Myśl ludzka od wieków mknie ciągle do góry
porywając tłumy swym zawrotnym pędem
i łamiąc kanonów przestarzałych mury,
światło ludom daje – filozofię GENDER…
Precz zwyczaj, tradycja, precz natury prawa,
nam kapłani gender wizje dają nowe,
czyś ty ON czy ONA to nie genów sprawa,
wszystkie płcie są równe, ważne i…bezpłciowe
……………………………………
Pewien mój znajomy z niedalekiej wioski
studiuje wciąż gender – wszyściutko jak leci,
sądząc, że z pewnością przy płciowej równości
facet też ma prawo rodzić piękne dzieci.
Póki co to jednak jeszcze jego żona
ONOŻ mu powiła, no i już jest draka,
jaka płeć w przyszłości ma być ustalona,
chociaż patrząc w krocze – bliżej jest chłopaka.
Jakie nadać imię owemu ONEMU,
problem się pojawił niezwykle doniosły,
być może Jan Maria, aby dać młodemu
możliwość wyboru, gdy będzie dorosły.
Ale z tą równością to nie takie głupie,
by się doń przekonać zniosę nawet mękę
zmiany swych poglądów i ten pomysł kupię,
ciesząc się, że żona też mnie cmoknie w rękę.
Ech, jak się nam zmieni ten nasz światek drogi,
chłopcy za pieniądze zaludnią ulice,
suki do siusiania wzniosą w górę nogi,
a samiec modliszki pożre swą samicę.
Na koniec nieskromnie – pardon - się pochwalę,
bowiem ze mnie człowiek dosyć jest obyty,
więc żadnych problemów nie byłoby wcale,
bym się dobrze poczuł w roli celebryty.
Stąd jakże mi szkoda, wręcz bardzo żałuję,
żeśmy się spóźnili z genderową modą,
gdyby przyszła wcześniej, to wewnętrznie czuję,
mógłbym być Urbańską albo nawet Dodą