Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 19.08.2018 uwzględniając wszystkie działy

  1. Będziemy latem Wyprószę na głowę motyli pyłek zebrany skrycie z nagich ramion lata, w powieki wetrę, do uszu nasypię, by w lato wracać. Srebrzysty zapach jaśminowych nocy, gdy zaśniesz schowam u twoich zausznic, wpłynę w ich jasny księżycowy pobłysk, sierpień ci nucić. Chłód mgły o świcie wciśniętej w kieszenie, rozwinę lekko na twych jasnych piersiach, i czoło przytknę, i poczuję zieleń, co w tej mgle mieszka. A kwietna cisza godzin popołudnia łąką nad nami w baldachim się zamknie, i przyjdzie burza — jak lato to burza — będziemy latem.
    7 punktów
  2. wypatrujesz przestrzeni przyczepiony liną do szczegółów widzisz kształty chwili łączące brzegi ciała i skały zamykasz oczy bezmiaru biała płachta rozpostarta pod powiekami dumny z czynu przerażony efektem stoisz na progu nieba i ziemi obok demony niespokojne ptaki wszystko co zrobić możesz jeszcze to milczeć
    6 punktów
  3. powieki opadają złote srebrnemu ustępuje oko wiem przecież noc potem ustąpi dniu i znów wróci diabelski? nie anielski młyn w nas cykle nieznane ile godzin noc może trwać ile miesięcy na ile zawita dzień
    3 punkty
  4. Zanurkuj głęboko, tam gdzie jestem syreną. Będę tropiła tajemnice, rozkoszując się zawiłą materią. Głaszczesz mnie po włosach, całujesz lepkie policzki, czoło, a potem usta. Odczekam chwilę. Moje serce trzepocze jak muszelka. Zostań.
    3 punkty
  5. Protiwopiechotnaja mina lyubov'annaja stosowana do budowy pól malinowych przeciw tęsknocie i pól mieszanych. Wybuch miny następował pod naciskiem ust lub języka na obszarze wyznaczonym przez człowieka. Składała się z ruchomej dłoni pocałunków i zapalnika. Całkowity ciężar nieznany. Miny tego typu były trudno wykrywalne i rozbrajane.
    3 punkty
  6. Wymieniłam marzenia na rzeczywistość, by szybciej dojść do celu. Miałam ich ze trzysta, zostało niewiele w portfelu. Teraz sama sobie zadaję pytanie: ile straciłam na felarnej wymianie? Karcę się w myślach za głupi brak nadziei, mogłam kantor minąć, a marzenia z życiem skleić. 18.08.2018r.
    2 punkty
  7. Lato w lesie Wiatr westchnieniem mchów szeleści, w frywolitach drga pajęczyn, na rosy paciorkach gra, w światła paskach jaskrawych pomiędzy pniami z pyłkami tańczy, kłania się źdźbłami traw. Blask wyiskrza kształty w liściach, igra, szkliwi las w prześwitach, łat i plam odcina rys, z żywych cieni na ziemi wszystkich tych drzew i gałęzi dywan kreśli, chrzęszczący szkic. Trel w zieloność wkłuwa echa, wpadł w staw serca, w kręgach przepadł, by nagle wyplusnąć znów, gdzieś w komyszach tryl cuka, wskroś przez gąszcz Natura mruga, że nic tylko wpłyń i się zgub. Bo, gdy się zapadnie w lasach, to nigdzie się nie chce wracać, niech trwa czar letniego dnia, ja za latem już tęsknię, na długo nim przejdzie w jesień, więc się sycę, sycę na zaś.
    1 punkt
  8. może czyta, lecz tego już nie wiem braknie sensu by ważyć, gotować stygną puenty, gęstnieje zwątpienie boli życie i ręce, i głowa widać nie ma w tym nic szczególnego, przyznasz, głupio do siebie wciąż gadać więcej świeczek nie będę zapalać i naczynia nietknięte poskładam wreszcie puka nieśmiało świt w szybę, wtem rozsądek cichutko zaskomlił ile razy mam jeszcze powtarzać? zostaw wiersze, to szybciej zapomnisz
    1 punkt
  9. Dzisiaj rano otworzyłam oczy, jak zwykle obudzona promieniami słońca wpadającymi przez okno na poddaszu. Jednak nie wszystko było takie samo. Czułam się dziwnie, nie za bardzo wiedziałam o co chodzi. Zsunęłam się na kraj łóżka i zrzuciłam nogi na ziemię. Były jakieś mniejsze i chudsze. Jeszcze bardziej się zaniepokoiłam. Poszłam do łazienki i w lustrze zobaczyłam siebie. Siebie sprzed co najmniej 14 lat. Zeszłam na dół, nie było śladu po tych wszystkich remontach, które rodzice wymyślali przez ostatnie 5 lat. Nie wierzyłam w to co się stało, myślałam że może jeszcze śpię, ale nie. Wszystko było zbyt realne. Może to dziwne, ale nie zmartwiłam się. Byłam strasznie szczęśliwa. Pierwsza myśl: biegnę do dziadków. Ubrałam się, zjadłam szybkie śniadanie. Przechodząc przez kuchnię zauważyłam wiszący kalendarz, już byłam pewna. Znów mam 7 lat. Moje beztroskie dzieciństwo wróciło, albo to ja wróciłam do niego. Przyszłam do dziadków, nie miałam dużo do przejścia. Dzielą nas tylko dwa domy. Weszłam nie pukając, drzwi do tego domu zawsze były otwarte. Stanęłam w progu, od wejścia poczułam znajomy zapach. Dziadkowi przywieźli znów jakiegoś biednego zwierzaka, który zginął pod kołami samochodu. Dawał im drugie życie. Sowy, łasice po wyjściu od niego zostawały nieruchomymi figurkami ozdabiającymi domy. Widząc mnie, babcia od razu zaczęła parzyć dodatkową herbatę. Wypiłam napar przy dziadkach i poszłam zbierać moich kompanów. Po paru minutach byliśmy w pełnym składzie pięciu chłopaków i trzy dziewczyny. Różnica między najstarszym z nas Radziem, a najmłodszym Olinkiem wynosiła sześć lat. Wszyscy razem pobiegliśmy na pole, aby się bawić. Podczas biegów, ukrywania się w trawie i kopania piłki zauważyłam żabę. Decyzja była jednogłośna, trzeba się dowiedzieć czym się żywi i jakie są jej cechy charakterystyczne. Złapaliśmy ją, jak zawsze delikatnie. Od małego wpajana nam była miłość i szacunek do zwierząt. Wiedzieliśmy, że tak jak ludzie, mogą odczuwać ból. Przenieśliśmy nasz nowy obiekt badań do najmądrzejszego profesora jakiego znaliśmy. Dziadek był cenionym biologiem, miłośnikiem gadów i płazów, miał także swoje małe zoo w ogródku, ale o tym może innym razem. Pokazaliśmy zdobycz dziadkowi, a on zaczął opowiadać: czym się żywi, jak się zachowuje, gdy się boi i o tym, jak powstają te małe płazy. Po tym ciekawym wykładzie wypuściliśmy żabę bezpiecznie do swojego środowiska i poszliśmy bawić się dalej. Tak dowiadywaliśmy się o życiu wielu zwierząt, od owadów przez płazy, gady, ptaki i ssaki. Czasami przynosiliśmy potrącone przez samochody, ale jeszcze żyjące zwierzęta. Opiekowaliśmy się nimi razem z dziadkiem, a potem wypuszczaliśmy na wolność. Pamiętam opowieść taty: kiedyś dziadek znalazł orła, który miał złamane skrzydło. Wziął go do siebie. Leczył i karmił, a gdy orzeł już wyzdrowiał - siedział mu na ramieniu, gdy ten przechadzał się po swoim ogrodzie. Orły mają dziką naturę i ten także chciał być wolny, więc po nabraniu odpowiedniej ilości sił, uniósł się w powietrze i odleciał. Pewnego dnia wrócił, znów usiadł dziadkowi na ramieniu, ten go pogłaskał, nakarmił i przeszedł wokół domu. Pod koniec dnia orzeł wzniósł się do góry i nigdy już nie pojawił się ponownie. Przyleciał się pożegnać, by na zawsze stać się wolnym. Właśnie kładę się spać. To był wspaniały dzień. Mam nadzieję, że jutro też obudzę się jako siedmiolatka i będę mogła przeżyć kolejny dzień tu, w tym samym czasie co jest teraz, w czasie laboratorium dzieciństwa.
    1 punkt
  10. przygniata pusta kartka wyschły morza od płomieni nowych zniczy tylko serce nie przestaje krzyczeć
    1 punkt
  11. nie pij wódki, nie pij wina chcesz się napić spróbuj piwa piwo krzepi, piwo wzmacnia piwo lubi polska nacja Mieszko pierwszy Bolek Chrobry każdy z nich był władcą dobrym oni tylko piwo pili po nim Słowian zjednoczyli ale przyszli źli królowie wino zaszumiało w głowie no i czym to się skończyło Polski wiele lat nie było w końcu nadszedł wiek dwudziesty niepodległość naród święcił lecz rządzący wódę chlali szybko Polskę pogrzebali trzeba wrócić do korzeni piwo solą polskiej ziemi piwo wszystkich nasz zjednoczy i kto wtedy nam podskoczy niech ci z Pisu i Platformy skończą chore korowody i usiądą nad kufelkiem Jarek z Donkiem, Grześ z Andrzejkiem piwo na nich dobrze wpłynie animozja każda zginie
    1 punkt
  12. czytam wiersze chwilami wolnymi wyłuskując westchnienia spod strofek podróżując od Tatr aż do Gdyni choć sentencje nie zawsze są złote dzisiaj chwila w muszyńskiej kawiarni wypełnionej wierszami po brzegi spijam z kawy poezji aksamit by w stoliczek nakryty uwierzyć gdzie kwadraty posiadły talerze z owocową woalką przesłodką spod niej kuszą wdziękami - nie wierzę zimne lody z gorącą szarlotką samym kształtem w kolorze jabłkowym w śmietankowej przewiewnej sukience budzą zmysły przyjemnie – nie powiem spójrz w bufecie szarlotek jest więcej ale lody natychmiast ochłodzą wszystko to co jest nazbyt gorące we wspomnieniach odpływa gdzieś młodość wrócił spokój w emocjach pod słońcem życie stale odmierza rankami namiętności upadki i wzloty a w kawiarni oddychasz wierszami one przecież wciąż mówią nam o czymś * kawiarnia poetycka w Muszynie
    1 punkt
  13. Daję serduch i milczę. Zastanawiam się Ile ciemne chwile ważą ile jasnych je przesłania czy proporcje są znikome czy w procentach nić wachania? Pozdrawiam :)
    1 punkt
  14. wreszcie odpuść, ładny wiersz.
    1 punkt
  15. Oto wiersz: Pragnę abyś tuląc Złamał mi żebra. Może wtedy pod naciskiem Twojego ciała Niczym Protiwopiechotnaja mina dierewiannaja [...] Oblepiłabym cię cała Wtedy zrozumiałbyś Co mam na myśl mówiąc Kocham. Wciąz jednak nie jestem pewna co do drugiej zwrotki czy połączenie bomby z 'oblepianiem' jest spójne, czy pasuje. Liczę na wasze rady jak i pomoc, pozdrawiam!
    1 punkt
  16. Zgadzam się, co do tego, że Peelka jest nierozsądna, jednakże wiersz mi się podoba, gdyż przepadam za oryginalnością i turpizmem. Oblepianie wspomniane w wierszu mnie przywiodło na myśl pozostałości po rozsadzonym człowieku, więc - gdyby to miało być po mojemu: no, ale to moja wizja :) Jeśli trzymać się Twojej, to rzeczywiście bomba tu jakoś nie pasuje i można by napisać wtedy (np.) tak: Przepraszam za tak daleką ingerencję. Oczywiście Ty o wszystkim decydujesz :) Pozdrawiam i już znikam :)
    1 punkt
  17. Noo romantico, pełną gębą, że tak nietkliwie ujmę;) Ładny wiersz. Czasem się zastanawiam, kiedy wiersze, słowa - te wybujałe być może z czułości a być może i dla wybujania samego w sobie, dla poetyckiego efektu - mają dla mnie jakąś wartość, a kiedy są tylko misternie utkanymi, ale pustymi rzędami słów. I mimo, że u Ciebie jest często nawał 'kwiecistości' epitetów, mocno poetyckich, to jednak to wszystko drga na jakiejś strunie i wywołuje miękkość serca - i nie potrafi nie ująć obrazem:)
    1 punkt
  18. Nie wiem co znaczą dwa pierwsze wersy, a kolejne ..... podobają mi się.
    1 punkt
  19. Jakże dumnie wyglądamy! - my wszyscy. Już nie ołowiane żołnierzyki. Na baczność wmurowane w święte ziemie; Naszą Ojczyznę Racjonalności Wiecznie na straży Prawdy, Rozumu, Sprawiedliwości; bo "Skuteczność to doskonałość" - tak mówią plakaty zastępujące nam lustra. Odeprzemy najazdy Imperium Wątpliwości. Nie damy podbić Naszych świętych ziem! Nie damy gwałcić Naszych wartościowych kobiet! Nie damy torturować Naszych wiernych rodaków! Nie damy wprowadzać ich ironicznych wierzeń! Opuścili Nas samotni śpiewacy, przekroczyli jednostronne granice. Teraz patrzą na Nas tęsknym wzrokiem, a My im odpowiadamy współczującym. my jesteśmy jedynym ratunkiem niestety jakże dumnie wyglądamy - każdy ze swoim nieoblizywalnym kefirowym wąsem
    1 punkt
  20. Dzięki za komentarz duszka. Twoja interpretacja jest zupełnie inna niż moja, ale bardzo mnie to cieszy, bo zależy mi na uniwersalności przekazu. Chociaż "usta" też pasuje :) ale znaczyłoby już co innego. Pozdrawiam
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+01:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...