Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 24.01.2020 uwzględniając wszystkie działy
-
Nie chcę twojego dotyku Ani słów pełnych czułości Mogłabym ciebie pokochać Ale nie wierzę miłości Był ktoś przed tobą w tym miejscu Zabrał ze sobą coś więcej Zanim się obejrzałam Odszedł na zawsze z mym sercem Szukałam go uporczywie Wśród gwiazd poruszeń na niebie W przyrodzie i w zgiełku miasta Każdego dnia dalej od siebie Nawet się nie spostrzegłam Gdy miłość mi miłość zabrała Nienawiść do siebie bez niego Zupełnie mnie opętała Nie chcę zaczynać od nowa Tej wojny mi już wystarczy W miłości wygrywa garstka Większość powraca na tarczy6 punktów
-
Kra Rozbiegły się we mnie cienie, zacząłem proces rozpadu, oddzieram siebie od siebie na skraju siebie, pomału. Dezintegruję się w nurcie rzeki płynącej gdzieś w ciemność, jej fale miękkie i krucze, lód ścina wodę nade mną. Łopoczą wspomnień chorągwie jak czarne żagle poblakłe, by postrzępione na koniec dać w niebo ponieść się z wiatrem. Skręcone w wirach otchłani, obrazy mdleją naokół, dryfuję w mroku, aż cały gasnąc, rozpuszczam się w spokój.4 punkty
-
znam to uczucie myślę czy je rozłożyć jak na stole obrus czy złożyć w kostkę i wrzucić do zupy jakaś we mnie podejrzliwość kropki zasłaniają prawdziwe oblicze ani to wykrzykniki ani znaki zapytania kaszka na mleku jednak mnie budują formują równy bieg jak kamienie rzekę wypiętrzają czasem więc co tu jest źle skoro nie przeciekam myśli się zbiegły zakładam je ostrożnie nie mogę urosłam one chyba chcą mnie zaklinować w golfie ani nagą ani ubraną3 punkty
-
przy takiej ilości promili nie wyszedł dziś z siebie tym bardziej z Kamili2 punkty
-
nie bój się kochaćani bać słowakurwa maćnie bój się siebieprzecież go znaszoraz spojrzećinnym w twarznie bój się z życiemw karty grać ono tak wiele może dać zrozum człowiekunie wolno ciąglegnać na oślep2 punkty
-
idzie Rumcajs przez las modrzewie mu się klaniąją w pas mchy szepczą" wielki... wielki..." los ma wesoły i lekki ale...ale.... w mateczniku czai się wilk więc lepiej pączki i ptysie jeść w chatce u babci i androny pleść w paprociowym gaju.... Mars. Pluton. Merkury. idzie wiosna panie i panowie i płyną na niebie chmury....2 punkty
-
By wreszcie się zatrzymać Jak długo zdołam biec, Bym pomilczeć w końcu mógł Jak wiele muszę rzec. Aby czas przestał płynąć Ile jeszcze czekać mam, Bym spokoju poznał smak Ile jeszcze mam być sam. Kiedy wszyscy dają mi Jak wreszcie przestać brać, By w końcu nie mieć nic Tak wiele chciałbym dać. Gdy nie mam czego chcę Jak mam zatrzymać łzy, Taką radość poczuł bym Gdybyś tutaj była Ty. Ile smutku przelać mam By z życia zacząć drwić, Jak długo klęczeć muszę By wreszcie zacząć żyć.2 punkty
-
Ooo! Dziękuję! Bardzo trafna uwaga.Już poprawiam :) Ostatnio staram się zacząć żyć prościej :). Cieszę się, że widać to też w mojej małej twórczości :) Zemdlenie to też jakieś uczucie... więc z przyjemnością wybaczę :)! Dziękuję wam wszystkim za odwiedziny i miłe słowa :).2 punkty
-
2 punkty
-
2 punkty
-
to tych trzech panów też pewnie zaakceptujesz (co prawda powtórka, ale nie nudzą) :)2 punkty
-
@jan_komułzykant twoj live mnie zainspirowal do powrotu do Liquid Tension Experiment :)2 punkty
-
2 punkty
-
2 punkty
-
2 punkty
-
2 punkty
-
