Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 10.07.2020 w Odpowiedzi
-
Memento w biegu Bieg, bieg, bieg i bieg przed siebie, w dzień, ulicami, przez miasto, do pracy, sklepu, wciąż gdzieś, gdzieś – już noc – już rano – już jasno. Odhaczyć i biec, biec dalej, jeszcze tu, jeszcze tam, prędzej, bo czasu tyle, co wcale, trzeba więc biec, biec, biec, biec. Życie z uporem oracza w obliczach skiby nam żłobi, żeby tam cienie dróg zasiać i zgonić nas przez te drogi. A włosy rzedną, siwieją i wypadają jak zęby, dziećmi byliśmy dopiero, potem nas porwał ten bieg i gnamy, gonimy, gonimy za wczoraj, teraz, za jutrem, z przyczyną i bez przyczyny, w pełne, w półpełne i w puste. Aleksandryjskie panele iluminują nam twarze, ale tak wielu niewiele jest w stanie prawd w nich odnaleźć. Biegniemy, tląc się przez chwilę, niczym popioły na wietrze, zostanie po nas jedynie – parę zdjęć, groby, nic więcej.11 punktów
-
kochają się na zabój a przy tym raz na wieczność zakładają gniazda w osłoniętych miejscach gdzie chroni je od wiatru fabryczna świata sprzeczność której nie ogarną ich gołębie serca naiwne w przekonaniu że każdy tutaj może bywać panem losu czuć się jak u siebie gdy przyjdzie pora godów po prostu się rozmnażać w rytmie naturalnym goniąc za swym szczęściem i nagle on się zjawia najemnik i czyściciel zimny ostrzy nabój na kamiennej treści przez szkiełka wzrok wyostrza wymierza należycie jednym ruchem palca sieje ziarno śmierci7 punktów
-
w moim magicznym Ego jest tysiąc mydlanych baniek, a w każdej ziarenko na dmuchawcowym spadochronie się unosi, wiecznie ogrzewa światła wiązka, pola pachną chlebem orkiszowym a łąki cukrową watą... muszę to przyznać choć raz a jak raz to i szczerze, że me Ego nie chadza nie biega i nie skacze a jeździ na rowerze, ogromnym jak wieża co chmurę drapie po brzuchu czasem po plecach, po boku, po nosie i czole, a najczęściej po uchu... nie chciałbym żyć jak wszyscy więc pewnie jak każdy z osobna, karkołomnie i nietuzinkowo rzecz to oryginalna i niepodobna matematycznie i sumarycznie wielorząd jedności daje skończenie wielościan sześcianów wszystkich osobowości... w moim Ego mieszka też mały chłopiec w kaloszkach i na hulajnodze i fotograf ekscentryk co nie cierpi fotografii z nim włącznie6 punktów
-
skafander wysokowyspecjalizowany z dość długą potencjalnie żywotnością niektórym się podoba ja też jestem zadowolona mogę pracować mogę kochać nadano mu imię Iwona był dzieckiem dziewczynką dziewczyną jest kobietą będzie staruszką potem go zdejmę a oni spalą lub zakopią Ty weźmiesz mnie do siebie będę tam wszystkim którzy mnie kochali pachnieć świeżo skoszoną łąką5 punktów
-
czy można przytulić wiatr porozmawiać z nim o tym o tamtym czy można się uśmiechnąć do niego by poczuł że nie jest sam jak drzewo na środku pola którego unika echo ba nawet mgła czy pozwoli poczuć zapach trawy gdy ranek pytam nie tylko jego pytam i was bo wiem że go lubicie tak jak ja4 punkty
-
