Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 05.08.2021 w Odpowiedzi
-
Widzimy się na dżangłerze Trelleborg upalny, lipcowy dzień od trzech godzin siedzę w ciężarówce jedyne podmuchy wiatru od strony morza do promu mam pięć godzin do domu pięć dni wziąłem kartkę papieru, długopis 40 tonową ciężarówką przejechałem trzy miliony kilometrów czterdzieści trzy razy z gadającym radiem jak z najlepszym kumplem okrążyłem ziemię przewiozłem trzydzieści milionów kilogramów różnych towarów pięćset razy przeprawiałem się promami przez morza naszego kontynentu pod Sundsvall pod kołami mojej ciężarówki zginął człowiek (nie była to moja wina, a jednak...) w Gravesend zabiłem dwa lisy pod Obernai kuropatwę pod Wałczem młodą sarnę pod Tonebro zbratałem się z jedną dziką kaczką za każdym razem specjalnie dla niej tarłem jabłko jadła prosto z ręki W Zalaegerszeg poznałem Portugalczyka, kierowcę bez prawej dłoni pomogłem wymienić koło do północy razem piliśmy portugalską wódkę w Dover na Police Station calutką noc przesiedziałem w areszcie celnicy znaleźli w ciężarówce latarkę z paralizatorem (w Anglii to jak broń) groziło mi kilka miesięcy więzienia w Leeds okradli mnie ze wszystkiego (kilka lat później zrobiłem z tego wiersz, ale jaja) W Bratysławie wpakowałem się do centrum miasta zablokowałem cały ruch utknąłem przed niskim wiaduktem ani w przód, ani w tył pod Monachium zapłaciłem dwieście euro mandatu zimą w środku nocy pod Bergen padło webasto na zewnątrz minus piętnaście nikogo wokół. Wstawiłem wodę na kawę do promu mam cztery godziny za cztery godziny po raz czterdziesty czwarty zacznę okrążać ziemię jak ty w osobówce okrążasz miasto który, co noc śpisz w swoim domu przytulasz się do ukochanej kobiety rano przy stole zajadasz się świeżymi chrupiącymi bułeczkami popijasz ciepłym mlekiem przez pół godziny siedząc w przytulnej ubikacji przeglądasz smartfona co jeszcze chciałbyś wiedzieć co sobie myślę na autostradzie mrugasz długimi światłami zbyt długo wyprzedzam drugą ciężarówkę blokuję tobie drogę klika minut spóźnisz się na działkę pod Zgierzem. Trelleborg, lipiec.4 punkty
-
O trzeciej w sierpniu jest zawsze bezsenność, bo pachnie tak mocno. Jabłkami i mokrą trawą. Samotność z księżycem oddalają się, toną w morzu tych nienapisanych słów. Pijąc na wsi tanią wódkę z ojcem słyszałem echo twojej smutnej twarzy. Odbijało się w tafli brudnej Odry, płakałaś dwanaście minut temu – zniknąłem znów. Lśnią tory monologów niewypowiedzianych, gorzka rdza czasu żre ich kręgosłupy. Krzyczą w niebo ułożone wśród połonin, które nigdy nie poczują naszych stóp. W kieszenie czarnych spodni spakowałem dłonie, zostawiłem tylko biały kurz. Pyłek pozlepiany z małych chwil, tych wiesz, niekoniecznie spędzonych w pościeli. Kiedyś w końcu dotknę piekła i na dobre wymażę po sobie ślad. Tymczasem wybiorę chyba szlak poetów - dojdę na wybrzeże, a potem będę improwizował.4 punkty
-
