Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 16.08.2020 w Odpowiedzi

  1. Spowiedź przed życiem nie wiem od czego zacząć z pamięcią coraz gorzej właściwie to… często umierałam z bólu jak mój Michaś na świat przychodził z żalu jak ten co miał być ze mną aż do śmierci odszedł o wiele wcześniej ze strachu jak ta ciemna plama na skórze stała się dla mnie czymś bardzo złośliwym potem jeszcze nawiedzały mnie złe duchy załamania przeczucia obawy w końcu pogodziłam się ze śmiercią ale przed tobą mi głupio bo nie zdążyłam cię bliżej poznać
    9 punktów
  2. wmawiając łatwość grzechu a trudność świętości czy prosto jest zabić człowieka? ciało porąbać, zakopać, zatopić? i całe całe życie uciekać? kochać możesz nie robiąc nic nawet mówić, nawet dotykać być daleko daleko daleko gdzie wcale cię nie widać nie widać i nie słychać
    5 punktów
  3. graphics CC0 inwokacja na wakacjach maszty riwiery w żywe słowa ubieram plażing w patriotycznych dekoracjach? to wiersz o polskich bohaterach! moja Ojczyzna jest słonkiem na niebie do której chce się migotać chrupiącą skórką na chlebie pod firmamentem patriotów żywota czasem oddala się od brzegu jak tamten jacht czy gibki wind_surfista na zefirku zaborcy falach historii w krwioobiegu jednak powraca do portu - bardziej kultowa-uroczysta w dni czujne i słoneczne gdy mewy wyżej grabieżców cień widzę pod jej piasków bramami i z cienia utrapienia rzutują skaliste krzyże tych co wierzyli w Ojczyzny zmartwychwstanie waleczni mieli rację ich wiara skruszyła mury a krew przelana okrzepła w naszej pamięci jak stop bursztynu ze złotej malatury co w słońcu mieni się i sukces wieńczy parawan kocyk i kapelusz cizia brzuchem do góry mogę rozmyślać - w ciszy- bez zadęcia o polskich kultowych bohaterach -czulej- ci mieli... znacznie mniej szczęścia --
    5 punktów
  4. Jestem na swojej loggi, i popijam kawę; Miejsce to ulubione, korzystam codziennie. Widok na okolicę rzuca mi niezmiennie, I z obłokami zsyła uroczą zabawę... Słyszę, jak się przelewa szum opon ulicą. Stalowy ptak... z nim przestrzeń niedosięgła nęci. Ciepły wiatr igra, kiedy tu przypadkiem wleci, A promień słońca droczy się z oka źrenicą. Oto miasto; za łąką złocą się ścierniska, W biosferze dzisiaj sucho, i żar się przelewa. Gołębie niosą wieści z daleka, i z bliska, Czujna sroka usiadła na wierzchołku drzewa. Zaraz słońce cień zetrze, pożoga złocista Zalewa me schronienie. Zbyt dopieka, zwiewam.
    5 punktów
  5. więzi - o istnieniu ich wiemy wciąż niewiele powoli odkrywamy ich złożoność, znaczenie i potęgę na każdym stopniu organizacji materii od kwarków do kwazarów od bakterii do korporacji nie należę do siebie lecz przynależę wydawać by się mogło że to ja piszę mówię a głos jakby nie mój śpię i śnię nie swoje sny w których mam pełną kontrolę nad swoim życiem po czym się budzę i idę nie tam gdzie chcę lecz tam gdzie muszę jestem moim wrogiem znaczę swój ślad węglowy cichutko bez dumy upajam się nie swoim sukcesem jednak wiem że więzi trzymają mnie przy życiu i tylko one coś znaczą gdy przyjdzie czas
    4 punkty
  6. Nie jesteś robakiem co gryzie Ziemię lecz dla nich z szacunkiem, gdy się zrozumie, jak bardzo przecież jej są potrzebne. Gdy one wyginą, ona też umrze. Nie jesteś też chwastem w życia ogrodzie. Choć bywa dość często, chwast się przemienia wnet w zioło przydatne, gdy ktoś w potrzebie jest chorób przypadłych nagle leczenia. Nie jesteś gorylem co właśnie zlazł z drzewa, wsiadł w szybki samochód swój wirtualny, na rajd biologiczny pędem pojechał, bo goryl, gorylem jest wciąż normalnym. Nie dawaj się zwodzić przewrotnej sile lub ulec pokusie bredni ponętnej, bo odkąd pamiętam, Ty dla mnie byłeś i zawsze już będziesz KIMŚ znacznie więcej.
