Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 01.02.2019 w Odpowiedzi
-
(z cyklu: Maryśkowe wierszyki) Na sawannie pewna zebra Uwielbiała bardzo srebra. Czy pierścionki, naszyjniki, Czy kolczyki, medaliki, Wszystko jej się podobało, Byle srebrem się błyszczało. Miała zebra urodziny, Przyszli goście, pół rodziny, Każdy prezent przyniósł zebrze: Biżuterię całą w srebrze. Zebra w srebro już się stroi, Cała srebrna dumnie stoi. Zawiesiła sto kolczyków I sześćdziesiąt naszyjników, A na ogon stos pierścieni, Już się cała srebrem mieni. Nad kopytka powsuwała Bransoletek też niemało, Blaskiem srebrnym się pokryła, Wszystkie paski nim zakryła. Wtem nadbiegło wielkie lwisko, Kiedy było bardzo blisko, Wszyscy goście uciekali, Zebra jednak stała dalej. Przez to srebro, co ubrała, Wielki ciężar uzyskała, Strach ją opanował blady, Chciała uciec, nie da rady. Niech się więc nauczy zebra, Że nie dla niej tyle srebra. zakończenie dla romantyków: Wtem nadbiegło wielkie lwisko, Kiedy było bardzo blisko Glans srebrzysty zobaczyło I się w zebrze zadurzyło. Dzięki szacie posrebrzonej Pojął zebrę lew za żonę. Wkrótce mieli dwa bobaski Z grzywą w czarno-białe paski.10 punktów
-
Krzak dzikiej róży w tym roku obrodził, ugiął korale do samiutkiej ziemi, powiązał trawy kolcami i zioła obraz korali rozrzucił w przestrzenie I zapachniało szypszyną wokoło, głęboki powiew mięsistej czerwieni tańczy nad łąką akordami płynie koralowa jesień. Zima ją odmieni. 31.01.2019r.7 punktów
-
Szalony Koń Wieczoru tamtego do wioski wracałem, Polować przed świtem wyszliśmy. Bizona mięsiwo na ćwierci siekałem, Trofeum na koń złożyliśmy. Promienie księżyca na twarze padały, Dakotów tak dumne oblicza. Kojoty do nieba swe pieśni śpiewały, Równina preriowa dziewicza. Sylwetki zmęczone w półmroku kroczyły, Tęsknota do rodzin wzmagała. Spojrzenia myśliwych w horyzont patrzyły, Strudzona drużyna wracała. Zasypiać zmęczony już prawie począłem, Wierzchowca przytulne posłanie. Ostatnim spojrzeniem na prerię zerknąłem, Ciekawość zwalczyła zaspanie. Przedziwnie czerwienieć niebiosa poczęły, Błyszczała poświata złowieszcza. Kobierce gwiazdowe posoką spłynęły, Czarownik mą zgubę obwieszcza. Galopem pod łunę w amoku gnaliśmy, Tragedii czuliśmy zapowiedź. Promykiem nadziei dla siebie byliśmy, Bolesna przed nami odpowiedź. Wtargnąłem do wioski obłędem zatruty, Widziałem jak płonie ma przyszłość. Bagnetem armijnym był wódz nasz rozpruty, Łotrostwa poznałem oślizłość. Rozbite na wschodzie me tipi rodzinne, Dogasać w oddali poczęło. Rozpaczą wiedziony przez pola równinne, Dotarłem i serce stanęło. Patrzyłem na żonę, na dzieci malutkie, Ciałeczka na ziemię ciśnięte. Zgwałcona squaw moja, jej ciało golutkie, Brutalnie me dzieci zarżnięte. Wrzeszczałem na bogów, niech gwiazdy opadną, Zabierzcie złe duchy straceńca. Ześlijcie na ziemię swą karę przykładną, Wołałem mym głosem szaleńca. Rozpaczą rozdarty w horyzont spojrzałem, Tumany się kurzu kłębiły. Dostrzegłem najeźdźcę i gorzko krzyczałem, Współczucie te chmury zabiły. Wyłonił się z hordy orężny przywódca, Poznałem kostuchy kuriera. Rzeźnikiem był Indian dostojny dowódca, Batalion widziałem Custera. (1) Poranek zabłysnął nad wioski zgliszczami, Uczucie mą duszę przecięło. Narodził się mściciel pomiędzy trupami, Cierpienie me życie przejęło. Południe las mogił na prerii zastało, Myśliwi rodziny grzebali. Kroplami rzewnymi tu niebo płakało, Ziomkowie w ulewie szlochali. Wybrano mnie wodzem bym pomścił zabitych, Przewodził równinom spalonym. Przestrachem me imię śród krain pobitych, Przezwano mnie Koniem Szalonym. (2) Stoimy tu dzisiaj odwetu zwiastuny, Fortunę nam duchy przyniosą. Cudowny ptak gromu roznieci pioruny, (3) Jastrzębie mą zemstę poniosą. Zdejmiemy dziś skalpy z wojskowych czerepów, Powrócą na prerię bizony. Chełpliwy generał i sześćset bagnetów, Wyniośle ku nam jest zwróconych. Ruszajcie do boju plemiona równinne, Zaraza niech kona parszywa. Przeklęte im będzie to miejsce niewinne, Co Little Bighorn się nazywa. (4) --- (1) gen. George Custer - postać historyczna, wielokroć nazywana brutalnym pogromcą Indian. (2) wódz Szalony Koń - postać historyczna, wódz indiański. (3) ptak gromu – legendarne zwierzę, czczone przez Indian północnoamerykańskich. (4) Little Bighorn – miejsce bitwy pomiędzy Indianami, a wojskami gen. Custera, który w bitwie poległ. Pod wodzą Szalonego Konia Indianie wyszli zwycięsko z potyczki.6 punktów
-
Mogłam Przyszła łaska ramiona wyciągnęła otuliła. Wszelkie smutki duszy, ciała chciała i zabrała na łąki zielone. Mogłam patrzeć na zwierzęta rozkokoszone dobrem, silne, uśmiechnięte z wąsikami, drepczące po łące, skaczące, w błękitach strumyków się przeglądające. Śliczne zjawy – mogły bez obawy, biegać, leżeć, karmić dzieci. To raj dla prześladowanych szkoda, że obraz się zatarł i znikł. Ale tak zawsze bywa, gdy wyobraźni cząstka odpływa. @Justyna Adamczewska6 punktów
-
na wysokim drzewie ptak utonął w śpiewie słucham zatopiona wyciągam ramiona padam na kolana w dźwięki zasłuchana i w głębokiej trawie nieprzytomna prawie pośród fal płynę w dal5 punktów
-
a kiedy w końcu zza ciemnych chmur cienia rozbłyśnie promień odrzucanej prawdy ogrzeje zimne nienawistne serca rozpuści lody wieloletnich granic ułoży drogę której nie widzimy przykryci bielmem osobistych racji szybko wyrówna lat ubiegłych rymy pokaże wartość każdej ludzkiej nacji co wtedy zrobisz dalej będziesz krzyczał tylko tradycja wszystko złe co nowe czy zrozumiałeś na chwilę milkniesz wpatrzony w lustro opuścisz głowę4 punkty
-
na jarmarku pod Neptunem stoi stary srebrny mim chociaż tłum go ignoruje dziś nie robi smutnych min czasem ktoś złotówkę wrzuci czasem ktoś odwróci wzrok a on dziwnie uśmiechnięty czeka aż nadejdzie noc wtedy wróci po kryjomu na poddaszu jego dom nie ma dzieci ani żony ale czeka mały kot przebrnął rano schody kręte a zwichniętą łapkę miał na ostatnie doszedł piętro nie chciał nocy spędzić sam4 punkty
-
Kołysanka grudniowa w bramie na Krzywej zziębnięty skrzypek czaruje bajkę nie chce zbyt wiele zbłąkany wróbel wtulony w szalik niepewnym trelem nuci kolędę i jak co roku obce ramiona w zaułkach miasta gdzie oddech zmroku krzyż własny ciągną drętwą melodią niekiedy rzucą groszem o karton w granacie nieba Woźnica przysnął wieczór nadchodzi miły gdy w domu świerczyny zapach lasom zabrany może zgubione złączy rozmowy o rok za późno lepiej niż wcale labirynt chytrze ścieżki wydłuża do stołu siada uliczny grajek niech choć na chwilę bajka się stanie grudzień, 20144 punkty
-
Prowadź, Szaleńcze w okularach, Co grasz z Orkiestrą już lat tak wiele. Choć wielu Ci kłody pod nogi rzuca I tępią Ciebie nawet w Kościele. W tym roku hojnie wrzuciłam do puszki, Za rok obiecuję trzy razy więcej. Im mocniej opluwać niektórzy Cię będą, Tym ja Ciebie wielbić będę goręcej. Bo moje dziecko Twym sprzętem badane, Bo widzę, jak wiele dobrego działasz, Bo łączysz ludzi, bo nic nie udajesz, Nawet, gdy ostrym językiem przemawiasz. Bądź sobą, rób swoje - wbrew nienawiści, Do końca świata i jeden dzień dłużej. Za Tobą Polaków mur stoi wiernie, Krytyka to tylko rysa na murze. A Tobie, hejterze, dam radę jedną: Nie dajesz, nie wspierasz, to skończ te żale! To moja sprawa, komu co wpłacam, Ty nie masz prawa rozliczać mnie wcale!3 punkty
-
zapomniał jak się nazywazapomniał gdzie mieszkazapomniał co to miłośćco orzeł a co reszkadziś w domu zapomnieniepo jego sufitach błądzinie czuje że jego ciałemi duszą ktoś inny rządziktoś kto nie rozumieco znaczy zapomnieniektoś kto nie wie co znacząna białej ścianie cieniedlatego proszę swój loso tak mało tak niewieleby mnie w moim życiuono nie spotkało3 punkty
-
kiedy przyniósł mi pierwszy kosz róż tak pąsowych jak burgunda toń ucałował z czułością mą dłoń ostrzegł mnie wtedy mój anioł stróż jednak róże te kwitły co tchu w mały ogród zmieniły mój dom zapach ich towarzyszył mym snom taka była ich woń jak ze snu kiedy przyniósł ostatni kosz róż tak różowych jak zachodu skroń musnął tylko zdawkowo mą dłoń z ulgą odetchnął mój anioł stróż róże te jedna zgasiła noc smutno główki swe zwiesiły w dół suche płatki opadły na stół i wspomnienia straciły swą moc3 punkty
-
w złoconej ramie czeszę jaśniutkie me włosy grzebieniem z kości słoniowej otulam się prawdziwymi długimi perłami rozpylam zapach wschodnich perfum z kryształowego flakonu o szyi okręconej czarnym jedwabnym frędzelkiem zakończonym misterną głęboko fioletową zakrętką... babcia wyszła do pracy a ja czuję się księżniczką. lustro jest teraz ostre bez obramowań grzebień plastikowy perły sztuczne perfumy z supermarketu babcia już dawno wyszła do nieba a ja staram się być. królową? :)3 punkty
-
Mam czasem wrażenie, że wszystko to rynek Że tutaj już każdy się sprzedał schematoł Gdzie spojrzę, manekin się gapi w witrynę I szyldzą butiki z niemodnych biedaków Jest multłum wszystkiego: smartfony, przechodzień Dzieciarnia, z psem pani, najdroższe z zabawek A w dali syreny - coś zawsze zawodzi Pękają butelki i bywa łeb słaby Kontrasty są piękne, więc może zachwycą Gdzieś szkliste biurowce, gdzieś ludzie, bruk rwący Jednemu do szczęścia wystarcza full wypost Drugiego zachłonność się nigdy nie kończy To śliczny fundiament pod każdą kulturę Wystawy w galerii też chyba są o tym Na sztuce się nie znam, wiem tylko, jak tu jest I co się rysuje na szybie gabloty (Ulice zdzirami przy bolkach z betonu Co mają gdzieś sklepy, się może wydawać) A wszystko, co w dali rozbija się o mur Uleci jak muszka, głupawe jak krawat3 punkty
-
kwiaciarka plotki sprzedajewidomy ślepego udajemalarz przechodniów malujepoeta wiersze recytujegołębie wesoło gruchająludzie o pogodzie rozmawiająna wieży hejnał grajągwar rynkowy przedrzeźniającwięc proszę uśmiechnij się synkutak jest na każdym rynkutak było i tak zawsze będzieto jest miast polskich orędziektóre wszyscy kochająswoje miejsce w nim mająniezależnie od pogodydodają mu czaru urody2 punkty
-
Ta, która rozłożyła się na poduszce, w oknie, w swoim domu, ona mnie nienawidzi, ale jeszcze nie wie za co. Idę równym krokiem, a ona chciałaby, żebym miała jej garb, bym się nie zmieściła w jakieś drzwi. Idziemy wzdłuż rzeki na spacer, biorę cię za rękę, a ty chcesz mi ją odciąć, schować do kieszeni na później, bo jest twoja. (będzie tak, jak chcesz, nie poruszę nią w żadnym innym kierunku). Idziemy dalej, wpadam do rzeki, chcesz mnie ratować, ale schowałeś mi rękę w kieszeni, nie wiesz gdzie ona jest. (zanim ja znajdziesz, ja utonę, będzie ci smutno, ale nie dowiesz się, czemu umarłam). A ona kreśli w notatniku krzyżyk nad moim zdjęciem, jest szczęśliwa. Dzień się na dobre nie zaczął, a już jest tak pięknie nad rzeką.2 punkty
-
2 punkty
-
Ciekawe, co myślą o tym rodzice chorych dzieci. Czy myślą tak jak ty? Leżałem na neurologii w Słupsku. W pewnej chwili przywieźli na moją salę około 18-letniego chłopca o strasznym poziomie kalectwa. Za nim weszła jego Matka, w wieku około 45 lat. Piękna, wysoka blondynka. Poświęciła się synowi całkowicie. On nie mówił, on nie znał słowa dziękuję. Ona słowa dziękuję od niego nigdy nie usłyszy. Słyszałem od personelu, że ta Matka raz w roku brała na siebie syna i obydwoje byli wkładani do tomografu, aby jemu zrobić rezonans. Ta Pani była ze swym synem wiele godzin na mojej sali. Przez ten czas nie miała gdzie usiąść, siedziała jakiś czas na krawędzi łóżka, ale chyba miała problemy z kręgosłupem. Więc usiadła na wózku inwalidzkim swojego syna i tak trwała wiele godzin. Takie sceny widzą bardzo szlachetni ludzie, pewnie i ty jesteś w śród nich. Ale tylko Owsiak o niej pomyślał i kupił kilka tysięcy leżanek dla rodziców chorych dzieci, dla licznych szpitali w Polsce. A ci szlachetni ludzie plują na Owsiaka lub piszą pełne pogardy komentarze. A gdybyś mi nie wierzył, to podaję numer telefonu na Oddział Neurologii Szpitala im. Janusza Korczaka w Słupsku: 59 84 60 380 Tam znają tą Panią.2 punkty
-
Przepiękne są krzaki dzikiej róży, te kwitnące i te z koralowymi owocami. Jeszcze bardziej urzekająco bajecznie smakuje konfitura. :)2 punkty
-
I co, że szaleniec:) Gdyby nie ten szaleniec jedno z moich dzieci, dziś mogłoby być tylko wspomnieniem. Wszystkie sprzęty na oddziale były oklejone serduszkami orkiestry. Nikt nie zrozumie, komu się nie przydarzy podobna sytuacja. Ja tego pana w okularach też będę wspierać do kiedy będę mogła... i tak nigdy się nie odpłacę. Pozdrawiam2 punkty
-
2 punkty
-
dziś porannym zwyczajem ślą wszem zapach swój cudnie te filiżanki kawy, ta losu i ta dla mnie gdy przed nowym dniem stoję, moje życia równanie, dziś gdy już stary jestem, wciąż ma to rozwiązanie: milszym jest mi ten zapach porannej czarnej kawy, niż dźwięk ostrzenia miecza dla wojennej wyprawy chociaż nie mam polisy, na to co dzień przyniesie, tak poranne spotkanie wiarę w dar łask mi niesie dnia każdego wędrówka znów gdzieś cel swój osiągam, a gdy droga jest trudna, takie słowa pamiętam: miłuj bliźniego swego, szanuj matkę i ojca swego, nie kradnij, nie mów świadectwa fałszywego … PS. Jest to druga wersja tego wiersza. Ta wersja powstała jako efekt mojego starcia się z tematem rytmu w wierszu. Dla przypomnienia tak wyglądała stara wersja: dziś porannym zwyczajem postawiłem na stole dwie filiżanki czarnej kawy, dla losu mojego i dla mnie dziś gdy już stary jestem, przed nowym dniem stojąc, moje na życie równanie ciągle ma to rozwiązanie: milszym jest mi zapach porannej czarnej kawy, niż dźwięk ostrzonego miecza na wojenne wyprawy chociaż nie mam polisy, na to co dzień przyniesie, nasze poranne spotkanie wiarę w jego łaski niesie dnia każdego wędrówka gdzieś cel swój osiągam, a gdy droga jest trudna, słowa te proste pamiętam: miłuj bliźniego swego, szanuj matkę i ojca swego, nie kradnij, nie mów świadectwa fałszywego …2 punkty
-
spiker śnieżenie niebo w tysięcznych źrenicach szarość rozbłysk szarość cisza czekanie szum drżenie krzyk cisza zanikanie znaczeń2 punkty
-
Evicco, kocham zebry. Ale będę miała radochę, gdy zbliżę się Twojego wiersza. Tylko to trochę później, bo na razie muszę zniknąć, nie na długo. Pozdrawiam J. Zebry są fajne. Luuudzie a ta jest czarodziejska jeszcze do tego wszystkiego. . No narka.2 punkty
-
Waldku Karol May to dobranocka, w przypadku Czejenów, Dakotów, Seminolów i wielu innych to był holocaust. Pozdrawiam2 punkty
-
Z tego co wiem matka kurka dostał wyrok wlasnie za pomówienia. Co do rozliczen jest i byla orkiestra transparenta i nie raz byla lustrowana przez wladze jakby nie patrzec jest lakomym kaskiem dla urzedu skarbowego. Nikt przynajmniej tam nie twierdzi ze dostał maybacha od bezdomnych ;)2 punkty
-
na gwarnej ulicy zmięty przystanął tuż obok witryny wszelkich dostatków na ławce przycupnął wyjął gitarę gdy w struny uderzył otwierać się zaczął płynęła muzyka szarpiąc powietrze w szum miasta pompując przedziwne drżenia o wszystkim co było o tym co będzie o życiu którego w ogóle nie ma a ludzki tłum płynął ciągle skądś dokądś i grajka omijał nieco z daleka mdłe cele niezmiennie zaciekle wciąż goniąc jak gdyby przed prawdą prostą uciekał ktoś rzucił garść monet brzęknęły o beton lecz nawet na chwilę się nie zatrzymał gdy padło dziękuję już był daleko niż inni przechodnie więcej nie słyszał ktoś wyjął telefon i zaczął nagrywać to dziwne zjawisko wśród powszedniości gdy skończył głęboko schował w kieszeni ku miastu się zwrócił i również odszedł a kiedy na niebo spadła ćma nocy i grajek grać przestał majdan swój zwinął jak przyszedł tu z niczym z niczym odchodził więc zszarzał zupełnie w noc się rozpłynął do normy wróciła miejska ulica bez zbędnych wyrzutów co szum jej burzą i w mroczną spokojność miasto spowite już z wolna zasypia lub się w nią nurza lecz jednak ten jeden co z telefonem ni usnąć nie może ni ruszyć w miasto wciąż tylko ogląda swoje nagranie i sobie zadaje pytanie jak to aż w końcu podnosi starą gitarę co w kącie czekała kurzem przykryta swą duszę rozrywa wylewa żale przez puste mieszkanie płynie muzyka1 punkt
-
pozałatwiam trudne sprawy zamaluje głupie sny pozamykam wszystkie wrota by móc sobą być małym stać się znowu chłopcem bez problemów sobie żyć znów budować zamki z piasku w chowanego kryć iść przez życie po swojemu do księżyca wyć jak wilk kochać Kasie i Kamilę z dorosłości drwić1 punkt
-
Wpatruję się w morze gwiazd na Niebie Które cichy mrok rozerwał na strzępy Uczucie porwane przez przeźroczysty wiatr Nie wiadomo gdzie, nie wiadomo którędy Zniknęło, samotnie przełykając płacz Kruche serce rozdarte jak błękitne chmury W lśniącej ciszy Nieba, otulają Księżyc I otulają świat, świat szary i ponury Noc pełna łez, zatapiam się w myślach A gwiazdy odbijają się na dnie Malediwy W blasku Księżyca, przy Tobie moje serce Bije mocniej, a nasza miłość nabiera siły Patrzę głęboko w Twoje serce, one już Nie pragnie nic jak noc nie pragnie Słońca Przy Tobie chcę marzyć, spoglądając w Niebo Które tak jak nasza miłość nie ma końca Wypełniałaś moje puste serce ciepłem Które jak wszechświat, nigdy nie zniknie Księżyc szkarłatny jak moje łzy, które Pozostawiły na moim sercu bliznę Nocna ciemność Nieba broniąca Księżyca Który jak diamentowe gwiazdy lśni Nawet, jeśli odejdziesz jak morska fala Wiedz, że w mym sercu będziesz tylko Ty Łzy zaprowadziły mnie do Twego serca Gdy wpatrywałem się w gwiazdy na Niebie Gdybym mógł świecić jak ten Księżyc To świeciłbym tylko dla Ciebie Przytul mnie, bo czuję jak moje serce Drży, a usta od tej samotności marzną Teraz wiem, że nie rozdzieli nas nic Proszę Cię, zostań moją jedyną gwiazdą1 punkt
-
On Olu ma zator. Mama ma sama, mamrota zamulono! Że jeż omami Zytę im z EB? Zima, może jeż.1 punkt
-
Tablet mi się wyłączył :) i chwilę zajęło mi ponowne dotarcie na zieloną stronę :). U mnie to wygląda tak: Opcje>Usuń i po sprawie. Tylko po co? To było nawet miłe. :) Taka odpowiedź na nieistniejący komentarz :)1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
no tu już rozbawiłam się na dobre :)) bardzo ciekawy pomysłowy oryginalny i jak najbardziej (także) dla dzieci :)1 punkt
-
8fun, to z Tariją. potecjał ogromny - mogę? Pozdrawiam i dobranoc. J. A i jest krąg życia Storytime.1 punkt
-
dzień pogodny maluje się na niebie słońce wstało podąża hen zza horyzontu już wyjrzało w polu szumi złoty len gdy wiatr gałązką poruszy z lipy zlatuje liść na łące siano się suszy być może idzie na deszcz i tak w zachwycie płynie myśl o sierpniowej porze wznoszę oczy ku górze błękitu a usta szepczą kocham Cię Boże1 punkt
-
Dobrze mi w brodzie Moja twarz w niej brodzi Tłusty podbródek Pod brodą się chowa Nigdy nie puszczałem Czarnych włosów brody Z nadmiernej obawy Na twarzy chudoby Barba non facit Philosophum mówią Brodą chciałem służyć Starożytnym ludziom Aż na stare lata Gdy rozum się kurczy Serce swoje przeszło Zza brody głos mruczy1 punkt
-
1 punkt
-
Witaj - tyle fajnego wokoło a ty śmierdzącym temacie szukasz poezji. Dziwie się temu bardzo - fanów w takim temacie raczej nie znajdziesz. Pisz o sprawach które są tego warte bo polityka na pewno tym nie jest. Świata tym nie zmienisz ...ani humoru czytelnikowi. Pozd. .1 punkt
-
1 punkt
-
na nic zebrze, że poczciwa, a czy wciąż jest czarno białą - srebrną, złotą, czy w pokrzywach, lew i tak chce pożreć całą :) zgadzam się z Andrzejem Wojnowskim i że białe bywa czarne, dobre i na czasie ;) Pozdrawiam.1 punkt
-
1 punkt
-
Srebro kojarzy mi się pewnym czarnobiałym hobbitą i stolicą, ale pewnie jak zawsze mam odmienne skojarzenia. Pozdrawiam1 punkt
-
1 punkt
-
Propozycja wyjątkowa, bowiem głowę turban schowa. Nie pomyślę wtedy sobie: Skąd sprężyna w mojej głowie? _ _ _ Ani, przepraszam, ale nie sądziłem, że ktokolwiek jeszcze przysiądzie na mój Materac. Dziękuję i pozdrawiam z uśmiechem :) s1 punkt
-
Tak należy się minuta ciszy dla wierszy... umierają zbyt często. Zabija się też często nie tylko p. liryczne, ale i autorów. Świat taki jest taki, jakim go tworzą ludzie. Dziękuję Ci za ten wiersz. Justyna.1 punkt
-
A może lepiej jak Ten z Nazaretu: " przebacz im bo nie wiedzą co czynią". Może chce dobrze, może jest tylko tzw. "pożytecznym idiotą'. Sam już nie wiem. W latach osiemdziesiątych pamiętam jak działał w " Towarzystwie przyjaciół chińskich ręczników" i za przyzwoleniem władz wrzeszczał "uwolnić słonia". Nie było mi z nim po drodze. Teraz gdy odwaga staniała każdy chce walczyć z "reżimem", a ci co lizali władzy są męczennikami i obrońcami demokracji. Takie czasy. Odpuść Bogumile. Nie zasługuje żeby o nim cokolwiek pisać. Był, jest i niestety będzie prymitywnym megalomanem. Pozdrawiam1 punkt
-
1 punkt
-
otulony ciszą zapatrzony w jeden punkt z myślami gra w coś czego nie widzi ale za to czuje że jest tuż tuż obok że musi temu spojrzeć w twarz nie boi się że może czasem zaboleć skaleczyć sumienie zranić - a może będzie odwrotnie zamiast tego doda więcej sił i otuchy by więcej nie karać się smutną pustką tylko codziennie z życiem o jego wartości walczyć nie poddawać się nie płakać tylko się uśmiechać bo na otulanie się ciszą przyjdzie jeszcze pora przyjdzie odpowiedni czas - ale nie teraz nie w tej chwili w której widać jest słaby ale jednak wyraźny blask któremu ktoś dal na imię nadzieja1 punkt
-
Myślę, że pisanie o niczym to swego rodzaju sztuka. Niełatwo jest tak lać wodę w wierszach. Jeśli o mnie chodzi, to podziwiam i "zazdraszczam", ja pisać o niczym nie umiem (raz jeden mi się udało; drugi próbowałam i popadłam w głębszą filozofię). Nie wiem, dlaczego ten wiersz jest w warsztacie. Moim zdaniem spokojnie mógłby być sobie w wierszach gotowych.1 punkt
-
1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne