Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 30.12.2019 uwzględniając wszystkie działy

  1. Gwałcę je codziennie, a nawet kilka razy, robię to bezwzględnie, nie bacząc na urazy. One protestują, a ja bez litości. Wiem, że źle się czują zmuszam je bez złości. Dzika satysfakcja wtedy mną tak trzęsie. Daję rozkaz, akcja i je zmuszam . . . . mięśnie. Annie_M dziękuję za inspirację:)
    9 punktów
  2. zabrałam dzisiaj na spacer moje ciało muszę je czasami wyprowadzać żeby kompletnie nie sflaczało nie marudziło że jest zmęczone szło posłusznie i podziwiało widoki
    4 punkty
  3. Proszę pana, pan tu nie stał, niechże pan się za mną schowa, nie dość, że się pan tu wepchał to życiorys mój skopiował. - Ludzkie życie to jest plagiat, śmierć wtrąciła się z uśmiechem – - pominąwszy odkształcenia, toczy się tak wiek za wiekiem, i w zasadzie w tym temacie chyba się niewiele zmienia, wciąż to samo choć od nowa ludziom ma do powiedzenia. Kiedy oczy moje czarne człowiek spotka czasem w tłumie w swoim biegu do pierwszeństwa- - nawet z psem się porozumie. Choć niejeden do mnie wzdycha w głębi ducha po kryjomu, żyjąc kątem na tym świecie chciałby bilet mieć do domu, to pomyśli gdy już przyjdzie złożyć głowę przez wyboje: może podłe, może plagiat, ale, w mordę, było moje… Proszę pana, śmiało przodem, mnie coś w krzyżu dziś uwiera, ja posiedzę lub postoję, jak pan chce to niech umiera.
    4 punkty
  4. ponad skrzypiącym morzem przebudzone oko latarni lustruje spojrzeniem smutek marszczący płat mojego mózgu w purpurowym unerwieniu nieba powietrze ciężkie od znaczeń podżega kłęby fal formujące kształty przeznaczenia na skraju dnia na skraju dnia samotny we wnętrzu życia napotykam opór nadciągających zza horyzontu dudniących dźwięków święta pielgrzymka świata obleczonego całunem chaosu i gwałtu spoza gwiaździstych neuronów coś ciągle jednak szepcze urywanym głosem otula jasną wizją: nadejdzie dzień błękitny i jego czystość zaniesie nieskalaną w noc * * * artwork Phazed
    3 punkty
  5. Napiłem się martini, jechałem czerwonym skuterem i zasadziłem w ogródku kolcowój. Ale resztę życia zamierzam spędzić normalnie - pijąc odtłuszczone mleko i bacznie obserwując, czy sprawdzają się prognozy pogody
    3 punkty
  6. nie wiesz ależ to proste jak ostrze pióra należy z kura je tylko lub z gęsi lepiej wydobyć i na powierzchnię czystą gładką czy nawet na tę gazetę przykładowo akurat mnie bliską bo na kulturę padło położyć dopiero potem ostrzyć szlifować dzień dwa albo i całe lata nie gęś lata cholera jasna i kur też nie wszakoż nielot nie żaden patataj gdyż poniekąd tu o intelekt chodzi nie lata żeby nie latać w razie potrzeby
    2 punkty
  7. Uderzam pięścią we wszechświat - rozpada się na dwie połowy Kłania się grzecznie: 'Dzień dobry!' A dzień to ... stary, czy raczej nowy? Pytam, gdyż jest bezwzględną - kolizja ludzkich planet: codzienna, cicha, z pretensją, lub ta, co ''wie wręcz doskonale'' ... Pod wieczór zapalam świece, samotnej kolacji podboje: łupina włoskiego orzecha ... odłamek Arktyki na stole Na głowie - woreczek z prosem - to dobre na wady postawy. Mój niemoralny kręgosłup prostuje się ... trochę niemrawo Właściwie ... mogę za darmo ... w skupieniu kupczyć swym ciałem, mimo, że blade, masywne - zupełnie niedoskonałe – potrafi czynić cuda I ars armandi uwielbia tak samo, jak ars christiana - wieczorem klęka do modłów, a uda odsłania z rana Cóż! W zbroi uduchowienia - składamy wszechświat z powrotem: w jedną niespójną całość, po Ziemię - wrócimy potem.
