Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 26.04.2019 uwzględniając wszystkie działy
-
jakie to piękne kłaść się do snuz myślą że jutro będzie ładniejniż wczoraj i dziśże pokaże nam iż warto jest żyćbo horyzonty nie są tylko ciemneczasem coś się tlijakie to piękne budzić się widzącuśmiechy nie łzy czuć szczere ciepło od nich bijącesłyszeć śpiew ptactwa szum drzewkrzyk bawiących się dzieci któreprzedrzeźnia świerszczjakie to piękne być świadkiem prawdktórymi częstuje bezinteresownie kolejny ale inny dzień3 punkty
-
To jest niesamowite. Śpiew daje siłę, duszę porusza, otwiera serca, daruje skruchę. @Justyna Adamczewska3 punkty
-
Myśleć - Ależ blisko to urwisko, pomyślała dziewczyna młoda, - Moja starość jest daleko, ale czeka... - Jestem przecież niecierpliwa - Co tam: - Życie swe rozrywam. A urwisko się uśmiechało, miało porwać to, czego chciało, gładką skórę, piękną twarz, dziewczyny zaś nie pochłonęła starość. @Justyna Adamczewska2 punkty
-
2 punkty
-
Popełniliśmy błąd zaufaliśmy człowiekowi temu zdrajcy. Oszukał nasze tryby Sprzedając swoją duszę w imię zabaw i przyjemności. Czyż to nie chłód naszych mechanizmów jest cieplejszy od serca człowieka?2 punkty
-
Dla mnie to jednak wiersz - byłabym tylko konsekwentna co do interpunkcji: albo jest (wraz z wielkimi literami), albo - nie ma. :) Pozdrawiam2 punkty
-
Pętla poleceń ;) A tak całkiem na poważnie to można mieć i coś takiego: (Kontakt z gniazdkiem) ;) Pozdrawiam.2 punkty
-
Aniu, niezwykle trafny komentarz, bardzo się z nim utożsamiam, choć sama tak bym nie potrafiła tego zapisać :) to ja dziękuję2 punkty
-
Sądzę, że Peelkę rozumiem. Zachowanie własnego zdania, po prostu bycie sobą, sprawia, że jest się ignorowanym, a zatem - niewidzialnym. Przy rozszerzeniu tego zjawiska powstaje odczucie odium. Można zrezygnować z takiej postawy i się przystosować, ale wtedy dwa plus dwa będzie dawało różne wyniki, Jest to sytuacja patowa. Pozdrawiam2 punkty
-
Nie wiem czy istniejesz coś pukało w moje drzwi o świcie, lecz obawiając się wystawienia na słońce zamilkłam - wśród sennych bzów i mgły, więc nie wiem czy istniejesz czy to wiatr mąci mi w mieszkaniu, czy zwyczajne sny. Nie wiem czy istniejesz czy to mnie nie ma jeszcze? Przezroczysta skóra niezbyt widoczna jest pod ubraniem, jak mleko, a jednak wywołuje pożądanie. Ciebie nie ma i mnie nie ma jeszcze jeśli zechcesz przyjść, jeśli ja zechcę drzwi mogą być od dawna zamknięte a ja ślepa wśród smaków a ty nieczuły na dotyk więc może przyjdź już tego wiersza mam dosyć2 punkty
-
a ja dosc przewrotnie podchodze do tematu. Maszyny ktore mialy nas zblizac do siebie separuja wyludniaja ulice. Ludzie zakochani w malych pudelkach, w ktore coraz bardziej sa wpatrzeni. Dziekuje za chwile zatrzymania i kontemplacji moze wnioski mi wyszly calkowicie inne niz zalozenia autora niemniej jednak zatrzymal mnie twoj utwor. Ciekawe spojrzenie. 3Msie2 punkty
-
Pomnik odważnego snu Zlizuję z sinych warg kropelkę potu zwaśnionego snu, czarną jak twoja róża. Powstały z ciemności (albo raczej dobra wróżka) chwali się kiełkującymi z suchej gleby nocy dłońmi, którym nie brak odwagi, a na pewno nie pokory. Smutek to prolegomena do lepszej przeszłości; smakujemy cienia ognia, miąższ spływa wzdłuż przełyków. Dlaczego ból odmienia się przez rozpalone, mięsiste słowo: satysfakcja? Satysfakcja jasna, że opadają rzęsy, kurtyna po niezbyt trafnej sztuce. Śpię z rozchyloną powieką, aby nie przeoczyć wiatru, który wpada przez okno bujnego podbrzusza. W kolejnej macicy zalęgło się kolejne dziecko; rozmarzonym panom to nie na rękę. Uwiera cię ziarnko piasku, ziarenko z prawem do życia; spokojnie, nie nabawisz się odcisków. Z której strony zaczyna się życie – wschodu czy zachodu? Skoro wszyscy płaczą zeschniętymi grudami przyszłych słów, to czy należy się wyróżniać? Od kiedy przedstawiłeś mi swój cień, postanowiłam postawić nagi przecinek pośrodku kartki, na której po mej śmierci stanie wiersz – pomnik mego odważnego snu.2 punkty
-
1 punkt
-
Ściekiem, szambem płyną gówna wypływają na ulicę kiedy kariera jest nudna dryfują ku polityce Konserwatysta, liberał poprzez usta mydli oczy później wody w nie nabiera gdy własny program umoczy Płyną owce za baranem, toną z łańcuchem na nogach choć nie Ahab kapitanem skończą jak jego załoga Czuję permanentną niemoc dusza rwie się aby latać chciałbym jak kapitan Nemo uciec od znanego świata Może spłucze ich tsunami porwie prąd życie w dostatku nie będą mieć tu przystani kłusownicy mych podatków A że nie chcę smutków topić z myślą czarną niczym cola jedyne co mogę zrobić to tę politykę olać1 punkt
-
Pan Wacław nie zaczka już w Maczkach i już nie zapali, nie zaćpa. Bo dziś w szyję żona da. On zaś, jak ona - jej wszyje esperal, znienacka. wersja II Pan Wacław nie zaczka już w Maczkach i już nie zapali, nie zaćpa. Dziś w szyję da żona On też, niczym ona, jej wszyje - esperal, znienacka.1 punkt
-
Serce Oj Ludkowie, Ludkowie, coś Wam powiem. - Serduszko moje równo uderza, wszak ono wie, co robić trzeba. @Justyna Adamczewska1 punkt
-
Nie wiem, czy potrafię jako kobieta się dobrze wczuć w Twój odbiór, Marcinie... Ja w każdym razie w opisywanej w wierszu miłości chyba za mało czuję drugą osobę i wzajemność obojga, przez co treść brzmi dla mnie nieco wzniośle i wyniośle i trudno mi się z nią zidentyfikować. Ale może i taką twarz potrafi miłość w pewnych warunkach pokazać... Pozdrawiam Ciebie i autorkę :)1 punkt
-
Dziękuję Waldemarze i wzajemnie ? Jeśli chodzi o interpretację wiersza powyżej WarszawiAnka trafiła w dziesiątkę ?1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Ciekawy wiersz, o dużym ładunku emocji i malarskim tle. Zrezygnowałabym jednak z interpunkcji - albo wprowadziła wielkie litery na początku zdań. Pozdrawiam1 punkt
-
Witaj - już któryś raz czytam i wciąż zastanawiam się skąd taki ciężki tytuł. Podoba mi się myśl wiersza. Radosnego wieczoru życzę.1 punkt
-
1 punkt
-
@Marcin Krzysica Oj Marcin, Marcin Ty jesteś figlarz nad figlarzami, bo piszesz o mnie do góry nogami :) Jeśli idzie o rytm, rzeczywiście się kolebie, pomimo tego, że Autor trzymał się dzielnie i wytrwale układu ośmiu sylab w wersach. Jednakowa ilość sylab w wersie nie nada mu melodii, jeśli stopy akcentowe poukładają się krzywo. Np. konserwatysta ma aż pięć sylab, jest najdłuższym wyrazem występującym w tym wierszu i nie da się go wmontować tak, żeby nie wywalał rytmu. Po prostu czasem trzeba zrezygnować ze słów nieukładnych Ta zwrotka ma dobrą melodię, nigdzie się nie zacina, nie załamuje przeczytaj ją kilka razy, tak dużo i tak długo aż zapamiętasz rytm, Taki rytm należałoby utrzymać w całym wierszu. Powodzenia :)1 punkt
-
W tym wierszu podmiot liryczny doświadcza dla mnie nietyle aktu miłosnego, co przemawia, przekonuje, uczy, przygotowuje kochaną osobę do niego... Czyni to troskliwie i czule, z uwzględnieniem jej natury, a więc jest to dla mnie też wyraz miłości - tej czuwającej i opiekuńczej, a przede wszystkim - rozumiejącej. Z drugiej strony ta postawa budzi we mnie lęk, bo jest w pewien sposób dominująca, nieco zbyt dominująca dla wzajemności w miłości... Wiersz płynie spokojnymi falami, wiec nie przeszkadza mi duża ilość słów, jednak ja również pewne z nich odbieram jako zbędne, bo rozpraszające. Wyróżnię je w nawiasach: Przychodzę dziś do ciebie świetlisty i pełen miłości Wiem, że czekasz – o pięknym ciele i jeszcze wspanialszej duszy. (Wierzę, że) otworzysz powieki tylko dla mnie; rozpuścisz włosy, (które) czarną falą zaleją twe ramiona. Nie bój się (mnie), (przychodzę w dobrej wierze.) Czekałem (niecierpliwie) na tę noc, kiedy wszechświat nie rozłączy naszych zespojonych ciał. (Ciał,) które (tak długo) dzieliło tyle drogi, tyle łez. (Proszę), otwórz się; będę ostrożny (i subtelny.) Pragnę (moją) miłością udekorować każdy zakamarek twego ciała; (za pomocą pocałunków) przelać w ciebie moją tęsknotę. ( Tęsknotę), byś mogła uprawiać ją, gdy (ponownie) mnie zabraknie. Nie myślmy o tym, póki trwa wieczór. Cieszmy się, że wieńczy nas wspólny głód. Jeśli pragniesz, krzycz – krzyk twój będzie dla mnie drogowskazem. A gdy przeminie noc i poranek zaprosi nas do życia – (proszę), przestań płakać. (Przecież wiesz, że) nie będziemy długo marznąć; wrócę, (gdy tylko mi pozwolą) Obiecuję – to prolegomena do piękniejszego, podzielonego na pół szczęścia, które pośpieszymy nakarmić naszymi językami. Wydaje mi się że czytając bez nich treść nabiera intensywności. Pozdrawiam :)1 punkt
-
,,słuchający plotek tworzy obraz opowiadającego nie zaś osoby której dotyczy plotka,, Klaudia Gasztold1 punkt
-
Justyś , Starość nadchodzi czy chcemy, czy nie chcemy. Ważne by się nie poddawać:) PozdrawiaM.1 punkt
-
motyl admirał - tęczaświerszcz skowronekzaćmienie wodospadbabie lato czy mgłatsunami trzęsieniepłonący las czy Rzympotop wojna huraganludzki uśmiech płaczjaki obraz dla ludzkiegooka piękniejszy jesta może to wszystkoma głębsze tłospięte jedną klamrąpokazuje nam momentnaszej ciekawości którejdaleki kres1 punkt
-
Moze dzisiaj za bardzo robie za adwokata diabla, ALE jakos zamiast wznosic ta egazltacja troche przytlacza jakby to powiedziec Pisanie o seksie ale nie w gesti fizycznosci cos w stylu Harlequina ale nawet tam opis jest bardziej odczuwalny. Dlatego po przeczytaniu odczuwam ogromny niedosyt i zawod tyle wersow niby o seksie a jednak ... Pozdrawiam moze nastepnym razem1 punkt
-
To jest b. przerażająca perspektywa, Gaźniku. A tak w ogóle, to owce wcale nie umieją pływać, niestety, od razu idą na dno. Barany tym bardziej. To znowu z lotem Ikara mi się kojarzy, a druga część zwrotki z łodzia podwodną - trochę zamieszania, ale jak to w życiu. Pozdrawiam. Wiersz pełen niepokoju. J.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Jeszcze dodam dla zainteresowanych, że genezą tego tworu była krytyka pewnej pani uznanej poetki, która raczyła nazwać moje teksty tombakowymi :D Czyli kochani poeci nie przejmujcie się krytyką, bo krytyka dźwignią jest :)1 punkt
-
- to ja dziekuje :) przeczytałem całym ciałem synchronicznie z wierszem uszło powietrze z płuc Wiersz bardzo dobry, "sygnały" umieszczone w tekście oraz tęskna pełna zadumy tonacja + temat (wspomnienie dzieciństwa) kreują w umyśle czytelnika nastrój "vanitas" przyprawiony delikatnie przyjemnym uczuciem dzieciństwa. po dziesiątym czytaniu (krytycznym okiem) zmieniłbym na "przeszłość" ( na sile szukałem, „czegoś” co mi się nie spodoba.) Pozdrawiam :)1 punkt
-
Niby 4 proste wersy, ale jednak wiersz z przesłaniem. Nasłuchałem się już takich głupot na swój temat... W końcu stwierdziłem, że łatwiej je potęgować do niewyobrażalnych wymiarów niż próbować prostować drobne pierdoły ;) Pozdrawiam :)1 punkt
-
1 punkt
-
Dziękuję M. Kiedyś zostawimy te słowa :) Tak, cicho i sukcesywnie sączę w nie siebie dla moich najbliższych. Na potem :)1 punkt
-
Dziękuję, Duszko, za tak miłe słowa. :) Rzeczywiście, ten wiersz ma być zachętą, dodaniem otuchy i wzbudzeniem wiary w możliwość oswobodzenia. Bardzo trafnie go odczytałaś. Może to rzeczywiście był podszept anioła? :) Cieszę się też, że spodobała Ci się ta forma. Pozdrawiam :)1 punkt
-
To brzmi jak współczujący, łagodny i śpiewny podszept.., jak podszept anioła odkrywającego cierpiącemu prawdę, a w niej - bliskość wolności... Wzruszył i poruszył mnie Twój wiersz, nie tylko sama treścią, ale jej harmonią z jego stylem,, doborem słów i formą. Dla mnie po prostu piękny. Pozdrawiam :)1 punkt
-
No właśnie. 'Tak po prostu przeminąć' trąci strasznym banałem. Dobrze, że są ci, w których pamięci choć po część się uchowam i nie wszystek do cna szczeznę :) Dzięki, miłego dnia.1 punkt
-
Obiecuję, że w weekend znajdę czas, aby skomentować Waszą twórczość. *** Podsycam twój ból Podsycam twój ból niedokończonym snem; cisza, co się w dreszcz ciała skrada, czeka na czas. Czas, co mdłą łzą żłobi bruzdę twego mózgu, jest tak bliski Bogu. W krwi swojej szukam tego, co Go powołał; na razie mam ręce pełne niewidomych gwiazd. Płynę z prądem księżyca, który mruga do mnie lewym okiem; prawe stracił w walce. Dotykam twego smutku, skulonego w piątym kącie; do jutra zapomni, co stało ci się w duszę. Zmysł smaku doprowadza zmarłych do szaleństwa – brązowa trawa zaprasza zgrzane ciała. Niebo kołysze się statkiem na oburzonym morzu, jego pot spływa z naszych czół. Przez zlepione rzęsy dostrzegam koniec świata; jak zwykle łagodny i potulny. Linie papilarne badają ciepło twoich dłoni; nie dostrzegają, że melancholia zabawia kogoś innego. W imię lęku składam Ci, Panie, ten sen; sen bez początku i końca. Wysuwam język, ledwie koniuszek, aby poić czarnym szeptem pragnienia; w zgodzie z naturą zrywam sobie gwiazdę, by lepiej cię postrzegać.1 punkt
-
Ciekawa miniatura Ewelino, zastanawiająca. Odczuwam ją jako opis uczucia między dwojgiem ludzi, uczucia, które od kiedy zaistniało nie daje im spokoju i nasycenia. Uczucia elektronicznego i wirtualnego, którego namiastką są kolorowe napisy i zdjęcia. Uczucie to jest tak odległe, że nawet nazwanie go miłością zdaje się groteskowe. Trochę przypomina mi to sytuację liryczną z piosenki "Windą do nieba", gdzie peelka cierpi z powodu miłości do "pana w technicolorze". Tyle, że tam jest jednostronne zakochanie połączone jeszcze z przymusem wyjścia za mąż "z rozsądku" za innego. Twój wiersz odczuwam jako ilustrację uczucia pomiędzy ludźmi mieszkającymi daleko od siebie, w innych miastach i krajach. Uff, tyle mojego ? Pozdrawiam świątecznie, D.1 punkt
-
[...] Kolka mnie łapie, gdy mówię. Tyle dla mnie znaczysz. Aż w końcu milczę. Tyle mnie słuchasz. Nudziło mi się z bezsenności. W łóżku jakieś oddechy z przepony i kroki po ścianie. Przed snem piję kawę i zaraz jesteś, żywa. Bo tyle zwierzyny na tym placu, że ciężko nie zobaczyć ciebie. Nie mogę uwierzyć, że ty tam z nimi i tańce, gry, rozmowy. Wtedy często budzę się. Jesteś ze mną i poisz mnie jeszcze jednym łykiem. A później budzę się znowu… Bezkres… U progu oka. Powiew rzęs i tafle chłodnego wiatru. Przecinasz spojrzeniem i widzę! Ja i ty. Na stopniach, zupełnie sam. Patrzymy wspólnie. My razem widzimy, gdzie to zmierza. A ty, pusta! Nie pomożesz mi zamknąć powiek. Boję się wpaść i nie wyjść z tego cało. Gdyby urwało mi język? Albo gorzej, pół języka? Ko..Cię! , kocię? -Ulewny tydzień!- to hasło niesie się po uliczkach miast. - A bo serce też płacze. Nie tylko ryj… - Tyle kałuży, aż wdepnąć można! - A bo nie ma kto sprzątać. Taka to znieczulica. - Kotek? Kotek biegnie, cały mokry! - A bo ile razy ja tak nie biegłem? A tu dobrze, bo sucho. [...]1 punkt
-
Kilka tygodni temu napisałem wiersz „Życzliwość”. Nie miałem wtedy pojęcia, że będzie on wkrótce przetłumaczony. Ze znajdzie się człowiek, a tak naprawdę więcej niż jeden człowiek, czyli ludzie, którzy przetłumaczą ten wiersz. Na jaki język zapytasz? Na język dobrych czynów i język ludzkiej wrażliwości. Moja mama jest już staruszką, ma 87 lat. Mieszka sama, chodź ma dwu synów. Ona zapuściła, jak wielkie drzewo, swoje korzenie w podlubelskiej ziemi. Czerpie z tej ziemi siły i sens życia. Ani mi ani mojemu bratu nie starczyło sił, aby wyrwać z ziemi te korzenie. Ale czas jest nieubłagany, jest coraz trudniej. Mama porusza się z trudem. Laska, balkonik. Gdy gdzieś rusza, to zabiera z sobą niezły bagaż. Trudno czasami nad tym zapanować. Tego dnia mama miała termin wizyty u lekarza w Lublinie. Ma planowany zabieg na zaćmę. Pojechała do Lublina ze swojej wioski busem jakiegoś przewoźnika, który świadczy tu usługi transportowe. Dojechała na miejsce, wysiadła w pobliżu ulicy Nowy Świat, gdzie jest przychodnia, w której miała wyznaczoną wizytę. A z nią był ten cały logistyczny majdan. Mama wysiadając z busa zapomniała o torebce. W torebce był dowód osobisty, wyniki badań i trochę pieniędzy. Zauważyła brak torebki, gdy bus już odjechał. Do przychodni dotarła bardzo zagubiona i zrozpaczona. I właśnie wtedy ktoś, nie wiem dokładnie kim on był, rozpoczął tłumaczenie mojego wiersza… Ze strzępów informacji, domyśliłem się, że to była jakaś Pani Pielęgniarka. Gdy ja już samodzielnie obdzwaniałem biura firm, które świadczą usługi transportowe, z zapytaniem, czy nie znaleziono torebki, usłyszałem, że dzwoniła w tej sprawie już jakaś Pani Pielęgniarka. Ale tłumaczenie mojego wiersza trwało nadal… To wydarzyło się po wizycie mamy u lekarza… Gdy wychodziła z przychodni, na zewnątrz stało dwóch Panów. Jeden z nich zapytał mamę: - To Pani potrzebuje pomocy? Zaskoczona mama opowiedziała o swojej przygodzie. Na koniec, Pan powiedział: - Odwieziemy Panią do domu… I jak powiedzieli tak zrobili. Wcześniej jednak pojechali z mamą do bazy firmy z busami, by zgłosić zagubienie torebki. Ale biuro było już zamknięte. Panowie zupełnie bezinteresownie odwieźli moją mamę do domu na wiosce. To kilkanaście kilometrów. Pan pozostawił swoje dane, zostawił swój numer telefonu. Zaoferował pomoc w dniu jutrzejszym w załatwieniu zgłoszenia zagubienia dokumentu w banku. Był to Pan Krzysztof z Lublina. Gdy zadzwoniłem do niego z podziękowaniem, Pan Krzysztof powiedział: - To nic nadzwyczajnego, każdy by tak postąpił… Minął ten pechowy dla mamy dzień. Przyszedł dziś następny… Pojawił się w nim jeszcze jeden tłumacz… To Pan Kierowca Busa… Dzisiaj przywiózł torebkę mojej mamie do domu. W torebce był dowód osobisty, wyniki badań i wszystkie pieniądze… Tłumaczom: - pracownikom Przychodni na Nowym Świecie w Lublinie; - Panu Krzysztofowi i jego Koledze: - Panu Kierowcy Busa i Pracownikom Firmy Transportowej za ich serce DZIĘKUJĘ ŻYCZLIWOŚĆ Zdumiewa fakt powszechnego występowania w licznych postaciach ludzkiej życzliwości. Kilka drobnych słów, niewymuszona grzeczność, uśmiech, ciepłe spojrzenie rodzą życzliwość. Jest ona tym wezwaniem, które każe traktować innych w sposób, w jaki chcemy, by nas traktowano. Jest także filtrem chroniącym od smogu płonącej nienawiści, zazdrości, egoizmu. Życzliwość to doskonałe podłoże do budowy dróg dla ciężkiego transportu. Drogami takimi mogą od nas oddalać się ciężkie karawany naszych nieszczęść. To pług życzliwości odwraca skibę ścierniska, tak by siewcy mogli tu wysiać miłość, zgodę, szacunek. To wzrost skali produkcji życzliwości tworzy nowe miejsca pracy dla zwolnionych z trzecich zmian fabryk karabinów, czołgów, dynamitu. Życzliwość podlega jednak szczególnym regułom ustalającym zasady jej obrotu. Nie można jej kupić, jest wyjątkowa, można ją wytworzyć jedynie we własnej wytwórni. Musimy zatem sami chcieć ją tworzyć, zapewnić środki do jej produkcji, kontrolować jakość produktu. Tworzący życzliwość na duszach swoich noszą stemple znaku najwyższej jakości "jestem człowiekiem". Polman1 punkt
-
Witaj - ja tam wolę doczekać starości ponoć nie jest taka zła. Strzoda dziewczyny i że urwisko wygrało... Fajnie dziś u ciebie Justynko. Dużo uśmiechu ci życzę.0 punktów
-
drugi albo trzeci raz podchodze do twojego wiersza. Musze sie zgodzic z Czarkiem choc sama koncowka mianowicie ostatni wers dla mnie jest zbyteczny, ALE mna sie nie przejmuj to tylko takie widziMisie. Pozdrawiam0 punktów
-
Bardzo mnie poruszył, drąży głęboko. "Smutek to prolegomena do lepszej przeszłości" tego się trzymajmy. Nieco mi zawadziło na końcu "mej mego" - może bez mego? I tak wiadomo, że to Twój. Serdecznie pozdrawiam0 punktów
-
Bardzo dobrze czyta mi się Twój wiersz. Tworzysz świetny klimat. Każda strofa mogłaby niemal żyć bez pozostałych. I ta przekora na koniec :) To jest dobre Pozdrawiam0 punktów
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+01:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne