Na betonowych pustyniach ziemi
ponure snują się wciąż szkielety,
twarze wychudłe, szare berety,
słowo na ustach złością się pieni.
Po niezliczonych ziemi bezdrożach
smętne człowiecze kłębią się zwłoki,
oczy zapadłe, niepewne kroki,
szyje rozpaczy więzi obroża.
Na zadeptanej ziemskiej pustyni
ci nie przyjęci, ci odrzuceni,
ludzkie odpady, durnie, kretyni
pełzną do mety życiem zgarbieni,
rozdeptywani ze śmiechem szczerym
przez rozpędzonych królów kariery
Betonowe pustynie to dla mnie miasta, zespoły miast, tzw konurbacje, szczególnie ich dzielnice nędzy, są wszędzie.
Dzięki za wizytę i pochylenie się nad wierszem.
Pozdrawiam
AD