    2 punkty
  8. plus kłótnia w komentarzach mniejsza o to co pomiędzy w środku ale dobrze jeśli jest kontrowersyjne coś o nowych technologiach starym bogu sweet agape i zawsze kto kogo i zawsze kto z kim poruszam się po mapie twoich lęków tym razem wakacje spędzam na wyspach szalonego przylądka poza resort się nie wypuszczam znam tu wszystkie zakamarki wiem gdzie rodzi się średniówka jak rytmizuje architekturę gdzie patroszą wyrazy a flaki idą na odkład jak cuchną prószę puder z zaimków nie fetyszyzuję tylko napierdalam z automatu do białej kartki przez dziury palimpsest rzeczywistości podglądam lubię gdy treść nie bez wysiłku wspina się po schodach wersów jak dyszy na półpiętrze z sił opada jak klęka przed puentą clue - poluję na ciebie bądź moim moby dickiem a ja twoim ahabem gdy dopadnę oznaczę hasztagiem
    2 punkty
  9. Poeta ma przywileje bo sam je sobie stwarza ona każdą jedną pannę powiedzie do ołtarza jeżeli tylko zechce (nadmienić tu wypada) on wchodzi bezszelestnie gdy w domu brak sąsiada i zdradą nie nazywa choć to uczynek podły i jeszcze się zaklina na wszystkie świata modły że on tu nie jest winien, że wenę trzeba winić bo ona go podpuszcza co biedak ma uczynić a on chcąc być rycerski nie stanie w poprzek damie i robi, co chce ona bo serca jej nie złamie reszta to mały pikuś i chociaż w twarz mu plują on dumny jest z jednego, że chociaż go czytują. Czy z tego wybrzmiał morał przesłanka lub przestroga poety nie pytajcie lecz zwróćcie się do boga to on jest cudotwórcą a także wszechwiedzący skoro nie będzie wiedział tym bardziej ja piszący.
    2 punkty
  10. Najpiękniejszy fragment tego bardzo dobrego wiersza. Pozdrawiam.
    2 punkty
  11. Napina wciąż mięśnie, a w środku... powietrze.
    2 punkty
  12. Żył raz na świecie najdłuższy wąż... Choć bardzo długi, dłużył się wciąż i chociaż nie miał rąk ani nóg, powziął wyruszyć w najdłuższą z dróg. Ruszył natychmiast, prosto na Wschód, pełznąc tak szybko jak tylko mógł i chociaż nie miał nóg ani rąk, to zrobił pierwszy w swym życiu krok. Potem już tylko pełznął lub pełzł przez ludne miasta, i ciche wsie. Zmierzał wciąż dalej, dalej na Wschód, przy tym bezmiernie bez przerwy rósł. Jak to wiadome dobrze jest wszem, gdzieś tam za Wschodem zaczyna się Zachód i w końcu zaszedł tam wąż, co się wydłużał niezmiernie wciąż. Ogon tam ujrzał, co zaplótł mu los, gdy raz za razem chlastał go w nos. Tak węża zeźlił, ten ogon zły, że bez skrupułów wbił w niego kły, czyli jadowe dwa zęby swe. Potem powoli zaczął go żreć, nie wiedząc przy tym, że robi błąd, bo jego własny ogon był to, który dogonił gdy pełzł i rósł, choć nigdy nie wzwyż, choć tylko wzdłuż. Oplótł już cały nasz ziemski glob i mógł rozpocząć następny krąg, gdyby nie niesmak, że sam się jadł i przestać nie miał najmniejszych szans, bo kto się trochę na wężach zna, powie Wam o tym, jest taki fakt, że kiedy wąż ten rozpocznie jeść, to już powstrzymać nie może się i będzie dotąd ofiarę żarł, aż ją pochłonie bez żadnych strat. Wciągał więc ogon, przez wiele dni, zżarł się doszczętnie i całkiem znikł. Największy problem z głową swą miał, lecz się nie głowił i radę dał. Tak się zakończył najdłuższy wąż, Co nic nie robił, tylko rósł wciąż.
    1 punkt
  13. Rozmowy o uczuciach kończy nierównowaga. Poświęcamy zaplanowane przyjemności, gotowi obsesyjnie deptać po odciskach byle wydobyć z siebie coś najtrudniejszego. Wiem dlaczego rano nie patrzyłaś na pijaka z lustra. Od niego miała wyjść rozkosz pozycji stojącej. I nigdy nie chciałaś, żeby na dnie kieszeni szukał reszty z nocnych zakupów. Są dziury na powietrze, tłumaczyłem nimi życie jak niebanalną dobroć. A ty wciąż zostawałaś sama - kwitnącym pędem wiatrołomu. Niedostępna dla mojej quasi wyobraźni, usiłującej mocno gorzką aurę nazwać artystyczną pogodą ducha. Najskromniejsza miłość może trwać długo choćby w bezpiecznej odległości. Nie chcę z inną, która brzydzi się uciekającego pająka.
    1 punkt
  14. Co - Maju - raz czaruj moc. A wy z szopką, pąk pozszywa. Ot, Stary Rok skory, rat sto. Z rad - Nela - kalendarz. O, wosk sowo. A klucz C - Ulka. O, losowo - solo. As, las, salsa. I... i na dwoje - hej - O, w Danii.
    1 punkt
  15. Maty tu mamy, z cellulitu los. Ba, absolut. I Lul* leczy mamuty tam. A boa? Ba, oba. I cuma ma Bonda jad? No ba, mamuci. https://pl.wikipedia.org/wiki/Lul
    1 punkt
  16. Na prywatnym wzgórzu czaszek jestem panem, pomazany krwią tłustej kury. Nie będziesz jej spożywał, ale jak wodę na ziemię ją wylejesz. Taki zwyczaj w naszych domach, że kobiety nie zajmują się wieczerzą, na którą zapraszamy starych kumpli z wojska. Chcę im pokazać upominek, wydobyty nadludzką siłą z turystycznej torby przez pewnego ekscentrycznego archeologa, gdy po wylądowaniu w Ejlat zmuszeni wspólną obsesją wypiliśmy parę butelek. Za żywych. Podarował gąbkę śmierdzącą octem z dziurą na dłoń wyciągniętą w geście humanitarnej pomocy.
    1 punkt
  17. (wszystkim bawiącym się jutro w zamkach i pałacach) dla cierpliwych Zegar kurantem czas odmierzy, szampany z hukiem otwierane obficie leją do wieczerzy tańcem kończącej się nad ranem. Z sykiem za oknem mkną rakiety, by spaść za chwilę feerią barwną. Na paniach modne toalety, byś nic nie musiał nawet zgadnąć. Mili panowie pod krawatem, złożą życzenia swym wybrankom. A oni są zamknięci czasem; on jej kochankiem, ona kochanką. W zamku, w komnacie gdzieś przy wieży, w wygodnym łożu z baldachimem, chcą słodkie chwile z sobą przeżyć gasząc pragnienie krwistym winem. Wyszły z obrazów ruchem zwiewnym postacie bez materii jeszcze. Dziś pokonają wieczny niebyt, wśród balowiczów wzbudzą dreszcze. Szaleństw cielesnych ciągle mało, materia znika o poranku. Na chwile pragną posiąść ciało zostać kochankiem, zostać kochanką. Słychać muzykę z sal balowych, szaleją ludzie na parkietach. Komnaty gości są gotowe, tam na zmęczonych pościel czeka. Zwłaszcza gdy nadmiar dobrych trunków z hemoglobiną tworzy w parze miksturę, co wśród pocałunków miłość zamyka w sferze marzeń. Hemoglobina z alkoholem To jest szczyt marzeń na śniadanko. W szyję się wessać, trochę pojeść, znów być kochankiem, znów być kochanką. Już do komnaty wiodą parę, co przedobrzyła ilość wódki. On wykrzykuje ponad miarę, ona zaś płacze, że nieludzki. Legli na łożu w śnie kamiennym rozczarowani, bo źle żyli, a w ich tętnice bezboleśnie kiełki wbijają dwa wampiry. I przybierają ludzką postać tych, co śmierć spotka o poranku. Cielesnych pragną oni doznań; będąc kochankiem, będąc kochanką. Drżą żyrandole w korytarzu w uniesień rytmie, słodkich jęków, zaś ludzie mogą sobie marzyć, żeby tak szaleć i tak pięknie. Ale zmęczenie szybkim tańcem i wódką, którą pili do dna uniemożliwia wspólne harce. Morfeuszowi chcą się oddać. Starsza, lecz sprawna, pani kustosz, co murów tych jest wielką fanką, mieć będzie jutro pracy mnóstwo przez tych namiętnych dwoje kochanków. Rankiem opuszczą zamek ludzie z wrażeniem nocy sylwestrowej, a w lochach cicho w ciężkim trudzie, ktoś dwa pochówki jeszcze zrobi. Patrzą postacie dość figlarnie od wieków wzrokiem zbyt prawdziwym. Och, ten artysta nie był marny. Jego obrazy – są jak żywe? W noc sylwestrową od stuleci, ktoś oczekuje swych wybranków, by krwią nasycić, żądze wzniecić; Para odwiecznych, wiernych kochanków
    1 punkt
  18. W Twoich oczach W Twoich oczach znajdę spokój, przyciągający blask. Poprowadzi mnie ku tobie, zbudzi nas letni brzask. W dłoniach Twoich znajdę dotyk delikatny jak pajęcza nić. Tylko otul czule mnie, w Twych ramionach będę śnić. W Twoich ustach znajdę rozkosz, cudną niczym ciepły wiatr. Będzie dla mnie wszystkim, czego mi w życiu brak. W sercu Twoim znajdę miłość. Chcę się w niej zapomnieć. Otwórz serce swe płomienne, byśmy mieli wiele wspomnień.
    1 punkt
  19. żeby wtedy wiedział to co dzisiaj wie nie zszedł by z drzewa jadło na wyciągnięcie rąk nie musiał bać się cieni nad głową gwiezdne niebo bez bogów i aniołów na których utrzymanie niby co łaska ale jednak płaci żeby wiedział małpą by został a tak niestety chociaż nie chce to jednak musi być kim jest
    1 punkt
  20. 1 punkt
  21. graphics CC0 u Blikle musiało być fajnie albo – w kawiarni Pod Picadorem przy ulicy Nowy Świat numer 57 smukły kelner "podwoził setę" mimochodem lub w winiarni U Fukiera spotykała się cała śmietanka już następna pełna szklanka tabakiera Tuwim – Karski – i Wierzyński wszyscy zakochani w Staffie czerwień wina – biały papier koniecznie whisky były modne procenty i egzaltacje ale się zaludniło wokoło i zawsze tu wieczorową porą głów irytacje i sam mistrz emocjonalny empatyczny – wokół niego wszak się spiętrza wszelka ci adolescencja mas genialnych jako żywo – to i on Wielki Szu – Leopold Staff toż poezji dźwięczny paw i pierwszy ton znów w półmrokach tytoniowych podchmielona pyta nacja: „będzie w końcu deklamacja – jest ktoś zdrowy?!” przed knajpkami wiatr gna liście ów jesienny czuły posłuch a tam w środku kwiat logosu rymem gwiżdże po północy alchemicy snują grandą – cyt! Warszawko więcej rymu – a mniej czkawką na ulicy „kupą mości panowie” – na stołeczne speluny!" do Turka i do Astorii będą odczyty być mogły jak perfumy i jeszcze na Mazowiecką – prosto do serca knajp Tuwim – Przysiecki – i Lechoń w Ziemiańskiej sprzedali grzechom swój raj! --
    1 punkt
  22. lubie piach szach mat
    1 punkt
  23. gleba gleba gleba czy ona nas wyżywi? czy wyjdziemy z tego żywi?
    1 punkt
  24. –––//––– ⭐️? Życzenia Noworoczne?⭐️ Życzyłbym Wam tego o czym Każda i Każdy marzy nawet ciut ładniej bym się odważył nie głupoty dziwactwa lub pokrakę durne pisanie na wskroś byle jakie lecz po co laurki piękne wszak dla każdego co innego szczęściem a zatem truć wam w tej kwestii głów nie trzeba sami sobie złóżcie życzenia przydatne piękne całe by też bliźni skorzystali których kochacie lubicie lub bardzo wcale nie dla innych wredne ode mnie wiem to trudne troszeczkę lecz przyjmijcie pókim żyw jeszcze
    1 punkt
  25. Z celulozy troki i kortyzol to potężne środki. Muszą działać - nawet na mamuta. Pozdrawiam
    1 punkt
  26. Tylko srebrny sznur :)
    1 punkt
  27. Bardzo ciekawe ale zapisałbym to tak ponad skrzypiącym morzem przebudzone oko latarni lustruje spojrzeniem smutek marszczący płat mojego mózgu Tu podoba mi się bardzo to powtórzenie choc zastanawiam się dlaczego Dlatego :-) Taki patetyczny w wymowie jest ale o dziwo mi to nie przeszkadza
    1 punkt
  28. Ciepła poświata promieni w ogrodzie, rozkwita nieustannie. W oczku wodnym czas nie płynie. Pod błękitnym sklepieniem jabłonie i czereśnie oczekiwaniem malują korony. Wiatr unosi pszczoły w kolorze pyłku i miodu. Barwne krople niczym ćmy stukają o krawędzie brzasku. Lecących gęsi szybowanie tworzy klucz wiolinowy. Nasiona dźwięku pieszczą kwiaty brzmieniem nadchodzących chwil. Skowronek o poranku zdejmuje ze skrzydeł krwawe ciernie. Frunie wysoko przeistoczony w kierunku swojej pieśni. Bielą się w kłosach początki chleba. Czas znowu płynie. Poza horyzont pojmowania. Róże kolcami nie zdołały go zatrzymać. Źródło tajemnic oddało cząstkę ziemi. By z dwóch części ogrodu przeminęła jedna. ?
    1 punkt
  29. Powinno, ale jest leniwe i nie chce. Trzeba stosować środki przymusu:)
    1 punkt
  30. Skrzypiące morze- super. W ogóle sporo fajnych ukazań. Ładnie, łącznie z ilustracją.
    1 punkt
  31. Tutaj gdzie jesteś - cisza, trochę dymu nad stołem, i nietrzeźwe strony z rozpisanym życiem. Wiadomo, co do przodu, co do tyłu. Frykcyjny rachunek istnienia.
    1 punkt
  32. Biedne te twoje mięśnie :) Ależ proszę ?
    1 punkt
  33. ok. jest. rzadko się jednak spotyka. dla mnie "prószy śnieg" jest w porzo ale szczerze mówiąc chyba nie spotkałem dotąd odmiany 'prószę" stąd też moje wątpliwosci.
    1 punkt
  34. Słowo jest, delikatnie wywalam choć nie z powodu dysonansu z napierdalam a z powodu ze zawiera się w słowie prószę
    1 punkt
  35. @Paweł Artomiuk dziękuje za bardzo ciekawe rady i opinie. Zrobiłem jeszcze trochę inaczej. Ta strofa która tobie nie leżała kulała i dla mnie od początku znaczeniowo wpisałem ja w „treść która nie bez wysiłku wspina się po schodach” ;-)
    1 punkt
  36. Ciało, to tak jak dziecko. Troszcząc się, trzeba je zmuszać do wysiłku, bo inaczej się rozleniwia, z tym, że w stosunku do własnego ciała można być apodyktycznym, natomiast w stosunku do dzieci, to już nie jest trendy, czy poprawne politycznie. Zaraz dojdzie do gwałtu ma moim ciele, bo ide na rower, a jest raczej chłodno i ciemno. Ono do mnie mówi: Marek, nie chcę tego, a ja podpowiadam: Musisz qwa i koniec. To dla twojego dobra:)
    1 punkt
  37. @Lahaj spoko, powiem może co mnie tym razem szczególnie ujęło "klikbajtowy tytuł plus kłótnia w komentarzach mniejsza o to co pomiędzy w środku choć dobrze jeśli treść jest kontrowersyjna coś o nowych technologiach upadłym bogu i słodkiej agape i zawsze kto kogo i kto z kim" cała strofa łącznie z tytułem bdb dla mnie najważniejszy wers to "mniejsza o to co pomiędzy" na Twoim miejscu możliwe, że zmieniłbym kolejność tak aby trafił na koniec, z drugiej strony łączy się z kolejnym wersem więc trudno go ot tak przerzucić, a całość bardzo dobrze brzmi. czyli jednak lepiej nie zmieniać ;) "poruszam się po mapie twoich leków tym razem wakacje spędzam na wyspach szalonego przylądka poza resort się nie wypuszczam znam tu wszystkie zakamarki wiem gdzie rodzi się średniówka jak rytmizuje architekturę " patrzę sobie jak to pochowałeś, w sumie sprytnie choć może o jedno -am za dużo najlepsze wersy: "poruszam się po mapie twoich leków (...) na wyspach szalonego przylądka poza resort się nie wypuszczam znam tu wszystkie zakamarki" idziemy dalej: "wiem gdzie rodzi się średniówka jak rytmizuje architekturę wiem gdzie patroszą wyrazy gdzie flaki idą na odklad i jak cuchną oszczędnie sypię puder z zaimków nie fetyszyzuje tylko napierdalam z automatu do białej kartki przez dziury palimpsest rzeczywistości obserwuję" odkld - odkład (literówka) właściwie wszystko mi się podoba sypanie pudru - napierdalanie znów można się kłócić o kolejność raczej napierdalam i sypie puder (pomyślałem też o spacji) "gdzie flaki idą na odkład i jak cuchną" trochę za długi wers, a jakby spróbować krócej? (taka myśl, ale zostawmy to...) "oszczędnie sypię puder z zaimków" ten puder jakoś mi nie leży, masz zresztą rytmizowanie architektury, więc jest to w sumie powtórzenie... zobacz: "wiem gdzie rodzi się średniówka jak rytmizuje architekturę wiem gdzie patroszą wyrazy gdzie flaki idą na odkład i jak cuchną nie fetyszyzuje tylko napierdalam z automatu do białej kartki przez dziury palimpsest rzeczywistości obserwuję" jest prawie mega, podkreślone troszkę przeszkadza a skróćmy to jeszcze trochę... "wiem gdzie rodzi się średniówka rytmizuję architekturę patroszę wyrazy flaki idą na odkład nie fetyszyzuje tylko napierdalam z automatu do białej kartki przez dziury palimpsest rzeczywistości obserwuję" lepiej? (rymy rytmizuję-fetyszyzuje-obserwuję nie przeszkadzają, są spoko) ostatnia część wiersza jest bardzo dobrze napisana sporo dobrej i celnej treści. Dziękuję za wiersz.
    1 punkt
  38. Susan dziwny blask ma w oczach, i już wiesz, że jest szalona, widzisz, że to błysk od noża, który Susan trzyma w dłoni. Zajrzyj w głąb jej czarnych okien: Susan dawno tu nie mieszka - - patrzy z nich lustrzany Joker. Lunatycznie się uśmiecha, tańczy na krawędzi gzymsu, z wiarą jaką mają dzieci: ktoś o brzmiącym tak nazwisku, musi synem być człowieczym. Chłodna klamka cicho rzęzi - - z ciepłej, lepkiej jak krew nocy, w drzwiach sylwetkę Susan rzeźbi strumień światła brylantowy.
    1 punkt
  39. Świetny tekst mialem to samo skojarzenie :)
    1 punkt
  40. Moim zdaniem te trzy słowa kilka lat temu miały zupełnie inne znaczenia. I do tego znaczenia chciał bym powrotu. Pozdrawiam ?
    1 punkt
  41. @Marek.zak1 Dobry jest to zarabia, komuś musi się udać. Dzięki. @Waldemar_Talar_Talar Dzięki. @Paweł Artomiuk Dzięki.
    1 punkt
  42. @Paweł Artomiuk Tak, to chyba będzie dobre:nie będziesz miał oczu obojętnych przed nami... @Lily Hamon Hm... kamiennych? No jakoś niby mocne, ale nie o to mi chodzi. Dzięki za odwiedziny.
    1 punkt
  43. Zastanawiam się często, co ludzie robili w chwili, kiedy umarli: czy po nitce zwijali się w kłębek, czy z pieskim żywotem koty darli? Zastanawiam się czasem, czy żywi mają pojęcie o tym, że żyją, czy może w swych domach złotych, w przytulnych katakumbach - na wieczną drzemkę mają ochotę? Nigdy - nie myślę o tym, czy jestem zmarłym, czy żywym: denatem ''teraz,''czy raczej nieboszczkiem wskrzeszonym ''potem'' Myślę, że gdzieś pomiędzy, w tej 'nawie' przytomnie się skrywam: na jawie z reguły przysypiam, w snach - pełnię życia przeżywam Jak nowiu wypatruję każdej kolejnej wiosny: nigdy nie grzebę nadziei - niech .... zmartwychwstaje radośnie!
    1 punkt
  44. A ten kształt, to taki miał być? Pozwoliłem sobie na mały eksperyment: nie wiesz ależ to proste jak ostrze pióra należy z kura je tylko lub z gęsi lepiej wydobyć i na powierzchnię czystą gładką czy nawet na tę gazetę przykładowo akurat mnie bliską bo na kulturę padło położyć dopiero potem ostrzyć szlifować dzień dwa albo i całe lata nie gęś lata cholera jasna i kur też nie wszakoż nielot nie żaden patataj gdyż poniekąd tu o intelekt chodzi nie lata żeby nie latać w razie potrzeby Bomba, powiedziałbym ;) :))) Pozdrawiam :)))
    1 punkt
  45. Jak zwykle dajesz popalić. Intelektualnie. Ćwiczę sobie mózg na Twoich pracach. Pan Doktor uważa, że tylko tak mogę spowolnić uwiąd starczy... Chyba pomaga, bo ostatnio powiedział, że zrozumiał to, co mu staram się wytłumaczyć od paru lat:). Proszę o więcej!
    1 punkt
  46. Jak zwykle ciekawie, trochę dla mnie za "prozaicznie".
    1 punkt
  47. to nie jeże to rycerze zamku bronią wieże mury
    1 punkt
  48. nie będziesz miał oczu pustych przed nami
    1 punkt
  49. A czym były wasze płótna jeśli nie ludzką próbą wyrażenia tego czego wyrazić nie można, a co z konieczności trzeba upchnąć w ramach zaledwie opierzonej wyobraźni, do której człowiek wsiadał jak w barwny szybowiec by lecieć w zamrożone dziedziny abstrakcji? A czy słowa nie są pewnym „przestępstwem” wobec białej ciszy, która trwa pomiędzy wersami? I człowiek trwa naiwny w obrazach i słowach, od ściany do ściany odbija się zamknięty, bo obraz słowo buduje - a słowo obraz wznosi płaski, który musiał zostać przecięty.
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+01:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...