Inna wersja dawnego tekstu Ośnieżone świerkowe drzewa, po obu stronach leśnej ścieżki, otulone całunem poświaty księżyca, niczym wyciosane ze śniegu roślinne posągi, tworzą swoisty, baśniowy szpaler. Minęło już wiele dni od tamtego wydarzenia, ale im więcej czasu upływa, tym jest mu trudnej. Kocha nadal ludzi, lecz jednocześnie denerwuje go ich obecność. Jakby nie cały film oglądał… jakby niektórych istotnych scen brakowało. Nie ma w nim fizycznego chłodu. W ogóle mało co odczuwa i pamięta. Wie tylko, że po coś tu przyszedł. W tym szczególnym dniu, jakiś wewnętrzny głos podpowiada, że doświadczy czegoś, czego nie zrozumie. Tym bardziej, że to tylko zwykły kawałek lasu. Nawet zwierząt nie widać. Podobno dzisiaj mówią ludzkim głosem. Może by coś powiedziały. Wyjaśniły wiecznie rozszarpywaną istotę sensu, by wreszcie ujrzeć wnętrzności i zrozumieć. Nie czuje się przygnębiony tą całą sytuacją Widocznie zimno na tyle, by chociaż trochę go zmrozić i za bardzo nie ranić. Ciężkie zmieszane gwiazdki, lśnią na igliwiu srebrną poświatą. Tulą gałęzie prześwitującym, zamglonym tunelem. Nagle świerki, zaczynają się lekko kołysać. Najpierw prawie niezauważalnie, by po chwili o wiele intensywnej. Czuje na policzkach… ciepły, ożywczy podmuch, oderwany swoją niepasującą innością, od leśnego świata w którym przebywa. Jakby coś nieokreślonego, zaistniało między drzewami. Z gałązki widocznej na tle księżyca, spada trochę topniejącego śniegu. Na końcu drogi dostrzega nieruchomą postać. Z takiej odległości nie może widzieć dokładnie, by rozpoznać twarz. Lęku nie ma w nim wcale. Dziwi go tylko, że pojawiła się nagle, nie wiadomo skąd. Biegnące myśli w umyśle, natrafiają na różne przeszkody, uwikłane w pajęczynę pytań. Postanawia iść w jej kierunku. Podejść bliżej, by rozpoznać. Gdzieś w podświadomości kiełkuje przypuszczenie, kto to może być. Nie wie jednak, jak ma na imię. Zapomniał. Nawet wyglądu za bardzo nie pamięta. Księżyc nadal jasno świeci, a śnieg trzeszczy pod stopami. Zostawia ślady, a one zostawiają jego. Wtem zdaje sobie sprawę, że im bliżej celu, to widzi postać mniej dokładnie. Nie zraża się tym. Chce być bardzo blisko. Żeby dotknąć, spojrzeć, wiedzieć na pewno. Niestety, obraz coraz bardziej niewyraźny. Robi się przezroczysty. Rozcieńczany niewidzialnym pędzlem na białym płótnie, zanika zupełnie. Nie chce uwierzyć w tę prawdę. Gdy zaczynał wędrówkę, dostrzegł w oddali leżącą gałąź. Teraz, gdy przekroczył granicę, nikogo już nie ma. Próba nawiązania rozmowy, nie przyniosła żadnego rezultatu. A miałby przecież tyle pytań i tyle chciałby powiedzieć. Za tak wiele przeprosić. Postanawia iść do tyłu. Wszystko się powtarza. Im jest dalej od tego miejsca, tym postać jest bardziej widoczna. Gdy wreszcie wraca do punktu wyjścia, widzi ją o wiele wyraźniej, niż za pierwszym razem, ale nie na tyle, żeby mieć pewność. Na drugi dzień przychodzi w to samo miejsce, o tym samym czasie. Wszystko się powtarza dokładnie tak samo. Im jest bliżej, tym bardziej przez postać prześwituje las. Mimo wszystko nie chce się poddać. Wierzy, że w końcu poczeka na niego. Chociaż trochę z nim pobędzie. Nawet gdyby mieli wspólnie intensywnie milczeć. Aż pewnego razu, odczuwa w tym miejscu tak silnie czyjąś obecność, że nawet poświata księżyca wydaje się piękniejsza, a mróz mniej doskwiera. Wracają wspomnienia, lecz przez ledwo uchylone drzwi. Nie do końca rozpoznane ptaki wędrowne, do zaułków umysłu. Dobre i to. Ma wrażenie, że słyszy ulubioną melodię. Nieśmiało wracają skojarzenia, tylko nie bardzo wie, z czym. Dźwięki dobiegają zewsząd. Mieszają się z padającym śniegiem. Małe śnieżynki w kształcie nut, lecą na ziemię, zostawiając ślady na pięciolinii wyrzeźbionej z lodu, w nie do końca zrozumiałych miejscach muzyki. Dostrzega ślady stóp. Inne od swoich. A może tylko, tak na prawdę, bardzo chce... zobaczyć, usłyszeć, uwierzyć? Kiedy następnego razu wraca w to miejsce, nie widzi żadnej postaci. Już nigdy się nie pojawia. Nawet niewidoczną obecnością. Zostaje tylko zwykła ścieżka. Cieszy się, że było mu dane odczuć tak mało, a jednocześnie tak wiele, mimo tego, że wcale na to nie zasługiwał. * Okaleczoną gałąź ugina ciężar zmrożonego śniegu, lecz nie łamie do końca.3 punkty
-
Ból, płacz, radość, jestem ludzikiem na planetce.... ziemio kocham Cię ziemio dałaś mnie ale odejdę zostawię Ci dzieci ziemio umieram dziś... Czy umrę kiedyś naprawdę? Życie się zmienia krew leje z trzewi A ja idę dalej ludzie mnie nie słuchają na przestworzach zostawiają a tu tylko podniecenie gdy piszesz wiesz, że czujesz żyjesz, marzysz i idziesz dalej tańczysz, i tak dalej..... zatracasz się leniwy żal dotyka cie nie wiesz czemu czy każdy jest artystą?... tak, już wiesz że tak padnij Chopin, Mozart nie tylko wy jeśli wy to nie my....przeklęci wy2 punkty
-
nie jesteś w moich objęciachale to nie znaczy że mam cięznienawidzićbyło piękniei ten obraz zostawię sobieciebie z tamtych chwilnienawiśćmoże przerodzić się w zemstęlecz ja nie chcę takjesteś wolnażadnych praw nigdy nie miałemdo ciebiejak również teraz nie roszczępięknie też można się rozstaćszerokaśnej drogii szczęściabyły kochanek2 punkty
-
Dwie głębokie mogiły. Dwa przejrzyste obłoki. Siwe myśli wełniane, brzydkie słowa cierpienia ostatnie. Aż mi braknie i cichnie, nie odetchnę, nie szepnę. Daj mi wody, przechodniu, ona spłynie. Palce brudzą talenty, krzyki głuszą się krzykiem. Uratujcie pod murem. Pod nieludzkie lamenty. I podpiszcie mi czoło krzyżykiem.2 punkty
-
wiatr z echem się skumał starą chatę odwiedzają bo lubią cisze która w niej mieszka cisza o której wszyscy zapomnieli tylko pająk wciąż ją pociesza rozmawia z nią wiatr i echo dziękują mu za to że jest - nie pozwala by czuła się samotnie dziękują mu też drzewa i okiennice które szeptem z nocą rozmawiają o tym jak to kiedyś ktoś kto tu mieszkał kochał ową cisze nie płakał2 punkty
-
góry lasy doliny tęcza ptak echo czy warto jest robić miny jeziora morze rzeki pola łąki park toć to piękny zacny świat miasta wsie osady zapomniane ścieżki stare drzewo i głaz obok czuwa czas dziecko dorosły senior to wciąż na bliski były obecny oraz przyszły kram więc nie narzekajmy nie kradnijmy kłamstw Boga nie opluwajmy bądzmy w sam raz1 punkt
-