Ciekawy. Piszesz pewnie o wychodzeniu na "tamtą" stronę. Historia zupełnie inna, niż z Kubusiem Puchatkiem, ale w sumie jest podobnie, bo system "im bardziej(...) tym bardziej" – funkcjonuje też, chociaż nie za bardzo pamiętam, w którym miejscu "go nie było" i gdzie bardziej, gdzie mniej ;) Mnie jakoś 'bardziej' interesuje to doczesne wychodzenie z siebie na rzecz (albo przez) kogoś, bo wszyscy 'na dobrą sprawę' jesteśmy albo 'wychodźcami - przechodnimi' albo 'przechodnimi nagrodami' dla tych właśnie 'przechodnio-wychodźców'. Scenariusze bywają, jak to w życiu, różne. Czasem jednak coś "nie przechodzi" - i otwiera się system "bo" (bo to, bo tamto i cały system punktów podpunktów, wierzeń, przesądów i histerii) więc 'nagroda' wtedy żyje z przechodniem do 'upadłego’. „Bo” tak ‘zmaserowani’ i tak nic innego nie mieści się (albo mieści po cichu) w głowie. A gdy 'nagrody' spotkają się dwie - WOW!, no to wtedy 'do upadłego' zamienia się w 'pełnię szczęścia' - jak to mówią, ale też czy do końca to jest? Bywa... na miesiąc, kiedy szaleństwa lub pieniądze się wyczerpią ;)) Pozdrawiam.2 punkty
-
1 punkt
-
nic nie słyszę widzę światło nawet gdy zamknę oczy woda jest ciepła i mokra ciągle szumi mi w uszach w cieple się kołyszę spokojnie muzykę odbieram kostnie śpię dobrze i tylko czasem miewam tęsknotę by wyrwać się z enklawy ciszy pustodźwiękiem kryształu szlifującego na wylot do życia1 punkt
-
Ot Stalina fani, lat sto. I masą cel klecą sami? I cel popiera na parapecie. I cepa rap, a na rei pop leci. Karma taka. Jaka? Tam rak.1 punkt
-
1 punkt
-
Kiedyś się zakochałem I chciałem kochać Lecz miłość zawirowała światem bardziej niż tornado domami w Moore Skąd ta aluzja ? Bo mnie także zniszczyła tylko doszczętnie Kiedyś miałem ambicje Byłem mądry i zapowiadało się że to ja zawiruję światem Tylko że chyba nie urodziłem się w tej alei I jakoś wszystko prysło Chciałem być dobry Nawet zbawić ludzkość przez moją dobroć do wszystkich wokół Przebić Jezusa swoim miłosierdziem Lecz spotkałem nienawiść I to bezinteresowną To wszystko wystarczyło żeby pogrążyć resztę marzeń pod brukiem dobrych chęci1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
można tak powiedzieć, ale chyba Kamila nie Ala :) tu wakacje są na co dzień piątek świątek i w niedzielę matka znikła ojciec złodziej i tak w kółko od pokoleń @MałaAga, @Tomasz Kucina Dziękuję.1 punkt
-
Często się zastanawiał, dlaczego ziemia w jego wertykalnym kosmosie kręci się po kwadracie, dentysta rozgryza mleczne draże, a profesor łaciny ma firmę produkującą greckie sufity podwieszane Aż pewnego dnia zobaczył u sąsiada (z zawodu krawca) tańczącą walca naparstnicę w kolorze ecru I wtedy to właśnie rzucił myśleniem o łososiową ścianę, kupił wiolonczelę i zaczął kręcić się wokół własnej osi. Drugi sąsiad chciał mu jakoś pomóc - ma pokaźną kolekcję errat do dzieł ponadczasowych oraz zegarków Uznał jednak, iż czasem szkoda czasu na wyprowadzanie ludzi z błędu Dlatego w ogródku wyhodował labirynt.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
(A.Ś.) nie poznałam go nigdy ale zawsze to szkoda być może skończył się jak kreda a trudno węglem po tablicy wolał wypisać się ze szkoły może zaciągnął długie jak sznur długi więc spłacił ostatnią monetą miała kruczy rewers zdmuchnął ustami w których się tak kochałam na torcie z opłatkiem Jezusa ostatnią świeczkę w podwójną dla mnie przeszłość1 punkt
-
