteś tym kimś kogo chciałabym spotkać po śmierci
    1 punkt
  36. nic nie jest takie jakim się wydaje wszyscy mówią że kończy się świat który to już raz rzeczywistość goni projekcję? a dla mnie świat dopiero się zaczyna 5:15 jak codzień otwieram się jak jadłodajnia dla najuboższych serwuję konkretne niewyszukane rozwiązania kanapka z jajkiem herbata odrobina cukru usuwam przeszkody wewnętrzne sprzeczności bazując na intuicji w zgodzie z wewnętrznym obserwatorem uśmiechem przecieram drogę wpuszczam z podporządkowanej nie unikam sporów a nawet kłótni daje wybrzmieć emocjom przyglądam się z uwagą jestem a świat jest we mnie
    1 punkt
  37. @NattWprowadzić człowieka w taki stan zadumy, myśląc o niczym i o całym swoim życiu- udało Ci się, serdecznie gratuluję, wspaniałe, ronię łzę
    1 punkt
  38. Wejście do piekieł jest za złotym i szklanym miastem. Nie daleko cichego źródła, wśród łąk które mają narkotyczną woń. Niewidzialnej czeluści pilnuje lucyfer. Przybiera postać urodziwego i uśmiechniętego młodzieńca. Przemawia do przygodnego : „ Bądź samotny w raju.” Zainteresowanego porywa…
    1 punkt
  39. 1 punkt
  40. W pomiętych żaglach szalupy życia tak wiele chwil zaplątanych, Po palcach które wciąż cerowały nadal widoczne są plamy. W pomiętych żaglach wspomnień tak wiele burz, co szalupą targały, i tych cudownych, upojnych chwil gdy żagle wiatry przychylne łapały.... W pomiętych żaglach szalupy życia tak wiele ran cerowanych, to trudów rejsu dotkliwy ślad, chwil przez nikogo niechcianych... W pomiętych żaglach wciąż naprawianych historia życia się chowa i choć wciąż bolą zaszyte rany szalupa nadal płynąć gotowa...
    1 punkt
  41. w cudzej dawno niewidzianej twarzy rozpoznaję własne przemijanie jak papierek lakmusowy nasiąkam doświadczeniem nabierając właściwej barwy
    1 punkt
  42. Drzwi zamknął z impetem, wpadł do pomieszczenia chwiejąc się na nogach, musiał usiąść. Nieopodal stał czerwony fotel, podarowany przez kogoś, w akcie podziękowania za gościnę. Nigdy nie potrafił wyartykułować imion, znał je dokładnie, miał w głowie, ale nie potrafił ich wyrzucić na zewnątrz, by przedstawić otoczeniu. Trwał przy swoim, trwał i cierpliwie nadziewał złote nici na krosno. Ona już zaczynała szemrać, wydawać z siebie dźwięki, lubił słuchać jej cichego śpiewu, wiedział, że był on tylko dla niego. Dotykał jej za każdym razem, jednak Ona nie była na tyle dojrzała by poznać, że to jego dłonie nadają kształt. Rozwijała się spokojnie, czasem wzburzona tym czego nie rozumiała, bywało że się dąsała. Paradoksalnie, to zjawisko szybciej się zobrazowało w jej bycie niż wszystkie inne, nie wiedzieć czemu. Śmiał się subtelnie, acz nieco zaczepnie, ona powoli dostrzegała różnicę. Nie wiedziała tylko, czy to czym się stawała sprosta oczekiwaniom Tkacza. autor wiersza: Atypowa Pani
    1 punkt
  43. na co dzień cierpię na te noce bezsenne bo pod powiekami koszmary się jawią spijam je za dnia ze sztuki tandetnej jaką na wszelkich socialach prawią kłuje mnie w oczy i mam wysypkę bo uczulenie na płytkość miewam pośród mielizny czuję że niknę przerost formy nad treścią zalewa ta toń bez granic bez początku i końca faluje i spija spojrzenia błądzące które szukają bezbarwnego wzorca o środku pustym a na zewnątrz kolce przysięgam wszystkim tolerancję miewam jednak nie rozumiem ubierania formy w formę konstruktywną krytykę wysłucham jak trzeba ale produkować treść bez treści - bo modne?! z klapkami na oczach dbamy o kolory ubieramy piękne szale korale suknie aby instagramowe życie miało walory jak coś nie wyjdzie w montażu się utnie gdzie granica szczerości a gdzie zakłamania jak nowotwór cnoty wszelkie żeśmy wycieli przysięgam schyłek dekady się kłania a my w kicz kosmosu z elonem lecieli
    1 punkt
  44. Na dwóch biegunach długie zapadło milczenie Wygrana czy przegrana Niedopowiedzenie
    1 punkt
  45. Biały wiersz skrobnę na kawałku. Czystej chusteczki higienicznej do łez. Napiszę długopisem zwyczajnym. Dla zupełnej niepoznaki. Może dla draki? Czarno na białym. Słowa wykrzyczą naj naj tak. Żeby tak usłyszały, tak tak. Cel mej pisaniny jedyny słuszny. Jedyny nierealny, acz prawdziwy. Abyś tekst przeczytała i się rozebrała. Tylko nie zrozum mnie opacznie. Nie jestem Jakubem. Potrzebny nam fart. Nie, to jeszcze nie jest ten wiersz. Razem nagle rozebrani pójdziemy. Zdobywać szczyty i łączyć marzenia. Pożądać rzeczy niemożliwych oraz piękna ubrań.
    1 punkt
  46. Czupurna sikoreczko, baletnico nieba, widzę trwożne zabiegi za ziarnem na rynnie. Już uwodzisz partnera, seksownie i czynnie, ponad miarę zalotów teraz wam potrzeba. Nowe gniazda wijecie - tulicie pisklaki, popiskują i skrzeczą, wołają o strawę. Jakież one niezdarne, na poły niemrawe, nieporadne, krzykliwe - jeden, drugi - nagi. Tata krąży jak każdy po karmę do ludzi, mama stroszy pióreczka, małe wysiaduje. Człowieczek wzrok wytęża, wsłuchuje się w chórek, póki jerzyk przyleci, wszystko zapaskudzi. Natura pisze sztukę, więc jej nie przeszkadzaj, ona przeczuwa kolej... toku ewolucji. Każdy wie że zaboli, wycinek destrukcji, równowagi prawidła, przyrody to władza. Może na drugi roczek - mocniejsi przylecą, sploty znów pobudują, krąg życie zatoczy. Karmić przecież możemy, miej otwarte oczy, dajmy cieszyć się pięknem ptactwa ponad strzechą. Melodyjne śpiewanie, cicibej - cicibej, unosi się etiudą nad lasem i polem. Co będzie jak nie wrócą na trwogę już dzwonię, Najdłużej pstra bogatko, pici - pici nam graj! "Bądź jak ptak, który gdy siada na gałęzi zbyt kruchej, czuje jak siada lecz śpiewa dalej, bo wie że ma skrzydła." - Victor Hugo. Zdawać by się mogło sikorki o dwóch twarzach.
    1 punkt
  47. została jeszcze terapia nieautoryzowanym lekiem o bardzo obiecujących rokowaniach byleby nie zgasło w oczach byleby się nie poddać tuż za pięć minut zegarmistrz pupurowy nagły zastrzyk sił i chęci niejeden dał się na to złapać niejednemu ten obraz utkwił i dał... później najprawdziwsze uśmierzanie szpryca na łzy szpryca na sen nikt przecież nie byłby w stanie zrozumieć że serce pęka ot tak *ortografy poszły do szafy
    1 punkt
  48. A gdzie dzisiaj skrył się rym? Na ratuszu TELEBIM! Gromki krzyk, owacji deszcz, MUNDIAL 2006! POLSKA!POLSKA! - echo niesie lecz po mieście, nie po lesie. POLSKA - NIEMCY mecz już trwa, na ekranie piękna gra. Ci czy tamci zwyciężyli, aleśmy tu dzisiaj byli. Zobaczyłam TELEBIM i stąd właśnie wziął się rym.
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+01:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...