Obcy w obcym To nie jest już moje miasto drewniak do którego z porodówki przyniósł mnie pijany czystym szczęściem i jeszcze czystszą wódką ojciec najpierw kulił się w sobie jakby chował ramiona w wysoko postawionym kołnierzu znikał aż kiedyś przechodząc tamtędy już go nie zastałem To nie jest już moje miasto chociaż większość ulic i chodników pozostała wciąż tak samo krzywa nie zgadza się ilość kałuż i drzew jedne i drugie gdzieś zniknęły nawet a może szczególnie te z nie mojego już lasu To nie jest moje miasto koń starej Najmanki nie pasie się na trawniku między blokami i nie słychać jej przekleństw kiedy mija się zarosłe zielskiem miejsce na przeciw którego jak karmnik dla ptaków wisiała kapliczka z plastikową Maryjką To nie moje miasto liczba grobów do odwiedzenia zaczyna przerastać liczbę domów do których można zajrzeć z wizytą dziewczyny uśmiechają się jakoś inaczej warczą autobusy ty już tutaj nie mieszkasz i każdy pies na mnie z mordą1 punkt
-
w nocy i w dzień ten w nocy taki nie mój ten w dzień za bardzo swój łatwiej odrzucić obce niż swoje więc na noc spuszczam po prostu zasłonę a dzienny sen analizuję analizuję analizuję analizuję aż się na dobre obudzę1 punkt
-
wiesz że tak już mam nie istnieje bo ty nim byłeś dzień i noc grzejąc do kości w kamiennych komórkach uwięzione pocałunki wrzeszczą możliwy przed cierniowymi koronami powiek nie mój utleniona na pastwie własnych dłoni stygnę żeby choć w ten mrok rzedniał nie czuję zmęczenia za mocno jestem tobą1 punkt
-
na cierniowym krzewie pachną paciorki drewnianych owoców bez smaku stukają o gałązki gdy przezroczysty podmuch wiatru porusza rzeźbione zwątpieniem odliczanie kryształkami skrzepłej krwi dławi przełyk nadzieją dawno zdeptanych śladów spowitych szarą mgłą zniekształconą poświatą papierowych krzyży nawet takie za ciężkie płoną na wodzie złudne pragnienia1 punkt
-
Odwracam głowę do słońca Zamykam oczy Pod powiekami widzę złoto Łąk pachnących wilgocią I mgłą To już sierpień Kto mi powie Czy zdążę odnaleźć siebie Bo zaraz spadną wszystkie gwiazdy I nadal nie wiem jakie myśli nosi Twoje ciało1 punkt
-
1 punkt
-
@dach Było warto, zapewniam... Dobrze, że to robisz, mam też nadzieję na jeszcze więcej podobnych tekstów. Pozdrawiam :)1 punkt
-
@corival nawet nie zdajesz sobie sprawy ile właśnie ciepełka dostarczyłaś mojemu dziś serduchu. Po prostu dziękuję. Wiesz dlaczego? To był wiersz, nie tylko wiersz. Chciałem coś przekazać. Dzięki Tobie, wiem, było warto. Pozdr.1 punkt
-
@dach Kolejny wiersz z drogi, a raczej tym razem o drodze, a może o przypadkach, które w trakcie się trafiają... te niemiłe i te przyjemniejsze. Odkrywasz i pokazujesz świat, który jest mało znany. Dobrze jest wiedzieć wiecej o, z punktu widzenia kierowcy osobówki, wielkich potworach pożerających drogę. Czytam i wylawiam informacje z wielkim zainteresowaniem. Patrzę też na ciężarówki, dzięki Tobie, z większym zrozumieniem. A mam na co. Tak się składa, że w drodze do pracy (w jedną stronę tylko) mijam między 40, a 60 ciężarówek. Pozdrawiam :)1 punkt
-
A ja coraz częściej się zastanawiam nad tym, czy pisanie to aby nie jest zajęcie tylko dla polonistów :) Miłego wieczoru życzę.1 punkt
-
@Natuskaa widzisz ja z tych co uważają, że pisanie dobrej prozy nie jest tylko polonistycznym, że tak to ujmę, zajęciem ;))1 punkt
-
Jak ty ładnie widzisz :)) a ja patrzę i się zastanawiam, gdzie by moja polonistka znalazła błędy, może tu by było czerwone, może tam. Za ostra chyba była... ech. Dziękuję i pozdrawiam.1 punkt