graphics CC0 białe miasto Fulanów, w przeskoku przez jezdnię zabieram ze sobą zebrę, powietrze dziwnie pachnie emalią poczuć nozdrza, obudzić w sobie zirytowane zwierzę, zurbanizowanym rykiem syren dotykam ludzkiego zgiełku, surowe miasto nieujarzmionych klaksonów gotują ściekowych kratek czeluście, nieokiełznane, w jeansowych nogawkach słychać kreci bulgot reakcji to rozkład miejskiego mięsa, czarna zelówka zawłaszcza białe pasma bruzd, konfiguracja promieni, droga z wybroczyn asfaltu, w tym rozbełtaniu absmaku urzeka selektywny krajobraz jak tryb rozkazujący lustrzanej architektury na szybie szklanego chłodnego miasta, żyję z nią, żyję w niej, kraina niepowściągliwych przestrzeni, moja introwertyczny przyśpieszacz kroków taktometr szybkiego instynktu ingerencja śladem stopy w pasiaste muldy przejścia które odtąd grozi naszym trójwymiarem wymyślam industrialne słowa, podróżując w pozorach municypalnej jaźni, gdy bezustannie czegoś szukam, z naprzeciwka idzie zawsze ten sam czarny człowiek, na mój widok z przekąsu wywinął siną ust oponę, zawsze go rozumiałem robimy żółwia, stukamy w ramię, lecz nie zaproszę do domu może opętać mi żonę --1 punkt
-
≈•≈•≈•≈•≈•≈•≈•≈•≈ Łany Stokrotek ≈•≈•≈•≈•≈•≈•≈•≈•≈ stalowe ostrze znów wraca do mnie w powierzchni skalpela widzę swą twarz trudno mi bardzo o tym zapomnieć z tętnicy zegara wycieka mój czas na trampolinie stoję wciąż w lęku łany stokrotek są tutaj ze mną pragnę się odbić z mego obłędu defektem mózgu nakarmić ciemność samotny jestem na skraju czegość wiatr porywisty spycha na nowo myśli kołują wciąż blisko tego lecz białe ptaki krążą nad głową ≈•≈•≈•≈•≈•≈•≈• Przeinaczenie ≈•≈•≈•≈•≈•≈•≈• wznoszę się coraz niżej mrokiem oświetlam drogę ciałem swym ranię kolce drzwi do siebie progiem żagiel wyzwala tajfun ciało myśli przygniata instrument gra muzyką pieniądz resztę wypłaca wszystko pod księżycem odwrotną świeci stroną kopiec z piasku topnieje lodowce zasypać mogą zawiść usnęła w przyjaźni miłość daleko za nami mózg defektem umysłu odbiciem w obrazie rani ≈•≈•≈•≈•≈•≈•≈ Światłocień ≈•≈•≈•≈•≈•≈•≈ pozwól ciemności jasno świecić cienia możliwość odebrano czy ma tu spłonąć ogniem zakryta ciałem zwęglonym kochanym za mało nie ta słodycz co miłość wymusza zabija gorycz słowem wychwala zrywać owoce co dłonie ranią bólem zwątpienia gdy umysł oszalał zranione nuty na krwawej bieli muzyka sercem pulsu stęskniona w niej pięciolinia kluczem zamknięta łódka symfonii ciszą zniewolona wróć nadziejo w te myśli mroczne na ile możesz czystym lśnieniem pomóc nie zwątpić i tak po ludzku łzy znowu przytul światłocieniem1 punkt
-
Ciekawy tekst. Czyta mi się jednak ciężkawo jakby przez wersyfikację, która wydaje mi się zbyt go szatkować. Sklejam sobie i lubię. Pozdrawiam1 punkt
-
narzuć narrację semantycznie obezwładnij zamknij w podwójny nawias intonacją narastającą zwiąż wszystkie części zdania wyliż do ostatniej kropki w wielokropku nie pytaj nie bądź stroną bierną duś i wyduś z formy więcej połóż nacisk i uderz w przydawki uwolnij od przecinków inklinuj wykrzyknikiem nadrzędnik określ ból symultaniczny imiesłowem przysłowkowym i dopełnij rozkosz wołaczem niech wybrzmi poddaj język1 punkt
-
// Witam serdecznie, pojawiam się tutaj nieprzypadkowo, napisałem w życiu wiele, wiele więcej niż mam lat, bo dopiero 30 - w lutym. Wszystko jakoś spoczywa w starym kufrze, pod moim biurkiem, jednak nie zapomnę nocy, sprzed dwóch lat, kiedy w Wigilię spaliłem swoje najlepsze produkcje w kominku, jeszcze się cieszyłem, że komin mojego domu rozdaje ludziom dobre słowa. Trochę ubaw, a trochę mi było przykro, taka konkretna mieszanka uczuć, ale to nic, nadrobiłem to w ilości solidnej i zdecydowanie - nie na siłę. Przyznaję, że moje życie jest szczęśliwe, mam piękną żonę i jeszcze piękniejszą córkę, ale pisać potrafię tylko dramatycznie, smutno ale także wzruszająco, wiersz, który dodaję, jest wierszem "dzisiejszym", daleko mu do moich prawdziwych pisań, i nie ma konkretnego układu zwrotek, ale stwierdziłem, że jeśli mam zacząć to lepiej w ten sposób. Pozdrawiam wszystkich wybitnych twórców tego miejsca. // Będzie kiedyś taki dzień, Niosący prawdziwą radość i nadzieję. W gonitwie bólu skończonego jak rzadkość, Wystąpi przeciwko nam czas. Tęcza pojawi się na jasnym słońcu, Chmura przysiądzie przykro na ławce. Los pobuja się na huśtawce, Poznamy może kiedyś znów, jak smakuje świat. Liść opada z drzewa zielony, Obraca go szczęście w nieopisanym wirze. Lądując na rosie, brązowieje jego krań, Chyba czas, chyba już czas. Rozstania dyktują ciągłość tego życia, O nich myślę, zawsze kiedy źle. Długa podróż to nie tylko sen, Nie zdążyłem się obrócić... A nie ma Cię. Często szybko staję się samotny, Przymykam oczy ludzi których nigdy nie poznałem, Dźwigam ich śmierć, choć życia nie dźwigałem. Noszę na sobie całymi dniami, Łzy rodzin i iskry, które pozostały. Nie łatwo mi mówić, że znów czas, Nie łatwo mi powtarzać sens tego życia, Nie wiem jak odpowiadać, sam nie wiem czy rozumiem śmierć. Ile musi minąć chwil, by pojąć, że to faktycznie jest. Może w to nie wierzę, bo widzę, jak spokojni są ludzie. A może rozumiem ten początek wędrówki. Z dnia na dzień jestem bardziej pewny, że to początek. Dlatego nie przerazi mnie chyba nic. Donikąd zmierza to rozmyślanie, donikąd. A dokąd zmierza zachód i świt. Poza barwami horyzontu. To wszystko to naprawdę nic.1 punkt
-
1 punkt
-
Tak bardzo chciałbym ażebyś istniał, lecz Twoje imię nie ma znaczenia - - niech ono będzie jak tajemnica, nierozkrojona ostrzem skalpela. Jakkolwiek wierzę w rozum człowieka który rozświetla architekturę nocnego nieba kości i mięsa, który złożonej aparatury dociec najmniejszych trybów chce funkcji, który powiększa stos martwych pytań, o Twe istnienie chcę by się skruszył, o Twoje imię proste zazgrzytał.1 punkt
-
wiesz byłam przy tobie byłam zawsze gdy będąc głodnym niemowlakiem krzyczałeś wniebogłosy gdy w przedszkolu ktoś zwędził ci nowiutkie matchboxy gdy spadłeś z drzewa kradnąc niedojrzałe śliwki gdy z żalem żegnałeś na cmentarzu swoich bliskich gdy w kościele w atmosferze podniosłej ślub brałeś gdy na szpitalnej porodówce pierwszy raz dziecko ujrzałeś czasem nawet jak film w kinie miał szczęśliwe zakończenie jak biało czerwona powiewała i mazurka usłyszałeś brzmienie byłam byłam i jestem jestem w płaczu i tą chowaną przed innymi ukradkiem otartą jestem twojej życiowej doli i niedoli współtowarzyszką jestem by łączyć twoją wrażliwość z zewnętrznym światem jestem twoim skondensowanym w pigułce człowieczeństwem jestem wentylem bezpieczeństwa gdy buzują emocje jestem by każdy wiedział on też czasem coś czuje jestem jestem i będę gdy będziesz na jachcie opalony tropikalnym słońcem gdy będziesz ledwo ledwo wiązał koniec z końcem gdy będziesz wracał z okresowych badań z szerokim uśmiechem gdy będziesz się modlił w szpitalu przed trudnym zabiegiem gdy będziesz wśród wielkiej rodziny w wigilijny wieczór gdy będziesz w miejskim schronisku czuł się jakoś nieswój gdy będziesz z małżonką cieszył się z waszych srebrnych godów gdy będziesz miał problem z zapłaceniem alimentów znowu będę zawsze ja twoja ŁZA1 punkt
-
1 punkt
-
Jakie to piękne. Uwielbiam takie wiersze. Po przeczytaniu "gdy miłość mi miłość zabrała" aż poczułem dreszcze. Znajdą się pewnie czytelnicy, dla których używanie fraz typu miłość czy nienawiść będzie zbyt dosłowne ale mnie to zupełnie nie przeszkadza. Bardzo romantyczny, pełen emocji liryk.1 punkt
-
Pisze się bo się musi, bo nie można czegoś powiedzieć i się czeka na ten swój J..... najbardziej prawdziwy wiersz1 punkt
-
1 punkt
-
Osamotniony w świadomości noszenia agresywnych genów Bezradny ponownie nie mogę zmrużyć przez to powiek Cóż zrobić z fantami, z którymi rodzi się człowiek? Nie mogę własnej krwi odebrać życiodajnego tlenu Więc... Przepraszam, że krzyczę Nawet tego nie słyszę Przepraszam, że ranię Wciąż trzymając za ramie Nie chcę być tym, czym jestem, któraś próba kiedyś się uda Bezradnie patrzę na własnoręcznie wyrządzone szkody I słucham, jaki to we mnie własny ojciec żyje młody Lecz jak długo z tym walczę, tak długo nie czeka mnie zguba Wstyd, wstyd Znowu ranię bliskich Wstyd, wstyd Noszę winnego odciski Przepraszam, że krzyczę Nawet tego nie słyszę Przepraszam, że ranię Wciąż trzymając za ramie1 punkt
-
@Ulk Jako autor się nie zgadzam bo choć nie znam pana Felka jednak to się mogło zdarzyć i tu moja prośba wielka jeśli czyta mnie pan Felek niechaj, choć anonimowo powie TAK, tak właśnie było powiedz, że pan jedno słowo by zaskarbić sobie łaskę niejednego czytelnika bo nie ujmą być uległym kiedy baba herod bryka a na taką nie ma siły czyś ty olbrzym czy atleta nie podskoczysz wyżej dupy kiedy weźmie cię kobieta pod włos w kuchni lub w pokoju i stopniowo przekabaci biorąc cię pod pantofelek ech żonaci, ech żonaci. Pozdrawiam ;)1 punkt
-
Tam dom twój gdzie serce twoje Moje już dawno złamane na dwoje Część skrępowana kwiatów polnych łodygami Zaś druga przybita do ściany gwoździami Jedna połowa boli druga tylko krwawi Nie ma sposobu by połączyć by naprawić Czasu nie cofniesz decyzji również Jeśli żałować to braku bliskości głównie Jak zdarta płyta sekwencje powtarza Winylu nie naprawisz to się nie zdarza Jeden łyk za dużo muzyka przerwana krzykiem Nie nazwiesz tego nałogiem prędzej nawykiem Tam gdzie oszczerstwa ziarno zasiane Zgniłe owoce będą zbierane W koszach zawiści uprzedzeń i niezrozumienia Nie uzbiera się odrobina przebaczenia1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
ryk wiatru fali huk to nic przy zgiętym karku małych stóp gdy oczy pełne łez i szept tatusiu tęsknię wróć bo pęknie moje serce1 punkt
-
1 punkt
-
ludzie pokorni przywiązują się do miast i wsi żeby kiedyś utrzymać równowagę wyglądając przez okna czy ktoś inny strawi jednostajność widoku z dźwiękami samochodów jadących coraz szybciej w kierunku nowych dzielnic albo pod ciemny las to wszystko w mgnieniach wyuczonego pacierza gdy zapominają o bożym świecie - zapętleni okolicznym powietrzem od którego najpłytszy sen będzie pochwałą swojego miejsca1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne