Przetrząsam szuflady w poszukiwaniu wspomnień,
opróżniam szafy ze wszystkich doświadczeń,
odkurzam radości, przecieram smutki,
prostuję pomięte pamiątki
i tak uzbrojony
biorę pióro , kartkę papieru,
siadam w fotelu przed kominkiem
i stawiam pierwsze litery
Wielkiej Księgi Życiowej Mądrości.
Boże, jakie to trudne.
Jakże zazdroszczę mojemu psisku,
co położywszy wielki kudłaty łeb
na moich kolanach jednym spojrzeniem
wiernych , mądrych oczu
powiedziało więcej, niż ja
w moich wszystkich wierszach.
Siedzę przed kominkiem,
wsłuchuję się w niemą symfonię ognia
i wodząc oczami za roztańczonym płomiennym tutti
sam siebie pytam : co chcesz powiedzieć?
- jak doroślałeś, uczyłeś się życia, kochałeś,
cieszyłeś się, płakałeś?
- jak poznałeś blask radości , szarość cierpienia
i czerń autentycznego bólu?
- jak przekonałeś się, że największą trudnością
i największym szczęściem jest zwykłe
codzienne dawanie?
Po co?
Kto przeżył – wie,
kto nie przeżył - nie zrozumie.
Starzy – nie potrzebują, młodzi – są pewni, że wiedzą lepiej.
Więc po co?
Na co komu twoja Wielka Księga Mądrości?
Napisz tylko, że swoją głupotę
każdy musi pokonać sam.