-
@Michał_78 Mądry komentarz. Pamiętaj jednak, że łzy są również ze szczęścia i ja je dziś choćby miałam :) Po ponad 4 miesiącach od skomplikowanego złamania dłoni usłyszałam, że jest naprawdę dobrze i będę mieć w pełni funkcjonalną dłoń. Oj, poleciały. Pozdrawiam Cię :) Michaś ;)1 punkt
-
@WarszawiAnka uśmiechnąłem się, dziękuję:)) A jest jeszcze coś takiego jak równowaga między tymi wartościami?1 punkt
-
Coraz mniej ciebie We mnie Wydłubałam spod paznokci Resztki złudzeń Zmyłam z siebie ślady twoich słów Spomiędzy żeber wyrwałam Wspomnienie twojego dotyku I na palcach został mi ostatni okruszek Chleba Połamię go na dwoje Strach na pół podzielę Jedz Deser będzie później1 punkt
-
Szczerze to wątpię, czy Prowadząca by też wiedziała jak Żyć:) jak Żyć, panie premierze, jak Żyć?1 punkt
-
1 punkt
-
Tak Tak mogłabym o cierpieniu Pisać godzinami Cierpienie to jedno ze stałych uczuć I stanów w moim sercu Niby wśród ludzi uśmiech na co dzień Ja czuję jakbym stała nadal mimo wszystko W cieniu Niby tyle osiągnięć co ona o tym wiedzieć może Otóż mój przyjacielu płaczę często W smutnym moim sercu Smutek odczuwam każdego dnia Nawet jak się z tobą przywitam Może i wszystko mam Ale wiem co to samotność Co oznaczają samotne dni Kiedy do głowy nic nie przychodzi ci Kiedy wśród ludzi jesteś A nie wiesz co powiedzieć Gapisz się w sufit Stajesz się cieniem własnego ciała Jak mam się cieszyć z sukcesów Kiedy mało kto oprócz siostry ze mnie dumny Wokół mnie często czarne chmury I teraz mów do mnie jeszcze dopiec mi Jesteś gruba zacznij cos żyć Dowal mi i powiedz sam przed sobą Czy to w porządku wobec mnie Żartować ze mnie kiedy mi nadal bardzo źle Kiedy próbuję w chorobie podnieść się Ty mi skrzydła nadal podcinasz Ale ja życzę tobie mój przyjacielu Miłego dnia mimo wszystko Zawiąż sznurówkę Uważaj gdzie siadasz Bo możesz wdepnąć W niezłe mrowisko Iwa1 punkt
-
Świetne, bardzo mi się podoba bo emanuje autentyzm i prawda, ale tez universum w tle. Miejscem moich pierwszych książek jest głównie fabryka i okolice, bo tam, na produkcji, pracowałem przez pierwsze lata. To daje jakąś pewność, że tak jest, tak jak opisuję. U ciebie też mam takie przekonanie. Pozdrawiam.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Witam - ja tęż tak ma i lubie cisze nie boje się jej - dzięki za komentarz Pozdr. uśmiechem. @huzarc - @GrumpyElf - @Silver - @Kot - @heks- @Rafał_Mikołaj - wszystkim dziękuje -1 punkt
-
Tuli pan Narcyza Narcyz tuli pana dla mnie sprawa jasna i niezagmatwana. Tulipan narcyza? Narcyz tulipana? Choć to tylko kwiaty sprawa zagmatwana. Jak sami widzicie i pomiędzy kwiaty są alternatywy są i dylematy. Zwrócę się do róży niechaj głos zabierze bo to jej podwładni bo to jej rycerze. Mogę na odpowiedź do jesieni czekać lecz lepiej, gdy szybciej po co to odwlekać.1 punkt
-
Witam, co poruszyło mnie w Twoim wierszu, to: tylko dlaczego krzyżykiem wielką lit. ? W ogóle dlaczego zaczynasz każdy wers wielką lit? Tego nie rozumiem. Pozdrwiam serdecznie J.1 punkt
-
@Zoso to jest mój świat. Ukradłeś to z mojego świata. I zrobiłeś to elegancko. Dobry wiersz. Pozdr.1 punkt
-
1 punkt
-
@corival @corival Ja na razie w mojej bazie trzymam misie dwa, brunatne bowiem one w każdej chwili jednak mogą być przydatne. Im to, bowiem nie podskoczy w czasie jazdy nikt a zatem będzie można bez obawy snuć marzenia nad wszechświatem. Pozdrawiam ;)1 punkt
-
@Henryk_Jakowiec Przygotowań cała masa, wyprawa przecież daleka, a w jej trakcie długa trasa i niejedna z przygód czeka. Może będzie trzeba szybko umykać przed zagrożeniem, wtedy lepiej nie mieć tylko mułów za wyposażenie. Lepiej już koniom zawierzyć, rącze stwory, no i dzielne, chociaż mogą sprzeniewierzyć sprawę, przez płochliwość jakąś. Rozmowy wyłonią sprzężaj, osobiście jednak mniemam, że nie wśród wyboru najlepiej wybrać do zaprzęgu rena. Pozdrawiam :)1 punkt
-
Niespełnione marzenie, Spełniony koszmar. Urtata tchu, Oddech wypełniający moje płuca. Zatonięcie na dnie oceanu, lot w przestworzach. Pragnę uciec, zniknąć, nie czuć, Łapać każdą chwilę. Otworzyłeś moje serce, ukoiłes mój ból, wypełniłeś pustkę ktora od zawsze czułam. Pokaz mi świat jaki nigdy nie istniał, Narysuj drogę do Edenu.1 punkt
-
1 punkt
-
Bez wyrzutu kupuję za kolejne kredyty - puchowe palta, klepsydry i kastaniety: za jakieś jutro pewnie mnie tu nie będzie. A trzeba - odrobiny szczęścia ... do szczęścia Kobieta - niezmienną jest. Zazdroszczę ludziom odbić w szybach artystycznych pomarańczarni, fabrycznych oranżerii Żałuję - zmarnowanych sekund wolności bez towarzystwa świateł i trolejbusów Brak mi - foteli, w których z rozkoszą zapada się czystość sumienia, podczas gdy ono samo - wychodzi beztrosko na przesłodzoną mokkę do gabinetu z jedną tylko książką. Życiem. Uchodzi cało! Jestem swoim własnym demonem Diabłem, który okręca wokół palca anioły swojego ciała Te anioły są bez duszy: są aureolą miast, za którymi tęsknię - bo nie istnieją Zabierasz mnie tam co noc ... Diable, ty! Późną jesienią, z którą rozstaję się bez tęsknoty za wiosną... Trzeźwość przeciąga paznokcie granatowym lakierem Rozmarzenie - wybucha trotylem realizmu Czekam przy torach, aż rzuci się pode mnie jakiś pociąg Na co czekasz?1 punkt
-
1 punkt
-
nikt nie pomyli się w oddychaniu nie wzejdzie przed śmiercią księżyca jątrzę pod lewym skrzydłem święty ochłap konstelacji nie zdoła ujarzmić roztrzepanych naczyń krwionośnych zdrap z policzków opatrzności odciski słów nie ubrudź się posoką zmarłych ptaków w locie zanim zmyślę rozwiązanie dla niewiadomego rozrachunku uczcijmy nieuniknioną śmierć Stwórcy epoką ciszy1 punkt
-
Ołów Czy pachnie, gdy trafia, tam, dokąd zmierzał? Jeżeli tak, to radośnie jest zbierać łuski, czyste ziarna na zupę, dla tych, którzy zgłodnieli, dla tych, którzy wszystko niedługo oddadzą. J.A.1 punkt
-
@WarszawiAnka Skrzyknęły się panie gminne - uzgodniły - drożdże winne, bo na to pracują, wina... wyklarują, i zaszkodzić nie p o w i n n e.1 punkt
-
Człowiek jest głupi. Czasami przychodzi refleksja i stara się zmienić to i owo, jednak słabość kieruje go ponownie w kolowrotek i pędzi, jak chomik na złamaniu karczku. Zdarzają się okoliczności, które przewartościowują całe istnienie do góry nogami. Wiersz z przesłaniem, któremu przydałby się lekki szlif.0 punktów
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne