Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

– Cześć Dąb. Kawał drewna z ciebie.

– Wypraszam sobie. Nie jestem drewnem jeno drzewem.

– Sorry…przyłóż konar.

– I proszę mi tu w polskim lesie zagranicą nie wyjeżdżać. Bo z wywiadu nici.

– Taki wielki a taki przewrażliwiony. Chyba nie będziesz mnie gonić?

– A ty byś chciał, żeby na ciebie mówiono: ludź? Na pewno byś nie chciał?

– Mogę być ludziem. A co… nie mogę… bo tak kręcisz konarami.

– To przez wiewiórki. Mam łaskotki gdy po mnie łażą.

– Nie możesz je... strząsnąć?

– Próbowałem, ale liście spadły a nie one.

– Ruszaj dalej. Jak żółędzie pospadają, to skoczą za nimi.

– A wiesz… nie pomyślałem... żółędzie?

– Lubię ten kolor i czasami gadam na żółto. No dosyć tej gry wstępnej. Pora na poważne pytania. A swoją drogę… trochę odwagi ze mnie wycieka.

– To dobrze. Susza jest. Będziemy odważniej rosnąć.

– Chodzi o to, żeś wielki jak góra. Gdybym chciał cię obejść, to musiałbym wziąć jedzenie na drogę.

– Rzucę ci trochę żołędzi albo się deczko: wstąpię... chociaż o jeden słój. Wybieraj. Co wolisz?

– Nie dzięki. Nigdzie się nie wybieram.

– Ja też.

– Znowu gadamy głupoty, jak na poważne stworzenia przystało.

– Gadasz. Uściślijmy. Gdybyś zadawał mądre pytania, to bym mądrze odpowiadał.

– Ja nie mogę – chichocze Pani Brzoza. – Ty chyba Dąb z dębu spadłeś. Tyle czasu rosnę przy tobie i jakoś przez ciebie nie zmądrzałam… to znaczy…

– To znaczy, żeś głupia… sama przyznajesz.

– Przekręcasz moje słowa. Nie to miałam na myśli. A tak w ogóle, to pod moimi konarami człowieka pochowano. Miej do mnie szacunek.

– Chyba żeby wcześniej zmartwychwstał. Byle dalej od ciebie.

– No sam widzisz. Jestem chociaż przydatna. A ty jesteś tylko: wielki.

– Cicho drzewostan. Spokój mi tu. Gałązki blisko pnia i baczność! Ze wszystkimi mogę pokonwersować. Ale jak będziecie gadać między sobą, to mi zostanie gadanie ze samym sobą.

– Jestem już tyle lat brzozą, ale takiego cudaka drzewa jeszcze nie słyszałam. O widoku nie wspomnę. Okropieństwo. Co to za pokraczne konary? A ten baniak na czubku. Czy w nim coś w ogóle jest, skoro nawijasz jak spróchniały?

– Nie jestem drzewem, tylko: ludziem! Trochę szacunku, bom najbardziej rozwinięty. Wywiad chce z wami zrobić, a wy zamiast  dziękować, to mi ubliżacie i pierdaczycie jak połamane gałęzie.

– Nie widzę, żebyś kwitł – zauważył Dąb.

– Cały czas tu kwitnę i jeszcze mądrego pytania nie zadałem.

– A to nasza wina? – wtrącił Świerk. – Zjedz moją szyszkę, to zmądrzejesz.

– Nie chcę waszych szyszek!!

– Ja mam żołędzie. Mnie nie wygaduj.

– Pozwólcie  zadać pytanie. Cały las was słucha, co powiecie.

– Cicho tam na dole – wrzasnęła Sosna. – Nie dosyć, że dzięcioł mnie stuka, to jeszcze mieszanka zwierzęco-drzewna nie daje spokoju. Chwili wytchnienia we własnym lesie.

– Własnym? – zahuczał Dąb. – To jest mój las. Jestem  królem i tu wzrasta moja władza!

– Panie Dąb. Co panu. Choryś pan.

– Cicho Ludziu. Tyś nie nasz. Nawet nie masz korony.

– O właśnie – dodała Lipa. – Lipny z niego gość.

– Gość? – dodał Krzak Jeżyn. – Raczej nie douczone: coś.

– Drzewa! Co z wami. Tak ładnie wszystko szło na początku. Chciałem po prostu z wami pogadać. O sensie życia, kornikach, słojach… o żywicy. Tylko sęk w tym, że wy jak głupie deski macie zagrania.

– Nas? Od głupich desek wyzywać?

– To taka… metafora.

– Fora ze dwora to najlepsza metafora! – zapiszczały Żółędzie.

– Ja też umiem mówić – pisnęła Wiewiórka. – On ssak, ja ssak. Stoję za nim murem.

– Obrończyni się znalazła – zagrzmiała Wierzba w przerwie płaczu. – Uważaj żeby ciebie nie wypchał. I gdzie tu widzisz mur? Chyba w twoim myśleniu... na drodze synaps.

– Siedź cicho, głupia. Pusta w środku a wypełnioną udaje, nazywając to: myśleniem.

– Ja nie jestem pusty w środku i też się wymądrzam… i co z tego... jak mnie nikt nie słucha.

– Cholera jasna. Z wami ogłupieć można – warknął Niski Pinek. – Co ja mam powiedzieć. Spójrzcie, ile ze mnie zostało. Resztę przerobiono na dechy.

– Głupie dechy. Tak powiedział Ludź – zadenuncjowało Igliwie. – Walnij go koroną!

– Koroną? Ja? To chyba Dąb niech walnie.

– Dąb gada od rzeczy, bo mu robale mózg ze słojów wyjadają – dodała Brzoza.

– Przestańcie wreszcie nie kulturalnie konwersować. Wstyd na cały las. To ja wam mówię: Ludź.

– Raczej chwałą nas otoczą, że nie chcemy z tobą gadać. Przyszedł taki do lasu i zamiast kulturalnie rozmowę zagaić, to sobie wyobraża, że jest zagajnikiem, z którego wyrośnie nowy las. Chrust z ciebie zakwitnie połamany.

– Dąb na początku miał chęć na rozmowę.

– Bo stary i nie dowidzi. Myślał, że gada z nieznanym gatunkiem drzewa.

– Panie Dąb. To prawda?

– Rośnij synu, rośnij. A ich nie słuchaj. Nie wiedzą, co szumią… chwila… a gdzie masz: koronę?

– Nigdy nie miałem: korony.

– No i dobrze. Za bardzo przygniata do ziemi.

– Do ziemi? Chyba odwrotnie. Powiedziałeś, że jesteś Królem Lasu.

– Zaszumiało mi w konarach. Muchomora wąchałem wystającym korzeniem.

– No coś ty, Dąb! Nie było ci wstyd?

– No masz go! Oczywiście, że było mi wstyd. Aż mi dziewicze listki spąsowiały. Ale cóż. Robale chciałem przepłoszyć.

– I co? Przepłoszyłeś?

– A gdzie tam. Oblazły mnie bardziej.

– Biednyś.

– A wiesz Ludziu, kto jest królem lasu?

– A skąd mam wiedzieć. Nie jestem drzewem.

– Chyba żartujesz?

– No patrz. A on wierzy…. co tak cicho.

– Boją się – powiedział Zwiędły Liść.

– Czego?

– Zębatego Warczącego Króla. On ma prawdziwą władzę. Być lub być jeszcze chwilę. Na dodatek ma doczepioną obsługę.

– Zwiewajmy stąd!!

– Ale śmieszne – dodały Wiórki Drzewne.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Alicja Lenczewska pyta:                              "Jak to jest, Ojcze, że jesteś w każdym z nas ludzi, w każdej Hostii konsekrowanej - wszędzie i jednocześnie w całości?"   odpowiedź:                                   "Jako człowiek nie masz takiego aparatu umysłowego, aby to zrozumieć. Żadne porównanie ze świata materialnego nie jest odpowiednie. Możesz to odczuć duszą, o ile dam ci taką łaskę i o i;e twoja dusza jednoczy się ze Mną.                                     Świat, który znasz,istnieje w czasie i przestrzeni. Mnie te właściwości nie dotyczą. Wszystko, co stwarzam, jest formą Mojej myśli - Mojej energii. Ponieważ nie istnieje czas, nie jest to proces mający jakieś etapy czy fazy i nic nie jest oddzielone ode Mnie.                                      Wszystko trwa, staje się i jest jednocześnie w wiecznym akcie stwórczym. Tak jest z tym, co materialne. Jedność ze Mną jest o wiele większa od tego, co duchowe                                          Wypełniaj modlitwą wszystkie chwile, gdy cokolwiek robisz.Zamiast myśleć o czymkolwiek lub pozwalać na niekontrolowaną projekcję umysłu - módl się.                                              Nie będzie to wymagało dodatkowego czasu. Ubogaci ciebie i pomoże wielu ludziom, za których będziesz się wstawiać. W modlitwie określaj intencje. Od intencji zależy wartość nie tylko modlitwy. Każdy najbanalniejszy moment życia może mieć nieskończoną wartość dzięki intencji, jakiej go podporządkujesz."                                                                     183 wt.2608.86 g.9 Świadectwo                                          
    • @Naram-sin pracuję nad tym ale jesteśmy dopiero w XV wieku i jak tu przejść przez wieki nie robiąc epopei narodowej każdy ozdobnik zabiera czyjąś historię ale spróbuję co by nudno nie było.
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        @violetta ale pieprzysz violka. Przecież ostatnio sporo przegrywała   
    • Całkiem nieźle się czyta, a miłość karmiczna istnieje naprawdę ;)
    • Kapliczka przy drodze, z drewnianym daszkiem — jak na starych ulach. W środku — Matka Boska z Dzieciątkiem. Lipowa figurka, oklejona kurzem,wśród pajęczyn — zapomniana, samotna. Przystanął. Zdjął czapkę. Znak krzyża uczynił. A w jego duszy cisza wyszeptała: „Tak, długo... minęło już — było.” Czasy dawne. Dźwięk dzwonów kościelnych — echo po polach niosło. Pieśni przy żniwach śpiewane, gwar dzieci. Łzy, dymem gryzącym z ogniska przy wykopkach, wyciśnięte. Dłonie spękane od pracy. Oczy, wzniesione do nieba, z prośbą o chleb. Wdzięczność i wiara prawdziwa. To wszystko już się nie wróci, choć w sercu wciąż kołacze — jak stara pieśń babki, przy kuchni, w długie zimowe wieczory śpiewana. Została pamięć — w sercu, w środku — jak ziarno w ziemi. Przystając przy kapliczce lub rozstajnym krzyżu, z bijącym mocno sercem — może znów usłyszysz: żal i tęsknotę. A także podświadomie, zapach wsi dawnej, poczujesz. Dlaczego tego już nie ma? Co się stało? No co? --- Dziś — ekrany w rękach, w oczach — odbicie reklam. Pogoń, pośpiech — bez celu, bez sensu żadnego. Głowy pochylone — nie w modlitwie, lecz w nowościach, zmieniających się co chwilę. Kapliczki i krzyże mijane obojętnie. Dzieci — bez radości , w pogoni za chorą wartością—nieobecne. Zarosły pola. Ziemia zamilkła. Niebo? — cóż, wieżowcami zasłonięte. Gdzie drzewa są i trawa? Tylko beton i serca z kamienia. Skąd to się wzięło? Dlaczego? No skąd? Rzeszów 12.07.2025
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...