Leopold Tyrmand – biografia, wiersze, twórczość

Leopold Tyrmand (1920-1985) był twórcą prozy literackiej, publicystą, krytykiem muzycznym i animatorem polskiej sceny jazzowej. Z jego głównie dzieło uznaje się zapis osobistych przemyśleń i przeżyć świadka i uczestnika codzienności stolicy PRL Dziennik 1954, wydany w Londynie w r. 1980, zaś w Polsce poza cenzurą w r. 1981.  Dziennik stanowi bardzo trafną literacką diagnozę systemu komunistycznego, nie tylko w jego polskiej odmianie. W latach 1938-1939 przebywał w Paryżu studiując architekturę. We wrześniu 1939 roku znajdował się w Warszawie, skąd zdołał przedostać się do wcielonego do Litwy Wilna. Po zajęciu Litwy przez ZSRR współpracował (być może volens nolens) z "Prawdą Komsomolską", prowadząc stałą rubrykę Na kanwie dnia. Po rozpoczęciu Operacji Barbarossa i zajęciu Litwy przez Wehrmacht Tyrmand uciekł ze zbombardowanego pociągu NKWD. Do lutego 1942 ukrywał się w Wilnie, a na wiosnę roku 1942 zgłosił jako ochotnik na roboty w Niemczech. Ze względu możliwość donosu do Gestapo przez osoby znające jego pochodzenie, Pisarz wystarał się o fałszywe dokumenty, z których wynikało że jest bezpaństwowcem pochodzenia francuskiego. Pracował w rozmaitych zawodach, m.in. jako kelner, posługacz hotelowy i palacz na statku handlowym. Podczas rejsu do Norwegii udało mu się uciec ze statku, jednak Niemcy aresztowali go i osadzili w obozie koncentracyjnym Grini w Norwegii. Doświadczenia lat 1939-1945 stały się tworzywem zbiorów opowiadań Hotel Ansgar (1947) oraz Gorzki smak czekolady Lukullus a także autobiograficznej powieści Filip (1961). 

Po kapitulacji Rzeszy Tyrmand udał się do Danii, a w r. 1946 powrócił do kraju. Znalazł zatrudnienie jako dziennikarz, wpierw w „Expressie Wieczornym”, w l. 1947-49 należał do redakcji "Przekroju", a w l. 1950-53 jako stały współpracownik "Tygodnika Powszechnego". W tym ostatnim prowadził dział recenzji teatralnych i muzycznych. Po rozwiązaniu redakcji przez władze PRL w r. 1953 pracował dorywczo, nie porzucając mimo ciężkiej sytuacji materialnej pióra. Jako znawca a zarazem propagator muzyki jazzowej prowadził w l. 1946-49 Jazz Club przy warszawskim oddziale YMCA (jeszcze nie przejętym przez państwo czyli de facto PZPR i jego "młodzieżówki" o zmieniających się nazwach, lecz stałym składzie, rezydującym w pokoiku w Komitecie Centralnym). W latach 1955-57 Pisarz brał udział w organizacji pierwszych koncertów i festiwali jazzowych, które mogły się odbywać dzięki postępującej destalinizacji i "odwilży" za czasów Władysława Gomułki. W roku 1956 ukazuje się dezorientująca krytyków a przy tym bardzo dobrze przyjęta przez czytelników wielowątkowa powieść kryminalno-sensacyjna Zły, osadzona w powojennej Warszawie.

Do roku 1965 Leopold Tyrmand przewodniczył odbywającym się co roku Jazz Jamborees. W roku 1957 ukazał się opatrzony wstępem autorstwa Stefana Kisielewskiego zbiór szkiców U brzegów jazzu.  Pisarz miał, również dzięki własnym, w pełni świadomym, zabiegom autokreacyjnym (zob. nasz tekst oMarku Hłasce), opinię i specyficzną charyzmę ekscentrycznego outsidera, a z czasem warszawskiej legendy literackiej. Wbrew obiegowym opiniom, nie był w szczególny sposób związany ze środowiskiem bikiniarzy ani z innymi subkulturami czasów Bieruta.

Wraz z kresem "odwilży" popaździernikowej nasiliły się szykany i ograniczenia cenzury, wobec tego w roku 1966 Tyrmand, uzyskawszy po wielu wysiłkach paszport, zdecydował się na wyjazd do Francji, którą opuścił już po roku, zamieszkując w Nowym Jorku. W l. 1968- 1969 wykładał dzieje powieści polskiej na Columbia University, a w l. 1969-1970 pisał dla cieszącego się popularnością i estymą tygodnika "The New Yorker". W r. 1967 przeprowadził się do położonego w Illinois Rockford, rozpoczynając współpracę z ważnym ośrodkiem myśli konserwatywnej jako wiceprezes The Rockford College Conservative Institute, a od 1983 roku fundacji Ingresoll Prizes in Literature and Humanities. Był założycielem i redaktorem pism konserwatywnych "Chronicles of Culture" (od roku 1977) oraz "The Rockford Papers". W roku 1967 w Paryżu ukazała się zawierająca liczne odniesienia do prawdziwych osób i sytuacji, zwłaszcza salonu prowadzonego w latach PRL przez Irenę Krzywicką (związaną przed 1939 r. z Tadeuszem Boyem-Żeleńskim) powieść Życie towarzyskie i uczuciowe. W USA Tyrmand konsekwentnie postulował odrodzenie wartości klasycznego liberalizmu europejskiego (szkice programowe The Ugly Beautiful People. Essays on Liberal Culture z r. 1985), sprzeciwiał się apologii marksizmu i ZSRR oraz naiwnej i manipulowanej przez władze radzieckie lewicowej kontestacji, powszechnej w środowiskach amerykańskich intelektualistów, zwłaszcza na uniwersytetach (cykl Zapiski dyletanta z r. 1970, wyd. w Polsce w r. 1991). Konsekwentnie demonstrował swój antykomunizm, czego najlepszym i najbardziej znanym świadectwem jest pamflet opisujący absurdy codzienności "realnego socjalizmu" The Rosa Luxemburg Contraceptives Cooperative. A Primer on Communist Civilization (1972, wyd. polskie Cywilizacja komunizmu wyd. w Londynie w r. 1972, w drugim obiegu w r. 1985). W latach 1967-1981 Leopold Tyrmand pisał również dla „Kultury” i ukazujących się w Londynie „Wiadomości” (m.in. teksty o Polonii w USA, wydane w r. 1975 w Londynie w zbiorze Tu w Ameryce, czyli dobre rady dla Polaków).  

Leopold Tyrmand: Szczęście jest zawsze gdzie indziej

Do roku 1939

Leopold Tyrmand urodził się 16 maja 1920 roku w Warszawie, w zasymilowanej rodzinie żydowskiej wywodzącej się ze zwolenników Haskali. Ojciec – Mieczysław Tyrmand – zginął w Majdanku, Matka, Maria vel Maryla z Mańskich, wywieziona do pracy przymusowej w zakładach Hasag w Częstochowie, przeżyła lata Zagłady. W roku 1947 wyjechała z drugim mężem do Paryża, a po jego śmierci przeniosła się do Izraela. Tam wyszła po raz trzeci za mąż, para przeżyła wspólnie 40 lat. 

Żyjąca w Warszawie jeszcze za czasów Królestwa Polskiego rodzina Tyrmandów mieszkała na ulicy Trębackiej, w pobliżu Krakowskiego Przedmieścia. Uchodząca za piękność matka przyszłego pisarza spędzała większość czasu w środowisku bywalców kawiarni Mała ziemiańska, do którego należały elity kulturalne stolicy II Rzeczypospolitej. Leopold jako dziecko i nastolatek wiele czytał i lubił biblioteki. Przodkowie ze strony ojca byli niezamożnymi, chociaż z pokolenia na pokolenie awansującymi materialnie, rzemieślnikami, przywiązanymi do żydowskich tradycji. Część wyemigrowała. Rodzina matki to środowisko zamożnych, niezbyt gorliwie praktykujących judaizm religijnie kupców.  Dziadek Tyrmanda, Jakób "w pierwszej kolejności chciał być uznawany za Polaka (M. Woźniak, Biografia Leopolda Tyrmanda. Moja śmierć będzie taka jak moje życie, Kraków 2016 s. 194, za J. Sobczuk, s. 112). W domu rodzinnym panował swoisty "eklektyzm": obchodzono niektóre święta religii mojżeszowej, a przy tym ubierano choinkę i zasiadano do wielkanocnego śniadania.  Pisarz wspominał i o swej bar micwie i o swym chrzcie (jedno nie wyklucza drugiego, J. Sobczuk, s. 112).

Leopold Tyrmand ukończył warszawskie Prywatne Gimnazjum i Liceum Męskie im. Jana Kreczmara w Warszawie (matura w r. 1937), oprócz tego studiował przez rok w Paryżu na Wydziale Architektury Akademii Sztuk Pięknych (Académie des Beaux-Arts). Być może wybrał Paryż jako miejsce studiów, aby uciec od numerus clausus na polskich uniwersytetach, zatem nie tyle ze względu na chęć wchłaniania atmosfery "stolicy sztuki", lecz z rozsądku (J. Sobczuk, s. 113.  W Paryżu chętnie trenował koszykówkę, mówiąc o sobie "mały ale szybki" (był dość niskiego wzrostu). We Francji zetknął się także po raz pierwszy w bezpośredni sposób z kulturą Europy okresu międzywojnia i amerykańskim jazzem. Pierwsze utwory literackie pisał jeszcze jako uczeń, a w czasie studiów przesyłał do krajowych czasopism recenzje muzyczne dotyczące muzyki jazzowej.

Francuski apatryda

Wrzesień 1939 zastał Tyrmanda w Warszawie. Pisarz zdołał przedostać się do, znajdującego się wtedy pod władzą jeszcze niepodległej Litwy, Wilna. Popularny w środowisku uchodźców, poznał m.in. tak samo jak on zafascynowanego jazzem dziennikarza muzycznego i autora piosenek Franciszka Walickiego. W czerwcu roku 1940 Litwa stała się republiką radziecką, a Wilno zajęła Armia Czerwona. Leopold Tyrmand zdecydował się na pracę w drukowanym w języku polskim dzienniku bolszewickim „Prawda Komsomolska”. Na łamach tej gazety publikował codzienne felietony propagandowe „Na kanwie dnia” oraz artykuły sportowe. Oprócz tego, kierował redakcją młodzieżowego dodatku do dziennika czyli „Prawdy Pionierskiej”. Dopiero w r. 1967 Autor zdobył się na przyznanie się do współpracy z tym radzieckim odpowiednikiem prasy gadzinowej. Jesienią 1940 nawiązał kontakt z podziemiem niepodległościowym (biografowie mówią o strukturach Armii Krajowej). W kwietniu 1941 nastąpiły aresztowania konspiratorów przez NKWD: Tyrmand został skazany na osiem lat więzienia za „przynależność do organizacji antysowieckiej”. 22 czerwca 1941 r. udało mu się uciec ze zbombardowanego przez Luftwaffe pociągu z transportem aresztantów i powrócić do Wilna.

Ze względu na realne zagrożenie identyfikacją i wydaniem Gestapo przez znające go jako Żyda i współpracownika prasy komunistycznej osoby, Pisarz zdobył dokumenty bezpaństwowca francuskiego pochodzenia i zgłosił się jako ochotnik do pracy w Rzeszy. Zgłoszenie się do pracy jako Francuz- apatryda było świetnym pomysłem, zwłaszcza gdy wziąć pod uwagę mało "aryjski" wygląd pisarza (czasami rysy twarzy decydowały o przeżyciu, np. po przerzuceniu z getta na „stronę aryjską”). Wskazuje to zresztą na całkowity bezsens rasistowskich teorii popieranych przez Himmlera. Tyrmand pracował m.in. jako tłumacz w przedsiębiorstwie przemysłowym pod Wiesbaden, następnie jako robotnik kolejowy, kelner, kreślarz, posługacz hotelowy i palacz na statkach. W trakcie jednego z rejsów w r. 1944 zbiegł z pokładu niemieckiego frachtowca w norweskim porcie Stavanger. Próbował przedostać się do neutralnej Szwecji, jednak plan nie udał się, a Tyrmand, nadal nierozpoznany, trafił do obozu koncentracyjnego w Grini pod Oslo. Miał sporo szczęścia gdyż, o ile wiemy, obóz, choć prowadzony przez SS i Gestapo, trudno pod względem rygoru i warunków bytowych porównać np. z Dachau czy Oświęcimiem. Doczekał tam 8 maja 1945 r.

W klatce socrealizmu

Po zakończeniu wojny Leopold Tyrmand przez rok pracował w Danii i Norwegii dla Międzynarodowego Czerwonego Krzyża oraz podporządkowanej PKWN agencji prasowej Polpress, by w końcu objąć stanowisko kierownika biura prasowego poselstwa polskiego w Kopenhadze. W kwietniu roku 1946 przybył do Warszawy i rozpoczął pracę jako dziennikarz Agencji Prasowo-Informacyjnej, z której niebawem go zwolniono za prozachodni tekst. Po rozstaniu z Agencją pracował w „Expressie Wieczornym” i „Słowie Powszechnym”; następnie pisał m.in. do „Przekroju”, „Tygodnika Powszechnego” i „Ruchu Muzycznego”, głównie recenzje teatralne, sportowe i muzyczne oraz ważny artykuł Co to jest jazz? („Ruch Muzyczny” nr 19 (1946)). W tym czasie został też członkiem Związku Zawodowego Dziennikarzy RP (ZZDRP). Od roku 1946 do 1948 działał również w Jazz Clubie przy warszawskim YMCA. Po powrocie do Warszawy Tyrmand związał się z córką uniewinnionego w "procesie szesnastu" Józefa Stlemlera, Rysią. Gdy mieszkał w gmachu YMCA - jak na zrujnowaną Warszawę obiekcie luksusowym, z ciepłą bieżącą wodą i telefonami - dorabiał sobie czyszczeniem butów kolegom (doświadczenie zdobył jako posługacz w hotelu w Niemczech). By zachować elegancki wygląd mimo biedy, wciąż cerował swe koszule, doszywając kołnierzyki, wycinane z pleców odzieży.

Represje i postępy stalinizacji po kongresie zjednoczeniowym PPS i PPR, a w konsekwencji powstaniu na wzór radziecki monopartii PZPR, sprzyjały umocnieniu się poczucia strachu, różnie motywowanemu donosicielstwu i powszechnej atomizacji i izolacji społecznej. Jedną z konsekwencji tych procesów dezintegracji tkanki był rozwój przestępczości, określanej w prasie, wzorem mediów radzieckich, upraszczającym i bagatelizującym problem mianem "chuligaństwa" oraz popularność subkultury bikiniarzy, zwalczanej przez ZMP (również metodami "chuligańskimi", czyli po prostu biciem "tańczących boogie-woogie” (J. Sobczuk, s. 110)). Bikiniarstwo trudno sprowadzić do ubiorów, mody i gustów muzycznych, była to forma buntu młodzieży przeciw totalitarnemu ujednolicaniu kolejnych wymiarów życia społecznego i kulturowego (analogicznie do Gleichschaltung i zwalczania „sztuki i muzyki wynaturzonej” (Entartete Kunst, entartete Musik) przez NSDAP). Leopold Tyrmand stał się, chcąc nie chcąc, jedną z ikon subkultury, chociaż sam bikiniarzem nie był nie tylko ze względu na wiek, lecz również doświadczenia życiowe i osobowość (zob. J. Sobczuk, passim).

W roku 1946 miał miejsce debiut prozatorski, którym było opowiadanie Niedziela w Stavanger („Przekrój” nr 82-88). Niebawem ukazał się pierwszy zbiór opowiadań z czasów wojny Hotel Ansgar (1947), proponujący perspektywę diametralnie różną od np. Medalionów Zofii Nałkowskiej iopowiadań Borowskiego, a zarazem dopełniającą opisy martyrologii i trywializacji zła. Oprócz tego, Leopold Tyrmand pracował przez dwa lata w Polskim Radiu. Z „Expressu Wieczornego” zwolniono go w r. 1949. Pretekstem stało się to, że jako jedyny klaskał głośno podczas wejścia na stadion sportowy Stanisława Mikołajczyka. W roku 1950 został wyrzucony z redakcji „Przekroju” i usunięty z ZZDRP za napisanie sprawozdania z meczu bokserskiego, w którym skrytykował stronniczość radzieckich arbitrów, chwaląc jednocześnie wzburzoną i hałasującą publiczność. Pomoc Stefana Kisielewskiego sprawiła, że zatrudnił go „Tygodnik Powszechny”, w którym Pisarz prowadził dział recenzji teatralnych i muzycznych „Z teatrów warszawskich”. Niestety, „Tygodnik Powszechny” zlikwidowano za odmowę publikacji oficjalnego nekrologu Stalina (1953), zaś Tyrmand został objęty nieoficjalnym zakazem publikowania. Pierwsze trzy miesiące roku 1954 z jego przymusową bezczynnością relacjonuje Dziennik 1954, przedstawiający Autora jako antykomunistę i przeciwnika ustroju socjalistycznego. Krytyka komunizmu nie polegała jednak na polemice na płaszczyźnie politycznej czy politologicznej, lecz na sarkastycznym piętnowaniu zacofania gospodarki, kultury i całej cywilizacji PRL. W Dzienniku znalazły się ponadto niepochlebne sądy o licznych postaciach ówczesnej polskiej sceny kulturalnej. Po zwolnieniu z Tygodnika Powszechnego autor Złego nieraz głodował, lecz właśnie w tym trudnym czasie pod wpływem przyjaciół i Rysi ochrzcił się (ponownie? prawo kanoniczne pozwala na chrzest warunkowy (sub conditione), gdy nie jest pewne, czy katechumen wcześniej przyjął ten sakrament) z rak księdza Jana Zieji. Było to 29 czerwca 1951 r. (J. Sobczuk, s. 115).

Muzyczne myślozbrodnie

W roku 1948 Zgromadzenie Kompozytorów Polskich wyklęło muzykę jazzową jako "zagrożenie dla prawdziwych wartości muzycznych" (analogicznie do Rzeszy Hitlera, widzącej w niej przejaw sztuki zdegenerowanej, co gorsza stworzonej przez obcą i "niższą" rasę byłych niewolników z południa USA, promowaną zaś przez żydowskich impresario i producentów muzycznych). Rozpoczął się okres "katakumbowy", rozwiązano YMCA, a Tyrmandowi dokwaterowano świadomy i prawy ideologiczne "aktyw robotniczy", który z zamiłowaniem niszczył płyty z muzyką jazzową.  Krytyka jazzu nasilona w l. 1947-1956 odzwierciedlała nie tyle poglądy komunistyczne (Marx nie wiedział nic o jazzie), co, podobnie jak w III Rzeszy, stanowisko mieszczańskiej middle class, widzącej w sobie elitę intelektualną i kulturową państwa i narodu, a przy tym cechującą się dyletanckim konserwatyzmem. Już w l. 20, gdy jazz był w Polsce całkowitą nowością, a jego zwiastunem były całonocne imprezy w nocnych lokalach i restauracjach, w których muzycy po pracy grali dla przyjemności, pojawiły się „poważne”, operujące retorycznym kodem przesady i patetycznej stylizacji potępienia. Nowa muzyka przenikała z budzących niepokój statecznych mieszczan Paryża i Berlina, do którego w r. 1921 wyjechał młody muzyk Zygmunt Karasiński. Tam wspólnie z kolegą z Konserwatorium w Warszawie, Szymonem Kataszkiem, grał w kinach, improwizując muzykę towarzyszącą projekcjom filmowym. Karasińskiego zauważył szef zespołu dixieland Henry'ego Spiellera, który zaangażował go i ułatwił naukę gry na saksofonie.

W roku 1922 Karasiński grał na dancingu w dawnym kasynie w Sopocie, wkrótce wspólnie z Jerzym Petersburskim, Fredem Melodystem i dwoma muzykami z Niemiec założył swój zespół - o ile wiemy pierwszy polski zespół jazzowy (M. Wiśniewska, s. 50). Pierwszy koncert w stolicy spotkał się z negatywnym recenzjami: "kilka dni temu z oburzeniem stwierdzono, jak jazz-band w "Wielkiej Ziemiańskiej" wygrywał foxtrotta, na którego ... składają się przeróbki Chopina...  [w tym] Marsz Żałobny! Jak to wyglądało przy porykiwaniu trąbek, wyciu gwizdków, warczeniu bębenków, kastanietów, ksylofonów i innych nieodzownych dodatków tej murzyńskiej muzyki można sobie wyobrazić. A wszystko to przy burzliwych oklaskach i wyrazach uznania niewybrednej publiczności.  ... [N]a najbliższym posiedzeniu Rada Główna [Zjednoczenia Związków Muzyków Polskich] przedsięweźmie odpowiednie kroki celem zapobieżenia na przyszłość podobnej profanacji (cyt za: M. Wiśniewska, s. 50, tamże cytat z dezaprobującego felietonuKornela Makuszyńskiego "Notatki drukowane petitem", który liczył, że przyjdzie opamiętanie a wraz z nim niszczenie jazzowych nagrań, zob. też tekst M.Wiśniewskiej passim, zw. fragment Jazz a polityka mówiący o zgorszeniu "dzikim", nieprzystającym do celów ideologicznych jazzem komunistów tej miary co Maksym Gorki oraz o socrealizmie w muzyce PRL po r. 1949).

