Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Matce mojej


Rekomendowane odpowiedzi

a kiedy znowu rozboli cię głowa

to nie mów mi, że nic się nie stało

bo potem biegam jak zakochana

i szukam rady

 

w ogóle częściej mów o codzienności

bo wielkie słowa są jak demony

można je podziwiać, ale nic poza tym

i można zabić

 

choć zapominasz, że od pnia odbiłam

i sama nowych pędów jestem matką

to sprawiasz, że niebo serdeczniej się uśmiecha

i wszystkie światy

 

wiem, że urodę życia pieścisz w duszy

wierzysz że walkę z szatanem wygrać można

i chcesz bym bielsza ponad śnieg się stała

jak sława i chwała

 

lecz to marzenia z miraży kobierca

jak wiatr od morza i mgła przeminąć muszą

bo nigdy nie wie żadna z nas

czy spod jej serca przyjdzie na świat święty

czy morderca

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Edytowane przez anna_barbara__czuraj-struzik (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witaj Barbaro - Jacek ma rację finisz  bardzo zabolał - czytam i myślę jaki 

los może być krzywdzący ...

Ładnie piszesz o matce - ona nawet czarną owce weźmie pod skrzydła

i to ją własnie upiększa.

Reasumując wiersz bardzo  na tak mimo  głębi która zabolała.

                                                                                                         Uśmiechu życzę

 

Edytowane przez Waldemar_Talar_Talar (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak o codzienności mówimy,

Tak swoimi się wciąż lubimy,

Uroda, którą mama dała,

Raczej nie jest to kabała,

Taka mama jak i tata,

Swoimi marzeniami lata,

Kobiecość ponad przeciętność,

Męskość to chyba nie biegłość,

Gdzie Piękna Kobieta swoje Rany zna,

Takimi zdaniami dalej - dalej - gna,

Nie wiem jak na to odpowie owa Pani,

Gdzie - My - Młodzi - wciąż Czas rani,

Uroda nie znika to tylko złudzenie,

Tam, gdzie Miłość - Czerwone Cienie,

Kolor nie ma tu żadnego znaczenia,

Gdzie Kobieta swoje Znaczenia oddaje

 

Tak na ciąg dalszy. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A mnie się właśnie

końcówka podoba ;)

Nie wszystkie wady potomstwa

są spowodowane złym wychowaniem,

nie wszystkie czynnikami genetycznymi,

na część rodzice mają wpływ, na część nie ;)

Nie wszystko można przewidzieć i nie wszystkiemu da się zapobiec ;)

Przepraszam za tę trywializację przekazu,

wiersz oryginalny, zrobił na mnie wrażenie ;)

Pozdrawiam ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Projekt Takamoya, 124   Taka jesteś mojmoj że warto w burzy Spragnione ciepła dłonie, Na chwilę choć, w aksamitny płomień  Z czułością zanurzyć    Zachwyt nad zmierzchem kładzie Się deszczem włosów w miłym bezładzie,  Gdy pieści je szeptów wieniec, Światłem w półcieniach tonący z drżeniem.    Śmiech plecie w zegarze  Warkocze półsennych marzeń Na śladach dawnych bitew, Tak czule, że nie warto już krzyczeć, Gdy góra staje się głazem.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Dzięki ci Kauflandzie za twe hojne dary, Za upusty, rabaty, którym nie masz miary. Za półki, witryny wypchane po brzegi, Za postój darmowy czy maj albo śniegi. Ogarnąć cię trudno, wszędy pełno ciebie: w gazetkach, reklamie, telewizji, web-ie. Pragniesz mych wizyt, otwierasz podwoje, By do skarbczyka wpadło to, co było moje. Tyś dom swój zbudował, tu na gołej ziemi I pokryłeś regały dobrami znacznemi. Wraz ze ściśniętym sercem napis - Witamy, By ofiarę złożyć, próg twój przekraczamy. Tyś panem jest czasu przez długie godziny, Gdy z nadzieją płoną na ceny patrzymy. Za twoim rozkazem towary znikają, A potem znienacka droższe się zjawiają. Lecz i one złożone w wielkiej mądrości, Upiększasz tańszymi, z oznaką starości. Tobie z twej woli rolnik plony zwozi, Których smak czasem w reklamie nas zwodzi. Wina przepyszne, mięsiwa rozmaite dawasz, Których kolorem sztuczno wzrok napawasz. Słowem, z rąk twych czeka wszelkiej żywności, Stworzenie z portfelem sporej wartości. Obdarzaj nas, póki raczysz, łaskami swemi, Póki Polak pokorny i pozbawion premii, Ze spuszczoną głową - czy Marian, czy Józek, Z Grunwaldu, z 'tej ziemi', niemiecki pcha wózek.    

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      (wersja udźwiękowiona)
    • Wolę się tobą modlić niż wdychać nagie jesienie Chociażby najpiękniejsze ... Czekasz za przepierzeniem - liliowej intymności i przyciasnego stanika Próbujesz podrywu ''na pośpiech'' - nowa strategia?  Znikam.  Olejne malowidła i zachwyt w Barcelonie Rozrzucam wokół peruki, zasypiam na peronie Śnią mi się płatki śniegu i kwadratury rozstania W kółko chcę tylko ... wszystkiego!  I niby nikt nie zabrania ... Ściągam z najwyższej półki atlas - MOJEGO świata Przeglądam go w lochach przeszłości, dziękując za wszystkie lata Cóż, sama nie mogę wydobyć - powietrza, światła i wody ''Mój świat'' chce mieć stolik w Piazza Duomo - choć jestem jak ziemniak z wody Życie jest moim życiem, niech nikt się do niego nie wtrąca Blok, pokój z ołtarzykiem, serce się parzy, gorące!  Czekamy na koniec świata i dobrych konfenansjerów Kompromis jasno wykazał:  "Podzielcie się cyfrą zero..."
    • mój ukochany potrafi się zbliżać do mnie na szerokość parasola smaży naleśniki tuż przed zakończeniem świata łagodnieje czasami i dostaje zbałamuconego kurwika w oczach nie rzuca wtedy przekleństwami na pożegnanie daje mi się pocałować w rękę  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
    • Niestałości trzeba rzucić gałąź do pyska Ocean przelotnych chwil przecumować ... w przystań I na tym rym się kończy... Melodia roznosi się głuchym echem Obija się o ściany, które trąbią fanfarą klaksonów: "uważaj! Tu nie skręcaj! To nie! Tamto też nie! Chybione!''   Potrzebuję dziś w łóżku mężczyzny. Ten, którego znam, jedyny, który też mnie tam potrzebował, ocucił się moją szpetnością.   Chrystus w złoconej ramie ...   Teraz chodzę samotnie po alejach w wielkim mieście i nawet do głowy mi nie przyjdzie, że jest jakieś łóżko.  I że w ogóle był jakiś mężczyzna.  Znalazł sobie kogoś? A, to nie szkodzi. Ja obojętnością  ... już nie rozpaczam. Otwieram garść ... Wezmę się.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...