Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 11.11.2020 uwzględniając wszystkie działy
-
Przystojny chłopak z młodą dziewczyną przeżyli piękną przygodę, idąc na spacer leśną ścieżyną która zawiodła nad wodę. Gdy na polanę doszli, przysiedli na trawie pod starym dębem, zazdrosny księżyc skryty wśród jedlin w jeziorze przeglądał gębę. Opatuleni grafitem zmroku w objęciach matki natury, dziewczę słuchało jak z iskrą w oku on - szeptał wiersze Stachury. I niczym malarz impresjonista słowem malował obrazy... Później w objęciach swojego mistrza mdlała z rozkoszy sześć razy. A morał wiersza który kreśliłem, zapytasz mnie czytelniku? Nie tylko w lędźwiach dobrze mieć siłę, lecz przyda się też w języku. :)6 punktów
-
czy można ze szczęścia wyrosnąć jak z butów koszuli sukienki bo jeśli znudziło cię nocą to tylko chuć była nic więcej na oczy włożyła nam klapki przybrała kolory czerwieni słodkości dodała by łatwiej pikantność uniesień docenić a z czasem się szarość rozlewa wyblakną jak zdjęcia czerwienie zagubi się droga do nieba i „szczęście” jak buty chcesz zmienić5 punktów
-
"Mruczando sentymentalne" znowu śniłam śniłam dzisiaj tamten sen pachniał zbożnie szczęściem pachniał tamten chleb ręce babci szorstkie ciepło przytulały a za piecem świerszczy ciche serenady zegar tykał wszystkich równo bez wyjątku gdy za piecem kocie czary mrużąc oczko wymruczały do mnie jeszcze nie budź się wróć do baśni baśnij z nami to co chcesz znowu śniłam śniłam miłość czy ty też5 punktów
-
Ze szczęścia się czasem wyrasta, jak z butów co nagle za małe, a nowe choć dalej prowadzą, podbite już mniejszym zapałem. I chociaż nie zawsze wygodne, a wybór jest z czasem niewielki, to wciąż się wydaje za wcześnie, by włożyć ostatnie lakierki.5 punktów
-
W podrzędnym motelu z rozbitym neonem, w najgorszej miejskiej dzielnicy, kolejny amant z nie swoją żoną, poznaną gdzieś na ulicy. Materac zużyty, skrzypiące łóżko a pod nim ubranie w nieładzie, na szafce puste butelki po piwie i Pismo Święte w szufladzie. Dym z papierosów wciska się w oczy, na ścianie porwany kalendarz, klimatyzacja myśli zagłusza, okno z widokiem na cmentarz. Kolejny amant, człowiek sukcesu, sprowadza nie swoją żonę, żeby zapomnieć, uciec od stresu w motelu z rozbitym neonem.5 punktów
-
Do przyjaciela Wiesz co, czaszka powoli pęka, jak lód pod piętą. Nie jestem pierwszy i jest mi zimno. Nie chcę tego przegadać. Zęby drżą, niepotrzebnie tną słowa.5 punktów
-
a po zachodzie przyjdzie nowy wschód a jeśli już nie dla ciebie to będziesz sam promieniem i słońce będzie większe dzięki tobie .3 punkty
-
nie rozerwiesz, co nierozerwalne, nie wykopiesz kości. wrosły. pamięcią oddaję hołd i noszę mądrość wszystkich, którzy bronili przed wrogiem. nie wypalisz, co niewypalone, nie zamkniesz ust. w matce syn i córka troszczą się o dom, a krew spoczywa i płynie; Boże coś Polskę... z ciała wyrastają sztandary.3 punkty
-
w tym wierszu dużo będzie poetów a może tylko mężczyzn dla których ekspedientka jest zawsze szefową zaś losy ich są losami Jonasza więc trafmy podczas burzy w maleńki sklepik dajmy się połknąć z podobnym planktonem by w brzuchu bestii rymować aż do czkawki aż do wyplucia3 punkty
-
w tym sadzie nie ma słów jabłka za bezcen spadają z drzew jest nierealnie jak w szklance zagęszczonego soku o smaku natrętnej reklamy Pan cieć wpuszcza zgrabnych widzów najpierw zakładamy okulary następnie maseczki uśmiech dostaniemy gratis po przejściu pierwszej malowanej łąki uważajcie na krowy są on line ale bodą i barabanią rogiem gości na sztucznej trawie częstują kartonowym mlekiem potem odlecą bociany zakumkają plastikowe żaby nakręcona myszka udławi kota tu dawno mleko się rozlało a dzieci przestały płakać3 punkty
-
Może ta wymiana informacji Spowoduje że weźmiemy się za ręce Pójdziemy drogą codzienności Tą co czasem przechadza się szczęście W rozterkach popołudniowych spojrzeń Przybici w szafie istnienia Że też tak łatwo przychodzi Postawić w kącie marzenia Usunąć zbędne kilogramy Jak usuwa się dziecko Potem pozszywać skórą Splecione usta człowieka I wlec życie mozołem Karmiąc ślepe pragnienia Po co pochylać głowy Skoro kat już czeka 111120202 punkty
-
WIZJA kiedy jesteśmy już nie młodzi nie starzejemy się na zawsze wiosna przynosi echa letnie wizję bram do lepszych krain trawa zielona jest po tej stronie i każdy jest zwycięzcą a duma zmienia swoje barwy2 punkty
-
zbyt lęka się listopada nie lubi wtedy pisać twierdząc że kreda i ciągle mokry chodnik to marna przyjemność woli się włóczyć z bezdomnymi psami tak długo aż oswobodzi każdemu jednemu wydrze mordę z kagańca żeby mógł szczekać na obcych albo nawet użyć zębów by agresywniej okazać im niechęć zapytał mnie kiedyś jak ja to robię kiedy niebo popłakuje powiedziałam że kroplami rysuję po kałużach2 punkty
-
ptaki czarną wstęgą przepasały niebo wiążąc koniec z końcem deszczu z mokrą głową aż po horyzonty rozmyte i ciasne myśli smętnomokre bębnią szarugą w powieki listopad deszczy we mnie dosłotnie mam dość zbiera mi się na burzę2 punkty
-
Czemuż tak szybko zleciały dni niebiańskich łąk, przelotnych wzruszeń? Do czego dążyć pragnienia chcą gdy serce w mak pokruszą? Jak szybko leci czas wśród uśmiechów i ciężko znieść go ze łzami w kapturze, tak próżno szukać drugiego dna i sił co są gdzieś tam w górze! Młody poeto o sercu z kamienia co uczuć roztaczasz aurę dookoła próżno ci wierzyć w szczęście i miłość bo nic ich stworzyć nie zdoła.2 punkty
-
Charles był starym fotografem, co w ujęciach krył wspomnienia Podróżował, wciąż się gubił, wciąż mu obcą była Ziemia. Charles był dobrym, starym draniem, whisky lubił, pijał szkocką, w gęstych chmurach tytoniowych krył powagę swą i mądrość. Charles był moim przyjacielem, do podróży mnie namawiał, lecz ja dotąd świat widziałem tylko w jego fotografiach. Charlesa nie ma, odszedł zimą, z tej wyprawy już nie wróci, by poznawać światy bogów, musiał zejść ze świata ludzi. Teraz wiem już, że miał rację, lecz nie przyznam się nikomu, bo choć dobrze jest w podróży, no to nigdzie tak, jak w domu.2 punkty
-
łzy raczej nie kłamią uśmiech nie krwawi zaś droga donikąd gdzieś prowadzi ból to niewiadoma krok zawsze krokiem horyzont czasem boli tak samo jak myśli które w głowie się panoszą kłamstwo nie śmierdzi kalendarz to prawda śmierć to szczerość człowiek to moment wszechświata2 punkty
-
Porzuciłem dom rodzinny by na głębsze płynąć wody chciałem kochać i być inny lecz poznałem smak przygody Już tysiące mil mnie dzieli żal powoli serce zżera jeszcze dom pamiętam w bieli pochylone nad nim drzewa Dziś pod innym niebem mieszkam księżyc patrzy na mnie z góry tam już zarośnięta ścieżka dzielą mnie przeszłości mury Dusza moja nieszczęśliwa smutnych godzin są tysiące lecz tak zwykle w życiu bywa gdy miłości zgaśnie słońce Przecież tu mnie nikt nie kocha ani trosk ze mną nie dzieli tylko serce z bólu szlocha chciałbym ujrzeć dom swój w bieli Chciałbym stąpać znów po ścieżce w swe rodzinne wrócić progi tam gdzie było moje miejsce i dom sercu memu drogi2 punkty
-
zgubiłem sny które cieszyły łzy bardzo bliskie wspomnienia dziś już dalekie zapomniałem imion które były drogowskazami oraz o tym że kiedyś byłem młodym to wszystko pustką w moim życiu to droga o wielu trudnych zakrętach zakrętach które dziś trudno wyprostować bo czas zbyt poważnie je wyprzedził2 punkty
-
@Bogdan Brzozka Jak widzisz Bogdanie nie można zrobić dla tych ludzi wszystkiego, gratuluje determinacji i samozaparcia, mogłeś przecież przejść obok sprawy obojętnie, jak zrobiłaby większość z nas. A co tam, nie moja sprawa, On i tak wróci do picia. Próbować trzeba Im pomóc bo to tacy sami ludzie jak my. Trzymaj się zdrowo i dziękuje za postawę.2 punkty
-
Zderzenie czołowe - z każdą myślą. I co rano budzi mnie poniedziałek Rozbryzgujące karuzele pożądają wiatru - ja, z każdym niewybrzmiałym oklaskiem, chcę wyjść z tego teatru - okryta ciemnym blaskiem Piszę dziś dziwne wiersze. Nie idzie nad tym panować Popełniam samobójstwo - wypowiadając dwa słowa: kocham cię ... Grafomaństwem i zbyt późną porą, aby docenić krnąbrność - napisaną pokorą Czekanie zmieści się we mnie, może - pomieści się w tobie Wdycham okrutną czułość I tak w sumie ... każda sobie Patrzę na puste miasta, szybowce, helikoptery Nie jestem pewna, czy razy dwa to cztery Czy może dodać, odjąć Wszystkie minione życia Przynieś mi, proszę, kołdrę - nie chcę być bez pokrycia ...2 punkty
-
2 punkty
-
spojrzał jeżyk z miną smutną rzecze: "gadasz znakomicie zapamiętaj raz na jutro z drobnych spraw się składa życie" Pozdrawiam2 punkty
-
Dziewczyno z tamtego podwórka z twoich oczu zniknął już blask pozostała jedynie ta górka starej wrony ścielący się wrzask Pusta ławka pod drzewem lipowym jakby duszę wysysał dziś czas oddech nie jest już takim miarowym nie ma Ciebie i nie ma tu nas Nawet piasek ma inne odcienie wyschła trawa i nie ma już drzew czas już wydarł przeszłości korzenie tej melodii ustał dziś śpiew2 punkty
-
Golę się bo żyję, a myję bo śmierdzę, te dni w kalendarzu jak w sercu osierdzie. Łyk wódki na co dzień, zanim w bety wejdę, żeby usnąć z bólem, a najlepiej wiecznie. Kumpel czasem przyjdzie, przytarmosi zgrzewkę, przywlecze ze sobą zezowatą Ewkę. Damy po numerku, pokrzyczy zawzięcie, śpi już ululana z buziuchną przy bełcie. A jutro po zasiłek, by było na "życie", opieka społeczna wypłaci... sowicie. W tym dniu najweselej bo kapie obficie, gorzałka się leje, dziwki jak w Madrycie. A jak któryś zemrze, przyczłapie następny, u nas nie zabraknie dziś zapitej gęby. Bo my ludzie wolni, robimy co chcemy, tylko tak se myślę, kiedy my coś jemy? Witaminy z puszki, kalorie z butelki, kto u nas gotuje, przecież my menelki? Któż po nas zapłacze, ostre cięcie przełknij, pogrzeb na koszt państwa, a my wciąż weselsi.1 punkt
-
Ci, co zginęli w głębokim śniegu, wmiestie zusammen odeszli. Nie dla nich wiosny, które uciszą zmrożone serca i myśli. Tych miejsc też nie ma, do których każdy z nich chętnie, pewnie by wrócił. Wszystkie przeżera i w szczękach miażdży bezsens wojennej zamieci. W pazernych szponach krwawych tyranów zwyczajni mielą się ludzie. Tu tawariszczi, tam Kameraden. I nie ma mowy o cudzie. Nie da się wyrwać z objęć pułapki, w którą tragicznie popadli. Wybór okrutny, raczej niewielki: pozwól się zabić lub zabij. Mróz coraz częściej zbiera ofiary, a bitwa wciąż trwa... bez końca. Tych, co przeżyją, czekają łagry, niewielu bliskich znów spotka.1 punkt
-
zmęczyłaś mnie dzisiaj do łez ukryta gdzieś z cicha zadajesz mi ból, zamieniasz w jęk słowa uparcie moja .1 punkt
-
molekuły poezji powoli osiadają na twarzy tworząc niezmywalny osad czy widzisz jak jedno słowo gdzieś na wzgórzu może wpłynąć na częstotliwość drgań takt po takcie posłuchaj jak przepływają między palcami gładkie atomy dostrzegasz już sedno nie bój się zadawać pytań odpowiedzi jak cząsteczki jak kropla na strunie czas jest po twojej stronie gdy dojdzie do kondensacji myśli ukażą się małe obłoczki wiersza1 punkt
-
jak dziś pamiętam u Babci Sabinki zawsze pod ręką pachnący rumiankiem lipą miętą brudnopis miłością do życia pisany na czysto zeszycik niebieski z przepisami na wszystko: na ból głowy miłość spełnioną nalewkę z chabrów i rwę kulszową na kołacz drożdżowy i szarlotkę po-ciotki na guzik z pętelką dziecięce markotki urywki myśli prostych bosych w złocie pisanych jak pszenne kłosy wplatane w modlitwy godzinki nowenny przyśpiewki wspomnienia w malunkach niepewnych zakładkami - dziecięce włoski zasuszone zioła i łzy a ja dziś wiem to na pewno Babcia Sabinka z zeszycikiem pod ręką z przypisami post scriptum do życia czuwa nade mną jej niebiański brudnopis czystą miłością pisany zawsze pamiętam 15.09.20191 punkt
-
graphics CC0 To jest ballada o talerzu kobalt z glazurą może miśnieński talerz jak talerz przyznać należy pewnie złocony albo niebieski. Biedny raz widział [chcesz to uwierzysz] jak newralgicznie dobyli broni pan no i pani - z miasta Żuromin! To była drama zajeb..ta pani baristka a pan artysta. Talerz złocony albo niebieski jaśniał i błyszczał nigdy nie struty z wzorzystych znaczków autoramentów. pysznie podkuty. Przez wzgląd na prestiż chylmy mu czoła jakie miał ego i tyle wdzięku w hurcie nie znalazł więc amatora. Pani kupiła talerz do zupy czasem i jedli w talerzu mięso... Talerz to znosił - zero cykora nie miał ci boski - nic z promotora dobra porcelanowa szkoła dostojnej buty. Jedynobóstwo i kult okręgu stał niczym posąg -na cokole- w zacnej rodzinie inteligentów a z czasem już na stole. Siła tajemna no i aniela mówili: jaki piękny talerz wzorki na buźce od Böttgera tak sobie talerz przyjednał parę. Egocentrysta i snobo-danser czciły go sztućce niepokupne i te bez logo i te pod transfer. Łyżki widelce noże okrutne te na wesela i bale huczne ot posrebrzane a nawet sztuczne talerz był dla nich mega birbantem. Niepomywalność niewycieralność niepodważalny autorytaryzm... Gdy go nie znałeś to byłeś nikim dla tej szczęśliwej pary. Aż w końcu przyszło otrzeźwienie przy pierwszej kłótni tego małżeństwa święci Anieli – Boże niebieski pani rzuciła w pana talerzem to finał talerzowej klęski. Cepelia perfum - Pan to Walewski więc porcelany kanonada! Potłukli talerz w dniu jej imienin pani do pana krzyczy: ZDRADA! a pan się z drugą ożeni! —1 punkt
-
nikt o zdrowych zmysłach nie pisze wierszy należy unikać jak unika się obcobrzmiących słów word — słowo(sieć) (sic!) i znów challenge — cielesna wypocina wpadka — wpadła od uszu po język więcej słyszy jeszcze więcej mówi przelewa z pustego w pełne na nadgarstkach ma ślady1 punkt
-
I samotność trzeba trochę polubić, choć na tyle, aby na nią nie psioczyć, lecz w jesienne i przydługie wieczory, móc życzliwie popatrywać jej w oczy. Chociaż przyszła jako gość nieproszony, przycupnęła na skraj krzesła lecz czeka, w każdej chwili jest gotowa się zerwać, zrobić miejsce dla drugiego człowieka.1 punkt
-
Pejzaże słowami malowane Miganiem piosenki odśpiewane Rozmowa spojrzeniami ponad głowami Jeziora oczu łzami zalane Słyszany w ciszy bez - głośny krzyk Znikąd... wewnętrzny chichot Przemierzanie dróg w wyobraźni i strumień światła który drażni Czułe serce świetlista dusza i wszystko co myśli porusza Ta niewidzialna cienka nić... Nim się rozpłynie ulotne chwyć1 punkt
-
CO NAGI MIGA - NOC. CO... MAGI GIGA MOC. TAM - IGA - WAGI MAT. I MILI MIGAJĄ. JAGI MILI MI? CO MIGA; TO TAGI - MOC. A MIGOTKA, TAK - TOGI MA? O, TA - ZAMIGALI... LAGI MA ZA TO. TO PARANOJA DA JON, ARA POT.1 punkt
-
@Jacek_Suchowicz:))) Mistrz! Szacunek, spokojnej nocy Jacku. @Ewa Witek, @Franek K, @fanTomass - serdeczne dzięki za obecność i serducho, dobrej i spokojnej nocy życzę.1 punkt
-
szczęście to jest coś wielkiego tyś wraz z nim chcesz życie przeżyć i w przestrzeni z trzech wymiarów w żaden sposób go nie zmierzysz tutaj przestrzeń z n wymiarów tych w wszechświecie już stworzonych i tej także jest zbyt mało liczb nam trzeba zespolonych :))1 punkt
-
czy szczęście ma znaczyć małżeństwo(?) bo zmniejsza to zakres rozmowy a w życiu jest więcej obszarów gdzie poczuć je człowiek gotowy dorastam dopiero do szczęścia choć zmarszczek mam sporo pod okiem ale zmienił mi się wyznacznik co ważne jest co przejdzie bokiem1 punkt
-
tutaj się zrodzić mogą domysły chcąc problem dokładnie zgłębić czy czasem język (w gadaniu bystry) nie wniknął w rolę lędźwi nie rozstrzygajmy tych wątpliwości zostawmy sprawę otwartą słodki problemik - on nie dla gości i niech go zachowa autor :)1 punkt
-
@Jacek_Suchowicz Czysta prawda. /a szarość znudzona szczęściem rozgląda się dalej lubieżnie by nową zabawką się bawić stałość i wierność ma za nic/ PS napisz proszę "Lenie" (z wielkiej litery, bo myślałam, że to wiersz o lenistwie... ?1 punkt
-
Czy już nadszedł ten smutny czas, by ostateczne "żegnaj" rzec? Jeszcze choć raz się przytulić, "przepraszam" cicho wyszeptać Wyrzec się tego uczucia, z cierniem w sercu do przodu przeć, Pragnąc wyłączyć myślenie, jak mogłam szczęście to zdeptać? Czy jestem teraz gotowa, by dziś z jego oczu znikać? Czy jestem teraz gotowa, by odejść w zapomnienie? Smutek rozsadza od środka, słowa chcą już się wymykać, Czy moje serce to przetrwa, czy też zniszczy mnie cierpienie? Nigdy nie będę gotowa, na te chwile pożegnania, Lecz odejść nadeszła pora, by już więcej Cię nie ranić, Serce roni więc krwawe łzy, oto ta chwila rozstania, Poślij mi ostatni uśmiech, chociaż wiem miałeś mnie za nic. Pragnę tak Twojego szczęścia, moje jest tu bez znaczenia, Zrozum proszę te uczucia, nie karz mi już płakać więcej, I choć miną długie lata, nie otrzymam wybaczenia, Słowami Ciebie zraniłam, myśląc "słyszysz moje serce ".1 punkt
-
Samotności, przyjaciółko, trudno z ramion twych się wyrwać! tyś wygody jest piastunką, innym już nie trzeba nic dać. Nie wymagasz - by otworzyć serce się na innych chciało, tak zachłanna jesteś w sobie. Tobie ciągle jest za mało! Straszysz ludzi koszmarami, gdy ci znikną nagle z oczu. Oni więzi tworzą, bliskość, porozmawiać chcą na boku. Hermetyczna samotności! lubię spędzać czas i z Tobą, ale wybacz, moja Pani, od dziś pójdę swoją drogą, bo nasz wspólny, mały światek znam na wskroś, aż po horyzont. Lecz mnie ciągnie: co jest dalej, bo mnie jeszcze tam nie było...1 punkt
-
1 punkt
-
Dawno ucichły już burzy dzieje ogień z karabinów dawno zgasł dzisiaj inaczej szumią zaś knieje szczątki bohaterów chowa las Poległy żołnierz w grobie dziś leży pamięć przetrwała choć minął czas chwała tym ludziom, polskiej młodzieży za krew przelaną i to nieraz Szumią te drzewa w ciemnym borze a w samym środku tkwi biały krzyż niech Tobie służą tam Panie Boże jak niegdyś tutaj a w górze dziś1 punkt
-
1 punkt
-
Coraz częściej za rękę mnie chwytasz, Nie pozwalasz upaść mój miły Ja Cię prawie w tumulcie nie słyszę Skąd Ty na to masz wciąż tyle siły? Kiedy leżę bezwładnie po wódzie, Albo tępo patrzę w obrazki Ty pod głowę podkładasz sny dobre Jak słuchawki tłumiące wrzaski Ty po domu snujesz się za mną, machasz do mnie czasami ogonem, prosisz zwykle o chwilę uwagi I zasypiasz ze mną wieczorem Kim więc jesteś i czy pogadamy? bo pamiętam Ciebie z dzieciństwa.. Jak mówiłeś „Teraz wyjeżdżam ale kiedyś znów się spotkamy”1 punkt
-
Jak tu pisać o miłości chciałbym lecz los nie pozwala życie problemami chłoszcze znowu robi ze mnie jaja w środę wszystko się zaczęło trochę deszcze na Pomorzu kończę pracę tak jak wielu i do domu samochodem wracam myśląc o pierdołach chwalę cicho moje auto z brak niespodzianek w kołach od lat kilku - chyba warto nagle z prawej słyszę stukot nie to chyba niemożliwe ten samochód nie jest trupem pewnie uszy mam wrażliwe ale zjeżdżam na pobocze czas pandemii masz być czujny i co widzą moje oczy para gwoździ - pech podwójny zapas wozić zawsze warto deszcz mnie zmoczył dałem radę przecież różnie bywa z fartem taki klimat nie poradzę czwartek – ranek znów do pracy nic dwa razy się nie zdarzy po południu więcej czasu dziury skleję gdzieś w warsztacie siódma rano słońce świeci tradycyjnie punktualnie na spotkanie przecież wiecie bez spóźnienia to jest ważne mijam tira ślamazara gaz do dechy turbulencje czy powtórka to z koszmaru? tak - cóż mam powiedzieć więcej głupia mina czyni cuda bo zatrzymał się kierowca zabrał to wczorajsze z dziurą wrócił i wymienić pomógł nic trzy razy się nie zdarzy w piątek – koła mam zimowe tradycyjnie mknę do pracy zapas wczoraj poklejony dobry nastrój szybko tryska na pulpicie komunikat że w oponie jest zbyt niskie co? – ciśnienie? nie wytrzymam wyszukuję pierwszy parking patrzę mięknie prawa przednia chociaż jestem człowiek twardy twarz mi delikatnie zrzedła prawa strona mi szwankuje ja jak prezes koła zmieniam żona ciągle protestuje w głowie rośnie już dylemat czy samochód nowy kupić? czy kierowca jest do dupy?1 punkt
-
Nie wiem jak z tego wyjść dyplomatycznie, uśmiechnę się do Ciebie serdecznie. Valerko, ja tu tylko wrzucam teksty. Na serio. Zalogowałbym się na portalu randkowym gdybym szukał wrażeń, tak Ciebie lubię, ale na serio staram się życie układać w pewnym porządku, i do zupy zawsze wybieram łyżkę a do ziemniaczka widelec. Dlatego idąc w tym porównaniu --> portal poetycki traktuję li tylko jako obszar dotyczący twórczości, dlatego tu w ogóle jestem, możemy przy okazji publikacji pisać o priorytetach o Bogu i o tym co dla nas jest ważne, ale jeżeli ma to powiązanie z tekstem właściwym. Ja ci życzę, żebyś znalazła miłość swojego życia, jednak tutaj zakochujmy się po prostu w słowach. To jest uczciwe podejście do sprawy.1 punkt
-
@[email protected] Witaj Grzegorzu, znam kogoś kto - trochę na własne życzenie - został bezdomnym, trwało to lat parę, znalazł sobie kobietę, mieszkał u niej, razem zaczęli prowadzić życie mniej - więcej takie, jak opisujesz w swoim wierszu, z tą jednak różnicą, że mieli mieszkanie, które w krótkim czasie stało się meliną i miejscem spotkań wszelkiej maści ,,meneli". Minęło parę lat, ona odeszła z tego świata, przyjechał z zagranicy syn tej pani, gościa wywalił na bruk, gość stoczył się całkowicie: brudny, śmierdzący, z porozbijaną wiecznie facjatą, no koszmar... Podałem mu rękę, ułatwiłem kontakt w Mops, by miał w razie ,,W' ubezpieczenie, odtrucie dwu tygodniowe, zaraz po nim wyjazd na półtora miesięczny turnus do ośrodka leczenia uzależnień w Charcicach... Po upływie półtora miesiąca,stanął w moich drzwiach, jakże odmieniony: czysty, ogolony, schludnie ubrany - dziękował za pomoc. Po wyjściu z Charcic miał załatwiony wyjazd do Rożnowic, na kilka miesięcy, gdyż to było warunkiem, by otrzymał mieszkanie. Powiedział, że docenia to co zrobiłem, ale że on nie da się zamknąć w ośrodku na parę miesięcy, bo to jest jak więzienie, jemu jest dobrze tak jak jest. Wrócił do punktu wyjścia...1 punkt
-
Znów stoję przy oknie i liczę samotnie te gwiazdy srebrzące na niebie ta miłość minęła po drodze zginęła już nie powrócę do ciebie Nie chciałam cię ranić i tak pozostawić byś cierpiał przeze mnie jedynie dziś lepsze rozstanie niż puste kochanie choć z czasem i ból ten przeminie A teraz wtapiam się w ciszę czy może skargę usłyszę czy wyrzut własnego sumienia za te uczucia zranione za te marzenia skreślone do końca rozwiane złudzenia1 punkt
-
1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne