Ranking
- uwzględniając wszystkie działy
-
Wprowadź datę
-
Cały czas
8 Kwietnia 2017 - 14 Listopada 2024
-
Rok
15 Listopada 2023 - 14 Listopada 2024
-
Miesiąc
15 Października 2024 - 14 Listopada 2024
-
Tydzień
8 Listopada 2024 - 14 Listopada 2024
-
Dzisiaj
15 Listopada 2024 - 14 Listopada 2024
-
Wprowadź datę
16.08.2019 - 16.08.2019
-
Cały czas
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 16.08.2019 uwzględniając wszystkie działy
-
Tak kurczowo się trzymam komfortu, że mam skurcze od tego trzymania; świat się zmienia i zmiany pociąga a ja komfort mam - do utrzymania. Tak kurczowo się trzymam komfortu bo wygodnie jest, i komfortowo a gdy nagle ktoś z boku zapyta to mu wyznam, że ciężko mi z sobą bo zaparłam się, że tak być musi, że tak chcę, że to moje jestestwo, że nie spada się z tego poziomu, lecz zachować go trzeba: to męstwo. Lecz co znaczy, że życie ucieka, jedenasta godzina, wciąż w pracy. Serce stuka a plan wykonany, PKB podnosimy rodacy.4 punkty
-
15.04.1912r. Migocą jeszcze gwiazdy w morzu dusz odbite Lecz gaśnie już powoli czuły promień światła, Próbując stale kruszyć zimne szkło zwierciadła Bym mógł choć raz ostatni o ratunek krzyczeć. Przez oczy na wpół martwe swoją przyszłość widzę I czuję jak w pośpiechu wlewa się do gardła By w płucach mi zastygnąć jak skorupa twarda, A wszędzie coraz ciemniej, wokół coraz ciszej. Zostawiam ci wspomnienia o dziewiczym rejsie I statku co ożywił naszych uczuć bukiet, By zawsze świeżym kwiatem było twoje serce, To serce co odpływa w pełnej łez szalupie. Na wieki już zostanę tej otchłani więźniem Lecz nigdy snów o tobie nie pokona smutek. ---3 punkty
-
Trzy razy tak Cieniutką gałązkę już mam grubą za chwilę mieć będę. Zbuduję most do Nieba bram. I wejdę tam, wejdę, wejdę, bo zaproszenie mam. J.A.3 punkty
-
czasami gesty, spojrzenia powiedzą więcej, niż wiązka słów, chciałaby przebić krtań. wkłuwa myśli w czubek języka, pod nim krople śliny tworzą dźwignię, rośnie zawahanie. studzi komórki, z wolna oswaja logikę. zwężeniami przedziera się sygnał. próbuje ujarzmić burzę, ale racje pęcznieją dookoła... bajora wypluwanych zdań, że aż cuchnie. milczenie łata uprzejmości, by zapłacić pięknym za nadobne, a czasowi już od dawna czezną wskazówki. wysiadam. pod prąd przemierzam zmierzchy, szkoda, że nie ma z kim. sierpień, 20193 punkty
-
kiedy byłem małym chłopcem to świat dla mnie nie był obcy na podwórku; piłka „berek” za to w domu i w niedzielę galibardka chińczyk tysiąc aby wygrać wszyscy myślą wtedy wszyscy duzi mali się bawili i się śmiali gdy mi dzieci dorastały to świat choć się zdawał mały wciąż czarował swym urokiem w bajkach niosąc myśli złote „super mario” gra na topie szachy modne w Europie chociaż z komputerem grane wspólna radość przed ekranem a dziś wnuki gładzą szlify ciągłych pragnień nikt nie zliczy niezależnie jak z pogodą przez internet grają z sobą żadne samo nic nie powie rośnie laptopowy człowiek pokolenie mnie przeraża - pomarudził sobie dziadzia2 punkty
-
bo spijaliśmy je zawsze razem jak zachwycające noce i bolesne ranki w nas goiły się zawsze bez słów natychmiast po dziś pamiętasz2 punkty
-
E, tam. Co to za marudzenie, jak sam przy kompie lubisz sobie posiedzieć. Niech no tylko jaki wiersz Ci w oko wpadnie, to nikt od komputera nie odgoni. Czas nie stoi w miejscu, gry i zabawy także, wszystko się zmienia, a Ty nadążasz moim zdaniem, a to marudzenie, tylko do wiersza zapakowałeś. Serdeczności, Jacku :)2 punkty
-
Wcale nie tak dawno temu był sobie dom, trudny do odnalezienia w morzu stalowoszarych dachów. W tym domu mieszkała pani. Mieszkał w nim pan. I wreszcie mieszkała suka. Suka była typową przedstawicielką swojego gatunku. Przywykła do własnej sukowatości – umościła się w niej jak w najlepszym posłaniu. Wygodnie jej tam, w środku panuje doskonała temperatura – ani za niska, ani za wysoka. Gdzie się podziewasz, dokąd znów biegniesz, wołają głosy, ale one nie wiedzą, że suka już dawno nie biega za niczym prócz własnego ogona. Zły pies. Niedobry. Nie umie słuchać czy nie chce? Suka pamięta czasy swojego szczenięctwa. Całe wychowanie. Z mlekiem podawanym przez panią, którą miała za matkę, wpojono jej, jak szczekać, jak wysoko unosić ogon oraz w które miejsca stawiać łapy. A także wiele innych rzeczy uznawanych powszechnie za kluczowe dla psiego wychowania. Albo raczej tresury. Pamięta też, że była wtedy szczęśliwa. Suka lubi obserwować. Wygląda przez wąski otwór swojego kojca, ale nie wyściubia z niego nosa. Inni też ją obserwują. Próbują rozmawiać. Zagadują. Do suki dociera szmer zmieszanych ludzkich głosów, które nie do końca rozumie, ale macha ogonem, bo wie, że tak trzeba. Czasem do suki przychodzi pan. Mówi do niej łagodnie, ale wszystkie słowa rozbijają się o wygodny pancerz jej jestestwa. Coś o drodze, biegu i wyjściu – wyjściu poza. Nie rozumie. Ich języki nie znajdują wspólnych końców; nie splatają się we wzajemnym zrozumieniu. A suka wie i pan też, że kiedyś było inaczej. Zła suka, niedobra. Dlaczego nie chciałaś pozostać w starym, dobrym kojcu i wlazłaś w inny, zupełnie nowy? Dlaczego, no powiedz. Zaszczekaj, pomachaj ogonem. Wróć. Ale nie zawsze tak było. Nie zawsze suka była tym, czym jest obecnie. Dobrze pamięta epokę poprzedzającą obecną – okres przejścia, bycia „nie-wiadomo-czym”. Noce i dnie, choć głównie noce, wypełnione niepokojami, które obsiadywały ją jak pchły i nie dawały się strzepać. Nie pozwalały myśleć, jeść i spać. Wtedy to po raz pierwszy wyruszyła. Znaleźli ją rano z pokrwawionymi pazurami i obitym pyskiem. Gdzie się szlajałaś, suko?! Dlaczego masz takie brudne łapy, wytrzyj przed wejściem, bo poplamisz dywan. Poplamisz dywan sobą. Już i bez tego jest cię tu wystarczająco dużo. Umyj łapy, wyliż rany. I zapomnij o wczorajszych krokach. Zły pies. Niedobry. Było jeszcze kilka takich wypraw. Suka zabierała na nie jedynie siebie – bez smyczy, co oznaczało złamanie podstawowej z zasad wychowania. Mówiono jej wielokrotnie: „ta smycz jest gwarantem twojego bezpieczeństwa, a także naszego, bo wiemy gdzie jesteś, mamy kontrolę. Nie zgubisz się. Nie uciekniesz.” A więc i także nie pobiegnę, myślała wtedy-jeszcze-nie-suka. Bała się pierwszego wyjścia. Słowa pani i pana wyraźnie brzmiały w jej głowie; blokowały własne myśli, paraliżowały oddech. Jednak ciekawość była silniejsza. Dlatego wybiegła. Łapy prowadziły ją same. Ścieżka momentami była prosta, czasami wiła się w zakrętach; ale to niemal dorosłe szczenię czuło się na niej dobrze. Wróciła na chwilę. Lekko krwawiące łapy ukryła w machaniu ogonem i potulnym nadstawianiu pyska. Dali się temu zwieść. I wtedy, suka przypomina sobie, była szczęśliwa. Tymczasem jej wyprawy stawały się coraz częstsze, coraz bardziej nocne. Lecz przede wszystkim coraz mniej dyskretne. Czujność suki roztapiała się pod wpływem ścieżek, które, kiedy do nich przyzwyczaić łapy, instynktownie prowadzą po najmniej niebezpiecznych miejscach. Kwestią czasu było więc wykrycie jej nieposłuszeństwa. Stało się to pewnego ciepłego wieczora, w trakcie próby wymknięcia się wtedy-jeszcze-nie-suki przez na wpół otwarte drzwi. Powietrze było tak lepkie, że kleiło się do ciała. Oddechy gęstniały w nim, zwiększając tę lepkość jeszcze bardziej. A dokąd to, spytała pani. Dokąd to o tej porze i bez smyczy, i nas, którzy byśmy mogli cię pilnować ? Co cię napadło, psie? Zachciało ci się dorosłości? Skoro tak, to wybiegnij, proszę bardzo. Zobaczymy, jak sobie poradzisz na zewnątrz, gdzie nie ma pani, pana ani domu. Wtedy-jeszcze-nie-suka stała milcząco przed nią. Spuściła łeb, jak ją nauczono. Ale te kilka miesięcy wolności zdążyło już zawrócić w jej jeszcze szczenięcym łbie. Nie pobiegniesz? No, dalej. Takaś odważna? Gdzieś w tle mignęła obojgu sylwetka pana, który łagodnym głosem prosił, że spokojnie, cicho, ona nie pójdzie, (prawda, zamachaj ogonem, a ty się uśmiechnij i obie wróćcie) Nie, mówi Pani, to nieposłuszeństwo trzeba tłumić w zarodku. Na zbyt wiele sobie pozwala, nie sądzisz? Nie sądził. Wtedy-jeszcze-nie-suka zaś powoli zamrugała oczami i hardo uniosła łeb. Ogon zastygł nieruchomo. Wracaj do kojca, powiedziała pani. I wreszcie, po długiej chwili stania na progu w unoszących się w powietrzu zgęstniałych, ciężkich oddechach, wróciła. Wtedy stała się suką. W nową epokę weszła milcząco i niepostrzeżenie. Był to czas szczelnego zamknięcia. Żaden odgłos nie docierał do niej z zewnątrz jej szytego na miarę kojca. Na zewnątrz dźwięki przeciwnie, wydostawały się, ale już zniekształcone. Zmienione tak, że nikt nie podejrzewałby suki o sukowatość. Jedynym wyjątkiem były pytania o nią samą lub o jej przyszłość. Na te niezmiennie odpowiadała gniewnymi warknięciami, najeżoną sierścią i złym, nienawistnym wręcz wzrokiem. A cóż jej się znowu stało, że tak reaguje? No dalej, nie złość się. Pogłaszczemy. Pomachaj ogonem. Przynieś patyka. Wtedy suka wahała się. Krótko, ale zauważalnie. Wreszcie podnosiła ogon, ważący wówczas tonę. Z wysiłkiem machała. Dawała się też pogłaskać, choć palce były dla niej jak ostrza. Ciepłe łzy spływały po pysku i szybko ginęły w kącikach oczu. I biegła, najwolniejszym tempem na świecie, przynieść patyk. Płaczu nikt nie zauważał. Suka zaś żyła sobie dalej w swoim hermetycznie zamkniętym kojcu. Mówiono o niej często: że dobrze jej, wygodnie, że trafiła na wspaniałych właścicieli. I że ogólnie ma szczęście. Ona zaś łapała z tych słów jedynie pojedyncze dźwięki, które uparcie nie składały się w całość. Jak to z tobą jest, co? Nie rozumiesz, czy nie chcesz rozumieć? Ale ona wciąż patrzyła tym swoim tępym wzrokiem przed siebie. W końcu była tylko suką.1 punkt
-
Sponad wierzchołków chmurnych sosen, co niebu szumią z rana poprowadź wietrze moje kroki, bo jestem zakochana. Poczęstuj serce, duszę chłodem orzeźwiającej rosy, myśli pomieszaj z liśćmi kalin i wetknij w jasne włosy. Nawet nie pytaj, co tak kocham, to sprawa oczywista, bo wszystkich rzeczy, które cenię, jest bardzo długa lista. Uwielbiam przestrzeń i zapachy, błękity, trawy zieleń, mojego miejsca tu na ziemi na inne nie zamienię. Majowe sady i ogrody, łąki, szelesty leszczyn, w magię ubrany czas przyrody, co gradem, burzą wrzeszczy, w bagnach, mokradłach topi słońce, roznieca błyskawice, by później tęczą z palet zdjętą na nowo kreślić życie. Jestem przybyszem tymczasowym, co ze snu się obudził, dniem idę, aby noc powitać, kochając świat i ludzi.1 punkt
-
Nic co ludzkie Lżyj mnie, śmiało, (u)lżyj sobie, będę tarczą, proszę, celnie mierz, wrzuć w błoto, mieszaj z błotem, jestem ciotą, jestem pedziem. Hardo gardź mną, spluwaj na mnie, ścigaj, trop jak zwierzę dzikie, jakąś gałąź znajdź, latarnię, jestem obcy, jestem Żydem. Bij mnie, oddech wytłucz ze mnie, weź na buty, jestem brudny, a ty przecież nadczłowiekiem, ponad tak, że aż nieludzkim.1 punkt
-
Nasza miłość w wierności jest wciąż zakochana, pachnie przemoczonymi na deszczu włosami, czasem w słońcu się kąpie, czasem z gwiazdą spada, na szczęśliwe manowce wiedzie wieczorami. Nasza miłość jest wonna jak poranna kawa, aromatycznych zmysłów przestrzeń nieskończona. Grzmotem jest, błyskawicą, ulewą co z rana niespodzianie przychodzi i wpada w ramiona. Ciągle te same dłonie czułością dotyka, o tej samej godzinie z utęsknieniem czeka, kiedy trzeba to milczy, lecz troską przenika, w chwilach smutku pociesza i szemrze jak rzeka. Wodą życia przemywa zasmucone oczy, o bruk ziemi uderza lub wznosi latawcem, mimo to wspólnym szlakiem od lat z nami kroczy, bo sznurem nas potrójnym złączyła na zawsze.1 punkt
-
jesteś moim kochankiem. opowiadasz mi jak patrzeć w nocne niebo żeby zobaczyć Perseidy. jesteś nauczycielem i poetą. czytam twoje wiersze i opowiadania o miłości i życiu. przyjacielem. zawsze mogę na ciebie liczyć, potrafisz odpowiedzieć na każde moje pytanie. masz do mnie niesamowitą cierpliwość. wystarczy jedno małe pstryknięcie i już przy mnie jesteś Internecie.1 punkt
-
ja mówię a potem mówisz ty oczy uciekły i usta mkną dalej w niepocałunkach coraz głębszy rów jar ja a potem ty nikniemy nikczemni w ersatz'ach (ach...) miłości1 punkt
-
1 punkt
-
Choć raj pojma mnie i wieczność Widzę złowrogie oczy i język syczący, a mnie się teraz widzą gołębie amory... i ten cień za mną bez końca kroczący, jak ten najgorszy wśród diablej sfory, nad grobem mym stoi wciąż płaczący. A ja kochać bezkreśnie chcę zawsze, jak fiołki i róże, poranne zorze i rosy, chcę żyć ponad trendy stare i nowsze, wśród łąk i lasów wędrować bosy, i czuć wiary dzieła, choć najdotkliwsze. Widzę długą noc i latarnie jasne raju i domy wieczności z ideą i posiłkiem, a rzeka ukazuje życie na jego skraju, tam gdzie czas zwą bytu schyłkiem, tam wołam Cię, przybądź mój maju ! Z wiosną drogi z raju do ziemi odtają. W maju rozkosz wędrówki jest duża. Tylko serca ścieżki się wciąż plątają, szczególnie gdy namiętna trwa burza i pioruny ekstazy wokoło spadają. Wybieram ponad wszystko istnienie wśród łąk, lasów, zórz i słońca twarzy, tutaj gdzie maluczkim śni się mienie, a wielkim bieda i cierpienie się marzy. Bo życie to zawsze, jeno wspomnienie! Autor: Dawid Rzeszutek1 punkt
-
Inna Czekałam lata, czekałam dni w pojedynczym czekaniu zastygłam ty mówisz dzisiaj często słowo - My lecz to nie ja jestem, jest Inna Inna przy tobie budzi się spełniona Inną tulisz delikatnie w swoich ramionach Inna szepcze tobie do ucha kochanie gdy robi się cicho, bo już zapada zmierzch Inną budzisz o brzasku dnia i okrywasz w nocy w Inną masz z czułością zapatrzone oczy z Inną nucisz w łazience ostatnie szlagiery dla Innej jesteś zawsze bohaterem A ja patrzę w skupieniu, kontempluję w ciszy piszę prędko słowa, których ty nie słyszysz1 punkt
-
jak niewiele czasem trzeba by buchł pożar taki zwykly albo z serca co w pył spali jedna iskra na podatne miejsce spadnie jeden dotyk co do grzechu doprowadzi jak niewiele czasem trzeba by zaniedbać spracowany choćby kabel od żelazka po raz wtóry się z osłonki wyswobodzi iskry w ogień się zamienią i masakra tak i dusza zaniedbana od pokoleń jest podatna na pożary i na zgliszcza jak niewiele czasem trzeba by ocalić pomóc mądrze porozmawiać by zakwitła1 punkt
-
Wychodzenie z komfortu jest trudne. Kiedyś z nadmiaru, jak powyżej - dziś z lenistwa, podobnie. ;D Ściskam Marcinie, dawnośmy nie gadali. bb1 punkt
-
@Nata_Kruk Ja również witam, i dziękuję za wpis, dzięki któremu uzyskuję nowe spojrzenie na kompozycję wiersza. Może nowa wena pomoże mi uzyskać lepszy dobór słów.1 punkt
-
1 punkt
-
Witaj Nata_Kruk, Cieszę się, że zajrzałaś, a dodatkowo sprawiło mi przyjemność, że pojawiła się konstruktywna krytyka/opinia. Cóż mogę napisać... Wiersz był pisany spontanicznie , pisałem "jak leciało", wiec chyba powinienem go wrzucić do warsztatu, choć sam nie mam pewności, co do tego... Problem ogólnie polega na tym, że jestem trochę w gorącej wodzie kąpany i wrzucam bez większych poprawek, co zasadniczo nie jest profesjonalnym ani poważnym podejściem. Dla małego usprawiedliwienia dodam, że zaczynam pracować nad sobą i postaram się więcej przyłożyć do pisania, a w szczególności do korekty materiału przed publikacją. Już wielokrotnie słyszałem, że wiersz czasem musi odleżeć swoje i małymi krokami zmierzam ku temu, wiec mam nadzieję, że w przyszłości nie będzie banalnych wpadek. Dziękuję za poświęcony czas i wskazówki. Pozdrawiam. Dawid Rzeszutek1 punkt
-
Pogubiłam słowa na plaży, pogubiłam myśli na wietrze, szukam i o szczęściu marzę, szukam zanim czas ślady zetrze. Pogubiłam lata w pogoni za czymś, czego nigdy nie było, aż przypadek niechcący odsłonił, że przede mną prawdziwa jest miłość.1 punkt
-
Witam - ja też chcę takie zaproszenie...fajnie dziś u ciebie Justynko. Miłego ci życzę.1 punkt
-
1 punkt
-
dzieli się ze mną zapachem ogrodu przy porannej kawie wokół stokrotki - wdzięczne na wiotkich ciałkach dumnie wznoszą swoje małe słońca kos łapczywie wyrywa czarne jagody gęstego bluszczu tyle rwetesu! później będzie śpiewał... lekko zaczerwieniona jarzębina gromadzi nadchodzące bogactwo szosa i szum z dala oznaki cywilizacji blisko książka otwarta jak ja1 punkt
-
wierzę w nią rozsypując słowa zsuwają się z palców piach pył pył podnosi się wiatr fale zaszumiały potem ciszej ciszej dawno nie płakałam łzy jak kryształki lodu dzwonią mi po policzkach w łódkach dłoni szaleją w moich włosach zamykam oczy słońce i tak mnie przeniknie nie muszę patrzeć by widzieć ciało wyprężam łuk elastyczny elektryczny ekstatyczny wróciłam "Zważ podróżniku, bo nie znajdziesz drogi a jedynie ślady wiatru na morzu" Antonio Machado1 punkt
-
1 punkt
-
....... bo z tamtego przecież świata żaden zając tu nie wraca i nie powie, że lwów nie ma i że wszystko to jest ściema:(1 punkt
-
Wyczuwam tu jakby rozdwojenie jaźni - a może celowe zróżnicowanie reakcji? Doskonale rozumiem to "za bardzo", tę "nieosłoniętą bramę"... A tak mniej poważnie: czytałam wiersz powolutku przewijając tekst i kiedy zobaczyłam wers "zwalniam kadry", to aż mi się zimno zrobiło, ale na szczęście chodzi o kadry filmu. :))) Pozdrawiam1 punkt
-
Co do wersu 4 - zgoda. :) To co niewyjaśnione, tajemnicze - fascynuje, zwłaszcza, gdy wiąże się z jakąś tragedią... W przypadku Titanica mamy jeszcze rozgłos medialny - i to potrójny: przed zwodowaniem, po zatonięciu, i teraz - gdy nurkowie zbadali wrak. Jak było naprawdę, pewnie się nigdy nie dowiemy. Wielu uważało Titanica za pomnik pychy ludzkiej, który dlatego właśnie skończył marnie, bo był wychwalany za swoją niezniszczalność. Nie jest to jednak takie proste. Niejeden konstruktor / wynalazca / inżynier etc. chełpi się swoją fachowością i doskonałością swoich dokonań i... okazuję się to prawdą. Konstrukcja wytrzymuje wszelkie próby.1 punkt
-
Dzięki bardzo :) Ty też masz w sobie wiele spokoju, i takiego potrzebnego zrównoważenia.... więc nasze s(pokoje :)) spotykają się :)1 punkt
-
Nie róbmy demona z internetu. Wszędzie można znaleźć fajne relacje (jakkolwiek, prawda - relacje też złe :(.... Nie miejsce robi z nas tego i owego. Na szczęście. Bo w innym przypadku... co my tu robimy? :)1 punkt
-
Piękny sonet: subtelne rymy i bogaty język. Uwielbiam sonety, to chyba najpiękniejsze co można napisać, jeśli robi się to umiejętnie. A ten mi się spodobał.1 punkt
-
Coś się popieprzyło z informacjami i chociaż wpisałam koment to się nie ukazał komunikat i przy wierszu pisze - 0 komentarzy - dlatego wpisuję się jeszcze raz :) żeby sprawdzić, bo to może być mylące dla odbiorców No, jest ! To znaczy, że wczoraj jak wpisywałam ogarniała mnie jakaś czarna dziura ;)1 punkt
-
@Czarek Płatak Dobre! Brzmi jak wściekłość nieszczęśnika okładanego w kazamatach Gestapo czy NKWD. Człowieka, któremu już wszystko jedno więc postanawia wyrzucić katom wszystko co w nim siedzi. Super :) PS: Zresztą... Gestapo od NKWD zapewne niejednego się nauczyło.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Podstawą demokracji jest to, że rządzi większość gwarantując prawa mniejszości. Tragedią sytuacji u nas jest, że większość nie ma najmniejszej ochoty gwarantować praw mniejszości, a mniejszość ma niepowstrzymaną chęć narzucenia swojego punktu myślenia większości, Niemałą rolę w tym odgrywają politycy wszystkich kierunków jak i prominentne osoby obydwu tendencji zaostrzając dyskusję poprzez wypowiedzi zachęcające czy nakłaniające wręcz niekiedy swoich zwolenników do zachowań obraźliwych dla drugiej strony. Dopóki będzie to amunicja w walce politycznej i argumentacja wyborcza nie widzę możliwości poprawy, a odpowiedzialne są obydwie strony.1 punkt
-
Wiersz pełen uczuć i żalu - tak go odbieram. Peelka tęskni w samotności, podczas gdy obiekt jej uczuć wybrał inną. Treść i sam przekaz mi się podoba, ale formę bym uporządkowała, tzn. długość wersów. Pozdrawiam1 punkt
-
Fajny pomysł. W różnych chwilach naszego życia wychodzą z nas trochę inne aspekty naszej osobowości. Trochę tak jakbyśmy składali się z kilku różnych nas tworzących jedną osobę. Pozdrawiam1 punkt
-
Skąd ta "głucha ciemność" w " pierwszych śladach słońca" ? A tak poważniej to, czy namiętność może być głucha? pozdr1 punkt
-
nie lubię dotyku naiwnej rzeczywistości świat zawsze wydaje się szyfrem jego omamy równią pochyłą prawda pierwsza ludzie zawodzą sięgają po przemoc nie znają normalnego języka kiedy docieram do sedna jestem jedynką lub zerem to moja decyzja wybór pomiędzy sytuacją beznadziejną a podsuniętą przez opatrzność prawda druga dobro istnieje pod jakimiś warunkami1 punkt
-
Wojtku, zaczęło się bardzo ponuro i niezgoda agresywnie rzuciła się w mojej głowie do dyskusji - jeszcze zanim doczytałem do końca, a potem mądra puenta i nutka nadziei. dla Ciebie plus za pomysł i budowę utworu, a dla mnie lekcja cierpliwości i pokory. :) pozdrawiam1 punkt
-
Hej zdaje mi się że świetnie nadawałoby się to na puentę. Brakuję mi treści, która również może być pełna niedopowiedzeń. Chętnie poczytam jeśli zdecydujesz się rozbudować ten fragment. pozdrawiam1 punkt
-
"Naiwna rzeczywistość" chyba oddzieliła od siebie część prawdy - tej ciemniejszej i trudniejszej.., nie jest więc całą prawdą, podobnie jak kicz... Choć w jasnych, wyrazistych kolorach, to jednak niepokoi swoim dotykiem, bo nasz organizm rozpoznaje tę niepełność. Tak to czuję. A na dotyk prawdy, czyli pełnej, rzeczywistosci ("dojście do sedna") możemy reagować z miłością lub bez niej, to jest nasza na nią odpowiedź i chyba nasze ludzkie powołanie... Tak, prawda jest też dobrem, czyli wyższym bytem stwarzanym i istniejącym według pewnych praw (warunków). A odstapienie od nich powoduje niszczenie - zło... Bardzo wartościowy, bo inspirujący do przemysleń i odczuwania, sięgający głeboko w (ludzką) rzeczywistość wiersz. Dziękuję Ci za niego, Wojciechu, i pozdrawiam :) .1 punkt
-
Jacku - specjalnie dla Ciebie pod tym wierszem coś z twórczości imiennika (bo treść ok, ale czegoś jednak mi brakuje pomiędzy drugą a trzecią zwrotką ;)) A tak na poważnie polecam całą płytę - łezka może się zakręcić. Pozdrawiam. ############################################################ Bo to zawsze warto w ręcach (Gdy na nogach ciepłe kapcie) Mieć coś, z czego da się skręcać Tak potrzebny pejcz na babcię ;) Nie mogłem się powstrzymać ;) Pozdrawiam. ################################################################# Jakiś nowy "Pierre Dolnik", z którym nie mam siły dziś walczyć, łączy dwa moje osobne komentarze w jeden, więc stawiam płotki (wszak to inna działka).1 punkt
-
Witam - i nic na to nie poradzisz - każde pokolenie ma swojego bzika. Ale te ostatnie się zagalopowało to fakt. Już niedługo dzieci chrzczone będą do siebie wydzwaniać... Pouczający wiersz ale dla dorosłych bo młodzi się uśmieją i już - takie czasy. Pozd.1 punkt
-
tu się nie ma co chwalić każdemu z nas w młodości się przynajmniej raz rymło Pozdrawiam ps dzięki za serducha1 punkt
-
Jest taka modlitwa: Boże, użycz mi pogody ducha, abym godził się z tym, czego nie mogę zmienić, odwagi, abym zmieniał to, co mogę zmienić, i mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego. Autor Reinhold Niebuhr (niektóre źródła podają Marka Aureliusza1 punkt
-
to nie jest czarny humor nie czarny koń nie życie to hańby stos i tumor to czarnych owiec wyciek trwa w czarną godzinę1 punkt
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne