Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 28.06.2019 uwzględniając wszystkie działy
-
4 punkty
-
Stanisław Wyspiańskiemu on ją namalował najpiękniejszą kobietę królową Krakowa artystyczna dusza tłumnie uwielbiana ale tak naprawdę całe życie sama zawsze była słaba indywidualna wciąż nie potrafiła świat wokół ogarnąć ucieczka w używki miała być pomocą nie pomogła wcale - powiedziała koniec dziś ją zobaczyłem kolejne wcielenie oczy szukające wokół zrozumienia włos jak na portrecie wiatrem ułożony twarz z boskim uśmiechem stuletniej ikony piękna zagubiona jak ta sprzed stu laty trudno jest jej pomóc by było inaczej chyba niemożliwe - jest taki typ kobiet które mogę tylko namalować słowem3 punkty
-
Narzekał pewien kat z okolic Dublina, że mu warsztat pracy ciągle się zacina. Sądząc, że usterkę spotka, włożył głupi łeb do środka, lecz nie wyjął, bo to była... gilotyna.2 punkty
-
2 punkty
-
Tak, poznałam śmierć. Widziałam wielokrotnie, jak wrośnięte w wasze tkanki giną kolejno: czucie, sumienie i horyzonty w myśl zasady "tak-będzie-lepiej". Mnie rozszarpywały te śmierci, wszystkie naraz i każda z osobna, mimo że nie w moich rękach nóż, żyletka i inne narzędzia ostre. Powtarzałam więc: "nigdy nie zabiję, nie skrzywdzę", dopóki nie poczułam ich, rozkładających się we mnie i teraz niech nie będzie mi wybaczone użycie przedmiotów ostrych ani zastosowane żadne okoliczności łagodzące. Znam chronologię własnego upadku. Pamiętam, że pierwsze umarło czucie. Cięłam z ulgą tę (nie)potrzebną narośl, krok w stronę normalności i może-będzie-lepiej; tymczasem, sumienie trupieje we mnie. Miejscami odrywa się od skóry, ponieważ znieczulone przestaje być potrzebne. Ja czekam już tylko na śmierć horyzontów i owszem, boję się ich skurczu do rozmiarów piąstki noworodka; boję się, że po niej nie będzie już można udawać że wszystko jest w porządku2 punkty
-
ludzie nie mogą wycinać drzew ponieważ istnieje bóg zielony i tak prawdziwy że aż chce się w niego wierzyć w drodze na zakupy potknęłam się o niego w trójcy świetej jedynego spróchniałego ojca stworzyciela co dał mi życie a teraz skręcił kostkę i uklękłam przed nim na brudnej ziemi przeżegnałam się kilka razy przed boskim konarem w imię ziemi, i ludzi i zwierząt boże zamiast chleba i wina podaruj nam ten świat piękny i czysty a będziemy nasyceni twoją mocą i czcić cię będziemy do końca śpiewem ptaków i szelestem liści twoje baranki boże spragnione raju na ziemi amen2 punkty
-
Pan "Kościelna-farma" z Kopenhagi "Zdarzyło się w pewnym teatrze, że powstał pożar za kulisami. Pajac wyszedł przed kurtynę, aby powiadomić o tym publiczność. Myślano, że to żart, i klaskano w dłonie, pajac powtórzył wiadomość; bawiono się jeszcze bardziej. Tak właśnie myślę - koniec świata nastąpi przy ogólnym śmiechu i oklaskach dowcipnisiów, którzy będą myśleli, że to żarty."Søren Aabye Kierkegaard (z książki Albo-albo)2 punkty
-
I koniec świata nastąpi przy ogólnym śmiechu i oklaskach jak to powiedział Kierkegaard: - niektórzy pomyślą że to żart1 punkt
-
1 punkt
-
dlaczego tęsknota istnieje? tylko sprawia ból nie wiem co teraz robisz i gdzie jesteś ale wiedz że wciąż tęsknie za tobą nie mogę o tobie zapomnieć chociaż dzień nie był tak zły to lały się łzy zamykam w szafie morze łez bo to łzy, bo to lęk ,bo to gniew stworzył tak naprawdę mnie zamykam szczelnie niby sejf dziś już wiem że liczysz się tylko ty1 punkt
-
nie zazdrość jej innym ciesz się razem z nimi im wczoraj tak jak tobie dziś - dokuczał smutek lecz nie poddali się mu walczyli - pokonując go radosnym uśmiechem mijanych ulicą ludzi ludzi takich jak on ja i ty którym złośliwość losu nieświadoma tego że robi psikusa rzucając kłody więc nie zazdrość innym radości - niech ona będzie orężem który pozwoli zwyciężać twe smutki1 punkt
-
Wiele było już słonecznych godzin lecz w moim ogrodzie tylko jeden kwiat czas woli we mnie cicho siać na przyszłość .1 punkt
-
~~ Czas jest jak rzeka; płynie swoim korytem - jam mu poddany. Moje miejsce na świecie skutkiem pradawnej karmy. ~~ (-) wciąż nie mogę odnaleźć się pośród świateł i ciemności życia dojrzałego człowieka z pustkowiem w sercu od lat wielu coraz bardziej zapadającego się w samotność będącą oazą spokoju w przystani portu kuszącego zakątkami uciech cielesnych często już ponad możliwości poszukującego wrażeń los tak wybrał a ja mu na to pozwoliłem z pełną świadomością spełnienia jego celów w poddaństwie przeznaczenia (-) .1 punkt
-
Deszczową chmurę nawiedziły czasu peryferia. Stwardniałą skórę nasączyła zbiorowa histeria. O bluszczowy wikt z zegarka pożarły się mary. Nie zamknął ich nikt wieczności odprawiający czary. A wściekłe duchy rozlazły się po świecie człowieka. Gryzły jak muchy, wiedziały, że czas już ich nie czeka.1 punkt
-
"Gdy odbiorca jest gotowy, poetyka znajduje się sama". Zdanie podrzędne jest dziś już chyba niezwykle trudne do spełnienia, ton życzeniowy byłby przeto właściwy, natomiast co do nadrzędnego nie ma wątpliwości. "Wszystko jest poezją", cytując Edwarda Stachurę. Myślę, że te słowa stanowią dobrą puentę dla naszej dyskusji. Dziękuję i do zobaczenia w innym wątku.1 punkt
-
Mam nadzieję, że pan-poetyckość stanie się faktem, a pochodzących od jednego "prosumenta poezji" interpretacji będzie wiele dzięki tym czynnikom, które Pan wymienił. Nie wiem jak interpretować to, że ktoś zinterpretuje przypadkowo. Niespecjalnie wierzę w przypadek. Może to po prostu zbieg okoliczności nieuświadomionych przez takiego rzucającego okiem, plus ten moment przebłysku natchnienia lub po prostu dobrego nastroju. A niech tam! Choć może to dowód na to, że "gdy odbiorca jest gotowy, poetyka znajduje się sama". Parafrazując Tiziano Terzaniego.1 punkt
-
Panie Witoldzie, cieszę się, że pisze Pan o trafności moich spostrzeżeń w Pańskim odczuciu, w żadnym bowiem razie nie uzurpuję sobie prawa do ich prawdziwości, bo temat, choć interesujący, jest mi wciąż nieznany. Gdy więc czegoś nie znam, pozostają mi tylko domysły. Nawet zaś, gdybym wiedział wiele, wciąż posługiwałbym się trybem przypuszczającym, wszak niezachwiane są tylko prawdy matematyczne i fizyczne, natomiast cała humanistyka domysłami stoi, gdyż na imię jej: milion. Nie chciałbym, żeby moje rozumowanie co do powyższego zagadnienia opierało się na prozaicznej opozycji: "pasywny-aktywny", przeczy mu zresztą wspomniane przeze mnie kontinuum funkcjonowania obu tych elementów, choć może lepszym pojęciem byłoby tutaj ich przenikanie się. Przy okazji rozważania całego zjawiska jawi mi się pewien konkretny obraz, który jak sądzę, dobrze ilustruje przyjęty przeze mnie tok rozumowania. Idzie o rycinę sporządzoną przez sir Isaaca Newtona, na której prezentuje on rozszczepienie światła białego przez pryzmat. Otóż proszę za pryzmat podstawić twórcę, za światło białe zaś i rozszczepione odbiorców jego twórczości. Absorpcja podanych elementów krajobrazu oraz ich dyfrakcja w nową jakość interpretacyjną. Być może moje skojarzenie jest nazbyt odległe od założeń owego prądu poetyckiego, ale to wciąż jednak tylko skojarzenie. Uważam zresztą, że można by je rozciągnąć na całokształt literatury, kładąc nacisk na takie elementy, jak inspiracja, transformacja i emisja tudzież recepcja jako składowe procesu. Pisze Pan o indywidualizmie koncepcji owej Ewy Partum. Czy nie jest to lub winna być cecha wspólna wszystkich twórców? Ciekawe, że ten indywidualizm, wedle znaczenia słowa niepodzielny, wraz z chwilą publikacji ulega nie tylko podziałowi, a raczej multiplikacji, lecz poprzez akceptację bądź negację staje się niejako dobrem wspólnym. Byłby to więc indywidualizm pozorny, za czym wszystkich twórców-indywidualistów należałoby uznać za kłamców. Tak daleko jednak nie posunę się.1 punkt
-
W pozornej powadze i pewnym smutku wypowiedzi nie odnajduję jednak odrzucenia życia i pretensji do losu, co mi się podoba i świadczy według mnie o głebokim odzuwaniu istnienia... W związku z tym pasowałoby mi w trzecim wersie ostatniej zwrotki słowo "ufność", np: "z ufną świadomością lub "z pełną ufnością", ale tez bez niego czuję ją w wierszu. :) Pozdrawiam.1 punkt
-
Myślę, że cała kontrowersja zasadza się na drugorzędnym, moim zdaniem, zagadnieniu, jakim jest nośnik przekazu treści. Dla przeciwników nic, co nie spisane, nie jest, w tym wypadku, poezją. Był zresztą jakiś czas temu na tym forum huczek, że tak powiem, gdy pan Witold zaczął publikować dzieła z zakresu poezji haptycznej i padające wówczas pytanie: "Gdzie tu jest wiersz?" Otóż nie wdając się tu w roztrząsanie zasadności lub bez tej kwestii, mam bowiem o owej poezji, wstyd się przyznać, zgoła nikłe pojęcie, uważam że podobne wątpliwości stanowią znak czasów. Nie idzie mi tyle o rozpatrywanie istnienia poezji haptycznej w kategorii progresu czy regresu, a zatem w gruncie rzeczy jej subiektywizowanie przy użyciu różnorodnych kwalifikatorów, ile o pojmowanie jej jako wypadkowej pewnego procesu, który był udziałem czasów poprzednich. Wydaje mi się, że podobne antagonizmy rodziłyby się, gdyby pytać w XVI wieku pisarzy, czy poezją są utwory pisywane na papierze czy te drukowane bez papierowego rękopisu. Dzisiaj z kolei można by dodać prace powstające na komputerze i publikowane w sieci. Chodzi więc tylko o formę, która dla kontestatorów owego nieliterackiego, w sensie stricte formalnym, nurtu poezji winna być zastana, znajoma i tym samym bezpieczna, bo zrozumiała na pierwszy rzut oka, przynajmniej graficznie, dla ogółu. Nie trzeba dokonywać wysiłku intelektualnego, polegającego na łączeniu pozornie absurdalnych elementów w spójną kompozycję, skoro zawiera już się ona a priori w tekście napisanym w odpowiednim gatunku literackim i zachowującym jego prawidła. Czy należy zżymać się na taki stan rzeczy i ubolewać, że ludzie zamykają się na wszystko, co zaburza ich ogląd, przejęty z "kraju lat dziecinnych"? Niekoniecznie. Jak w każdej dziedzinie twórczej działalności człowieka, tak w literaturze nie istnieje egalitaryzm, a co za tym idzie - dostępność intelektualna pewnych utworów dla każdego. Wiedząc o tym, nie należy z kolei oburzać się na tych, którzy poszukują nowych dróg i świadomie wychodzą poza mainstream, zwłaszcza że wedle mojej wiedzy nikt nie przymusza ogółu populacji do zgłębiania arkanów poezji haptycznej, pasywnej czy jakiejkolwiek innej, przeto odmawiania jej miana poezji jedynie dlatego, że nie operuje znanymi środkami poetyckimi i nie rozumie się jej, jest godne pożałowania. Starożytni mawiali: "Audiatur et altera pars" - "Niech będzie wysłuchana i druga strona". Uważam, że chociaż tyle byłoby zasadnie. Poza tym warto zwrócić jeszcze uwagę na jeden aspekt wszelkiej twórczości, mianowicie jej przeznaczenie. Nie rozumiem na przykład, gdy ludzie wyśmiewają Disco Polo i odmawiają temu nurtowi prawa do bycia nazywanym muzyką, zapominając chyba, jaki jest jego docelowy "target", czyli różnego rodzaju imprezy, wesela, grille, itp. Jest to po prostu muzyka typowo rozrywkowa, przeznaczona do tańca i zabawy, ale w kwestii bycia muzyką nie różni się niczym od utworów Beethovena czy Straussa. Inna publiczność, inne środki wyrazu, inne przeznaczenie. Tak też poezja haptyczna czy jakakolwiek inna, nieliteracka bądź balansująca na granicy literatury, także ma pełne prawo być tak nazywana.1 punkt
-
Postrzeganie Rośnie gradacja, zabawa lata, kolejny upalny dzień szary nie pozbawiony cienia istnienia. J.A.1 punkt
-
1 punkt
-
Hm, zastanawiam się, a właściwie to nie bardzo wiem, jak odnieść się do tego wiersza. Wg mnie (zaznaczam, jest to moje osobiste odczucie) wiersz jest trochę, a może i sporo przekombinowany, pewne, nazwałbym to poboczne elementy przysłaniają główny wątek wiersza, którym - nieco upraszczając- wydaje mi się być NIEPEWNOŚĆ. Niemniej ciekawie się to czyta, nawet dla mnie, z natury satyryka, przywykłego raczej do zwięzłości wypowiedzi. Tworzyłeś mnie na swoje podobieństwo. I co, nie wyszło ci! To nie moja wina Pozdrawiam AD1 punkt
-
Żegnajcie bo oto czerwonych ogni palą nas palce i jasny płomień nie z tego świata wzywa ku walce Gryzie nas dym przebija igliwiem osiada na masce kościstym zgrzytem topimy co nasze bo naszą ręką morskie rzygacze I pali nas strach i więzi dym a rozpacz podsyca kolory lecz giniemy trawieni stopniem który nie płonie… Niech rozerwie nas czeluść tragicznych wspomnień gdy błysk pytań ustąpił wielkim żarom Spaleni nie ogniem giniemy nocą przedziurawieni w żebrach i w płucach ostatnią drogę przejdziemy sami z radioaktywną goryczą na ustach Obraz Nikołaja Władimirowicza Czernikowa pt. "Strażacy z Czarnobyla"1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Ciekawy wiersz, efektownie oddane przychodzenie tzw "życiowego doświadczenia". Jeżeli w jakiejś części utożsamiasz się z peelem, to aby rozładować nieco przygnębienie żartobliwie doradzę: Potrzebna Ci "dobra zmiana", zapisz się do PiS ;)) Pozdrawiam AD1 punkt
-
Hm, wiersz wprowadził mnie w poważną konsternację, wręcz w psychiczny dołek - nie mam pojęcia o co w nim chodzi :((1 punkt
-
Autor nie wyjaśnia nic, bo wiersz napisał dla siebie, a czytelnik chce zrozumieć, to musi Googlować ;(.1 punkt
-
Witam - poezja nie ma granic - bardzo poważny udany wiersz. Zmusza do refleksji - daje kopa ale jest o/k. Udanego dużo życzę.1 punkt
-
1 punkt
-
Witaj. Od kiedy się pojawiłem zauważyłem duże podobieństwo między nami. Piszesz lepiej ode mnie oczywiście. Twoje rozbudowane komentarze są świetne. Od dawna odnoszę wrażenie, że nie raz przeprowadzimy dłuższą dyskusje. To się okaże czy mam rację. Mówisz, że także nie studiowałeś. Czyli obydwoje mamy wykształcenie średnie. W czasach technikum nie miałem czasu na szkołę. Dorabiałem w kilku miejscach (m.in miałem dwie umowy z firmami pracującymi na terenie tyskiego FIATA), spotykałem się z wieloma dziewczynami, uprawiałem sport (siłownia, boks, bieganie - dzisiaj patrząc na mnie trudno w to uwierzyć), czytałem wiele książek, słuchałem tysiące płyt starej muzyki oraz... hodowałem konopie indyjskie. Zwyczajnie szkoła przy tym wydawała się nudna. A poza tym brakowało mi sił by wstać na pierwsze lekcje. Przed tymi ostatnimi zajęciami miałem już plany i jakoś tak szło... Z tym, że lektury szkolne w technikum mi się bardzo podobały, właściwie od tego zaczęła się moja miłość do książek, bo wcześniej byłem sceptyczny. Podoba mi się twoja filozofia (biorąc pod uwagę też inne komentarze). Jestem Katolikiem, chociaż w wielu miejscach nie zgadzam się z naukami kościoła. Głównie odwołuje się do nauk Chrystusa w swojej wierze, bo przez te 2 tys lat doszło do wielu wynaturzeń. Jednak z tego co widzę poszukiwanie Boga oraz rozumienie "życia po życiu" mamy całkiem podobne. Tak czy inaczej widzę, że Ciebie prowadzi większy racjonalizm ode mnie. To dobrze, że nie musisz się zmagać z zaburzeniami. Gdyby nie cyklotymia to pewnie bym też mógł spokojnie wypić bez obawy o dzień następny. Zawsze piłem spokojnie, dla relaksu. Nie lubię stanów mocnego upojenia. Przy hipomanii nie mam kontroli nad używkami. Mogę wypić po pracy 0,7l whiskey i nie czuć procentów. Niestety alkomat na bramie kopalni już je odczuwa, a nie lubię się od niego odbijać. Dzielą nas tylko 2 lata. Jednak moim zdaniem kategoryzowanie za pomocą wieku jest zbędne. Są ludzie jak moja siostra, którzy mimo przekroczenia 30 roku życia zachowują się jak przeciętna 15-latka. Przez lata pracy fizycznej w zakładach produkcyjnych, a później szybkie przyjęcie na kopalni przywykłem do koleżeństwa z ludźmi w wieku moich rodziców. Na forach poetyckich starałem się długo korzystać z form grzecznościowych mimo wszystko, jednak... Szybko mnie sprowadzono na ziemię. I dobrze. Wiek to kiepska bariera i nie warto nim się przejmować. PS. Dzięki za wsparcie w walce z pijaństwem. Lada moment przejdzie mi całkowicie ochota. W ciągu ostatnich 5 lat miałem 3 dłuższe przerwy - 19, 6 i 5 miesięcy. Zawsze "łamie się" po jakimś cięższym wydarzeniu, jednak jak już wejdę w dobry klimat to mnie w ogóle nie ciągnie. Z początku bywając całkiem trzeźwym na imprezach i obserwując pijanych znajomych strasznie się irytowałem. Dzisiaj bardzo mnie bawi taka sytuacja. Niestety coraz rzadziej trafiają się towarzyskie wyjścia. Pozdrawiam Dawidzie. :)1 punkt
-
1 punkt
-
Zaskoczyłaś mnie tym tekstem, bardzo na plus. Mocny, wyrazisty, wciągający. Mam tylko nadzieję, że nie jesteś Peelką. Pozdrawiam Cię, D.1 punkt
-
1 punkt
-
Witaj Marku, Szczerze mówiąc, współczuję tragizmu edukacji w czasach komunizmu, sam urodziłem się w 88', więc nie zaznałem tego stanu rzeczy. Dostrzegam jednak, że mimo wszystko, nie zabiło to chęci poznawania świata sztuki. To jest może mały sukces w skali kraju czy świata, lecz w skali człowieczeństwa - myślę, ze wielki :) Gratuluję ! Pozdrawiam.1 punkt
-
Witaj Alicjo Ciesze się, że mimo nieswojej bajki zaglądasz, to miłe. Przykro mi z powodu historii, które przedstawiasz. Sam straciłem zbyt wielu kumpli przez narkotyki, alkohol i o dziwo również przez pieniądze i kobiety. Dobrze rozumiem Twój ból - sam doświadczałem go zbyt często. Nie potrafię tego nazwać, może boska świadomość, pułap oczywistości - są wystarczająco bliskimi odpowiednikami, to coś w postaci takiej jakby ogromnej pewności, że życie to tylko kamień milowy na drodze wiecznej egzystencji, która daje mi inną perspektywę patrzenia na przypadek śmierci, na umieranie, nawet samobójcze. Już długo nikogo nie opłakuję, gdyż wiem, że poza tym wymiarem trudu, potu, krwi, cierpienia - jest inny lepszy świat. Myślę również, że sami dokonujemy wyborów, w jakie życie się pakujemy i jakie ono konsekwencje odciśnie na naszym losie. To może jest bańska mydlana, abstrakcja, która nijak ma się do realiów, jednak dzięki temu odczuwam spokój, bo wiem, że jeszcze spotkam nie jeden raz, osoby które w tragicznych okolicznościach z tego świata odeszły. Nie potrafię niestety nikogo tego nauczyć, więc pozostaje mi tylko wiara, że kiedyś spojrzysz podobnie i łza więcej nie zmoczy Ci policzków, że nadzieja na spotkanie utraconych osób rozpromieni twoją twarz. Nie jestem katolikiem, mimo że się w katolickiej rodzinie urodziłem, nie należę również do żadnego "kościoła". Mam swój przepis na życie i na wieczność i dużo lżej mi się dzięki temu żyje. Kończąc dodam, że trzymam równowagę między alkoholem a funkcjonowaniem, nie wpadam w ciągi alkoholowe, piję w rozsądnych ilościach od bardzo dawna. Nie czuje również silnego do alkoholu pociągu - tak racjonalnie myśląc, jestem zwykłym człowiekiem, który lubi czasem się odurzyć. W wierszu chodzi o życie, które ma procenty, które często nas odurza Życie jako największy narkotyk- taka mała wskazówka. Kłaniam się niziutko Pozdrawiam! Dawid.1 punkt
-
Witaj Marek.zak.1, Tak, to prawda, ale w wierszu chodzi właśnie o miejsce zachodzenia reakcji zniechęcenia - myślę, ze ogólnikowo pisząc - SZKOŁA - każdemu obudzą się wspomnienia związane z tym, o czym właśnie Pan pisze - nauczyciele, program edukacji, kryteria kuratorium, innymi słowy cały ten chory bajzel. To tak, jak w przypadku zakupu jogurtu - mówi się idę do sklepu po JOGURT, ale raczej zastanawia się na jego smakiem i konsystencją, ceną - nad cechami, które są ważniejsze, ale kryją się pod pojęciem - jogurt. Nie wiem czy dobrze wyjaśniłem swoją perspektywę, ale na pewno zgadzam się z Panem w głównych założeniach. Pozdrawiam.1 punkt
-
Witam Cię Gaźniku serdecznie, Ktoś kiedyś napisał, już nie pamiętam kto, że poezja, to tak naprawdę lustro, w którym człowiek może przyjrzeć się własnej duszy. Myśle, że w dużej mierze jest to prawdą i jest to również bardzo piękne. Odbiorca w pierwszej kolejności rozumie przekaz wiersza według własnego zasobu pojęć i ich specyficznemu postrzeganiu(który może się różnić od postrzegania autora). To tworzy niekiedy obrazy w głowie jego, oddalone w pewien sposób od tzw. "portu autora", jednak zawsze pływające po tym samym morzu, żyjące na jednej ziemi - więc czym się przejmować? Precyzować tłumaczenie niekiedy mogę tylko dla ugaszenia ognia ciekawości, ale w przeciwieństwie do sztywnych ram interpretacyjnych uczonych w szkołach, to pierwsze odniesione wrażenie winno być najważniejsze, bo przecież jest ono "własne" "jedyne" i bardzo "oryginalne". Myślę, że ludzie się boją często interpretować, by nie trafić z nią zbyt daleko od tegoż "portu ", od sedna, bo myślą, że to ich prywatna porażka, błąd, że są dziwni, nie rozumieją, a myśle, że tok tego rozumowania jest błędny. Musze nadmienić, że pisze często bardzo abstrakcyjnie, co utrudnia przejście się po gruncie wiersza i zrozumienie go w sposób trafny, ale jestem dziwnym człowiekiem i w głowie mam niezły kosmos, to może być zaletą dla tych, którzy rozumieją, a dla tych którzy nie docierają w sposób oczywisty do celu - wadą. Ostatecznie jednak, wciąż się uczę, choć i tak czuję jakbym buszował w ciemności, głównie z tego powodu, że ja również zaniedbałem edukację, co prawda pokończyłem szkoły, ale głównie na zasadzie przepychania z klasy do klasy. Również jak ty, frekwencję miałem bardzo niską. Nigdy nie studiowałem, ale gdybym to zrobił, to pewnie wybrałbym kierunek filozofii. W kwestii alkoholu, to wiersz może ukazywać alkoholizm autora, jednak nie do końca tak jest, bo piję - to prawda, ale nie jest to przerażająco częste i nie w nadmiernych ilościach. (Pewnie każdy alkoholik tam mówi, heh) Życzę ci szybkiego powrotu do zdrowia i dużo siły w walce z chęcią sięgnięcia do "literatki". Pozdrawiam.1 punkt
-
Rozchodzimy się i nie ma na to recepty. Rozchodzą się kręgi i stawy, gdy się starzejesz, są sztuczne zastawki i rozruszniki serca. W budowie są drogi, centra handlowe, najwyższe - drapacze chmur, nas nie ma w budowie. Nie mamy sprzętów by gasić ich pożary. Może płonący nie chce ratowania, znasz gorejących z rozpaczy czy pożądania, którzy czekają na deszcz? Moze tylko święty spokój może nas ocalić, święty spokój przed niedającymi się ugasić pożarami święty spokój którego do dziś nam brak1 punkt
-
Hm, ciekawe. Zastanawia mnie nomenklatura, ściślej zaś rzecz ujmując: wymienność pojęciowa "aktywny-pasywny". Od razu zaznaczam, że występuję z pozycji laika, który dopiero poznaje zagadnienie. Jeśli właściwie zrozumiałem, to poezja aktywna angażuje samego twórcę, który wprowadza elementy do krajobrazu, pasywna zaś zakłada obecność gotowych niejako, wolicjonalnie bądź akcydentalnie, elementów w krajobrazie. Stąd w pierwszym przypadku twórca pasywizuje poezję umieszczając dla odbiorcy jej elementy w krajobrazie, w drugim zaś zetknięcie odbiorcy z elementami w krajobrazie aktywizuje go i sprawia, że poprzez interakcję z nimi on sam staje się z kolei twórcą. Można zaobserwować pewne kontinuum całości, nieustanną alternację pomiędzy poezją aktywną i pasywną. Czy takie myślenie o tym zagadnieniu jest uprawnione, nie wiem.1 punkt
-
Pełna "codziennej prostoty", wdzięku, szczerości, miłości i... poezji modlitwa... Tak lekko płynie i takim ciepłym strumieniem, że jestem przekonana - że prosto z duszy :) Cieszy mnie, że podmiot liryczny robi to też w imieniu nas wszystkich pragnących "lepszego świata". Dziękuję i serdecznie pozdrawiam :)1 punkt
-
1 punkt
-
Kibicuję nowemu, chociaż wiadomo... można się omsknąć … ;) Nie zawsze egzystowanie w tradycyjnych formach jest złe, nietwórcze, passe itd. natomiast w nowych - zawsze ciekawe, nowatorskie i poruszające.... Jednakowoż trzeba iść do przodu, eksperymentować, bo dusze nasze tego potrzebują :) Jasno to opisałeś, o co chodzi w poezji pasywnej i aktywnej. Pozdrowienia1 punkt
-
Bardzo, bardzo trafne. Dziękuję. Inaczej mówiąc to też docenienie "wu wei" zamiast nieustannego "ju wei'. W naszych czasach nadprodukcji wszystkiego, to może być moment wytchnienia w dławieniu się produkcją lub konsumpcją. Jednocześnie "passive poetry" (poezja pasywna) stoi trochę w opozycji do słynnej "active poetry" Ewy Partum. Partum rozsypywała litery w różnych okolicznościach krajobrazowych (do morza, ze skarpy, w lesie etc), co w połączeniu z nieskończonością mogło wytworzyć nawet konwencjonalny wiersz. Przynajmniej teoretycznie. W poezji pasywnej zgarniamy, co ułożyło miasto, co wpadło do systemu lub trwało niezauważone w przestrzeniach ludzkich. Jedni potraktują to jako źródło inspiracji, drudzy jako ciekawostkę, a jeszcze inni jako fanaberię lub przeciwnie - skończone dzieła (przypadku). Sami odbiorcy stają się współtwórcami. I to jest to.1 punkt
-
Czyli… co się nam przydarzy... "zwykła" rzeczywistość albo poezja... to zależy, od naszej głębokiej pasywnej percepcji.. Biorczość jest stanem otwarcia (według I-Cing ) a nie tylko lenistwem, bezładem etc.etc.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
0 punktów
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+01:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne