Idę prosto, szarą drogą, ona twarda jest
Nie wiem dokąd, lecz wiem po co ciągle muszę iść
Mijam ludzi, puste twarze, monotonny step
Mam nadzieję, że odpowiedź może znajdę dziś
Będę patrzył w oczy słońcu póki stracę wzrok
Będę szedł w kierunku światła póki będę mógł
A jak światło w końcu zgaśnie i zapadnie mrok
Powiem nie ma przeznaczenia, nie istnieje Bóg
Idę wciąż i sam się czuję, jak bezdomny pies
Ciągle wierzę, że na końcu nie zawiodę się
Patrzę w słońce, nocą w gwiazdy, co poprowadzą mnie
Szukam miejsc gdzie jest lepiej, gdzie się żyć też chce