Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

Zmiany w twoim profilu


Sunny

Rekomendowane odpowiedzi

Nie wiem o czym mówisz w tej chwili,
forma czyli styl pisania jak także jego treść
jest ważniejsza niż ortograficzne błędy,
gdy komuś recytujesz wiersz czy też śpiewasz
to nie zwracasz uwagi na takie niepotrzebne drobiazgi
nie robiąc słowami dalszej miazgi nie piszemy tutaj dyktanda
więc piszę co Pan da a jeśli uważasz że to brylowanie to muszę zmienić
tobie to zdanie ponieważ masz błędne rozumowanie - to co Bóg dał człowiek nie odbierze
i w takiej wychowano mnie wierze...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 44
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Przepraszam, jeśli robie błedy i przepraszałam już wielokrotnie. Ale mam dyortografię i każdy kto mnie lepiej zna o tym wie.I jesli Panowie wiedza cos na ten temat ( a niesądze) to wiedzą Panowie też, ze to nie wynika z braku pracy nad sobą, ale poprostu z tego, że ja niewidzę swoich błedów, nawet po wielekrotnym przeczytaniu tego co napisałam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ja przepraszam za całe to zamieszanie. Mea culpa.
Moja uwaga, (gafa - jakby tego nie nazwać) była wynikiem, być może - zbyt spontanicznej reakcji na czytany tekst. I pewnie nie byłoby jej, gdyby nie powtórzenie owego wyrazu w identycznej, błędnej formie.
Wywołało to u mnie raczej uśmiech, a nie złość...i złośliwość. Dlatego posłużyłem się wierszykiem, (mająć nadzieję - żartobliwym) aby taki sam uśmiech wywołać u Państwa.
Niestety wynikło z tego coś zupełnie innego...i szczerze żałuję, że nie powstrzymałem się od tej "uwagi". Było niestety za późno. Sunny uznał to za napaść na jego osobę, czego nie omieszkał wyrazić w swoim tekście. I pewnie skończyłoby się na tym, gdyby nie kolejny...hmmm "ortograf".
Ruszyła lawina, w której wymieniliśmy się poglądami.
________________________________________________
A tak na marginesie. Nie przekonują mnie argumenty, że błędy (ortograficzne, stylistyczne, a nawet kropki i przecinki) nie mają znaczenia, bo "ważniejsze sprawy się pojawiają". Uważam, że błędy jednoznacznie wpływają na sens i odbiór czytanego tekstu. A szczególnie, jeśli dotyczy on spraw poważnych - może, mimo woli - stać się groteską niezamierzoną przez autora.
"Forum jest luźną formą wypowiedzi" - tak, zgadza się. Ale jeśli ktoś wyraża swoje poglądy robiąc przy tym błędy - chociażby ortograficzne właśnie (a więc podstawowe) w dyskusji z kimś, kto wyraża się poprawnie, to niestety z góry ustawiony zostaje na straconej pozycji. I nie przez siebie lub adwersarza, tylko przez czytającego. Dlaczego? To proste - tekst napisany poprawnie (nawet na forum) jest bardziej przekonujący i wiarygodny niż "rozszyfrowywany" z powodu jakichkolwiek błędów.
_________________________________________________
Nie zamierzałem wywoływać awantury. Kiedy zorientowałem się , że sprawa przybiera dość nieprzyjemny obrót - sam przyznałem się do popełnianych błędów. Bo nikt przecież nie jest nieomylny ("mnie też zdarza się orać...i sochą ...i wołami"). W tekście, który piszę - też prawdopodobnie znajdzie się nie jeden. I nie obrażę się, (słowo!) jeśli ktoś mi to wytknie, ale podziękuję, być może nawet z uśmiechem...i będzie po sprawie.
Jeszcze raz bardzo przepraszam...z szacunkiem HAYQ.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Ja prosze pana robię bledy bo ich nie widzę, a nie dlatego, że nie chce mi się sprawdzać w słowniku.

Mogłabym owszem, ale jestem w pracy i pod ręką słownika nie mam. Czasem źle na tym kończe, kiedy chcę szybko napisać komenatrz.

Nie wiem dlaczego inni robią błedy, ale napewno nikomu nie jest miło jak ktoś wytyka jego "upośledzenie" szczególnie jak sie chce wyjść na mądrego. A tu dostaje sie komentarz typu:" jak chce pan ze mna rozmawiać i przedstawiać jakies argumenty to prosze najpierw sie nauczyc pisac prawidłowo po polsku". Dlatego nie sądzę by taki wierszyk u kogos wywołał uśmiech. Ja niestety nie umiem się jednak śmiać z własnych ułomności.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zbliża się w dziwnej metalowej masce. Z wywierconymi w niej niesymetrycznie wieloma otworami. O różnej wielkości, różnym kształcie. Tam, gdzie powinny być oczy albo uszy, bądź usta… Coś, co jest zdeformowane zwielokrotnionymi mutacjami syndromu Proteusza, czy von Recklinghausena... Żywe, to? Martwe? Ani żywe, ani martwe. Idzie wolno w szpiczastej, nieziemskiej infule, jarzącej się na krawędziach odpryskami gwiazd. Idzie w ornacie do samej ziemi, ciągnąc za sobą szeroką szatę po podłodze usianej miliardami ostrych jak brzytwa opiłków żelaza. Najpewniej chce wydawać się większym. Tylko po, co? Przecież jest już i tak największym wobec swojej ofiary. Jest tego dużo, tych wielobarwnych luminescencji i tych wszystkich mżeń. Jakichś takich niepodobnych do samych siebie w tej całej gmatwaninie barw, wziętych jakby z delirycznej, przepojonej alkoholem maligny. Idzie wolno, albo bardziej skrada się jak mięsożerca. Stąpa po rozsypujących się truchłach, których całe stosy piętrzą się po ciemnych kątach, bądź wypadają z niedomkniętych metalowych szaf…   Lecz oto zatrzymuje się w blasku księżyca. W srebrnej poświacie padającej z ukosa przez wysokie witraże tak jakby fabrycznej hali. Rozkłada szeroko ramiona z obfitymi mankietami, upodabniając się cośkolwiek do krzyża. W rozbrzmiałym nagle wielogłosowym organum, płynącym gdzieś z głębokich trzewi. Rozbłyskują świece. Ktoś je zapala, lecz nie widzę w półmroku, kto. Jedynie jakieś cienie snują się w oddali, aby rozfrunąć się z nagłym krakaniem niczym czarne kruki, co obsiadają pod stropem kratownicę gigantycznej suwnicy. Otaczają mnie pogłosy metalicznych stukań, chrzęstów w tym grobowcu martwych maszyn. Pośród pogiętych blach, zardzewiałych prętów, zdewastowanych frezarek z opuszczonymi głowami… W odorze rozkładu rdzawych smug znaczących ich puste w środku korpusy… Wśród plątaniny niekończących się rur, rozbebeszonych rozdzielni prądu, sterowniczych pulpitów, nieruchomych zegarów…   Tryliony komórek naciekają wszystko w szmerze nieskończonego wzrostu. Pośród zwisających zewsząd cuchnących szmat przedziera się niezwyciężona śmierć. Na aluminiowym stole resztki spalonej skóry. Skierowane w dół oko kobaltowej lampy zdaje się nadal je przewiercać kaskadą rozpędzonych protonów. Mimo że wszystko jest milczące, dawno zaprzepaszczone w czasie i bezczasie… Nie zatrzymało to tryumfalnego pochodu nienasyconej śmierci. Okrytej chitynowym pancerzem. Przecinającej powietrze brunatnymi szczypcami… To się wciąż przemieszcza, ciągnąc za sobą rój czarnych pikseli. W jednostajnym i meczącym, minimalistycznym drone. Na zasadzie długich i powtarzających się dźwięków przypominających burdony. Przemieszcza się jak ćmiący, tępy ból w piskliwym szumie gorączki.   A przechodzi? Nie. Nie przechodzi wcale. Zatrzymało się, jarząc się coraz bardziej na krawędziach. Błyskając rytmicznie. Stąpa w miejscu jak bicie serca. W tym całym obrzydliwym pulsowaniu słyszalnym głęboko w rozpalonych meandrach mózgu, przypominającym uderzenia ciężkiego młota. Szum idzie zewsząd, jak mikrofalowe promieniowanie tła. Na ścianie tkwiący cień mojej czaszki pełga w nerwowych oddechach nocy. W dzwoniącej ciszy nadchodzącego sztormu. Chwytam się desek, prętów, wszystkiego, aby nie stracić świadomości. Nie zemdleć. Sześciany powietrza już furkoczą od nastroszonych piór. Otaczają mnie całe ich roje. Tnąc wszystko stalowymi dziobami, spadają ze świstem en masse. Wbijają się głęboko aż po rdzeń. Przebijają się z trzaskiem poprzez mury, podłogi. Jak te świdry, udary, pneumatyczne młoty… Poprzez krzyki malarycznych drżeń, które nawarstwiają się i błądzą echem jak rezonujące w oknach brzęczące szkło.   Poprzez śmierć.   (Włodzimierz Zastawniak, 2024-04-26)      
    • @andreas Bo poeci to podobno wrażliwi, empatyczni ludzie :) Zdrówka też :)
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      A to jest ciekawe i mądre spostrzeżenie :) Dzięki za refleksję i zatrzymanie się pod wierszem :)   Pozdrawiam    Deo
    • Popada; rano narada - pop.    
    • @poezja.tanczy   Dzięki. Pozdrawiam.   @Jacek_Suchowicz   A ziemia wiosną się odrodziła...   Dzięki.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...