Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

BASHANA HABA-A


Andrew Alexandre Owie

Rekomendowane odpowiedzi

BASHANA HABA-A

 

„BaShana HaBa'a” (hebr. בשנה הבאה, „Następny rok”) to izraelska piosenka z 1970 roku z muzyką Pani  Nurit Hirsch i tekstem  Pana Ehud'a Manor'ego. Piosenkę po raz pierwszy wykonał duet Ilan & Ilanit.

 

Ilanit - Bashana Haba-a 

 

Niewątpliwie jest to dzieło różnorodne, wielopłaszczyznowe, chwytając prawdopodobnie coś archetypowego, ma prostą i złożoną formę, łącząc trudny, bardzo dynamiczny rytmiczny rym literacki i muzyczny. Melodia i tekst  są ze sobą nierozerwalnie związane.

 

 

Text jest uważany za nieprzetłumaczalny, ale został doskonale przetłumaczony na niemiecki i polski (Maciek Froński). Jednak jego przetłumaczenie jest wyzwaniem, polega na tym, jak rozwiązać złożone równanie lub udowodnić twierdzenie, które do tej pory nie zostało udowodnione.

 

Żydowska grupa muzyczna a cappella Shir Soul - „Bashana Haba'ah”

 

מילים: אהוד מנור
לחן: נורית הירש

בשנה הבאה
בשנה הבאה נשב על המרפסת
ונספור ציפורים נודדות.
ילדים בחופשה ישחקו תופסת.

בין הבית לבין השדות.

 

מקהלה:

עוד תראה, עוד תראה
כמה טוב יהיה
בשנה ־ בשנה הבאה.

(פעמיים)

 

ענבים אדומים יבשילו עד הערב
ויוגשו צוננים לשולחן,
ורוחות רדומים ישאו אל אם הדרך
עיתונים ישנים וענן.

 

מקהלה

 

בשנה הבאה נפרש כפות ידיים.

מול האור הנגר הלבן
אנפה לבנה תפרש באור כנפיים
והשמש תזרח בתוכן.
<1970>

 

 

Text: Ehud Manor
Muzyka: Nurit Hirsch
Zacznie się nowy rok

Zacznie się nowy rok,
Siądziemy przytuleni
Patrząc jak ptaków klucz niebo tnie.
Dzieci rój tuż o krok,
Za domem wśród zieleni,
Będzie znów w berka grać w wolne dnie.

Refren:
Uwierz mi, uwierz mi,
Przyjdą wnet dobre dni,
Tylko niech zacznie się nowy rok,
Uwierz mi, uwierz mi,
Przyjdą wnet dobre dni,
Tylko niech zacznie się nowy rok.

 

 

Wróci chęć, żeby jeść
Czerwone winogrona –
Kiść na stół, no i cóż więcej chcieć?
Senny wiatr przegna gdzieś
Po świata czterech stronach
Gazet kłąb, stary druk, jakiś śmieć.
 
Refren:
Uwierz mi, uwierz mi…
 
Zacznie się nowy rok
I słońce tak zapała,
Że aż je mógłby kto brać do rąk.
Skrzydła, gdy pierzchnie mrok,
Rozłoży czapla biała,
Jakby chcąc ująć w nie złoty krąg.


Refren:
Uwierz mi, uwierz mi…

(Tłumaczenie: Maciek Froński) 

 

"Dieses Jahr" - Bashana Haba-a w języku niemieckim - Daliah Lavi

 

Lyrics by Ehud Manor
Music by Nurit Hirsch
IN THE YEAR TO COME

In the year to come
We"ll sit as we sit now
On our porch and will count the birds.
Our kids in the yard
Will play tag all around,
On vacation, their voices be heard.

 

Chorus:
So next year, I suppose,
All will be as it was!
Right you are, right you are, right you are!
(twice)

 

'Viens chanter, viens danser' - Yaffa Yarkoni

 

The red grapes will again
Grow ripe until the twilight
To be served at our table, cold and fresh.
Dropping off to sleep well
The wind will drive a cloud
Of the wayside print paper and trash.

 

Chorus

 

In the year to come
We"ll turn our palms towards sunlight,
Towards the radiant flowing light.
A white heron not far
Will stretch its wings wide out,
And the Sun will peep out and shine.

(Trans. By Andrew Alexandre Owie) 

 

Text: Michael Prostějovský, wykonanie: Waldemar Matuška i Eva Pilarová

 

Rozrzucona po całym świecie piosenka zachowała melodię, która była uważana za folklorystyczną w każdym kraju, w którym ludzie się w niej zakochali, ale zdobyla nowe słowa.

 

Aref عارف‎  - Koochoolu  (1973) کوچولو

 

We Francji ona jest znana jako „Będziemy śpiewać, będziemy tańczyć” ('Viens chanter, viens danser' ), w Czechach i na Słowacji jako „Błąd się nie liczy” ('Zmýlená Neplatí'), w Iranie jako „Moja laleczka” ('Kochooloo'  کوچولو ) i tak dalej.

 

 

Edytowane przez Andrew Alexandre Owie (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra robota Maćka Frońskiego. Jednak tłumacz googla też sobie poradził tłumacząc dosłownie (tak dla porównania);

 

Słowa: Ehud Manor
Kompozytor: Nurit Hirsch

 

Następny rok
W przyszłym roku usiądziemy na werandzie
I policzymy ptaki wędrowne.
Dzieci na wakacjach zagrają chwytliwe.

Między domem, a polami.

 

chór:

Zobaczysz, zobaczysz
Jak dobrze to będzie
W roku - w przyszłym roku.

(Dwa razy)

Czerwone winogrona dojrzewają wieczorem
I zostaną podane na zimno do stołu,
Uśpione wiatry przeniosą się na matkę drogi
Stare gazety i chmura.

chór

W przyszłym roku rozłożyliśmy ręce.

Przed białym światłem stolarza
Biała czapla rozpościera skrzydła w świetle
A w jego zawartości wzejdzie słońce.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zmýlená neplatí

 

Lá, lá, lá-la-la-lá, la-la-lá-la-la-lá,
la-la, lá-la-la-lá, la-la-lá.


Léta jdou, spěchají
a svíčky, ty se málem
najednou už na náš dort nevejdou.
Fůru chyb ukryl čas,
smyl půvab dětským hříchům,
ledacos víme líp nežli dřív.


Žít je lék, je to dar,
ať jsi mlád nebo stár,
zmýlená neplatí, neplatí.

 

Refren:
Omylům splácíš daň,
hledáš mou něžnou dlaň,
zmýlená neplatí, neplatí.
Zmýlená neplatí,
to nejlíp asi vědí
ti co jsou na počet let bohatí.


Žít je hra, je to pryč,
ke správným dveřím najít klíč
je fór, zmýlená neplatí.
Žít je lék, je to dar...
Ať si mlád nebo stár...

 

Refren


Omylům splácíš daň,
hledáš mou něžnou dlaň,
zmýlená neplatí, neplatí.
La-la-lá, la-la-lá, la-la-lá, la-la-lá,
zmýlená neplatí, neplatí.
La-la-lá, la-la-lá, la-la-lá, la-la-lá,
zmýlená neplatí, neplatí.
La-la-lá, la-la-lá, la-la-lá, la-la-lá,
zmýlená neplatí, neplatí...

 

 

Edytowane przez Andrew Alexandre Owie (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

KOOCHOOLU MY LITTLE ONE
مردم از دست تو دیگه بسه دو رویی
یا این رو یا اون رو کوچولو
دست به دست میکنی زدستم گریزی
مثال یه آهوکوچولو
پریشون میکنی من وچون گیسویت
از این سو به اون سو کوچولو
من و با دلم رو به بازی گرفته
دوچشم و دو ابرو کوچولو
 
تو چشمام نگاه کن بارون پشت شیشه
تو دلم آتیش کوچولو
تو من و سوزوندی میون آتیش نشوندی
واسه همیشه کوچولو
اون عهدی که بستی تو دستت شکستی
مگه نه تو بگو کوچولو

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zbliża się w dziwnej metalowej masce. Z wywierconymi w niej niesymetrycznie wieloma otworami. O różnej wielkości, różnym kształcie. Tam, gdzie powinny być oczy albo uszy, bądź usta… Coś, co jest zdeformowane zwielokrotnionymi mutacjami syndromu Proteusza, czy von Recklinghausena... Żywe, to? Martwe? Ani żywe, ani martwe. Idzie wolno w szpiczastej, nieziemskiej infule, jarzącej się na krawędziach odpryskami gwiazd. Idzie w ornacie do samej ziemi, ciągnąc za sobą szeroką szatę po podłodze usianej miliardami ostrych jak brzytwa opiłków żelaza. Najpewniej chce wydawać się większym. Tylko po, co? Przecież jest już i tak największym wobec swojej ofiary. Jest tego dużo, tych wielobarwnych luminescencji i tych wszystkich mżeń. Jakichś takich niepodobnych do samych siebie w tej całej gmatwaninie barw, wziętych jakby z delirycznej, przepojonej alkoholem maligny. Idzie wolno, albo bardziej skrada się jak mięsożerca. Stąpa po rozsypujących się truchłach, których całe stosy piętrzą się po ciemnych kątach, bądź wypadają z niedomkniętych metalowych szaf…   Lecz oto zatrzymuje się w blasku księżyca. W srebrnej poświacie padającej z ukosa przez wysokie witraże tak jakby fabrycznej hali. Rozkłada szeroko ramiona z obfitymi mankietami, upodabniając się cośkolwiek do krzyża. W rozbrzmiałym nagle wielogłosowym organum, płynącym gdzieś z głębokich trzewi. Rozbłyskują świece. Ktoś je zapala, lecz nie widzę w półmroku, kto. Jedynie jakieś cienie snują się w oddali, aby rozfrunąć się z nagłym krakaniem niczym czarne kruki, co obsiadają pod stropem kratownicę gigantycznej suwnicy. Otaczają mnie pogłosy metalicznych stukań, chrzęstów w tym grobowcu martwych maszyn. Pośród pogiętych blach, zardzewiałych prętów, zdewastowanych frezarek z opuszczonymi głowami… W odorze rozkładu rdzawych smug znaczących ich puste w środku korpusy… Wśród plątaniny niekończących się rur, rozbebeszonych rozdzielni prądu, sterowniczych pulpitów, nieruchomych zegarów…   Tryliony komórek naciekają wszystko w szmerze nieskończonego wzrostu. Pośród zwisających zewsząd cuchnących szmat przedziera się niezwyciężona śmierć. Na aluminiowym stole resztki spalonej skóry. Skierowane w dół oko kobaltowej lampy zdaje się nadal je przewiercać kaskadą rozpędzonych protonów. Mimo że wszystko jest milczące, dawno zaprzepaszczone w czasie i bezczasie… Nie zatrzymało to tryumfalnego pochodu nienasyconej śmierci. Okrytej chitynowym pancerzem. Przecinającej powietrze brunatnymi szczypcami… To się wciąż przemieszcza, ciągnąc za sobą rój czarnych pikseli. W jednostajnym i meczącym, minimalistycznym drone. Na zasadzie długich i powtarzających się dźwięków przypominających burdony. Przemieszcza się jak ćmiący, tępy ból w piskliwym szumie gorączki.   A przechodzi? Nie. Nie przechodzi wcale. Zatrzymało się, jarząc się coraz bardziej na krawędziach. Błyskając rytmicznie. Stąpa w miejscu jak bicie serca. W tym całym obrzydliwym pulsowaniu słyszalnym głęboko w rozpalonych meandrach mózgu, przypominającym uderzenia ciężkiego młota. Szum idzie zewsząd, jak mikrofalowe promieniowanie tła. Na ścianie tkwiący cień mojej czaszki pełga w nerwowych oddechach nocy. W dzwoniącej ciszy nadchodzącego sztormu. Chwytam się desek, prętów, wszystkiego, aby nie stracić świadomości. Nie zemdleć. Sześciany powietrza już furkoczą od nastroszonych piór. Otaczają mnie całe ich roje. Tnąc wszystko stalowymi dziobami, spadają ze świstem en masse. Wbijają się głęboko aż po rdzeń. Przebijają się z trzaskiem poprzez mury, podłogi. Jak te świdry, udary, pneumatyczne młoty… Poprzez krzyki malarycznych drżeń, które nawarstwiają się i błądzą echem jak rezonujące w oknach brzęczące szkło.   Poprzez śmierć.   (Włodzimierz Zastawniak, 2024-04-26)      
    • @andreas Bo poeci to podobno wrażliwi, empatyczni ludzie :) Zdrówka też :)
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      A to jest ciekawe i mądre spostrzeżenie :) Dzięki za refleksję i zatrzymanie się pod wierszem :)   Pozdrawiam    Deo
    • Popada; rano narada - pop.    
    • @poezja.tanczy   Dzięki. Pozdrawiam.   @Jacek_Suchowicz   A ziemia wiosną się odrodziła...   Dzięki.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...