wierzbo siostro moja, czemu tak się słaniasz
włosy potargane od niepamiętania
może to ze smutku, a może od wiatru
któż cię zaklął w smętek, kto ci dolę zatruł,
poprzyginał garby żeby mozół zmieścić
kazał krzywo rosnąć, jak podle się zemścił
zawsze na mnie czekasz, nigdy się nie spieszysz
ramionami sięgasz do wodnych ościeży
przesiąkłam od żalu reumatycznej chłosty,
spróbuj ból ukoić, kochającej siostry