Projekt Takamoya, 124
Taka jesteś mojmoj że warto w burzy
Spragnione ciepła dłonie,
Na chwilę choć, w aksamitny płomień
Z czułością zanurzyć
Zachwyt nad zmierzchem kładzie
Się deszczem włosów w miłym bezładzie,
Gdy pieści je szeptów wieniec,
Światłem w półcieniach tonący z drżeniem.
Śmiech plecie w zegarze
Warkocze półsennych marzeń
Na śladach dawnych bitew,
Tak czule, że nie warto już krzyczeć,
Gdy góra staje się głazem.
Dzięki ci Kauflandzie za twe hojne dary,
Za upusty, rabaty, którym nie masz miary.
Za półki, witryny wypchane po brzegi,
Za postój darmowy czy maj albo śniegi.
Ogarnąć cię trudno, wszędy pełno ciebie:
w gazetkach, reklamie, telewizji, web-ie.
Pragniesz mych wizyt, otwierasz podwoje,
By do skarbczyka wpadło to, co było moje.
Tyś dom swój zbudował, tu na gołej ziemi
I pokryłeś regały dobrami znacznemi.
Wraz ze ściśniętym sercem napis - Witamy,
By ofiarę złożyć, próg twój przekraczamy.
Tyś panem jest czasu przez długie godziny,
Gdy z nadzieją płoną na ceny patrzymy.
Za twoim rozkazem towary znikają,
A potem znienacka droższe się zjawiają.
Lecz i one złożone w wielkiej mądrości,
Upiększasz tańszymi, z oznaką starości.
Tobie z twej woli rolnik plony zwozi,
Których smak czasem w reklamie nas zwodzi.
Wina przepyszne, mięsiwa rozmaite dawasz,
Których kolorem sztuczno wzrok napawasz.
Słowem, z rąk twych czeka wszelkiej żywności,
Stworzenie z portfelem sporej wartości.
Obdarzaj nas, póki raczysz, łaskami swemi,
Póki Polak pokorny i pozbawion premii,
Ze spuszczoną głową - czy Marian, czy Józek,
Z Grunwaldu, z 'tej ziemi', niemiecki pcha wózek.
Wolę się tobą modlić niż wdychać nagie jesienie
Chociażby najpiękniejsze ...
Czekasz za przepierzeniem - liliowej intymności i przyciasnego stanika
Próbujesz podrywu ''na pośpiech'' - nowa strategia?
Znikam.
Olejne malowidła i zachwyt w Barcelonie
Rozrzucam wokół peruki, zasypiam na peronie
Śnią mi się płatki śniegu i kwadratury rozstania
W kółko chcę tylko ... wszystkiego!
I niby nikt nie zabrania ...
Ściągam z najwyższej półki atlas - MOJEGO świata
Przeglądam go w lochach przeszłości, dziękując za wszystkie lata
Cóż, sama nie mogę wydobyć - powietrza, światła i wody
''Mój świat'' chce mieć stolik w Piazza Duomo - choć jestem jak ziemniak z wody
Życie jest moim życiem, niech nikt się do niego nie wtrąca
Blok, pokój z ołtarzykiem, serce się parzy, gorące!
Czekamy na koniec świata i dobrych konfenansjerów
Kompromis jasno wykazał:
"Podzielcie się cyfrą zero..."
mój ukochany potrafi się zbliżać do mnie
na szerokość parasola
smaży naleśniki
tuż przed zakończeniem
świata
łagodnieje czasami
i dostaje zbałamuconego kurwika w oczach
nie rzuca wtedy
przekleństwami
na pożegnanie
daje mi się pocałować
w rękę
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się