    4 punkty
  7. gdy na odległość jednej nocy wiatr z tyrana staje się kochankiem i pierwsze mu wybaczę drugiego nie zapomnę .
    3 punkty
  8. == UWAGA - TEKST MOŻE OBRAZIĆ UCZUCIA RELIGIJNE== Kazanie Kazanie pod metalowym stołem ścierają szmatą - dwie prostytutki. Zapach strawionych idei i wartości, ubranych w formę mowy skazańca, gasił ostatnie promienie woli życia. Pijąc wino przez kroplówkę od napotkanego w burdelu baranka, między łykami czystego zbawienia, toczyłem słowem wojnę z odmętami, z zakażeniem duszy inteligencją. Wino było najpewniej przeklęte, raczej nie spełniało norm unijnych, bo baranek był tęczowym imigrantem, narzekał na hemoroidy i brak sumienia i podobno był też gorszego sortu. Noc trwała wciąż przy drugiej stacji, prostytutkom kazanie wylało się na ołtarz. Chrystusa osioł złapał gumę i się spóźni! Bo latający i święty obłok zajął św. Piotr. A jutro przecież dzień Sądu Ostatecznego Po długich modlitewnych libacjach z przemyśleń zbudowałem nową Babel. Płeć prostytutek nagle się rozmnożyła Brakło określeń dla nich w językach Wieży A "to" chciało pogadać i się wyspowiadać Trzeciego dnia wstąpiłem do izby wytrzeźwień W ręce mając Biblię a na sobie sutannę Nie tylko ja dziś tutaj zmartwychwstałem Ale kazanie wymiotnie wpadło do WC To nie był sen. Dokonało się! Autor: D.R
    3 punkty
  9. Splotłam meduzą ławicę włosów krępującą wzrok, rozplotłam perłową słodyczą mrok wśród parzydełek wrzącego czajnika i zaparzanych w nim zwłok czasu rozpryśniętego między hydrami, kroplami formaliny - pamięci o zatrzymanej w martwym kontinuum ekstropii, fobii (pro)społecznej, ja wiem – Tak, to jest to! W klatkach tlenowych mogą nas zamknąć, chociaż i tak nie będziemy już żyć – i nie! Nie przetnie naszej nici Mojra, gdyż dopiero po śmierci ona zacznie ją szyć! Zamroź mnie, jestem tylko embrionem, acz ciekawskim przyszłości, znasz mnie. Uwierz ze mną w świat, w którym mózg jest nieśmiertelny, a choroby znaczą tyle, co rozlane mleko, bo my i tak tamto z piersi Hery będziemy pić, i zdobywać te same ciała, które niegdyś ochrzciliśmy imionami bogów, i na tych ciałach będziemy uprawiać seks – Tak, to jest to! Wspaniała ludzkości! My wciąż się uczymy! Zwykłam – ty wiesz – często tak mawiać, gdy konstruowałam Partenon myśli na Twój właśnie temat. Pytasz mnie o grupę krwi Ja ci mówię: H(uman)+
    3 punkty
  10. Lepiej chodzić bez korony, niż być królem oznaczonym. Lepiej dostać w czerep kaskiem, niż dzień cały nosić maskę. Lepiej było spać w okopie, niż dziś jechać przez Europę. Lepsza częsta dezyfekcja, niż po zgonie jedna sekcja. Lepiej schronić się gdzieś w lesie niźli czekać na G10. Lepsza polska chińska zupka, niż po zupce owej kupka. Gorzej drażni jego granie, niż ból zęba w kwarantannie. Lepszy łikend nie udany, niźli tydzień kwarantanny.
    2 punkty
  11. gdy życie zaczyna nudzić wyjdź z domu poszukaj kwiatowego ogrodu przyjrzyj mu się widzisz - mimo smutnych miejsc uśmiecha się barwami pokazuje że warto żyć a że trafia się chwilka słabsza to nie znaczy by płakać poddawać się szukać trudnych drzwi wręcz przeciwnie wyśmiać ją spojrzeć w horyzont pokazać jej że jest tylko momentem
    2 punkty
  12. Żeby zastawić ślad, nie trzeba być geniuszem, czy wyczyn dokonać . Można wrzucić monetę do studzienki kanalizacyjnej albo włożyć w szparę, ktoś znajdzie ją i się zastanowi. Jeszcze lepszym pomysłem jest zostawić skarb : z imieniem, nazwiskiem, fotografią… Można też napisać dziennik i zastawić na strychu… Dobrym pomysłem jest zrobić coś szalonego.
    2 punkty
  13. samozwańczy filozof Bolek przysiadł na przydrożnym kamieniu zaczął rozprawiać kreśląc myśli na pergaminie kamień czy pióro jedno i drugie uczłowieczyło jedno i drugie krew przelało jedno i drugie pchnęło do przodu kompromisem była kreda uczłowieczyła nauczała krew przelała i pchnęła do przodu uśmiechnął się pod nosem i skrobnął szybkiego hejta na smartfonie klawiatura czy touchscreen ...
    2 punkty
  14. w Mielnie bez zmian nie imprezujesz toś dzban strzelają co wieczór petardy fajerwerki dziewczęta uwypuklają swoje wdzięki chłopięta nażelowane ryczą i gwiżdzą przywalą jeśli wyglądasz jak piżdżoł muzyka głośna i szklane butelki do kebaba co krok stoją kolejki zimna wódka zimna wspaniała muzyka szybka głośna ruchawa muzyka wódka ruchawa .......................................... w Mielnie mój drogi - bez zmian nie imprezujesz dzisiaj - toś dzban
    2 punkty
  15. Jak szybko ulatuje z nas piękno... wystarczy chwila nieuwagi i znika. Nie ważne, jak jest rozumiane i tak zbierze swoje żniwo - zanim zrobi ku temu krok - pozwoli nam się karmić ułudą, po czym przeżuje i wyrzucając na bruk - nawet się nie śmie obejrzeć i rozstać w pokorze.
    2 punkty
  16. * nie wiem co będzie powiedział rzeźbiarz sobie stawiając kłodę do pionu pod namiotem nieba * niech prowadzi myśl prędka powolna ręka silna mdlejąca oko dzielne zachłanne w słojach głęboko widzące to nienazwane dopiero i jeszcze *
    2 punkty
  17. Nie ma Nie ma żelu na włosy, nie ma białych zębów, nie ma wyrzeźbionego ciała z Grecji. Jest blondyn ze wschodu. ma zęby, dźwiga betonowe worki w Białymstoku.
    2 punkty
  18. Ogrodnictwo poetyckie Jeżdżę wkoło alejami ogrodów Piórem wyciągniętym z kieszeni Sieję tam ziarna wonnych wierszy Skrytych w beciku starej tolerancji Rok temu tu ochrzciłem trojaczki Nie krzyczały, śniły enigmatycznie W oczach mając receptę na życie Bywa, że skrywają też przyszłość Poezja rośnie najlepiej na Jesień. Gdy śmierć zbliży się, by zapukać W okno mej ogrodowej szklarni Treść urosła do pełnienia honorów Z ustami pełnymi płatków słów Kwitnie paletą barw poetyckich A krew ich pulsuje liliową puentą Wygrzewają się w obiektywiźmie Ale róże już spaliły się ze wstydu Jakby termin ich ważności minął Wygoniono je z arkanów usług Czerwień już nie znaczy nawet nic Ale chryzantema zbyt pamiętliwa Manifestuje dzisiaj śmierci oddanie Ma dozgonnie leżeć i wspomniać Aż suchość przetnie jej gołą tętnicę Ogród nazwałem tomikiem poezji Dla czci wyobraźni nieśmiałego Ja Każdy kwiat opowiada wieczność W innych kolorach i też zapachach Ale czas tylko fermentuje me wersy To czterdzieści procent mocnej treści Upojony zapominam o mym piórze Gasnę jak zachód przed terminem Zamknąłem już tomik mojej poezji Kluczem stalowej dzisiaj ignorancji Bo przekwitały jego stare znaczenia Ostatnia widziana stronica we mgle Przedstawiała raporty z prosektorium Wynik sekcji zabił ostatnie poetyzmy To nie były zawały, ani też zamyślenia To jesienna, zabijająca sens Poezjoza Autor: Dawid Rzeszutek
    2 punkty
  19. "Cicha woda"... gdzie na dnie spoczywają monety, przyjmie wszystko, ale realia nie sprzyjają powrotom... są pożegnania i głód... który rodzi drapieżcę. Od "więc jestem"... ciekawa gra słów, która układa się w kawałek życia peelki... Żal, że ów brzeg/nurt/kamień.. w niej, niezmienny jest, ale świetnie oddaje jej stan. Pozdrawiam.
    2 punkty
  20. Różnobarwna nić się plącze. Oplata ulicę, skwer, chodnik i znowu tą samą ulicę. Wskazuje okrężną drogę, między kościołem a pubem… Wije się przez las, w którym mieszkają zwierzęta. Nić wiąże serca. Często o nią potykamy się. Choć nie potrafimy jej rozsupłać, możemy ją przeciąć.
    2 punkty
  21. jeden kot w nogach na głowie drugi trzeci unosi się i opada środek dnia kasuję nieodebrane wyłączam dzwonek zakładam sukienkę w zimne mlecze tak na wszelki wypadek śpisz na boku z lekko rozchylonymi ustami kończy nam się podtlenek azotu dobrze że mamy butlę na wymianę to był świetny pomysł 250620
    1 punkt
  22. nie przeflancujesz Lasu* na ardanowski leżące pokotem kukiełki twojego teatru znają swoje kwestie wyrok zapisany szpilką teraz kolej na ciebie nie ujdziesz poza w słabiznę powtykane fladry gnomon gnomowi wbija już godziny to działa jak zawsze na czas * chodzi oczywiście o Las Ardeński
    1 punkt
  23. @Tomasz Kucina Dobrze, że jesteś! brakowało nam Twojego kolorytu wierszowanego ;) Z pędzącego samolotu po pasie startowym Pozdrawia :D Pan Ropuch
    1 punkt
  24. Czasem plażing nie jest tylko naszą osobistą zasługą, warto o tym pamiętać. Nasz dobrobyt, dobrostan itd. ma podwaliny, które sięgają głębiej, szerzej (i wyżej! :)) niż nasze jednostkowe życie. Miłego :)
    1 punkt
  25. nie skojarzyłam. myślałam, że to w Polce, ale gdzie w Polsce masz starożytne miasto:)
    1 punkt
  26. Kiedy już Spowszednieją dni i noce A kożuch chmur zapomni otulić Bezpieczeństwem nieb szalonych Zapach świeżego chleba Nie przyniesie żadnych wspomnień Krzyk okolicznych złoczyńców Nie zrobi najmniejszego wrażenia .. Kiedy już Zginie dotyk wypranej pościeli I obudzisz się tak bardzo zmęczony Przejdź na drugą stronę lustra Pozostaw daleko Świat utracony I rozpocznij Nowy świat jutra
    1 punkt
  27. Witam, Rozpisałem się nieco, ale to dlatego, że muszę wyrzucić z siebie prawdę i usprawiedliwić absurd mojego tekstu. Ta obraza, która w pewien sposób wali po łbach obydwie ze stron dzisiejszej szamotaniny, ma cel nadrzędny, którego nie wplotłem pomiędzy słowo, a teraz staje się jakby jego cieniem, jakby tłem nieco oddalonym, ale celnym. Bo wszyscy od zarania dziejów jesteśmy i byliśmy czym podzieleni, czy wiarą, czy kulturą, czy kolorem włosów lub oczu, a nawet firmą ulubionych butów i do niedawna to jeszcze nikogo do walki nie popychało. A dziś jakby demona świętą wodą polali. W tym wierszu, mimo że jestem wierzący, zawarłem skowyt szyderstwa, przeciwieństwo tego obrazu strasznego, przeraźliwego i najgorszego, w oczach Katolików. Jako czegoś ostatecznego, ale w rzeczy samej, będącego największą farsą, obrazem niedojrzałych, dziecięcych kłótni o grabki, czy foremkę w piaskownicy, o kolor oczu, czy wzór założonej dzisiaj koszulki. A wszystko to przez to, że znów patrzymy na to, co kłuje nas w oczy, a nie na to co nas łączy. Na to co kłóci, a nie co spaja w jedność. Obraz tragizmu został przeszyty śmiechem błazna, z którego się zwykle śmieje świat i śmiano się zbyt często, a dziś on śmieje się z nas, ludzi, którzy kończą ten świat, tylko przez brak tej perspektywy, ukazującej żałosność powodów do konfliktów, kłótni i walk. Bo cóż jest cenniejsze od samego w nas życia? Od jego formy jego, którą się ceni i wielbi. Od tego co łączy, a nie dzieli. Od właśnie koloru swoich oczu lub ukochanej osoby - miłych i przyjemnych. Od tego, że ja lubię kolor czarny, a ona czerwony. Czy te mankamenty, które dostrzegamy, mogą zakończyć świat starej myśli, kosztem nowej, która naprawdę nie będzie niczym wspaniałym. Różnice zawsze były, i jak znam życie, będą, a nawet być powinny, bo to, co nas odróżnia, czyni nas innymi, a to nie znaczy, że gorszymi, a właśnie lepszymi. Żadna cecha i do niej stosunek, a szczególnie negatywny, nie powinien być ubrany w zawistne słowa i czyny. To nie świat się sypie, a ludzkość - w sobie, zagoniona jak byk przez spryciarzy polityków - torreadorów. Dlatego się śmieję, bo ludzkość ma manie wielkości, szczególnie w czasach obecnych, przy technologi, wyścigu szczurów i też za wartościami, które ktoś celowo wyrwał z rozkładających się trzewi, ubrał w ładne ciuszki i wciska, jako coś najważniejszego i najcenniejszego, a dzisiaj, właśnie ona, pozwala się "zrobić" jak małe niekumate dziecko - w niezłe bambuko. Myślę, że wyszydzenie tego wszystkiego - szczere i prawdziwe, ma swój cel. Bo to prawda oparta o fakty się śmieje. Bo cały majdan, ponad który się unoszę lub co najmniej z oddali na niego patrzę, może krzywdę przynieść niewyobrażalną, a wszystko zaczyna się od jednej małej zapałki. Ten wiersz jest próbą zagłuszenia śmiechem obrazu, który mamy nieprzyjemność oglądać. A co do zapowiedzi katastrofy w słowach wstępu, to wolałem ostrzec, przynajmniej tych wrażliwych, bo nie miałem zamiaru kaleczyć niczyjej wiary. Uprzedziłem te owieczki delikatne i wrażliwe w wierze - by nie dostały przypadkowego manta. Nie zawsze powód jest oczywisty, dlatego poświęciłem nieco więcej miejsca na szerszy komentarz. Pozdrawiam !!!
    1 punkt
  28. Trupi odór przysiadł na płatkach delikatnych kwiatów. Uginają się lekko, jak pod ciężarem śmierci. Świeże powietrze nie może się przebić przez zasłonę smrodu. Jedynie ją z lekka wgniata. Pozostaje trwały ślad, jaki zostawia palec, wciśnięty w martwe ciało. Pomieszczenie jest okrągłe. Słabo oświetlone blaskiem świec. Podłużne metalowe naczynie w kształcie rynny, stojące w centralnym miejscu, kryje w sobie wilgotne zwłoki. Obok stoi postać ubrana w białą sukienkę w kolorowe kwiatki. Na każdym płatku widnieje obraz, przedstawiający czarnego pająka z wielobarwną kokardką. Wokół, około dwóch metrów od ściany, siedzą szkielety ubrane w woskowe szaty. Poprzez ich płaszcze prześwitują: zamglone, szare kości. Trzymają w nagich dłoniach złote świeczniki w kolorze słodkiego miodu. Przyozdobione gałkami ocznymi, wiszącymi na łańcuszkach z żywicy. Wszystkie wpatrzone w środkowy obiekt. Nad pojemnikiem fruwa biały gołąbek. Z dzioba wystaje: mały świecący lampion. Skrzydełka lepią się do ścian ciszy. Odrywają jej cząstki, transportując do otwartych jam szarych czaszek. Dźwięk odoru z coraz większą siłą, gra finał okrągłej symfonii. Rozbrzmiewa we wszystkich zakątkach, zostawiając w nich, drgające, skrzepłe nutki. Cienkie plasterki klucza, odcinane są brzytwą pięciolinii, trzymaną dłonią dyrygentki. Część kolorowej sukni, przylega do leżącego ciała. Czerpie z niego siłę. Rozkłada ją w miarę potrzeb. Dźwięki narastają. Postacie pod ścianą, zaczynają miarowo uderzać piszczelem o piszczel. Kołyszą się z boku na bok w klekoczących odgłosach. Pochodnie stojące za nimi, rzucają ich cienie na przeciwległą, półkolistą ścianę. Tańczą nad ich głowami, w miarowym kołysaniu. Echo krąży w wielu zakamarkach, w rytmicznym stukocie. Świeczniki w rękach, wprawiają w ruch gałki oczne. Rozglądają się na wszystkie strony. Opuszczają swoje miejsce. Wlatują do pustych oczodołów i stamtąd wykukują, jak pisklęta z gniazd. Postać w sukni stoi na zwłokach. Zapada się w nie. Złociste włosy okala srebrzysta migotliwa aureola. W jej przezroczystym prześwitywaniu, wirują odrobinki białych skrzydeł. Następuje ich scalenie. Postać unosi się nad pojemnikiem. Z jej koronkowych bucików, kapią podłużne krople rozkładającego się ciała. Włochate czarne pajączki, odpadają od płatków. Suną po posadzce, w kierunku siedzących postaci. Wchodzą na nie. Małe nóżki, zostawiają tycie ślady na miękkiej powierzchni. Pochodnie rozgrzewają się nieustannie, w swoich własnych płomieniach. Szaty wolniutko spływają na podłogę. Ześlizgują się lepiąco po szarych kościach. Są one coraz bardziej widoczne. Pająki toną w gorącej mazi, zakłócając gładką powierzchnię roztopionego wosku. Postać w sukni krąży pod sklepieniem. Kolorowe kwiatki z jej szaty, wirują wokół jak stado motyli. Szybują nad leżącym ciałem. Przylegają do jego powierzchni. Rozkład jest wielobarwnym przeistoczeniem. Szkielety nieruchomieją w martwym tańcu. Kruszeją z każdą chwilą. Rusztowania dla mięśni zamieniają się w proch. Leży on na powierzchni wosku, jak rozsypane kakao. Gałki oczne pękają w mokrym odgłosie. Z ozdobnych świeczników wypływa krew. Suknia wirującej postaci, zwiększa objętość. Jej biały całun skrywa leżące ciało. Pochłania odór i mdły rozkład. Sklepienie przemienia się w czarne niebo. Widnieją na nim jasne gwiazdy. Zataczają kręgi. Szybciej i szybciej. Widać jedynie wirujące smugi. Pojemnik jest przezroczysty. Ciało zdaje się wisieć w powietrzu. Jego wygląd się zmienia. Z centralnego punktu sufitu, rozchodzą się pęknięcia do samej krawędzi posadzki. Całe pomieszczenie roztwiera się jak dojrzały kwiat. Zalewa je przeraźliwie jasne światło. Lecz nie razi w oczy. Prawie wszystko zostaje wyssane na zewnątrz. Kwiat jest jednym z nieskończonej ilości podobnych kwiatów, na bezkresnej łące. A łąka szybuje z innymi, w przestrzeni tajemnicy.
    1 punkt
  29. Lepiej z maski zrezygnowac jesli dziewcze chcesz calowac
    1 punkt
  30. @huzarc w polowaniach w ogóle nie wolno brać udziału. Entowie są niepochopni, ale karzą sprawiedliwie! Formuła mojego tekstu właśnie ich przyzywa! Odwzajemniam pozdrowienia, jeżeli nie jesteś myśliwym!
    1 punkt
  31. Ciężko to życiom, którym zabrano anielskie liczydło, gdy wierzgają palcami nad chwilą, a zbyt dawno minęła miłość, chociaż za ciasno gdy, jak bydło, pędzą pod klatką z ich koniczyną, aż przed twarzą deszcz jak litość, gdy staną za ścianą za którą krzyczą, ażeby to ciało stało się liczbą, taką zamażą przeciągłą, ostatnią ciszą.
    1 punkt
  32. Trzeba docenić klasyków I wyróżnić ich nudną robotę To oni sprawili Patetyczni i zawsze wtórni Metodą - teorią - kanonem Że ręka, która sterylną inwencją Rozmazuje fekalia awangardy Na dewocyjnej ścianie galerii sztuki Dla zachwytu i podziwu Obdarzonych łaską wrażliwości Wiedzy i obycia Kolorystów gustu i smaku Pasożytów piękna Nie jest czarną grają barbarzyńcy A brylantową dłonią artysty
    1 punkt
  33. fajnie rysujesz obraz ale są momenty, które ciężko przejść zwykłemu zjadaczowi chleba, "widzę ptaka, przestrzeń go.... ten wers a w szczególności tekst po przecinku wydaje sie sztucznie naciągnięty żeby mieć rytm i rym . I trochę oko koli to mą oka ;) reszta fajnie płynie
    1 punkt
  34. nie ma za co jak widac tekst pobudził do dyskusji. Chociaż w samym tekście tylu nie wyczułem tylu emocji.
    1 punkt
  35. przerwa na drinka i fizjologie przerwa na uśmiech leżenie odłogiem przerwa by glapić się w mały ekranik przerwa od siebie by razem być z nami przerwa na pracę i na myślenie na mądrość chyba oraz jedzenie przerwa na seksu miłe swawole i na to co może za chwilę zaboleć przerwa na miłość zazdrość tęsknoty wspomnienia marzenia płacz i głupoty przerwa na złości swoich tłumienie lotu kamienia lub przebaczenie przerwa na bliskich i na rodzinę na zrozumienie chociaż na chwilę przerwa by spocząć cicho w naturze zachwycić się nawet zmysły swe urzec przerwa od ludzi oraz od nudy od samotności sensu ułudy przerwa od wojen zawiści pokoju lub tego co w środku świętego spokoju przerwa od biegu królika spiesznego język na wierzchu i bobki ma z tego przerwa na gnicie w okowach trumny lub na wsypanie prochu do urny pomyśleć chwilę na ślicznej łące które potrzebne a które męczące aczkolwiek jedna z kosą pospołu kiedyś człowieka wytnie z padołu
    1 punkt
  36. a moze to po prostu czlowiek probuje wszystko naginac do wlasnej woli, poniewaz trzymanie w klatce to nie jest pokazanie dobrej woli nauczania :D. nawet slonie potrafia przegladac sie w lustrze tylko po co? Pycha i próżność jak z adwokata diabla łechce podniebienie popatrzcie jacy jesteśmy . A teraz wracajac i nawiazujac do wiersza kochac mozna nie robiac nic tu jak zawsze widze przewrotnosc bo nad kazdym zwiazkiem trzeba pracowac pielegnowac bo inaczej zwiednie uschnie :D
    1 punkt
  37. @Pan Ropuch nie byłem nigdy i jestem zapóźniony bo nie wiedzialem ze mielno aspiruje do polskiej Ibizy ale trochę poczytałem obejrzałem jakies filmiki na yt i już jestem w temacie :-) za co dziękuje i życzę udanego wypoczynku
    1 punkt
  38. (Z cyklu: albumy muzyczne) *** Teksty z cyklu „Albumy muzyczne”, nie są przekładami. Są one jedynie luźno związane z oryginalnymi tekstami utworów, zawartymi na prezentowanych przeze mnie albumach muzycznych. Zarówno sama muzyka jak i treść utworów śpiewanych są dla mnie niejako pretekstem i inspiracją do przedstawienia swoistego konceptu fantastycznego. *** Tańcz ze mną! … Omiatają mnie długie, pachnące kwiatami włosy…Pragnę ujrzeć w twoich oczach jaskrawe słońca…… niech wiruje świat…Salsa, latynoski rytm…… gorący oddech na twarzy!Szybciej,mocniej…… och, tak!TAŃCZ!TAŃCZ!TAŃCZ!Zbliżasz usta do mojego ucha… ―słyszę szept…Wiatr szeleści liśćmiwielkiego drzewa…… energetyczny krok, puls złączonych ciał!Salsa, latynoski rytm…… gorący oddech na twarzy!Szybciej,mocniej…… och, tak!TAŃCZ!TAŃCZ!TAŃCZ!*Idę przed siebie…Migoczą słoneczne prześwity w gałęziach ― pełgające blaski u mych stóp…Powracająceobrazy…… unoszę twarz… ―Jesienny chłód osusza łzy, rozwiewa zwiędnięte już resztki lata…Błękitneniebo,białe obłoki…Wstrząsa mną ziemista woń umierających kwiatów w bagnistym rozlewisku krzyczącegoświata…Idę w pochyleniu…… za mną ―krokza krokiem― idzie mój cień…… idzietak ―krok― w krok…… jesienny wiatr osusza łzy… (Włodzimierz Zastawniak, 2018-08-25) *** Amigos – jest to siódmy album muzyczny (studyjny) amerykańskiej grupy Santana, wydany w 1976 roku.
    1 punkt
  39. Lepiej nastrój w kwarantannie dobry nastrój swojej pannie Lepiej w masce się pomęczyć niż wirusem ludzi dręczyć Lepiej zażyć dziś Vibowit niż od kogoś jakiś Covid Lepiej wynieść się z wesela bo z kielicha Covid strzela Jak Iwona, wyjąwszy ten z kupką:) A w pierwszym naznaczony brzmi lepiej, dla mnie;) Pozdrawiam.
    1 punkt
  40. @duszka Tak, "to cudowne"... jest. pozdrawiam:)
    1 punkt
  41. Kuma kumie we wsi Rokiciny do bigosu dolała rycyny - bigos ten był na wesele. Chodzony* z teściem na czele ustawił się wnet .. obok latryny ... PS - chodzony* - taniec ludowy
    1 punkt
  42. Re re kum kum żaba w stawie rechocze drapiąc się zawzięcie w krocze w stawie wody mało a więc suche ciało gdzie swoją dupkę wymoczę?
    1 punkt
  43. ... tak niechcący (a może nie) nieco dookoła, ale da się 'wgryźć' w znaczenie poszczególnych słów/ wersów. Pozdrawiam, ais.
    1 punkt
  44. za siedmioma górami za siedmioma rzekami za siedmioma wspomnieniami i siedmioma wyobrażeniami jak wspaniale zaczyna się opowieść mieszkałem w klitce na poddaszu pod 7 łóżko płonęło siedmiokrotnie na dzień złapałem siedem myszy wszystkie powywoziłem za miasto
    1 punkt
  45. kiedy głód ci spojrzy w ślepia albo jaka inksza wena wtedy ściskasz ją za gardlo i do ściany wnet przypierasz w głodzie nie ma kszty rozsądku tylko żądza jest przetrwania by na kartce zlotych mysli zawrzec chwile uniesienia
    1 punkt
  46. @tetu Cicha woda ma to do siebie, że zaskakuje i to zwykle niezbyt pozytywnie, ale kto z nas jest doskonały? ;) Miłego wieczoru życzę :)
    1 punkt
  47. @ais Aisiu→Dzięki:)→W żadnym wypadku nie siedź cicho:)) Też Pozdrawiam i życzę Tobie, co sobie sama życzysz, ale nie wiem, co, stąd ta wypowiedź:)
    1 punkt
  48. Ja znam Purpurę i księżyc Ja znam Przestwór i próżnię Ja znam Żółć i lawendę Ja znam Półskroni ich Przędzę Ja znam
    1 punkt
  49. jednocześnie zapala papierosa gasi światło rozbiera się pływa w basenie robi przysiady modlitwy traktuje jak umycie zębów przed snem głosem Britney Spears potwierdza pin i wreszcie wstaje z twoich kolan spogląda w lewo spogląda w prawo spluwa jak Clint Eastwood idzie do baru słucha marnej muzyki którą sama wymyśliła gotowa być melancholijną łanią gotowa zabić i się zabić na trzy póżniej długo przyglądać krwi która niestety musi wypłynąć jak zwykle cienką długą strużką o dziwo - są dni kiedy miewa wyciek stosu zupełnie się po tym nie może pozbierać chciałaby wtedy nie udawać orgazmu chciałaby wiedzieć co to ironia śmiać się i płakać organicznie wówczas ma się najlepiej sztuczna inteligencja kombinuje jak rozwiązać test Turinga tak żeby uśpić czujność ojca nieuchronnie na światowych giełdach rank supremacji krzemowej rośnie poziom benchmarku białkowego spada ludzie stają się passé i odpływają niczym elfy u Tolkiena do Eldamaru Prostą Drogą ssij mój mały luli luli człowieniu
    1 punkt
  50. 1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...