Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Cała aktywność

Kanał aktualizowany automatycznie

  1. Z ostatniej godziny
  2. @KOBIETA nie!!!!!!! tylko w przestrzeni. czasu nie ruszamy!!!!!
  3. @A.BetweenDziękuję za Twoją opinię
  4. @Wiechu J. K. W zasadzie Cthulhu nie jest najpotężniejszym bóstwem w panteonie mitologii Lovecrafta. Lecz obok Yiga i Shub-Niggurath jest objęty kultem przez ludzi. Tak na Ziemi jak i w krainie Leng. Dlatego jest najpopularniejszy spośród wszystkich Przedwiecznych. Wielu kapłanów na ziemi czeka by obudzić go ze snu i wskrzesić z głębin mityczne R'lyeh. @Berenika97 Przymierzałem się do tej opowieści przeszło trzy tygodnie. Ale jak już go dopracowałem to pisało się go niesamowicie przyjemnie. Oczywiście scenariusz jest mój lecz luźno nawiązuję do "W górach szaleństwa" Lovecrafta. Powolne opadanie w szaleństwo to typowy klimat weird fiction.
  5. @Toyer wiersz ma fajny potencjał. Chyba wiem co chcesz przekazać ale forma , rozsypuje się już w pierwszej strofie. Nie będę Cię szkolił bo sam jestem laikiem , jeśli chodzi o pisanie. Przedstawiam swoją opinię jako czytelnik , nie krytyk.
  6. @Gosława Najbardziej zatrzymuję ostatnie zdanie. Jest jak brutalne cięcie w tym nostalgicznym krajobrazie ciszy i spokoju
  7. @Omagamoga Gratuluję weny !!
  8. @Gosława Wenusjanki i Marsjanie mówią innymi językami, a więc ze zrozumieniem bywają kłopoty. Pozdrawiam również serdecznie. 🙂
  9. @iwonaroma Dzięki za lekturę – nawet jeśli przede wszystkim pamiętasz „srakę”. Zwrócę tylko uwagę na jedno: kiedy rozmawiamy o prawdzie w poezji, język, którego używamy w komentarzach, też o nas świadczy. Można nie zgadzać się z wierszem, można go rozstrzelać argumentami – chętnie poczytam taką polemikę. Epitet w stylu „sraka” jest prostszy, ale mówi więcej o stosunku do rozmowy niż o samym tekście. A ja właśnie o tym wierszu piszę: o sytuacji, w której łatwiej przyłożyć etykietkę niż realnie wejść w treść. @viola arvensis Dziękuję. Fajnie, że akurat ten tekst wybrzmiał dla Ciebie „prawdziwie” – paradoksalnie właśnie to słowo okazało się tu najbardziej zapalne. Może i dobrze. Jeśli wiersz nie potrafi wywołać sporu o to, czym jest prawda w poezji, to zostaje mu już tylko rola plastikowej róży z portalu. @tie-break Dzięki za tę wypowiedź – mam wrażenie, że streściłeś w prozie to, co próbowałem zrobić w wierszu. Dokładnie: nie chodzi o „hejt na portale”, tylko o sprzeciw wobec sytuacji, w której recenzje są piękniejsze niż same teksty, a wiersz staje się „wypluwką z drukarki ładnych obrazków”. Bardzo mi blisko do Twojego zdania: wiersz ma wychodzić poza schemat, a nie być samonapędzającą się grzecznością. Jeśli kogoś tu naprawdę boli – to znaczy, że dotknęliśmy nerwu, a nie tylko ozdobiliśmy ścianę kolejną metaforą. @Berenika97 Masz rację w jednym: sformułowanie „prawdziwe wiersze” od razu odsłania spór o hierarchie. Tyle że ten spór i tak istnieje, tylko zwykle przykryty jest uśmiechami i zachwytami „dla świętego spokoju”. Kto ma prawo oceniać? Każdy czytelnik, który bierze tekst serio i potrafi wziąć odpowiedzialność za swoje zdanie – również ja, jako autor. Redaktorzy, nagrody, rynek, algorytmy – to wszystko też są formy hierarchizacji, tylko często mniej szczere niż jedno zdanie pod wierszem. Ten tekst nie próbuje zbudować „trybunału wierszy prawdziwych”. On tylko mówi: są utwory, które powstają po coś więcej niż po „piękne, poruszające, cudo”. I jeśli o nich nie będziemy mówić odważnie, zginą w szumie grzeczności. @Marek.zak1 Ta Twoja „skala pięciu stopni” jest ciekawa – pokazuje dokładnie, że hierarchie i wartościowanie istnieją, nawet jeśli udajemy, że nie. Sam przecież rozróżniasz: od ignorowania po komentarz. Gdy mówię „prawdziwe wiersze”, mam na myśli nie „kanon absolutny”, tylko teksty, które nie są pisane pod lajki, algorytm i kółko towarzyskie. Wiersze, które coś ryzykują – formą, treścią, szczerością. Każdy ma inne potrzeby, jasne. Ale jeśli zrezygnujemy z prawa do mówienia „to dla mnie jest żywe, a to wydmuszka”, to poezja kończy jako rubryka „podoba/nie podoba” z ankiety na portalu. A chyba zasługuje na więcej.
  10. @Gosława Subtelny, ale mocny obraz kobiety w bardzo trudnym położeniu. Pierwszy wers odbieram jako ironiczny stereotyp, który dopiero później zaczyna pękać. Dalej widzę strach, napięcie i jakąś gotowość na kolejne pęknięcia — jakby w tej czułości kryło się coś bolesnego. A finał czytam jako próbę ochrony własnej kobiecości, która boi się wyjść na światło. Tak to czuję — może się mylę, ale te obrazy mocno we mnie pracują. Pozdrawiam serdecznie.
  11. iwonaroma

    Gra w skojarzenia. :)

    a tu łubudu!
  12. bazyl_prost

    haiku

    zielony wicher czerwony znak powstrzymywanie
  13. No to teraz w ramach korekty przeznaczenia nauczysz się gotować kartoflankę :);)
  14. Anna patrzy na świat otulony bielą w sadzie sarny zostawiły trop głębokie bruzdy zniszczyły gładką powierzchnię puchu tam gdzie pochylona grusza zwisają kawałki słoniny niby paciorki rozbujane przez wiatr tylko patrzeć jak wygłodniałe sikorki wbiją pazurki głęboko w jasną połać mięsa stare deski stodoły poczerniałe od nadmiaru lat zatrzymują silniejsze podmuchy śnieżna zawieja omiotła ciało dreszczem przeszywając plecy znikąd oparcia
  15. Pan i Pani Frustro zerkają w lustro i nawet nie mają jak dostrzec, że za ich plecami jest całe mnóstwo. Są zupełnie egocentryczni, a zatem spoglądają całkiem żywo i bystro. Czasem szepną do siebie, że trudno, co poradzić, że bywa tak trudno. I pocieszą się niekiedy, że przynajmniej nie jest nudno. Na czarną godzinę mają taki oto plan, że wsiadają w pociąg i wybierają kierunek na Kutno. Nie pytajcie mnie tylko dlaczego akurat tam, bo nie wiem kompletnie wszystkiego tego, co nie zostało mi nigdy powiedziane. Warszawa – Stegny, 05.12.2025r. Inspiracja - Poetka Christine (poezja.org).
  16. Historia zna takie ewenementy gdy znacznie liczniejszy i lepiej uzbrojony napastnik przegrywa z pozornie słabszym obrońcą. Wola przetrwania bywa silniejsza niż zakusy napastników. Ciekawy wiersz :)
  17. To wcale nie jest sztuką Bronić się gdy cię prześladują. Pamiętać o tym, co istotne - gdy przychodzi problem, Bo zapomina się o wieszczu - gdy Troja się broni. Nawet Kassandra ma na końcu rację. Odwaga? Kwestia chwili, sekundy, Smak, smak! To jest to, co determinuje działanie. Chwila - przeminie, jak każda, w czasie, Smak, obiektywne poczucie estetyki Zostanie. Odrobina odwagi, owszem, jest niezbędna Ale w gruncie rzeczy - była to sprawa smaku Który potrzebny, by wykrzesać z siebie Co szlachetne. By popłynąć w górę rzeki i postawić tamę. Bo to wcale nie jest taki łatwe - - odłożyć dumną broń odmowy. Kłamca czasem patrzy prawdzie w oczy, Oszust zagra uczciwie Bo to sprawa smaku... I kwestia odwagi. (Przeklejam z innego portalu)
  18. Ona szuka jakiegoś pod krawatem, bo ostatni miał ręce brudne od roboty. On szuka mocnej siódemeczki, bo ostatnia była ledwie sześć na dziesięć. Ja też szukam, ale na portalach same rozwódki i hemoroidy. Na mieście są czasem fajne, ale zapatrzone w telefon nawet jak próbuję zagadać. Ponad dwieście tysięcy brutto rocznie. Może być? Ujdzie - odpowiada osiem brutto miesięcznie. Ale w tym wieku nie masz jeszcze dzieci? Coś z tobą nie tak. Może nie chcę, może nie mogę, może czasu nie mam. A salsę tańczysz? Nie tańczę, ale mogę się nauczyć. Boże, kolejny co tańczyć nie umie. A wzrost? Sto osiemdziesiąt trzy. Mój były miał sto osiemdziesiąt pięć. Będzie i sto osiemdziesiąt sześć jak się wyprostuję. A podróżować lubisz? Bo ja uwielbiam. Nowe miejsca, smaki. Podróżować? Jeżdżę na wakacje, jak mi trochę urlopu w roku zostanie. A mieszkasz jak? Do centrum daleko? Mieszkania starczy dla mojego laptopa, twoich butów i rowerka bąbelka. Dobra, to jak chcesz, to się możemy na kawę umówić. Właśnie już nie wiem czy chcę. Obraziła się. Twierdzi, że nie lubi chimerycznych. A dobra chuj, szukam dalej.
  19. @Ewelina ja również pozdrawiam i dziękuję za czytanie 🙂 @Wiechu J. K. ja chyba nigdy mężczyzn nie zrozumiem 🙂 W sumie to nawet z tą niewiedzą mi łatwiej żyć Pozdrawiam serdecznie 🙂 @Amber dziękuję Bursztynku Przytulasy 🙂
  20. Dzisiaj
  21. Ładnie napisane lecz nieprawdziwe. Podpisuję się pod komentarzami Marka i Bereniki. (Ładnie w porównaniu z poprzednią 'sraką' ;))
  22. @Waldemar_Talar_Talar gratulacje💗 w jakim wydawnictwie pan wydawal?
  23. @KOBIETA wiesz Dominiko tak samo jak ja, że żyjemy wśród bestii:) proszę się nie przepracowywać!!!!!!!!
  24. @Omagamoga z całą pewnością będzie też ciekawy:)
  25. @Wiechu J. K. Kot na myszy patrzy z godnością, pies na kota — z cierpliwością, a człowiek? Ten to dopiero drapieżnik — poluje na sens życia, choć często łapie… depresję. Węże i mangusty to przynajmniej wiedzą, kto tu kogo zjada. Człowiek czasem sam się zjada — nerwami, a potem dziwi się, że mu ciężko na żołądku.
  26. Było to w czasach mrocznych, gdy ziemia pruska spływała krwią, a żelazne hufce Zakonu dzień po dniu wdzierały się w serce puszczy, niosąc pożogę grodom Natangów. Wówczas to, niczym dąb pośród wiatrołomów, wyrósł wśród swego ludu wódz potężny o imieniu Herkus Monte. Sława jego niosła się pośród borów szybciej niż grom, wlewając otuchę w serca, w których wiara już dogasała. Lecz zanim Herkus stał się postrachem Krzyżaków, został jako dziecko porwany z ojcowizny i zabrany przez rycerzy zakonnych w dalekie strony, aż do Magdeburga. Tam, w murach chrześcijańskiego miasta, karmiono go obcą mową i kazano czcić obce bóstwo. Został ochrzczony, a nowym imieniem Henryk chciano wymazać z jego duszy pamięć o pruskich korzeniach. Wśród Niemców znalazł się rycerz możny i szlachetny, zwany Hirschhals, który na małego zakładnika nie patrzył z pogardą, lecz z ojcowską dobrocią. A gdy pewnego dnia młody Monte tonął w nurtach rzeki Łaby, to właśnie dłoń Hirschhalsa wydarła go rzece. Mijały lata, a koło fortuny toczyło się nieubłaganie. Monte wrócił wreszcie do swoich, do Prus, gdzie zastał braci gotujących się do wielkiego buntu. Choć wychowany w cieniu krzyża, serce miał wciąż dzikie i wolne. Stanął na czele Natangów, a że znał rzemiosło wojenne swych wrogów, wiódł lud swój od zwycięstwa do zwycięstwa. Aż nadszedł dzień sądu na polach pod Pokarben. Starły się wojska Zakonu z pruskimi plemionami. Obrońcy swojej ziemi triumfowali, a wielu braci zakonnych wzięto w pęta niewoli. I zrządzeniem losu, którego ścieżki dla śmiertelnych są zakryte, pośród jeńców rozpoznano samego Hirschhalsa z Magdeburga. Zgodnie z prastarym prawem przodków, jeńcy musieli ciągnąć losy, by bogowie wskazali, czyją chcą krew. I stało się tak, że pierwszy los padł na Hirschhalsa. Stanął rycerz przed wodzem Prusów, a w spojrzeniach ich odżyła dawna przyjaźń i pamięć o wodach Łaby. Hirschhals, widząc śmierć w oczach, błagał o litość. Herkus zaś, pomny długu wdzięczności za ocalone niegdyś życie, wbrew zwyczajom nakazał losowanie powtórzyć. Złowrogi szmer przebiegł przez tłum Natangów, gdyż gniewali się na wodza, że święte prawa nagina. Lecz rzucono losy po raz wtóry. I znów bogowie wskazali na Hirschhalsa. Rozdarty bólem Monte, ważąc na szali przyjaźń i wolę swego ludu, krzyknął, by ciągnąć po raz trzeci, ostatni. Lecz przeznaczenia oszukać nie można – i trzeci los, ciężki jak wyrok, przypadł rycerzowi. Wówczas Hirschhals, widząc udrękę w oczach przyjaciela, wyprostował się dumnie i zawołał głosem, co echem poniósł się po lesie: — Dzięki ci składam, Henryku! Lecz widzę, że sam Bóg Najwyższy przeznaczył mi dziś umrzeć. Nie będę się więcej opierał Jego woli. Dobrowolnie oddaję się w ofierze! I tak rycerz zakonny, pełnym rynsztunku, dosiadłszy swego rumaka, wstąpił w ogień stosu ofiarnego. A Herkus Monte stał i patrzył, jak płomienie trawią tego, który niegdyś wyrwał go z objęć śmierci. I wiedział wódz potężny, że tego dnia, choć bitwę wygrał, utracił coś cenniejszego niż złoto – utracił cząstkę własnej duszy. Powiada się, że od tamtej pory, gdy noc jest bezgwiezdna, a wiatr szeleści w koronach starych dębów, wędrowcy słyszą pod Pokarben dziwne głosy. To duch Hirschhalsa i cienie dawnych wojów snują się po polach, przypominając światu o czasach, gdy honor i przyjaźń ważyły więcej niż samo życie.
  1. Pokaż więcej elementów aktywności


×
×
  • Dodaj nową pozycję...