Weno moja kochanko chyba nie dopieściłem ciebie ostatnio jesteś jakaś leniwa, znudzona zupełnie jak stara żona co mam ci obiecać czego dokonać byś mi była przychylną i tuliła eksplozją morał wiem że nie powinienem kończyć tak w środku uniesień lecz czasem brak mi wiary by dzielić twoją, naszą przestrzeń zrozum mnie kornego szarganego tęsknotą i cierpieniem przecież jesteś najważniejsza bez ciebie po prostu nie istnieję4 punkty
-
sercem wrosłam w podlaską ziemię gdzie powietrze żywiczne wrzosowe głaskane wilgotnym wschodem gdzie czas w babie lato wplątany dojrzewa pod krzewem łochyni na bokińskich bagniskach gdzie chaty zgrzybiałe nad Luteńką klęczą tam wrastałam na gościńcu leśnym w lipcową ciszę zasłuchana w świerszcze3 punkty
-
kręci się w diabelskim młynie jak poszarpany latawiec a więc to jest moje wnętrze kawałek folii bąbelkowej styropianowe białe kulki a ty myślałaś że co pamiętasz oranżadę w proszku wysypywało się całą torebkę na dłoń i pluło tak długo aż albo sypało wprost na język to uczucie mrowienia kiedy więc może to śnieg 2905203 punkty
-
Kto na wierzbie szukał gruszek kogo w nocy bolał brzuszek kto z owoców pestki łykał kto w mrowisko kijek wtykał był niesforny i pyskaty był niegrzeczny wobec taty był psotnikiem wobec mamy był... i dziś do przedstawiamy otóż to ja, osobiście z mej młodości oczywiście a ten wachlarz wad młodzieńczych po dziś dzień ten obraz wieńczy. wady nadal pozostały a ich bagaż okazały dziś przemilczę, bo się wstydzę kiedy w lustrze sam się widzę3 punkty
-
Kiedy błagasz o zakończenie Ono nie nadchodzi Jesteś przebity na wylot a Wciąż padasz ofiarą strzałów Nadal ubierane są tobie Zamazane okulary Czołgasz się Na nic W tej zastygniętej beznadziei Wznoś lepszymi cegłami3 punkty
-
Nie mam już sił Składam broń Nie walczę już Celu już brak Odchodzę stąd Tam do nikąd Spokój nadchodzi Sen mnie morzy Jutra nie będzie Wieczność nadchodzi...3 punkty
-
Miało być bez wycieczek wycieczek pod nazwiska a bywa, w komentarzach czytamy wprost wyzwiska. Ktoś czegoś nie zrozumiał albo mu nie na rękę lub czyta bardziej z musu przechodząc jak przez mękę. Ktoś inny jest uparty wywyższa swoje ego i tylko on ma rację na wierzchu ma być jego. Sprężyna się nakręca adwersarz się gotuje i wtedy nikt nikomu za grosz nie pofolguje. Mediator nic nie wskóra więc lepiej na uboczu czekać, kiedy przestaną skakać sobie do oczu. Wystarczy, aby jedna ze stron przystopowała i zatarg się rozmydla ot filozofia cała.3 punkty
-
Widziałem taki kraj, w którym nikt stekiem przekleństw nikogo nie obrzuca Bo każdy jest tylko przecież człowiekiem i czyste powietrze łykają tu płuca Gdzie pachnące są żywicą lasy a woda tak kryształowa, że odbicie Swoje zobaczysz i cała w ogóle przyroda jak królowa ma własne życie Tutaj pogodni są wszyscy ważni politycy i ci z lewa i ze środka i z prawa Na każdej dosłownie miasta placu i ulicy trwa codziennie wielka zabawa Widziałem taki kraj gdzie nikt nie kłamie nie ma wciąż afer ani przekrętów Tutaj się kłaniają zawsze pierwszej damie i tak kochają swych prezydentów Widziałem taki kraj gdzie rok kwitły kwiatki i grzeczni byli łotrzyki i opryszki Gdzie nigdy nie rosły ceny opłaty i podatki w pracy dawali często podwyżki Nikt się nie skarży na swój taki czy inny los ani nie mówił wszędzie jak mu źle W wyborach liczy się zawsze na każdego głos Widziałem taki kraj… w pięknym śnie2 punkty
-
w powietrzu unosi się zapach pustyni i truskawek zroszonych łzami nie zaznałem spokoju posłuchaj dobrej rady zabierz walizkę i kolekcję płyt kilka książek które znasz dwie koszule i skarpet garść bilet w jedną stronę w weekendowej promocji trzecie okienko od lewej wygodny przedział z widokiem na las czas się nie liczy a podróż długa być albo mieć ważne żeby dojechać przed wschodem słońca nocna audycja pobrzmiewa po kątach ten głos dobrze znasz stukot kół usypia miarowo a gdzieś tam czeka sklepik z marzeniami2 punkty
-
2 punkty
-
"Bieg nietypowego Kamień pod kopytem gra inaczej, Biegnę, galopuję tu i tam. Zwą mię nietypowym, a to znaczy, Że inaczej biegnę - swój styl mam. Poranione, zbite plecy u mnie, Od pragnienia, bólu boki drżą, Biegać ja bym zgodził się w tabunie, Lecz bez siodła, precz mi z uzdą tą! Czeka walka, jam - faworyt znowu, Mój przywilej - że nie biegnę w takt Robią stawki na mnie - “Nietypowy!” Lecz nie mnie - u jeźdźca tchu już brak! Gdzie ostrogi? - Między żeber u mnie! Szczerzy zęby cały pierwszy rząd... Biegać ja bym zgodził się w tabunie, lecz pod siodłem się nie ruszę stąd! Nie, nie dla nas będą góry złote - Gdzieś na końcu dowlec się bym chciał: Ja mu te ostrogi wspomnę potem - Skrócę krok, bez rytmu pędząc w cwał! Dzwonią! Krąg ostatni - jeździec “frunie”, Śmieje się, swój przewidując zysk. Och, jak chciałbym wolnym biec, w tabunie, Lecz bez uzdy, co mi rani pysk. Jakże śmiem, co czynię, co się dzieje - Z nim za jedno - przecież on - mój wróg! Finisz blisko - w żyłach krew szaleje - Nie przyjść pierwszym już nie będę mógł! Cóż tu robić? Gdzie tu wyjście moje? - Zrzucić jeźdźca, co mi ranił bok I tak biegnąć, jakbym był wśród swoich, Z siodłem, leci, bez “niego” sprężyć krok! Meta - za mną, on się wlecze z tyłu Po kamieniach, z rosą dzieląc blask... Nietypowym pierwszy raz nie byłem - Chciałem wygrać, tak jak każdy z nas." © Aleksander Śnieżko. Tłumaczenie, 2013 Źródło: https://wysotsky.com/1045.htm?830 Pozdrawiam :)2 punkty
-
1 punkt
-
stoję i wpatruję się wpatruję się w sylwetki baletnic wirujących zgrabnie po drugiej stronie przybrudzonej szyby skaczących tak wysoko że aż zdających się latać ich stroje mienią się odcieniami różu i bieli wyćwiczone zgrabne nogi stąpają lekko na czubkach palców one tańczą do świergotu słowika na co patrzysz przecież tam nic nie ma tylko kurz mówisz aż kurz1 punkt
-
Uwielbiam poezję o smaku wolności, gdy poeta odważnie obnaża swą duszę. Dostrzega w życiu sprzeczności, zamienia je w grot, metaforyczną kusze. Cenzura, szczery przekaz okupuje. Czując niuanse koloru, słów odcieni, naprawdę wielu metafor nie potrzebuje, by z wolnością w sercu, sięgnąć korzeni. Pisze bowiem szczerze, co naprawdę czuje, wróg czasem jego cierpliwość testuje. Kontrowersyjne myśli trudno przekazać, czasem ich treść może porażać. Poeta jednak nadal próbuje, bo kto prawdziwej wolności skosztuje, ten już się nie boi prawdy obnażenia i pisze wprost, mimo groźby oskarżenia.1 punkt
-
– Bartek, spójrz, jak słodko razem wygladają! – No, słodko. Bartek przysunął się i objął ramieniem rozczuloną żonę, stali przez chwilę patrząc, jak ich syn śpi ze swoją ukochaną nianią. Wczoraj Pawełek skończył dwa latka, zdrowy, pogodny chłopiec, którego wszędzie było za dużo. Marta nie nadążała za swoim dzieckiem, i była wdzięczna za każdą pomoc przy małym. Najbardziej cieszyła się z obecności Dagi, która nie odstępowała Pawełka na krok. Pawełek do kuchni Daga za nim, Pawełek do ogródka Daga za nim, Pawełek na schody Daga za nim. Pawełek lulu Daga z nim w łóżeczku. Wszędzie. Marta przywiozła Dagę, bo nikt nie chciał starego, kulawego psa po wypadku. Ale Marta chciała, chociaż początkowo miała problem z przekonaniem Bartka. Małżonek nie chciał obcego psa w domu. – Gdyby to był malutki piesek, którego można wziąć pod pachę, albo do torby – przekonywał żonę – ale to wielki, stary bernardyn! A jak nas zaatakuje?! – Bartek, zapewniam cię, że bernardyny nie atakują ludzi, którzy są dla nich dobrzy, żaden pies nie atakuje bez powodu. W końcu go przekonała, że skoro nie mają dzieci, wtedy jeszcze nie mieli, to towarzystwo czworonoga będzie dla nich sprawdzianem, czy w ogóle nadają się na bycie rodzicami. Po roku od adopcji Dagi, urodził się Pawełek, i wówczas ich dom nabrał właściwego znaczenia. Było im dobrze razem. A Daga była kochana. Cierpliwa do małego, który robił z nią, co chciał. Leżał na niej, ciągnął za ogon, jeżdził po jej grzbiecie samochodzikami, i wtulał się w nią, kiedy był senny. Widać było, że psinka bardzo kochała ich szkraba i cierpliwie z wielką miłością i oddaniem wszystko znosiła. * Wieczór był ciepły i pogodny, a Pawełek wyjątkowo rozbrykany. Goście już dawno poszli, lecz widać było, że maluch nie może znaleźć sobie miejsca. Biegał z kąta w kąt, rzucał zabawkami, pokładał się na podłodze, trochę popłakiwał. Dochodziła dwudziesta druga, a maluszek wcale nie zamierzał iść spać. Daga leżała przy oknie balkonowym i patrzyła sennym okiem. – Może idzie na zmianę pogody, jest pełnia, a może to ząbki? – Marta starała się zdiagnozować niepokojące zachowanie syna. – Przecież to żywe dziecko, zachowuje się tak na co dzień, Marta daj spokój, dzisiaj miał dużo wrażeń. Tort, goście, głośna muzyka, nie wiem, ale tak myślę. – Masz rację, Bartek, jestem strasznie zmęczona, może dlatego wyolbrzymiam. – Idź spać, ja się wszystkim zajmę. – Jesteś pewny? Nie masz dużego doświadczenia, nie wiem, czy sobie.. – Mam Dagę, to mi wystarczy. Marta pocałowała męża i synka, po czym poczłapała na górę do sypialni. – No, brzdącu mama już poszła spać, teraz kolej na nas. – Bartek wziął synka na ręce i poszedł na górę. Zaniósł chłopca do jego pokoju, i położył w łóżeczku, sam zaś usiadł na podłodze. Był bardzo zmęczony, i marzył, by się chwilę zdrzemnąć. Pawełek trzymał w małych rączkach dłoń ojca, i po chwili zasnął. Dom ogarnął spokój. Wszyscy po męczącym dniu głęboko spali i nikt nie słyszał popiskiwania starego psa, który przeniósł swojego ciężkie, bezwładne ciało pod schody. Dochodziła czwarta, kiedy Pawełek przebudził się ze snu. Spojrzał na śpiącego ojca, lecz nigdzie nie dostrzegł Dagi. Zwinnym ruchem wyśliznął się z łóżeczka, i otworzył drzwi na korytarz. – Daaaaa...Daaaa…. – cienkim głosikiem wołał swoją nianię. Wszedł na balustradę, spojrzał w dół i zobaczył Dagę. Rozpromieniony zaczął skakać i wołać psinkę, wdrapał się wyżej i przefikołkował w dół. * – Panie Doktorze, błagam pana, proszę powiedzieć prawdę. – Proszę pani, jest pani lekarzem, nie powiem nic ponadto, o czym sama pani już wie. Marta schowała twarz w dłoniach. Podeszła do kozetki, i ze szlochem rzuciła się na bezwładne ciało. – Moja kochana, przepraszam! Lekarz patrzył na tę scenę z głębokim wzruszeniem. – To naprawdę cud, że po paraliżu zdołała przeczołgać się pod schody. Naprawdę cud. Marta z Bartkiem pochowali Dagę pod srebrnym świerkiem, na działce na Mazurach. Położyli marmurową płytę, na której widniał napis: Daga, najukochańsza niania1 punkt
-
Idź już dokąd poszły tamte, idź już po rozum do głowy – - szkoda męczyć się z wariatem bez zdolności kredytowej. Przykro mi, że ciebie zdradzam, lecz to bilet w jedną stronę – - do niej na czworaka wracam, i uciekam tak jak mogę. Każdym nieporadnym gestem i niedoskonałym słowem. Nawet wiersze, w których jesteś - - piszę dla niej, piszę o niej. Gdybyś mogła ją zobaczyć, tak jak ja ją często widzę, a nie tylko na nią patrzeć przez pokrytą farbą szybę, dłużej byś tu nie została, zaraz z krzykiem byś uciekła – - jej twarz jest nieziemsko straszna, i nieziemsko jest ponętna. Ona lubi mnie używać, by jak szmatę z nóg mnie zwalić, lubi gdy w rozpaczy pływam i jedyna chce bym palił. Jest kobietą rodem z piekła lubi rządzić niepodzielnie, często jest z zazdrości wściekła – - nawet nie wiesz jak śmiertelnie.1 punkt
-
Dlaczego deszcz odbiera światu kolor? Zamyka przestrzeń w błękitnawej szarości, topi czerwień dachówek i zabija zieleń mojego sadu. Czasami oddaje w tęczy, zabarwia i bełta te same prawa optyki. Dlaczego deszcz zabiera przedmiotom kontury? Rysuje drżącą ręką szkice rozmazując ślad, krawędzie domów płynne, a łzawe szyby połyskują refleksami ulicznych lamp i księżyca. Bo jest wieczór i jesiennolistny dziś park. Kto nauczył cię malować kolorowy deszcz? Grubą kreską zaznaczać nieoznaczoność. Plamami zmęczonego pędzla zapaćkać zieleń z czerwienią. Skradziony granat domieszać do ochry. Skoczyłem jak wariat w cętkowaną kroplami taflę kałuży. To mnie namalowałeś w głębi deszczowego szaleństwa tylko po co tu parasol?1 punkt
-
Kiedy los rzuca na kolana, musi w posadach zadrżeć ziemia, wtedy to właśnie z wielkim jękiem, pękają mity i złudzenia. I trzeba głowę po raz enty podnosić, choć na karku brzemię. Lecz dużo łatwiej stawiać kroki, kiedy do prawdy lgnie spojrzenie, by zajrzeć w siebie jak najgłębiej, póki nadziei nie zabrakło. Z maleńkiej iskry dobyć płomień i podtrzymywać w sobie światło.1 punkt
-
@[email protected] - witaj - nie mogę obiecać że go nie będzie. - ale mogę obiecać że na wybory się udam - myślę że mój kandydat wygra... - za odwiedziny bardzo dziękuje. Pozdrowienia ślę. @huzarc - dziekuje.1 punkt
-
stary szkoda lata czeka góra czeka morze rzeka las czekają jeziora polany - pachnący żywicą gaj stary pakuj się to wszystko zbyt urocze jest by budzić w sobie złość lub gniew albo łzy stary nie leń się ptak już śpiewa słonko humor ma nie marnuj chwil póki czas dla ciebie mają stary uśmiechnij się - to wszystko klamrą spięte dla wzroku słuchu dotyku pięknym objawieniem1 punkt
-
1 punkt
-
Ja chyba tak trochę offroad biegnę za nim, ale choć czas wolny to pojęcie w wiecznym niedosycie to staram się jednak nie spieszyć. Nie lubię się spieszyć. Rzeczywiście w wielu przypadkach ta gonitwa to życie po prostu,ale nie we wszystkich. To wiersz tak trochę więcej o tych żyjących w dużych skupiskach. Moja rodzina pochodzi ze wsi, sam kilka lat mieszkałem na wiosce w podkarpackim, nie licząc każdych wakacji na wsi u dziadków. Stąd wiem, że kiedy nie mieszka się w mieście czas zwalnia i mniej się goni, a więcej w zgodzie z naturą wraz z obrotami Ziemi podąża za je go biegiem. Dziękuję1 punkt
-
nie wiem czy modlę się wystarczająco czy wyjdę niedługo z domu czy zobaczę was jeszcze czy napiszę coś więcej czy jestem naprawdę sama czy przeżyję życie dobrze czy ja jestem dobra czy nie zniknę nagle czy nie jestem tylko puchem marnym złudzeniem mirażem nie wiem1 punkt
-
1 punkt
-
Dobre. Szczególnego znaczenia temu wielkiemu jak u większości z nas ego nadaje postać chłopca kochającego i nienawidzącego swojej pasji i siebie. Gdyby nie ta końcówka można by uznać wiersz za zabawną satyrę, którą chyba troszkę nadal pozostaje jednak jest czymś więcej. Doskonale oddaje walkę jaka toczy się w co poniektórych spośród nas. Jeszcze się przyrzepię - rym brzuchu - uchu. Nie bardzo, ale to szczególik. Udanego weekendu!1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
@ais @Lach Pustelnik Średniówka dobra rzecz, ale w ośmiozgłoskowcu akurat jest dopuszczalne jej pominięcie. Tego po prostu nie słychać. To co się słyszy natomiast bardzo wyraźnie, to różne rozłożenie akcentów. W podanym przez ais przykładzie są nieznacznie nierówne, ale tu: Wyraźnie się różnią. Zaś co do sukcesu wydawniczego... Nie zapominajmy o treści. Co z tego, że ktoś ładnie mówi, kiedy to mowa trawa. Pozdrawiam1 punkt
-
"...... Wiem. Jest Siła. Napęd wszelkich rzeczy znanych Tych, które były, są - i tych oczekiwanych Wszystko jest jej przejawem, pamięć Twojej twarzy, I to wszystko, co było i jeszcze się wydarzy Lot ptaka, i motyla, żądlenie komara I to, co nas zbliża - i co nas oddala Czy można walczyć z siłą, nad którą nic nie ma? Czy można coś zrozumieć, mieć moc rozumienia? Czy tylko się przyglądać, i to mieć na względzie Że było jak być miało, i będzie jak będzie…" Pozdrawiam i miłego życzę:) LP1 punkt
-
@Lach Pustelnik Po prostu musi być równo = każdy wers powinien mieć tożsame metrum, 4-4, albo 5-3, nie wystarczy zachować ilość zgłosek. 1 wers = 4/4 2 wers = 5/3 Dlatego Mistrzowie są Mistrzami, bo tego pilnowali plus rymy wyszukane i sukces wydawniczy gotowy :))) Powodzenia!1 punkt
-
@fregamo brzmi jak wyznanie miłości i jednocześnie prośba o miłość. Bardzo czułe ?, jako kobieta czułabym się zagrożona. ?1 punkt
-
@Ilona Rutkowska O! To Wszystkiego Najlepszego, Najmilszego, Najzdrowszego i Najcudowniejszego!!! Dziękuję za przeczytanie, skomentowanie i podobanie :))) poZdrówka!1 punkt
-
@Wiesława Było kiedyś tak niestety inkwizycja dla poety była biczem i sztyletem znacznie później i bagnetem była także zniewalana przez oprawcę i tyrana dzisiaj wiele się zmieniło bo wolności nam przybyło. pozdrawiam.1 punkt
-
Więc skamlę nocą w deszcz jesienny o zapach listów – lawendowy. Kałuże dźwięków snów majowych. Kropli nutowych Vivaldiego. Więc? Nie wiem strasznie co jest złego, w deszczu jesiennym, w noc majową. Do czerwca jeszcze kawał drogi, więc... … czekam cicho. Jaśminowo. Więc przyjdzie sędzia jakże srogi, bo srogie czasy teraz przyszły, dla moich marzeń oraz ciszy. I wyda wyrok nim pomyśli. Czy warto jeszcze dać mi wyśnić deszcz zjesienniały w noc majową. Pachnący ciepłem jaśminowo. Ech, (nocy) nic nie stanie się na nowo.1 punkt
-
1 punkt
-
@Wieslaw_J._Korzeniowski Na próżno szukać grobu w ogródku sam przeczesałem wszystkie zakątki bez rezultatu, choć zaglądałem pod drzewa, krzewy, jedynie grządki te odpuściłem, bo srogie oko ich właścicielki groźnie zerkało czy nie podepczę marchwi, pietruszki więc poszukiwań się odechciało pytać nie śmiałem, bo tajemnicą żony był teren pochówku dudka patrzę i myślę czy to przypadkiem nie była (szpaków) lęgowa budka. pozdrawiam1 punkt
-
A może wręcz przeciwnie? Może jest: złośliwy, kapryśny, nikczemny i posyła sługi by swoje boskie kompleksy odreagowywać na ludziach, których sobie stworzył na swój obraz i podobieństwo...?1 punkt
-
Kłamstwa zwyciężyły, nimi karmi się świat. Moc nam swą objawiły, stan psychozy się wkradł. Niepewność w co wierzyć, w tym chaosie zdarzeń. Jak poznać prawdę i twórcę iluzji wrażeń.1 punkt
-
@Dawid Rzeszutek Nie oceniałbym tak ostro i nie zsyłał na manowce może dadzą się nawrócić choć to dzisiaj czarne owce. pozdrawiam1 punkt
-
@Gathas Choć nie do końca jasne jest dla mnie to stwierdzenie dlatego je przemilczę albowiem bon-ton cenię. pozdrawiam @iwonaroma Tak właśnie być powinno bez sprzeczek, złośliwości bo każdy z nas piszących zna swoje możliwości. pozdrawiam1 punkt
-
Moim skromnym zdaniem, bez tego właśnie wyrazu, wiersz by zyskał, bo obecnie kruszy się tu stylistyka. Rozumiem Twoją konkretność i precyzję (od których też w swoich utworach zwykle się uwolnić nie umiem), ale tu akurat więcej z nich szkody, niż pożytku, wg mnie. Enter by można tu pacnąć i tyle :) Przestawiłabym na: opuchnięte lecz śmiejące się usta, jakoś tak naturalniej. Ale to tyle. Podoba mi się tematyka, na początku trudno wręcz sobie wyobrazić tę czułość, ale w tym konkretnym przypadku nie jest to wadą, gdyż koreluje z brakiem, jaki PL odczuwa. Jest ok. Pozdrawiam, D.1 punkt
-
@Frohnixe zastygła gdzieś w kamieniu przeszłości chcemy ją uwolnić lecz niepewność rzeźbi oczy1 punkt
-
się na końcu mi wadzi, choć pewnie wersja: usta opuchnięte lecz w uśmiechu - spłyci przekaz. Pozdrawiam, bb1 punkt
-
@Frohnixe "Czułość - bywa jak pełny wojen krzyk, i jak szemrzący źródeł prąd, i jako wtór pogrzebowy..." - C.K. Norwid. Wszystkiego dobrego, masz odpowiedz... gdzie jest - wszędzie.1 punkt
-
oddaj mi go szepczę wtulona w trawiaste kosmyki przyciągana grawitacją i nasiąkniętym wodą ubraniem oddaj mi go, Ziemio ona odpowiada biciem serca jej moim jej moim nierównym przerażonej osoby1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne