Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 05.01.2019 uwzględniając wszystkie działy
-
Nim znowu zacznę cerować myśli drutami oczko nabierać z oczka prawe na lewe zrzucone od nowa ręcznie pleść szalik szalonej uwagi lęk swój poproszę o spokój strach przed śmiercią waży tyle samo co strach przed życiem a nitka się wije gdzieś z motka.8 punktów
-
Vox Animarum Gdyby tak z czaszek wszystkich ofiar zamordowanych gdzieś po lasach, gdzieś w kazamatach, gdzieś w obozach, móc kule zebrać w wielki sagan. W dzwon je przetopić i zawiesić na niebosiężnej wieży strasznej, nieustającej ludzkiej męki, pnącej ku niebu mury krwawe. I bić weń długo, bić miarowo, zajadle za te wszystkie trupy, może się wówczas uda to zło odpędzić, Boga ze snu zbudzić.4 punkty
-
3 punkty
-
Dzisiaj nad ranem, śnieg zasypał pola, z pierzastych kłębów spadło milion puchu i nadal leci, taka zimy dola. Słychać szum wiatru w tańczących bemolach, krajobraz zastygł w zimowym bezruchu, dzisiaj, gdy wstałam, śnieg zasypał pola. Kocham przymrozki, więc do rzeki wołam, ta utwierdzona na tysiąc łańcuchów, a śnieg wciąż pada, taka zimy dola. Styczniowy pejzaż w postaci anioła rozświetla bielą szare twarze duchów, dzisiaj nad ranem śnieg zasypał pola. Spod małej sosny jak spod parasola wyszła zimnica z szadzią na fartuchu, a śnieg wciąż pada, taka zimy dola. Nad horyzontem błyszczy aureola, srebrzystej pory sam środek wybuchu, dzisiaj nad ranem śnieg zasypał pola i nadal pada, taka zimy wola. MG 05.01.2019r.3 punkty
-
nie martw się mamo bardzo proszę ja tę noc jakoś zniosę a jutro rano się obudzę twą ulubioną melodię zanucę ja wiem mamo to bardzo boli poddać się nie znanej woli nie płacz mamusiu moja kochana tul mnie mocno aż do rana o świcie rzekła mój synku i splotła jego dłonie różańcem3 punkty
-
Postanowiliśmy go, w trójkę (ja, moja przyjaciółka i jej brat) wypróbować. Mieliśmy po 9 lat. Próba była taka - czy jeśli powiemy: "Bóg to dureń, kretyn, idiota, imbecyl i ostatni dupek" on na nas nakrzyczy (jak na pewno zrobiliby to nasi rodzice oraz pani w szkole) więc powiedzieliśmy to. Do dziś błogosławię ciszę, która potem nastała.2 punkty
-
Chciałbym by ktoś odgonił Słowem lub prostym gestem Postępującą depresję Tymczasem białe zielone niebieskie Jak m&msy by rozpuścić myśli Kim jestem W chemicznej iluzji W potwornym uśmiechu Wykrzywionych kącików Tonę z dłonią na ustach przecież dawno zapomniałem Jak rozmawiać2 punkty
-
mówi przez sen sensownie śni przytulania na które brak czasu za dnia a potem jak pusty dzban budzi się w biegu wpadając w ramiona byle kogo i w kurz2 punkty
-
Tu na ławeczce pod krzakiem bukszpanu, który już przekwitł po upalnym lecie, dzisiaj czekałam od samego rana, myślałam, przyjdziesz, a ja niewyspana na starej ławce, jak głupia ta! Wiecie. Widziałam, w parku szło dwóch jakichś panów, jeden w koszuli w kratkę flanelowej, drugi wysoki, miał beret na głowie, ty nie przyszedłeś, już bije dwunasta. Wstałam z ławeczki i idę do miasta. Wczoraj mówiłeś to słowo po słowie, dobrze pamiętam: „Czekaj przy Lipowej Mój ty aniele”- nazwałeś mnie czule, słodkim spojrzeniem zaglądając w oczy, „czekaj tam na mnie w parku przy bukszpanie, na pewno przyjdę”, a widzę dwie panie, obok dżentelmen, zerkam w ciekawości, wysoki brunet, nawet w garniturze, podszedł, zaprosił i przyniósł trzy róże. Ty nie przyszedłeś, miej się na baczności. 02.01.2019r.2 punkty
-
siedzę krawężnik rozpościeram na boki oczy przewracam w zębach żużel szeleszczę wciska się pisk opon pod język jak tytoń patrzę przeciągam się trzeszczę dudnią im stopy wszystkim tym dookoła ja siedzę w bezruchu chrzęszczę wzdrygam się ciężko przechodzi ktoś obok słońce podnosi się siedzę jestem2 punkty
-
A skoro mamy początek roku, warto zacytować konkretne błogosławieństwo: "Niech cię Pan błogosławi i strzeże. Niech Pan rozpromieni oblicze swe nad tobą, niech cię obdarzy swą łaską. Niech zwróci ku tobie oblicze swoje i niech cię obdarzy pokojem." (Lb 6, 24-25) Pozdrawiam2 punkty
-
A tu się nie zgodzę. :-) Błogosławmy, bo możemy. Każdy z nas. Powiem jak kaznodziejka, ale każdy wierzący przez udział w wierze, w kapłaństwie Jezusa może błogosławić. I mało, lepiej błogosławić, niż złorzeczyć. To takie proste, powiedzieć coś dobrego, naznaczyć kciukiem znak krzyża na czole dziecka, matki, chorego ... i słowem błogosławić. Jak najbardziej. "Pozdrowienie, które samo w sobie jest już błogosławieństwem, zwielokrotnia radość ze spotkania, a radość pozdrowionej osoby wyraża się w kolejnym błogosławieństwie. I jest w nim coś więcej, niż tylko szczere i radosne życzenie. Błogosławieństwo nie tylko przypomina nam, że ktoś nas szanuje, pamięta o nas, że komuś na nas zależy. Błogosławieństwo rodzi wdzięczność i ma moc modlitwy. Pan Jezus zachęca nas, abyśmy z serca błogosławili nawet tym, którzy nam urągają. Abyśmy (Boga-sławili) sławili Boga w osobach, których On stawia nam na drodze. W chrześcijańskiej tradycji częściej błogosławimy przy pożegnaniu niż przy powitaniu. Rozstajemy się z błogosławieństwem na ustach, ale w tych ustach jest coraz mniej autentycznych słów. Zanika w naszych domach tradycja błogosławienia dzieci przez rodziców na rzecz kreślonego na czole krzyżyka. Piękny gest, ale łatwo go przekształcić w kolejny formalizm. Nic nie zastąpi życzliwych, szczerych, pełnych troski i szacunku słów. Gdy kapłańskim gestem błogosławieństwa kończymy spotkanie wspólnotowe, dodajmy coś jeszcze, od siebie, by poruszyć serca do naturalnej wdzięczności Bogu. Błogosławieństwo nie jest magicznym gestem lecz wyrazem bardzo konkretnej miłości. Nie jest też ono zarezerwowane dla osób duchownych. Każdy może błogosławić. " Źródło: https://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/zycie-i-wiara/art,3995,kazdy-z-nas-moze-blogoslawic.html2 punkty
-
Pomiędzy ciszą, a krzykiem złowieszczym co w środku nocy z piersi się wyrywa, budząc pokoju ściany i igliwia sukien zielonych uśpione snem pierwszym. I całe niebo gwiazdami poszyte, też się zbudziło, spogląda na domy, gdy jakiś człowiek na wskroś rozżalony nie śpi, rozpacza i o pomoc pyta. Świtu nie widać, daleko do rana, patrzy w głąb nocy, a tam tylko ciemność, pyta sam siebie, ale jeszcze nie wie, że ktoś wszechmocny tam wysoko w niebie zna doskonale prozaiczną wierność, widzi i słyszy, i chętnie pomaga. 01.01.2019r.2 punkty
-
2 punkty
-
Moja dusza zagubiona w podróż życia się wybrała,na poszukiwanie Boga, prawdy którą w sobie miała.Jakże była zadziwiona obserwując swe istnienie,że ta cisza którą znała to było Boga westchnienie.Duszo piękna zagubiona spójrz, nie jesteś w życiu sama,podaj rękę , powędrujmy w ciszy blasku pojednania.2 punkty
-
2 punkty
-
stary rodzinny dom skrzypiące drzwi magia okiennic słomiana strzecha dziadek na ławce podwórko z drobiem rządził tam kogut studzienny żuraw koza koń przy wozie dobry stróż burek pamiętam wszystko choć byłem malcem obrazy te zostały ukryte w pamięci dziś je odtwarzam i chociaż już jestem dużo dorosłym coś serce ścisnęło a po policzku łezka ciepła spłynęła1 punkt
-
Chyba każdy człowiek zmagał się z jakimś nałogiem. Problemy z używkami wydają się już czymś powszednim. Jednak najdziwniejsze wydają się te, które nie dotykają zbyt dużej grupy ludzi. W pracy na kopalni popularnym nałogiem jest tzw skrót. Skrót to skrócony czas pracy. Oznacza to, że górnik pracujący w szczególnych warunkach może wyjechać po 6h od zjazdu zamiast po 7,5h. Są ludzie, dla których skrót jest najważniejszym elementem pracy na kopalni. Mogą nosić banany (żelazo - obudowa zabezpieczająca ociosy), na ramieniu w najgorętszych i najbardziej suchych dziurach. Byle tylko wyjechać trochę wcześniej. Zaznaczę, że miejsce pracy dla osoby niezwiązanej z górnictwem mogła by skojarzyć się z przedpokojem domu Belzebuba... Jednak to tylko takie preludium... Wiele osób pewnie doznało tego w swoim życiu. Chodzi o utratę głowy dla osoby/przedmiotu. Nie mówię o uczuciu, w którym nie możemy żyć bez obiektu naszego pożądania. A samo poczucie mrowienia na skórze gdy jesteśmy obok siebie. Przeżyłem to z Ireną z mojej pracy. Dawno nie mieliśmy okazji współpracować razem jednak wczoraj się udało. Przypomniały mi się dniówki kiedy oddawaliśmy się prędkości na najdłuższych przekopach kopalni KWK Mysłowice-Wesoła. Irena jest niezwykła w swoim fachu. Tak jak w życiu, w pracy jestem wyjątkowo spokojny. Jednak ona potrafi ze mnie wyciągnąć najbardziej szalone cechy. Namówiła mnie na wiele ryzyka... Zwykle pracuję jako maszynista lub manewrowy/konwojent podziemnej kolei. Czyli członek 2 osobowej brygady. Na kopalni ograniczenie prędkości to 3,5 m/s dla przewozu ludzi oraz materiałów specjalnych oraz 5m/s w trakcie przewozu zwyczajnego materiału. Metr na sekundę oznacza 3,6 kilometra na godzinę tak więc w uproszczeniu ograniczenia sięgają 12,6km/h oraz 18km/h. Oczywiście prędkość też trzeba należycie dostosować do warunków. Irena wielokrotnie namówiła mnie do łamania przepisów. Wczoraj poczułem znowu jej szaloną energię. Ostatecznie udało mi się powstrzymać, ale poczułem coś niesamowitego przypominając sobie naszą współprace wiele miesięcy temu, bardzo często w weekendy. W soboty i niedziele było najgorzej. Często musieliśmy zawieźć ludzi ze ściany pod szyb na wyjazd. Oni zjeżdżali trochę później ode mnie przez co najbardziej im pasowało wyjechać o 22. My jednak zjeżdżaliśmy o 14, a zmianę dostawaliśmy o 22 (zmienialiśmy się już na powierzchni) to musieli się dopasować do naszego wyjazdu. Sygnalista (bez niego nie ma możliwości wyjechać z poziomu) wyjeżdżał ok godz 21:20-21:25, a jego zmiennik zjeżdżał chwilę przed 22. Tak więc gdy ludzie przychodzili o 21:00 miałem ok 20 minut na przejechanie 4km. Co ciekawe wystarczy, że się spóźnią 5 minut i już pojawia się spora obawa, że nie damy rady wyjechać o odpowiedniej godzinie. Z Ireną raz zaryzykowaliśmy i udało się przejechać ten odcinek w 15 minut, następnym razem w 14, później 13 aż udało nam się dojść do 12 minut. Był to niewątpliwy rekord i bariera nie do przekroczenia. Jednak zmuszała do prędkości przekraczającej wyobraźnie przeciętnego maszynisty. Dla przypomnienia 12,6km/h do górna "legalna" granica, moja wariacka prędkość oznacza niecałe 20km/h. W warunkach dołowych sprawia spore wrażenie, na powierzchni jest śmiesznie niska. Jednego dnia z Ireną pruliśmy swoją wyuczoną prędkością. Jednak wtedy wyjątkowo nie musieliśmy się spieszyć, chłopacy nawet prosili żebym tym razem dał sobie na luz, bo nie ma sensu marznąć pod szybem kiedy mamy czas. Jednak praca z Ireną tak elektryzowała, że musiałem dać z siebie wszystko. W połowie trasy zbyt późno zacząłem podnosić nogę na pedale gazu i wyskoczyliśmy z szyn. Obydwoje strasznie się poturbowaliśmy. Na szczęście Irena jako lokomotywa wąskotorowa nie czuła tego bólu w kościach co ja. Nie było czasu na narzekanie, musiałem w nielegalny sposób za pomocą jakiegoś starego, znaleźnego łańcucha wstawić Irenkę z powrotem na torowisko. Na szczęście w takiej sytuacji wszystko się udaję i o 21:18 byłem pod szybem. Jednak wtedy nauczyłem się pokory. Trzeba brać pod uwagę nagłe sytuacje. Już się nie dam zaskoczyć, jednak praca z Irenką kusi moją mroczną duszę. Jest najszybszą maszyną na mojej kopalni, a gaz chodzi tak idealnie, że chcę się go przyciskać do samego dołu. Wolę unikać pięknej Ireny, dla bezpieczeństwa swojego oraz braci górników. PS. Napisałem w sobotę dla kilku osób, jednak namówiono mnie do opublikowania dla szerszego grona. Pani B. była pierwszą recenzentką, bez Ciebie ta historia nigdy nie opuściła by mojej głowy!!!1 punkt
-
zasiałeś ziarno wiosną by słuchać rośnięcia trawy miałeś świadomość wszystko jest stworzeniem ludzkim wchodziłeś białymi drzwiami powietrza w czarną uliczkę świątyni wiedziałeś wysłuchanie świata wymaga cierpliwości jak malowanie witraży na szybie dążyłeś do prawdy kim byłeś w znoszonym życiu wynurzałeś się powoli z mlecznej zasłony przedświtu1 punkt
-
śmieszny brudny świat płakać już się nie chce nie bliżej piekła niż do gwiazd nowy dzień znów wolisz sen ile było kiedyś przygód ilu ludzi w ręku z bronią mazać kredą na chodniku czy krwią pisać swój nekrolog patrzę z okna jak na żywo widzę obraz jak się kłócą później wyznawają miłość innych kochać będą jutro sroki wciąż się ludzi boją ludzie ludzi nienawidzą srać na wszystko tak jak gołąb i tak być przy ludziach blisko śmieją się przy narkotykach robią tylko głupie rzeczy później jest im dane zdychać więc tym samym chcą się leczyć coraz gorzej a nie lepiej co dekadę więcej ścierwa chcieliby mieć tylko więcej lecz nie dadzą ni kszty serca chcieliby dom w oregonie hap hap hap krzywdą innych górą są ci co na dole kiedyś wrócą wasze krzywdy1 punkt
-
wiersz jest nawiązaniem do innego mojego wiersza pt. "Klementyna" dostępnego poniżej jam zabity, wieś spalona oto leżą moje zwłoki tu - na drodze, w lepkim błocie śmierć je tuli w swych ramionach wczoraj jeszcze, kiedy żyłem chłopem byłem tej dziewczyny krzepkiej, żyznej Klementyny mną, jak car, rządziła mężnie samowładnie, niepodzielnie myśmy z nią kochali życie ciut zanadto, wbrew krytyce ześmy byli, wódkę pili żeśmy w żyto wciąż chodzili ciągle przez nas w siole wrzało aż się stało, co się stało bunt podniosła gawiedź wiejska kosy sierpy do rąk wzięto rżnąć nas chciała ćma plebejska jak się oprzeć takim mętom? ---- Klementyna szła środkiem wsi moje zwłoki ciągnęła za nogę w lewej dłoni trzymała pochodnię, którą podpalała słomiane chaty a wyraz twarzy miała taki, jakby chciała wołać "kocham cię, życie"1 punkt
-
Samotna ławka nad jeziorem stoi i czeka cała w szronie, tylko śnieg biały usiadł na niej płynący z nieba tuż wieczorem. Stęskniona przystań wypatruje, ktoś miał tu przyjść, lecz plany zmienił, w oddali zimne kryształy cieni łzy na jeziorze rozmazują. Drzewa - posągi. Ach! Łabędzie, co teraz z nami w grudniu będzie, jak serca lodem skuł aksamit. Do wiosny czekać - złud rozstaje, dróg poplatanych, co się stanie? To zima kroczy między nami. 29.12.2018r.1 punkt
-
Znów próbujesz na mnie swoich sztuczek. Obniżasz mi nastrój, chcesz, żebym płakala trzeci dzień z rzędu, nieumyta, potargana, zakopana w brudnej pościeli. Wtłaczasz w moje myśli wszystkie złe chwile, jakie mnie w życiu spotkały, wszelkie słowa krytyki, którymi ludzie podkopali moją pewność siebie. Tak naprawdę wcale nie było tego dużo, ale ty potrafisz wszystko wyolbrzymić. Po co mi przypominasz moje błędy? Przecież miałam też sukcesy, dobre chwile. Tylko w tej chwili nie mogę ich sobie przypomnieć. Jesteś paskudną JĘDZĄ, nienawidzę cię za to, co próbujesz mi zrobić i siebie za to, że stopniowo ci się poddaję. Powoli odsuwasz ode mnie ludzi. To przez ciebie nie wychodzę z domu, snuję się całymi dniami w starej piżamie z urwanym guzikiem i plamą z kawy lub leżę w łóżku patrząc w sufit i zwlekając się tylko do toalety. To ty mi podpowiadasz co skłamać, kiedy jeszcze ktoś próbuje mnie wyciągnąć z domu, lub chce mnie odwiedzić. Ale coraz mniej do tego chętnych. Udaje ci się wypłoszyć z mojego życia każdego człowieka, bo chcesz, żebym została potwornie sama, tylko z tobą. Wiem, czym skończy się nasz romans. Z czasem sprawisz, że moje życie stanie się pustką, przekonasz mnie, że może ją wypełnić tylko śmierć. Na szczęście jeszcze widzę, że przez ciebie zmierzam ku samozagładzie. I mówię ci stanowczo: NIE! Odejdź ode mnie, daj mi żyć! Nie chcę cię, przepadnij, Maro przeklęta! Mam za dużo do przeżycia, za wiele do stracenia, żeby pozwolić ci mnie omotać. PS. Dziś wyszłam w końcu z domu, zapisałam się na basen, do fryzjera, kosmetyczki i do biblioteki. Umówiłam się z Jolą na ciastko i kawę, zadzwoniłam do siostry i babci i rozmawiałam z każdą z nich cały kwadrans. Jutro znów do nich zadzwonię. Niech ludzie utworzą wokół mnie mur, o który się odbijesz!!1 punkt
-
1 punkt
-
Dobranocka Justyś, dla Kobry też (choć mnie korci z (dla niej) kobranocką ;) ale to może nie wypada przy tak poważnych dysputach :)1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
głucha cisza tylko tykanie zegara przypomina o upływającym czasie śniadanie spacer chodnikami miasta tłum ludzi dążących do pracy w kącie bezdomny chowa w pudle swą przeszłość wartościowego człowieka witryn sklepowych lep nawołuje do kupna smog samochodów przybliża kres życia i w końcu próg domu swych czterech ścian tykania zegara ciepłej herbaty ciszy... Sylwia Błeńska 31.1. 20161 punkt
-
Tupot Hej, hej za lasem, pod drżącymi z zimna polami, przytupuje sobie czasem mróz i puka grudami lodu. A wiatr ze wschodu, liczy na to, że odegna już na zawsze lato. Nie ma jednak takiej mocy, i pór roku nie zaskoczy. Stanie się zefirkiem, z motylem poigra chwilkę, pocałuje wiosenkę. Żółte liście zauroczy, otworzy oczy jesiennie - zapewniam, że tak będzie. @Justyna Adamczewska1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Justynko, miło mi bardzo, a uczucie jest obopólne. Lubię Twoje komentarze, a Twoja obecność na poezja.org jest nieoszacowana. Pozdrawiam serdecznie! :-)))))))1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Czas na życie Irenka jako dziewczynka mała, łatwe słowa z trudnością wypowiadała. Kiedy dorosła skomplikowane wyrazy, szły jej jak z masła. I tak: chrząszcz, barszcz, rabarbar, smardz, gżegżółka oraz halabarda, lekko przechodziły przez Ireny gardło. Chłopcy się dziwili, że umie wyartykułować: - Wyelegantowanyś ponad przeciętność, wzbudzasz mą namiętność, pocałujże usteczka, spójrz, ma sukieneczka jest koloru aramantowego rzadko spotykanego. Radziła sobie niezwykle sprawnie, w skomplikowanym świecie walki płci. Nieobcy jej byli blondyni, bruneci, rudzi, nawet tacy, co nosili tupecik. Została wreszcie żoną łysego, acz mało skomplikowanego. Życie wiedli bajkowe, bo oboje stracili mowę. @Justyna Adamczewska Czerwiec 2016 r.1 punkt
-
Wiesz, jak się ucieszyłam, gdy Cię zobaczyłam, Wiesławie. Temat jest super. Eterem się usypia, eter to Wszechświat, Eter znany jest jako postac mitologiczna - syn Ereba. Eter też przenosi fale dźwiękowe. Jaki potrzebny jest. A bałagan ma w sobie, tzn ten bałagan robia dźwięki, kazdy, nawet najcichszy - wpada w eter. Jeszcze raz powtórzę - fajny pomsł, Wiesławie, do poczytania Justyna.1 punkt
-
Witam Cię serdecznie Justyno! Temat ten chodził mi po głowie już od pewnego czasu, aż wreszcie dzisiaj postanowiłem napisać coś o tym. Dziękuję i pozdrawiam! :-)1 punkt
-
1 punkt
-
szeleszczę, trzeszczę, chrzęszczę... ach... to chrzęszczenie, jeśli już, pasowałoby bardziej do fragmenciku z żużlem, a skoro "siedzę w bezruchu", to ewentualnie jakiś delikatny szelest ubrań (od wiatru np.) może by i ktoś dosłyszał, ten siedzący/siedząca. Zostawiam pozdrowienie.1 punkt
-
@Silver @Justyna Adamczewska @Maria_M @iwonaroma @Kobra @WarszawiAnka Dziękuję Wam pięknie za polubienia mojego wiersza.1 punkt
-
W 2018r zostałam też zauważona w dwóch ogólnopolskich konkursach poetyckich. Zostałam laureatką.. Mam osobistą satysfakcję. Może i w tym roku coś wyślę?1 punkt
-
Kiedy śpię utulona w jego ramionach moje sny są piękniejsze i głębsze bo czuję się bezpieczna i kochana. Jego miłość i ciepło odstraszają wszelkie mary, a silne, choć czułe objęcia są jak magiczna tarcza, która odgradza mnie od zła tego i tamtego świata. A gdy się budzę z pięknego snu i napotykam gorące spojrzenie niebieskich oczu - sen trwa dalej. Na jawie. On jest moim lekiem na bezsenność.1 punkt
-
Jesteś 333 kilometry ode mnie. To niedużo, gdyby pomyśleć, że mógłbyś wpaść do Peru, ale na wyciągnięcie ręki ciebie nie ma. A moje ręce są jak wodospad, nagły upadek symetrii ciał i dalej nic1 punkt
-
rozmarzyłeś się nade mną szkicując linię ciała aż do wnętrza kochasz te kształty a ja mnie tam nie ma jestem plamą atramentu co jeszcze nie wysechł odrysuj mnie zobacz1 punkt
-
1 punkt
-
jeśli zechce noc gwiazdy zapali dla mnie słońce wyjrzy zza cienia rozpłynie się w morskiej toni góry przybliżą nieba Wiatr ukołysze stargany świat jeśli zechce Sylwia Błeńska 27.12.20181 punkt
-
Tylko spokojnie Z damasceńskiej stali pierścionek dostałam Na serdeczny palec go włożyłam, teraz mam broń. @Justyna Adamczewska1 punkt
-
1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+01:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne