Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ed Wood


atma

Rekomendowane odpowiedzi

nie jestem tożsamy z fast foodem
i nic nie mam z zielonej lemonki
dopełniając się tequilą z robakiem
wtenczas gdy ssie mnie w brzuszku
mój okruszku nie miej mi za złe

każdej soboty chodzę do kina
noszę różowe majteczki koronkowe
stringi przecudne ręcznie haftowane
a ty się uśmiechasz do mnie i mówisz:
ty mój kochany głuptasie

trafiłem na ciebie szukając aktorki
celem przysposobienia do odtwarzania
roli głównej przez chwile w marzeniach
tańcem orientalnym brzucha w tiulach
poczułem na splocie słonecznym

miłość sympatyczno telepatycznie
przy pomocy gumy do żucia na ślinę
w sekwencji na konsolecie najprościej
tak jak jest możliwe piętnaście minut
uchwyceń bez powtórzeń

4 styczeń 2004

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podoba mi się. Ciekawie napisane. Widzę tu jakość jakiej dawno nie widziałem. Gratuluję.

"miłość sympatyczno telepatycznie
przy pomocy gumy do żucia na ślinę
w sekwencji na konsolecie najprościej
tak jak jest możliwe piętnaście minut
uchwyceń bez powtórzeń" - to najlepsze :)


Adam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dziękuję chyba ciut mało zasłużenie w wierszu,
nie zasługuje. strofka traktuje o tym co Warhol
zmałpował od Eda Wooda, każdy ma piętnaście minut sławy
czyli tej rzeczy co zwie się spełnieniem.
[sub]Tekst był edytowany przez atma dnia 05-01-2004 18:05.[/sub]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

kij z Edem Woodem chociaż jako człowiek on piękny w duszy,
właściwie chciałbym się dowiedzieć w którym kierunku iść,
jeżeli iść. na podstawie dwóch wierszy moich, pierwszy jest
ostatni a drugi pierwszy internetowy jaki zamieściłem.
proszę o opinię- jakoś już mi się nie chce pisać.
bo cóż głupi jestem...

Pacierze

podniebieniem ku pożywieniu omdlewam ciało
w fiszbinach wielorybich kościec paciorkowy
wsłuchany jestem w głos modlącej się kobiety
by przejrzeć się wyzbywszy wątpliwości przez
roztropność węży i serca gruchot gołębi splot

wznieść się niczym ptak u bramy przedwiośnia
co zapowiada dzwonki przebiśniegom białe
przeglądając zbiór locji w duchu natchnienia
patrząc na niebo zimowe co skryło szronem
naznaczoną drogę po widnokręgu jednorożcom

ogon złocisty pegaza jak gwiaździsta szata
królowej czarodziejek plejada odmierzana tęsknotą
bezbrzeżnych zwątpień dotyku niebo bez słów
rozumiejąc mowę kamienia który poddany jest
próbie ognia jak szlachetny kruszec w wartości

czerwieniąc almandyn salamandry ogniste
muzy hellady podróże wzgórzem czekolady
przy dźwiękach cytry harfy i liry do snu
do gwiazd skał gór fal czuję we wnętrzu
u progu swego domu ich piony i poziomy

od nowa od nowa lampkę zapala nadzieją
na wierzch słoneczny pożywny połknięty
wychodzi jak nowonarodzone dziecko
w fakcie swojego istnienia posłany
jeden dziesiąty dwudziesty jak tysięczny...

-----------------------

niewolnictwo toaletowe

obsraj mnie a uiszczę abonament
jestem niezależny finansowo
żadne tam telefoniczne zdrapki
bo nie jestem fikcyjna
a ty nie jesteś głupi jak inni.
zrób mi tę przyjemność
nie rób mi nędznej laski
poczuć pragnę Fecal Japan
niech poczuje to na sobie
wystawnego stołu kawioru
wspaniałości. niech
w twoich oczach się
zdegraduje do ostatka
zostać pragnę deska
klozetowa, zrzucić
ohydztwo garnituru
zrzucić te ciasne gorsety.
wypróżnij się na mnie
patrząc mi w oczy


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Projekt Takamoya, 124   Taka jesteś mojmoj że warto w burzy Spragnione ciepła dłonie, Na chwilę choć, w aksamitny płomień  Z czułością zanurzyć    Zachwyt nad zmierzchem kładzie Się deszczem włosów w miłym bezładzie,  Gdy pieści je szeptów wieniec, Światłem w półcieniach tonący z drżeniem.    Śmiech plecie w zegarze  Warkocze półsennych marzeń Na śladach dawnych bitew, Tak czule, że nie warto już krzyczeć, Gdy góra staje się głazem.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Dzięki ci Kauflandzie za twe hojne dary, Za upusty, rabaty, którym nie masz miary. Za półki, witryny wypchane po brzegi, Za postój darmowy czy maj albo śniegi. Ogarnąć cię trudno, wszędy pełno ciebie: w gazetkach, reklamie, telewizji, web-ie. Pragniesz mych wizyt, otwierasz podwoje, By do skarbczyka wpadło to, co było moje. Tyś dom swój zbudował, tu na gołej ziemi I pokryłeś regały dobrami znacznemi. Wraz ze ściśniętym sercem napis - Witamy, By ofiarę złożyć, próg twój przekraczamy. Tyś panem jest czasu przez długie godziny, Gdy z nadzieją płoną na ceny patrzymy. Za twoim rozkazem towary znikają, A potem znienacka droższe się zjawiają. Lecz i one złożone w wielkiej mądrości, Upiększasz tańszymi, z oznaką starości. Tobie z twej woli rolnik plony zwozi, Których smak czasem w reklamie nas zwodzi. Wina przepyszne, mięsiwa rozmaite dawasz, Których kolorem sztuczno wzrok napawasz. Słowem, z rąk twych czeka wszelkiej żywności, Stworzenie z portfelem sporej wartości. Obdarzaj nas, póki raczysz, łaskami swemi, Póki Polak pokorny i pozbawion premii, Ze spuszczoną głową - czy Marian, czy Józek, Z Grunwaldu, z 'tej ziemi', niemiecki pcha wózek.    

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      (wersja udźwiękowiona)
    • Wolę się tobą modlić niż wdychać nagie jesienie Chociażby najpiękniejsze ... Czekasz za przepierzeniem - liliowej intymności i przyciasnego stanika Próbujesz podrywu ''na pośpiech'' - nowa strategia?  Znikam.  Olejne malowidła i zachwyt w Barcelonie Rozrzucam wokół peruki, zasypiam na peronie Śnią mi się płatki śniegu i kwadratury rozstania W kółko chcę tylko ... wszystkiego!  I niby nikt nie zabrania ... Ściągam z najwyższej półki atlas - MOJEGO świata Przeglądam go w lochach przeszłości, dziękując za wszystkie lata Cóż, sama nie mogę wydobyć - powietrza, światła i wody ''Mój świat'' chce mieć stolik w Piazza Duomo - choć jestem jak ziemniak z wody Życie jest moim życiem, niech nikt się do niego nie wtrąca Blok, pokój z ołtarzykiem, serce się parzy, gorące!  Czekamy na koniec świata i dobrych konfenansjerów Kompromis jasno wykazał:  "Podzielcie się cyfrą zero..."
    • mój ukochany potrafi się zbliżać do mnie na szerokość parasola smaży naleśniki tuż przed zakończeniem świata łagodnieje czasami i dostaje zbałamuconego kurwika w oczach nie rzuca wtedy przekleństwami na pożegnanie daje mi się pocałować w rękę  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
    • Niestałości trzeba rzucić gałąź do pyska Ocean przelotnych chwil przecumować ... w przystań I na tym rym się kończy... Melodia roznosi się głuchym echem Obija się o ściany, które trąbią fanfarą klaksonów: "uważaj! Tu nie skręcaj! To nie! Tamto też nie! Chybione!''   Potrzebuję dziś w łóżku mężczyzny. Ten, którego znam, jedyny, który też mnie tam potrzebował, ocucił się moją szpetnością.   Chrystus w złoconej ramie ...   Teraz chodzę samotnie po alejach w wielkim mieście i nawet do głowy mi nie przyjdzie, że jest jakieś łóżko.  I że w ogóle był jakiś mężczyzna.  Znalazł sobie kogoś? A, to nie szkodzi. Ja obojętnością  ... już nie rozpaczam. Otwieram garść ... Wezmę się.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...