Za panowania Gomułki

Odwilż w muzyce przyszła w r. 1955 - w listopadzie w sali gimnastycznej szkoły podstawowej przy ul. św. Królowej Jadwigi w Krakowie urządzono pierwsze Zaduszki Jazzowe z udziałem Jerzego "Dudusia" Matuszkiewicza, Andrzeja Kurylewicza, Krzysztofa "Komedy" oraz rozpoczynającego imprezę Tyrmanda. Na Pierwszy Ogólnopolski Festiwal Jazzowy w sierpniu 1956 roku przybyło już w pierwszym dniu ok. 10 000 słuchaczy, Jazz był zatem, mimo kilku lat szykan i katakumb, zjawiskiem zarówno artystycznym jak i socjologicznym, wyrazem stanu emocjonalnego młodego pokolenia (M. Wiśniewska, s. 58).

Zakaz publikacji „znika” w r. 1954 – wydawnictwo Czytelnik zleca napisanie sensacyjnej powieści o powojennej Warszawie Zły (1955), rok później Pisarz zostaje przyjęty do Związku Literatów Polskich (przez sześć lat był jedynie kandydatem, aprobaty i przywilejów nie doczekał się nigdy). W kwietniu 1955 roku żeni się z studiującą na ASP Małgorzatą Rubel-Żurowską (Rublówną). Zwano ją „Kopiejka”, od nazwiska matki po pierwszym mężu – Rubel. Ojciec Małgorzaty, Ludwik, po roku 1945 pozostał na emigracji, pracował w londyńskim Dzienniku Polskim i wychodzącym w Paryżu Słowie Polskim. Przyznawanie się do takiego krewnego nie było za czasów Bieruta ani roztropne ani bezpieczne (J. Sobczuk, s. 116). Małżeństwo kończy się po trzech latach rozwodem. Drugą żoną Pisarza zostaje projektantka mody i dziennikarka „Przekroju” Barbara Hoff, zaś on sam stał się niekwestionowanym liderem ogólnopolskiego ruchu jazzowego: organizuje pierwsze koncerty w Krakowie, Sopocie i Łodzi, inicjuje i pełni aż do roku 1965 funkcję przewodniczącego festiwali Jazz Jamboree. Niekonwencjonalny styl życia symbolizują słynne krawaty z palmami atolu Bikini i kolorowe skarpetki.  Do roku 1958 Tyrmand zdołał wydać jeszcze minipowieść Wędrówki i myśli porucznika Stukułki oraz opowiadania zebrane w Gorzkim smaku czekolady Lukullus. Kolejne powieści, w tym Siedem dalekich rejsów, zostały już odrzucone przez cenzurę, odmawiano również wznowień Złego. W roku 1961 udało się jeszcze wydać opowiadającą o walczącym o przetrwanie robotniku przymusowym powieść Filip. Od roku 1959 Tyrmandowi odmawiano też paszportu, karząc go implicite za „burżuazyjny” sposób życia. Nie ukazało się w kraju ukończone w r. 1964 Życie towarzyskie i uczuciowe, piętnujące wysługiwanie się inteligencji, w tym pisarzy, filmowców i dziennikarzy, PZPR.  Swoistym przełomem było uzyskanie paszportu i wyjazd z kraju w marcu 1965 r. Warunkiem powrotu miała być realna szansa na druk Życia towarzyskiego i uczuciowego, jednak ta swoista próba negocjacji z cenzurą okazała się nieskuteczna, a książka ukazała się w r. 1967 w Instytucie Literackim w Maisons-Laffitte.

Emigracja Tyrmanda

Po wspomnianym wyżej otrzymaniu paszportu i opuszczeniu kraju w roku 1965, Pisarz podróżował po Europie, odwiedzając m.in. Francję, następnie udał się do Izraela, gdzie spotkał się po 17 latach z matką. Na początku roku 1966 przybył do USA, korzystając wpierw ze stypendium Departamentu Stanu, a następnie stypendium Fundacji Forda. Z obywatelstwa PRL zrezygnował demonstracyjnie po inwazji na Czechosłowację w roku 1968. Osiadłszy za Atlantykiem, publikował w „Kulturze”, stał się szybko rozpoznawalny jako publicysta również w środowiskach amerykańskich. Po przyjeździe do Stanów Zjednoczonych związał się z dziennikarką Beverly de Luscia. W l. 1967-1971 pisał do tygodnika „The New Yorker” oraz jako stały korespondent do paryskiej „Kultury” i wydawanych w Londynie „Wiadomości”. Ukazały się też zbiory esejów Dziennik amerykański i Zapiski dyletanta (Notebooks of Dilettante). Oprócz „The New Yorkera”, artykuły Tyrmanda drukowały też m.in. „The New York Times Magazine”, “The Wall Street Journal”, “National Review” oraz prasa Niemiec Zachodnich (hamburski „Die Zeit”, ukazujący się w Berlinie Zachodnim „Kontinent oraz monachijski „Criticon”). Warto dodać, że w r. 1967 Pisarz zainicjował powołanie Fundacji Nagrody Ingersoll, przyznawanej wybitnym pisarzom. Pierwszym jej laureatem był Jorge Luis Borges.

Na rewoltę studencką roku 1968 Leopold Tyrmand odpowiedział apologią konserwatyzmu, sprzeciwiając się zachodnim ruchom lewicowym (znane motto: przybyłem do Ameryki by bronić jej przed nią samą). Był wtedy cenionym intelektualistą: w l. 1968/69 wykładał jako visiting lecturer historię polskiej powieści na Columbia University oraz New York State University. Rok później, gdy zajmował się przygotowaniem antologii „Kultury” paryskiej, pracował w dziekanacie Albany University w Nowym Jorku (nasuwa się tu myśl o posadzieGombrowicza w banku). Niestety, w r. 1971 „The New Yorker” i kolejne domy wydawnicze odrzuciły pamflet na realny socjalizm The Rosa Luxemburg Contraceptive Cooperative. A Primer on Communist Civilization, wydany niebawem po polsku jako Cywilizacja komunizmu (1972). W tym samym czasie Tyrmand skonfliktował się też z Jerzym Giedroyciem i zakończył współpracę z „Kulturą”. W roku 1976 był jednym z sygnatariuszy listu emigracyjnych pisarzy polskich popierających powstały z inicjatywy Jana Olszewskiego List 59 wyrażający sprzeciw wobec prosowieckich zmian w Konstytucji PRL.

Uznawszy się za odtrąconego i prześladowanego przez, jak, uważał, zajmującą w USA pozycję hegemona „kulturę liberalną”, Twórca zwrócił się ku kręgom konserwatywnym, skupionym wokół The Rockford Instittute Johna A. Howarda, którego wiceprezesem Tyrmand został w r. 1977. Założył i brał udział w wydawaniu ważnego głosu konserwatystów USA – poświęconego sztuce, kulturze i literaturze miesięcznika „Chronicles of Culture” oraz nieregularnego pisma „The Rockford Papers”. Na emigracji rozgłos zyskała przede wszystkim nowa redakcja Dziennika 1954, krążąca w PRL w drugim obiegu aż do oficjalnego wydania w r. 1989 (wciąż z ingerencjami urzędników z ul. Mysiej!). W roku 1971 Pisarz po raz trzeci ożenił się, tym razem z Mary Ellen Fox, iberystką z Yale, z którą miał dwoje dzieci.  Para zamieszkała w New Cannon w stanie Connecticut. Właśnie wtedy rozpoczęło się przygotowywanie do druku Dziennika. Pięć lat później teksty Tyrmanda zaczęły ukazywać się w waszyngtońskim czasopiśmie „The American Scholar”. W lipcu 1978 r. Pisarz udał się jako delegat USA na konferencję ekonomistów AIMS w Zjednoczonym Królestwie. W tym samym czasie pismo „The Rockford Papers” przyznało mu nagrodę Freedom Foundation za działalność publicystyczną. 19 marca 1985 roku Tyrmand zmarł na zawał serca w Fort Myers na Florydzie. Pozostawił po sobie 25 kartonów zapisków, szkiców i listów, które wdowa powierzyła Hoover Institution w Kalifornii (https://www.hoover.org/).

W roku 2019 Sejm Rzeczypospolitej Polskiej postanowił o ogłoszeniu roku 2020 rokiem Leopolda Tyrmanda. 

Wokół twórczości Leopolda Tyrmanda

Pisarz opierał się głównie na własnych wspomnieniach i doświadczeniach życiowych. Ten materiał autobiograficzny, którego epizody (np. ucieczka ze statku w Norwegii) biografowie niekiedy kwestionowali jako fantazje, był wzbogacony spostrzeżeniami socjologicznymi i psychologicznymi. Tyrmand przetwarzał go zgodnie z regułami poszczególnych odmian rozwijającej się dynamicznie m.in. w USA literatury popularnej, zwłaszcza jej nurtu awanturniczo-przygodowego i sensacyjnego (pulp fiction, hard-boiled fiction, noir fiction). Rolę dydaktyczną pełniła pochwała kodeksu moralnego opartego na wartościach odwagi, zaradności, dzielności i poczucia honoru, nasuwająca na myśl klasykę westernu. Wszystko to stało w zdecydowanej opozycji do socrealizmu.

Popierany przez Tyrmanda w l. 70 i 80. amerykański paleokonserwatyzm odegrał znaczącą rolę w jego publicystyce przede wszystkim ze względu na postulat powrotu do tradycyjny idei konserwatywnych XIX stulecia, sprzeciw wobec Nowej Lewicy (New Left) i kontrkultury lat 60. oraz konsekwentny antykomunizm. W swych wypowiedziach, zwłaszcza w okresie współpracy z „Chronicles of Culture” autor Dziennika 1954 był bardzo radykalny, chętnie pisał o kulturze liberalnej (liberal culture) jako totalizmie, „kopiącym grób cywilizacji”, właśnie w niej widział sprawcę „pogromu kulturowego”, dążącego do zagłady tradycyjnych wartości. Zdaje się, że nieświadomie zinternalizował manichejski obraz świata jako sceny wiecznej walki pierwiastka dobra z pierwiastkiem zła, obraz obecny w ideologiach wyrosłych z myśli Hegla, romantyzmu niemieckiego i Marksa, którym tak zaciekle się sprzeciwiał. Henryk Dasko pisał, że Tyrmand lubił widzieć się ideologiem, jednak jego namiętnością była kontestacja. … [P]otrafił drażnić arogancją, pozami, snobizmem … niezależnie od oceny jego przekonań i działalności [w USA] należy uszanować odwagę dobrowolnego rozstania się z życiem towarzyskim i uczuciowym Nowego Jorku, by pozostać wiernym temu, w co wierzył (cyt. za culture.pl).

Paulina Potasińska zauważa, że autor Złego tworzył sam siebie na podobieństwo dobrze skonstruowanego bohatera literackiego. Działo się to w powieściach, esejach i opowiadaniach, w Dzienniku 1954 oraz w świecie pozaliterackim, „w życiu” (Kult…, s. 17). Świadoma i staranna autokreacja obejmowała poziom postaw, poglądów i estetyki. Pisarz tak pieczołowicie tworzył i pielęgnował swą legendę biograficzną, począwszy od „skandynawskiej” etymologii nazwiska, że nieoczekiwanie mit o samym sobie wymknął mu się spod kontroli (ibidem, s. 17-18). Nie wykluczone, że emigracja była nie tyle (nie tylko?) ucieczką przed ustrojem i partią, lecz ucieczką przed pozą, którą Tyrmand chętnie przyjął i której nauczył się tak doskonale, że w końcu nie był w stanie wydostać się z jej ograniczeń, przynajmniej nie w kraju (ibidem). Wytworzyło się swoiste sprzężenie zwrotne: autoportret z Dziennika 1954 modyfikował obraz Pisarza, zaś jego zachowanie - składnik autokreacji - wpływało na recepcję twórczości. Efektem była dominacja legendy biograficznej, przesłaniającej realia. 

Zły - superbohater w Warszawie

Powstała jako alternatywa dla otwierających drzwi (i kiesy) wydawnictw państwowych "powieści o dobrych ubekach", powieść Zły po wyjeździe Tyrmanda z PRL w r. 1967 i objęciu zapisem cenzury stała się legendą. Sprzyjał temu jej rozrywkowy charakter połączony z cechami beletrystyki awanturniczo-przygodowej w stylu XIX wiecznym. Zły był antytezą powieści socrealistycznej i literatury tendencyjnej jako takiej (por. np. pierwsze utwory Hłaski, komedia muzyczna Przygoda na Mariensztacie Leonarda Buczkowskiego i Ludwika Starskiego).

Akcja rozgrywa się w opisanych z pietyzmem realiach Warszawy połowy lat 50 - częściowo już odbudowanej, częściowo leżącej w ruinach. Miasto to główny i prawdziwy bohater powieści, będącej wyrazem umiłowania przez autora jego budowli, ulic i zakątków. Osią fabuły jest pojawienie się w środowisku warszawskich przestępców tajemniczego mściciela - tytułowego Złego. Samotny – zatem podejrzany z punktu widzenia komunistycznego kolektywizmu - bohater podejmuje walkę z kryminalistami, grasującymi w tych latach w mieście (kontrast z socrealistyczną propagandą i przedstawiającymi „bitwę o handel” ministra Hilarego Minca jako dobrodziejstwo obrazami z Polskiej Kroniki Filmowej o walce ze spekulacją, np. o „wykryciu (przez społeczny komitet, rzecz jasna) ukrytych magazynów kupczyków-złodziei mięsa dla robotników:https://www.youtube.com/watch?v=YFIW_mnTfRE). Zły pragnie zniszczyć rosnące w siłę szajki, jest zatem tropiony przez nie tylko przez bandytów, lecz i przez milicję, gdyż jego bezwzględne działania naruszają prawo. Bohater cieszy się jednak sympatią ludności, widzącej w nim swego obrońcę i samotnego obrońcy prawa i porządku, otacza go również aura romantycznego wojownika – samotnego wilka. Tyrmand prowadzi fabułę w sposób precyzyjny: znajduje ona rozwiązanie w chwili, gdy każda z tajemnic powieści zostaje wyjaśniona, a sprawiedliwość odnosi zwycięstwo nad siłami bezprawia.

Zły okazał się bestsellerem dorównującym popularnością Trylogii i prozie Kraszewskiego. Obok Poematu dla dorosłychWażyka i Pierwszego kroku w chmurach Hłaski stał się symbolem odwilży. Mit Tyrmanda - bikiniarza, apologety "Zachodu" i jazzu, poniekąd redukujący, poniekąd tworzący stereotyp, zrodził się właśnie po ukazaniu się powieści, o której sam Tyrmand zapytany dlaczego jest taka gruba, powiedział: nie wiem czy będę mógł kiedykolwiek jeszcze coś wydrukować (M. Urbanek, Zły Tyrmand, Warszawa 1992, s. 32 za: J. Sobczuk, s. 118).

Dziennik 1954 - pamiętnik z okresu kary

Liczący 800 stron Dziennik 1954 to diariusz z zapisami sytuacji, scen, refleksji i przeżyć autora w okresie od 1 stycznia do 2 kwietnia roku 1954. Jego rękopisem, wywiezionym przez Tyrmanda wraz z opuszczeniem PRL, interesowała się Służba Bezpieczeństwa. Krótki fragment ukazał się na łamach „Tygodnika Powszechnego” w r. 1957, w londyńskich "Wiadomościach" w l. 1974-78 opublikowano łącznie 27 odcinków, pierwsze samodzielne wydanie wyszło w Londynie w r. 1980.  Co prawda podczas redakcji tekst ulegał modyfikacjom otrzymując przy tym uzupełnienia, to jednak trzon Dziennika powstał z pewnością w pierwszym kwartale roku 1954. Dziennik to wnikliwa i przepełniona pasją publicystyczną wizja destrukcyjnych procesów społecznych, niszczących przede wszystkim środowiska twórcze i artystów. Kanwą diariusza jest opis sytuacji zawodowej i osobistej autora, imającego się dorywczych prac (korepetycje, pisanie tekstów na zamówienie itp.), pozbawionego stałego źródła utrzymania literata i dziennikarza, co gorsza zaangażowanego w romans z uczennicą liceum. Dzięki umiejętności obserwacji, ironii i gorzkiemu humorowi połączonemu z talentem kreślenia portretów ludzkich, na kartach Dziennika spotykamy postaci "niepokornych" skupionych wokół rozwiązanego „Tygodnika Powszechnego”, m.in. bardzo cenionego przez TyrmandaZbigniewa Herberta, Stefana Kisielewskiego i Jerzego Turowicza, jak również twórców szukających swego miejsca w aprobowanym przez PZPR modelu kultury, np. Zygmunta Kałużyńskiego i Kazimierza Koźniewskiego.

Oprócz tego, Tyrmand podejmuje próbę rekonstrukcji mechanizmów i struktur systemu niszczącego kulturę narodową i podstawowe zasady moralne społeczeństwa, systemu wymuszającego i premiującego zarazem postawy podporządkowania, konformizmu i przystosowania ("barwy ochronne" polskiego wariantu „człowieka radzieckiego”).W związku z tym pozostaje też zainteresowanie Autora procesem integracji ("wrastania") jednostki z groteskowym i ponurym światem, a w ramach tegoż zainteresowania poświęcenie szczególnej uwagi niepisanym i dorozumianym regułom czynnego uczestnictwa intelektualistów - aktywistów w implantacji i wzmacnianiu panowania realizmu socjalistycznego. W Dzienniku utrwalono również osobiste i emocjonalne reakcje Tyrmanda na przemiany krajobrazu Warszawy, nowe wzorce osobowe, zmiany mody i obyczajów oraz zasad egzystencji zbiorowej jako takiej. Dziennik można też określić jako codzienny zapis osobistych zmagań myślowych i moralnych z komunizmem oraz studium tej ideologii z subiektywnej, literackiej perspektywy. W diariuszu nie brak również aury erotyzmu, intelektualnej przewrotności oraz rozmaitych obserwacji socjologicznych a nawet plotek. Autor, związany silnie z kulturą Europy Zachodniej, gardzący znanymi z autopsji w kontekście roku 1939 radzieckimi wzorcami materialnym i duchowymi, odtwarza też rozmowy i przemyślenia po lekturach. W PRL Dziennik był wznawiany poza cenzurą w l. 1981-1988 co najmniej siedem razy.   

Co prawda sławę Tyrmandowi przyniósł tuż po ukazaniu się Zły, jednak próbę czasu najlepiej przetrwały Dziennik 1954, Życie towarzyskie i uczuciowe oraz autobiograficzny Filip, przedstawiający przekonanie Pisarza o swej wielkości, ból wywołany niedocenieniem a przy tym własne wady, np. małostkowość (J. Sobczuk, s. 119). Emigracyjne przejście na pozycje kulturowego konserwatysty zdaje się zapowiadać pochodzący z połowy l. 50 atak Tyrmanda na "jazz komercyjny". W związanym z wymyślonym przez siebie cyklem koncertów "Studio 55" artykułem "Studio 55 i dlaczego?" pisał, że przez pięć dekad jazz "przeszedł wiele, [d]oświadczył ... wulgarnej komercjalizacji na rynku "music-hallów" i "varietes" - na rynku pełnym białych aktorów przemalowanych na Murzynów [niesławny "blackface"], imitujących krzykliwie a nieudolnie wielkich czarnych artystów. Jazz ma za sobą lata płytkiej, bezmyślnej identyfikacji z muzyką taneczną, skazującej go na ... towarzystwo głupiej, aroganckiej mody i kołtuńskiej "szlagierowości" (cyt za: M. Wiśniewska, s. 58).

Rafał Marek, 30.10.2021

Literatura:
Artykuł w Wikipediihttps://pl.wikipedia.org/wiki/Leopold_Tyrmand
Stanisław Bereś s.v. Dziennik 1954, Literatura polska XX wieku. Przewodnik encyklopedyczny, PWN Warszawa 2000, vol. I, s. 142-143.
Leszek Bugajski s.v. Zły [w:] ibidem, t. II, s. 348. 
Jadwiga Czachowska, Alicja Szałagan et al., Współcześni polscy pisarze i badacze literatury. Słownik biobibliograficzny, WSiP, Warszawa 2003, t. VIII, s.v. Leopold Tyrmand (s. 419-421).
Krystyna Dąbrowska, Leopold Tyrmand, https://culture.pl/pl/tworca/leopold-tyrmand (opubl. w grudniu 2010).
Paulina Potasińska, Kult, mit i kompleks. Figury autokreacji w twórczości Leopolda Tyrmanda, Marka Hłaski i Tadeusza Konwickiego, Wydział Polonistyki UW, Warszawa 2015,https://depot.ceon.pl/bitstream/handle/123456789/16314/Potasi%C5%84ska_Kult.pdf?s
Joanna Sobczuk, Leopold Tyrmand - jazz i kolorowe skarpetki? Zeszyty Naukowe WSTE w Suchej Beskidzkiej, tom 18, rocznik IX, nr 2/2020, s. 108-123,https://zn.wste.edu.pl/images/zn18.pdf#page=108
Marta Wiśniewska, Leopold Tyrmand–jazzman w powojennej Polsce, Litteraria Copernicana 4/ (36) (2020), s. 47-64.https://apcz.umk.pl/LC/article/view/LC.2020.047/27622
Jan Wojnowski s.v. Leopold Tyrmand [w:] Literatura… op.cit.