Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
🎄 Wesołych świąt życzy poezja.org 🎄

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 01.04.2021 uwzględniając wszystkie działy

  1. Każdy ma swoją wiosnę ramiona świtu wydłużają się w spojrzeniach osiada pokój teraz dostrzegam więcej nie tylko skostnienie książek wyplute wiersze na podłodze i piach po zimie jak wydmy zakotwiczyły we mnie przesypując uśpiony czas kiedy łąki rzucą się w zielenie i tak pozostanę babką zwyczajną przy drodze skulona czujność próbuje rozgonić wrony to nie przypadek że największe usadowiły się w głowie pod powiekami ćmy bandażują skrzydła bez pytania podaję swoje w ciszy od czegoś trzeba zacząć marzec, 2021
    4 punkty
  2. RYSUNEK SZYMONA dom dwa okna drzwi czerwony dach na szczycie komin z którego wydobywa się dym przed domem buda w tej budzie mieszka pies nie widać go wiadomo gdzieś tam schowany jest przy płocie stoi żona a przy niej stoję ja w cylindrze jak kominiarz a ona welon ma obok nasze dzieci dwie córki syn dziewczynki są w kokardach Szymek przesadził z tym dziewczyny są dorosłe kokardek już nie noszą na randki sobie chodzą najczęściej późną nocą za furtką czarna droga wiedzie w szeroki świat Szymon tam kiedyś pójdzie teraz już idzie spać (napisał pod obrazkiem- muj* dom mama siostry tata i ja) *po ojcu tak to ma
    4 punkty
  3. przebudzone wieczory karmią mnie prośbami znów pokutuję za roznegliżowane wspomnienie przysięgam na lazurową krew nie walcz o marzenia gdzie dwóch się bije trzeci korzysta wypłyń na głębię zdradź Boga z moimi snami zagęszczoną śliną popraw błędy w życiorysie zbliż do światła obróć w palcach uzupełnij dziurę w całym
    4 punkty
  4. "Skonał bar abbas, wiwat Bar-Abbas!" - wyje tłum, kura trzykrotne pianie. Stojąc pod krzyżem, zgięta wpół łkaniem, dzisiaj ja, matka - ciebie oskarżam. Ręce w triumfie do góry wznosisz, umknąwszy - cudem, spod ręki - katu. W świat niosąc z sobą chełpliwe kłamstwo, z krzywym uśmiechem, w podłej radości... A moje Dziecko, niewinne Jagnię, kona tu w kaźni za grzechy świata! Spływa krew święta - miast juchy łotra... A ja za Synem w śmierć tak iść pragnę...! Jak mam wybaczyć...? Zrozumieć...? - Jak mam...? Opróżnić pragnę kielich goryczy, odmienić serce, by nienawiści nie czuło więcej... Dokona się Plan... " Skonał bar abbas! - Wiwat Bar-Abbas!" - wyje tłum, kura trzykrotne pianie... stojąc pod Krzyżem zgięta wpół łkaniem dzisiaj ja matka modlę się za nas sykaryjczyków 2018-03-17
    3 punkty
  5. w pozłociu gwiazd polnych wzruszeniem sypki kotarę nocy zrywasz bym wolna w koronie nieba magią kosmosu pachniała pośród chmur popiersi płyniesz miękkim pulsem drżący gdy ja w lądach i rzekach zakrzepła do snu kołyszę i proszę zerwij purpurę z kwiatów morza gorejącym krzewem uświęć to co bazyliką we mnie na wzór roślin żywych tuli omdlewam tajemnicą twą opita gdy za księżyca granią srebrem ciepłych chwil zalewasz pół widzialny
    3 punkty
  6. Coś mi ucieka Umyka pod liście Chowa się w komórkach Choć czuje nie widzę Widzę tylko ciebie Strapioną istnieniem To dziwne tak pełznąć Po strawę i drżenie Dalej nie wiedząc Z wiarą i bezeń Najlepiej tłumaczyć Wypowiadając siebie 22032021
    3 punkty
  7. czy dziś musi być jak wczoraj musi się smucić płakać czy nie może być jaśniejsze częstować uśmiechem przecież wczoraj już minął zamknęły się jego drzwi nie musi wkurwiać blisko nas być dziś to inny świat ma swój horyzont jego nadzieja się otwiera jest piękna ma sens więc wczoraj niech spierdala odpuści sobie niech już nie wkurwia
    3 punkty
  8. Jestem cała Twoja, jestem Twoja cała; proste słowa nucę, że się zakochałam. Od stopy do głowy, od nocy do świtu: jestem cała Twoja, zobacz jak rozkwitam. A potem przebiegam palcami po wspomnieniu, zapisuję akordy i płynę dalej. Od brzasku do nocy, przez cały dzień długi w myślach mieszkasz blisko, mój ty Panie luby. Ze wschodu na zachód, z północy w południe echo serca niesie, że jest mi przecudnie. Banał a jaka potęga - spotkanie człowieka: świat wywraca, życie zmienia. Proste słowa nucę: jestem cała Twoja. Tak zdecydowałam, pękła serca zbroja. Potrafiłeś nadać sens mego czekania, jestem Twoja - mówię i nie zmieniam zdania. I tu każdy może dodać, co mu się zdarzyło, gdy spotkał ją/ jego i ten/tego.
    3 punkty
  9. Kaktus wzrasta impetem natury i z motywacji przodków. Słyszał, ze zadowala się tym co podane. W kolejce po spełnienie ustawia się ostatni. Gdy wyższa siła zawodzi, okrawa wyrazistość. Marszczy się w niedosycie i luzuje korzenie. Widział kwitnących braci. Bolało, że nie umiał się cieszyć. Odpycha naukę na błędach i podróż wgłąb kolczastej natury. Miał być niewymagający. Rozgląda się wokół - pustynia. Zapuszcza kolce, by odgrodzić się od światła. Podpatrzył to u róży, lecz nie dopytał o sedno.
    3 punkty
  10. Proszę nie oskarżać mojej Sowy:)
    3 punkty
  11. @Sekret Hej fajnie, że wróciłaś. Brakowało mi twoich wierszy. Co do treści bardzo mi się podoba. Dla mnie to taka pochwała dystansu do świata i samego siebie. Co do formy, nie jestem ekspertem. Myślę, że sceptyczni czytelnicy mogą wziąć ten wiersz za twór kogoś kto nie może się zdecydować czy chce zrobić wiersz biały czy rymowany i pisze bez poprawiania niedbale to co mu akurat wpadnie do głowy. Czytelnicy przychylni mogliby to skojarzyć z dżezem. Gdy muzycy zaczynają grać i wykonują improwizacje na zadany temat często łamiąc rytm i bawiąc się melodią.
    3 punkty
  12. Filatelista Pewien szczeciński filatelista dbał o kolekcję, by była czysta. Zatem kancery kleił na sery. Zamiast etykiet, rzecz oczywista. Pisarz Pisarz warszawski, sprawa niebłaha, książkę chciał wydać, już czuł jej zapach. Na nic plan cały, gdyż dwa rozdziały, zjadła mu Sowa na czterech łapach. :-)
    2 punkty
  13. Z hałdy rdzawych wydm Chmara świetlików Uniosła rakietę. Leci... A lecąc, mija kilku wpatrzonych W nią chłopców-nielotów. Mija ptaki ułożone do snu. Gdy nie widać drogi, Mija zachodzące słońce... Pamiętam, gdy byłem pilotem, Mieliśmy sięgnąć Marsa.
    2 punkty
  14. mężczyzna kochający kobietę to nie ten co o niej nieustannie mówi tylko ten co wiele dla niej robi Pan Ropuch wiek dwudziesty jako (I) kobieta wychodzi z cienia wiek dwudziestypierwszy jako (II) kobieta rzuca cień (I) kobieta otrzymuje głos (II) kobieta dzieli głos w nieskończoność (I) kobieta dziękuje mężczyźnie, że mógł dwukrotnie (II) kobieta po każdym drugim razie go wymienia (I) kobieta w makeupie, szpilkach i mini (II) kobieta ubiera w mini, maluje mężczyznę pożycza mu szpilki (...) zacznę od środka epicentrum początku w tym bezsprzecznie wieku kobiet chciałbym być jedną z nich po pierwsze żebrotkanką-Ewą uciąć sobie pogawędkę z wężem robiąc wielkie oczy słuchając tego jak i co powie Adam nie mógł być kuszony nie miał za grosz ciekawości wydzielał woń glinianki z potem leżąc w cieniu jak truteń zamiast robić pompki po drugie kleopatrą-Nefretete ujarzmiać koty i narody przywdziać szaty faraonki ustanowić monoteizm stopami nigdy nie dotykać ziemi niewidocznym skinieniem kończyć życie śmiałka za każde nieroztropne podniesienie wzroku po trzecie matką-Teresą chadzać boso nie mieć nic materialnego szanować troszczyć się o bliźnich i o ich ego móc powiedzieć wszystkim "jeżeli chcesz naprawić świat to idź do domu i kochaj najbliższych" po czwarte supergirlką-Gretą łodzią pływać zostać człowiekiem roku i codziennie ocalać matkę ziemię po piąte i po szóste wcale niekoniecznie zapnij pasy będzie bajecznie pierwszą z brzegu poczytną influencerką pośladkoszejperką sześciopakobrzuszerką co w miesiąc po porodzie jest już na fit chodzie nie mieć nic światu do powiedzenia robić zdjęcia sobie sylwetki i jedzenia chadzać na trendy ścianki szmatki szminki majtki lans i jazda bez trzymanki gladiatorki i sportsmenki heroski i fighterki prężą muskuł pną się w górę dźwigając na swych barkach kobietę XXI wieku tekst wierszowany dedykowany Pani F.
    2 punkty
  15. dzisiaj jest inaczej tyle świadomości tyle możliwości Chopin w dubstepie tantryczne niemieckie porno z lat siedemdzięsiątych podczas fantazji opus pięćdziesiątedrugie dzisiaj taki Mrożek Przerwa-Tetmajer Sęp-Szarzyński czy Baczyński nie chwytaliby za pióra będąc rzeźnikami fantastycznie rżnącymi mięso rozkoszowaliby się zapachem świeżej krwi dzisiaj jest nieustanne towarowanie produktu i skutku dążenie i realizacja pościg roznegliżowanego króliczka z naciskiem na gonitwę i uciechę tak chwilową i nieważką jak papieros zaraz po dzisiaj jest profesjonalnie ze sweetfocią przed i potem policzalnie minuty tętno kalorie geometrycznie nieskończenie karkołomnie z bodźcowaniem publicznie i wszędzie smartfonofonicznie avatar z nicknejmem kilka kliknięć szybki numerek w parku za drzewem w cenie dyniowej late jak gdzie i ile? z kim i w ilu? coś nowego? spróbuj tego! dzisiaj już wypadałoby poligamicznie stereodolbytrzydeochromatycznie perwersyjno-multikultigenderycznie ... ciężko tylko napisać ckliwy erotyk o sferze życia którą rozpasaliśmy do granic możliwości dając upust niepohamowanej odhumanizowanej wolności
    2 punkty
  16. nadzieja zmieszana z białymi nocami i winem owocuje brakiem brak syn starego dobrostanu mówi jesteś reakcją chemiczną na słowa i gesty palmą w alejach jerozolimskich pisanką w pogańskim święcie kaktusem na dłoni jesteś na ucho wariatką zmień się pytam w królika na przykład albo kuropatwę 210330
    2 punkty
  17. Podoba mi się kosmiczność tego hmm chyba erotyku, a na pewno tej miłości. No i odniesienia biblijne. Chociaż nie jestem wierzący znajduję kwestie religii ultra lirycznymi. Z pozdrowieniem
    2 punkty
  18. Herbatę nastawiłem w grzejniczku, po czym przelałem ją do filiżanki. Oj tak, herbatki mi tutaj potrzeba. Herbatki i spokoju jak zwykłem o dziewiątej nad ranem mawiać. Z torby wywinąłem tygodnik „Głos obudzonego ludu”. Ilustrowany, a także ciekawy, ktoś powie (wybaczcie że nie będę to ja) że rzetelny. Przysiadłem się do stolika na rozłożyście wygodnym krześle. Usiadłem z paczką papierosów i zapalniczką pod ręką oraz z całym mnóstwem dobrych intencji. A przedtem zamknąłem okno, bo głośność podwórza przedzierała się przez tańczące na wietrze żaluzje. Okładka „Głosu oburzonego ludu” krzyczała dosłownie, bo oburzeniem. Oburzeniem na liczne grube miliony wykorzystywane przez nich w prawdopodobnie słusznym, choć haniebnym i kłamliwym celu. Zadaję sobie w duchu pytanie skąd tutaj się biorą te wielorakie miliony, ale w gazecie nie znajduję odpowiedzi na tak fundamentalne pytanie. Milionów hula tutaj bez liku, zresztą ostatnio jakby więcej. Nic to. To naprawdę jest nieważne, że tego nie czaję. Dajcie mi jeden taki milion, a z prawdziwą przyjemnością przestanę cokolwiek pisać. Idę w czytaniu na stronę pierwszą, potem zerkam na drugą, a tam znów prawda wyszła na jaw. Myślę sobie, że właściwie wyszło na jaw dziesiątki pytań i wątpliwości, a nie prawda, ale co ja tam wiem. Zresztą tutaj nie czaję. Łyk słodkawej herbaty pomiędzy stronami. Dobrze mi to robi na nadwątlone narządy ciała. Na kolejnych stronach kilku smutnych panów w jak dotąd niewyjaśnionych intencjach jest za, a nawet przeciw zręcznie drwiąc i ironizując z rzeczywistości tu i teraz. Mówię do siebie prawie na głos – oj ja się tak nie bawię – a czynię to ze łzami w oczach, ledwo powstrzymując wulkaniczne wybuchy gromkiego śmiechu. Jakby się tak głębiej zastanowić to wszystko wcale nie jest takie śmieszne, ale swój humor z tamtej chwili tłumaczę faktem, że nie czaję. Jakoś zawsze i wszędzie trzeba się przecież wytłumaczyć, a przynajmniej usprawiedliwić. Taki mamy zwyczaj. Na środkowych stronach „Głosu obudzonego ludu” znajdziesz przepoważne informacje na temat skali nieszczęścia w naszym kraju. Nic dodać, nic ująć, jest strasznie, groźnie i ponuro. I jeśli w ogóle mam jeszcze siłę czytać te fatalne zdania to tylko dlatego, że mam za mało wyobraźni, empatii i czuję, że nie czaję. Łyk herbaty raczył chociaż na chwilę ukoić zszargane nerwy. Kilka następnych stron gazety poświęcono wizjom na przyszłość Polski. Postawiono ładnie brzmiące pytania co będzie za kilka lat. Autorzy, zresztą całkiem słusznie, próbują przewidzieć sytuację w naszym kraju za parę lat, nie bez słuszności (a przynajmniej tak mi się wydaje) spodziewając się niemalże katastroficznych skutków zarazy. Jeśli w ogóle jestem jeszcze przepełniony optymizmem i durnie się uśmiecham to dzieje się tak właśnie dlatego, że nie czaję. Następnie pewien dziennikarz, którego z nazwiska nie znam i nie kojarzę raczył opisać trud wyjścia z umysłowego pata pod tytułem podział pięćdziesiąt na pięćdziesiąt procent. Podział jest aż nadto widoczny w wielu najróżniejszych obszarach naszego życia. Co będzie się działo jeśli do poszczególnych płaszczyzn rozumowania znów dojdzie przeważająca większość zgodnych osób. Autor, co niespotykane, odpowiedział wprost, że w gruncie rzeczy nie wie co to będzie. Fajny facet, bo ogólnie panuje zasada całkowitego nie przyznawania się do niewiedzy. Ja też nie wiem, gdyż nie czaję, ale to temat na inną opowieść. Łyk herbaty. Znów nie czaję, aczkolwiek cieszę się, że jeszcze mam czas, ochotę i oczy żeby od czasu do czasu przeczytać mniej więcej ze zrozumieniem gazetę „Głos oburzonego ludu”. Na fakt, że piszę otwarcie się przyznając, że nie czaję nie można patrzeć jak na autostygmatyzację, bo to jest właśnie fakt, a nie rozmyślne działanie. Jest to fakt jak w mordę dał lub jak dwa plus dwa jest cztery. Śmiem twierdzić, że nie jestem w tym wcale odosobniony. A może jest tak, że wszyscy wszystko rozumieją, a tylko ja jeden tutaj nie czaję? Nie wiem. Jeżeli niniejszy tekst pod tytułem „Nie czaję” zachowuje pozory pogody ducha to muszę po pierwsze przeprosić, a po drugie wytłumaczyć, że prawdą jest, że nie czaję. Ot cały problem. Sytuacja taka. Szczerze powiedziawszy nie czaję nawet przyczyn tego skomplikowanego zjawiska, że nie czaję. Problem jest w gruncie rzeczy złożony, a tylko czasem pomyślę, że tutaj właściwie nikt o zdrowym umyśle nie jest w stanie tego wszystkiego zrozumieć. W każdym razie tak mi się wydaje, a jeżeli mylę się w tym zakresie to tylko dlatego, że nie czaję. Nie chciałem nikogo obrazić. Kogo obchodzi tutaj rozumienie, czy czajenie. Trzeba robić swoje. No to robię, ponieważ szczerze piszę, że nie czaję. Pociągam sobie kolejnego łyk herbaty z porcelanowej filiżanki, ucinam popołudniową drzemkę, która ma związek z nadmiarem wolnego czasu oraz nastaje czas wklepania do komputera niniejszej, krótkiej bo krótkiej, rozprawki pod tytułem „Nie czaję”.
    2 punkty
  19. W czarnym padole konfliktu wartości, horyzont emocji, zdarzeń i zaburzeń powypadkowych oddziela mnie od mgławic pięknych i lśniących, od ławic gwiazd srebrzystych.
    2 punkty
  20. Ostatni wers - clue tego wiersza. Całość- niezwykła :) Pozdrowienia
    2 punkty
  21. @GrumpyElf O kochającym mężczyźnie milczę jak i o mężczyźnie w ogóle. Kondycja jego wisi na włosku, potrzebny jest natychmiastowy reboot redefinicja i nadpisanie macierzy. Ale chyba uderzyłaś swoim pytaniem i dociekaniem w najodpowiedniejszy i najwłaściwszy dzwon - mężczyzna uciekający w uczucia i emocje, będący cichym bohaterem ostatniej akcji może to jest dla niego wyjście z opresji. Tak poza tym nic wielkiego się nie dzieje to są tylko tzw. i odwieczne ruchy płyt tektonicznych. Deklaracja jest Pana Ropucha i chyba jest kopniętym porzekadłem: kobieta kocha w skargach, mężczyzna zbroi się w milczeniu a tak naprawdę jest reprymendą dla samego Autora, ani on nie pozjadał nawet dwóch rozumów, ani nie jest ekspertem w żadnej dziedzinie, więc najlepsze co zrobi to jak się po prostu weźmie za robotę :) Pozdrawiam Pan Ropuch
    2 punkty
  22. Palmowa. Fresk Krzyżowa pasja miewa odcieniepurpury przepachnionej różami.Zielenieje palmą witrażu, ranizmierzchu kroplą koralowązmartwychwstaje z dereniemOgrojec. Kraków - Mały Rynek, przed kościołem św. BarbaryWzlot lub odlotodjazd przeprawa rejsspadanie albo balansw mgielnej kapsule ze złotymicętkami w Ojca tęczówkachWielki Piątek: RybaKiedy go oprawiali - krew SynaCzłowieczego mdliła zwykłąkrwią. Zapachniała fiołkiem poZmartwychwstaniu. Także mirrąróżą nardem i winnym gronemWitraż kaleczy amarantempudruje pyłem chiaroscuroUpostaciowanego na krzyżu.Stamtąd majolikowym tłemścieka Boga błękitna krewWielki Post 2018
    2 punkty
  23. Decyzja Otworzyłam drzwi na świat i zaraz zamknęłam. J.A.
    1 punkt
  24. Mam w zanadrzu zalet wiele jedną z nich na trzy podzielę pierwsza pozostanie ze mną dwie ostatnie nocą ciemną wpierw zaimek do śmietnika i przedrostek czasownika wrzucę, jako człek uczciwy aby ktoś, kto mi życzliwy tak powiedział ucz nas tego przyjacielu, nasz kolego więc ja moją rymowanką ułożyłem wam zadanko czy za trudne się okaże gdy odpowiedź wkrótce wskaże nam mężczyzna lub kobieta - jaka moja jest zaleta?
    1 punkt
  25. - Jak dobrze dbać o zdrowie? - raz mistrza spytano. - Mało jedz waść wieczorem, za to więcej rano, inaczej w brzuchu gazy się nocą wzbierają i w sypialni powietrze mocno zatruwają. Wielu te gazy wdycha, a to powoduje, że zdradliwa trucizna chorobą skutkuje. Szczególnie w zimie gdy się okien nie otwiera, niejeden przez te gazy nad ranem umiera.
    1 punkt
  26. …więc jutro swe nieśmiało dalej będę tworzył. Uciekam wciąż daremnie przed tym co ma nadejść, Szukając przeznaczenia w zapomnianych chwilach, Jak gdyby moja przeszłość dniem dzisiejszym była, Miast tylko niewyraźnym dawnych czasów śladem. Błąkają się w pamięci widma kruchych marzeń I mamią wszystkie na raz niczym złudny miraż, Co gorzką rzeczywistość słodkim snem spowija, By zniknąć gdy ośmielę przed nim się zestarzeć. Została jeszcze puenta, którą wieczór goni... A gdybym wskrzesił lata, które już przeżyłem, Czy zdołam je przed życiem i przed czasem chronić? Być może na nagrobku już wpisano imię, Bo przyszłość najróżniejsze formułuje wzory, Lecz data raz wyryta nigdy już nie zginie... ---
    1 punkt
  27. @Nefretete tego nie wie nikt, Seba ?
    1 punkt
  28. Ja też z tego klubu. Słońce w roli męskiej? Uległam takiemu wrażeniu :) Bardzo subtelnie, kobieco. Wszechświat prowadzi dialog, mógłby to być erotyk rodem z kosmosu.
    1 punkt
  29. Samo życie. Kapitalny!
    1 punkt
  30. Hmm, wychodzi, że jeszcze trochę pożyję, bo mój sen zwykle jest dosyć krótki. NIe zdążam się zagazować :P
    1 punkt
  31. Raz się żyje zresetuj się by przeszłość nie bolała nie potrzebne wyrzuć i żyj dalej idzie nowa fala która poniesie ciebie zabierając się z nią wtedy będziesz szczęśliwym z uśmiechem Bolka I Lolka szerokim od ucha do ucha pozwól sobie przecież raz się żyje
    1 punkt
  32. Obudził mnie świt Wstałam Dzisiaj wstałam prawą nogą, nawet dobre samopoczucie mam, kawa prawie wypita. Kilka przyjaciół odeszło kilku mnie z rana wita, czy jestem rozbita nie dobrze mi jest teraz, tak jak jest. Może wrócę do swoich marzeń dziś, aż się chce mi żyć, to nic że za ścianą kilka wrogów mam, dzięki nim jest i była porządna lekcja, dzięki której zrozumiałam, komu ufać a kogo omijać z daleka, jak ta rzeka na co przez miasto nasze płynie, ja płynę pod prąd idę, już nie chowam głowy w piasek bo to nie mój styl, jestem, tu i teraz zamierzam żyć. Iwa
    1 punkt
  33. Bez karabinów wymyśl sobie pole bitwy i bądź żołnierzem przyda się na prawdziwą wojnę prawdziwi chłopcy mają to w sobie że lubią być męscy a kobiety to widzą i za to ich kochają wstaje świt i żołnierze budzą się kobiety robią śniadania a potem czekają na nich ach ci mężczyźni ach te kobiety a wojna wciąż trwa teraz bez karabinów
    1 punkt
  34. Spieszyłem się co niemiara żeby gdzieś zdążyć. Mój zegarek w międzyczasie stanął. Tłok, korki, kroki, miejski odmęt zamętu. Opłacił się niewątpliwy pośpiech bowiem jeszcze przed czasem dotarłem na peron. Smutno tu, ponuro, ławki obdrapane, daszki w szarość bez wyrazu, liczne zakazy, smutne niewyspaniem i zmęczeniem postaci. Tor pierwszy w przód, tor drugi w tył. Capi. Capię. Tak lub inaczej jestem sam. Ja mam zresztą większy problem, bowiem wiem, że nie wiem gdzie jechać mam. W tył, czy w przód? Którym pociągiem, o której godzinie? Czyżby tym, który się pierwszy tutaj napatoczy? A może wsiąść do ostatniego w kolejności pociągu? Trzecim w przód? Szóstym w tył? Tym ładnym, czy tym brzydszym według mojego sposobu odbierania świata? Z początku myślę sobie, co by wybrać najdroższy, później marzę o najtańszym. Najpierw chciałem pociąg kwadratowy, następnie skłaniałem się ku obłemu, a jeszcze później wróciłem do zapatrywań na temat kwadratu. Przez jakiś czas chodziła mi po głowie myśl o najpopularniejszym, a potem mój mózg (bo to zapewne jest kwestia mózgu czyli skąpego rozumu) zaczął kombinować o najmniej uczęszczanym. Postoję i pomyślę, a potem myślę, że jednak usiądę, a następnie wyciągnę fajka, aby skupić się i zaspokoić zszargane niepokojem myśli w postronki. Co mi tam, że tutaj palić nie można. A może kocham czekanie? Trwałem tak przez kilka godzin, będąc absolutnie niezdecydowanym. Inni pewni ludzie nie mieli podobnych rozterek. I tak dla przykładu o czternastej dwadzieścia myk, myk i ani śladu człeka na tym istotnym peronie. Pobyłem, porozmyślałem, a nawet kilka razy o mało co nie wsiadłem i wróciłem w telegraficznym skrócie tam skąd przyjechałem. Prawda znów wyszła na jaw, że nie miałem bladego pojęcia gdzie jechać. No to i nie pojechałem. Prosta sprawa.
    1 punkt
  35. Wyjdź zasrany gadzie Skończ moje udręki Tak się w bólach rodził Ciut nieśmieszny wierszyk
    1 punkt
  36. .. gadzie.. :)) to mnie najbardziej rozbawiło.. fakt, to.. poród. Pozdrawiam.
    1 punkt
  37. Zdarza się, że ludzie, wychodząc z siebie, wchodzą na innych wychodzących z siebie, w takich okolicznościach łatwo zapomnieć, że jest się człowiekiem i często postępujemy nieludzko. Cóż w tym rozumieniu zwrotu "wychodzić z siebie" bezpieczniej jest tego nie robić. Ale można też wyjść z siebie, by popatrzeć na siebie z boku. Takie wychodzenie z siebie (moim zdaniem) jest pożyteczne. Pozdrawiam :)
    1 punkt
  38. @emwoo Ale Ty to potrafisz... Podziwiam :) Pisz więcej tak, proszę. Czytając miałam odczucie jakby naprawdę stał przede mną ten skrzat i mi prawił. No i elfy w pierwszym wersie ;) Cudnie. Navigare necesse est, vivere non est necesse.
    1 punkt
  39. to wykąpmy się w kałuży tylko szybko, bo się chmurzy
    1 punkt
  40. @emwoo Dziękuję, baśniopisarko. @error_erros Przyjmuję te słowa jako zobowiązanie na przyszłe wiersze, a puenta u Pana Ropucha to liga mi jeszcze bardzo daleka. Dziękuję :) @Radosław Dziękuję za czytanie i miło mi, że karmiłam przez chwilę Twoją wyobraźnię. :) @Leszczym Bardzo mi miło, że wpadłeś i przeczytałeś. Dziękuję :)
    1 punkt
  41. Ja maj Tu łut Rad ar Tu but Uli ilu Ilu tuli Sos os Sok os Da rad Jeż lżej Ali bila Soli los To kot (Kot 'ok) Co noc Wóz ów Ma moc Ani mina Raz czar Elu mule Radu dar Ale Hela Port trop Aga waga Tokio i kot Zarysy raz Ognik Ingo Po to potop O... Olgi igloo A Nina z Anina itd
    1 punkt
  42. Ciągle gdzieś biegniesz ciągle coś musisz spieszysz się po to by się nie spóźnić A ja mam gdzieś tam ten wyścig szczurów nikt nie przebije głową tych murów co zbudowałem dla swej wygody fotel na kółkach ruchome schody W hamaku bujam się z książką w dłoni ktoś w niej napisał-śpiesz się powoli
    1 punkt
  43. @Gosława Będę próbował (raz kozie śmieć jak to mówią) muszę tylko z waszą pomocą wyselekcjonować swoje dobre wiersze - czy to te czy nie :DDD jesteśmy w kontakcie! Pozdrawiam Pan Ropuch
    1 punkt
  44. @GrumpyElf ale ciekawa tematyka, zaskakujesz ? naprawdę nietuzinkowa historia ....
    1 punkt
  45. Peelowi bardzo się osobowość rozrosła i musiał się jej w zachwycie galaktycznym przyglądać skoro miejsca na duet zabrakło. :P Pierwsza zwrotka jest prześwietna, aż sobie gdzieś zapiszę.
    1 punkt
  46. A ja jestem Szczęście! Ciemność rozświetlę, I uśmiech przyniosę. Śmierć to nie jest ma bliska kuzynka, Ale rodzina daleka! Bóg mnie stworzył aby pomagać życiu, A śmierć ma swego pomocnika. My reprezentujemy dobro, A oni zło! Jednak zawsze pamiętać trzeba! Czasami w dobru zło się kryje, A nawet w złu kryje się dobro! Czyżby Wy robiąc złe rzeczy nie wspominacie ich dobrze?! A robiąc słuszne wspominacie je jako błąd?! Tak samo jest z życiem, Czasami go źle wspominacie, A czasami dobrze! Tak samo jest ze śmiercią, Źle wspominacie gdy o niej mówicie, Ale wspominacie dobrze gdy mówicie o bliskich pomarłych.
    1 punkt
  47. Podaruj mi kobietę, a swój świat wydrapię jej paznokciami w skórnym pergaminie ciała. Podaruj mi jej myśli, a mocno obłapię płodny błękit - w nim zrodzi słońce spłowiała. Nie złowisz jej słowami, jak pióra miękkimi, tam, świątynie próżności czczą tylko klakierów, co we wzorzystych fryzach ustami gromkimi kuszą ją wciąż grą nocną u boku szulerów. Nie obejmiesz swym niebem, jak biel pamiętliwym, tam, gdzie złote tarasy, mierzą ludzką cenę i dobierają wymiar tym w życiu szczęśliwym, co dla kłamstwa gotową zawsze maja scenę. Złamany wachlarz skrzydeł krwią skleja obłoki tam, gdzie skroń na westchnieniu jej piersi układam, pod żaglem palców w łódce dłoni, gładząc włoki włosów w zaciszu jakich jak wsza wierna siadam. Zasłaniasz więc twarz wiary ostałym kikutem, do steli skroń przytykasz, a pod nią czerń szemrze, zimnym dotykiem zerka za cierpieniem i wyrzutem, aż przeminie twój podły czas, z nadzieją zemrze. Daremną jest modlitwa - ona kurzem wsiąka w szum liter krzykiem czasu, rozdartych czerwienią, gdy oprawca dosięga i szczęką pająka dusi anioła – prawdą, ogniem i przestrzenią. Wiesz - byłeś dotąd święty, ślepy bóg ramiona tobie wytatuował i nalał kwiatony alabastrowych skrzydeł, włożył je w strzemiona wieczności, ale teraz konasz upodlony. Kastruję wiekuistość twą - milczysz i umierasz. On twej męki nie słucha. Gdy dłoń tnie tętnice światłości u promienia życia, serce rozdzierasz. Nic - to dla niego, kiedy mrok gasi źrenice.
    1 punkt
  48. Samochód Mój samochód w każdą noc Jakby tracił swoją moc Rano, dwieście koni ma! A wieczorem? Tylko dwa... Dużo było różnych prób Rano źrebak, w nocy trup Co mam robić? nie wiem sam Chyba do warsztatu dam! Pan mechanik, prawdę zna Mówi wprost - ten typ tak ma Niech pan w nocy zdrowo śpi No a rano... Silnik grzmi!
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+01:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...